×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.

image

Wyspa skarbów - Robert Louis Stevenson, XXVI. Izrael Hands

XXVI. Izrael Hands

XXVI. Izrael Hands

Wiatr, który był na nasze usługi, skierował się obecnie na zachód, tak iż było tym łatwiej płynąć z północno-wschodniego narożnika wyspy do wylotu Zatoki Północnej. Ponieważ jednak nie mogliśmy zarzucić kotwicy, a nie odważyliśmy się przybijać do brzegu, zanim przypływ nie posunie się znacznie dalej, więc mieliśmy dość zbywającego czasu. Podsternik nauczył mnie, jak mam nastawić okręt; po wielu próbach powiodło mi się wykonać to zadanie. Siedzieliśmy w milczeniu, pożywiając się.

— Kapitanie — przemówił ów wreszcie, zawsze z jednakowym niemiłym uśmiechem — tu leży mój towarzysz O'Brien; przypuszczam, że zechcesz zepchnąć go z okrętu. Na ogół nie jestem przesądny i nie mam nic przeciwko zostawieniu tego ścierwa, ale uważam, że nie jest dekoracyjny. Może ty to zrobisz?

— Nie mam dość sił na to i nie podejmę się tej roboty; niech sobie tu leży — odpowiedziałem.

— To nieszczęśliwy statek… ta „Hispaniola”, Jimie — ciągnął dalej, mrużąc oczy. — Moc ludzi na nim pozabijano, moc ludzi zginęło i przepadło, odkąd wsiedliśmy na okręt w Bristolu. Nie widziałem nigdy tak podłego niepowodzenia, dalibóg, nie. Oto był tutaj ten O'Brien, a teraz… nie żyje, prawda? No, ja jestem człowiek nieuczony, a ty jesteś chłopcem, co to umie czytać i pisać; jak tobie się zdaje, czy człowiek umarły już umarł na zawsze, czy może znów ożyć?

— Możesz zabić ciało, panie Hands, ale nie duszę — odpowiedziałem — powinieneś to już wiedzieć. O'Brien znajduje się na tamtym świecie i może patrzy na nas. — Ach, tak! — odezwał się na to. — O, to niedobrze… tak wygląda, jakby zabijanie ludzi było trwonieniem czasu. Bądź co bądź, duchy niewiele znaczą, o ile się przekonałem. Założę się o to z duchami, Jimie. A teraz, ponieważ tak swobodnie mówiłeś, więc będę ci bardzo wdzięczny, jeżeli pójdziesz do kajuty i przyniesiesz mi… dobrze, do kroćset!… nie umiem tego nazwać… dobrze, więc przyniesiesz mi butelkę wina, Jimie… ta wódka jest za mocna na moją głowę…

Wahanie podsternika wydało mi się nader podejrzane; wcale nie uwierzyłem jego słowom, że woli wino niż gorzałkę. Cała historia była tylko pretekstem. Chciał, ażebym opuścił pokład — tyle zrozumiałem; w jakim jednak celu, nie mogłem dociec żadną miarą. Jego wzrok ani razu nie spotkał się z moim, lecz błąkał się na wszystkie strony w górę i w dół, to kierując się nagle ku niebu, to znów przelotnie spoczywając na zwłokach O'Briena. Przez cały czas podsternik uśmiechał się i wystawiał język w sposób złodziejski i jakby zakłopotany, tak że dziecko nawet mogłoby powiedzieć, iż zamyśla jakieś oszustwo. W każdym razie nie zawahałem się z odpowiedzią, gdyż wiedziałem w czym mam przewagę, i że wobec tak głupiego chłopa z łatwością będę mógł ukrywać do końca swe podejrzenia.

— Trochę wina! — rzekłem. — Tym lepiej. Chcesz białego czy czerwonego?

— Eee! nie jestem wybredny, kamracie — odpowiedział. — Byle było mocne i dużo, to zresztą jest mi wszystko jedno!

— Doskonale — odparłem. — Przyniosę ci portugalskiego wina, panie Hands! Muszę jednak dokopać się do niego.

Rzekłszy to, z hałasem, na jaki tylko mnie było stać, zszedłem do kajuty. Stąd, zdjąwszy obuwie, bez szelestu przebiegłem przez ciemny korytarz, wdrapałem się po drabinie kasztelu i wytknąłem głowę z kajuty przedniej. Wiedziałem, że nie będzie się spodziewał tam mnie zobaczyć, mimo to powziąłem wszelkie możliwe środki ostrożności. I oto najgorsze z mych podejrzeń okazały się aż nadto prawdziwe.

On powstał z poprzedniej pozycji, opierając się na rękach i kolanach, a chociaż przeszkadzała mu noga — która bolała go widać dotkliwie, gdyż słyszałem, jak wydał głośny jęk, kiedy się poruszył — jednak ze znaczną szybkością i łoskotem wlókł się po pokładzie. W pół minuty przeczołgał się do szpygaty i wyciągnął ze zwoju sznurów długi nóż albo raczej krótki puginał, zbryzgany krwią po rękojeść. Przyglądał mu się przez chwilę. Wysuwając naprzód dolną szczękę, spróbował ostrza na dłoni, a potem pośpiesznie chowając broń w zanadrze bluzy potoczył się z powrotem na dawne miejsce koło burty.

Było to wszystko, co chciałem wiedzieć. Oto Izrael mógł już się poruszać i był uzbrojony, a jeżeli z takim niepokojem starał się mnie oddalić, to nie ulegało wątpliwości, że nikt inny tylko ja miałem być jego ofiarą. Co zamierzał później uczynić — czy spróbowałby przeczołgać się na przełaj przez wyspę od Zatoki Północnej do obozowiska wśród moczarów, czy też wypaliłby ze śmigownicy ufając, że jego towarzysze przyjdą mu z pomocą — było dla mnie doprawdy zagadką.

Czułem jednak, że odkąd nasze interesy zbiegły się, mogłem mu ufać w jednej rzeczy, to jest w poleceniach odnoszących się do okrętu. Obaj niewątpliwie życzyliśmy sobie, żeby statek przybił do brzegu bezpiecznie, w miejscu zasłoniętym, i to tak, aby gdy nadejdzie sposobność, mógł znów popłynąć na pełne morze bez wielkich wysiłków i niebezpieczeństw. Dopóki to nie nastąpiło, mogłem na razie być spokojny o życie.

Układając sobie w głowie te zamysły, nie próżnowałem jednak. Wkradłem się znów do kajuty, nałożyłem z powrotem obuwie, porwałem na chybił trafił butelkę wina i trzymając ją w ręce na świadectwo ukazałem się znów na pokładzie.

Hands leżał, jak go pozostawiłem, cały zwinięty w kłębek, przymrużywszy oczy, jak gdyby był zbyt słaby, żeby znieść światło. Gdy wszakże nadbiegłem, podniósł oczy, zręcznie odtłukł szyjkę butelki — jak człowiek, który często to robił — i pociągnął tęgi łyk ze swym ulubionym toastem: „Na szczęście!” Przez chwilę potem leżał spokojnie, następnie wyciągnąwszy laseczkę tytoniu poprosił mnie, abym ukroił mu kawałek.

— Odetnij mi porcję do żucia, bo nie mam noża i jestem prawie bezsilny, ledwo się mogę ruszać. Oj, Jimie, Jimie, chyba już kipnę! Utnij mi kawałek tytoniu, pewno już po raz ostatni w mym życiu, mój chłopcze… bo już pójdę do Abramka na kwaśne. Tak, nie mylę się.

