×

Χρησιμοποιούμε cookies για να βελτιώσουμε τη λειτουργία του LingQ. Επισκέπτοντας τον ιστότοπο, συμφωνείς στην πολιτική για τα cookies.


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, BABCIA

BABCIA

Maciek tyle razy obiecywał sobie, że nie będzie czytał, idąc chodnikiem. Przecież wielokrotnie idąc tak, zderzył się z kimś lub z czymś. Raz nawet na znak drogowy wpadł. Najboleśniej jednak wspominał zderzenie z latarnią. Wtedy guza miał przez kilka dni. Mimo wszystko teraz znowu szedł i czytał. Cóż… Bidul Mariusza Maślanki, choć w sumie trochę straszny, wciągał każdego. Mama też połknęła powieść błyskawicznie i kazała przeczytać. „Wtedy docenisz to, co masz” – powiedziała. No i czytał. Zdążył wciągnąć się do tego stopnia, że mimo zbliżającej się matury czytał na lekcjach pod ławką, na przerwach na korytarzu, a teraz z zaczytania wyrwał go dopiero klakson samochodu. Gdyby nie głośny i nieprzyjemny dźwięk, z pewnością na przejściu przez Obrońców wpadłby pod koła. Kierowca uchylił okno i krzyknął:

– Życie ci niemiłe, gówniarzu! I właśnie wtedy po raz pierwszy ją zobaczył. Szła w jego kierunku z dziecinnym wózkiem, z którego dobiegało kwilenie. Czy to na pewno ona? Maciek miał wątpliwości. Wydawała się inna niż kiedyś. Mniej stanowcza i groźna. Bardziej uśmiechnięta. Ona? Czy też nie?

* * *

– Dzień dobry! Zastałem Michała? – spytał, gdy otworzyły się drzwi i zobaczył w nich mamę kolegi.

Stała i przyglądała mu się w milczeniu. Nie pamiętała, by w czasach gimnazjalnych Maciek kiedykolwiek odwiedził jej syna. Teraz niezapowiedziany i zdyszany stał przed drzwiami. Najwyraźniej biegł. Skinęła głową i bez słowa wpuściła go do środka. Wszedł do pokoju. Czarny siedział przy komputerze, na którego monitorze wyświetlało się jakieś zdjęcie.

– O rany! Prędzej bym się ducha spodziewał niż ciebie – powiedział, kręcąc z niedowierzaniem głową.

– Jestem jak duch – odparł Maciek. – Mam sprawę.

– No?

Michał wyłączył monitor. Nie chciał, by Maciek widział zdjęcie, które poprawiał na komputerze.

– Ale nie myśl sobie, że ja jakiś plotkarz jestem – zastrzegł Maciek, sadowiąc się w fotelu.

– No, wal śmiało!

– Słuchaj… mi kiedyś mówiła Małgosia, że Kamila mówiła jej, że jej z kolei mówiła… – Maciek urwał, ujrzawszy czający się w kąciku Michałowych ust szyderczy uśmieszek.

– Jedna baba drugiej babie… – rzucił Michał ze śmiechem.

– Wiesz co?! – obruszył się Maciek. – Ja muszę to wiedzieć. Dla siebie.

– Ale co? No, mów!

– Ale już widzę, że ty się śmiejesz, a to śmieszne nie jest.

– Jak nie jest? Szkoda, że siebie nie słyszysz.

– Dasz powiedzieć? – spytał Maciek cicho i spuścił wzrok.

– Sorry. Mów.

– Jakieś pół roku temu Małgosia powiedziała mi, że Kamili ktoś mówił o jakiejś dziewczynie, której dziecko zrobił chłopak z Saskiej Kępy. Ministrant i uczeń szkoły katolickiej. Kamila wyciągnęła wniosek, że to o Staśka chodzi. Ja się Kamili nie spytam. Nie umiem z nią gadać po tym, co się stało z Wojtkiem… Ale muszę wiedzieć, co z tym dzieckiem. Czy było Staśka?

– Ja o to też się Kamili nie spytam.

– Ale tę historię przyniosła jakaś laska od was ze szkoły…

– Jaka laska?

– Nie wiem… Ja po prostu muszę to wiedzieć. – Maciek mówił takim głosem, że Michał, na którego ustach już czaił się szyderczy uśmiech, nagle spoważniał.

– Chodź do kuchni po herbę lub inne picie i spokojnie pogadamy – powiedział.

– Jestem spokojny. – Maciek wzruszył ramionami.

– Tak się tylko mówi! Sam wiesz, że nie jesteś.

Weszli do kuchni. Michał niespiesznie otworzył szafkę, w której stał rządek pudełek z herbatami o różnych smakach i zapachach.

– Jaką chcesz? – spytał, odwracając głowę w kierunku Maćka.

– Obojętne.

