×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

Antoni Lange - MIRANDA, Miranda 11/12

Miranda 11/12

XI

Byłem prawie jak obłąkany. Co robić, aby tę kobietę powstrzymać od szaleństwa? Odprowadziłem ją do domu Wiśwamitry, zresztą z całym tłumem publiczności, która była wysoce przejęta postanowieniem Damajanti — i żywe okrzyki na jej cześć wygłaszała. Damajanti im podziękowała i prosiła, aby w spokoju się rozeszli.

Natychmiast jej posłuchano. Znaleźliśmy się sami, bliscy, Wiśwamitra z żoną, Wasiszta z żoną oraz ja i Damajanti. — Zasiedliśmy w ogrodzie i rozważaliśmy postanowienie tej kobiety.

Nikt zresztą nie był tym tak poruszony, jak ja. I Wiśwamitra, i Wasiszta bardzo spokojnie, a nawet z pewnym lichym entuzjazmem traktowali zamierzoną ofiarę. Trzeba zaznaczyć, że obecny naczelnik państwa Narajana był bardzo kochany i uchodził za jakąś wyższą istotę: on to miał rzeczywiście zamiar ułożyć ze siebie ofiarę Bogu, ale błaganie i wola Damajanti i jej jakaś opętańcza a niepokonana żądza samopoświęcenia były tak potężnym czynnikiem, że Narajana musiał jej ustąpić.

Czyżby mnie ustąpiła? Ani mowy o tym.

— Posłuchaj, Damajanti — mówiłem błagalnie. — Rozkaż, a natychmiast poddam się obrzędowi dematerializacji. Będę twym niewolnikiem, tylko nie odchodź z tego świata. Zostań tu na ziemi.

— Widzę, że słabą jest twoja wiara w nieśmiertelność ducha. Mylisz się; gdybyś się odcieleśnił i stał się jako jeden z nas, tobyś mnie lepiej rozumiał i nie odwodził byś od przysięgi, którą uczyniłam. Wiedziałbyś, że będę żyć dalej, choć może na innej płaszczyźnie i że prędzej czy później zobaczymy się ze sobą. Traktujesz te rzeczy jak człowiek. Patrz, jak spokojni są ci wszyscy, którzy są tu ze mną.

— Nie rozumiem istotnie, jakie znaczenie może mieć dla tej sprawy nieokreślonej — ofiara twego młodego życia. Rozumiem, jeżeli ktoś umiera dla ukochanych, dla ojczyzny, dla jakiejś sprawy, o którą toczy się walka; jeżeli kto ginie za wydziedziczonych, uciśnionych, wyklętych… Ale za co ty giniesz?

— Nie ginę. Nie umieram. Żyć będę, ofiarę składam, aby dać świadectwo prawdzie, nie żadnej poszczególnej, nie żadnej określonej, ale samej istocie rzeczy, jej nirwidialnej esencji. Ty może tego nie rozumiesz, bo wy zatraciliście poczucie ofiary dla celów nadrzeczowych i pozaświatowych — (chciała pewnie rzec: transcendentalnych). Nie było sposobu, musiałem zrezygnować.

Smutny poszedłem do domu. Jeżeli ona zginie, cóż ja tu miałbym do roboty? Jak najprędzej chciałem uciec z tej wyspy. Nie wiedziałem, czy jutro iść na to straszne widowisko, czy raczej oczy zamknąć, aby go nie oglądać. Ale właśnie Wasiszta moje myśli przeniknął i rzecze mi:

— Damajanti cię prosi, abyś koniecznie był jutro na uroczystości. Naprzód będziemy w świątyni Słońca, a stamtąd wielką procesją udamy się na Pole Marsowe, gdzie Damajanti wstąpi na stos.

Jak przez mgłę przypomina mi się to wszystko. Gdyż byłem pół nieprzytomny i wtedy, kiedym szedł do świątyni — i wtedy, kiedym stał na polu ofiary! Wczesnym rankiem udaliśmy się na Forum miejskie, gdzie centralny punkt zajmowała świątynia Słońca. Ze wszech stron gromadzili się ludzie, starsi i młodsi, mężczyźni i kobiety. Przed świątynią na niewielkim placu stał Ardżuna i kilku jego pomocników i ostatnim dotknięciem gładzili posąg, którego pierwsze chwile narodzin widziałem w pracowni. Teraz ustawiano go przed świątynią; była to doskonała rzeźba w stylu indyjskim, wyobrażająca Jedność boską w jej trzech atrybutach głównych, które tu kierowały troistą falą życia. Wobec sprawy Damajanti sprawa nowego pomnika minęła bez wrażenia.

Ardżuna bardzo życzliwie powitał Damajanti, która go pocałowała w czoło i serdecznie rękę mu uścisnęła; było to uroczyste pożegnanie dawnej kochanki, która odchodzi w wieczność.