— Dobrze, ukroję ci kawałek tytoniu, ale na twoim miejscu, gdybym czuł się tak źle, wziąłbym się do pacierza, jak przystoi na chrześcijanina.

— Po co? — spytał ów. — Powiedz mi, po co?

— Po co? — zawołałem. — Pytasz mnie o to wobec trupa! Zawiodłeś zaufanie, żyłeś w grzechu, kłamstwie i krwi; oto w tej chwili u stóp twych leży człowiek, którego zabiłeś, i jeszcze pytasz mnie, po co? Po to, żeby Bóg się nad tobą zmiłował, panie Hands.

Mówiłem z pewnym rozgorączkowaniem, myśląc o krwawym puginale, który on ukrył w kieszeni i przy którego pomocy zamierzał w swej złośliwości ze mną skończyć. On ze swej strony pociągnął znów sporo wina i zaczął przemawiać z niezwykle namaszczoną powagą:

— Przez trzydzieści lat żeglowałem po różnych morzach, widziałem ludzi dobrych i złych, zaznałem lepszego lub gorszego losu, przyjaznej i niepomyślnej pogody, wyczerpania żywności, walki na noże i nie wiedzieć czego jeszcze. Ale nigdy nie widziałem, powiadam ci, żeby dobry dobrze wychodził na swej dobroci. Lubię tych, którzy atakują, umarli nie kąsają; takie są moje poglądy. Amen, niech tak będzie. A teraz spojrzyj no tu — dodał, zmieniając nagle ton — dość już o tych bzdurstwach! Przypływ jest akurat stosowny. Wypełnij moje polecenia, kapitanie Hawkins, a wjedziemy dobrze do przystani.

Prawdę powiedziawszy, mieliśmy tylko dwie mile do przebycia, lecz żegluga była dość skomplikowana, gdyż wjazd do przystani północnej był nie tylko ciasny i płytki, lecz rozchodził się na wschód i zachód, tak iż należało sprawnie kierować okrętem, by tam wjechać. Zdaje mi się, że byłem dobrym i ochoczym podkomendnym, a jestem pewny, że Hands był znakomitym pilotem, gdyż lawirowaliśmy tam i sam i wymijaliśmy mielizny z taką pewnością i dokładnością, że aż miło było patrzeć.

Zaledwie zdołaliśmy przebyć cieśninę, już byliśmy zamknięci wokoło lądem. Brzegi Zatoki Północnej były tak gęsto zalesione jak dokoła przystani południowej, lecz przestrzeń była dłuższa i węższa, podobna raczej do zalewu rzecznego, którym zresztą była w istocie. Na wprost przed sobą, na południowym krańcu zobaczyliśmy szczątki rozbitego okrętu w stanie ostatecznego rozkładu. Był to niegdyś wielki statek o trzech masztach, lecz spoczywał tu tak dawno, wystawiony na działanie niepogody, że obwieszony był już wokoło wielkimi zwojami wilgotnych chwastów morskich, a na pokładzie zapuściły korzenie krzewy pobrzeżne, obsypane teraz właśnie bujnym kwieciem. Smutny to był widok, lecz wskazywał nam, że przystań jest spokojna.

— Popatrz no — rzekł Hands — jakie to rozkoszne miejsce do osadzenia okrętu! Piękny gładki piasek, nigdzie ani śladu żywej istoty, drzewa dokoła, a kwiaty rosną jak w ogrodzie na tym starym okręcie.

— A kiedy już przybijemy do lądu — pytałem — jak później ściągniemy okręt z powrotem!

— Ba, w ten sposób — odparł Hands — wyciągniesz na brzeg linę po tamtej stronie przy niskim stanie wody i okręcisz ją dokoła jednej z tych wielkich sosen, następnie przyciągniesz ją z powrotem, nawiniesz na kabestanie i czekać będziesz odpływu. Kiedy przyjdzie wielka woda, pociągniemy za linę i okręt obróci się gładko jak po maśle. A teraz, chłopcze, do pracy! Jesteśmy teraz w pobliżu ławicy i „Hispaniola” zanadto się ku niej kieruje. Trochę na prawo — tak na wpół — na prawo — trochę na lewo — na wprost na wprost!

Wydawał tak rozkazy, które spełniałem bez wytchnienia, aż nagle krzyknął:

— A teraz, kochasiu, z wiatrem!

Zatrzymałem ster, „Hispaniola” obróciła się szybko i pomknęła w prostym kierunku ku płaskiemu lesistemu wybrzeżu.

Podniecenie wywołane tymi manewrami osłabiło nieco czujność, z jaką dotychczas wytrwale śledziłem podsternika. Tak byłem wówczas zajęty przybijaniem okrętu do brzegu, iż zapomniałem zupełnie o niebezpieczeństwie wiszącym nad mą głową i przechyliłem się przez poręcz pokładu sterowego, przyglądając się falom rozchodzącym się daleko wszerz pod uderzeniem okrętu. Zginąłbym nie broniąc nawet własnego życia, gdyby nie ogarnął mnie nagle niewyjaśniony niepokój, który kazał mi odwrócić głowę. Może usłyszałem jakieś skrzypnięcie lub kątem oka spostrzegłem jakiś poruszający się cień, może był to jak gdyby koci instynkt — dość, że gdy obejrzałem się poza siebie, Hands z puginałem w prawej dłoni znajdował się wpół drogi do mnie.

Wykrzyknęliśmy obaj głośno, kiedy oczy nasze się spotkały, gdy jednak mój krzyk był przeraźliwym okrzykiem trwogi, to jego jak gdyby wściekłym porykiem rozjuszonego byka. W jednej chwili rzucił się naprzód, a ja uskoczyłem w bok ku burcie. Gdy to uczyniłem, wypuściłem z rąk rękojeść steru, która odskoczyła raptownie w bok. To, zdaje się, ocaliło mi życie, gdyż trzonek ugodził Handsa w pierś, oszołamiając go na chwilę.

Zanim zdołał oprzytomnieć, wydostałem się z kąta, do którego mnie zapędził, okrążając cały pokład. Zatrzymałem się koło masztu głównego, wyciągnąłem krócicę z kieszeni, wycelowałem z zimną krwią, pomimo że zbój odwrócił się i zdążał znów prosto ku mnie, i pociągnąłem za cyngiel. Kurek spadł, lecz po nim nie nastąpił ani błysk, ani huk: proch był zupełnie nieużyteczny wskutek zamoknięcia w wodzie morskiej. Przeklinałem sam siebie za swoje niedbalstwo. Dlaczegóż o wiele wcześniej nie podsypałem nowego prochu i nie nabiłem powtórnie broni? Nie byłbym, jak się stało obecnie, jedynie owieczką uciekającą przed rzeźnikiem.

