×

Χρησιμοποιούμε cookies για να βελτιώσουμε τη λειτουργία του LingQ. Επισκέπτοντας τον ιστότοπο, συμφωνείς στην πολιτική για τα cookies.


image

"Doktor Piotr" - Stefan Żeromski, "Doktor Piotr" - 2

"Doktor Piotr" - 2

Pamiętam raz… Po długich i tęgich [ audio: po tęgich, długich ] mrozach, po ciężkiej zimie, nastał pierwszy dzień ciepły, prawie upalny.

Był to jeden z pierwszych dni marca. Około południa obnażył się niespodziewanie ze śniegu szczyt owego wzgórza, wylazł ze skorupy i zaczerniał nad białym widnokręgiem jak garb potworny. Stałem wtedy w oknie i wydawałem lekcję korepetytorowi — pamięta go Tatko? Kudłatemu Kawicy. Coś mnie kolnęło. Nie wiem, jakim sposobem wykręciłem się z lekcji, wypadłem na dwór, zwołałem psy folwarczne i „co koń skoczy” przez zagony, przez pastwisko, bez czapki!… Do dziś dnia mam w sercu tę chwilę, te uczucia, jakby to było wczoraj. Po igłach, gałęziach, po korze odziemków sosnowych spływały ogromne, brudne krople, ciężko kapały na zaspy i dziurawiły je na wskroś; każdy skostniały badyl, każdy pniak, kamień, każde drzewo, każdy przedmiot wciągał w siebie, połykał wszystkimi porami promienie słońca i stawał się w mgnieniu oka ogniskiem ciepła. Dokoła drzew, krzaków, suchych łodyg chwastu, dookoła kamieni i kołków drążyły się w oczach ogromne jamy i ukazywał w nich jasny, wiotki piasek. Każde jego ziarenko, nasycone ciepłem, zdawało się żarzyć i płonąć, szerzyło na zamarzniętych towarzyszów radosny ogień. Ziarnka piasku parzyły śnieg ze spodu, drzewa i krzaki chlustały nań ciepłymi kroplami, przykopy i zagony zdawały się dźwigać zdławione grzbiety. Z dalekich pól szedł gęsty opar niby dym ciepły, magał się i przewalał nad równinami, a trząsł i połyskiwał nad wzgórzem. Stado wróbli wygrzewało się na gałęziach suchej wierzby i ćwierkało jak na trwogę.

Rozpuszczone, jak u indyków, ich skrzydła strzepywały z gałązek lód i osędzieliznę, dzioby kuły niecierpliwie w próchno obwieszone soplami. Zdawało mi się wtedy, że całe to stadko śpiewa jedną pieśń dziwną i nigdy nie słyszaną, przejmującą do szpiku kości. I popłynęły nareszcie pierwsze wody wiosenne, bujne, nagłe, gwałtowne, jak łzy niespodziewanego szczęścia. Sączyły się bruzdami, żłobiły sobie głębokie łożyska w posiniałych kolejach wyrżniętych przez sanice, lały się po wierzchu śniegowej skorupy, z cicha, radośnie szemrząc. W naszym strumieniu woda wezbrała, powstawały wiry huczące, odsłaniały się brzegi i spływała po nich, jak ropa, żółta, rzadka, rozmoczona glina. Pnie brzóz nadwodnych zanurzyły się w rzekę i ssały korzeniami tę wodę żywą… Wpadłem w szał: spuszczałem strumyki, ułatwiałem spadek wodospadom, kopałem kanały, stawiałem tamy… Cieszyłem się w głębi serca, że skostniałym badylom ciepło, że już żaden wróbel nie zamarznie, i wyciągałem po raz pierwszy w życiu dziecięce ramiona do tej wielkiej niewiadomej…

Czy też to miejsce jest tam jeszcze?