Weszliśmy do świątyni, do głównej hali, gdzie w wielkim ołtarzu stał posąg Słońca. Był to, szczęśliwym trafem, posąg roboty greckiej, wspaniały Helios-Apollon, który szczególną drogą dostał się do Suriawastu i był bardzo starożytny, gdyż pochodził z czasów, gdy Seleukidzi panowali nad częścią Indii północnych. Król Demetrios miał na dworze swoim rzeźbiarzy Greków, którzy dla niego robili posągi bogów helleńskich, a dla Czandragupty posągi Buddhy. Owóż jeden z tych posągów greckich poprzez Czandraguptę (u Greków zwanego Sandrakottos) dostał się na dwór jednego z dawnych królów Taprobany i przetrwał liczne stulecia aż po dzień dzisiejszy; mimo tylu wieków był nieskalanie biały i promieniał jak dzień. Stał też w świątyni Słońca — jako wcielenie po pierwsze światła w świecie materialnym (czyli słońca) i światła w świecie duchowym (czyli metafizyki).

Na jednej ze ścian bocznych widziałem trzy wielkie plansze, na których wymalowane były dwa koła, jedno niebieskie, drugie czerwone — w różnym układzie. Na pierwszym rysunku koło czerwone i koło niebieskie — mając centra na jednej linii — były wyosobnione i tylko w jednym punkcie się stykały. Na drugim koło czerwone i niebieskie były ze sobą połączone w jedność, a kolory były tak kunsztownie ułożone, że jeżeliś spoglądał z jednego punktu, koło wydawało się wyłącznie niebieskie, z drugiego wyłącznie czerwone. Na trzecim rysunku koła zachodziły na siebie, ale częściowo były samoistne: obwód czerwonego koła przechodził przez centrum niebieskiego, obwód koła niebieskiego przechodził przez centrum czerwonego.

Gdym pytał Wiśwamitrę, co znaczą te symbole, odpowiedział mi, że są to trzy główne i zasadnicze systematy filozoficzne. Pierwszy uważa, że myśl i byt, duch i materia, Bóg i świat — stanowią dwie potęgi odrębne, w jednym tylko stykające się punkcie; drugi — że one są bezwzględną tożsamością; trzeci — że są częściowo tożsamością, częściowo zaś fenomenem odrębnym.

Wiele jeszcze było w tej świątyni tablic tego rodzaju, ale tak mnie przejmowała troska o Damajanti, tak serce moje było przepełnione cierpieniem, że nie mogłem na to wszystko zwracać uwagi. Nic mnie nie obchodziła wspaniałość kolumn wewnątrz świątyni ani barwne ornamenta na ścianach, ani liczne posągi, mające wyobrażać już to planety, już zodiak, już to różne postacie widzialnego słońca: w jedno się tylko patrzyłem — w Damajanti. Ona stała już przy posągu Heliosa, a koło niej ukazał się wspaniały starzec w stroju czarno-złotym; długa biała broda spływała mu na piersi, w ręku zaś miał rodzaj laski czy też buławy. Zabrzmiała muzyka uroczysta, a przez okno spływało światło słoneczne, załamując się w rozmaite barwy poprzez szyby kolorowe. Kiedy muzyka ucichła, Narajana przemówił:

— Ażeby zmniejszyć sumę cierpienia na ziemi — zmartwychwstała Rzeczpospolita Słoneczna. Nie mówię, aby cierpienie unicestwić, gdyż cierpienie jest to droga, co prowadzi człowieka ku wyższości, ale człowiek na ziemi cierpi zbyt wiele. Nadmiar cierpień jednakże ma główne źródło w ludzkim egoizmie. Trzeba więc zwalczyć egoizm, aby tylko te cierpienia pozostały, które są ponad i poza egoizmem. Ojcowie nasi — twórcy tej Republiki Słonecznej — wielkim wysiłkiem woli magnetycznej i myśli analitycznej stworzyli wyższy rodzaj człowieka, wyzwolonego z cielesności i egoizmu, ale jeszcze nie najwyższy. Posunęliśmy się o jeden stopień wzwyż nad człowieka zwykłego. Ale musimy posunąć się wyżej.

Są między nami istoty, które do tego jeszcze wyższego człowieka prowadzą. Ojcowie nasi uważali za drogę do stworzenia tego wyższego człowieka — ofiarę. Zazwyczaj ofiarą trzy razy w ciągu stulecia bywał ten, którego nazywano Słońcem. Gotowałem się więc dziś na ten święty obrząd, gdy oto zjawiła się u mnie niewiasta doskonała, której woli niezłomnej musiałem ustąpić. Ona chce się oddać bogom na ofiarę — ona chce swoją śmiercią dać świadectwo prawdzie, chce swoim czynem rozpocząć nowy okres naszej tęsknoty ku doskonałości. Jakkolwiek wolałbym, aby mnie raczej przypadł ten zaszczyt ofiary, nie wolno mi odmówić świętemu wezwaniu, które bogowie jej podsunęli. Idź więc, wybranko — i wyzwól swą istność z ostatnich obsłon cielesnych, bo choć nasze ciało wiotkie jest jako sen i marzenie, ale jeszcze jest ciałem i więzieniem ducha. Niechaj twój duch, rozbłękitniony odcieleśnieniem ostatecznym, płynie w wyżyny ku nieznanej górnej planecie, która będzie godna twej osoby! Żegnaj i bądź błogosławiona!

To mówiąc, ozdobił jej głowę wieńcem z róż i lilii — i na nowo zabrzmiał hymn uroczysty.

Ten hymn był hasłem wyjścia ze świątyni. Obecni rozdzielili się na dwie fale, aby zrobić przejście Damajanti i Narajanie oraz ich orszakowi tak, jak u nas robi się przejście nowozaślubionej parze. Damajanti istotnie wyglądała na istotę szczęśliwą, która od ołtarza ślubnego odchodzi. Była w niej szczególna moc i majestat, spokój uśmiechnięty i zapatrzenie w tajemnicze zaświaty.

