Lwy, tygrysy, broń, narkotyki... Prawda o zoo Joe Exotica – 7 metrów p... (2)
I... Na tym się skupiliśmy w czasie, kiedy pracowaliśmy nad tym reality show w międzyczasie.
I rzeczywiście tam oglądało nas może czasami 20-30 osób,
raczej nigdy więcej.
Mimo że próbowaliśmy robić, co się dało, ale po prostu...
I co? Nie zniechęcało go to?
Nie, on cały czas przekonywał się, że
to 20 osób, to pokazuje w jakimś tam regionie,
tak naprawdę to go ogląda kilka tysięcy osób i tak mu też Rick powiedział
ogólnie, wytłumaczył mu to, a Joe mu uwierzył.
Mimo że my cały czas wiedzieliśmy, że 20 osób to ogląda.
to on był przekonany, że ogląda go setki osób cały czas.
Czy on jest po prostu osobą na tyle naiwną?
Czy tak bardzo chciał odnieść ten sukces, że był w stanie w to uwierzyć?
Wiesz co, chyba troszkę oba. Jakby ta jego chęć
osiągnięcia sukcesu czyniła go tak naiwnym, że
można było nim łatwo manipulować, jeżeli oferowało mu się sławę.
Okej. Ważną postacią też tam była Carole Baskin,
czyli właścicielka innego zoo
na Florydzie. Oni się nienawidzili.
To właściwe słowo? Tak można by opisać tę relację?
Wydaje mi się, że nawet za małe.
Oni byli wrogami nr 1, którzy walczyli
od wczesnych lat 2000.
O co poszło? Wiadomo?
Tak. Zaczęło się od tego, że
Joe podróżował po centrach handlowych z tygryskami
i pokazywał dzieciom, żeby mogły się pobawić z małymi tygryskami.
Jej się to nie spodobało.
Że wykorzystuje?
Tak. Zaczęła wysyłać do wszystkich centrów handlowych
informacje o Joe i on zaczął tracić
miejsca, gdzie mógł się pokazywać z nimi.
Na co on postanowił zmienić podejście i użyć jej loga na tej swojej trasie,
żeby jej narobić tego złego PR-u.
Czyli taka zemsta?
Tak. Na co oczywiście to jest już nielegalne,
ponieważ to wchodzi już o prawa...
No tak, jakieś prawa autorskie.
Prawa autorskie, dokładnie. Więc ona go
pozwała do sądu, wygrała rozprawę
na kilka milionów dolarów za to
i od tego czasu się cały czas to wszystko ciągnęło.
Joe cały czas używał najlepszą obronę, jaką sobie wymyślił, czyli po prostu
był spłukany i "on nic nie ma", i nigdy nic pod jego imieniem nie było, wszystko było
pod imionami jego mężów, jego
znajomych, jego brat z parku itd.
Ona cały czas, przez 10 lat, przez ponad dekadę
walczyła i cały czas oblężenie robiła na zoo,
próbując znajdywać nowe połączenia, nowych ludzi.
Ciągała jego weterynarzy po sądach, ciągała jego znajomych,
pracowników, kogokolwiek tylko dorwała po imieniu,
to i wzywała do... na te "depositions", czyli trzeba było składać odpowiedzi na jakieś tam pytania w sprawie Joe.
No pewnie też wydała masę kasy na to.
Tak. Pewnie o wiele więcej niż by
dostała na początku, gdyby odpuściła.
Pewnie wtedy w 2000, nie wiem, którym, dziesiątym czy wcześniej,
to pewnie by o wiele więcej zaoszczędziła na tym wszystkim niż
straciła. I to straciła kasy,
no i zwierzęta, bo Joe
też tracił, tak jak mówiłem, że weterynarza ciągała.
On nie mógł mieć weterynarza w parku na stałe,
bo jak tylko kogoś miał... I, wiesz,
Joe lubił wszystko nagrywać też. Cały czas wszystko było z kamerą nagrywane w tym parku.
