×

Χρησιμοποιούμε cookies για να βελτιώσουμε τη λειτουργία του LingQ. Επισκέπτοντας τον ιστότοπο, συμφωνείς στην πολιτική για τα cookies.

image

Tajemnicza wyprawa Tomka - Alfred Szklarski, Syberyjskie polowanie

Syberyjskie polowanie

Nuczi wrócił, nim skończyli śniadanie. Według jego relacji tygrysica z dwoma małymi znajdowała się w odległości około trzech kilometrów od obozu. Szybko uzgodnili plan polowania. Bosman z Udadżalaką mieli strzałami odpędzić tygrysicę od potomstwa, natomiast Nuczi, jego trzej synowie, Tomek, Smuga oraz Wilmowski powinni osaczyć kociaki. Pawłow, jak uprzednio ustalono, podjął się roli strażnika obozu.

Wkrótce ruszyli w tajgę. Na przedzie kroczył Nuczi, za nim jego synowie z trzema psami na smyczy, a potem reszta łowców z czterema ogarami. Tomek zamykał pochód, szedł tuż za bosmanem.

Im dalej zagłębiali się w ostęp, tym wędrówka stawała się bardziej uciążliwa. Ledwie widoczny kręty ślad ścieżyny często ginął w gąszczu krzewów głogu, cierni i jałowca, oplątanych goścem-powojnicą, zwaną przez Jakutów[18] „sieciami diabła”. Czasem musieli nakładać drogi, by obejść zwalone przez wiatr drzewa. W cienkiej warstwie gleby leśnej olbrzymy nie mogły zbyt głęboko zapuszczać korzeni, toteż kładły się pokotem pod podmuchem wichury i tworzyły trudne do przebycia zapory. Niekiedy stanowiły je wiekowe drzewa. Nadżarte próchnicą same padały na ziemię jakby w bałwochwalczym pokłonie przed wszechwładnym czasem.

[18] Jakuci (nazwa własna Sacha) – lud zamieszkujący dorzecze Leny po Morze Ochockie i brzegi Jeniseju.

Ogrom dziewiczej tajgi budził w sercach ludzkich lęk przed czymś nieznanym, kryjącym się w jej głębi. Na pozór wydawała się ponura i milcząca, lecz baczny wzrok łowców co chwila odczytywał jakąś nową tajemnicę. Tuż przy ścieżce pod spróchniałym zwalonym pniem znajdował się barłóg niedźwiedzi. Nieco dalej, na małym pagórku, zadomowił się żarłoczny bunduruk[19], jeden z najmniejszych na świecie drapieżników. Właśnie na uschłych gałęziach przewróconego dębu przewietrzał swoje przysmaki: grzybki, korzonki i orzechy, których zapasy gromadził nieraz na dwa lata. Za pagórkiem wiła się ścieżka wydeptana przez jelenie, w rozłożystej lipie wokół sporej dziupli krążyły pszczoły – tam na pewno można znaleźć aromatyczny leśny miód.

[19] Bunduruk (Eutamias sibiricus) – gryzoń wielkości ogromnej myszy, zwierzątko futerkowe podobne do wiewiórki. Ciemne pasy na futerku przypominają wzór tygrysiej skóry. Gromadzi zapasy żywności, które przenosi w woreczkach policzkowych. Czyni poważne szkody na polach.

Tomek ciekawie rozglądał się po ostępie. W tę stronę tajgi zapuszczali się po raz pierwszy. Nuczi prowadził, niemal się nie zatrzymując. Tomek szedł ostatni. Właśnie mignęła mu w gąszczu krępa postać starego tropiciela, budząc pewne wspomnienia.

Wynajęcie Nucziego oraz jego synów jako tropicieli zwierzyny na tę niebezpieczną wyprawę nie było dziełem przypadku. Wilmowski znał ich z opowiadań byłego zesłańca na Syberię, z którym przed własną ucieczką z kraju stykał się w Warszawie w konspiracyjnej pracy rewolucyjnej. Dzięki temu po przybyciu do Chabarowska, pamiętając relacje polskiego zesłańca, odszukał w puszczy sadybę Nucziego i nakłonił go do wzięcia udziału w łowach.

Wybór starego Golda na przewodnika i tropiciela okazał się bardzo korzystny. Nuczi był prawdziwym synem tajgi. Urodził się w niej, wychował, ona zaś żywiła go i dawała schronienie, nic więc dziwnego, że znał wszystkie jej tajniki i kochał jak własną matkę, czasem nieco zbyt surową, lecz zawsze przygarniającą swoje dzieci.

Pewnego razu podczas polowania, słysząc utyskiwania bosmana na „diabelski kraj”, Gold zapewniał Tomka, że kto bliżej pozna tajgę, ten później tęskni za nią, jeśli zmuszony jest opuścić ją na jakiś czas. Te wywody przypomniały Tomkowi ich przewodnika z wyprawy australijskiej, krajowca Tony'ego. On wtedy również mówił mu o uroku rzuconym na wędrowców przez busz australijski.

Z zamyślenia wyrwał nagle Tomka cichy okrzyk bosmana Nowickiego.

– A niech to wieloryb połknie…! – zaklął marynarz swoim zwyczajem, odskakując od karłowatej kolczastej palmy.

Bosman przełaził przez zwaloną kłodę i dla utrzymania równowagi oparł się o pień stojącego przy ścieżce dębu. Naraz pod naporem jego potężnego cielska skruszyła się kora i ręka aż po łokieć wpadła w spróchniałe drzewo. Marynarz przestraszył się, że sędziwy „staruszek” może runąć lada chwila, wielkim skokiem znalazł się w bezpiecznej odległości od pnia, lecz wtedy właśnie otarł się o skarłowaciałą, kolczastą palmę. Zaklął, szybko cofając pokłutą rękę. Tomek podbiegł do przyjaciela, by pomóc my wydobyć wbite w dłoń kolce.

– A cóż to za piekielne nasienie?! – burczał marynarz. – Niby to palemka, a szczerzy kły jak kaktus!

– W gąszczu tajgi nie można tak skakać na oślep – powiedział Tomek. – To dalekowschodnia aralia[20], swego rodzaju osobliwość w tych stronach…

[20] Aralia (dzięgława) – drzewo, krzew lub roślina zielna rosnąca w Azji, Ameryce Północnej i Australii. Ma pędy z kolcami, liście zwykle pierzaste i kwiaty w baldachogronach.

– Daj mi święty spokój z botaniką – ofuknął go bosman. – Łeb już mam naznaczony przez przeklęte meszki, a teraz do kompletu napuchnie mi łapa!

Zaraz wszakże ucichli, gdyż przewodnik przystanął, pochylony nad ziemią uważnie rozglądał się wokoło. Wszyscy zatrzymali się natychmiast. Tomek podszedł do Nucziego i przykucnął, by lepiej widzieć.

