×

Wir verwenden Cookies, um LingQ zu verbessern. Mit dem Besuch der Seite erklärst du dich einverstanden mit unseren Cookie-Richtlinien.

image

Tomek na wojennej ścieżce - Alfred Szklarski, Troje przyjaciół

Troje przyjaciół

Tomek gnał przez step nieświadom, że tego dnia po raz drugi jego życie wisiało na włosku. Nie przyszło mu nawet do głowy, że Indianin mógł posłać za nim zdradziecką kulę. Teraz, w drodze na ranczo, rozmyślał nad tym, jak uniknąć spotkania z szeryfem Allanem. Najlepiej byłoby wsunąć się do swego pokoju niepostrzeżenie, lecz to zdawało mu się trudne do wykonania. Murzyńska służba, pani Allan i Sally stale kręcili się po całym domu. Gdyby ktokolwiek z nich spotkał go w takim stanie, nie obyłoby się bez pytań. Tego zaś Tomek pragnął uniknąć za wszelką cenę.

Jedynym człowiekiem, na którego dyskrecję mógł bezwzględnie liczyć, był bosman Nowicki. Dlatego też postanowił podkraść się w pobliże domu, a potem w jakiś niezwracający uwagi sposób wywabić przyjaciela. Z takim zamiarem zbliżył się do rancza od strony zagród dla bydła i koni. Rozejrzał się wokoło. Nikogo nie było w pobliżu. Szybko wprowadził wierzchowca do zagrody, rozkulbaczył go i położył siodło oraz uzdę na drewnianych poprzeczkach ogrodzenia. Zamknął za sobą bramę i zaszył się w zaroślach okalających zabudowania.

Szpalery krzewów kończyły się mniej więcej dwadzieścia metrów przed obszerną otwartą werandą domu mieszkalnego. Tomek ukrył się w nich, bystro obserwując przedpole. Nie upłynął kwadrans, gdy na werandzie pojawiła się Murzynka Betty z tacą pełną naczyń i białym obrusem pod pachą. Nakryła okrągły stolik, ustawiła na nim naczynia, po czym zniknęła w głębi domu.

Tomek, widząc te przygotowania, zaniepokoił się nie na żarty. Czyżby to już była pora drugiego śniadania? Zaczął się zastanawiać, która może być godzina. Na wycieczkę wybrał się zaraz po wschodzie słońca. Wyruszył więc około czwartej rano. Jazda do granicy meksykańskiej zajęła nie więcej niż godzinę, a wejście na górę i tropienie Indianina również z godzinę. Walka trwała zapewne kilkanaście minut. Zejście po stromym stoku z nieprzytomnym Czerwonym Orłem pochłonęło jakieś pół godziny, a może nawet więcej. Wchodzenie pod górę, odszukanie rewolweru, potem strzelby i rozmowa około trzech godzin, a powrót na ranczo godzinę. Jak wynikało z obliczenia, od chwili opuszczenia rancza minęło prawie sześć godzin. Była chyba dziesiąta lub jedenasta, czyli pora drugiego śniadania.

Zaledwie Tomek zdążył dojść do tego wniosku, na werandzie ukazała się czarnowłosa Sally z matką, w towarzystwie nieodłącznego bosmana; za nimi wbiegł Dingo. Zasiedli do stołu. Pies warował przy krześle dziewczynki. Zaraz też wkroczyła Betty z tacą zastawioną potrawami.

Tomek zmarkotniał. Zamknął oczy, aby nie widzieć, jak jego przyjaciele zabierają się do śniadania. Dzięki niezwykłej przygodzie zapomniał o jedzeniu, teraz jednak żołądek gwałtownie zaczął się domagać swoich praw. Do uszu Tomka dolatywały brzęk naczyń oraz wesołe głosy pani Allan i bosmana, nakłaniającego Sally do nałożenia większych porcji. Tomek wepchnął palce w uszy, aby tego nie słyszeć, lecz zaraz przypomniał sobie, że przy każdej okazji należy hartować wolę, natychmiast zatem otworzył oczy. Zaczął obserwować posilających się towarzyszy. Niebawem stwierdził, że wiele by stracił, gdyby jak struś chował głowę w piasek. Otóż Sally, nakłaniana przez matkę i bosmana do jedzenia, zaniechała nagle oporu. Z zapałem nawet zaczęła zgarniać na swój talerz potężne porcje, a pani Allan i dobroduszny bosman głośno zachwycali się jej wspaniałym apetytem.

– To skutek ostrego stepowego powietrza, łaskawa pani – mówił tubalnym głosem marynarz. – Nawet na mnie działa ono jak najlepszy na świecie rum jamajka. Jeżeli tak dalej pójdzie, to wkrótce się nie zmieszczę w luk okrętowy. Czuję, że będę musiał się wypuszczać na konne wycieczki z Tomkiem, żeby trochę stracić na wadze.

– Co też pan mówi, panie bosmanie! – oponowała pani Allan. – Jest pan wprawdzie okazałym mężczyzną, ale pod pana skórą nie widać ani grama tłuszczu. Poza tym, cóż byśmy tu robiły bez pana miłego towarzystwa? Mój szwagier stale jest zajęty swoimi sprawami. Tomek natomiast ugania się całymi dniami po stepie, a tylko pan jeden opiekuje się nami naprawdę.

– Wielka to dla mnie przyjemność, może mi szanowna pani wierzyć – wylewnie odparł bosman. – Przypadła mi do serca mała Sally. Nasz Tomek również nie mógł o niej zapomnieć. Pisał listy z podróży, wysyłał fotografie, a jak tylko upolowaliśmy w Kenii wspaniałego lwa, to zaraz przeznaczył skórę na prezent dla niej.

– Panie bosmanie, mój drogi panie bosmanie, proszę mi poważnie powiedzieć, czy Tomek naprawdę zawsze o mnie myślał? – spytała Sally, jednocześnie nieznacznie podając kawał szynki psu leżącemu przy jej krześle.

– Zapewniam cię, że tak było. A żebyś widziała, jaki był zły, gdy w żartach nazywałem cię „miłą turkaweczką”.

