NA KRAŃCU ŚWIATA (2)
– Ciociu… Może ja zadzwonię po tatę, on na pewno jest niedaleko, on jeszcze by po mnie wrócił… – szepnęła.
– Dziecko… – Ciocia Zula od razu złagodniała i uspokoiła się. – Nie ma takiej potrzeby. Moja droga, zapewniam cię, że jej przejdzie. – Ciocia Zula otworzyła drzwi do jednego z pomieszczeń, a potem do kolejnego. – To jest twój pokój. Będziesz tu spać, a za ścianą masz łazienkę z ubikacją. Jest też wejście z pokoju Jagody. Łazienka po prostu dzieli wasze pokoje. Sypialnia moja i wujka jest na górze, więc mamy własną łazienkę. Kiedy ty korzystasz, to zamykasz od środka drzwi od strony pokoju Jagody. A jak ona korzysta, to zamyka te z twojej strony. W ciągu dnia, jak jesteśmy w polu czy w obejściu, to i tak korzystamy z tak zwanej letniej toalety. Wiesz, taka drewniana wygódka z serduszkiem.
Małgosia skinęła głową na znak, że zrozumiała. Zresztą po chwili przyszła Jagoda.
– Co mam robić? – burknęła, patrząc spode łba na Małgosię.
Oczywiście pytanie było skierowane do cioci Zuli.
– Oprowadź gościa – poprosiła ciocia Zula. – Pokaż jej całe obejście, bo Małgosia pewnie już nic nie pamięta. Poza tym wiele się zmieniło od twojej ostatniej tu wizyty.
To ostatnie zdanie ciocia powiedziała już do Małgosi.
Dodała też, że ponieważ jest niedziela, poza wieczornym udojem i karmieniem inwentarza nikt nic nie będzie już dziś robił. Dlatego po półgodzinie, gdy rzeczy Małgosi były już wypakowane, obie dziewczyny poszły zwiedzać gospodarstwo. Rozmowa od początku się nie kleiła. Jagoda jakby machinalnie pokazywała oborę, stodołę i kurnik. Małgosia w ogóle nie pojęła, gdzie zaczynają ani gdzie kończą się ich pola. Czuła, że pokrzyżowała Jagodzie jakieś plany, dlatego szybko zaproponowała:
– Pokaż mi wszystko tak raz-dwa i idź do swoich zajęć. Ja chętnie wrócę do pokoju, posiedzę i poczytam.
– Została tylko wygódka – stwierdziła Jagoda. – Jest z tyłu za stodołą, po drodze na pole – dorzuciła szybkie wyjaśnienie, jakby chcąc tym samym dać do zrozumienia, że tam już Małgosi nie zaprowadzi. Cały czas patrzyła w tamtym kierunku.
Małgosia podążyła za jej wzrokiem. Dopiero w tym momencie zrozumiała te słowa i ton. Oto od strony pól i stodoły zbliżał się do nich jakiś chłopak. Jagoda nie wyglądała na zadowoloną. Małgosia miała wrażenie, że nie chce, by ona i ten chłopak się spotkali.
– To ja idę – pożegnała się i pobiegła w stronę domu.
Jagoda jej nie zatrzymywała. Małgosia miała wrażenie, że jest jej nawet wdzięczna.
* * *
– On jest mój. Rozumiesz? – zakomunikowała Jagoda później, gdy wróciła do domu i bezceremonialnie weszła do pokoju zajmowanego przez Małgosię.
– Yhm – mruknęła Małgosia, z trudem odrywając wzrok od książki.
Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów wciągało ją coraz bardziej. Nieprzyjemna rówieśnica, z którą miała spędzić najbliższe dni, jawiła się jej teraz jako intruz przeszkadzający w podróżach po kartach powieści. Znów zaczęła żałować, że wzięła tylko pięć książek. Co zrobi, jak je skończy? Od cioci Zuli już wiedziała, że komórki tutaj mają bardzo słaby zasięg, który potrafi zaniknąć w trakcie rozmowy. Dlatego pozostało tylko esemesowanie. Komputer wprawdzie w domu jest, ale tylko czasem łączą się z niego z internetem – przez linię telefoniczną, co oznacza wysokie rachunki i blokowanie linii. To dlatego z internetu starają się korzystać rzadko.