– To nie jest obojętne. Mama mówi, że smak herbaty ma wpływ na nasze samopoczucie.

– Nie znam się na tym. Zdaję się na ciebie.

– Mama! – Głos Michała rozniósł się echem po mieszkaniu. – Na nerwówkę i doła to jaką mu dać?

Nie minęła chwila, kiedy mama Michała weszła do kuchni i w milczeniu podała pudełko, na którym widniał napis: „Passion fruit”.

– Dzięki. – Michał uśmiechnął się do mamy, a ta odwzajemniła jego uśmiech i w milczeniu wyszła z kuchni.

– Twoja mama nic nie mówi? – spytał Maciek.

– Mówi, ale wiesz… – Michał westchnął ciężko. – Ja ją rozumiem. Inni nie. Jak wylądowałem w szpitalu i rozmawiała z lekarzem, to lekarz do niej krzyczał, bo myślał, że głucha. Kinga za tłumacza robiła. Mama ma nawet taki specjalny aparat. Przykłada się go do szyi i on wydaje dźwięk, odbierając fale drgań strun głosowych. Ale mama go nie lubi. Przez ten metaliczny dźwięk. Mama brzmi wtedy jak ufo.

– Coś słyszałem o tym twoim wypadku. Co to było? Pobili cię, tak?

– Wiesz… nikomu o tym nie mówiłem i jakoś…

– Rozumiem – uciął Maciek.

Zrobiło mu się głupio. Przecież on też nie traktował Czarnego jak przyjaciela. Też nie mówił mu wszystkiego. Właściwie sam nie wiedział, czemu teraz przyszedł akurat do niego. Może chodziło właśnie o to, o czym wspomniał: nie chciał pytać Kamili. Wybrał Michała. Może po części dlatego, że… Michał tak jak i on chował się bez ojca? A w końcu rzecz dotyczyła tego wózka, kwilącego w nim dziecka i… Staśka.

– Pij! – Z zamyślenia wyrwał go głos Michała, który wręczył gorący mu kubek z parującą herbatą.

– Rany! Jak to pachnie!

– Ja sobie zrobiłem zieloną. Chodź do pokoju. No, mów spokojnie – powiedział Michał, gdy po chwili obaj siadali na poduszkach na podłodze w ciasnym Michałowym pokoiku.

– Okej… – Maciek wziął głęboki oddech. – Powiem ci, ale tylko raz. Jeśli komukolwiek to powtórzysz, to cię… zabiję! – Ostatnie słowo wykrzyknął tak głośno, że Michał aż podskoczył i o mały włos nie oblał się herbatą.

– Spokojnie! Stary! Ja umiem być dyskretny.

Maciek, wolno siorbiąc herbatę, opowiedział o ostatniej rozmowie ze Staśkiem. O ciąży, jego prośbie, która wydała mu się po prostu obraźliwa, o przesłuchaniach na policji, kiedy to z ust policjantów dowiedział się o samobójstwie kolegi, o pogrzebie, na którym matka Staśka go sobie nie życzyła. Wreszcie o tym, że wydaje mu się, że dziś spotkał ją z wózkiem.

– Ja muszę wiedzieć, co stało się z tą dziewczyną w ciąży – tłumaczył Maciek – Po prostu muszę. Ty nie wiesz, ile ja o tym myślałem… O tej dziewczynie… O tych dziewczynach. Tej Staśka i tej w ciąży. Jego, mam takie wrażenie, w ogóle to nie interesowało. On się tak bał matki, że w ogóle o nich nie myślał. Ja nawet nie wiem, kim była ta jego dziewczyna. Nie wiem, czy to ta, z którą przyszedł na sylwestra, czy nie. Coś mi się kołacze po głowie, że inna, ale to było ponad rok temu. Nie pamiętam imion. Żadnych imion. Ani tej jego dziewczyny, ani tej przyjaciółki, której zrobił dziecko. Pamiętam tylko, jak się wtedy czułem…

– Jak? – spytał Michał.

– Znowu jak gówno! – wybuchnął Maciek. – Wiesz, jak byliśmy mali, to ta jego matka mnie strasznie traktowała. Nie lubiłem go odwiedzać. A jak on wtedy do mnie przyszedł i pytał, gdzie można ciążę usunąć i że moja matka to na pewno wie, bo z facetem mieszka bez ślubu, to mnie normalnie tak wnerwił, że miałem ochotę mu przywalić!

– Nawet nie wiesz, jak świetnie cię rozumiem. Przecież ja się też chowałem bez ojca.

– No i dlatego do ciebie z tym przychodzę. Poza tym… tylko ty możesz zasięgnąć języka. Znaleźć u was w szkole dziewczynę, której koleżanka zaszła w ciążę. Po prostu muszę to wiedzieć. Zwłaszcza po akcji z ojczymem.