– Nic mi o tym nie pisał, bo on jest prawdziwym dżentelmenem. Wszystkie moje koleżanki pękały z zazdrości, kiedy czytałam im jego piękne listy. Żadna nie mogła się przecież poszczycić taką znajomością!

– O, tak! – przytaknął bosman, rozsiadając się wygodniej. – Nasz Tomek potrafi pisać piękne listy, nic dziwnego, bo jego szanowny tatuś zawsze mówi o wszystkim, jakby czytał z książki. Wprawdzie Tomek radził się mnie czasem, jak by to ładnie list do ciebie ułożyć, ale u niego niezbyt głęboko trzeba szukać rozumu. Zuch chłopak!

W tej chwili Tomek poruszył się niespokojnie.

„A to ci zdrajca z tego bosmana” – mruknął pod nosem. Śmiał się szczerze, widząc, jak sprytna Sally zręcznie pozbywa się coraz to nowej porcji jedzenia na rzecz Dinga.

Tymczasem pani Allan nie domyślała się prawdy. Zdziwiła się niezmiernie, widząc tak szybko opróżniony talerz córki.

– Kochanie, czy nie jesz za szybko? – zawołała. – Naprawdę apetyt bardzo ci się poprawił, lecz nie powinnaś tak przeładowywać żołądka.

– Jestem wciąż głodna – obłudnie powiedziała Sally.

– Lepiej pobiegnij do ogrodu i zerwij trochę owoców – poradziła matka.

Sally jakby tylko na to czekała. Podniosła się z krzesła, podziękowała i razem z Dingiem opuściła werandę.

Tomek nie chciał niczego uronić z zabawnej sceny rozgrywającej się podczas śniadania; aby lepiej widzieć, wysunął głowę zza krzewu. Teraz, gdy dziewczynka zbiegła z psem z werandy, gwałtownie cofnął się w głąb szpaleru. Niechcący potrząsnął gałęziami.

Szelest nie uszedł uwagi Dinga. Zaledwie zwęszył swego pana, kilkoma wielkimi susami dobiegł doń, machając ogonem.

Tomek omal nie runął na ziemię, gdy wielki pies usiłował polizać go ozorem po twarzy. Przytrzymał swego ulubieńca za kark i gestem nakazał spokój. Wierny, posłuszny Dingo dobrze znał każdy ruch Tomka, uspokoił się natychmiast. Tylko jego wilgotny nos drgał, łowiąc nieznaną woń bijącą od chłopca.

„Poczuł zapach Indianina” – pomyślał Tomek.

Krok za krokiem cofał się w rosnące opodal krzewy. Dingo szedł za nim. Tomek nie mógł nawet marzyć o pozbyciu się psa bez zwrócenia uwagi dziewczynki.

Zagłębiał się więc pospiesznie w zarośla, aby znaleźć się jak najdalej od werandy, w chwili gdy Sally ruszy za Dingiem. Nie omylił się w rachubach. Sally przecież widziała psa znikającego w krzewach. Zawołała nań, a kiedy długo nie powracał, zaczęła go szukać.

– Dingo, Dingo! Gdzie się podziałeś, ty nicponiu? Chodź tu zaraz!

Dingo jednak nie wracał, chociaż strzygł uszami, słysząc nawoływania. Sally, trochę rozgniewana nieposłuszeństwem psa, wbiegła w głąb ogrodu. Po kilkunastu krokach stanęła zdumiona. Ujrzała Tomka. Jego wygląd przeraził ją ogromnie. Naga pierś chłopca, twarz i ręce pokryte były zakrzepłą krwią. Zwichrzona czupryna, poszarpane sombrero zwisające na rzemieniu na plecach, a także porozrywane skórzane spodnie wskazywały niedwuznacznie, że przeżył jakąś niecodzienną przygodę.

W innym wypadku Tomek byłby niezmiernie rad z wrażenia, jakie jego widok wywarł na Sally, tym razem jednak uśmiechnął się tylko, na migi nakazując milczenie. Sally była córką australijskiego pioniera i widziała niejedno, toteż szybko opanowała zdumienie. Posłusznie udała się za towarzyszem.

Gdy znaleźli się w odpowiedniej odległości od werandy, Tomek przystanął i rzekł:

– Mądra z ciebie sroka, Sally. Dobrze wiesz, kiedy i jak należy się zachować. Czy mogę liczyć na twoją dyskrecję?

– Czy musisz mnie o to pytać? – oburzyła się dziewczynka.

– Wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko. Tommy, wyglądasz jakbyś kogoś zamordował! Możesz bez obawy wyznać mi prawdę. Będę milczała jak grób. Jeżeli jednak grozi ci śledztwo, to mogę powiedzieć, że przez cały czas bawiliśmy się razem w ogrodzie.

Tomek zachichotał na ten niecodzienny pomysł Sally.

– Skąd ci przyszło do głowy, że popełniłem morderstwo? – zapytał.

– Przecież jesteś cały pokrwawiony, zgubiłeś koszulę, podarłeś spodnie i kapelusz. Oho, ja się znam na rzeczy! – odparła.

– Pleciesz głupstwa, jak to przed chwilą robił bosman Nowicki – powiedział Tomek.

– Widzę, że nas podsłuchiwałeś! To nieładnie – oburzyła się dziewczynka.

– Stało się to zupełnie przypadkiem – uspokoił ją Tomek. – Nie mogłem przecież w takim stanie pokazać się twojej matce. A poza tym nie chciałem, aby szeryf Allan mnie widział.

– Och! O to możesz być zupełnie spokojny. Stryj wyjechał konno wczesnym rankiem i nie wrócił jeszcze do tej pory. Jesteśmy sami w domu. Stryj na pewno cię nie zobaczy.

– To… bardzo dobrze. Przyrzekłaś już, że będziesz milczała jak grób. Czy chcesz teraz coś dla mnie zrobić?

– Zaraz ci odpowiem, Tommy, ale przedtem wyjaśnij mi, czy bosman Nowicki tylko tak naumyślnie mówił, że ty nie mogłeś o mnie zapomnieć i stale pisałeś do mnie listy?