No to ona od razu znajdywała tego weterynarza, zaczynały się problemy itd.,
więc też ludzie się nie chcieli tam pokazywać.
Aha. Czyli ludzie nie chcieli przez to u niego, dla niego pracować?
Tak. Utrudniała mu. I utrudniała potem, wiesz,
był problem, że on nie mógł nawet mieć opieki weterynaryjnej na parku stałej.
Ale jak chciał, to Carole Baskin zaraz znajdywała tę osobę i zaraz ją męczyła.
I czy to właśnie dlatego on zabijał niektóre zwierzęta?
Bo to jest taki zarzut, tak?
To znaczy, wiesz co... To było tak, że jak ja tam byłem,
nigdy nie słyszałem o tej sytuacji, co się stało.
Ale potem, słuchając trochę jego wytłumaczeń później,
on... Rzeczywiście chyba zdarzało mu się zwierzęta zabijać,
używając po prostu kuli w łeb, no bo
on jest chłopakiem, który się wychował na wsi,
i na wsi, jak zwierzę było chore, to wiesz, nie wołało się do weterynarzy
uśpić zwierzę czy jakiegoś konia itd., tylko po prostu używało się
broni, żeby odstrzelić zwierzę, żeby mu po prostu odjąć cierpienia, żeby ukrócić to cierpienie
i położyć zwierzę, no bo czasami nie da się wyleczyć zwierzęcia, szczególnie jak nie ma się
stałej opieki weterynaryjnej,
to ciężko jest się tym zająć, więc to był
w jego głowie... to był bardzo humanitarny sposób
pomagania tym zwierzętom.
Oczywiście dla wielu osób może się to wydawać dziwne,
no bo strzelanie w głowę tygrysowi to jest
zupełnie nierealne,
ale jak już myślimy o krowie czy o koniu, o ubijaniu takiego zwierzęcia normalnie, to
już myślimy zupełnie inaczej wtedy.
Trzeba to jakby w perspektywie postawić tego, że on po prostu
był chłopakiem ze wsi i działał tak jak mógł.
Carole Baskin, ona mu stawiała wiele różnych zarzutów.
Który twoim zdaniem był najbardziej taki
uzasadniony, sprawiedliwy?
Wiesz co? Z tym, co ona cały czas robiła, to mi się...
Poza tym, że rzeczywiście on użył
jej loga wtedy,
to wydaje mi się, że nic, co ona później robiła,
miało jakikolwiek sens.
To już było takie naciągane wszystko.
Żeby po prostu dopaść Joe.
Nie wiem, czy ona była zazdrosna, że on miał fajne tygrysy, czy o co chodziło.
Po prostu ona nie chciała, żeby on miał tygrysy,
ona chciała... żeby ona
była jedną osobą, która ma tygrysy w Stanach ogólnie.
No to wojna skończyła się w ten sposób,
że Joe
siedzi dziś w więzieniu, dostał
wyrok 22 lat
więzienia za kilkanaście
przestępstw,
z czego to najpoważniejsze dotyczyło
zlecenia zabójstwa
Carole Baskin.
No, też warto dodać,
że Joe
dziesiątki albo setki razy
mówił publicznie, zapowiadał,
tak?, że w jakiś sposób
dobierze się
do tyłka Carole Baskin, jakkolwiek
to brzmi, ale wiadomo, o co chodzi.
Czy ty uważasz, że
on mógł faktycznie na poważnie
zlecić zabójstwo? Czy
nie chcesz w to wierzyć?
On powoli zaczynał tracić już
rozum, pod koniec
czasu, jak ja tam byłem.
Po utracie Travisa, jego męża,
który postrzelił się w głowę przypadkiem,
zaczął powoli wpadać gdzieś w taką demencję.
Przynajmniej nam tak się wydawało albo
alzheimera, ponieważ też miał to u siebie
w rodzinie. I...
zaczynał się robić coraz bardziej łatwy do manipulowania
według mnie, coraz bardziej
ludzie do niego dochodzili, coraz...