Całowali ją pożegnalnie Wiśwamitra, Wasiszta, ich żony, Ardżuna. Ja słaniałem się bezsilny — chciałem powstrzymać ofiarę — chciałem zacząć bluźnić i szydzić z tego szalonego obrzędu, ale kiedym spojrzał na ten tłum, w jakimś nadprzyrodzonym upojeniu pogrążony — zamilkłem naraz i sam uległem temu nastrojowi.

Damajanti raz jeszcze mnie pocałowała i rzekła mi:

— Nie płacz po mnie. Jeszcze się zobaczymy.

Na chwilę mię to uspokoiło, ale zbyt silna była moja niewiara, aby to uspokojenie trwać mogło dłużej.

Tłum szedł ulicami, powoli stąpając za dwojgiem głównych osób tej uroczystości, to jest Narajaną i Damajanti. Koło Narajany byli trzej triumviri — ministrowie — oraz ważniejsi przedstawiciele ich magistratur; koło Damajanti było dwadzieścia cztery najprzedniejszych niewiast z Suriawastu — w sukniach czerwonych jak ogień. Tuż za nimi szła najbliższa rodzina ofiarnicy i między nimi ja półnieprzytomny. A za nimi tłum olbrzymi, prawie dwadzieścia tysięcy ludzi liczący. Szli i na przemian to jedna, to druga grupa śpiewała pieśni odpowiednie z towarzyszeniem instrumentów muzycznych.

Blisko godzinę trwała droga, którą niegdyś przeleciałem w siedem minut. Byliśmy na polu Marsowym. Na środku pola stał dość wysoki stos z drzewa sandałowego, mający u boku rodzaj schodków. Tylko Narajana i Damajanti weszli na środek placu, gdzie koło stosu stało kilku ludzi, widocznie mających służbę przy tym obrzędzie. Była tam nadto w pobliżu grupa muzykantów i śpiewaków. I rodzina również została dopuszczoną do środka równiny, abyśmy mogli się z nią pożegnać.

Koło stosu było małe ognisko, a przy nim kilka pochodni. Znów dał się słyszeć śpiew i muzyka. Damajanti wzięła w rękę jedną z pochodni i podpaliła stos z jednej strony, a potem z drugiej. Po czym, uśmiechnięta i uszczęśliwiona — po schodkach wstąpiła na stos — i pocałunki nam posyłała ostatnie — pożegnalne. Oliwą przesycone drzewo sandałowe zaczęło płonąć żywo i gwałtownie, złotym płomieniem, który w blasku południa przechodził w odcień błękitno-różowy. Ofiara usiłowała stać na tej ruchomej płaszczyźnie, ale zwolna traciła równowagę. Jeszcze się uśmiechała — jeszcze posyłała nam pocałunki, i zawołała:

— Żegnajcie! Nowe rozpoczynam życie!

Płomienie ją ogarnęły w całości: runęła na czerwone od ognia polana — chwilowo jeszcze nogi jej drgały, ale w końcu leżała bezwładna i nieruchoma. I oto zdumienie moje przerosło wszystko, com widział dotychczas, choć mię i o tym uprzedzano. Ciało, które się tu paliło — nie był to bynajmniej astral nadmaterialny, ale zwyczajne ciało ludzkie, którego atomy gdzieś bujały w przestrzeni i w momencie, gdy astral wyzwolił się z więzów ziemi, ciało to raptownie znalazło się na swoim miejscu.

Oczy moje były bielmem materii zakryte i nie mogę stwierdzić, czy prawdą jest, co mi w pewnej chwili powiedziała Sakuntala, wskazując jakiś punkt na powietrzu.

— Patrz, oto dusza Damajanti leci w wyżyny! Widzisz ten błękitny obłok? To ona.

Wszyscy go widzieli tutaj — wszyscy wołali:

— Pozdrowiona bądź, Damajanti!

Ja nie widziałem nic — i przypuszczałem po prostu, że cała ta gromada ludzi ulega złudzeniu. A jednak zbyt wielka powaga była w ich słowach i nie wolno mi traktować jej fałszywie. Widać mają oni inne oczy.

Kiedy zwłoki spłonęły na popiół, odpowiedni urzędnicy zebrali popiół w urnę — i oddali ją rodzinie.

Jednakże Narajana uznał za właściwe nie chować ofiarnicy na cmentarzu powszechnym, ale urnę z jej popiołami umieścić w świątyni Słońca.

Uważał bowiem jej czyn za zjawisko przełomowe w historii Suriawastu: jej dobrowolne męczeństwo podnosiło duchowość ludu Słonecznego o jeden stopień wyżej.

Było to dnia 12 września 1918 roku.

Nie sądźcie, że tylko my tu na miejscu widzieliśmy tę wielką uroczystość. Wieść o tej ofierze rozeszła się w jednej chwili po całym kraju, telepatycznie rozpowszechniona przez specjalnych heroldów — i również wszyscy, choć na różnych końcach republiki zamieszkali, całą tę uroczystość widzieli naocznie. Nie widzieli jej tylko zaprzańcy z doliny Gór Zielonych, ale wieść o tym doszła ich w jakiś czas później — i liczna młodzież, która dotąd żyła tam oderwana od praw miejscowych — zjawiła się nagle w stolicy, prosząc, aby ich dopuszczono do ceremonii odcieleśnienia.