Tomek zaczerwienił się, przyparty jednak do muru musiał odpowiedzieć. Zapytał więc:

– Czy często otrzymywałaś ode mnie listy?

– Często, nawet bardzo często – przyznała.

– No, więc widzisz, że bosman powiedział prawdę.

– No tak, ale nie wiem, czy stale o mnie myślałeś.

– A czy mógłbym nie myśleć, pisząc do ciebie listy?

– To prawda! Jaka ja jestem niemądra!

– Nigdy bym nie powiedział, że jesteś niemądra – żywo zaprzeczył Tomek.

Sally spojrzała nań z niedowierzaniem.

– Powiedz mi teraz, co mam zrobić? – zagadnęła.

– Postaraj się dyskretnie wywołać tutaj bosmana Nowickiego.

– Tylko tyle?

– Niestety, w tym wypadku to wszystko, co kobieta może uczynić.

Sally pokraśniała z zadowolenia, że Tomek nazwał ją kobietą.

– Dobrze, Tommy, postaram się przyprowadzić pana bosmana, ale naprawdę nie wiem, co mam mu powiedzieć. Mama i pan bosman w najlepsze rozmawiają na werandzie.

– Po prostu poproś go, żeby ci pomógł odszukać Dinga. Ja tymczasem przytrzymam tutaj psa aż do waszego przybycia – doradził Tomek.

– Niezły pomysł, pan bosman na pewno mi nie odmówi. Poczekaj chwilę – odparła Sally i pobiegła w kierunku domu.

Niebawem Tomek usłyszał głosy zbliżających się przyjaciół.

– Skaranie boskie z tobą, dziewczyno – utyskiwał bosman. – Nie dasz nawet człowiekowi po jedzeniu odpocząć. To drzewo jest za wysokie i trzeba cię podsadzić, to ciekawa jesteś, co znajduje się w środku kaktusa, a jak nie możesz już czego innego wykombinować, to znów Dingo ci zginął w krzakach. A wszystko dlatego, żeby tylko włóczyć mnie po tych wertepach.

– Ho, ho, teraz pan narzeka, a przed chwilą zastanawiał się pan, czy dla zdrowia nie warto by się wybierać z Tommym na konne wycieczki – odparła Sally.

– Taki on dobry jak i ty. Wytrząsałby tylko moje brzuszysko na szkapie. Ciekaw jednak jestem, dokąd znów powlokło się dzisiaj to chłopaczysko.

– Jeżeli pan będzie cierpliwy, to na pewno wkrótce zaspokoi pan swoją ciekawość – zachichotała Sally.

– Nie ma co, dobrana z was para gagatków!

– Czy pan tak naprawdę myśli? – ucieszyła się Sally.

Nie otrzymała jednak odpowiedzi, gdyż w tej chwili bosman zatrzymał się i zawołał:

– Coś ty znów zmalował, brachu? Co się stało, u licha?

– Nic specjalnego, panie bosmanie – z humorem odparł Tomek, mrugając nieznacznie do przyjaciela. – Przez pomyłkę wskoczyłem w beczkę pełną kotów, które mnie trochę podrapały.

– Koty te również zjadły ci koszulę, podarły spodnie i sombrero – żartowała Sally. – Panie bosmanie, tęsknił pan już za Tommym, więc przyprowadziłam pana do niego.

– No, no, pędraki! Powiedziałem przed chwilą, że dobrana z was para – mruknął bosman, bacznie przyglądając się chłopcu. – Skoro zrobiłaś swoje, to biegnij teraz z Dingiem do sadu po owoce, a my na pewno wkrótce przyjdziemy do ciebie.

– Będę na was czekać – odpowiedziała Sally. – Dingo, chodź ze mną!

Dziewczynka zniknęła w krzakach. Przez dłuższą chwilę bosman surowym wzrokiem przyglądał się Tomkowi. Potem przybliżył się do niego. Nie mówiąc ani słowa, odebrał mu rewolwer. Wprawnym ruchem sprawdził, że w bębenku tkwiły puste łuski po wystrzelonych nabojach. W milczeniu rozładował broń, schował wystrzelone łuski do kieszeni, przeczyścił lufę wyciorem, wyjął z pasa chłopca pięć kul, nabił nimi rewolwer i wepchnął go do kabury.

– Jak długo mam cię uczyć, smyku, że broń natychmiast po wystrzeleniu ma być na nowo naładowana? – zapytał surowo.

Tomek się zmieszał. W myśl niepisanego prawa łowców zwierząt podobne niedopatrzenie było traktowane jak największe wykroczenie. Cóż by się bowiem stało podczas niebezpiecznej wyprawy z łowcą, gdyby nie pamiętał o konieczności trzymania broni w pogotowiu? Odparł więc ze skruchą:

– Zapomniałem, ale to wszystko z powodu nadzwyczajnych okoliczności… Widzi pan…

– Mamy czas na wyjaśnienia – przerwał bosman. – Czy może depcze ci ktoś po piętach? Może kogoś postrzeliłeś?

Tomek poznał już podczas licznych przygód niektóre słabostki bosmana. Olbrzymi marynarz lubił pochlebstwa, chcąc więc załagodzić jego gniew, odparł pospiesznie:

– Dzięki pana niezawodnym chwytom dałem sobie radę bez użycia broni. Później dopiero strzelałem w górę, żeby zwrócić czyjąś uwagę.

– Ha, jeżeli tak się sprawy przedstawiają, to dobra nasza – rozchmurzył się bosman. – Później opowiesz mi wszystko dokładnie. Najpierw trzeba cię jakoś przemycić do domu. Wyglądasz, jakbyś się bawił w chowanego z tygrysem.

– Bo też ciężką miałem przeprawę – przyznał chłopiec. – Musi mi pan przynieść koszulę i spodnie.

– Poczekaj tu na mnie, wrócę migiem – mruknął bosman.