Pomimo rany Hands mógł się poruszać z zadziwiającą szybkością; jego szpakowate włosy wichrzyły się nad twarzą zaczerwienioną z zapalczywości i pasji jak czerwony proporzec. Nie miałem czasu ani też, prawdę mówiąc, wielkiej ochoty na próbowanie drugiego pistoletu, gdyż byłem pewny, że nie zda się to na nic. Z jednej rzeczy tylko zdawałem sobie doskonale sprawę, że nie powinienem cofać się po prostu przed nim, gdyż zatarasuje mnie przy burcie, jak o mało co nie zatarasował mnie na rufie. Jeszcze raz wpadnę w taką pułapkę, a dziewięcio- czy dziesięciocalowy puginał, zbroczony krwią, będzie ostatnim moim doświadczeniem na tym świecie!… Oparłem się dłońmi o grotmaszt, który był sporej grubości, i oczekiwałem, mając każdy nerw w naprężeniu…

Widząc, że zamierzam wymykać się, on również zatrzymał się. Przez pewien czas próbował mnie podejść, a ja uchylałem się odpowiednim poruszeniem. Było to coś w rodzaju gry, w którą często bawiłem się w domu na skałach Black Hill Cove, lecz nigdy przedtem, wierzcie mi, nie biło mi serce tak dziko jak w owej chwili. Lecz jak powiedziałem, była to zabawa chłopięca i sądziłem, że się w niej ostoję przeciw staremu już marynarzowi ze skaleczonym udem. Toteż odwaga moja zaczęła do tego stopnia wzrastać, że od czasu do czasu zabawiałem się dociekaniem, czym też się skończy cała awantura. Wiedząc, że mogę długo tak się bawić, nie miałem jednak nadziei, iż uratuję się ostatecznie. Wśród tej dziwnej sytuacji naraz „Hispaniola” uderzyła o coś, zachwiała się i ugrzęzła na chwilę w piasku, następnie zaś z błyskawiczną szybkością przechyliła się na bok, tak iż pokład stanął pod kątem czterdziestu pięciu stopni, a prawie cała beczka wody chlusnęła przez otwory, rozlewając wielką kałużę między pokładem a burtą.

Obaj w jednej chwili zwaliliśmy się z nóg i potoczyliśmy się niemal razem do szpygatów, a nieżywy człowiek w czerwonej szlafmycy, z rozkrzyżowanymi jeszcze ramionami, sztywnie potoczył się za nami. Byliśmy tak blisko siebie, że głowa moja zderzyła się z obcasem podsternika, aż mi głośno zadzwoniły zęby. Jednym susem stanąłem znów pierwszy na nogach, gdyż Hands zaplątał się w ciało nieboszczyka. Nagłe przechylenie okrętu uniemożliwiło mi wymknięcie się, musiałem więc znaleźć inną drogę ucieczki, i to natychmiast, gdyż mój prześladowca już mnie prawie miał w ręku. Błyskawicznie jak myśl skoczyłem między liny bezanmasztu, wdzierając się na rękach coraz wyżej i nie odetchnąłem, póki nie usadowiłem się na rei.

Uratowałem się dzięki swej żwawości. Puginał uderzył o niecałe pół stopy ode mnie, gdy wspinałem się w górę. Izrael Hands stanął z otwartymi ustami i twarzą zwróconą ku mojej — istny posąg zdziwienia i rozczarowania.

Korzystając z dogodnej dla mnie chwili, zmieniłem proch w krócicy, następnie zaś, mając broń gotową do strzału i chcąc być podwójnie zabezpieczony, wyciągnąłem nabój z drugiej i naładowałem ją na nowo.

Moje nowe zajęcie zbiło z tropu Handsa, gdyż pojął, że przyszła kreska na niego. Po widocznym wahaniu przywlókł się na koniec ciężko ku linom i trzymając puginał w zębach, począł powoli i z trudem wspinać się do góry. Wiele czasu i jęków kosztowało go wleczenie za sobą zranionej nogi, wobec czego spokojnie ukończyłem swe przygotowania, zanim przebył przeszło trzecią część drogi pod górę. Wtedy, trzymając pistolety w obu rękach, przemówiłem do niego:

— Jeszcze krok, panie Hands, a roztrzaskam ci mózgownicę! Ludzie umarli nie kąsają, sam o tym wiesz — dodałem z chichotem.

Zatrzymał się od razu. Z gry jego twarzy poznałem, że starał się myśleć, ale proces myślowy postępował tak wolno i niesprawnie, że śmiałem się głośno w swej świeżo odkrytej bezpiecznej kryjówce. W końcu, przełknąwszy kilkakrotnie, zaczął mówić, a na twarzy miał wciąż jeszcze ten sam wyraz niebywałego zmieszania. Żeby móc się odezwać, musiał wyjąć z ust puginał, zresztą pozostał nieruchomy.

— Jimie! — powiedział — zdaje mi się, że i ty, i ja postąpiliśmy źle, więc powinniśmy zawrzeć układ. Chciałem cię użyć tylko to tej przeprawy. Ale nie mam szczęścia, nie… I zdaje mi się, że będę musiał walczyć, a widzisz, że to ciężko takiemu staremu żeglarzowi… z takim chłopcem okrętowym jak ty, Jimie.

Wchłaniałem jego słowa i śmiałem się do rozpuku, czupurnie jak kogut na murku. Wtem znienacka ujrzałem jego prawicę podniesioną do góry. Coś warknęło w powietrzu jak strzała. Poczułem uderzenie, a następnie, ostry ból, i spostrzegłem, że coś mnie przygwoździło za ramię do masztu. Podczas strasznego bólu i oszołomienia owej chwili, nie mogę powiedzieć, czy stało się to z mojej woli, a jestem pewny, że nie celowałem świadomie, oba moje pistolety wypaliły i wypadły mi z rąk. Lecz upadły nie same. Podsternik, wydawszy stłumiony okrzyk, wypuścił z garści linę i głową na dół plusnął w wodę.

Learn languages from TV shows, movies, news, articles and more! Try LingQ for FREE

XXVI. Izrael Hands XXVI(1)|| XXVI. Israel Hands XXVI. Israel Hands XXVI. Israel Manos XXVI. Израильские руки XXVI. Ізраїльські руки

XXVI. Izrael Hands

Wiatr, który był na nasze usługi, skierował się obecnie na zachód, tak iż było tym łatwiej płynąć z północno-wschodniego narożnika wyspy do wylotu Zatoki Północnej. Вітер, який був нам на руку, тепер повернув на захід, тож пливти від північно-східного кута острова до гирла Північної бухти стало ще легше. Ponieważ jednak nie mogliśmy zarzucić kotwicy, a nie odważyliśmy się przybijać do brzegu, zanim przypływ nie posunie się znacznie dalej, więc mieliśmy dość zbywającego czasu. |||||||||||||||||||далі||||вільного| Однак, оскільки ми не могли кинути якір і не наважувалися прибити цвяхи, поки приплив не пішов набагато далі, у нас було досить багато зайвого часу. Podsternik nauczył mnie, jak mam nastawić okręt; po wielu próbach powiodło mi się wykonać to zadanie. |||||наставити|||||вдалося||||| Подстер навчив мене, як налаштувати корабель, і після багатьох спроб мені це вдалося. Siedzieliśmy w milczeniu, pożywiając się. Ми сиділи мовчки, жували.

— Kapitanie — przemówił ów wreszcie, zawsze z jednakowym niemiłym uśmiechem — tu leży mój towarzysz O'Brien; przypuszczam, że zechcesz zepchnąć go z okrętu. |||||||||||||||||зіштовхнути||| - Капітане, - нарешті заговорив чоловік, завжди з тією ж неприємною посмішкою, - тут лежить мій товариш О'Брайен; гадаю, ви захочете вигнати його з корабля. Na ogół nie jestem przesądny i nie mam nic przeciwko zostawieniu tego ścierwa, ale uważam, że nie jest dekoracyjny. Я загалом не забобонна і не проти залишити щетину, але вважаю, що вона не є декоративною. Może ty to zrobisz? Чому б вам не зробити це?

— Nie mam dość sił na to i nie podejmę się tej roboty; niech sobie tu leży — odpowiedziałem. ||||||||візьмуся|||||||| - Я не маю на це сил і не візьмуся за роботу, нехай лежить тут", - відповів я.