– Słyszałem.

– Że odszedł?

– Tak. Nawet nie wiem skąd, ale ktoś mówił. Faceci to świnie.

– My jesteśmy facetami.

– Wyobraź sobie, że wiem – zaśmiał się Michał. – I albo się z tym pogodzimy, że jesteśmy świniami, albo udowodnimy sobie i światu, że należymy do znikomego procenta tych, którzy świniami nie są.

– To ja nie chcę być świnią.

– Ja też nie chcę, ale już wiem, że jestem – odparł Michał.

– Skąd wiesz? – spytał Maciek, ale kumpel milczał. – Szczerość za szczerość. Ja ci powiedziałem!

– Ba!

Michał zaśmiał się tajemniczo i poszedł do kuchni. Po chwili wrócił z butelkami piwa w ręku. Jedną wręczył Maćkowi.

– Nie piję – zastrzegł Maciek. – Zresztą mam jeszcze herbatę – powiedział, wznosząc do góry kubek. – Jak się nazywa? Naprawdę dobra.

– Passion fruit, ale jedno piwo wypić musisz. Inaczej ci nic nie powiem.

* * *

– No popatrz na babcię! No popatrz! Baba?

Tak? Baba?

Maciek noga za nogą wlókł się Francuską ze szkoły i zamyślony patrzył w ziemię, kiedy usłyszał znajomy, ale dawno niesłyszany głos. Aż drgnął na ten dźwięk i podniósł wzrok. To jednak była ona. Stała przy kiosku na rogu Obrońców i pochylała się nad dziecinnym wózkiem, który widział już przedtem. Chciał zawrócić, ale było za późno. Zobaczyła go. Skinął głową na powitanie. Nie chciał się odzywać, bo a nuż nie odpowie? Musiał wyglądać na przerażonego, a ona musiała to wyczuć, bo przywitała się:

– Dzień dobry, Maćku.

– Dzień dobry – odparł. Zdziwienie mieszało się ze strachem. Ona do niego coś mówi? Przecież obwiniała go za tamto. Chciał przejść obok, ale zastąpiła mu drogę:

– Ładnego mam wnuczka? – spytała, pokazując zawartość wózka, w którym leżał berbeć.

– Bardzo ładnego – wyszeptał Maciek.

Nie wiedział, co powiedzieć, ale niepotrzebnie się tym martwił. Mama Staśka sama z siebie mówiła za kilka osób.

– To Jasio. Podobny do Stasia, prawda? – Maciek nie zdążył ani potwierdzić, ani zaprzeczyć. Zresztą dla pani Karoliny nie było to chyba istotne, bo nieprzerwanie mówiła. – A jaki dzielny! A jak ładnie je! Lubi spacery. Głowę już prosto trzyma! Taki silny! Wyrośnie na wielkiego człowieka. Już ja o to zadbam. Teraz mi się uda. Na pewno! No! Lecę do domu go nakarmić! – powiedziała i dziarskim krokiem, pchając przed sobą wózek, ruszyła Obrońców w kierunku Saskiej.

Maciek został sam na chodniku. A jednak! Wyglądało na to, że wszystko, czego dowiedział się dla niego Czarny Michał, potwierdziło się dzięki temu spotkaniu.

* * *

– Jesteś w chacie? – usłyszał w komórce głos, w którym dopiero po chwili rozpoznał Czarnego Michała.

– Będę za kwadrans.

– To ja wpadnę, bo coś już wiem.

Po kwadransie obaj siedzieli u Maćka w pokoju i pili piwo. Bez tego Michał nie chciał mówić.

– No więc jest tak. Tamta dziewczyna Staśka to Marta, a jej przyjaciółka to Patrycja. Stasiek zrobił dziecko Patrycji. Patrycja ciąży nie usunęła, bo najpierw nie miała za co, potem się bała, a potem to już było za późno. Matka Staśka zupełnie nie wierzyła, że Stasiek zrobił komuś dziecko. Choć podobno policjanci jej wspomnieli o rozmowie z tobą. W każdym razie przyjechała do niej ta Patrycja. Ona najpierw zupełnie jej nie wierzyła i kazała się wynosić. Patrycja powiedziała podobno: „Jak mi pani nie uwierzy, to zrobię to, co zrobił Stasiek”. No i ta jej dała w twarz. Jakaś szamotanina była. Bo Patrycja podobno powiedziała, że przez Staśka zmarnowała sobie życie. Matka Staśka na to: „To ty zmarnowałaś życie mojemu synowi”. A Patrycja, że „synowi to pani sama zmarnowała”.

– No to niezła jazda!

– Nie przerywaj! Dalej okazało się, że Patrycja też się boi rodziców. Że rodzice chcą ją wyrzucić z domu i tak dalej. I wiesz, co się stało? Ta dziewczyna zamieszkała z matką Staśka.