Nim minęło pół godziny, Tomek dzięki pomocy przyjaciela znalazł się niezauważony przez nikogo w pokoju, który zajmował razem z bosmanem. Marynarz, chociaż paliła go ciekawość, nie prosił o wyjaśnienia, dopóki Tomek umyty, pooblepiany plastrami na zadrapaniach i już w świeżym ubraniu nie zasiadł do obfitego posiłku. Teraz dopiero bosman rzekł:

– No, najwyższy czas, kochany brachu, żebyś powiedział, co ci się przytrafiło.

Tomek szczegółowo informował bosmana o przebiegu porannych wydarzeń. Kiedy zakończył, marynarz pomyślał chwilę, po czym rzekł:

– Nie ulega wątpliwości, że twój Indianiec czatował na tego jeźdźca, o którym wspomniałeś. Ważne to musiało być spotkanie, skoro chciał cię ukatrupić tylko za to, że zjawiłeś się tam nieproszony. Ponieważ nie chciał, aby szeryf się o wszystkim dowiedział, jasne jak słońce, że to jakaś ciemna sprawka.

– Jestem tego samego zdania, bosmanie – wtrącił Tomek.

– Hm, ciekawe, dokąd to szeryf Allan wyjechał o świcie…

– W ostatnich dniach często przebywa poza domem – wtrącił Tomek, dobierając się do dzbana z kawą.

– To prawda, ale dzisiaj przyjechało po niego dziesięciu indiańskich policjantów.

– Nic o tym nie wiedziałem. Panie bosmanie, czyżby pan wiązał ten fakt z przybyciem z Meksyku tajemniczego jeźdźca?

– Może tak, a może nie! W każdym razie dowiemy się czegoś ciekawego po powrocie szeryfa.

Learn languages from TV shows, movies, news, articles and more! Try LingQ for FREE

Troje przyjaciół Drei Freunde Three friends Троє друзів

Tomek gnał przez step nieświadom, że tego dnia po raz drugi jego życie wisiało na włosku. ||||неусвідомлюючи|||||||||||на волосині Том мчался по степи, не подозревая, что его жизнь уже второй раз за этот день висит на волоске. Nie przyszło mu nawet do głowy, że Indianin mógł posłać za nim zdradziecką kulę. |||||||||надіслати|||зрадницьку кулю| Teraz, w drodze na ranczo, rozmyślał nad tym, jak uniknąć spotkania z szeryfem Allanem. Najlepiej byłoby wsunąć się do swego pokoju niepostrzeżenie, lecz to zdawało mu się trudne do wykonania. ||втиснутися|||||непомітно||||||||виконання Murzyńska służba, pani Allan i Sally stale kręcili się po całym domu. чорна служба|служба|||||постійно|крутилися|||| Gdyby ktokolwiek z nich spotkał go w takim stanie, nie obyłoby się bez pytań. |хто-небудь|||||||||обійшлося б||| Tego zaś Tomek pragnął uniknąć za wszelką cenę. |життя||бажав|||всіма способами|

Jedynym człowiekiem, na którego dyskrecję mógł bezwzględnie liczyć, był bosman Nowicki. ||на|||||||| ||||дискрецію||безумовно|рахувати||| Dlatego też postanowił podkraść się w pobliże domu, a potem w jakiś niezwracający uwagi sposób wywabić przyjaciela. |||підкрастися|||||||||непримітний|||вивести на вулицю| Z takim zamiarem zbliżył się do rancza od strony zagród dla bydła i koni. ||наміром|||||||загонів||скотина|| Rozejrzał się wokoło. Оглянувся|| Nikogo nie było w pobliżu. Szybko wprowadził wierzchowca do zagrody, rozkulbaczył go i położył siodło oraz uzdę na drewnianych poprzeczkach ogrodzenia. |ввів|коня||вівчарня|розкульбашив||||||||дерев'яних|перекладинах огорожі|огорожі Он быстро завел лошадь в загон, снял с нее седло и уздечку и положил на деревянные перекладины ограды. Zamknął za sobą bramę i zaszył się w zaroślach okalających zabudowania. |||||сховався||||около|будівлі

Szpalery krzewów kończyły się mniej więcej dwadzieścia metrów przed obszerną otwartą werandą domu mieszkalnego. рядки|кущів|закінчували|||||||просторну|відкритою|верандою|| Tomek ukrył się w nich, bystro obserwując przedpole. |||||||переднє поле Nie upłynął kwadrans, gdy na werandzie pojawiła się Murzynka Betty z tacą pełną naczyń i białym obrusem pod pachą. |пройшов|півгодини||||||чорна дівчина|Бетті||таце з посудом|повною|посуди|||||під пахвою Nakryła okrągły stolik, ustawiła na nim naczynia, po czym zniknęła w głębi domu. |круглий||встановила|||посуду||||||

Tomek, widząc te przygotowania, zaniepokoił się nie na żarty. ||||||||не на жарт Czyżby to już była pora drugiego śniadania? разве|||||| Zaczął się zastanawiać, która może być godzina. ||задумуватися|||| Na wycieczkę wybrał się zaraz po wschodzie słońca. |екскурсію|||||| Wyruszył więc około czwartej rano. Вирушив|||| Jazda do granicy meksykańskiej zajęła nie więcej niż godzinę, a wejście na górę i tropienie Indianina również z godzinę. поїздка||||зайняла|||||||||||||| Walka trwała zapewne kilkanaście minut. ||напевно|| Zejście po stromym stoku z nieprzytomnym Czerwonym Orłem pochłonęło jakieś pół godziny, a może nawet więcej. ||крутим схилом||||||поглинуло||||||| Wchodzenie pod górę, odszukanie rewolweru, potem strzelby i rozmowa około trzech godzin, a powrót na ranczo godzinę. Входження|||finding|||дробовики|||||||||| Jak wynikało z obliczenia, od chwili opuszczenia rancza minęło prawie sześć godzin. |випливало||обчислення|||покинути ранчо||||| Była chyba dziesiąta lub jedenasta, czyli pora drugiego śniadania.

