×

Χρησιμοποιούμε cookies για να βελτιώσουμε τη λειτουργία του LingQ. Επισκέπτοντας τον ιστότοπο, συμφωνείς στην πολιτική για τα cookies.


image

Licencja na dorosłość - Małgorzata Karolina Piekarska, PRZYJACIÓŁKI (2)

PRZYJACIÓŁKI (2)

Kamila wracała z Kubą do domu. Jechała tak szybko jak nigdy. Na szczęście Kuba nie zwrócił na to uwagi. Tata Marcina kupił i jemu, i Magdzie, i Mateuszowi gigantyczne wielkanocne zestawy słodyczy. Mieli je otworzyć po wielkanocnym śniadaniu, ale gdy wsiedli z Kubą do samochodu, Kamila pozwoliła, by otworzył prezent natychmiast. Musiała pomyśleć. O tym, co powiedział Marcin, gdy w lodziarni przypomniała sobie o brunetce z kościoła.

– Miałam wrażenie, że widziałam Małgosię.

– Zupełnie możliwe – odparł znów Marcin, pałaszując porcję lodów. Wyglądał, jakby słowa Kamili nie zrobiły na nim najmniejszego wrażenia.

– Jak to? – spytała zszokowana.

– Maciek z nią gadał, a nawet chyba się widzieli.

– Maciek? I… ja nic o tym nie wiem?

Marcin spojrzał na Kamilę, po chwili wyjął z kieszeni chusteczkę i wytarł jej lody z nosa.

– Nigdy o Małgosi nie mówiłaś, więc… nie wydawało mi się, by było to dla ciebie ważne.

Pokiwała smętnie głową. Do tego tematu już nie wrócili. Nie było warunków. Tata Marcina przyniósł do stolika tacę z kawą i zaczął dopytywać o studia. Marek opowiadał o treningach, Kuba z Mateuszem grali na konsoli, a Magda raz po raz spoglądała na stolik obok, gdzie siedziała dziewczynka z lalką Barbie, która miała wrotki. Kamila zrozumiała to spojrzenie. Magdusia najwyraźniej marzyła o zabawce. Teraz jednak nie miało to dla niej znaczenia. Intensywnie myślała o Małgosi.

Jak to mogło się stać, że ona nic nie wie na temat przyjazdu dawnej przyjaciółki do Warszawy? Kamila musiała sprawdzić, czy rzeczywiście widziała Małgosię. Dlatego pędziła Wisłostradą do domu. Miała jeden cel. Odwieźć Kubę i wrócić na Saską Kępę. Gdy tylko wsiadła do samochodu, zadzwoniła na stary stacjonarny telefon Małgosi. Niestety, żeński głos w słuchawce powiedział, że „wybrany numer nie istnieje”.

* * *

– Tak? – usłyszała w domofonie znajomy głos.

– Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami… – zaczęła Kamila, ale nie dane było jej dokończyć zdania, bo oto w odpowiedzi usłyszała:

– Też tak myślałam. Wejdź.

Gdy wbiegła na górę, drzwi otworzyła jej Małgosia. Zdecydowanie inna niż kiedyś. I to nawet nie dlatego, że nie miała na nosie okularów.

Jej rodzice też byli inni. Ojciec − zupełnie siwy, a mama chuda jak szczapa. Zawsze cichy i spokojny tata zdawał się Kamili bardziej pewny siebie, z kolei energiczna mama − cicha i zahukana. Zaraz zresztą poszła się położyć, a Małgosia wyjaśniła Kamili, że matka jest na lekach i głównie śpi. Niewiele też je. Stąd szczupłość.

– Czemu się do mnie nie odezwałaś? – spytała ją Kamila, gdy zostały same, a Małgosia podała jej kubek z kawą. – No i kim był chłopak, z którym stałaś pod rękę?

– Mój narzeczony – odparła Małgosia.

– Narzeczony? Zaręczyny były? – spytała zaczepnie Kamila, ale Małgosia się nie zaśmiała.