– Bardzo świeży trop – szepnął, badając duże wgłębienia wyciśnięte w ziemi. – Tygrys, niezawodnie tygrys! Sądząc po rozrzucie śladów oraz ich rozmiarach, musi to być starszy okaz…

– Dobrze mówi, dobrze! – pochwalił Nuczi.

– Dlaczego on tak ciężko stąpał? – głośno zastanawiał się Tomek, zachęcony pochwałą wytrawnego tropiciela.

Posunął się kilka kroków wzdłuż tropów.

– Są tu krople krwi, może ktoś go zranił? – monologował. – Nie, nie! Z powodu rany nie stąpałby tak ciężko. Już wiem! Dźwigał upolowane zwierzę! Na krzaku cierni zaczepiło się trochę jasnobrunatnej sierści. Przypomina mi ona pewnego jelenia.

Smuga wyprzedził Tomka, również badając ślady. Słyszał wywody młodego przyjaciela i uśmiechał się zadowolony.

– Wyciągasz słuszne wnioski! – przytaknął. – Może uda ci się jeszcze dokładniej określić zwierzę upolowane przez tygrysa.

Tomek pomyślał chwilę, po czym rzekł:

– Wyłącznie w lasach południowej Syberii żyje odmiana szlachetnego jelenia zwana maralem[21]. Mogły to również być łoś[22] lub ren[23].

[21] Maral (Cervus canadensis sibiricus) żyje na południu Kraju Ussuryjskiego, w dolinie rzeki Ussuri i jej dopływów, nie przekraczając jednak granicy lasów iglastych w górach Sichote-Aliń. Na pobrzeżu można spotkać go aż do Przylądka Olimpiady.

[22] Łoś (Alces alces) należy do największych okazów rodziny pełnorogich. Niezgrabny, o krótkiej szyi, wysokich nogach, ma poroża łopatowato rozszerzone i zwisające chrapy.

[23] Ren, czyli renifer (Rangifer tarandus), w przeciwieństwie do wszystkich innych jeleni ma nieregularnie rozłożone poroża tak u samców, jak i u samic. Szerokie racice umożliwiają mu utrzymywanie się na śniegu, lodzie i firnie (skrystalizowanym, gruboziarnistym śniegu, tworzącym powyżej linii wiecznego śniegu pola firnowe). W lasach i tundrach północnych okolic Starego i Nowego Świata żyje około 14 gatunków tego jelenia.

– Nie, mój drogi, to nie był maral ani łoś, ani ren – odpowiedział Smuga. – Pójdź jeszcze nieco dalej!

Tomek wolno posuwał się wzdłuż zbocza, starannie badając wyraźne tropy.

– Może to był jeleń Dybowskiego? [24] – rzekł. – Przypominam sobie, że Dybowski na zesłaniu na Syberii odkrył nowy gatunek jelenia, nazwany jego imieniem. Jeleń ten wyglądem przypomina indyjskiego jelenia aksis. Na ciemnej sierści posiada kilka nieregularnych rzędów białych plam.

[24] Jeleń Dybowskiego (Cervus nippon hortulorum) – odkryty przez wybitnego polskiego przyrodnika Benedykta Dybowskiego, urodzonego w Adamczynie 30 IV 1833 r., a zmarłego we Lwowie w 1930 r. Po powstaniu styczniowym Dybowski został skazany na karę śmierci z zamianą na 12 lat katorgi na Syberii. Pracował ciężko przy osuszaniu błot i wyrębie lasu w Kraju Zabajkalskim, a jednocześnie badał faunę Bajkału i rzeki Amur. Ciekawe odkrycia dały mu światową sławę i przyniosły zamianę katorgi na osiedlenie. W latach 1873– –1874 razem z Wiktorem Godlewskim badał faunę rzeki Ussuri. W 1877 r. powrócił do Polski, lecz wkrótce dobrowolnie znów udał się na Syberię; 4 lata badał Kamczatkę, Wyspy Kurylskie i Komandorskie, gromadził cenne zbiory przyrodnicze i studiował języki: Ajnów, Kamczadalów i Koriaków. Imieniem Dybowskiego nazwano przeszło 50 gatunków zwierząt. W 1883 r. wrócił do Polski. Objął katedrę zoologii na Uniwersytecie Lwowskim. Opublikował 175 prac naukowych.

– Brawo, Tomku, masz doskonałą pamięć – pochwalił Wilmowski.

– Nie zgaduj, chłopcze, szukaj dalej, to nie był jeleń Dybowskiego – ponaglił Smuga. – Jeleń ten żyje bardziej na południu, w Kraju Ussuryjskim.

Tomek przyklęknął. Głowę nisko pochylił ku ziemi. Na zgniecionej trawie widniały jakieś plamy. Urwał jedno złamane źdźbło. Zaledwie przysunął je do nosa, wydał cichy okrzyk triumfu. Trawa splamiona była kleistą, ciemną masą wydającą przejmujący zapach.

– Już wiem, to piżmowiec! [25] – zawołał do towarzyszy. – Tygrys, ciągnąc go po ziemi, rozerwał mu pazurami woreczek na podbrzuszu, wydzielający piżmo.

[25] Piżmowiec (Moschus moschiferus), również zwany kabargą, jest zwinnym, bezrogim jeleniem lesistych górskich terenów Azji Środkowej. W lecie rzadko opuszcza się poniżej 2500 m. Z powodu braku poroża nie należy do rodziny pełnorogich i tworzy odrębną podrodzinę, lecz poza tym ściśle łączy się ze zwierzętami jeleniowatymi. Wysokość piżmowca waha się około 70 cm, długość tułowia około 1 m; jest wyższy z tyłu niż z przodu, o krótkiej szyi i smukłych nogach. Dzięki możliwości rozstawiania szeroko palców doskonale ześlizguje się po gładkich stokach, pewnie chodzi po torfowiskach, śniegu i lodowcach. W zimie żywi się głównie pędami drzew, w lecie soczystymi roślinami górskimi. Chadza zawsze utartymi ścieżkami, więc łatwo wpada w pułapki. Samce na środku podbrzusza mają woreczek wydzielający piżmo, które w stanie świeżym jest kleistą masą, a wysuszone stanowi proszek o bardzo miłym, przejmującym zapachu. Jeden woreczek zawiera około 30 g piżma, bardzo poszukiwanego przez myśliwych; ceniony składnik w przemyśle perfumeryjnym.

– No, no, naprawdę jesteś już świetnym tropicielem – przyznał Smuga.

– Gapa ze mnie! Pan szybciej odkrył woń piżma.

– Faktycznie łepetynę nosisz nie od parady – wtrącił bosman. – Niuchasz po ziemi niczym ogar. Pokaż no tę trawkę, ciekaw jestem, jak pachnie piżmo!

Ostrożnie powąchał, skrzywił się i mruknął:

– Tak samo zalatywało w jednej mydlarni na Powiślu, dokąd moja staruszka posyłała mnie po bielidło.