Jednakże dla mnie pobyt na tej wyspie utracił wszelki powab. O tym tylko marzyłem, aby Suriawastu pożegnać i udać się gdzie bądź, choćby do Kalibanów.

Próżno mię nęcił Wasiszta, chcąc mi pokazać tutejsze szkoły, wytwórnie różnych obiektów potrzebnych do życia, gospodarstwo rolne, hodowlę bydła itd. — Wiedziałem o tym pokrótce, ale już nie byłem tego ciekawy: i choć niejedno jeszcze wiem, nie będę wam o tym mówił. Przyszło mi do głowy, że często najidealniejsze zasady łączą się ze szczególnym okrucieństwem w czynie. Jakże można w tym świecie istot uduchowionych — uwieczniać tradycję tak barbarzyńskiej ofiary? Nie — nie mogłem tu dłużej pozostać.

Noc miałem niespokojną — ukazała mi się w sennym widzeniu Lenora, jakby żegnając mię na wieki.

Prosiłem nazajutrz Wasisztę, aby mię przewiózł przez Kalibanię do jakiego portu. Muszę tu bowiem zaznaczyć, że ponieważ Słońcogród żadnego handlu nie prowadzi, gdyż sam sobie doskonale wystarcza, przeto nie ma zupełnie floty ani przystani. Wasiszta się zgodził na moje prośby — a mnie już roił się powrót do Europy — poszukiwanie Mirandy — i nowe z nią seanse. Przyszło mi nawet do głowy, czy by nie dało się wykąpać zjawę fluidyczną Mirandy (tj. Lenorę) w Nirwidium płynnym; o ogniu już nie marzyłem. Wasiszta nie uważał tych życzeń za niemożliwe; owszem, bardzo gorliwie zajął się tą sprawą: dostarczył mi parę butelek Nirwidium, zaznaczając, że jedna szklanka wlana do zwykłej wanny z wodą bardzo gorącą poniekąd zastępuje ogień; analogiczna kąpiel zimna — służyć może do zahartowania widma.

Nadto dał mi puszkę pastylek żywnościowych, flaszkę wina diamentowego, różne klejnoty, materie odzieżowe itd. — i nawet miecz nirwidialny. Wszystko to pomieściłem w bardzo poręcznej skrzynce z drzewa cedrowego, nader lekkiej; był to rodzaj sakwojażu. Rzecz prosta, że traktowałem te zbiory, jako skarb wyższy nad wszelką cenę i że ich pilnowałem jak oka w głowie.

Pożegnałem przyjaciół, których tu poznałem: rodzinę Wasiszty i Wiśwamitry, Ardżunę i kilka innych osób — i samochodem wyruszyłem w drogę. Wasiszta był moim przewodnikiem, a w powietrzu czterech młodych ludzi towarzyszyło nam z oddali, na wypadek, gdyby w Kalibanii zdarzyła się nam jaka przykrość.

Spłynąwszy na dół z wyżyny, na której leżała stolica wyspy, jechaliśmy dolinami hal sąsiednich — i widzieliśmy po drodze gęste lasy oraz uprawne pola ryżu i pszenicy. — Były też obszerne i bujne pastwiska, na których pasły się liczne stada krów i owiec. Jechaliśmy bardzo prędko i nie mogłem się im dobrze przyjrzeć; ale przedtem już nieraz miałem sposobność obserwować szczególne zachowanie się zwierząt, ich ruchy jakby pełne świadomości i rozumu; widziałem jak gromadziły się po kilka lub kilkanaście sztuk, rzekłbyś, wygłaszały coś miarowo lub rozmawiały ze sobą itd. Również dziwne było postępowanie psów, których tu koło owiec i bydła krążyło wiele: było w nich jakieś prześwietlenie i powaga nadzwierzęca. Jest rzeczą prawdopodobną, że zwierzęta, żyjąc tu w atmosferze przesyconej duchowością, same się poniekąd uczłowieczyły.

Przyszło mi do głowy, że można by ten sam eksperyment, jaki robiłem z Mirandą, zrobić ze zwierzęciem: psem czy owcą. Wiem, że takie próby były robione w Szwajcarii. Zwierzęta również wykazywały astral zaczątkowy. Nigdy jednak taka zjawa nie została doprowadzona do końca i oczywiście nie została utrwalona. Wiem tylko, że widma psów nie są białe, ale barwne. Jaką jednak mają postać: zwierzęcą czy też ludzką? oto zagadka. Czy pod postacią zwierząt nie kryją się jakieś duchy ludzkie niższej kategorii? Dusze niedorozwinięte, grzeszne, wykoślawione, które w swej wędrówce pośmiertnej za wpływem karmy spadły do stanu zwierząt? Postanowiłem sobie zająć się tą sprawą w przyszłości.

Owe susznie, o których wspomniałem, były tu wszędzie, a jak mi rzecz wyjaśnił Wasiszta — w każdej z nich mieściła się mała maszyna nirwidialna, złączona z główną i kierowała energią wszystkich zjawisk, które były w jej służbie. Niekiedy trafiały się susznie znacznie większe, takie niemal jak w stolicy. Jakkolwiek byłem mocno zgnębiony, to jednak na życzenie Wasiszty zatrzymałem się w jednym miejscu, aby taką wytwórnię zobaczyć.