– Ona jej tak uwierzyła na słowo? – zdumiał się Maciek.

– Na słowo! – Michał prychnął pogardliwie. – Na jakie słowo?! Stary! Ona ją wywlokła do kościoła na Nobla i kazała przysięgać na krzyż!

– No to cała matka Staśka! Krzyż, kościół i tak dalej… a wiesz, że jak go spytałem o prezerwatywy, to powiedział, że Kościół zabrania!

– He, he! – Michał się zaśmiał i pociągnął kolejny łyk piwa. – No i ona u niej została aż do porodu.

– Jak się tego dowiedziałeś? – spytał Maciek.

– Ma się swoje sposoby.

Mimo tego piwa pitego po męsku, z gwinta, z butelek obtartych rękawem bluzy, Czarny za żadne skarby nie przyznałby się, że na przeszpiegi wysłał Klaudię, która od razu wiedziała, kto tę sensację przyniósł do szkoły. Nie chciał, żeby Maciek był świadomy, że znów do niej poszedł. Sam przecież się zarzekał, że już nigdy do Klaudii nie pójdzie. I miał nigdy nie iść, choć wiele razy chciał. Cóż… lojalność wobec Kingi już go nie trzymała. Trzymał go tylko honor. Tak silnie trzymał, że potrzebny był jakiś pretekst. A pretekstu dostarczył mu go dopiero Maciek. No i Stasiek. „Panie, świeć nad jego nie mniej grzeszną duszą” – westchnął Michał do swoich myśli i dopił piwo.

– No! Lecę! – powiedział i skierował się w stronę drzwi.

Musi iść do Klaudii. Trzeba znów to powtórzyć.

BABCIA BABY BABIES

Maciek tyle razy obiecywał sobie, że nie będzie czytał, idąc chodnikiem. Przecież wielokrotnie idąc tak, zderzył się z kimś lub z czymś. Raz nawet na znak drogowy wpadł. Once he even ran into a road sign. Najboleśniej jednak wspominał zderzenie z latarnią. Wtedy guza miał przez kilka dni. Mimo wszystko teraz znowu szedł i czytał. Cóż… Bidul Mariusza Maślanki, choć w sumie trochę straszny, wciągał każdego. Well ... Mariusz Maślanka's Bidul, although a bit scary, attracted everyone. Mama też połknęła powieść błyskawicznie i kazała przeczytać. My mother also swallowed the novel in no time and ordered it to be read. „Wtedy docenisz to, co masz” – powiedziała. "Then you will appreciate what you have," she said. No i czytał. And he read. Zdążył wciągnąć się do tego stopnia, że mimo zbliżającej się matury czytał na lekcjach pod ławką, na przerwach na korytarzu, a teraz z zaczytania wyrwał go dopiero klakson samochodu. Gdyby nie głośny i nieprzyjemny dźwięk, z pewnością na przejściu przez Obrońców wpadłby pod koła. If it weren't for the loud and unpleasant sound, he would certainly have fallen under the wheels as he walked through the Defenders. Kierowca uchylił okno i krzyknął: The driver opened the window and shouted:

– Życie ci niemiłe, gówniarzu! I właśnie wtedy po raz pierwszy ją zobaczył. Szła w jego kierunku z dziecinnym wózkiem, z którego dobiegało kwilenie. She walked towards him with a pram from which a whimper came. Czy to na pewno ona? Is it really her? Maciek miał wątpliwości. Wydawała się inna niż kiedyś. Mniej stanowcza i groźna. Bardziej uśmiechnięta. Ona? Czy też nie? Or not?

* * *

– Dzień dobry! Zastałem Michała? – spytał, gdy otworzyły się drzwi i zobaczył w nich mamę kolegi. He asked when the door opened and he saw his friend's mother in it.

Stała i przyglądała mu się w milczeniu. She stood watching him silently. Nie pamiętała, by w czasach gimnazjalnych Maciek kiedykolwiek odwiedził jej syna. Teraz niezapowiedziany i zdyszany stał przed drzwiami. Najwyraźniej biegł. Apparently he was running. Skinęła głową i bez słowa wpuściła go do środka. She nodded and let him in without a word. Wszedł do pokoju. He entered the room. Czarny siedział przy komputerze, na którego monitorze wyświetlało się jakieś zdjęcie.

– O rany! - Oh my! Prędzej bym się ducha spodziewał niż ciebie – powiedział, kręcąc z niedowierzaniem głową. I'd expect a ghost rather than you, he said, shaking his head in disbelief.

– Jestem jak duch – odparł Maciek. - I'm like a ghost - said Maciek. – Mam sprawę. - I have a favour to ask.

– No?