– Piżmo jest w cenie. Wykorzystuje się je w produkcji leków oraz wyrobów perfumeryjnych jako środek utrwalający zapach – wyjaśnił Wilmowski.

– Jak widzisz, bosmanie, i Syberia na coś się przydaje – dodał Smuga. – Dość jednak gadaniny. Tygrysica upolowała kabargę. Teraz syta na pewno odpoczywa ze swoimi tygrysiętami. Łatwiej ją zaskoczymy. Daleko jeszcze do legowiska?

– Mnóstwo blisko – odparł Nuczi. – Zaraz za sopką dolina i strumień. Tam amby spać w krzakach. Teraz nasza iść ostrożnie. Nasza wiedzieć: amby blisko, trzeba cicho być.

Ruszyli śladami tygrysicy. Przedtem musieli powściągać arkanami psy rwące się do przodu. Obecnie ogary podtuliwszy ogony, samorzutnie trzymały się tuż przy nogach mężczyzn. Niepewne strzygły uszami i zjeżywszy sierść na karku, co chwila ostrzegawczo spoglądały na swych panów. Był to nieomylny znak, że poczuły bliskość groźnych drapieżników.

Łowcy okrążywszy wzgórze, znaleźli się w dolince przeciętej wzdłuż kamienistym strumieniem. Jak wskazywały ślady, tygrysica zmęczona dźwiganiem łupu odpoczywała nad wodą i gasiła pragnienie. Nuczi poprowadził teraz ku wylotowi dolinki. Niebawem ujrzeli szeroki pas równiny porosłej bujną trawą wysokości człowieka. Jasny błękit nieba stapiał się na horyzoncie z nieruchomym w tej chwili morzem zieleni stepowej.

– Tam daleko jest batiuszka Amur[26] – szepnął Nuczi, wskazując dłonią ku południowi.

[26] Batiuszka Amur – Ojciec Amur.

– Chyba znajdujemy się w pobliżu Niziny Zejsko-Burejskiej? – zwrócił się Tomek do ojca.

Wilmowski skinął głową i dodał:

– Na pewno wkrótce tajga cofnie się stąd dalej na północ. To jeden z nielicznych na Dalekim Wschodzie obszarów nadających się pod uprawę rolną[27].

[27] Równiny południowe, jako ośrodki rolnicze, stanowią najważniejszą część Dalekiego Wschodu; główne z nich to: Zejsko-Burejska w Kraju Nadamurskim, na lewym brzegu Amuru między Zeją i Bureją, oraz Chankajska w Kraju Nadmorskim, obok jeziora Chanka.

Nuczi przyłożył palec do ust, nakazując milczenie. Jego wzrok prześlizgiwał się po kępie wierzbowych łóz, widniejących w odległości około trzystu metrów nad brzegiem strumienia.

– Tam śpią amby – cicho wyjaśnił.

Główna grupa wyznaczona do schwytania młodych tygrysów musiała zatoczyć na stepie półkole, by się zbliżyć do wierzbowych chaszczy z przeciwnej strony. Natomiast bosman i Udadżalaka, których zadaniem było utrzymanie tygrysicy z dala od potomstwa, mieli iść wprost ku legowisku.

Zgodnie z planem część myśliwych zaszyła się w step. Dopiero w jakiś czas po nich, już się nie kryjąc, bosman z Udadżalaką ruszyli w kierunku nadrzecznych zarośli. Niebawem rozbrzmiały przeraźliwe krzyki, ujadanie psów i huk strzałów.

Na odgłos wrzawy z traw i krzewów rosnących wokół bajorek poderwały się stada różnorakiego ptactwa. Jarząbki, bażanty, cietrzewie, kuropatwy i dzikie gęsi rozproszyły się na wszystkie strony, łowcy nawet nie zerknęli w ich kierunku. Bo oto z kępy zarośli ostrożnie wychyliła się wielka tygrysica. Najpierw ukazał się duży, kudłaty łeb, a potem pręgowane, potężne, czające się cielsko.

Bosman od razu zauważył wynurzające się z gąszczu zwierzę. Wskazał je towarzyszowi i razem z nim zaszył się w łozinę. Zaraz też rozpoczęli prawdziwie piekielną kanonadę. Tygrysica, ujrzawszy napastników, wielkim susem wyskoczyła na step, po czym zatoczywszy mały łuk, usiłowała brzegiem strumienia przedostać się do legowiska. Dwóch łowców znów zagrodziło jej drogę, osłaniając się ogniem rewolwerowym. Zdezorientowana, rzuciła się w strumień. To płynąc, to biegnąc, z uporem dążyła w kierunku kryjówki swego potomstwa. Nagle nowy rozkrzyczany wróg ukazał się tam, dokąd chciała dotrzeć. Ostra woń prochu uderzyła wprost w jej nozdrza.

Tymczasem w łozinie szalały dwa małe tygrysy. Naciskane przez ludzi i ogary ze wszystkich stron rozpierzchły się w popłochu. Jeden z nich przerażony wrzawą wpadł pod nogi łowców, prześliznął się pomiędzy nimi i wskoczył do strumienia. Tygrysica od razu ujrzała płynące tygrysiątko. Warknęła przeciągle, zawróciła ku przeciwległemu brzegowi. Wiedziona instynktem macierzyńskim, wskazywała mu drogę ucieczki. Dwaj łowcy dalej płoszyli uciekinierów strzałami karabinowymi.

Drugi młody tygrys wydostał się na step. Łowcy pod dowództwem Nucziego zręcznymi manewrami zmusili go do ucieczki w dolinkę, a potem w tajgę. Pobiegli za nim, wciąż jeszcze trzymając psy na smyczach.

Rozpoczął się długi, uciążliwy pościg. Początkowo panicznie przestraszony drapieżnik znacznie oddalił się od pogoni. Nuczi co pewien czas polecał spuszczać ze smyczy jednego psa. Na pierwszy ogień szły najsłabsze, bowiem celem myśliwych było, aby cała sfora jednocześnie dopadła tygrysa. Gdyby najsilniejsze psy były puszczone pierwsze, z całą pewnością wyprzedziłyby słabsze i wtedy, pojedynczo atakując drapieżnika, niezawodnie padłyby jego ofiarą.

W końcu ostatni pies został spuszczony ze smyczy. Ujadanie sfory oddalało się od łowców. Dopiero po półgodzinnym pościgu naszczekiwania zaczęły się przybliżać. Bieg po gąszczu tajgi nużył jednocześnie drapieżnika i pogoń. Myśliwi przedzierali się przez krzewy, przeskakiwali zwalone pnie drzew i strzałami dodawali psom odwagi.

Pot ściekał strumieniami po twarzach łowców. Mimo że zaczynało już brakować im tchu w piersiach, wciąż przyspieszali biegu, gdyż coraz bliższe szczekanie i skowyt psów zagłuszały groźne warczenie broniącego się zajadle tygrysa.

Dopadli go!