Była to cegielnia: kilku techników, zajętych przy tej fabryce powitało nas i wprowadzono mię do środka. Był to mianowicie dość obszerny budynek, w którego podziemiach znajdowała się owa maszyna nirwidialna, osłonięta jednakże całym szeregiem osłon z tegoż rogowego materiału, z którego tu różne rzeczy wyrabiano. Z podziemia wychodził wielki lej, którego część górna tylko była widoczna. Podłoga była ruchoma tak, że w pewnej określonej chwili przesuwała się, wnosząc materiał wytworzony do drugiej kamery. Kilku Słońcogrodzian siedziało w podziemiach i poruszało korbą, jak się domyślałem z regularnego odgłosu, który mię dochodził. Jednocześnie dach budynku szeroko odsłonięto i wkrótce z owego leja zaczęła wychodzić blado-żółta para, od czasu do czasu sycząc już to słabiej, już mocniej — i ciemniała powoli, przechodząc w barwę chamois. Powietrze naokoło leja również ciemniało — i, rzekłbyś, zlewało się z tą parą, a po kwadransie mięszanina pary powietrznej i nirwidialnej zaczynała gęstnieć — i, po prostu mówiąc, z podziwu gębę otworzyłem: ta gęstniejąca masa, która powstała z *niczego*, opadała na podłogę — i, jak z boku na podwyższeniu stojąc, mogłem zauważyć, układała się w pewien kształt geometryczny, zgodnie z formą tej części podłogi, która stanowiła receptaculum wyrobionej materii. Była to masa typu galarety: w ciągu jakiej godziny przepełniła ona całą przestrzeń owej podłogi ruchomej. W danej chwili ruch maszyny się zatrzymał; ściana boczna hali, w której byliśmy, podniosła się do góry — i podłoga przesunęła się do drugiej kamery. Tu pomieszczony był w powietrzu zwisły szereg długich ostrych rozcinaków, które naraz opadły na tę masę i pocięły ją na szereg równoległych sześcianów nierównobocznych; podobne noże boczne rozcięły tę masę w poprzek. Były to cegły. Wówczas maszyna podziemna zaczęła działać znowu: pod podłogą znajdował się połączony z nią rodzaj kaloryferu, który te cegły momentalnie doprowadzał do wysokiej temperatury, suszył i nadawał im trwałość niewzruszoną. Podłoga przesuwała się poza budynek na otwarte pola: tu oblewano cegły wodą lodowatą za pomocą jakby sikawek. Na małych wózkach przewożono je na pole obok budynku: był to magazyn cegieł, których tu miałeś miliony. Gdy podłoga była opróżniona, wracała na swoje miejsce, a tymczasem z drugiej strony tegoż budynku wysuwała się inna podłoga z nowym zapasem materii budowlanej.

Jakkolwiek wszystkie dalsze stadia tej roboty dawały się jasno tłumaczyć, to jednak tajemnicą pozostanie dla mnie na zawsze początek tworzenia się tej materii. Byłem świadkiem tego cudu, ale nie jestem w stanie oznaczyć momentu, w którym nicość zmieniła się w ciało realne. Nicość — mówię — nie zaś powietrze, gdyż, jak mi to wyjaśnił jeden z techników — maszyna tworzy naprzód Nirwidium, to jest rozkłada materię (powietrze) na jej atomy czyli punkty geometryczne (inaczej mówiąc — nulla), a potem nadaje im formę dowolną. Każda z maszyn działa na wszystkie sposoby i może wszystko wytwarzać; zależy to od węgielnicy, która w ten lub inny sposób nastawia oddech maszyny. Zwykle jednak każda maszyna się specjalizuje tak lub inaczej: tu, gdzie byłem, wyrabiano wyłącznie cegły.

Póki miałem przed sobą to dziwne widowisko, byłem wielce nim zaabsorbowany. Z chwilą jednak kiedy musiałem pożegnać tę miejscowość i kiedy siadłem do wózka z powrotem, na nowo ogarnęła mię melancholia.

Zabawiłem tu blisko trzy godziny i kiedyśmy znowu ruszyli w drogę, już zaczynał się zmierzch. Krajobraz był przez dłuższy czas jednostajny: pola i lasy, gdy naraz znalazłem się w prześlicznym parku, pełnym najrozmaitszych barwnych drzew, kwietników wonnych i kolorowych, sadzawek srebrnych. Światełka płonęły między drzewami, a dokoła widziałeś altany bluszczem i winem obrośnięte i śliczne pałacyki. Dokoła słychać było wzruszającą muzykę i śpiewy rozdzwonione młodymi głosami. Widziałem też mnóstwo młodych parek: chłopcy i dziewczęta krążyli tu po ogrodzie — a tak pięknie wyglądali, tak w ich postaci była widoczna miłość życia i rozpęd życiowy, tak tu wszystko dyszało radością, szczęściem, nadzieją, żem zaczął wzdychać, jak człowiek, który zobaczył Eden i wie, że już do niego nie wejdzie. Istotnie ogród ten wydawał mi się Edenem. Wasiszta, jakby przeczuwał moją ciekawość, powiedział mi:

— To jest Radżiwa. Tu młodzież nasza po wulkanizacji przebywa koło roku: każdy ze swoją kochanką. Życie zaś tak tu jest urządzone, że ci młodzi ludzie żadnej troski nie mają — i mogą się w pełni i bezwzględnie oddać jednej tylko sprawie, to jest miłości. Patrz — ten większy budynek tam, nieco w głębi ogrodu: świetny jak pałac bogów. To świątynia Miłości! Tu odprawiają się nabożeństwa, które celebrują mistrze kapłani i mistrzynie kapłanki, najbardziej wtajemniczeni w arkana miłości. Oni tym młodzieńcom i pannom opowiadają misteria tej sprawy, która u nas uchodzi za jedną z najważniejszych i najpoważniejszych w życiu.

Pięknie by to było mieć dwadzieścia lat i żyć z jedną istotą umiłowaną w zaczarowanych ogrodach Radżiwa! Ale młodość nie powraca.

Jechaliśmy dalej — i zbliżaliśmy się do granicy. Postanowiliśmy nocować w jej pobliżu: zatrzymaliśmy się pod gołem niebem koło lasu figowego i ułożyliśmy się do snu na ziemi: trawa była świeżo skoszona i spaliśmy w odurzającym zapachu siana i kwiatów polnych.

O świcie ruszyliśmy w dalszą drogę.

Spływaliśmy wózkiem coraz bardziej na równinę aż dotarliśmy do płaszczyzny mało co wyższej nad poziom morza a wcale gładkiej. Odgłos trąb dał nam znać, żeśmy dojechali do granicy Republiki Słonecznej. Wasiszta mi powiedział:

— Jeżeli chcesz, możesz pojechać koleją żelazną, gdyż Anglicy zbudowali tu linię aż do portu Lokombo. Ale, że tu ludność jest dzika, więc możesz być, jako obcy, narażony na przykrości. Radziłbym ci więc, abyś lepiej ze mną pojechał: gdyż w razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa ja i nasi czterej żołnierze przyjdziemy ci z odsieczą. Dowieziemy cię do samej przystani i dowiemy się, kiedy zawinie tam jaki okręt angielski.

Posłuchałem ich rady i przejechałem kraj wózkiem wraz z nimi: był to istotnie kraj półdziki, pozbawiony gościńców, z rzadka jeno przepleciony uprawnymi polami. Ludność czarniawej cery, prawie naga, krążyła po drogach i lasach, oddana głównie polowaniu i hodowli bydła. Chaty miała nędzne, lepianki budowy okrągłej, poczerniałe od dymu. Od czasu do czasu spotykałeś wspaniałe pałace, widocznie budowane przez architektów europejskich, dokoła nich piękne parki, a tuż obok błoto, brud, gnojowiska. Były to rzeczywiście dworce tutejszych bogaczów, koło których gnieździła się ostatnia nędza. Taki tu był świat: niewola, łzy, rozpacz, głód, żebractwo, obok najwytworniejszych zbytków i rozkoszy. Uważałbym za rzecz zupełnie sprawiedliwą, gdyby Słońcogrodzianie tę barbarię podbili i tych dzikusów podnieśli choć na taki poziom, jaki w Suriawastu osiągnęły psy i krowy.

Zachowanie się czarnych w stosunku do nas było niezbyt przyjazne, ale dość pokorne, gdyż pamiętali wciąż, jak ich nasza armia niedawno doprowadziła do zagłady — a wielu jeszcze dotychczas leży we śnie bezczynnym.

Anglicy tu przyjeżdżają kupować korzenie, jak pieprz, cynamon, muszkat, imbir, a również perły, które łowią mieszkańcy nadbrzeżni. Dlatego pobudowali koleje i nieraz do Lokombo docierają.

Był tu właśnie statek, jadący do Suezu. Nie była to droga bardzo bezpieczna, ale jak najprędzej chciałem dopłynąć możliwie blisko Europy. Rozmówiłem się z kapitanem „Leukotei” i w braku pieniędzy zapłaciłem mu łańcuchem złotym, który otrzymałem od Wasiszty.

Okręt odpływał jutro rano o świcie. Dziękowałem swemu gospodarzowi za gościnę i czterem żołnierzom za gotowość pomocy. Wziąłem swoją cenną skrzynkę i wniosłem ją na okręt, gdzie prosiłem o pomieszczenie w bagażach za pokwitowaniem. Moi przyjaciele odlecieli, przy czym Wasiszta linkę dość długą przywiązał do samochodu i tak lecąc powietrzem ciągnął go za sobą. Samochód leciał jak wicher, aż Czarni w przerażeniu uciekali.

Za inny jakiś klejnot jeden z podróżnych dał mi sumę dość znaczną tak, że mogłem z nią dojechać do Europy.

Nazajutrz rano wyruszyliśmy w drogę.