On nie był już do końca sobą,
tracił powoli całą tą moc
Joe Exotica, którą miał wcześniej.
I w tym momencie wydaje mi się, że właśnie wkroczył
Jeff Lowe, który udawał jego znajomego.
I ja jestem przekonany, że to on
mu to włożył do głowy raczej.
Nie wydaje mi się, żeby Joe sam
takie coś postanowił.
To jest wyjaśnienie: facet,
który ostatecznie przejął jego zoo.
Tak. Jeff też
się pojawił znikąd. Przyszedł nagle z
Kolorado, po rozstaniu się z byłą żoną.
Przyprowadził swoją nową, 20-letnią żonę,
przyjechał ze swoim ferrari
i hummerem. Włożył
to do garażu
w Unity Oklahoma, miasteczka, które ma 10 tysięcy ludzi, nie ma
nawet wiele dróg, to są drogi,
które nie są nawet
wyasfaltowane. Zamieszkał w baraku
na terenie parku i
działał jako znajomy Joe, który mu pomagał
przekładać jego majątki
różne, Joe na niego, żeby
Jeff mógł nimi zarządzać,
żeby to wszystko nie było pod imieniem
Joe. I w pewnym momencie, jak on zebrał wszystkie
podpisy potrzebne, żeby przejąć tą ziemię,
zwierzęta, licencję,
po prostu wykopał Joe z parku i zburzył
jego dom.
To smutny finał. Mateusz,
ty tam spędziłeś w sumie 3
lata. Czy miałeś
jakieś niebezpieczne sytuacje?
Bo to, że takie
się zdarzały, jest jasne. Sam Joe został
chyba kiedyś zaatakowany.
Przez lwicę? Nie wiem, czy dobrze pamiętam.
Przez tygrysa, z tego, co pamiętam.
Aha, okej.
I przez.... też. Dwa razy przynajmniej. No właśnie. Jak było w twoim przypadku?
Jak ty tam funkcjonowałeś? Jak
sobie radziłeś
w tej nowej, dzikiej rzeczywistości?
No, chyba taki najbardziej pamiętliwy, który zawsze wspominam, to było
w momencie, kiedy kosili trawę
w jednym z dużych wybiegów. Bo było tak, że
mieli pełno małych wybiegów, takich klatek,
i był tam taki główny, centralny wybieg,
gdzie wszystkie te tygrysy wypuszczano, żeby mogły...
Znaczy tam, wiesz, rotacyjnie, że
nie wszystkie na raz tylko rotacyjnie, żeby
mogły sobie pobiegać na większym terenie.
W pewnym momencie mieliśmy około pięciu
tygrysów, w tym chyba też mieszanka lagerów
i były tajgony. To były
też mieszanka... To jest,
zależy, czy to był lew czy to
lwica jako
rodzic. I to było mieszane z tygrysem,
też z tygrysicą albo z tygrysem.
To jest normalne, że się miesza
te gatunki?
Joe tak robił, bo uważał, że jak wymiesza je odpowiednio
dużo razy, to stworzy tygrysa szablozębnego.
Tego, który wyginął
w prehistorii, tak?
Tak. Uważał, że jak się połączy wszystkie te duże koty w pewnym momencie, to się stworzy
z powrotem tygrysa szablozębnego.
To była jego teoria.
No dobrze, ale opowiadaj dalej...
Ale wracając bardziej do faktów niż
jego historii,
w pewnym momencie
nagrywałem, jak oni kosili trawę.
Ponieważ, tak jak mówię, na tych wybiegach
oni nawet nie zamykali tych tygrysów tylko
jeździli na takich kosiarkach,
traktorkach i kosili tą trawę.
No i tygrysy tak jak koty domowe nie lubią tych głośnych dźwięków,
raczej się trzymają od tego z daleka.