Oparty zadem o porośniętą mchem i gęstymi pnączami zaporę zwalonych pni, co chwila wyrzucał do przodu pysk uzbrojony w kły bądź też łapą starał się dosięgnąć któregoś z nacierających ogarów. Psy wyglądały nie mniej dziko od drapieżnika. Pokryte ciemną wilczą sierścią napierały to z boków, to z przodu. Ponoszone zapałem myśliwskim zapominały o odniesionych ranach. Ich ruchliwe źrenice paliły się krwawym ogniem. Odskoczywszy przed nagłym ciosem łapy tygrysa, psy natychmiast prężyły się do nowego skoku, wysuwając ostre, szeroko rozwarte pyski.

Gwałtowność psów wzrosła znacznie na widok myśliwych. Nuczi wraz z synami szybko zapanował nad niebezpieczną sytuacją. Głośne rozkazy rzucane w języku nanajskim zgrupowały psy z jednej strony, podczas gdy z drugiej przyczaili się łowcy.

Tygrys, zjeżywszy na karku miękką, gęstą sierść, bronił się rozpaczliwie. Nagle jeden z psów doskoczył do niego z boku. Tygrys natychmiast zamachnął się łapą. Tomek błyskawicznie zarzucił na nią pętlę arkanu. Drapieżnik niemal zwinął się w kabłąk, szarpnął liną, wtedy syn Nucziego uchwycił pętlą tylną nogę. Po chwili Wilmowski uwięził w ten sam sposób drugą przednią. Tygrys usiłował przegryźć sznur, lecz Smuga podszedł do niego od tyłu i własną skórzaną kurtką nakrył mu łeb. Niebawem drapieżnik leżał na ziemi ze związanymi łapami.

Nuczi przystanął nad nim i odezwał się poważnie:

– Ty mądry, amba, ty rozumiesz, ty żyć długo. Nasza nie zabija! Nasza karmi i uczy. Twój brat też być u nasza. On ci powie, że nasza mówi prawdę.

Biali łowcy starannie ukrywali uśmiechy, przysłuchując się przemowie starego tropiciela. Jak większość Goldów żyjących w prymitywnych warunkach, był animistą, wierzył, że wszystkie rzeczy otaczające go są uduchowione, posiadają własną duszę. Z równą powagą odzywał się do kolącego krzaka cierni, jak do drzewa, które musiał zrąbać na opał, czy też do swej starej berdanki, gdy przygotowywał ją do strzału.

– Ty już nie musisz męczyć się – monologował Nuczi, zarzucając pętlę na pysk tygrysa. – Nasza zaniesie twoja do obóz. Nasza da jeść. Twoja to rozumie, twoja jest mądra.

– Czy ty naprawdę sądzisz, że on rozumie, co do niego mówisz? – zagadnął Tomek.

– Amba taki sam człowiek jak nasza – odparł Nuczi, ruchem ręki ponaglając synów, którzy przesuwali długą żerdź pomiędzy związanymi łapami tygrysa.

Łowcy parami na zmianę nieśli młodego, ważącego około stu kilogramów „kociaka”. Stary Gold szedł obok, usprawiedliwiając się przed nim, dlaczego musiał pozbawić go wolności.

Learn languages from TV shows, movies, news, articles and more! Try LingQ for FREE

Syberyjskie polowanie Sibirische Jagd Caza en Siberia Сибирская охота Сибірське полювання

Nuczi wrócił, nim skończyli śniadanie. Nuczi returned before they finished breakfast. Według jego relacji tygrysica z dwoma małymi znajdowała się w odległości około trzech kilometrów od obozu. According to his account, the tigress with two cubs was located about three kilometers from the camp. Szybko uzgodnili plan polowania. They quickly agreed on a hunting plan. Bosman z Udadżalaką mieli strzałami odpędzić tygrysicę od potomstwa, natomiast Nuczi, jego trzej synowie, Tomek, Smuga oraz Wilmowski powinni osaczyć kociaki. |||||відганяти||||||||||||||| Pawłow, jak uprzednio ustalono, podjął się roli strażnika obozu.

Wkrótce ruszyli w tajgę. Soon they set off into the taiga. Na przedzie kroczył Nuczi, za nim jego synowie z trzema psami na smyczy, a potem reszta łowców z czterema ogarami. |||||||||||||||||||гончими соба At the front walked Nuczi, followed by his sons with three dogs on leashes, and then the rest of the hunters with four hounds. Tomek zamykał pochód, szedł tuż za bosmanem. Tomek brought up the rear, walking just behind the bosun.

Im dalej zagłębiali się w ostęp, tym wędrówka stawała się bardziej uciążliwa. Им(1)||||||||||| Ledwie widoczny kręty ślad ścieżyny często ginął w gąszczu krzewów głogu, cierni i jałowca, oplątanych goścem-powojnicą, zwaną przez Jakutów[18] „sieciami diabła”. Czasem musieli nakładać drogi, by obejść zwalone przez wiatr drzewa. |приходилось|||||||| Sometimes they had to lay down roads to bypass trees blown down by the wind. W cienkiej warstwie gleby leśnej olbrzymy nie mogły zbyt głęboko zapuszczać korzeni, toteż kładły się pokotem pod podmuchem wichury i tworzyły trudne do przebycia zapory. In the thin layer of forest soil, the giants could not dig their roots too deep, so they lay sprawled under the gust of the storm, creating difficult-to-cross barriers. Niekiedy stanowiły je wiekowe drzewa. Sometimes they were ancient trees. Nadżarte próchnicą same padały na ziemię jakby w bałwochwalczym pokłonie przed wszechwładnym czasem. Наджарте|||||||||||| Gnawed by rot, they fell to the ground as if in idolatrous reverence before the omnipotent time.

[18] Jakuci (nazwa własna Sacha) – lud zamieszkujący dorzecze Leny po Morze Ochockie i brzegi Jeniseju. [18] Yakuts (self-name Sacha) – a people inhabiting the basin of the Lena River to the Sea of Okhotsk and the banks of the Yenisei.

Ogrom dziewiczej tajgi budził w sercach ludzkich lęk przed czymś nieznanym, kryjącym się w jej głębi. Величезний||||||||||||||| The vastness of the virgin taiga awakened in human hearts a fear of something unknown, hidden in its depths. Na pozór wydawała się ponura i milcząca, lecz baczny wzrok łowców co chwila odczytywał jakąś nową tajemnicę. At first glance, she seemed gloomy and silent, but the keen eyes of the hunters constantly read a new mystery. Tuż przy ścieżce pod spróchniałym zwalonym pniem znajdował się barłóg niedźwiedzi. Right by the path, under a decayed fallen trunk, there was a bear's den. Nieco dalej, na małym pagórku, zadomowił się żarłoczny bunduruk[19], jeden z najmniejszych na świecie drapieżników. A little further, on a small hill, settled a voracious bunduruk, one of the smallest predators in the world. Właśnie na uschłych gałęziach przewróconego dębu przewietrzał swoje przysmaki: grzybki, korzonki i orzechy, których zapasy gromadził nieraz na dwa lata. Za pagórkiem wiła się ścieżka wydeptana przez jelenie, w rozłożystej lipie wokół sporej dziupli krążyły pszczoły – tam na pewno można znaleźć aromatyczny leśny miód. Beyond the hill, there was a path worn down by deer, and around a large hollow in the broad lime tree, bees were buzzing – there, one could surely find aromatic forest honey.