– Zaręczyny… – powtórzyła i spojrzała na koleżankę z politowaniem.

– Czemu taka jesteś? – spytała Kamila. – Co ja ci zrobiłam? Byłyśmy przyjaciółkami.

– Byłyśmy… – powiedziała Małgosia i zamyśliła się.

Kamila obserwowała jej profil. Nie mogła przyzwyczaić się do widoku jej twarzy bez okularów.

– Masz szkła kontaktowe? – spytała.

Małgosia przytaknęła. Po chwili dodała:

– Nie wiem, czy byłyśmy przyjaciółkami.

– Co ty opowiadasz?

– Zawsze liczyłaś się ty i twoje problemy. Tobie zginął chłopak. Musiałam wysłuchiwać, że cierpisz. Potem, że nie wiesz, co zrobić z Olkiem. Podejrzewam, że kiedy się z nim rozstawałaś, myślałaś o mnie, bo nie miałaś komu opowiedzieć o swoich dylematach. Ale ani razu przez ten czas, kiedy się nie widziałyśmy, nie pomyślałaś o tym, gdzie mieszkam, co ze mną, czy mam co jeść.

– A nie miałaś? Ojciec ci nie dawał?

– Nie dawał… Gdybym ci miała opowiedzieć, co przeszłam, to kapcie spadłyby ci z nóg. Ale ci nie opowiem, bo wiem, że nie jesteś zainteresowana. Będziesz tylko czekać na moment, kiedy to ty będziesz mogła opowiedzieć o swoich problemach i to na nich jak zwykle będziemy się skupiać. Przypomnij sobie! Moje kłopoty nigdy dla ciebie nic nie znaczyły. Nie interesowało cię, co ze mną. Nie napisałaś maila, nie wysłałaś głupiego esemesa… Pewnie gdybyś nawet to zrobiła, to jak ciebie znam, tytuł e-maila brzmiałby „odezwij się”, a treść dotyczyłaby już tylko twoich spraw. Ty! Twoje życie! To było dla ciebie zawsze najważniejsze.

– Nie pouczaj mnie! – krzyknęła Kamila. – Zobacz, jak wyglądają twoi rodzice…

– To, co zrobiłam rodzicom, to moja i rodziców sprawa. Wbrew pozorom wszystkim nam to wyszło na dobre. I im, i mnie. A teraz mówimy o tobie. Pytasz, czemu się nie odzywałam? Miałam problemy i poczułam, że jestem z nimi sama. Nie chciałam więcej oszukiwać się, że jest inaczej. – Małgosia urwała, ale ku zaskoczeniu Kamili po chwili milczenia kontynuowała monolog: – Ja zawsze byłam na drugim planie. Mam wrażenie, że byłam ci potrzebna, żebyś na moim tle mogła brylować. Jako ta ładniejsza, bogatsza, bardziej światowa.

– Co ty mówisz?! – Kamila próbowała protestować, ale Małgosia ciągnęła:

– Prawdę! Wreszcie mówię ci prawdę! Do tej pory mówiłaś tylko ty, a ja to znosiłam…

– No ale teraz pozwalam ci mówić.

– Właśnie mi przerwałaś.

– To mów.

– Ale po co? Przecież tak naprawdę nie interesuje cię, co mam ci do powiedzenia. Przyszłaś, bo co? Nie masz z kim rozmawiać o Marcinie?

– Małgosia…

– No co? Pierwszy raz słyszysz prawdę na swój temat? Pierwszy raz ktoś ci mówi, że jesteś egoistką i masz wszystkich gdzieś? Zresztą… szukałaś mnie?

– Przecież to ja zawiozłam Maćka do Lublina… – zaczęła Kamila, ale Małgosia przerwała.

– Ale nie poszłaś z nim nigdzie, by mnie odnaleźć! − W jej głosie słychać było wyrzut. − Poza tym… do Lublina przyjechałaś, bo miałaś interes na cmentarzu… A przy okazji… mieszkam u Zosi. Świat jest mały, więc wyobraź sobie, że to przyjaciółka Wojtka z dzieciństwa. I wiesz, co ci powiem? Jestem pewna, że gdyby Wojtek nie zginął, to prędzej czy później kopnęłabyś go w dupę. Marcina też kopniesz, jak ci się znudzi.