Miranda 11/12 Miranda 11/12 Миранда 11/12

XI ХІ

Byłem prawie jak obłąkany. |майже||божевільний Я був майже як божевільний. Co robić, aby tę kobietę powstrzymać od szaleństwa? |||||зупинити||шалунства Що робити, щоб ця жінка не збожеволіла? Odprowadziłem ją do domu Wiśwamitry, zresztą z całym tłumem publiczności, która była wysoce przejęta postanowieniem Damajanti — i żywe okrzyki na jej cześć wygłaszała. Я проводив|||||до речі|||натовп|публіки|||високо|високо зворушена|рішенням|||живі|крики||||виголошувала Я провів її до будинку Вішвамітри, до речі, з цілим натовпом глядачів, які були дуже захоплені рішучістю Дамаджанті - і жваво вигукували на її честь. Damajanti im podziękowała i prosiła, aby w spokoju się rozeszli. ||||просила|||||розійшлися Дамаджанті подякував їм і попросив піти з миром.

Natychmiast jej posłuchano. негайно||їй підкорилися До неї одразу прислухалися. Znaleźliśmy się sami, bliscy, Wiśwamitra z żoną, Wasiszta z żoną oraz ja i Damajanti. |||close to each other|||||||||| Ми опинилися наодинці, поруч один з одним, Вішвамітра з дружиною, Васішта з дружиною, я і Дамаджанті. — Zasiedliśmy w ogrodzie i rozważaliśmy postanowienie tej kobiety. ||||considered||| ||||обговорювали|рішення|| - Ми сиділи в саду і розмірковували про рішучість цієї жінки.

Nikt zresztą nie był tym tak poruszony, jak ja. ||||||зворушений|| Насправді, ніхто не був так зворушений цим, як я. I Wiśwamitra, i Wasiszta bardzo spokojnie, a nawet z pewnym lichym entuzjazmem traktowali zamierzoną ofiarę. ||||||||||||treated|| ||||||||||поганим||трактували|заплановану|жертву І Вішвамітра, і Васішта поставилися до запланованого жертвоприношення дуже спокійно і навіть з деяким ледь помітним ентузіазмом. Trzeba zaznaczyć, że obecny naczelnik państwa Narajana był bardzo kochany i uchodził za jakąś wyższą istotę: on to miał rzeczywiście zamiar ułożyć ze siebie ofiarę Bogu, ale błaganie i wola Damajanti i jej jakaś opętańcza a niepokonana żądza samopoświęcenia były tak potężnym czynnikiem, że Narajana musiał jej ustąpić. ||||||||||||||||||||||||||||||||||demonic||unconquerable||||||||||| |||теперішній|||Нараяна|||||вважався|||||||||намір||||жертву|||благання||воля|||||одержима жадоба||незламна жадоба|пристрасне бажання|самопожертва||||фактором|||||уступити їй Слід зазначити, що нинішнього главу держави Нараяну дуже любили і вважали якоюсь вищою істотою: він дійсно мав намір принести себе в жертву Богові, але благання і воля Дамаджанті і її якась власницька і непереможна жага до самопожертви виявилися настільки потужним фактором, що Нараяна був змушений поступитися їй місцем.

Czyżby mnie ustąpiła? хіба||уступила Чи поступиться вона мені? Ani mowy o tym. Ні те, ні інше не згадується.

— Posłuchaj, Damajanti — mówiłem błagalnie. |||благаючи - Послухай, Дамаджанті, - благально сказала я. — Rozkaż, a natychmiast poddam się obrzędowi dematerializacji. наказуй||негайно|піддам||обряду| - Накажіть, і я негайно пройду обряд дематеріалізації. Będę twym niewolnikiem, tylko nie odchodź z tego świata. |твоїм|рабом|||відходь||| Я буду твоїм рабом, тільки не покидай цього світу. Zostań tu na ziemi. Залишись||| Залишайся тут, на землі.

— Widzę, że słabą jest twoja wiara w nieśmiertelność ducha. |||||||небезсмертя| - Я бачу, що твоя віра в безсмертя духу слабка. Mylisz się; gdybyś się odcieleśnił i stał się jako jeden z nas, tobyś mnie lepiej rozumiał i nie odwodził byś od przysięgi, którą uczyniłam. помиляєшся||||||||||||то б ти||||||відводив|||клятви||зробила Ти помиляєшся; якби ти перевтілився і став одним з нас, ти б краще зрозумів мене і не став би відмовляти мене від обітниці, яку я дав. Wiedziałbyś, że będę żyć dalej, choć może na innej płaszczyźnie i że prędzej czy później zobaczymy się ze sobą. |||||||||plane of existence||||||||| Знав би ти|||||||||площині|||рано чи пізно|||||| Ти знав би, що я житиму далі, хоча, можливо, в іншій площині, і що рано чи пізно ми з тобою побачимося. Traktujesz te rzeczy jak człowiek. Ти ставишся до цих речей по-людськи. Patrz, jak spokojni są ci wszyscy, którzy są tu ze mną. Дивись||спокійні|||||||| Подивіться, які мирні всі, хто тут зі мною.

— Nie rozumiem istotnie, jakie znaczenie może mieć dla tej sprawy nieokreślonej — ofiara twego młodego życia. ||дійсно||||||||невизначеної|жертва||| - Дійсно, я не розумію, яке відношення жертва вашого молодого життя може мати до цієї невизначеної справи. Rozumiem, jeżeli ktoś umiera dla ukochanych, dla ojczyzny, dla jakiejś sprawy, o którą toczy się walka; jeżeli kto ginie za wydziedziczonych, uciśnionych, wyklętych… Ale za co ty giniesz? ||||||||||||||||||||disinherited|oppressed|cursed, outcast, forsaken||||| |||||коханих||||||||точу|||||||позбавлених спадщини|пригноблених|проклятих|||||гинешся Я можу зрозуміти, якщо хтось помирає за близьких, за батьківщину, за якусь справу, за яку борються; якщо хтось помирає за позбавлених спадщини, пригноблених, проклятих... Але за що помираєш ти?