Pytanie godne głowy i pióra doktora Piotra Cedzyny. — Nieprawdaż? Ach tak!… Człowiek, któremu odejmą strzaskaną rękę, czuje ciągły ból w próżni równającej się długości ręki. Często budzę się po twardym śnie z tym nieujętym bólem w próżni. Oto przyjdzie nowa wiosna… Zobaczę ją w mgłach przydymionych sadzą fabryczną — a zarówno tam jak tutaj będę niósł w sobie kły upiora, głęboko zapuszczone w duszę… I tak zawsze, bez końca… Zapomniałem, o czym właściwie chciałem ci pisać, mój Stary, mój Drogi Stary… Jestem sam na świecie i ciebie mam tylko jak drugą połowę siebie, jak oddartą i niezmiernie daleko uwięzioną połowę duszy.

Nie gniewaj się, że piszę rzeczy nieciekawe — piszę jakby do siebie… Gdym tedy stał nad brzegiem jeziora, było mi strasznie podle. Wielkie, przezroczyste, jasnozielone fale biegły z jakiegoś nieznanego miejsca schowanego we mgle, trzepały się u brzegu, pękały rozpłatane przez ostrza kamieni, a każda ześlizgując się w głębinę, zdało się, wzdychała: „Jesteś jak mrówka wychowana w lesie, gdy ją na środek stawu wiatr zaniesie…” Pan Dominik odrzuca list ze złością i podparłszy brodę pięściami siedzi nasrożony jak kania.

Nie męczą go już teraz fantastyczne, bezprzedmiotowe rojenia, ale za to skupiają się i kojarzą logiczne, nie mniej przeto bolesne myśli. Czemu taki koniec wzięło życie? Gdzie przyczyna tych wszystkich wypadków? Dlaczego jedyny syn nie słucha ani próśb, ani zaklęć, ani przedstawień, ani rozkazów i zamiast się uniewinniać, pisze rzeczy sentymentalne i niezrozumiałe? Dlaczego nie powraca? Gdyby się tylko zjawił, przy protekcji, podeptawszy nieco, znalazłoby się dla niego doskonałe miejsce, posażną pannę… Dlaczego? To rzecz jasna.

Człowiek nie może żyć i pracować — odpowiada sobie pan Cedzyna — jeśli ktoś nie żył przed nim i nie pracował dla niego. Ten ktoś — któż to jest? — Ojciec. Przez urodzenie ojciec nie daje jeszcze synowi życia — daje tylko obietnicę życia, wychowanie poczyna je, a dziedzictwo dopiero zapewnia i uzupełnia. Tu jest źródło konieczności dziedziczenia w rodzie ludzkim. Ono jest węzłem, co spaja pokolenia umierające z rodzącymi się, wypływa z tego, co jest niezbędne we względzie potrzeby ciała, tworzy i uwiecznia rodzinę. Rodzina bez dziedzictwa jest stosunkiem niedorzecznym, bolesnym, jest męczarnią narzuconą człowiekowi przez Opatrzność… Taką klątwę my na sobie dźwigamy z Piotrusiem! Dziedzictwo dopiero jest znamieniem człowieczeństwa; przez nie, razem z owocami pracy, pozostawia synowi ojciec owoc swych wrażeń, pojęć, rozwagi, odkryć i domysłów, wszystkiego, słowem, co mógł nabyć długoletnim doświadczeniem. Syn do punktu, w którym się ojciec zatrzymał, postępuje i sięga dalej na drodze bogactwa oraz inteligencji — a tym porządkiem praca przechodzi z rąk do rąk, gromadzi się, rozwija, opiera jedna na drugiej i formuje piedestał, na którym wznosi się coraz wyżej… cywilizacja. W rosnącym postępie społeczeństwa, jeżeli kto raz utraci wątek, już go nie podobna pochwycić — i jeżeli ojciec był niedołężnym w pracy, syn cierpi za winy niepopełnione, a nieszczęście z krwią się przekazuje. Dziedzictwo trzyma dzieci w obrębie progów domowych i zaspakaja ostatnią i dlatego może tak wielką i gwałtowną namiętność starości, namiętność obcowania z potomkami…