Michał wyłączył monitor. Michał turned off the monitor. Nie chciał, by Maciek widział zdjęcie, które poprawiał na komputerze. He did not want Maciek to see the photo he corrected on the computer.

– Ale nie myśl sobie, że ja jakiś plotkarz jestem – zastrzegł Maciek, sadowiąc się w fotelu. - But do not think that I am some gossip - Maciek reserved, settling in the chair.

– No, wal śmiało! - Come on, go ahead!

– Słuchaj… mi kiedyś mówiła Małgosia, że Kamila mówiła jej, że jej z kolei mówiła… – Maciek urwał, ujrzawszy czający się w kąciku Michałowych ust szyderczy uśmieszek. "Listen ... Małgosia once told me that Kamila told her that in turn told her ..." Maciek broke off, seeing a mocking smile lurking in the corner of Michał's mouth.

– Jedna baba drugiej babie… – rzucił Michał ze śmiechem. "One woman from another woman ..." said Michał with a laugh.

– Wiesz co?! - You know what?! – obruszył się Maciek. – Ja muszę to wiedzieć. Dla siebie.

– Ale co? - But what? No, mów! Come on!

– Ale już widzę, że ty się śmiejesz, a to śmieszne nie jest. - But I can already see that you are laughing, and it is not funny.

– Jak nie jest? Szkoda, że siebie nie słyszysz.

– Dasz powiedzieć? - Can you tell? – spytał Maciek cicho i spuścił wzrok.

– Sorry. Mów. Speak.

– Jakieś pół roku temu Małgosia powiedziała mi, że Kamili ktoś mówił o jakiejś dziewczynie, której dziecko zrobił chłopak z Saskiej Kępy. Ministrant i uczeń szkoły katolickiej. Altar boy and student of the Catholic school. Kamila wyciągnęła wniosek, że to o Staśka chodzi. Ja się Kamili nie spytam. Nie umiem z nią gadać po tym, co się stało z Wojtkiem… Ale muszę wiedzieć, co z tym dzieckiem. Czy było Staśka? Was there Staśka?

– Ja o to też się Kamili nie spytam. - I will not ask Kamila about it either.

– Ale tę historię przyniosła jakaś laska od was ze szkoły… - But this story was brought by some chick from you from school ...

– Jaka laska?

– Nie wiem… Ja po prostu muszę to wiedzieć. - I don't know ... I just need to know. – Maciek mówił takim głosem, że Michał, na którego ustach już czaił się szyderczy uśmiech, nagle spoważniał. - Maciek spoke in such a voice that Michał, on whose lips a sneering smile was already lurking, suddenly became serious.

– Chodź do kuchni po herbę lub inne picie i spokojnie pogadamy – powiedział.

– Jestem spokojny. - I'm calm. – Maciek wzruszył ramionami. Maciek shrugged.

– Tak się tylko mówi! - They just say that! Sam wiesz, że nie jesteś.

Weszli do kuchni. They entered the kitchen. Michał niespiesznie otworzył szafkę, w której stał rządek pudełek z herbatami o różnych smakach i zapachach.

– Jaką chcesz? – spytał, odwracając głowę w kierunku Maćka.

– Obojętne.

– To nie jest obojętne. Mama mówi, że smak herbaty ma wpływ na nasze samopoczucie.

– Nie znam się na tym. - I don't know anything about it. Zdaję się na ciebie. I depend on you.

– Mama! - Mom! – Głos Michała rozniósł się echem po mieszkaniu. - Michael's voice echoed through the apartment. – Na nerwówkę i doła to jaką mu dać? - For the nerve and the pit, what to give him?

Nie minęła chwila, kiedy mama Michała weszła do kuchni i w milczeniu podała pudełko, na którym widniał napis: „Passion fruit”.

– Dzięki. – Michał uśmiechnął się do mamy, a ta odwzajemniła jego uśmiech i w milczeniu wyszła z kuchni. - Michał smiled at his mother, and she returned his smile and left the kitchen in silence.

– Twoja mama nic nie mówi? - Your mom doesn't say anything? – spytał Maciek. - Maciek asked.

– Mówi, ale wiesz… – Michał westchnął ciężko. "He says, but you know ..." Michael sighed heavily. – Ja ją rozumiem. - I understand her. Inni nie. Others don't. Jak wylądowałem w szpitalu i rozmawiała z lekarzem, to lekarz do niej krzyczał, bo myślał, że głucha. Kinga za tłumacza robiła. Kinga was the translator. Mama ma nawet taki specjalny aparat. Mom even has a special camera like this. Przykłada się go do szyi i on wydaje dźwięk, odbierając fale drgań strun głosowych. You put it around your neck and it makes a sound, picking up the vibration waves of the vocal cords. Ale mama go nie lubi. But mom doesn't like him. Przez ten metaliczny dźwięk. Because of that metallic sound. Mama brzmi wtedy jak ufo. Mom sounds like UFO then.