— To nieszczęśliwy statek… ta „Hispaniola”, Jimie — ciągnął dalej, mrużąc oczy. ||||||||примружуючи| - Це нещасний корабель... ця "Іспаньола", Джиме, - продовжував він, примружившись. — Moc ludzi na nim pozabijano, moc ludzi zginęło i przepadło, odkąd wsiedliśmy na okręt w Bristolu. - Сила людей на ньому була вбита, сила людей була вбита і втрачена відтоді, як ми зійшли на борт корабля в Брістолі. Nie widziałem nigdy tak podłego niepowodzenia, dalibóg, nie. Я ніколи не бачив такого підлого провалу, dalibóg, ні. Oto był tutaj ten O'Brien, a teraz… nie żyje, prawda? Ось був цей О'Брайен, а тепер... він мертвий, чи не так? No, ja jestem człowiek nieuczony, a ty jesteś chłopcem, co to umie czytać i pisać; jak tobie się zdaje, czy człowiek umarły już umarł na zawsze, czy może znów ożyć? ||||неосвічений||||||||||||||||||||||||| Ну, я людина неосвічена, а ти хлопчик, який вміє читати і писати; як ти думаєш, мертва людина мертва назавжди, чи вона може знову ожити?

— Możesz zabić ciało, panie Hands, ale nie duszę — odpowiedziałem — powinieneś to już wiedzieć. - "Ви можете вбити тіло, містере Гендс, але не душу, - відповів я. - Ви вже мали б це знати". O'Brien znajduje się na tamtym świecie i może patrzy na nas. О'Брайен у тому світі і, можливо, дивиться на нас. — Ach, tak! - О, так! — odezwał się na to. — O, to niedobrze… tak wygląda, jakby zabijanie ludzi było trwonieniem czasu. - Дуже шкода... Схоже, що вбивати людей - це марна трата часу. Bądź co bądź, duchy niewiele znaczą, o ile się przekonałem. Зрештою, привиди не так вже й багато значать, наскільки я розумію. Założę się o to z duchami, Jimie. поставлю|||||| Я б поставив на це своїх привидів, Джиме. A teraz, ponieważ tak swobodnie mówiłeś, więc będę ci bardzo wdzięczny, jeżeli pójdziesz do kajuty i przyniesiesz mi… dobrze, do kroćset!… nie umiem tego nazwać… dobrze, więc przyniesiesz mi butelkę wina, Jimie… ta wódka jest za mocna na moją głowę… Тепер, коли ви так відверто говорили, я був би дуже вдячний, якби ви пішли в каюту і принесли мені... ну, в промежину!... я не знаю, як це назвати... ну, тоді принесіть мені пляшку вина, Джиме... ця горілка занадто міцна для моєї голови.....

Wahanie podsternika wydało mi się nader podejrzane; wcale nie uwierzyłem jego słowom, że woli wino niż gorzałkę. Вагання дублера здалися мені надто підозрілими, я зовсім не повірив його словам про те, що він віддає перевагу вину, а не горілці. Cała historia była tylko pretekstem. Вся ця історія була лише приводом. Chciał, ażebym opuścił pokład — tyle zrozumiałem; w jakim jednak celu, nie mogłem dociec żadną miarą. Він хотів, щоб я покинув палубу - це я зрозумів, але з якою метою, я ніяк не міг збагнути. Jego wzrok ani razu nie spotkał się z moim, lecz błąkał się na wszystkie strony w górę i w dół, to kierując się nagle ku niebu, to znów przelotnie spoczywając na zwłokach O'Briena. ||||||||||||||||||||||||||||мимохідь|||| Його погляд жодного разу не зустрівся з моїм, але блукав вгору і вниз в усіх напрямках, то різко вказуючи на небо, то знову мимохіть зупиняючись на тілі О'Брайена. Przez cały czas podsternik uśmiechał się i wystawiał język w sposób złodziejski i jakby zakłopotany, tak że dziecko nawet mogłoby powiedzieć, iż zamyśla jakieś oszustwo. ||||||||||||||||||||||||шахрайство Весь цей час підприємець злодійкувато посміхався і висолоплював язика, так що дитина навіть могла б сказати, що він наближається до якогось обману. W każdym razie nie zawahałem się z odpowiedzią, gdyż wiedziałem w czym mam przewagę, i że wobec tak głupiego chłopa z łatwością będę mógł ukrywać do końca swe podejrzenia. У будь-якому випадку, я не вагався з відповіддю, бо знав, де у мене перевага, і що проти такого дурного селянина я можу легко приховати свої підозри до кінця.

— Trochę wina! - Вина! — rzekłem. — Tym lepiej. - Тим краще. Chcesz białego czy czerwonego? Ви хочете білий або червоний?

— Eee! nie jestem wybredny, kamracie — odpowiedział. ||вибагливий|| — Byle było mocne i dużo, to zresztą jest mi wszystko jedno! - Поки він міцний і його багато, мені все одно!

— Doskonale — odparłem. — Przyniosę ci portugalskiego wina, panie Hands! ||португальського||| - Я принесу вам португальського вина, містере Гендс! Muszę jednak dokopać się do niego. ||докопатися||| Однак мені потрібно в цьому розібратися.

Rzekłszy to, z hałasem, na jaki tylko mnie było stać, zszedłem do kajuty. Сказавши це, з якомога більшим шумом, який я міг собі дозволити, я спустився до кабіни. Stąd, zdjąwszy obuwie, bez szelestu przebiegłem przez ciemny korytarz, wdrapałem się po drabinie kasztelu i wytknąłem głowę z kajuty przedniej. |знявши|взуття|||||||||||||висунув|||| Звідти, роззувшись, я без жодного шереху пробіг темним коридором, піднявся по драбині кастелянки і висунув голову з носової каюти. Wiedziałem, że nie będzie się spodziewał tam mnie zobaczyć, mimo to powziąłem wszelkie możliwe środki ostrożności. Я знав, що він не очікує побачити мене там, але все ж таки вжив усіх можливих заходів обережності. I oto najgorsze z mych podejrzeń okazały się aż nadto prawdziwe. І ось, найгірші мої підозри виявилися правдою.

On powstał z poprzedniej pozycji, opierając się na rękach i kolanach, a chociaż przeszkadzała mu noga — która bolała go widać dotkliwie, gdyż słyszałem, jak wydał głośny jęk, kiedy się poruszył — jednak ze znaczną szybkością i łoskotem wlókł się po pokładzie. ||||||||||||||||||||долісно||||||||||||||||влìкло||| Він підвівся з попереднього положення, спираючись на руки і коліна, і хоча йому заважала нога - яка, очевидно, сильно боліла, оскільки я чув, як він голосно стогнав, коли рухався, - він все ж таки попрямував по палубі зі значною швидкістю і стукотом. W pół minuty przeczołgał się do szpygaty i wyciągnął ze zwoju sznurów długi nóż albo raczej krótki puginał, zbryzgany krwią po rękojeść. |||проповзти|||||||руна|||||||пугінал|||| За півхвилини він підповз до підзорної труби і витягнув з мотка шнурів довгий ніж, точніше короткий пугін, забризканий кров'ю по саму рукоятку. Przyglądał mu się przez chwilę. Він дивився на нього деякий час. Wysuwając naprzód dolną szczękę, spróbował ostrza na dłoni, a potem pośpiesznie chowając broń w zanadrze bluzy potoczył się z powrotem na dawne miejsce koło burty. ||нижню||||||||||||заначці|||||||||| Висунувши вперед нижню щелепу, він спробував лезо на руці, потім поспішно сховав зброю в кишеню блузки і відкотився на своє колишнє місце біля борту корабля.