"Doktor Piotr" - 2 "Dr. Peter" - 2 "Dr Peter" - 2 "Доктор Питер" - 2 "Доктор Пітер" - 2

Pamiętam raz… Po długich i tęgich [ audio: po tęgich, długich ] mrozach, po ciężkiej zimie, nastał pierwszy dzień ciepły, prawie upalny. I remember|||||severe|||||frosts||||||||| Je me souviens d'une fois... Après un long et ennuyeux [ audio : après un long et ennuyeux ] gel, après un dur hiver, la première journée chaude, presque chaude, est arrivée.

Był to jeden z pierwszych dni marca. Około południa obnażył się niespodziewanie ze śniegu szczyt owego wzgórza, wylazł ze skorupy i zaczerniał nad białym widnokręgiem jak garb potworny. ||||||||that||crawled||||it darkened|||horizon||hump|monster Vers midi, le sommet de cette colline émergea inopinément de la neige, sortit de sa coquille et noircit sur l'horizon blanc comme une bosse monstrueuse. Stałem wtedy w oknie i wydawałem lekcję korepetytorowi — pamięta go Tatko? |||||was giving||to the tutor||| À l'époque, je me tenais à la fenêtre et je donnais un cours à un tuteur - Tatko s'en souvient-il ? Kudłatemu Kawicy. fluffy|Kawicy Coś mnie kolnęło. ||pricked Nie wiem, jakim sposobem wykręciłem się z lekcji, wypadłem na dwór, zwołałem psy folwarczne i „co koń skoczy” przez zagony, przez pastwisko, bez czapki!… Do dziś dnia mam w sercu tę chwilę, te uczucia, jakby to było wczoraj. |||||||||||||farm||||||fields||pasture||||||||||||feelings|||| Je ne sais pas comment je suis sortie de la leçon, je suis tombée dehors, j'ai appelé les chiens de la ferme et "quel cheval saute" à travers les champs, à travers le pâturage, sans capuchon !... Aujourd'hui encore, j'ai ce moment dans mon cœur, ces sentiments, comme si c'était hier. Po igłach, gałęziach, po korze odziemków sosnowych spływały ogromne, brudne krople, ciężko kapały na zaspy i dziurawiły je na wskroś; każdy skostniały badyl, każdy pniak, kamień, każde drzewo, każdy przedmiot wciągał w siebie, połykał wszystkimi porami promienie słońca i stawał się w mgnieniu oka ogniskiem ciepła. ||branches|||of the roots|pine||||||dripped||snowdrifts|||||through||frozen|twig||stump|||||object||||swallowed|||||||||in the blink of an eye||| D'énormes gouttes sales coulaient le long des aiguilles, des branches, sur l'écorce des pins, s'égouttaient lourdement sur les congères et les dénoyaient jusqu'à la moelle ; chaque caddy ossifié, chaque souche, chaque pierre, chaque arbre, chaque objet se repliait sur lui-même, avalait les rayons du soleil par tous ses pores et se transformait en un clin d'œil en un véritable feu de joie. Dokoła drzew, krzaków, suchych łodyg chwastu, dookoła kamieni i kołków drążyły się w oczach ogromne jamy i ukazywał w nich jasny, wiotki piasek. ||bushes||||||||they dug|||||jams||||||soft| Autour des arbres, des buissons, des tiges d'herbes sèches, autour des pierres et des piquets, d'énormes cavités étaient creusées dans les yeux et du sable léger et flasque y apparaissait. Każde jego ziarenko, nasycone ciepłem, zdawało się żarzyć i płonąć, szerzyło na zamarzniętych towarzyszów radosny ogień. |||||semblait||se consumer||flamber|répandait||gelés|||feu joyeux ||grain|saturated||||glow||to burn|spread||frozen||| Chaque grain, imprégné de chaleur, semblait briller et brûler, répandant un feu joyeux sur ses compagnons gelés. Ziarnka piasku parzyły śnieg ze spodu, drzewa i krzaki chlustały nań ciepłymi kroplami, przykopy i zagony zdawały się dźwigać zdławione grzbiety. Grains|sable|brûlaient|||de dessous|||buissons|éclaboussaient|sur lui|chaudes||tranchées||buttes de terre|semblaient||soulever|étouffés|dos voûtes étouffées grains||burned|||from below|||bushes|they splashed|on it|||the ridges||rows|||to lift||backs Les grains de sable brûlaient la neige par en dessous, les arbres et les buissons la mouillaient de gouttes chaudes, les fossés et les enclos semblaient soulever des carcasses étouffées. Z dalekich pól szedł gęsty opar niby dym ciepły, magał się i przewalał nad równinami, a trząsł i połyskiwał nad wzgórzem. |||||||||se tordait|||se renversait||plaines||tremblait||miroitait||colline |||||mist|||||||rolled||||it trembled||sparkled||hill De loin, une dense brume semblable à une fumée chaude montait des champs, elle se tortillait et se roulait au-dessus des plaines, tremblait et scintillait au-dessus de la colline. Stado wróbli wygrzewało się na gałęziach suchej wierzby i ćwierkało jak na trwogę. |||||||saules pleureurs||pépiait|||à tue-tête the flock||it was basking|||branches||willow||chirped||| Un troupeau de moineaux se chauffait sur les branches d'un saule sec et gazouillait comme s'il était en alerte.