– Coś słyszałem o tym twoim wypadku. - Heard something about that accident of yours. Co to było? What was that? Pobili cię, tak? They beat you up, right?

– Wiesz… nikomu o tym nie mówiłem i jakoś… - You know ... I didn't tell anyone about it and somehow ...

– Rozumiem – uciął Maciek.

Zrobiło mu się głupio. Przecież on też nie traktował Czarnego jak przyjaciela. Też nie mówił mu wszystkiego. Właściwie sam nie wiedział, czemu teraz przyszedł akurat do niego. Może chodziło właśnie o to, o czym wspomniał: nie chciał pytać Kamili. Maybe it was just what he mentioned: he didn't want to ask Kamila. Wybrał Michała. He chose Michał. Może po części dlatego, że… Michał tak jak i on chował się bez ojca? Maybe partly because ... Michał, like him, was hiding without his father? A w końcu rzecz dotyczyła tego wózka, kwilącego w nim dziecka i… Staśka.

– Pij! – Z zamyślenia wyrwał go głos Michała, który wręczył gorący mu kubek z parującą herbatą.

– Rany! Jak to pachnie!

– Ja sobie zrobiłem zieloną. - I made myself a green one. Chodź do pokoju. No, mów spokojnie – powiedział Michał, gdy po chwili obaj siadali na poduszkach na podłodze w ciasnym Michałowym pokoiku.

– Okej… – Maciek wziął głęboki oddech. – Powiem ci, ale tylko raz. Jeśli komukolwiek to powtórzysz, to cię… zabiję! If you repeat it to anyone, I'll… kill you! – Ostatnie słowo wykrzyknął tak głośno, że Michał aż podskoczył i o mały włos nie oblał się herbatą. - He exclaimed the last word so loudly that Michał jumped up and almost doused himself with tea.

– Spokojnie! - Take it easy! Stary! Old! Ja umiem być dyskretny.

Maciek, wolno siorbiąc herbatę, opowiedział o ostatniej rozmowie ze Staśkiem. Maciek, slowly sipping his tea, told about the last conversation with Staśek. O ciąży, jego prośbie, która wydała mu się po prostu obraźliwa, o przesłuchaniach na policji, kiedy to z ust policjantów dowiedział się o samobójstwie kolegi, o pogrzebie, na którym matka Staśka go sobie nie życzyła. Wreszcie o tym, że wydaje mu się, że dziś spotkał ją z wózkiem. Finally, about how he thinks he met her with a pram today.

– Ja muszę wiedzieć, co stało się z tą dziewczyną w ciąży – tłumaczył Maciek – Po prostu muszę. - I need to know what happened to this pregnant girl - explained Maciek - I just have to. Ty nie wiesz, ile ja o tym myślałem… O tej dziewczynie… O tych dziewczynach. You don't know how much I thought about it ... About that girl ... About these girls. Tej Staśka i tej w ciąży. This Staśka and the pregnant one. Jego, mam takie wrażenie, w ogóle to nie interesowało. He, I have an impression, was not interested at all. On się tak bał matki, że w ogóle o nich nie myślał. He was so afraid of his mother that he didn't think of them at all. Ja nawet nie wiem, kim była ta jego dziewczyna. Nie wiem, czy to ta, z którą przyszedł na sylwestra, czy nie. Coś mi się kołacze po głowie, że inna, ale to było ponad rok temu. Something's bothering me that it's different, but that was over a year ago. Nie pamiętam imion. I don't remember the names. Żadnych imion. No names. Ani tej jego dziewczyny, ani tej przyjaciółki, której zrobił dziecko. Neither his girlfriend nor the friend he made a baby. Pamiętam tylko, jak się wtedy czułem… I just remember how I felt then ...

– Jak? – spytał Michał.

– Znowu jak gówno! – wybuchnął Maciek. – Wiesz, jak byliśmy mali, to ta jego matka mnie strasznie traktowała. - You know, when we were little, his mother treated me terribly. Nie lubiłem go odwiedzać. A jak on wtedy do mnie przyszedł i pytał, gdzie można ciążę usunąć i że moja matka to na pewno wie, bo z facetem mieszka bez ślubu, to mnie normalnie tak wnerwił, że miałem ochotę mu przywalić! And when he came to me and asked where the pregnancy could be terminated and that my mother must know it because she lives with a guy without marriage, he pissed me off so much that I wanted to punch him!

– Nawet nie wiesz, jak świetnie cię rozumiem. - You don't even know how well I understand you. Przecież ja się też chowałem bez ojca.

– No i dlatego do ciebie z tym przychodzę. Poza tym… tylko ty możesz zasięgnąć języka. Znaleźć u was w szkole dziewczynę, której koleżanka zaszła w ciążę. Find at your school a girl whose friend becomes pregnant. Po prostu muszę to wiedzieć. Zwłaszcza po akcji z ojczymem.