Było to wszystko, co chciałem wiedzieć. Це було все, що мені потрібно було знати. Oto Izrael mógł już się poruszać i był uzbrojony, a jeżeli z takim niepokojem starał się mnie oddalić, to nie ulegało wątpliwości, że nikt inny tylko ja miałem być jego ofiarą. І ось, Ізраїль вже міг рухатися і був озброєний, і якщо він так прагнув віддалити мене, то не було ніяких сумнівів, що його жертвою повинен був стати не хто інший, як я. Co zamierzał później uczynić — czy spróbowałby przeczołgać się na przełaj przez wyspę od Zatoki Północnej do obozowiska wśród moczarów, czy też wypaliłby ze śmigownicy ufając, że jego towarzysze przyjdą mu z pomocą — było dla mnie doprawdy zagadką. ||||||проповзти||||||||||||болот|||випалив би|||довіряючи|||||||||||| Що він збирався робити далі - спробує переповзти острів з Північної бухти до табору серед боліт, чи буде стріляти з гелікоптера, сподіваючись, що товариші прийдуть йому на допомогу, - для мене було справді загадкою.

Czułem jednak, że odkąd nasze interesy zbiegły się, mogłem mu ufać w jednej rzeczy, to jest w poleceniach odnoszących się do okrętu. |||||||||||||||||наказах|||| Однак я відчував, що, оскільки наші інтереси збігаються, я можу довіряти йому в одному, а саме, в розпорядженнях, що стосуються корабля. Obaj niewątpliwie życzyliśmy sobie, żeby statek przybił do brzegu bezpiecznie, w miejscu zasłoniętym, i to tak, aby gdy nadejdzie sposobność, mógł znów popłynąć na pełne morze bez wielkich wysiłków i niebezpieczeństw. Ми обидва, безсумнівно, бажали, щоб корабель пристав до берега безпечно, в захищеному місці, і так, щоб, коли з'явиться можливість, він зміг знову вийти у відкрите море без особливих зусиль і небезпеки. Dopóki to nie nastąpiło, mogłem na razie być spokojny o życie. Поки цього не сталося, я міг би на деякий час бути в мирі з життям.

Układając sobie w głowie te zamysły, nie próżnowałem jednak. |||||||пустував| Впорядковуючи ці думки в своїй голові, я, однак, не сидів склавши руки. Wkradłem się znów do kajuty, nałożyłem z powrotem obuwie, porwałem na chybił trafił butelkę wina i trzymając ją w ręce na świadectwo ukazałem się znów na pokładzie. |||||||||||випадок||||||||||||||| Я знову прокрався в каюту, знову взувся, вихопив навмання пляшку вина і, тримаючи її в руці для свідчення, знову з'явився на палубі.

Hands leżał, jak go pozostawiłem, cały zwinięty w kłębek, przymrużywszy oczy, jak gdyby był zbyt słaby, żeby znieść światło. |||||||||примруживши||||||||| Руки лежали, коли я залишив його, згорнуті в клубок, очі примружені, наче він був занадто слабкий, щоб витримати світло. Gdy wszakże nadbiegłem, podniósł oczy, zręcznie odtłukł szyjkę butelki — jak człowiek, który często to robił — i pociągnął tęgi łyk ze swym ulubionym toastem: „Na szczęście!” Przez chwilę potem leżał spokojnie, następnie wyciągnąwszy laseczkę tytoniu poprosił mnie, abym ukroił mu kawałek. ||||||відбив| шийку|||||||||||глоток|||||||||||||||||||укроїв|| Зрештою, коли я підбіг, він підняв очі, спритно відкоркував горлечко пляшки - як чоловік, який часто це робить - і зробив великий ковток, супроводжуючи його улюбленим тостом: "Хай щастить!" Після цього він деякий час лежав тихо, а потім, витягнувши паличку тютюну, попросив мене відрізати йому шматочок.

— Odetnij mi porcję do żucia, bo nie mam noża i jestem prawie bezsilny, ledwo się mogę ruszać. відріж||||жування|||||||||||| - Відріжте мені жувальну частину, бо в мене немає ножа і я майже безсилий, ледве можу рухатися. Oj, Jimie, Jimie, chyba już kipnę! |||||здохну О, Джимі, Джимі, здається, я зараз зомлію! Utnij mi kawałek tytoniu, pewno już po raz ostatni w mym życiu, mój chłopcze… bo już pójdę do Abramka na kwaśne. Утни||||||||||||||||||Абрама||кисле Відріж мені шматочок тютюну, напевно, востаннє в житті, мій хлопчику... бо я вже йду до Абрамека за кислятиною. Tak, nie mylę się. Так, я не помилився.

— Dobrze, ukroję ci kawałek tytoniu, ale na twoim miejscu, gdybym czuł się tak źle, wziąłbym się do pacierza, jak przystoi na chrześcijanina. ||||||||||||||взявся б|||молитви||пристоїть|| - Гаразд, я відріжу тобі шматочок тютюну, але на твоєму місці, якби мені було так погано, я б, як і належить християнину, взявся б за совок.

— Po co? - Чому? — spytał ów. — Powiedz mi, po co? - Скажіть, чому?

— Po co? — zawołałem. — Pytasz mnie o to wobec trupa! - Ви запитуєте мене про це перед обличчям трупа! Zawiodłeś zaufanie, żyłeś w grzechu, kłamstwie i krwi; oto w tej chwili u stóp twych leży człowiek, którego zabiłeś, i jeszcze pytasz mnie, po co? зрадив||||гріху|||||||||||||||||||| Ти не виправдав довіри, ти прожив життя в гріху, брехні та крові; ось, у цю саму мить біля твоїх ніг лежить людина, яку ти вбив, і ти запитуєш мене: "За що?". Po to, żeby Bóg się nad tobą zmiłował, panie Hands. Щоб Бог змилувався над вами, містере Гендс.

Mówiłem z pewnym rozgorączkowaniem, myśląc o krwawym puginale, który on ukrył w kieszeni i przy którego pomocy zamierzał w swej złośliwości ze mną skończyć. |||||||пугіналі|||||||||||||злісності||| Я говорив з певною гарячковістю, думаючи про закривавлену пугінале, яку він сховав у кишені і якою він мав намір мене прикінчити у своїй злобі. On ze swej strony pociągnął znów sporo wina i zaczął przemawiać z niezwykle namaszczoną powagą: |||||||||||||намасленою| Він, зі свого боку, знову випив багато вина і почав говорити з незвичайною урочистістю:

— Przez trzydzieści lat żeglowałem po różnych morzach, widziałem ludzi dobrych i złych, zaznałem lepszego lub gorszego losu, przyjaznej i niepomyślnej pogody, wyczerpania żywności, walki na noże i nie wiedzieć czego jeszcze. ||||||морях|||||||||||||нещасливої||вичерпання||||ножах||||| - За тридцять років я плавав різними морями, бачив хороших і поганих людей, пережив кращу і гіршу долю, сприятливу і несприятливу погоду, виснаження їжі, бійки на ножах і не знаю, що ще. Ale nigdy nie widziałem, powiadam ci, żeby dobry dobrze wychodził na swej dobroci. Але я ніколи не бачив, кажу вам, щоб з його доброти вийшло щось добре. Lubię tych, którzy atakują, umarli nie kąsają; takie są moje poglądy. ||||||кусати|||| Мені подобаються ті, хто нападає, мертві не кусаються, це мої погляди. Amen, niech tak będzie. Амінь, нехай буде так. A teraz spojrzyj no tu — dodał, zmieniając nagle ton — dość już o tych bzdurstwach! А тепер послухайте, - додав він, різко змінивши тон, - досить про цю нісенітницю! Przypływ jest akurat stosowny. Приплив якраз на часі. Wypełnij moje polecenia, kapitanie Hawkins, a wjedziemy dobrze do przystani. ||||||в'їдемо||| Дотримуйтесь моїх вказівок, капітане Гокінс, і ми добре в'їдемо в гавань.