Zaledwie Tomek zdążył dojść do tego wniosku, na werandzie ukazała się czarnowłosa Sally z matką, w towarzystwie nieodłącznego bosmana; za nimi wbiegł Dingo. Лише||встиг||||висновку||||||||||в товаристві|невід'ємного||||вбіг| Zasiedli do stołu. Pies warował przy krześle dziewczynki. |сторожив|||дівчинки Zaraz też wkroczyła Betty z tacą zastawioną potrawami. ||ввійшла|||таця|заставленою стравами|стравами

Tomek zmarkotniał. |засмучився Zamknął oczy, aby nie widzieć, jak jego przyjaciele zabierają się do śniadania. Dzięki niezwykłej przygodzie zapomniał o jedzeniu, teraz jednak żołądek gwałtownie zaczął się domagać swoich praw. ||||||||шлунок|різко||||| Do uszu Tomka dolatywały brzęk naczyń oraz wesołe głosy pani Allan i bosmana, nakłaniającego Sally do nałożenia większych porcji. |вуха||долітали|дзвін|посуди||||||||encouraging|||наложення|більших| Tomek wepchnął palce w uszy, aby tego nie słyszeć, lecz zaraz przypomniał sobie, że przy każdej okazji należy hartować wolę, natychmiast zatem otworzył oczy. |втиснув|||||||||||||||||загартовувати|волю||отже|| Zaczął obserwować posilających się towarzyszy. ||підкріплюючих||товаришів Niebawem stwierdził, że wiele by stracił, gdyby jak struś chował głowę w piasek. Незабаром заявив|виявив|||||||страус||||пісок Otóż Sally, nakłaniana przez matkę i bosmana do jedzenia, zaniechała nagle oporu. |||||||||прекратила|| Так отже||підштовхувана|||||||припинила опір|| Z zapałem nawet zaczęła zgarniać na swój talerz potężne porcje, a pani Allan i dobroduszny bosman głośno zachwycali się jej wspaniałym apetytem. |завзяттям|||збирати|||тарілка||порції їжі||||||||захоплювалися|||чудовим|

– To skutek ostrego stepowego powietrza, łaskawa pani – mówił tubalnym głosem marynarz. |следствие||||||||| |внаслідок|острого|||kind|||грудний|голосом|моряк – Nawet na mnie działa ono jak najlepszy na świecie rum jamajka. ||||||||||ямайський ром Jeżeli tak dalej pójdzie, to wkrótce się nie zmieszczę w luk okrętowy. |||підеш||незабаром|||вміщу||люк корабля|корабельний трюм Czuję, że będę musiał się wypuszczać na konne wycieczki z Tomkiem, żeby trochę stracić na wadze. Відчуваю|||||виходити на|||поїздки||Томом|||||вазі

– Co też pan mówi, panie bosmanie! |||||босмане – oponowała pani Allan. опонувала|| – Jest pan wprawdzie okazałym mężczyzną, ale pod pana skórą nie widać ani grama tłuszczu. ||though|величним|||||шкірою||||грамів|жиру Poza tym, cóż byśmy tu robiły bez pana miłego towarzystwa? |||були б|||||pleasant| Mój szwagier stale jest zajęty swoimi sprawami. ||постійно||зайнятий|| Tomek natomiast ugania się całymi dniami po stepie, a tylko pan jeden opiekuje się nami naprawdę. ||ганяється||||||||||опікується|||

– Wielka to dla mnie przyjemność, może mi szanowna pani wierzyć – wylewnie odparł bosman. |||||||||вірити|щиро|| – Przypadła mi do serca mała Sally. Дісталася||||| Nasz Tomek również nie mógł o niej zapomnieć. |||||||забути Pisał listy z podróży, wysyłał fotografie, a jak tylko upolowaliśmy w Kenii wspaniałego lwa, to zaraz przeznaczył skórę na prezent dla niej. ||||відправляв|||||уполювали||Кенії|чудового||||призначив|шкіру||||

– Panie bosmanie, mój drogi panie bosmanie, proszę mi poważnie powiedzieć, czy Tomek naprawdę zawsze o mnie myślał? ||||||||серйозно|||||||| – spytała Sally, jednocześnie nieznacznie podając kawał szynki psu leżącemu przy jej krześle. |||незначно|подаючи|кусок||||||

– Zapewniam cię, że tak było. A żebyś widziała, jaki był zły, gdy w żartach nazywałem cię „miłą turkaweczką”. |щоб ти|бачила б|||||||||мила|перепілочка

– Nic mi o tym nie pisał, bo on jest prawdziwym dżentelmenem. |||||||||справжнім| Wszystkie moje koleżanki pękały z zazdrości, kiedy czytałam im jego piękne listy. всі||подруги|плакали|||||||| Żadna nie mogła się przecież poszczycić taką znajomością! ||||адже|похвалитися||

– O, tak! – przytaknął bosman, rozsiadając się wygodniej. погодився||устроюючись||зручніше – Nasz Tomek potrafi pisać piękne listy, nic dziwnego, bo jego szanowny tatuś zawsze mówi o wszystkim, jakby czytał z książki. ||вміє|||||||||тато|||||||| Wprawdzie Tomek radził się mnie czasem, jak by to ładnie list do ciebie ułożyć, ale u niego niezbyt głęboko trzeba szukać rozumu. Хоча|||||||||||||скласти|||||||| Zuch chłopak! Молодець|

W tej chwili Tomek poruszył się niespokojnie.

„A to ci zdrajca z tego bosmana” – mruknął pod nosem. |||зрадник||||прошептав|| Śmiał się szczerze, widząc, jak sprytna Sally zręcznie pozbywa się coraz to nowej porcji jedzenia na rzecz Dinga. ||щиро|||кмітлива||вміло|позбувається|||||||||Дінга

Tymczasem pani Allan nie domyślała się prawdy. ||||не здогадувалася|| Zdziwiła się niezmiernie, widząc tak szybko opróżniony talerz córki. ||неймовірно||||порожній||дочки

– Kochanie, czy nie jesz za szybko? – zawołała. – Naprawdę apetyt bardzo ci się poprawił, lecz nie powinnaś tak przeładowywać żołądka. ||||||||||перевантажувати|шлунок

– Jestem wciąż głodna – obłudnie powiedziała Sally. |досі||лицемірно||

– Lepiej pobiegnij do ogrodu i zerwij trochę owoców – poradziła matka.