Rozpuszczone, jak u indyków, ich skrzydła strzepywały z gałązek lód i osędzieliznę, dzioby kuły niecierpliwie w próchno obwieszone soplami. Détendues|||dindons||ailes déployées|secouaient||des branches|glace||la moisissure grise|becs|perçaient|impatiemment||bois pourri|orné de glaçons|gouttes de glace Melted||||||shook off|||||icicles|beaks|they pecked|||decay|hung|icicles Zdawało mi się wtedy, że całe to stadko śpiewa jedną pieśń dziwną i nigdy nie słyszaną, przejmującą do szpiku kości. ||||||||chante||||||||poignante||jusqu'à la moelle| It seemed|||||||flock|||||||||penetrating||to the marrow| Il me semblait alors que tout ce troupeau chantait une chanson étrange et jamais entendue, touchante jusqu'au fond des os. I popłynęły nareszcie pierwsze wody wiosenne, bujne, nagłe, gwałtowne, jak łzy niespodziewanego szczęścia. ||||||abondantes|||||inattendu| |it flowed|finally||||lush||sudden|||| Et enfin, les premières eaux printanières ont commencé à couler, abondantes, soudaines, violentes, comme les larmes d'un bonheur inattendu. Sączyły się bruzdami, żłobiły sobie głębokie łożyska w posiniałych kolejach wyrżniętych przez sanice, lały się po wierzchu śniegowej skorupy, z cicha, radośnie szemrząc. S'infiltraient||des sillons|creusaient|||lits de rivières||bleutées||taillées par||traîneaux|se déversaient|||à la surface|de neige|||||murmurant joyeusement ||by furrows|they carved|||beds||bruised|railways|carved||sleighs||||surface||shell|||| Ils se sont écoulés dans des sillons, creusant de profondes lits dans les traces violettes laissées par les traîneaux, se déversant à la surface de la croûte de neige, murmurent doucement et joyeusement. W naszym strumieniu woda wezbrała, powstawały wiry huczące, odsłaniały się brzegi i spływała po nich, jak ropa, żółta, rzadka, rozmoczona glina. |||||se formaient|tourbillons rugissants|grondants|se dévoilaient||||coulait||||comme du pus|jaune|rare|ramollie|argile détrempée ||stream||swelled up||whirlpools||were revealing||||||||oil|||wet|clay Dans notre courant, l'eau a monté, des tourbillons se sont formés en grondant, les rives se sont révélées et l'eau s'est écoulée le long d'elles comme de l'huile, jaune, rare, de l'argile trempée. Pnie brzóz nadwodnych zanurzyły się w rzekę i ssały korzeniami tę wodę żywą… ||des rives aquatiques|se sont plongés|||||sucaient|racines||| Trunks|birches||submerged|||||sucked|||| Les troncs des bouleaux riverains se sont enfoncés dans la rivière et ont aspiré cette eau vivifiante avec leurs racines... Wpadłem w szał: spuszczałem strumyki, ułatwiałem spadek wodospadom, kopałem kanały, stawiałem tamy… Cieszyłem się w głębi serca, że skostniałym badylom ciepło, że już żaden wróbel nie zamarznie, i wyciągałem po raz pierwszy w życiu dziecięce ramiona do tej wielkiej niewiadomej… |||je libérais|ruisseaux|facilitais||chutes d'eau|creusais||érigeais|barrages|je me réjouissais||||||engourdis|tiges rigides|||||moineau||gèlera||tendais|||||||||||grande inconnue |||let loose|||||||||||||||stiff rigid|stick|||||||||reached out|||||||||||unknown Je suis devenu fou : j'ai fait des ruisseaux, facilité la descente des cascades, creusé des canaux, érigé des barrages... J'étais profondément heureux que la chaleur atteigne les misérables gerçures, que plus aucun moineau ne gèle, et pour la première fois de ma vie, j'ai tendu les bras d'enfant vers ce grand inconnu...