W pokoju zapanowała cisza. Teraz role się odwróciły. To Małgosia była pewna siebie, a Kamila zagubiona. Oto Małgosia nazwała po imieniu wszystkie jej rozterki. I chyba dlatego Kamila się rozpłakała.

– Masz rację – powiedziała przez łzy. – Ale czy to znaczy, że ja nie mam prawa żyć?

Te łzy rozbroiły Małgosię. Podeszła do Kamili i przytuliła ją do siebie. Trwały tak w milczeniu, wiedząc, że coś się bezpowrotnie skończyło, ale… w umysłach obu kiełkowała myśl, że może jeszcze nie wszystko stracone.

PRZYJACIÓŁKI (2) GIRLFRIENDS (2) ДРУЗІ (2)

Kamila wracała z Kubą do domu. Kamila was returning home with Kuba. Jechała tak szybko jak nigdy. She was driving as fast as ever. Na szczęście Kuba nie zwrócił na to uwagi. Fortunately, Kuba did not pay attention to this. Tata Marcina kupił i jemu, i Magdzie, i Mateuszowi gigantyczne wielkanocne zestawy słodyczy. Mieli je otworzyć po wielkanocnym śniadaniu, ale gdy wsiedli z Kubą do samochodu, Kamila pozwoliła, by otworzył prezent natychmiast. They were supposed to open them after Easter breakfast, but when they got into the car with Kuba, Kamila allowed him to open the gift immediately. Musiała pomyśleć. O tym, co powiedział Marcin, gdy w lodziarni przypomniała sobie o brunetce z kościoła.

– Miałam wrażenie, że widziałam Małgosię. - I had the impression that I saw Małgosia.

– Zupełnie możliwe – odparł znów Marcin, pałaszując porcję lodów. "It's entirely possible," replied Marcin again, eating a portion of ice cream. Wyglądał, jakby słowa Kamili nie zrobiły na nim najmniejszego wrażenia. He looked as if Kamila's words did not make the slightest impression on him.

– Jak to? – spytała zszokowana.

– Maciek z nią gadał, a nawet chyba się widzieli. - Maciek talked to her, and I think they even saw each other.

– Maciek? - Maciek? I… ja nic o tym nie wiem? And ... I don't know anything about it?

Marcin spojrzał na Kamilę, po chwili wyjął z kieszeni chusteczkę i wytarł jej lody z nosa. Marcin looked at Kamila, after a while he took a handkerchief from his pocket and wiped the ice cream from her nose.

– Nigdy o Małgosi nie mówiłaś, więc… nie wydawało mi się, by było to dla ciebie ważne. - You never talked about Małgosia, so… I didn't think it was important to you.

Pokiwała smętnie głową. Do tego tematu już nie wrócili. Nie było warunków. Tata Marcina przyniósł do stolika tacę z kawą i zaczął dopytywać o studia. Marek opowiadał o treningach, Kuba z Mateuszem grali na konsoli, a Magda raz po raz spoglądała na stolik obok, gdzie siedziała dziewczynka z lalką Barbie, która miała wrotki. Marek talked about trainings, Kuba and Mateusz played on the console, and Magda looked again and again at the next table, where a girl with a Barbie doll with roller skates was sitting. Kamila zrozumiała to spojrzenie. Magdusia najwyraźniej marzyła o zabawce. Teraz jednak nie miało to dla niej znaczenia. Intensywnie myślała o Małgosi.

Jak to mogło się stać, że ona nic nie wie na temat przyjazdu dawnej przyjaciółki do Warszawy? Kamila musiała sprawdzić, czy rzeczywiście widziała Małgosię. Dlatego pędziła Wisłostradą do domu. Miała jeden cel. Odwieźć Kubę i wrócić na Saską Kępę. Gdy tylko wsiadła do samochodu, zadzwoniła na stary stacjonarny telefon Małgosi. Niestety, żeński głos w słuchawce powiedział, że „wybrany numer nie istnieje”.