– Słyszałem.

– Że odszedł?

– Tak. Nawet nie wiem skąd, ale ktoś mówił. Faceci to świnie.

– My jesteśmy facetami. - We're the guys.

– Wyobraź sobie, że wiem – zaśmiał się Michał. "Imagine I know," laughed Michał. – I albo się z tym pogodzimy, że jesteśmy świniami, albo udowodnimy sobie i światu, że należymy do znikomego procenta tych, którzy świniami nie są.

– To ja nie chcę być świnią.

– Ja też nie chcę, ale już wiem, że jestem – odparł Michał.

– Skąd wiesz? - How do you know? – spytał Maciek, ale kumpel milczał. - Maciek asked, but his friend was silent. – Szczerość za szczerość. Honesty for honesty. Ja ci powiedziałem! I told you!

– Ba! - Ba!

Michał zaśmiał się tajemniczo i poszedł do kuchni. Michael laughed mysteriously and went into the kitchen. Po chwili wrócił z butelkami piwa w ręku. After a while he came back with beer bottles in hand. Jedną wręczył Maćkowi.

– Nie piję – zastrzegł Maciek. - I do not drink - Maciek reserved. – Zresztą mam jeszcze herbatę – powiedział, wznosząc do góry kubek. "I still have tea, anyway," he said, lifting his mug. – Jak się nazywa? - What's her name? Naprawdę dobra. Really good.

– Passion fruit, ale jedno piwo wypić musisz. - Passion fruit, but you have to drink one beer. Inaczej ci nic nie powiem. Otherwise I won't tell you anything.

* * * * * *

– No popatrz na babcię! - Come on, look at Grandma! No popatrz! Look at it! Baba?

Tak? Baba?

Maciek noga za nogą wlókł się Francuską ze szkoły i zamyślony patrzył w ziemię, kiedy usłyszał znajomy, ale dawno niesłyszany głos. Aż drgnął na ten dźwięk i podniósł wzrok. Until he jerked at the sound and looked up. To jednak była ona. Stała przy kiosku na rogu Obrońców i pochylała się nad dziecinnym wózkiem, który widział już przedtem. Chciał zawrócić, ale było za późno. Zobaczyła go. Skinął głową na powitanie. He nodded in greeting. Nie chciał się odzywać, bo a nuż nie odpowie? Musiał wyglądać na przerażonego, a ona musiała to wyczuć, bo przywitała się:

– Dzień dobry, Maćku. - Good morning, Maciek.

– Dzień dobry – odparł. "Good morning," he replied. Zdziwienie mieszało się ze strachem. Ona do niego coś mówi? Is she talking to him? Przecież obwiniała go za tamto. After all, she blamed him for that. Chciał przejść obok, ale zastąpiła mu drogę: He wanted to pass by, but blocked his path:

– Ładnego mam wnuczka? - Do I have a nice granddaughter? – spytała, pokazując zawartość wózka, w którym leżał berbeć. She asked, showing the contents of the cart the toddler was in.

– Bardzo ładnego – wyszeptał Maciek.

Nie wiedział, co powiedzieć, ale niepotrzebnie się tym martwił. He didn't know what to say, but he was unnecessarily worried about it. Mama Staśka sama z siebie mówiła za kilka osób. Staśka's mother spoke for a few people by herself.

– To Jasio. - It's Johnny. Podobny do Stasia, prawda? Similar to Stas, right? – Maciek nie zdążył ani potwierdzić, ani zaprzeczyć. - Maciek did not manage to confirm or deny it. Zresztą dla pani Karoliny nie było to chyba istotne, bo nieprzerwanie mówiła. Anyway, it was probably not important for Ms Karolina, because she kept talking. – A jaki dzielny! A jak ładnie je! Lubi spacery. Głowę już prosto trzyma! He is already holding his head straight! Taki silny! So strong! Wyrośnie na wielkiego człowieka. He will grow up to be a great man. Już ja o to zadbam. I'll take care of it. Teraz mi się uda. I can do it now. Na pewno! For sure! No! Well! Lecę do domu go nakarmić! – powiedziała i dziarskim krokiem, pchając przed sobą wózek, ruszyła Obrońców w kierunku Saskiej. - she said and with a brisk step, pushing the cart in front of her, she moved the Defenders towards Saska.

Maciek został sam na chodniku. Maciek was left alone on the pavement. A jednak! Wyglądało na to, że wszystko, czego dowiedział się dla niego Czarny Michał, potwierdziło się dzięki temu spotkaniu.

* * *

– Jesteś w chacie? - Are you in the hut? – usłyszał w komórce głos, w którym dopiero po chwili rozpoznał Czarnego Michała. He heard a voice in his cell phone, in which he recognized Black Michael only after a moment.