Sally jakby tylko na to czekała. |||||waited Podniosła się z krzesła, podziękowała i razem z Dingiem opuściła werandę. ||||||||Ding||veranda

Tomek nie chciał niczego uronić z zabawnej sceny rozgrywającej się podczas śniadania; aby lepiej widzieć, wysunął głowę zza krzewu. |не||||||||||||||||| ||||упустити||||відбуваючоїся||||||||||куща Teraz, gdy dziewczynka zbiegła z psem z werandy, gwałtownie cofnął się w głąb szpaleru. |коли|дівчинка|побігла|||||різко|різко відступив||||алеї дерев Когда девушка выбежала с веранды с собакой, он стремительно отступил вглубь веранды. Niechcący potrząsnął gałęziami. Ненавмисно|труснув|гілками

Szelest nie uszedł uwagi Dinga. Шелест не пройшов повз увагу Дінга||втік|| Zaledwie zwęszył swego pana, kilkoma wielkimi susami dobiegł doń, machając ogonem. Лише|вловив запах|||||стрибками||до нього||хвостом

Tomek omal nie runął na ziemię, gdy wielki pies usiłował polizać go ozorem po twarzy. |ледь не||пав||||||намагався|лизнути||языком|| Przytrzymał swego ulubieńca za kark i gestem nakazał spokój. Тримав||||за шию|||наказав| Wierny, posłuszny Dingo dobrze znał każdy ruch Tomka, uspokoił się natychmiast. Вірний||||||||||одразу ж Tylko jego wilgotny nos drgał, łowiąc nieznaną woń bijącą od chłopca. |||||ловя||||| ||вологий||тремтів|вловлюючи||аромат запах|б'ючою||

„Poczuł zapach Indianina” – pomyślał Tomek.

Krok za krokiem cofał się w rosnące opodal krzewy. |||відступав|||росли|поруч|кущі Шаг за шагом он отступал в кусты, росшие неподалеку. Dingo szedł za nim. |йшов|| Tomek nie mógł nawet marzyć o pozbyciu się psa bez zwrócenia uwagi dziewczynki. ||||і мріяти||||||уваги||

Zagłębiał się więc pospiesznie w zarośla, aby znaleźć się jak najdalej od werandy, w chwili gdy Sally ruszy za Dingiem. Занурився|||поспішно|||||||||||||||| Nie omylił się w rachubach. не|||| ||||розрахунках Sally przecież widziała psa znikającego w krzewach. |адже|||||кущах Zawołała nań, a kiedy długo nie powracał, zaczęła go szukać. |на нього||||||||

– Dingo, Dingo! Gdzie się podziałeś, ty nicponiu? ||||пустунчику Chodź tu zaraz! іди||

Dingo jednak nie wracał, chociaż strzygł uszami, słysząc nawoływania. |||повертався||підстригав||чуючи|крики Sally, trochę rozgniewana nieposłuszeństwem psa, wbiegła w głąb ogrodu. Po kilkunastu krokach stanęła zdumiona. ||||вражена Ujrzała Tomka. побачила| Jego wygląd przeraził ją ogromnie. ||налякав||жахливо Naga pierś chłopca, twarz i ręce pokryte były zakrzepłą krwią. нога|грудь||обличчя|||||згущеною|кров'ю Zwichrzona czupryna, poszarpane sombrero zwisające na rzemieniu na plecach, a także porozrywane skórzane spodnie wskazywały niedwuznacznie, że przeżył jakąś niecodzienną przygodę. Звихрённая|||||||||||||||||||| Розпатлана зачіска|||сомбреро|звисаючий||||||||шкіряні|шкіряні штани|вказували|недвозначно||||некомфортну|

W innym wypadku Tomek byłby niezmiernie rad z wrażenia, jakie jego widok wywarł na Sally, tym razem jednak uśmiechnął się tylko, na migi nakazując milczenie. |||||незмірно|||враження||||викликав||||||||||жестами||мовчання Sally była córką australijskiego pioniera i widziała niejedno, toteż szybko opanowała zdumienie. |||||||неоднеразово|тому ж|||здивування Posłusznie udała się za towarzyszem. Слухняно||||

Gdy znaleźli się w odpowiedniej odległości od werandy, Tomek przystanął i rzekł: |||||відстані||||зупинився||

– Mądra z ciebie sroka, Sally. розумна|||сорока| Dobrze wiesz, kiedy i jak należy się zachować. |||||||поводитися Czy mogę liczyć na twoją dyskrecję? Могу ли я рассчитывать на ваше благоразумие?

– Czy musisz mnie o to pytać? – oburzyła się dziewczynka. обурила||дівчинка

– Wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko. Tommy, wyglądasz jakbyś kogoś zamordował! Możesz bez obawy wyznać mi prawdę. можешь||||| ||обережно||| Będę milczała jak grób. |||гроб Jeżeli jednak grozi ci śledztwo, to mogę powiedzieć, że przez cały czas bawiliśmy się razem w ogrodzie.

Tomek zachichotał na ten niecodzienny pomysł Sally. |||||ідея|

– Skąd ci przyszło do głowy, że popełniłem morderstwo? ||||||вчинив|вбивство – zapytał.

– Przecież jesteś cały pokrwawiony, zgubiłeś koszulę, podarłeś spodnie i kapelusz. Адже|||||сорочку|||| - В конце концов, вы весь в крови, потеряли рубашку, порвали брюки и шляпу. Oho, ja się znam na rzeczy! – odparła. відповіла

– Pleciesz głupstwa, jak to przed chwilą robił bosman Nowicki – powiedział Tomek. Брехатим||||||||||

– Widzę, że nas podsłuchiwałeś! To nieładnie – oburzyła się dziewczynka.

– Stało się to zupełnie przypadkiem – uspokoił ją Tomek. – Nie mogłem przecież w takim stanie pokazać się twojej matce. ||адже ж||||||| A poza tym nie chciałem, aby szeryf Allan mnie widział.