Czy też to miejsce jest tam jeszcze? Est-ce que cet endroit est encore là?

Pytanie godne głowy i pióra doktora Piotra Cedzyny. Une question digne de la tête et de la plume du docteur Piotr Cedzyny. — Nieprawdaż? - N'est-ce pas? Ach tak!… Człowiek, któremu odejmą strzaskaną rękę, czuje ciągły ból w próżni równającej się długości ręki. |||||||||||dans le vide|||| ||||will take away||||||||||| Ah oui!… L'homme à qui on enlèvera une main brisée ressent une douleur constante dans le vide égal à la longueur du bras. Często budzę się po twardym śnie z tym nieujętym bólem w próżni. ||||||||not captured|||void Souvent je me réveille d'un sommeil profond avec cette douleur insaisissable dans le vide. Oto przyjdzie nowa wiosna… Zobaczę ją w mgłach przydymionych sadzą fabryczną — a zarówno tam jak tutaj będę niósł w sobie kły upiora, głęboko zapuszczone w duszę… I tak zawsze, bez końca… ||||||||enfumées|suie industrielle||||||||portera|||crocs du spectre|fantôme||enfoncés profondément||||||| ||||||||smoky|soot|||both||||||||fangs|of a ghost||||||||| Voici le printemps qui arrive… Je le verrai dans les brumes imprégnées de suie des usines — et là-bas comme ici je porterai en moi les crocs du fantôme, profondément enfoncés dans mon âme… Et ainsi toujours, sans fin… Zapomniałem, o czym właściwie chciałem ci pisać, mój Stary, mój Drogi Stary… Jestem sam na świecie i ciebie mam tylko jak drugą połowę siebie, jak oddartą i niezmiernie daleko uwięzioną połowę duszy. |||||||||||||||||||||||||arrachée||extrêmement loin||emprisonnée|moitié| |||||||||||||||||||||||||torn||immensely||trapped|| J'ai oublié ce que je voulais vraiment te dire, mon Vieux, mon Cher Vieux... Je suis seul au monde et je ne te possède que comme la deuxième moitié de moi-même, comme une moitié d'âme arrachée et profondément prisonnière.