[19] Bunduruk (Eutamias sibiricus) – gryzoń wielkości ogromnej myszy, zwierzątko futerkowe podobne do wiewiórki. [19] Bunduruk (Eutamias sibiricus) – a rodent the size of a huge mouse, a fur-bearing animal similar to a squirrel. Ciemne pasy na futerku przypominają wzór tygrysiej skóry. The dark stripes on the fur resemble the pattern of a tiger's skin. Gromadzi zapasy żywności, które przenosi w woreczkach policzkowych. Czyni poważne szkody na polach.

Tomek ciekawie rozglądał się po ostępie. W tę stronę tajgi zapuszczali się po raz pierwszy. They ventured into this side of the taiga for the first time. Nuczi prowadził, niemal się nie zatrzymując. Nuczi led the way, hardly stopping. Tomek szedł ostatni. Tomek was bringing up the rear. Właśnie mignęła mu w gąszczu krępa postać starego tropiciela, budząc pewne wspomnienia. He just caught a glimpse of the stocky figure of an old tracker in the thicket, awakening certain memories.

Wynajęcie Nucziego oraz jego synów jako tropicieli zwierzyny na tę niebezpieczną wyprawę nie było dziełem przypadku. Hiring Nuczi and his sons as game trackers for this dangerous expedition was not a matter of chance. Wilmowski znał ich z opowiadań byłego zesłańca na Syberię, z którym przed własną ucieczką z kraju stykał się w Warszawie w konspiracyjnej pracy rewolucyjnej. Wilmowski knew them from the stories of a former exile in Siberia, with whom he had interacted in Warsaw during his own escape from the country while working in revolutionary conspiracy. Dzięki temu po przybyciu do Chabarowska, pamiętając relacje polskiego zesłańca, odszukał w puszczy sadybę Nucziego i nakłonił go do wzięcia udziału w łowach. Thanks to this, upon arriving in Khabarovsk, remembering the stories of a Polish exile, he found Nuczi's homestead in the wilderness and persuaded him to participate in the hunt.

Wybór starego Golda na przewodnika i tropiciela okazał się bardzo korzystny. The choice of the old Gold as a guide and tracker turned out to be very beneficial. Nuczi był prawdziwym synem tajgi. Nuczi was a true son of the taiga. Urodził się w niej, wychował, ona zaś żywiła go i dawała schronienie, nic więc dziwnego, że znał wszystkie jej tajniki i kochał jak własną matkę, czasem nieco zbyt surową, lecz zawsze przygarniającą swoje dzieci. |||||||||||||||||||||||||||||||приймаючу||

Pewnego razu podczas polowania, słysząc utyskiwania bosmana na „diabelski kraj”, Gold zapewniał Tomka, że kto bliżej pozna tajgę, ten później tęskni za nią, jeśli zmuszony jest opuścić ją na jakiś czas. Te wywody przypomniały Tomkowi ich przewodnika z wyprawy australijskiej, krajowca Tony'ego. On wtedy również mówił mu o uroku rzuconym na wędrowców przez busz australijski.

Z zamyślenia wyrwał nagle Tomka cichy okrzyk bosmana Nowickiego.

– A niech to wieloryb połknie…! – Let that whale swallow it…! – zaklął marynarz swoim zwyczajem, odskakując od karłowatej kolczastej palmy. – cursed the sailor as usual, jumping away from the stunted spiny palm.

Bosman przełaził przez zwaloną kłodę i dla utrzymania równowagi oparł się o pień stojącego przy ścieżce dębu. The bosun crawled over the fallen log and to maintain his balance leaned against the trunk of an oak tree standing by the path. Naraz pod naporem jego potężnego cielska skruszyła się kora i ręka aż po łokieć wpadła w spróchniałe drzewo. Marynarz przestraszył się, że sędziwy „staruszek” może runąć lada chwila, wielkim skokiem znalazł się w bezpiecznej odległości od pnia, lecz wtedy właśnie otarł się o skarłowaciałą, kolczastą palmę. Zaklął, szybko cofając pokłutą rękę. He cursed, quickly retracting his wounded hand. Tomek podbiegł do przyjaciela, by pomóc my wydobyć wbite w dłoń kolce. Tomek ran up to his friend to help him extract the thorns embedded in his palm.

– A cóż to za piekielne nasienie?! – What kind of hellish seed is this?! – burczał marynarz. – Niby to palemka, a szczerzy kły jak kaktus!

– W gąszczu tajgi nie można tak skakać na oślep – powiedział Tomek. – To dalekowschodnia aralia[20], swego rodzaju osobliwość w tych stronach…

[20] Aralia (dzięgława) – drzewo, krzew lub roślina zielna rosnąca w Azji, Ameryce Północnej i Australii. Ma pędy z kolcami, liście zwykle pierzaste i kwiaty w baldachogronach.

– Daj mi święty spokój z botaniką – ofuknął go bosman. – Give me a holy peace with botany – the bosun snapped at him. – Łeb już mam naznaczony przez przeklęte meszki, a teraz do kompletu napuchnie mi łapa! – My head is already marked by the cursed midges, and now my hand is going to swell up to complete the set!

Zaraz wszakże ucichli, gdyż przewodnik przystanął, pochylony nad ziemią uważnie rozglądał się wokoło. However, they fell silent right away as the guide stopped, leaning over the ground and carefully looking around. Wszyscy zatrzymali się natychmiast. Tomek podszedł do Nucziego i przykucnął, by lepiej widzieć.

– Bardzo świeży trop – szepnął, badając duże wgłębienia wyciśnięte w ziemi. – Tygrys, niezawodnie tygrys! Sądząc po rozrzucie śladów oraz ich rozmiarach, musi to być starszy okaz…

– Dobrze mówi, dobrze! – pochwalił Nuczi.

– Dlaczego on tak ciężko stąpał? – głośno zastanawiał się Tomek, zachęcony pochwałą wytrawnego tropiciela.

Posunął się kilka kroków wzdłuż tropów.

– Są tu krople krwi, może ktoś go zranił? – monologował. – Nie, nie! Z powodu rany nie stąpałby tak ciężko. Już wiem! Dźwigał upolowane zwierzę! Na krzaku cierni zaczepiło się trochę jasnobrunatnej sierści. Przypomina mi ona pewnego jelenia.

Smuga wyprzedził Tomka, również badając ślady. Słyszał wywody młodego przyjaciela i uśmiechał się zadowolony.