– Komputer stoi w pokoju Jagody – powiedziała ciocia. A Małgosia zrozumiała, że tu, w Hruszewie, nie zajrzy do sieci ani razu.
Chciała spytać, gdzie jest biblioteka, ale chyba podświadomie żywiła jeszcze nadzieję, że Jagoda ma jakieś książki.
– Żebyś się do niego nie zbliżała. Słyszysz? – mówiła Jagoda coraz agresywniej.
– Słyszę – burknęła Małgosia. – Nie interesuje mnie żaden chłopak – dodała wyraźnie zniecierpliwiona i wróciła do czytania.
Jagoda wyszła z pokoju.
Przez resztę wieczoru dziewczynki nie odzywały się do siebie. Każda siedziała w swoim pokoju. Podczas kolacji ciocia Zula bezskutecznie próbowała zainicjować jakąś rozmowę. Nie udało się. Jagoda była burkliwa i nieprzyjemna. Małgosia zdecydowała się milczeć i nie podjęła żadnego z rozpoczętych przez ciocię tematów.
* * *
– Bo nie chcę. – Małgosię dobiegł strzęp rozmowy, którą Jagoda z kimś prowadziła.
Drzwi łazienki, które wiodły do pokoju Jagody, zamknęła na klucz. Spytała ciocię Zulę, czy może wziąć kąpiel. Otrzymawszy zgodę, nalała do wanny wody i zanurzyła się w niej razem z książką. Uwielbiała czytać podczas kąpieli. W ciszy, skupiona nad lekturą, nawet nie usłyszała, kiedy Jagoda wróciła do siebie. Dopiero ten strzęp rozmowy, prawdopodobnie telefonicznej, sprawił, że zainteresowała się tym, co dzieje się za ścianą.
– Nie chcę, żeby on ją poznał – tłumaczyła Jagoda, starając się bezskutecznie panować nad głosem. – Pamiętasz, że na początku lipca do Judyty przyjechała kuzynka. Kamil, który latał koło Judyty, zainteresował się tą kuzynką i już Judyta poszła w odstawkę. My dopiero byliśmy na trzech spacerach. Nie chcę, by się nagle okazało, że on na tę Małgosię patrzy…
Jagoda urwała wywód. Najwyraźniej teraz mówił ktoś, kto był po tej drugiej stronie słuchawki. No tak… to, co przed chwilą Małgosia usłyszała, właściwie wyjaśniało zachowanie Jagody. Tylko jak ją przekonać, że nie jest zainteresowana tym chłopakiem?
– Ale on się domaga, bym go jej przedstawiła. Przyszedł już do mnie dwa razy, a teraz powiedziałam, że nie może, bo mamy gościa – tłumaczyła dalej Jagoda, starając się ściszyć głos.
Małgosia nie wiedziała, jak się zachować. Głupio jej było podsłuchiwać, ale czuła, że teraz nie może się ruszyć. Zastygła w wannie. Dzięki temu poznała dalszą cześć opowieści, z której wynikało, że starszy o dwa lata Adrian, którego sylwetka mignęła dziś Małgosi, jest najatrakcyjniejszym chłopakiem w okolicy i teraz w wakacje zwrócił uwagę na od dawna nim mocno zainteresowaną Jagodę. Z rozmowy wynikało, że do tej pory zajmował się innymi dziewczynami. Jagoda jakby czekała na swoją kolej. Teraz przyjechała Małgosia i Jagoda bała się, że Adrian zainteresuje się gościem. Małgosia obiecała sobie, że zrobi wszystko, by nie doszło do jej spotkania z Adrianem. Chce tu mieć spokój.