Nie gniewaj się, że piszę rzeczy nieciekawe — piszę jakby do siebie… Gdym tedy stał nad brzegiem jeziora, było mi strasznie podle. |ne te fâche||||||||||||||||||| ||||||||||||||||||||meanly pitifully Ne te fâche pas si j'écris des choses sans intérêt - j'écris comme si je m'adressais à moi-même... Quand j'étais donc debout au bord du lac, je me sentais terriblement mal. Wielkie, przezroczyste, jasnozielone fale biegły z jakiegoś nieznanego miejsca schowanego we mgle, trzepały się u brzegu, pękały rozpłatane przez ostrza kamieni, a każda ześlizgując się w głębinę, zdało się, wzdychała: „Jesteś jak mrówka wychowana w lesie, gdy ją na środek stawu wiatr zaniesie…” |||||||||caché dans|||se secouaient||||éclataient|déchirées||lames des pierres||||glissant|||profondeur|semblait||soupirait|||fourmi des bois|élevée|||||||||emporte |transparent|||||||||||flapped||||were breaking|split open||||||slipping||||||sighed|||||||||||||will carry D'immenses vagues translucides et verdâtres couraient depuis un endroit inconnu caché dans la brume, se fracassaient contre le rivage, éclataient en morceaux sur les bords tranchants des pierres, et chacune glissant dans les profondeurs, semblait soupirer : "Tu es comme une fourmi élevée dans la forêt, quand le vent l'apporte au milieu de l'étang..." Pan Dominik odrzuca list ze złością i podparłszy brodę pięściami siedzi nasrożony jak kania. |||||avec colère||s'appuyant sur||poings serrés||en colère||comme une buse |||||||propping his chin||with fists||||hawk Monsieur Dominik rejette la lettre avec colère et, appuyant son menton sur ses poings, est assis avec une expression aussi sombre qu'un corbeau.

Nie męczą go już teraz fantastyczne, bezprzedmiotowe rojenia, ale za to skupiają się i kojarzą logiczne, nie mniej przeto bolesne myśli. ||||||||||||||associent||||cependant|| |tire|||||unfounded|delusions||||focus|||associate|||||| Il n'est plus tourmenté par des fantasmes irréels et sans objet, mais au contraire il se concentre et associe des pensées logiques, tout aussi douloureuses. Czemu taki koniec wzięło życie? |||a pris| Pourquoi la vie a-t-elle pris une telle tournure? Gdzie przyczyna tych wszystkich wypadków? Dlaczego jedyny syn nie słucha ani próśb, ani zaklęć, ani przedstawień, ani rozkazów i zamiast się uniewinniać, pisze rzeczy sentymentalne i niezrozumiałe? ||||||demandes||sortilèges||représentations||||||se justifier||||| ||||||||pleas||performances||orders||||to exonerate||||| Pourquoi le seul fils n'écoute ni les demandes, ni les incantations, ni les spectacles, ni les ordres et au lieu de se justifier, écrit des choses sentimentales et incompréhensibles? Dlaczego nie powraca? ||Pourquoi ne revient-il? Pourquoi ne revient-il pas? Gdyby się tylko zjawił, przy protekcji, podeptawszy nieco, znalazłoby się dla niego doskonałe miejsce, posażną pannę… Dlaczego? ||||||||||||||riche en dot|| S'il suffisait de se montrer, avec la protection, en écrasant un peu, il trouverait une place parfaite pour lui, une belle demoiselle... Pourquoi? To rzecz jasna.