Ja sobie stałem przy płocie z kamerą,
nagrywałem, co tam się działo. Tylko że wiesz,
wiadomo, wchodzi zaraz ten płot w kamerę,
blokuje się obiektyw, więc spytałem się
Erika, czy mogę wejść do środka
i zostać koło niego, żeby móc
trochę nagrać bez tych krat.
No on, że "wiesz, nie ma problemu, otworzę ci klatkę,
możesz wejść z nami,
ja będę stał koło ciebie, jakby
któryś się na ciebie sadził, to ja go
przytrzymam, żebyś mógł odejść".
No i wszedłem do środka, biorę kamerę, zacząłem
sobie nagrywać, wiesz, jest fajnie wszystko,
zasłoniłem sobie twarz kamerą, nic nie widzę.
I zdejmuję kamerę w dół, patrzę
- przede mną stoi tygrys.
Patrzy mi się prosto w oczy,
a Erik był po drugim końcu klatki.
No i pierwsze co,
to pomyślałem, wiesz, że coś muszę
przytrzymać na odległość, bo tak do mnie podchodzi,
bo mi tak wymachiwał łapą, żeby zaczepić
o mnie troszkę. To położyłem mu
rękę na czole.
On mi tak
spychał tą łapą
moją rękę.
"Erik, weź tego
tygrysa stąd, bo mnie zaraz zje".
No i w końcu on podszedł, tam go troszkę, wiesz,
On zaczął chodzić z takim kijkiem
bambusowym. On tego nie używał, żeby je bić, tylko
tam uderzał w ziemię, żeby
narobić trochę hałasu i tygrys
trochę się odsunął, on go złapał za głowę,
odsunął, ja sobie wyszedłem z klatki.
Ale już w tym momencie,
to pewnie trwało kilka sekund, ale ja
już myślałem, że to jest koniec.
Już tak myślałem: fajnie, teraz będę, wiesz,
nawet się z rodzicami nie pożegnam.
Zamknięty w klatce, zje mnie tygrys,
jak oni koszą trawę.
Skończyło się na szczęście dobrze dla
ciebie, ale...
emocje musiały być niesamowite.
Powiedz mi jeszcze, co sprawiało, że ty,
no, jednak tam zostawałeś, że chciałeś
tam być. Czy to być może były kwestie
finansowe, czy jednak
być może chodziło o coś innego? Być może
jakoś to miejsce cię
trzymało? Ty na samym początku chyba
dostałeś nawet taką poradę:
"uciekaj z tego miejsca,
bo ono cię pochłonie".
Czy faktycznie tak było?
Właśnie chyba mnie po miejsce powoli pochłonęło.
Wiesz, to po prostu
taka telewizja na żywo. Nawet jak
wiesz, to co tam było, cały czas się chodziło
co dzień do pracy,
codziennie coś się innego działo. Po prostu ciężko było
odejść i potem nie widzieć... Wiesz,
poszedłem na jeden dzień wolny,
wracałem i tyle się stało w ciągu jednego dnia. Na przykład
gdy miałem dzień wolny, to do tygrysów przyjeżdżał
Shag, ten
koszykarz. Nie wiem, czy kojarzysz.
Shaquille O'Neal.
A, kojarzę.
No. To on przyjeżdżał w te dni, kiedy ja miałem wolne, mnie to omijało
zawsze. Jednego dnia miałem wolne, to nawet tornado
prawie uderzyło w park. I po prostu, wiesz, cały czas...
Tyle się tam działo, że
ciężko było odejść, bo chciało się wiedzieć,
co w kolejnym odcinku kolejnego dnia.
Mimo że nikt, wiesz, to było nasze
prywatne show, które my oglądaliśmy
na co dzień. I było
przerażające momentami, a z drugiej strony cały czas
cię ciągnęło, żeby zobaczyć,
co będzie kolejnego dnia, co się znowu stanie,
co Joe wymyśli albo co przyniesie to miejsce.
No tak. To w jakiś sposób uzależnia.
Powiedz mi, gdyby Joe wyszedł na wolność za
kilka lat, jest przecież masa
osób, które domagają się
jego uniewinnienia,