– Och! O to możesz być zupełnie spokojny. Stryj wyjechał konno wczesnym rankiem i nie wrócił jeszcze do tej pory. Стрий||на коні|рано вранці|||||||| Jesteśmy sami w domu. Stryj na pewno cię nie zobaczy. Дядько|||||

– To… bardzo dobrze. Przyrzekłaś już, że będziesz milczała jak grób. обіцяла||||||могила Czy chcesz teraz coś dla mnie zrobić?

– Zaraz ci odpowiem, Tommy, ale przedtem wyjaśnij mi, czy bosman Nowicki tylko tak naumyślnie mówił, że ty nie mogłeś o mnie zapomnieć i stale pisałeś do mnie listy? |||||||||||||навмисно||||||||||постійно||||

Tomek zaczerwienił się, przyparty jednak do muru musiał odpowiedzieć. |||притиснутий||||| Том покраснел, но, прижатый к стене, вынужден был ответить. Zapytał więc:

– Czy często otrzymywałaś ode mnie listy?

– Często, nawet bardzo często – przyznała.

– No, więc widzisz, że bosman powiedział prawdę.

– No tak, ale nie wiem, czy stale o mnie myślałeś. ||||||постійно|||думав

– A czy mógłbym nie myśleć, pisząc do ciebie listy? |||||пишучи|||

– To prawda! Jaka ja jestem niemądra! |||недалека

– Nigdy bym nie powiedział, że jesteś niemądra – żywo zaprzeczył Tomek. ||||||небезумна||заперечив|

Sally spojrzała nań z niedowierzaniem. |подивилася|нього||недовірою

– Powiedz mi teraz, co mam zrobić? – zagadnęła. загадала

– Postaraj się dyskretnie wywołać tutaj bosmana Nowickiego. ||дискретно|викликати|||

– Tylko tyle?

– Niestety, w tym wypadku to wszystko, co kobieta może uczynić. |||||||||зробити

Sally pokraśniała z zadowolenia, że Tomek nazwał ją kobietą. |||задоволення|||||

– Dobrze, Tommy, postaram się przyprowadzić pana bosmana, ale naprawdę nie wiem, co mam mu powiedzieć. ||||привести|||||||||| Mama i pan bosman w najlepsze rozmawiają na werandzie.

– Po prostu poproś go, żeby ci pomógł odszukać Dinga. ||попроси|||||| Ja tymczasem przytrzymam tutaj psa aż do waszego przybycia – doradził Tomek. ||||||||вашого прибуття|порадив|

– Niezły pomysł, pan bosman na pewno mi nie odmówi. Not bad|план||||||| Poczekaj chwilę – odparła Sally i pobiegła w kierunku domu. ||відповіла||||||

Niebawem Tomek usłyszał głosy zbliżających się przyjaciół. незабаром||||||

– Skaranie boskie z tobą, dziewczyno – utyskiwał bosman. Скарение|||||| божественні покарання|божественне||||скаржився| - Черт бы тебя побрал, девочка, - пожаловался старшина. – Nie dasz nawet człowiekowi po jedzeniu odpocząć. |не даш||||| To drzewo jest za wysokie i trzeba cię podsadzić, to ciekawa jesteś, co znajduje się w środku kaktusa, a jak nie możesz już czego innego wykombinować, to znów Dingo ci zginął w krzakach. ||||||||підсадити||||||||середині|||||||||вимислити|||||||в кущах То дерево слишком высокое, и вас нужно подпереть, то вам интересно, что внутри кактуса, а если вы не можете придумать ничего другого, то ваш Динго снова заблудился в кустах. A wszystko dlatego, żeby tylko włóczyć mnie po tych wertepach. |||||блукати||||перепонах А все потому, что я просто бродил по этим дорожкам.

– Ho, ho, teraz pan narzeka, a przed chwilą zastanawiał się pan, czy dla zdrowia nie warto by się wybierać z Tommym na konne wycieczki – odparła Sally. ||||скаржиться||||думав||||||||||||Томмі||||відповіла|

– Taki on dobry jak i ty. Wytrząsałby tylko moje brzuszysko na szkapie. трясли б|||живіт||коні Ciekaw jednak jestem, dokąd znów powlokło się dzisiaj to chłopaczysko. |||куди||потягло||||

– Jeżeli pan będzie cierpliwy, to na pewno wkrótce zaspokoi pan swoją ciekawość – zachichotała Sally. ||||||||задовольнить||||захихотіла|

– Nie ma co, dobrana z was para gagatków! |||смешная|||| |||гарна||||шалунів - Без сомнения, вы отличная пара головорезов!

– Czy pan tak naprawdę myśli? – ucieszyła się Sally.

Nie otrzymała jednak odpowiedzi, gdyż w tej chwili bosman zatrzymał się i zawołał: ||||бо||||||||

– Coś ty znów zmalował, brachu? |||накоїв|братан Co się stało, u licha? ||||чорт забирай

– Nic specjalnego, panie bosmanie – z humorem odparł Tomek, mrugając nieznacznie do przyjaciela. ||||||||підморгуючи|незначно|| – Przez pomyłkę wskoczyłem w beczkę pełną kotów, które mnie trochę podrapały. |помилку|вскочив||бочку||||||

– Koty te również zjadły ci koszulę, podarły spodnie i sombrero – żartowała Sally. |||з'їли||сорочку|||||жартувала| – Panie bosmanie, tęsknił pan już za Tommym, więc przyprowadziłam pana do niego. ||сумував||||||я привела|||

– No, no, pędraki! ||черв'яки Powiedziałem przed chwilą, że dobrana z was para – mruknął bosman, bacznie przyglądając się chłopcu. ||||гарна пара||||прошептав||уважно|пильно дивлячись|| – Skoro zrobiłaś swoje, to biegnij teraz z Dingiem do sadu po owoce, a my na pewno wkrótce przyjdziemy do ciebie.