Prawdę powiedziawszy, mieliśmy tylko dwie mile do przebycia, lecz żegluga była dość skomplikowana, gdyż wjazd do przystani północnej był nie tylko ciasny i płytki, lecz rozchodził się na wschód i zachód, tak iż należało sprawnie kierować okrętem, by tam wjechać. |||||||пробігу||плавання||||||||||||||мілкий|||||||||||||||| Насправді нам залишалося пройти лише дві милі, але плавання було досить складним, оскільки вхід до північної гавані був не лише вузьким і мілководним, але й розділеним на схід і захід, так що корабель повинен був ефективно керувати, щоб увійти в неї. Zdaje mi się, że byłem dobrym i ochoczym podkomendnym, a jestem pewny, że Hands był znakomitym pilotem, gdyż lawirowaliśmy tam i sam i wymijaliśmy mielizny z taką pewnością i dokładnością, że aż miło było patrzeć. Мені спадає на думку, що я був хорошим і охочим підводним човном, і я впевнений, що Хендс був чудовим пілотом, оскільки ми маневрували туди-сюди і ухилялися від мілин з такою впевненістю і точністю, що було приємно за цим спостерігати.

Zaledwie zdołaliśmy przebyć cieśninę, już byliśmy zamknięci wokoło lądem. Не встигли ми перетнути протоку, як нас вже замкнули на суші. Brzegi Zatoki Północnej były tak gęsto zalesione jak dokoła przystani południowej, lecz przestrzeń była dłuższa i węższa, podobna raczej do zalewu rzecznego, którym zresztą była w istocie. ||||||||||||||||вужча|||||річкового||||| Береги Північної бухти були так само густо вкриті лісом, як і навколо південної гавані, але простір був довшим і вужчим, більше схожим на річкову заплаву, якою він і був насправді. Na wprost przed sobą, na południowym krańcu zobaczyliśmy szczątki rozbitego okrętu w stanie ostatecznego rozkładu. ||||||||рештки||||||розкладу Попереду, на південному краю, ми побачили залишки розбитого корабля в стані остаточного занепаду. Był to niegdyś wielki statek o trzech masztach, lecz spoczywał tu tak dawno, wystawiony na działanie niepogody, że obwieszony był już wokoło wielkimi zwojami wilgotnych chwastów morskich, a na pokładzie zapuściły korzenie krzewy pobrzeżne, obsypane teraz właśnie bujnym kwieciem. ||||||||||||||||негоди|||||||смугами||бур'янів|||||запустили||кущі|прибережні|||||квітами Колись це був великий корабель з трьома щоглами, але він так давно спочивав тут на відкритому повітрі, що вже обвішаний навколо великими котушками вологих водоростей, а на палубі вкоренилися прибережні кущі, які тепер всипані розкішними квітами. Smutny to był widok, lecz wskazywał nam, że przystań jest spokojna. Це було сумне видовище, але воно вказувало нам на те, що в гавані було спокійно.

— Popatrz no — rzekł Hands — jakie to rozkoszne miejsce do osadzenia okrętu! - "Поглянь сюди, - сказав Руки, - яке чудове місце, щоб поставити корабель! Piękny gładki piasek, nigdzie ani śladu żywej istoty, drzewa dokoła, a kwiaty rosną jak w ogrodzie na tym starym okręcie. |гладкий|||||||||||||||||| Гарний гладенький пісок, ніде жодного сліду живої істоти, навколо дерева і квіти, що ростуть на цьому старому кораблі, наче в саду.

— A kiedy już przybijemy do lądu — pytałem — jak później ściągniemy okręt z powrotem! |||||||||спустимо||| - "А коли ми зійдемо на берег, - запитав я, - як ми потім повернемо корабель назад!

— Ba, w ten sposób — odparł Hands — wyciągniesz na brzeg linę po tamtej stronie przy niskim stanie wody i okręcisz ją dokoła jednej z tych wielkich sosen, następnie przyciągniesz ją z powrotem, nawiniesz na kabestanie i czekać będziesz odpływu. ||||||||||||||||||обернеш|||||||||||||навішиш||стані|||| - "Ба, сюди, - відповів Хендс, - ти витягнеш мотузку на берег з того боку під час низької води і обмотаєш її навколо однієї з тих великих сосен, потім витягнеш її назад, намотаєш на лебідку і чекатимеш, поки відлив піде. Kiedy przyjdzie wielka woda, pociągniemy za linę i okręt obróci się gładko jak po maśle. |||||||||обернеться||гладко||| Коли приходить велика вода, ми тягнемо за мотузку, і корабель йде як по маслу. A teraz, chłopcze, do pracy! А тепер, хлопче, до роботи! Jesteśmy teraz w pobliżu ławicy i „Hispaniola” zanadto się ku niej kieruje. Ми наближаємося до мілини, і "Іспаньола" надто сильно відхилилася від неї. Trochę na prawo — tak na wpół — na prawo — trochę na lewo — na wprost na wprost! Трохи правіше - значить напівправіше, трохи лівіше - прямо!

Wydawał tak rozkazy, które spełniałem bez wytchnienia, aż nagle krzyknął: Він віддавав такі накази, яким я беззаперечно підкорявся, аж поки він раптом не закричав:

— A teraz, kochasiu, z wiatrem! - А тепер, коханий, з вітром!

Zatrzymałem ster, „Hispaniola” obróciła się szybko i pomknęła w prostym kierunku ku płaskiemu lesistemu wybrzeżu. |||||||помчала|||||плоскому|| Я зупинив кермо, "Іспаньола" швидко розвернулася і понеслася в прямому напрямку до плоского лісистого узбережжя.

Podniecenie wywołane tymi manewrami osłabiło nieco czujność, z jaką dotychczas wytrwale śledziłem podsternika. Хвилювання, викликане цими маневрами, дещо послабило пильність, з якою я досі старанно стежив за підстебником. Tak byłem wówczas zajęty przybijaniem okrętu do brzegu, iż zapomniałem zupełnie o niebezpieczeństwie wiszącym nad mą głową i przechyliłem się przez poręcz pokładu sterowego, przyglądając się falom rozchodzącym się daleko wszerz pod uderzeniem okrętu. |||||||||||||||||||||перила|||||||||||| У той час я був настільки заклопотаний тим, щоб прибити корабель до берега, що зовсім забув про небезпеку, яка нависла над моєю головою, і перехилився через перила рульової палуби, дивлячись, як хвилі розходяться далеко і широко під ударами корабля. Zginąłbym nie broniąc nawet własnego życia, gdyby nie ogarnął mnie nagle niewyjaśniony niepokój, który kazał mi odwrócić głowę. Я б помер, навіть не захистивши своє життя, якби мене раптом не охопила незрозуміла тривога, яка змусила мене повернути голову. Może usłyszałem jakieś skrzypnięcie lub kątem oka spostrzegłem jakiś poruszający się cień, może był to jak gdyby koci instynkt — dość, że gdy obejrzałem się poza siebie, Hands z puginałem w prawej dłoni znajdował się wpół drogi do mnie. |||скрипіння||||||рухомий||||||||коти|||||||||||пугіном||||||||| Можливо, я почув скрип або краєм ока помітив тінь, що рухалася, можливо, це був котячий інстинкт - досить того, що коли я озирнувся, Руки з пуґінбалом у правій руці були на півдорозі до мене.