– Będę za kwadrans. - I'll be there in a quarter of an hour.

– To ja wpadnę, bo coś już wiem.

Po kwadransie obaj siedzieli u Maćka w pokoju i pili piwo. After a quarter of an hour, they both sat in Maciek's room and drank beer. Bez tego Michał nie chciał mówić. Without it, Michał did not want to speak.

– No więc jest tak. Tamta dziewczyna Staśka to Marta, a jej przyjaciółka to Patrycja. That girl Staśka is Marta, and her friend is Patrycja. Stasiek zrobił dziecko Patrycji. Stasiek made Patricia's child. Patrycja ciąży nie usunęła, bo najpierw nie miała za co, potem się bała, a potem to już było za późno. Patricia did not terminate the pregnancy because at first she did not have anything for it, then she was afraid, and then it was too late. Matka Staśka zupełnie nie wierzyła, że Stasiek zrobił komuś dziecko. Stasiek's mother did not believe at all that Stasiek had made someone else's child. Choć podobno policjanci jej wspomnieli o rozmowie z tobą. Although apparently the policemen mentioned her conversation with you. W każdym razie przyjechała do niej ta Patrycja. Anyway, this Patrycja came to see her. Ona najpierw zupełnie jej nie wierzyła i kazała się wynosić. Patrycja powiedziała podobno: „Jak mi pani nie uwierzy, to zrobię to, co zrobił Stasiek”. No i ta jej dała w twarz. And this one hit her in the face. Jakaś szamotanina była. Bo Patrycja podobno powiedziała, że przez Staśka zmarnowała sobie życie. Matka Staśka na to: „To ty zmarnowałaś życie mojemu synowi”. A Patrycja, że „synowi to pani sama zmarnowała”. And Patrycja that "you wasted it on your son".

– No to niezła jazda! - Well that's a nice ride!

– Nie przerywaj! - Do not interrupt! Dalej okazało się, że Patrycja też się boi rodziców. Later it turned out that Patrycja is also afraid of her parents. Że rodzice chcą ją wyrzucić z domu i tak dalej. That her parents want her out of the house, and so on. I wiesz, co się stało? And you know what happened? Ta dziewczyna zamieszkała z matką Staśka.

– Ona jej tak uwierzyła na słowo? – zdumiał się Maciek. - Maciek was surprised.

– Na słowo! - On my word! – Michał prychnął pogardliwie. – Na jakie słowo?! - For what word ?! Stary! Ona ją wywlokła do kościoła na Nobla i kazała przysięgać na krzyż!

– No to cała matka Staśka! - Well, all of Stasek's mother! Krzyż, kościół i tak dalej… a wiesz, że jak go spytałem o prezerwatywy, to powiedział, że Kościół zabrania! The cross, the church and so on ... and you know when I asked him about condoms, he said the church forbid it!

– He, he! - Hehh! – Michał się zaśmiał i pociągnął kolejny łyk piwa. Michael laughed and took another sip of his beer. – No i ona u niej została aż do porodu. - And she stayed with her until the birth.

– Jak się tego dowiedziałeś? - How did you find out? – spytał Maciek. - Maciek asked.

– Ma się swoje sposoby. - You have your ways.

Mimo tego piwa pitego po męsku, z gwinta, z butelek obtartych rękawem bluzy, Czarny za żadne skarby nie przyznałby się, że na przeszpiegi wysłał Klaudię, która od razu wiedziała, kto tę sensację przyniósł do szkoły. Despite this male-drunk beer, with a thread, from bottles wiped with the sleeves of his blouse, Czarny would not admit for any treasures that he had sent Klaudia to spy, who immediately knew who brought this sensation to school. Nie chciał, żeby Maciek był świadomy, że znów do niej poszedł. He did not want Maciek to be aware that he had gone to her again. Sam przecież się zarzekał, że już nigdy do Klaudii nie pójdzie. I miał nigdy nie iść, choć wiele razy chciał. And he was never supposed to go, though many times he wanted to. Cóż… lojalność wobec Kingi już go nie trzymała. Well… loyalty to Kinga didn't hold him anymore. Trzymał go tylko honor. Only honor held him. Tak silnie trzymał, że potrzebny był jakiś pretekst. A pretekstu dostarczył mu go dopiero Maciek. And it was only Maciek who provided him with an excuse. No i Stasiek. And Stasiek. „Panie, świeć nad jego nie mniej grzeszną duszą” – westchnął Michał do swoich myśli i dopił piwo. "Lord, shine on his no less sinful soul," Michael sighed to his thoughts and finished his beer.

– No! Lecę! – powiedział i skierował się w stronę drzwi.

Musi iść do Klaudii. He must go to Claudia. Trzeba znów to powtórzyć. It has to be repeated again.