– Wyciągasz słuszne wnioski! – przytaknął. – Może uda ci się jeszcze dokładniej określić zwierzę upolowane przez tygrysa.

Tomek pomyślał chwilę, po czym rzekł:

– Wyłącznie w lasach południowej Syberii żyje odmiana szlachetnego jelenia zwana maralem[21]. Mogły to również być łoś[22] lub ren[23].

[21] Maral (Cervus canadensis sibiricus) żyje na południu Kraju Ussuryjskiego, w dolinie rzeki Ussuri i jej dopływów, nie przekraczając jednak granicy lasów iglastych w górach Sichote-Aliń. Na pobrzeżu można spotkać go aż do Przylądka Olimpiady. On the outskirts, one can encounter it all the way to Cape Olimpiady.

[22] Łoś (Alces alces) należy do największych okazów rodziny pełnorogich. [22] The moose (Alces alces) is one of the largest specimens of the cervid family. Niezgrabny, o krótkiej szyi, wysokich nogach, ma poroża łopatowato rozszerzone i zwisające chrapy. Clumsy, with a short neck and long legs, it has shovel-shaped antlers that are broad and drooping.

[23] Ren, czyli renifer (Rangifer tarandus), w przeciwieństwie do wszystkich innych jeleni ma nieregularnie rozłożone poroża tak u samców, jak i u samic. The reindeer (Rangifer tarandus), unlike all other deer, has irregularly arranged antlers in both males and females. Szerokie racice umożliwiają mu utrzymywanie się na śniegu, lodzie i firnie (skrystalizowanym, gruboziarnistym śniegu, tworzącym powyżej linii wiecznego śniegu pola firnowe). Its wide hooves allow it to maintain itself on snow, ice, and firn (crystallized, coarse-grained snow that forms above the line of eternal snow into firn fields). W lasach i tundrach północnych okolic Starego i Nowego Świata żyje około 14 gatunków tego jelenia. In the forests and tundras of the northern regions of the Old and New Worlds, about 14 species of this deer live.

– Nie, mój drogi, to nie był maral ani łoś, ani ren – odpowiedział Smuga. – Pójdź jeszcze nieco dalej!

Tomek wolno posuwał się wzdłuż zbocza, starannie badając wyraźne tropy.

– Może to był jeleń Dybowskiego? [24] – rzekł. – Przypominam sobie, że Dybowski na zesłaniu na Syberii odkrył nowy gatunek jelenia, nazwany jego imieniem. Jeleń ten wyglądem przypomina indyjskiego jelenia aksis. Na ciemnej sierści posiada kilka nieregularnych rzędów białych plam.

[24] Jeleń Dybowskiego (Cervus nippon hortulorum) – odkryty przez wybitnego polskiego przyrodnika Benedykta Dybowskiego, urodzonego w Adamczynie 30 IV 1833 r., a zmarłego we Lwowie w 1930 r. Po powstaniu styczniowym Dybowski został skazany na karę śmierci z zamianą na 12 lat katorgi na Syberii. The Dybowski's deer (Cervus nippon hortulorum) - discovered by the outstanding Polish naturalist Benedykt Dybowski, born in Adamczyn on April 30, 1833, and died in Lviv in 1930. After the January Uprising, Dybowski was sentenced to death, which was commuted to 12 years of hard labor in Siberia. Pracował ciężko przy osuszaniu błot i wyrębie lasu w Kraju Zabajkalskim, a jednocześnie badał faunę Bajkału i rzeki Amur. He worked hard on draining swamps and logging in the Transbaikalia region, while at the same time studying the fauna of Lake Baikal and the Amur River. Ciekawe odkrycia dały mu światową sławę i przyniosły zamianę katorgi na osiedlenie. Interesting discoveries brought him worldwide fame and led to the commutation of hard labor to settlement. W latach 1873– –1874 razem z Wiktorem Godlewskim badał faunę rzeki Ussuri. W 1877 r. powrócił do Polski, lecz wkrótce dobrowolnie znów udał się na Syberię; 4 lata badał Kamczatkę, Wyspy Kurylskie i Komandorskie, gromadził cenne zbiory przyrodnicze i studiował języki: Ajnów, Kamczadalów i Koriaków. Imieniem Dybowskiego nazwano przeszło 50 gatunków zwierząt. W 1883 r. wrócił do Polski. Objął katedrę zoologii na Uniwersytecie Lwowskim. He took the chair of zoology at Lviv University. Opublikował 175 prac naukowych. He published 175 scientific works.

– Brawo, Tomku, masz doskonałą pamięć – pochwalił Wilmowski. – Well done, Tomek, you have an excellent memory – Wilmowski praised.

– Nie zgaduj, chłopcze, szukaj dalej, to nie był jeleń Dybowskiego – ponaglił Smuga. – Jeleń ten żyje bardziej na południu, w Kraju Ussuryjskim.

Tomek przyklęknął. Głowę nisko pochylił ku ziemi. Na zgniecionej trawie widniały jakieś plamy. Urwał jedno złamane źdźbło. Zaledwie przysunął je do nosa, wydał cichy okrzyk triumfu. Trawa splamiona była kleistą, ciemną masą wydającą przejmujący zapach.

– Już wiem, to piżmowiec! |||мускусная крыса [25] – zawołał do towarzyszy. – Tygrys, ciągnąc go po ziemi, rozerwał mu pazurami woreczek na podbrzuszu, wydzielający piżmo.

[25] Piżmowiec (Moschus moschiferus), również zwany kabargą, jest zwinnym, bezrogim jeleniem lesistych górskich terenów Azji Środkowej. W lecie rzadko opuszcza się poniżej 2500 m. Z powodu braku poroża nie należy do rodziny pełnorogich i tworzy odrębną podrodzinę, lecz poza tym ściśle łączy się ze zwierzętami jeleniowatymi. Wysokość piżmowca waha się około 70 cm, długość tułowia około 1 m; jest wyższy z tyłu niż z przodu, o krótkiej szyi i smukłych nogach. Dzięki możliwości rozstawiania szeroko palców doskonale ześlizguje się po gładkich stokach, pewnie chodzi po torfowiskach, śniegu i lodowcach. W zimie żywi się głównie pędami drzew, w lecie soczystymi roślinami górskimi. Chadza zawsze utartymi ścieżkami, więc łatwo wpada w pułapki. Samce na środku podbrzusza mają woreczek wydzielający piżmo, które w stanie świeżym jest kleistą masą, a wysuszone stanowi proszek o bardzo miłym, przejmującym zapachu. Jeden woreczek zawiera około 30 g piżma, bardzo poszukiwanego przez myśliwych; ceniony składnik w przemyśle perfumeryjnym.

– No, no, naprawdę jesteś już świetnym tropicielem – przyznał Smuga.

– Gapa ze mnie! – I'm such a scatterbrain! Pan szybciej odkrył woń piżma. ||||мускус Sir, you discovered the scent of musk faster.