Człowiek nie może żyć i pracować — odpowiada sobie pan Cedzyna — jeśli ktoś nie żył przed nim i nie pracował dla niego. L'homme ne peut pas vivre et travailler - répond M. Cedzyna - si quelqu'un n'a pas vécu avant lui et travaillé pour lui. Ten ktoś — któż to jest? Qui est cette personne? — Ojciec. - Père. Przez urodzenie ojciec nie daje jeszcze synowi życia — daje tylko obietnicę życia, wychowanie poczyna je, a dziedzictwo dopiero zapewnia i uzupełnia. ||||||||||promesse de vie|||||||||| ||||||||||promise|||||||||| Par la naissance, le père ne donne pas encore la vie à son fils - il donne seulement la promesse de la vie, l'éducation commence, et l'héritage assure et complète ensuite. Tu jest źródło konieczności dziedziczenia w rodzie ludzkim. ||source||||| |||necessity|||| Ici est la source de la nécessité d'hériter dans la famille humaine. Ono jest węzłem, co spaja pokolenia umierające z rodzącymi się, wypływa z tego, co jest niezbędne we względzie potrzeby ciała, tworzy i uwiecznia rodzinę. ||nœud||||mourantes||naissant|||||||||en ce qui concerne|||||| ||||||||birthing|||||||essential||regard|||||immortalizes| C'est le lien qui unit les générations mourantes aux générations naissantes, découle de ce qui est indispensable du point de vue des besoins du corps, crée et perpétue la famille. Rodzina bez dziedzictwa jest stosunkiem niedorzecznym, bolesnym, jest męczarnią narzuconą człowiekowi przez Opatrzność… Taką klątwę my na sobie dźwigamy z Piotrusiem! |||||absurde|||tourment imposé|imposée à|||Providence||malédiction||||portons|| |||||absurd||||imposed|||providence||curse|||||| Une famille sans héritage est une relation absurde, douloureuse, c'est un tourment imposé à l'homme par la Providence... C'est une malédiction que nous portons avec Piotr ! Dziedzictwo dopiero jest znamieniem człowieczeństwa; przez nie, razem z owocami pracy, pozostawia synowi ojciec owoc swych wrażeń, pojęć, rozwagi, odkryć i domysłów, wszystkiego, słowem, co mógł nabyć długoletnim doświadczeniem. |||signe distinctif|humanité||||||||||||impressions|concepts|prudence|découvertes||suppositions|||||acquérir||expérience acquise ||||||||||||||||impressions|concepts|||||||||to acquire|| L'héritage est le signe de l'humanité ; à travers lui, avec les fruits du travail, le père laisse à son fils le fruit de ses impressions, concepts, réflexions, découvertes et conjectures, tout, en un mot, ce qu'il a pu acquérir par une longue expérience. Syn do punktu, w którym się ojciec zatrzymał, postępuje i sięga dalej na drodze bogactwa oraz inteligencji — a tym porządkiem praca przechodzi z rąk do rąk, gromadzi się, rozwija, opiera jedna na drugiej i formuje piedestał, na którym wznosi się coraz wyżej… cywilizacja. |||||||s'est arrêté|||atteint|||||||||ordre||passe|||||s'accumule||développe|s'appuie|||||||||s'élève|||plus haut| ||||||||is progressing||||||||||||||||||||develops|||||||||||||| Le fils, au point où le père s'est arrêté, avance et va plus loin sur le chemin de la richesse et de l'intelligence — ainsi, le travail passe de main en main, s'accumule, se développe, se renforce mutuellement et forme un piédestal sur lequel la civilisation s'élève de plus en plus haut... W rosnącym postępie społeczeństwa, jeżeli kto raz utraci wątek, już go nie podobna pochwycić — i jeżeli ojciec był niedołężnym w pracy, syn cierpi za winy niepopełnione, a nieszczęście z krwią się przekazuje. |croissant|progrès croissant||||||fil conducteur|||||saisir|||||infirme||||||||||||| ||||||||thread|||||catch again|||||||||||||||||| Dans le progrès croissant de la société, si quelqu'un perd une fois le fil, il est impossible de le rattraper - et si le père était inefficace au travail, le fils en souffre pour des fautes non commises, et le malheur se transmet avec le sang. Dziedzictwo trzyma dzieci w obrębie progów domowych i zaspakaja ostatnią i dlatego może tak wielką i gwałtowną namiętność starości, namiętność obcowania z potomkami… ||||||||apaise|||||||||passion de vieillir|||fréquentation||descendants |||in|within the bounds of|thresholds|||satisfies|||||||||||||| L'héritage retient les enfants dans le cercle des seuils domestiques et satisfait le dernier et c'est pourquoi il peut y avoir tant de passion et de violentes passions pour la vieillesse, la passion de vivre avec les descendants...