* * *

– Tak? – usłyszała w domofonie znajomy głos.

– Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami… – zaczęła Kamila, ale nie dane było jej dokończyć zdania, bo oto w odpowiedzi usłyszała:

– Też tak myślałam. Wejdź.

Gdy wbiegła na górę, drzwi otworzyła jej Małgosia. Zdecydowanie inna niż kiedyś. I to nawet nie dlatego, że nie miała na nosie okularów.

Jej rodzice też byli inni. Ojciec − zupełnie siwy, a mama chuda jak szczapa. Father - completely gray, and mother thin as a log. Zawsze cichy i spokojny tata zdawał się Kamili bardziej pewny siebie, z kolei energiczna mama − cicha i zahukana. Zaraz zresztą poszła się położyć, a Małgosia wyjaśniła Kamili, że matka jest na lekach i głównie śpi. Niewiele też je. Stąd szczupłość.

– Czemu się do mnie nie odezwałaś? – spytała ją Kamila, gdy zostały same, a Małgosia podała jej kubek z kawą. – No i kim był chłopak, z którym stałaś pod rękę?

– Mój narzeczony – odparła Małgosia.

– Narzeczony? - Fiancé? Zaręczyny były? – spytała zaczepnie Kamila, ale Małgosia się nie zaśmiała. - Kamila asked aggressively, but Małgosia did not laugh.

– Zaręczyny… – powtórzyła i spojrzała na koleżankę z politowaniem. "Engagement ..." she repeated and looked at her friend with pity.

– Czemu taka jesteś? - Why are you like this? – spytała Kamila. Kamila asked. – Co ja ci zrobiłam? - What did i do to you? Byłyśmy przyjaciółkami. We were friends.

– Byłyśmy… – powiedziała Małgosia i zamyśliła się. - We were ... - said Gretel, and thought.

Kamila obserwowała jej profil. Kamila watched her profile. Nie mogła przyzwyczaić się do widoku jej twarzy bez okularów. She couldn't get used to seeing her face without her glasses.

– Masz szkła kontaktowe? - Do you have contact lenses? – spytała. She asked.

Małgosia przytaknęła. Gretel nodded. Po chwili dodała:

– Nie wiem, czy byłyśmy przyjaciółkami. - I don't know if we were friends.

– Co ty opowiadasz?

– Zawsze liczyłaś się ty i twoje problemy. - You and your problems have always mattered. Tobie zginął chłopak. Your boyfriend died. Musiałam wysłuchiwać, że cierpisz. I had to hear that you were suffering. Potem, że nie wiesz, co zrobić z Olkiem. Then you don't know what to do with Olek. Podejrzewam, że kiedy się z nim rozstawałaś, myślałaś o mnie, bo nie miałaś komu opowiedzieć o swoich dylematach. Ale ani razu przez ten czas, kiedy się nie widziałyśmy, nie pomyślałaś o tym, gdzie mieszkam, co ze mną, czy mam co jeść. But not even once in the time we didn't see each other, did you think about where I live, what's with me, whether I have anything to eat.

– A nie miałaś? - Haven't you? Ojciec ci nie dawał? Didn't your father give you?

– Nie dawał… Gdybym ci miała opowiedzieć, co przeszłam, to kapcie spadłyby ci z nóg. - He did not ... If I were to tell you what I went through, your slippers would fall off your feet. Ale ci nie opowiem, bo wiem, że nie jesteś zainteresowana. But I won't tell you because I know you're not interested. Będziesz tylko czekać na moment, kiedy to ty będziesz mogła opowiedzieć o swoich problemach i to na nich jak zwykle będziemy się skupiać. You will just wait for the moment when you will be able to tell about your problems and we will focus on them as usual. Przypomnij sobie! Remind yourself! Moje kłopoty nigdy dla ciebie nic nie znaczyły. My troubles never meant anything to you. Nie interesowało cię, co ze mną. You didn't care about me. Nie napisałaś maila, nie wysłałaś głupiego esemesa… Pewnie gdybyś nawet to zrobiła, to jak ciebie znam, tytuł e-maila brzmiałby „odezwij się”, a treść dotyczyłaby już tylko twoich spraw. You didn't write an e-mail, you didn't send a stupid text message ... Probably if you did, if I know you, the title of the e-mail would be "answer me", and the content would only concern your affairs. Ty! Twoje życie! To było dla ciebie zawsze najważniejsze.