– Będę na was czekać – odpowiedziała Sally. – Dingo, chodź ze mną! |ходи||

Dziewczynka zniknęła w krzakach. |||в кущах Przez dłuższą chwilę bosman surowym wzrokiem przyglądał się Tomkowi. |||||поглядом|пильно дивився|| Potem przybliżył się do niego. Nie mówiąc ani słowa, odebrał mu rewolwer. Wprawnym ruchem sprawdził, że w bębenku tkwiły puste łuski po wystrzelonych nabojach. ||перевірив|||барабанчику|були закладені||порожні гільзи||вистріляних|патронах W milczeniu rozładował broń, schował wystrzelone łuski do kieszeni, przeczyścił lufę wyciorem, wyjął z pasa chłopca pięć kul, nabił nimi rewolwer i wepchnął go do kabury. ||||положил||||||||||||||||||||| |мовчки|розрядив||||гільзи|||очистив|ствол револьвера|шомполом|вийняв||пояс||||||||всунув|||кобури Он молча разрядил револьвер, положил стреляные гильзы в карман, прочистил ствол чистящей прокладкой, взял с пояса мальчика пять патронов, зарядил ими револьвер и засунул его в кобуру.

– Jak długo mam cię uczyć, smyku, że broń natychmiast po wystrzeleniu ma być na nowo naładowana? ||||||||негайно|||||||перезаряджена – zapytał surowo.

Tomek się zmieszał. ||збентежився W myśl niepisanego prawa łowców zwierząt podobne niedopatrzenie było traktowane jak największe wykroczenie. |||||||упущение||||| |згідно з думкою|неписаного||мисливців|||недогляд|||||порушення Cóż by się bowiem stało podczas niebezpiecznej wyprawy z łowcą, gdyby nie pamiętał o konieczności trzymania broni w pogotowiu? |||бо||||експедиції|що б сталося|мисливцем|||||необхідності|тримання|||на поготові Odparł więc ze skruchą: |||з каяттям

– Zapomniałem, ale to wszystko z powodu nadzwyczajnych okoliczności… Widzi pan… Я забув|||||||обставини||

– Mamy czas na wyjaśnienia – przerwał bosman. – Czy może depcze ci ktoś po piętach? ||наступає на п’яти||||п’ятах - Или кто-то наступает вам на пятки? Może kogoś postrzeliłeś? ||поранив

Tomek poznał już podczas licznych przygód niektóre słabostki bosmana. |познайомився|||численних|||| Olbrzymi marynarz lubił pochlebstwa, chcąc więc załagodzić jego gniew, odparł pospiesznie: величезний|моряк||потискання|хочучи||згладити||||поспішно

– Dzięki pana niezawodnym chwytom dałem sobie radę bez użycia broni. ||надійним прийомам|хитрощам|||впоратися||використання зброї| - Благодаря вашей надежной хватке мне удалось обойтись без применения оружия. Później dopiero strzelałem w górę, żeby zwrócić czyjąś uwagę. |лише потім|||||повернути|чиєсь|

– Ha, jeżeli tak się sprawy przedstawiają, to dobra nasza – rozchmurzył się bosman. |||||представляють||||пом'якшав|| – Później opowiesz mi wszystko dokładnie. Najpierw trzeba cię jakoś przemycić do domu. |нужно||||| ||||провезти тайком|| Wyglądasz, jakbyś się bawił w chowanego z tygrysem. |||||в хованки||

– Bo też ciężką miałem przeprawę – przyznał chłopiec. ||||crossing|при визнав| – Musi mi pan przynieść koszulę i spodnie. ||||сорочку||

– Poczekaj tu na mnie, wrócę migiem – mruknął bosman. ||||я повернуся||пробурчав|

Nim minęło pół godziny, Tomek dzięki pomocy przyjaciela znalazł się niezauważony przez nikogo w pokoju, który zajmował razem z bosmanem. ||||||||||||||||займав||| Не прошло и получаса, как Томек, благодаря помощи друга, оказался никем не замеченным в комнате, которую он занимал вместе со старшиной. Marynarz, chociaż paliła go ciekawość, nie prosił o wyjaśnienia, dopóki Tomek umyty, pooblepiany plastrami na zadrapaniach i już w świeżym ubraniu nie zasiadł do obfitego posiłku. Моряк||курила||||просив|||||помитий|обліплений|пластирів||||||свіжому|||сів||багатого|їжі Teraz dopiero bosman rzekł: |тільки що||

– No, najwyższy czas, kochany brachu, żebyś powiedział, co ci się przytrafiło. ||||брат|щоб ти|||||пригадалося

Tomek szczegółowo informował bosmana o przebiegu porannych wydarzeń. |детально||||ході|ранкових|подій Kiedy zakończył, marynarz pomyślał chwilę, po czym rzekł: ||моряк|||||

– Nie ulega wątpliwości, że twój Indianiec czatował na tego jeźdźca, o którym wspomniałeś. |не підлягає сумніву|сумнівів||||підстерігав||||||згадав - Несомненно, ваш индеец искал того всадника, о котором вы упомянули. Ważne to musiało być spotkanie, skoro chciał cię ukatrupić tylko za to, że zjawiłeś się tam nieproszony. |||||раз он||||||||||| ||||||||вбити тебе||||||||незапрошений Ponieważ nie chciał, aby szeryf się o wszystkim dowiedział, jasne jak słońce, że to jakaś ciemna sprawka.

– Jestem tego samego zdania, bosmanie – wtrącił Tomek. |||думки||вставив слово|

– Hm, ciekawe, dokąd to szeryf Allan wyjechał o świcie… ||куди||||||світанку

– W ostatnich dniach często przebywa poza domem – wtrącił Tomek, dobierając się do dzbana z kawą. |||||||втрутився||подбираючи|||глечика||

– To prawda, ale dzisiaj przyjechało po niego dziesięciu indiańskich policjantów. ||||приїхало|||||

– Nic o tym nie wiedziałem. Panie bosmanie, czyżby pan wiązał ten fakt z przybyciem z Meksyku tajemniczego jeźdźca? ||хіба ж||пов'язував||||приїздом||||

– Może tak, a może nie! W każdym razie dowiemy się czegoś ciekawego po powrocie szeryfa. |||дізнаємося||||||