– Faktycznie łepetynę nosisz nie od parady – wtrącił bosman. – Indeed, you wear your head not just for show – the bosun interjected. – Niuchasz po ziemi niczym ogar. Нюхаш||||псовая собака Pokaż no tę trawkę, ciekaw jestem, jak pachnie piżmo!

Ostrożnie powąchał, skrzywił się i mruknął:

– Tak samo zalatywało w jednej mydlarni na Powiślu, dokąd moja staruszka posyłała mnie po bielidło. ||запахивало|||||||||||| – It smelled just like that in a soap shop in Powiśle, where my old lady would send me for whitewash.

– Piżmo jest w cenie. – Musk is in demand. Wykorzystuje się je w produkcji leków oraz wyrobów perfumeryjnych jako środek utrwalający zapach – wyjaśnił Wilmowski. It is used in the production of medicines and perfume products as a scent fixative – Wilmowski explained.

– Jak widzisz, bosmanie, i Syberia na coś się przydaje – dodał Smuga. – Dość jednak gadaniny. Tygrysica upolowała kabargę. ||кабаргу Teraz syta na pewno odpoczywa ze swoimi tygrysiętami. Łatwiej ją zaskoczymy. Daleko jeszcze do legowiska?

– Mnóstwo blisko – odparł Nuczi. – Zaraz za sopką dolina i strumień. Tam amby spać w krzakach. Teraz nasza iść ostrożnie. Nasza wiedzieć: amby blisko, trzeba cicho być.

Ruszyli śladami tygrysicy. Przedtem musieli powściągać arkanami psy rwące się do przodu. Obecnie ogary podtuliwszy ogony, samorzutnie trzymały się tuż przy nogach mężczyzn. Currently, the hounds, with their tails tucked in, instinctively kept close to the men's legs. Niepewne strzygły uszami i zjeżywszy sierść na karku, co chwila ostrzegawczo spoglądały na swych panów. Uneasy, they were flicking their ears and, with their fur bristling on their necks, every now and then looked warningly at their masters. Był to nieomylny znak, że poczuły bliskość groźnych drapieżników. It was an infallible sign that they sensed the proximity of dangerous predators.

Łowcy okrążywszy wzgórze, znaleźli się w dolince przeciętej wzdłuż kamienistym strumieniem. The hunters, having circled the hill, found themselves in a valley cut through by a stony stream. Jak wskazywały ślady, tygrysica zmęczona dźwiganiem łupu odpoczywała nad wodą i gasiła pragnienie. Nuczi poprowadził teraz ku wylotowi dolinki. Niebawem ujrzeli szeroki pas równiny porosłej bujną trawą wysokości człowieka. Soon they saw a wide strip of plain covered with lush grass the height of a man. Jasny błękit nieba stapiał się na horyzoncie z nieruchomym w tej chwili morzem zieleni stepowej. The bright blue of the sky merged on the horizon with the motionless sea of steppe green at that moment.

– Tam daleko jest batiuszka Amur[26] – szepnął Nuczi, wskazując dłonią ku południowi. ‘There in the distance is father Amur[26],’ whispered Nuczi, pointing his hand to the south.

[26] Batiuszka Amur – Ojciec Amur.

– Chyba znajdujemy się w pobliżu Niziny Zejsko-Burejskiej? – zwrócił się Tomek do ojca.

Wilmowski skinął głową i dodał:

– Na pewno wkrótce tajga cofnie się stąd dalej na północ. To jeden z nielicznych na Dalekim Wschodzie obszarów nadających się pod uprawę rolną[27].

[27] Równiny południowe, jako ośrodki rolnicze, stanowią najważniejszą część Dalekiego Wschodu; główne z nich to: Zejsko-Burejska w Kraju Nadamurskim, na lewym brzegu Amuru między Zeją i Bureją, oraz Chankajska w Kraju Nadmorskim, obok jeziora Chanka.

Nuczi przyłożył palec do ust, nakazując milczenie. Jego wzrok prześlizgiwał się po kępie wierzbowych łóz, widniejących w odległości około trzystu metrów nad brzegiem strumienia.

– Tam śpią amby – cicho wyjaśnił.

Główna grupa wyznaczona do schwytania młodych tygrysów musiała zatoczyć na stepie półkole, by się zbliżyć do wierzbowych chaszczy z przeciwnej strony. Natomiast bosman i Udadżalaka, których zadaniem było utrzymanie tygrysicy z dala od potomstwa, mieli iść wprost ku legowisku.

Zgodnie z planem część myśliwych zaszyła się w step. According to the plan, part of the hunters hid in the steppe. Dopiero w jakiś czas po nich, już się nie kryjąc, bosman z Udadżalaką ruszyli w kierunku nadrzecznych zarośli. Only some time after them, no longer hiding, the bosun and Udadżalaka headed towards the riverbank thickets. Niebawem rozbrzmiały przeraźliwe krzyki, ujadanie psów i huk strzałów. Soon, terrifying screams, barking of dogs, and the sound of gunshots echoed.

Na odgłos wrzawy z traw i krzewów rosnących wokół bajorek poderwały się stada różnorakiego ptactwa. ||||||||||поднялись|||| Jarząbki, bażanty, cietrzewie, kuropatwy i dzikie gęsi rozproszyły się na wszystkie strony, łowcy nawet nie zerknęli w ich kierunku. Bo oto z kępy zarośli ostrożnie wychyliła się wielka tygrysica. Najpierw ukazał się duży, kudłaty łeb, a potem pręgowane, potężne, czające się cielsko.

Bosman od razu zauważył wynurzające się z gąszczu zwierzę. Wskazał je towarzyszowi i razem z nim zaszył się w łozinę. Zaraz też rozpoczęli prawdziwie piekielną kanonadę. Tygrysica, ujrzawszy napastników, wielkim susem wyskoczyła na step, po czym zatoczywszy mały łuk, usiłowała brzegiem strumienia przedostać się do legowiska. |||||||||||||||ручья|||| ||||||||||||дуга||||||| The tigress, seeing the attackers, jumped onto the steppe with a great leap, after which, having made a small arc, she tried to get to her den along the riverbank. Dwóch łowców znów zagrodziło jej drogę, osłaniając się ogniem rewolwerowym. Two hunters again blocked her path, defending themselves with revolver fire. Zdezorientowana, rzuciła się w strumień. Confused, she threw herself into the stream. To płynąc, to biegnąc, z uporem dążyła w kierunku kryjówki swego potomstwa. Nagle nowy rozkrzyczany wróg ukazał się tam, dokąd chciała dotrzeć. Ostra woń prochu uderzyła wprost w jej nozdrza.