Wykrzyknęliśmy obaj głośno, kiedy oczy nasze się spotkały, gdy jednak mój krzyk był przeraźliwym okrzykiem trwogi, to jego jak gdyby wściekłym porykiem rozjuszonego byka. ||||||||||||||||||||всепоглинаючим||| Ми обидва голосно вигукнули, коли наші погляди зустрілися, але в той час як мій крик був пронизливим криком жаху, його був схожий на несамовитий рев розлюченого бика. W jednej chwili rzucił się naprzód, a ja uskoczyłem w bok ku burcie. ||||||||||||борті В одну мить він кинувся вперед, а я ухилився вбік. Gdy to uczyniłem, wypuściłem z rąk rękojeść steru, która odskoczyła raptownie w bok. Зробивши це, я випустив з рук ручку керма, яка різко відскочила вбік. To, zdaje się, ocaliło mi życie, gdyż trzonek ugodził Handsa w pierś, oszołamiając go na chwilę. |||||||держак|||||||| Це, здається, врятувало мені життя, оскільки вістря встромилося Рукам у груди, на мить оглушивши його.

Zanim zdołał oprzytomnieć, wydostałem się z kąta, do którego mnie zapędził, okrążając cały pokład. |||вибрався|||||||загнав||| Перш ніж він встиг отямитися, я вирвався з кутка, в який він мене загнав, і облетів усю палубу. Zatrzymałem się koło masztu głównego, wyciągnąłem krócicę z kieszeni, wycelowałem z zimną krwią, pomimo że zbój odwrócił się i zdążał znów prosto ku mnie, i pociągnąłem za cyngiel. ||||||кривдник|||||||||||||долав||||||||спусковий гачок Я зупинився біля грот-щогли, витягнув з кишені арбалет, холоднокровно прицілився, незважаючи на те, що бандит розвернувся і знову прямував прямо на мене, і натиснув на спусковий гачок. Kurek spadł, lecz po nim nie nastąpił ani błysk, ani huk: proch był zupełnie nieużyteczny wskutek zamoknięcia w wodzie morskiej. Курок||||||||||||||||||| Кран впав, але за цим не послідувало ні спалаху, ні вибуху: порох був повністю непридатний через те, що просочився морською водою. Przeklinałem sam siebie za swoje niedbalstwo. Я проклинав себе за свою необережність. Dlaczegóż o wiele wcześniej nie podsypałem nowego prochu i nie nabiłem powtórnie broni? Чому я не досипав новий порох і не перезарядив зброю набагато раніше? Nie byłbym, jak się stało obecnie, jedynie owieczką uciekającą przed rzeźnikiem. ||||||лише||||м'ясником Я не був би, як зараз, просто вівцею, що тікає від м'ясника.

Pomimo rany Hands mógł się poruszać z zadziwiającą szybkością; jego szpakowate włosy wichrzyły się nad twarzą zaczerwienioną z zapalczywości i pasji jak czerwony proporzec. |||||||дивовижною|||сіре|||||обличчям|||запальності|||||прапор Незважаючи на поранення, Хендс рухався з дивовижною швидкістю; його колюче волосся майоріло над почервонілим від жадібності та пристрасті обличчям, як червоний вимпел. Nie miałem czasu ani też, prawdę mówiąc, wielkiej ochoty na próbowanie drugiego pistoletu, gdyż byłem pewny, że nie zda się to na nic. |||||||||||другого||||||||||| Я не мав ані часу, ані, правду кажучи, великого бажання випробовувати другий пістолет, оскільки був упевнений, що він не принесе користі. Z jednej rzeczy tylko zdawałem sobie doskonale sprawę, że nie powinienem cofać się po prostu przed nim, gdyż zatarasuje mnie przy burcie, jak o mało co nie zatarasował mnie na rufie. ||||||досить добре|||||повертатися|||просто||||заблокує|||||||||заблокує||| Я чітко усвідомлював лише одне: я не повинен просто здавати назад перед ним, бо він зітре мене збоку, як ледь не зім'яв мене на кормі. Jeszcze raz wpadnę w taką pułapkę, a dziewięcio- czy dziesięciocalowy puginał, zbroczony krwią, będzie ostatnim moim doświadczeniem na tym świecie!… Oparłem się dłońmi o grotmaszt, który był sporej grubości, i oczekiwałem, mając każdy nerw w naprężeniu… |||||||дев'яти|||||||||||||Я спирався||||||||||||||| Ще раз потраплю в таку пастку, і дев'яти- чи десятидюймовий пуґінбал, заляпаний кров'ю, буде моїм останнім досвідом у цьому світі!... Я сперся долонями на ґрот-щоглу, яка була чималої товщини, і чекав, напружуючи кожен нерв....

Widząc, że zamierzam wymykać się, on również zatrzymał się. |||втекти||||| Побачивши, що я збираюся вислизнути, він теж зупинився. Przez pewien czas próbował mnie podejść, a ja uchylałem się odpowiednim poruszeniem. ||||||||ухилявся||| Якийсь час він намагався підійти до мене, але я ухилився, зробивши правильний рух. Było to coś w rodzaju gry, w którą często bawiłem się w domu na skałach Black Hill Cove, lecz nigdy przedtem, wierzcie mi, nie biło mi serce tak dziko jak w owej chwili. |||||||||||||||||Ков||||||||||||||| У цю гру я часто грала вдома на скелях бухти Блек Хілл, але ніколи раніше, повірте, моє серце не билося так шалено, як у ту мить. Lecz jak powiedziałem, była to zabawa chłopięca i sądziłem, że się w niej ostoję przeciw staremu już marynarzowi ze skaleczonym udem. ||||||хлоп'яча|||||||вистоюся|||||||удом Але, як я вже казав, це була хлоп'яча гра, і я думав, що зможу вистояти проти вже старого моряка з порізаним стегном. Toteż odwaga moja zaczęła do tego stopnia wzrastać, że od czasu do czasu zabawiałem się dociekaniem, czym też się skończy cała awantura. |||||||зростати|||||||||||||| Моя сміливість почала зростати настільки, що час від часу я розважав себе тим, що цікавився, чим закінчиться бійка. Wiedząc, że mogę długo tak się bawić, nie miałem jednak nadziei, iż uratuję się ostatecznie. Знаючи, що я можу грати так ще довго, я не мав надії врятуватися в кінці кінців. Wśród tej dziwnej sytuacji naraz „Hispaniola” uderzyła o coś, zachwiała się i ugrzęzła na chwilę w piasku, następnie zaś z błyskawiczną szybkością przechyliła się na bok, tak iż pokład stanął pod kątem czterdziestu pięciu stopni, a prawie cała beczka wody chlusnęła przez otwory, rozlewając wielką kałużę między pokładem a burtą. ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||перехилилася||||||||| У розпал цієї дивної ситуації "Іспаньола" раптом вдарилася об щось, похитнулася і на мить загрузла в піску, а потім блискавично нахилилася набік так, що палуба стала під кутом сорок п'ять градусів, і майже ціла бочка води хлюпнула крізь пробоїни, розлившись величезною калюжею між палубою і бортом.