– Nie pouczaj mnie! – krzyknęła Kamila. – Zobacz, jak wyglądają twoi rodzice…

– To, co zrobiłam rodzicom, to moja i rodziców sprawa. Wbrew pozorom wszystkim nam to wyszło na dobre. Contrary to appearances, it turned out to be good for us. I im, i mnie. Both them and me. A teraz mówimy o tobie. Pytasz, czemu się nie odzywałam? Miałam problemy i poczułam, że jestem z nimi sama. Nie chciałam więcej oszukiwać się, że jest inaczej. I didn't want to deceive myself anymore that it was otherwise. – Małgosia urwała, ale ku zaskoczeniu Kamili po chwili milczenia kontynuowała monolog: – Ja zawsze byłam na drugim planie. Mam wrażenie, że byłam ci potrzebna, żebyś na moim tle mogła brylować. Jako ta ładniejsza, bogatsza, bardziej światowa.

– Co ty mówisz?! – Kamila próbowała protestować, ale Małgosia ciągnęła:

– Prawdę! Wreszcie mówię ci prawdę! Do tej pory mówiłaś tylko ty, a ja to znosiłam… Until now, only you spoke, and I endured it ...

– No ale teraz pozwalam ci mówić.

– Właśnie mi przerwałaś.

– To mów.

– Ale po co? Przecież tak naprawdę nie interesuje cię, co mam ci do powiedzenia. Przyszłaś, bo co? You came because what? Nie masz z kim rozmawiać o Marcinie? You don't have anyone to talk to about Marcin?

– Małgosia…

– No co? Pierwszy raz słyszysz prawdę na swój temat? Are you hearing the truth about yourself for the first time? Pierwszy raz ktoś ci mówi, że jesteś egoistką i masz wszystkich gdzieś? This is the first time someone tells you that you are selfish and don't give a damn about everyone? Zresztą… szukałaś mnie?

– Przecież to ja zawiozłam Maćka do Lublina… – zaczęła Kamila, ale Małgosia przerwała.

– Ale nie poszłaś z nim nigdzie, by mnie odnaleźć! − W jej głosie słychać było wyrzut. − Poza tym… do Lublina przyjechałaś, bo miałaś interes na cmentarzu… A przy okazji… mieszkam u Zosi. Świat jest mały, więc wyobraź sobie, że to przyjaciółka Wojtka z dzieciństwa. The world is small, so imagine that she is Wojtek's childhood friend. I wiesz, co ci powiem? Jestem pewna, że gdyby Wojtek nie zginął, to prędzej czy później kopnęłabyś go w dupę. Marcina też kopniesz, jak ci się znudzi.

W pokoju zapanowała cisza. Teraz role się odwróciły. To Małgosia była pewna siebie, a Kamila zagubiona. It was Małgosia who was confident and Kamila was lost. Oto Małgosia nazwała po imieniu wszystkie jej rozterki. I chyba dlatego Kamila się rozpłakała. And I think that's why Kamila cried out.

– Masz rację – powiedziała przez łzy. – Ale czy to znaczy, że ja nie mam prawa żyć?

Te łzy rozbroiły Małgosię. These tears disarmed Małgosia. Podeszła do Kamili i przytuliła ją do siebie. Trwały tak w milczeniu, wiedząc, że coś się bezpowrotnie skończyło, ale… w umysłach obu kiełkowała myśl, że może jeszcze nie wszystko stracone. They stood in silence, knowing that something had come to an end, but… there was a sprouting in the minds of both of them that maybe not all was lost yet.