Tymczasem w łozinie szalały dwa małe tygrysy. Naciskane przez ludzi i ogary ze wszystkich stron rozpierzchły się w popłochu. Jeden z nich przerażony wrzawą wpadł pod nogi łowców, prześliznął się pomiędzy nimi i wskoczył do strumienia. Tygrysica od razu ujrzała płynące tygrysiątko. Warknęła przeciągle, zawróciła ku przeciwległemu brzegowi. Wiedziona instynktem macierzyńskim, wskazywała mu drogę ucieczki. Guided by maternal instinct, she pointed him the way of escape. Dwaj łowcy dalej płoszyli uciekinierów strzałami karabinowymi. Two hunters continued to frighten the fugitives with rifle shots.

Drugi młody tygrys wydostał się na step. The second young tiger made its way to the steppe. Łowcy pod dowództwem Nucziego zręcznymi manewrami zmusili go do ucieczki w dolinkę, a potem w tajgę. Pobiegli za nim, wciąż jeszcze trzymając psy na smyczach.

Rozpoczął się długi, uciążliwy pościg. Początkowo panicznie przestraszony drapieżnik znacznie oddalił się od pogoni. Nuczi co pewien czas polecał spuszczać ze smyczy jednego psa. Na pierwszy ogień szły najsłabsze, bowiem celem myśliwych było, aby cała sfora jednocześnie dopadła tygrysa. Gdyby najsilniejsze psy były puszczone pierwsze, z całą pewnością wyprzedziłyby słabsze i wtedy, pojedynczo atakując drapieżnika, niezawodnie padłyby jego ofiarą.

W końcu ostatni pies został spuszczony ze smyczy. Ujadanie sfory oddalało się od łowców. Dopiero po półgodzinnym pościgu naszczekiwania zaczęły się przybliżać. Bieg po gąszczu tajgi nużył jednocześnie drapieżnika i pogoń. Myśliwi przedzierali się przez krzewy, przeskakiwali zwalone pnie drzew i strzałami dodawali psom odwagi. The hunters were making their way through the bushes, jumping over fallen tree trunks and encouraging the dogs with shots.

Pot ściekał strumieniami po twarzach łowców. Sweat was streaming down the faces of the hunters. Mimo że zaczynało już brakować im tchu w piersiach, wciąż przyspieszali biegu, gdyż coraz bliższe szczekanie i skowyt psów zagłuszały groźne warczenie broniącego się zajadle tygrysa. Even though they were starting to run out of breath, they kept speeding up, as the barking and howling of the dogs grew closer, drowning out the dangerous growling of the fiercely defending tiger.

Dopadli go!

Oparty zadem o porośniętą mchem i gęstymi pnączami zaporę zwalonych pni, co chwila wyrzucał do przodu pysk uzbrojony w kły bądź też łapą starał się dosięgnąć któregoś z nacierających ogarów. Leaning back against a barrier of fallen trunks covered with moss and dense vines, he occasionally thrust his snout, armed with fangs, forward or tried to reach one of the attacking hounds with his paw. Psy wyglądały nie mniej dziko od drapieżnika. The dogs looked no less wild than the predator. Pokryte ciemną wilczą sierścią napierały to z boków, to z przodu. Covered with dark wolf fur, they pressed from the sides and from the front. Ponoszone zapałem myśliwskim zapominały o odniesionych ranach. Driven by hunting zeal, they forgot about the wounds they had sustained. Ich ruchliwe źrenice paliły się krwawym ogniem. |подвижные||||| Their restless pupils burned with a bloody fire. Odskoczywszy przed nagłym ciosem łapy tygrysa, psy natychmiast prężyły się do nowego skoku, wysuwając ostre, szeroko rozwarte pyski. Having jumped back from the sudden strike of the tiger's paw, the dogs immediately tensed for a new leap, extending their sharp, wide-open jaws.

Gwałtowność psów wzrosła znacznie na widok myśliwych. Nuczi wraz z synami szybko zapanował nad niebezpieczną sytuacją. Głośne rozkazy rzucane w języku nanajskim zgrupowały psy z jednej strony, podczas gdy z drugiej przyczaili się łowcy. ||бросаемые|||||||||||||притаились|| Loud commands shouted in the Nanai language gathered the dogs on one side, while on the other side the hunters lay in wait.

Tygrys, zjeżywszy na karku miękką, gęstą sierść, bronił się rozpaczliwie. |взъерошив||||||защищал|| The tiger, with its soft, thick fur bristling on its neck, was desperately defending itself. Nagle jeden z psów doskoczył do niego z boku. Suddenly, one of the dogs leaped at it from the side. Tygrys natychmiast zamachnął się łapą. Tomek błyskawicznie zarzucił na nią pętlę arkanu. Drapieżnik niemal zwinął się w kabłąk, szarpnął liną, wtedy syn Nucziego uchwycił pętlą tylną nogę. ||согнулся|||||||||||| The predator almost coiled into a loop, jerked the rope, then Nuczi's son caught the hind leg in a noose. Po chwili Wilmowski uwięził w ten sam sposób drugą przednią. After a moment, Wilmowski trapped the other front leg in the same way. Tygrys usiłował przegryźć sznur, lecz Smuga podszedł do niego od tyłu i własną skórzaną kurtką nakrył mu łeb. The tiger tried to chew through the string, but Smuga approached it from behind and covered its head with his own leather jacket. Niebawem drapieżnik leżał na ziemi ze związanymi łapami. Soon the predator was lying on the ground with his paws bound.

Nuczi przystanął nad nim i odezwał się poważnie:

– Ty mądry, amba, ty rozumiesz, ty żyć długo. – You wise, damn, you understand, you live long. Nasza nie zabija! Ours does not kill! Nasza karmi i uczy. Ours feeds and teaches. Twój brat też być u nasza. Your brother is also to be with us. On ci powie, że nasza mówi prawdę. He will tell you that ours tells the truth.

Biali łowcy starannie ukrywali uśmiechy, przysłuchując się przemowie starego tropiciela. The white hunters carefully hid their smiles while listening to the speech of the old tracker. Jak większość Goldów żyjących w prymitywnych warunkach, był animistą, wierzył, że wszystkie rzeczy otaczające go są uduchowione, posiadają własną duszę. Z równą powagą odzywał się do kolącego krzaka cierni, jak do drzewa, które musiał zrąbać na opał, czy też do swej starej berdanki, gdy przygotowywał ją do strzału.

– Ty już nie musisz męczyć się – monologował Nuczi, zarzucając pętlę na pysk tygrysa. – Nasza zaniesie twoja do obóz. Nasza da jeść. Our [animal] eats. Twoja to rozumie, twoja jest mądra. Your [animal] understands, your [animal] is smart.

– Czy ty naprawdę sądzisz, że on rozumie, co do niego mówisz? – Do you really think he understands what you're saying to him? – zagadnął Tomek.

– Amba taki sam człowiek jak nasza – odparł Nuczi, ruchem ręki ponaglając synów, którzy przesuwali długą żerdź pomiędzy związanymi łapami tygrysa.

Łowcy parami na zmianę nieśli młodego, ważącego około stu kilogramów „kociaka”. Stary Gold szedł obok, usprawiedliwiając się przed nim, dlaczego musiał pozbawić go wolności.