Obaj w jednej chwili zwaliliśmy się z nóg i potoczyliśmy się niemal razem do szpygatów, a nieżywy człowiek w czerwonej szlafmycy, z rozkrzyżowanymi jeszcze ramionami, sztywnie potoczył się za nami. ||||||||||||||шпигатів||||||||||||||| Ми обоє миттєво зірвалися з місця і майже разом покотилися до гілок, а за нами нерухомо котився бездиханний чоловік у червоному халаті, з розпростертими руками. Byliśmy tak blisko siebie, że głowa moja zderzyła się z obcasem podsternika, aż mi głośno zadzwoniły zęby. |||||||зіткнулася|||каблуком|||||| Ми були так близько один до одного, що моя голова стикалася з п'ятою підошви так, що у мене голосно дзвеніли зуби. Jednym susem stanąłem znów pierwszy na nogach, gdyż Hands zaplątał się w ciało nieboszczyka. ||став|||||||заплутався|||| Одним стрибком я знову опинився на ногах, оскільки руки заплуталися в тілі мертвого чоловіка. Nagłe przechylenie okrętu uniemożliwiło mi wymknięcie się, musiałem więc znaleźć inną drogę ucieczki, i to natychmiast, gdyż mój prześladowca już mnie prawie miał w ręku. ||||||||||||||||||переслідувач|||||| Раптовий нахил корабля унеможливив моє втечу, тож мені довелося шукати інший спосіб втечі, і негайно, оскільки мій переслідувач вже майже тримав мене в своїх руках. Błyskawicznie jak myśl skoczyłem między liny bezanmasztu, wdzierając się na rękach coraz wyżej i nie odetchnąłem, póki nie usadowiłem się na rei. |||||||вдираючись||||||||одихнув|||влаштував|||рейка Швидше, ніж я думав, я стрибнув між канатами безпілотної щогли, піднімаючись все вище і вище на руках, і не переводив подих, поки не сів на кермо.

Uratowałem się dzięki swej żwawości. ||||спритності Мене врятувала моя грубість. Puginał uderzył o niecałe pół stopy ode mnie, gdy wspinałem się w górę. Пуґінбал влучив менш ніж за півфута від мене, коли я піднімався вгору. Izrael Hands stanął z otwartymi ustami i twarzą zwróconą ku mojej — istny posąg zdziwienia i rozczarowania. |||||устами|||||||||| Ізраїль Руки стояв з відкритим ротом і поверненим до мене обличчям - справжня статуя здивування і розчарування.

Korzystając z dogodnej dla mnie chwili, zmieniłem proch w krócicy, następnie zaś, mając broń gotową do strzału i chcąc być podwójnie zabezpieczony, wyciągnąłem nabój z drugiej i naładowałem ją na nowo. ||зручної|||||||||||||||||||||||||навантажив||| Скориставшись зручним моментом, я змінив порох у капсюлі, потім, тримаючи рушницю напоготові для пострілу і бажаючи перестрахуватися, витягнув патрон з іншого і перезарядив її.

Moje nowe zajęcie zbiło z tropu Handsa, gdyż pojął, że przyszła kreska na niego. |||||||||||листа|| Моя нова діяльність застала Хендса зненацька, коли він зрозумів, що на нього насувається небезпека. Po widocznym wahaniu przywlókł się na koniec ciężko ku linom i trzymając puginał w zębach, począł powoli i z trudem wspinać się do góry. Після деякого видимого вагання він важко підтягнувся до кінця мотузки і, тримаючи в зубах пугінау, почав повільно і з труднощами підніматися вгору. Wiele czasu i jęków kosztowało go wleczenie za sobą zranionej nogi, wobec czego spokojnie ukończyłem swe przygotowania, zanim przebył przeszło trzecią część drogi pod górę. ||||||тягнення|||||||||||||||||| Йому коштувало багато часу і стогонів тягнути поранену ногу за собою, тому я спокійно завершив свої приготування, перш ніж він подолав більше третини шляху на гору. Wtedy, trzymając pistolety w obu rękach, przemówiłem do niego: Потім, тримаючи пістолети в обох руках, я заговорив до нього:

— Jeszcze krok, panie Hands, a roztrzaskam ci mózgownicę! |||||розіб'ю|| - Ще один крок, пане Руки, і я розтрощу твій мозок! Ludzie umarli nie kąsają, sam o tym wiesz — dodałem z chichotem. ||||||||||сміхом Мертві не кусаються, ти ж сам це знаєш, - додала я, хихикнувши.

Zatrzymał się od razu. Він негайно зупинився. Z gry jego twarzy poznałem, że starał się myśleć, ale proces myślowy postępował tak wolno i niesprawnie, że śmiałem się głośno w swej świeżo odkrytej bezpiecznej kryjówce. ||||||||||||||||||||||||||схованці За виразом його обличчя я зрозумів, що він намагається думати, але процес мислення протікав так повільно і неефективно, що я голосно розсміявся у своєму щойно відкритому притулку. W końcu, przełknąwszy kilkakrotnie, zaczął mówić, a na twarzy miał wciąż jeszcze ten sam wyraz niebywałego zmieszania. ||проковтнувши|||||||||||||| Нарешті, проковтнувши кілька разів, він почав говорити, і на його обличчі був все той же вираз недовірливої розгубленості. Żeby móc się odezwać, musiał wyjąć z ust puginał, zresztą pozostał nieruchomy. Щоб говорити, йому доводилося виймати пугінау з рота, до того ж він залишався нерухомим.

— Jimie! — powiedział — zdaje mi się, że i ty, i ja postąpiliśmy źle, więc powinniśmy zawrzeć układ. - Мені здається, що і ти, і я вчинили неправильно, тому ми повинні домовитися. Chciałem cię użyć tylko to tej przeprawy. Я просто хотів використати тебе для цього переходу. Ale nie mam szczęścia, nie… I zdaje mi się, że będę musiał walczyć, a widzisz, że to ciężko takiemu staremu żeglarzowi… z takim chłopcem okrętowym jak ty, Jimie. Але мені не щастить, ні... І я думаю, що мені доведеться битися, а ти ж розумієш, як це важко для такого старого моряка... з таким корабельним хлопчиськом, як ти, Джиме.

Wchłaniałem jego słowa i śmiałem się do rozpuku, czupurnie jak kogut na murku. Вбирав|||||||упаду|петушино|||| Я поглинав його слова і сміявся, поки не розреготався, кудкудакаючи, як півень на стіні. Wtem znienacka ujrzałem jego prawicę podniesioną do góry. І раптом я побачив, що його права рука піднята. Coś warknęło w powietrzu jak strzała. Щось загарчало в повітрі, як стріла. Poczułem uderzenie, a następnie, ostry ból, i spostrzegłem, że coś mnie przygwoździło za ramię do masztu. |||||||||||пригвоздило|||| Я відчув удар, а потім різкий біль, і помітив, що щось притиснуло мене за плече до щогли. Podczas strasznego bólu i oszołomienia owej chwili, nie mogę powiedzieć, czy stało się to z mojej woli, a jestem pewny, że nie celowałem świadomie, oba moje pistolety wypaliły i wypadły mi z rąk. Під час нестерпного болю і розгубленості того моменту, я не можу сказати, чи сталося це з моєї власної волі, і я впевнений, що не цілився свідомо, обидва мої пістолети вистрілили і випали у мене з рук. Lecz upadły nie same. Але вони впали не самі. Podsternik, wydawszy stłumiony okrzyk, wypuścił z garści linę i głową na dół plusnął w wodę. ||пригнічений|||||||||||| Рульовий, приглушено скрикнувши, випустив мотузку з жмені і стрибнув у воду головою вниз.