— Nie ginę. - Я не помираю. Nie umieram. Żyć będę, ofiarę składam, aby dać świadectwo prawdzie, nie żadnej poszczególnej, nie żadnej określonej, ale samej istocie rzeczy, jej nirwidialnej esencji. |||||||||||||specific||||||| ||жертву|приношу жертву|||свідчення|правді|||окремій||||||сутності||||есенції Я живу, я жертвую, щоб свідчити про істину, не про якусь конкретну, не про якусь особливу, а про саму суть речі, її нірвічну сутність. Ty może tego nie rozumiesz, bo wy zatraciliście poczucie ofiary dla celów nadrzeczowych i pozaświatowych — (chciała pewnie rzec: transcendentalnych). ||||||||||||supramundane||||||transcendental |||||||втратили||жертви|||понадсвітових||позаземних|||сказати|трансцендентних Можливо, ви цього не розумієте, бо втратили відчуття жертви для річкових і потойбічних цілей - (вона, мабуть, хотіла сказати: трансцендентних). Nie było sposobu, musiałem zrezygnować. ||||відмовитися Не було жодного шансу, довелося здатися.

Smutny poszedłem do domu. На жаль, я пішов додому. Jeżeli ona zginie, cóż ja tu miałbym do roboty? Якщо вона помре, що мені тут робити? Jak najprędzej chciałem uciec z tej wyspy. |якнайшвидше||втекти|||острова Я хотів якнайшвидше втекти з цього острова. Nie wiedziałem, czy jutro iść na to straszne widowisko, czy raczej oczy zamknąć, aby go nie oglądać. ||||||||видовище|||||||| Я не знала, чи йти завтра на це жахливе шоу, чи краще заплющити очі, щоб не дивитися його. Ale właśnie Wasiszta moje myśli przeniknął i rzecze mi: |||||проникнув у||каже| Але саме Васішта проник у мої думки і сказав мені:

— Damajanti cię prosi, abyś koniecznie był jutro na uroczystości. |||щоб ти|обов'язково||||урочистості - Дамаджанті просить вас обов'язково бути завтра на церемонії. Naprzód będziemy w świątyni Słońca, a stamtąd wielką procesją udamy się na Pole Marsowe, gdzie Damajanti wstąpi na stos. ||||||||||||||||||funeral pyre Вперед||||||звідти||процесія||||||||вступить на вогнище|| Попереду нас чекає храм Сонця, а звідти ми вирушимо великою процесією на Марсове поле, де Дамаджанті зійде на вогнище.

Jak przez mgłę przypomina mi się to wszystko. ||мглу|нагадує|||| Наче крізь туман, я пригадую все це. Gdyż byłem pół nieprzytomny i wtedy, kiedym szedł do świątyni — i wtedy, kiedym stał na polu ofiary! Бо|||непритомний||||йшов|||||||||жертви Бо я був напівпритомний і тоді, коли йшов до храму, і тоді, коли стояв на полі жертвоприношення! Wczesnym rankiem udaliśmy się na Forum miejskie, gdzie centralny punkt zajmowała świątynia Słońca. ||ми вирушили|||||||||| Рано вранці ми вирушили на Міський форум, де центральним елементом був Храм Сонця. Ze wszech stron gromadzili się ludzie, starsi i młodsi, mężczyźni i kobiety. З усіх боків збиралися люди, старі і молоді, чоловіки і жінки. Przed świątynią na niewielkim placu stał Ardżuna i kilku jego pomocników i ostatnim dotknięciem gładzili posąg, którego pierwsze chwile narodzin widziałem w pracowni. |||||||||||||дотиком|гладили|статуя|||моменти|||| Перед храмом на невеликій площі стояв Арджуна з кількома помічниками і останнім штрихом відточував статую, перші моменти народження якої я бачив у майстерні. Teraz ustawiano go przed świątynią; była to doskonała rzeźba w stylu indyjskim, wyobrażająca Jedność boską w jej trzech atrybutach głównych, które tu kierowały troistą falą życia. ||||||||||||depicting||||||||||||| |встановлювали||||||досконала|скульптура||||яка уособлює|||||||головних||||троїстою|хвилею| Тепер його встановили перед храмом; це була досконала скульптура в індійському стилі, що зображала Єдність божественного в трьох його головних атрибутах, яка тут спрямовувала троїсту хвилю життя. Wobec sprawy Damajanti sprawa nowego pomnika minęła bez wrażenia. Щодо|||||пам'ятника|пройшла без враження|| Зіткнувшись зі справою Дамаджанті, питання нового пам'ятника не справило враження.

Ardżuna bardzo życzliwie powitał Damajanti, która go pocałowała w czoło i serdecznie rękę mu uścisnęła; było to uroczyste pożegnanie dawnej kochanki, która odchodzi w wieczność. ||доброжелательно|привітав|||||||||||потиснула руку||||прощання||коханки||||вічність Арджуна дуже привітно зустрів Дамаджанті, який поцілував його в чоло і тепло потиснув руку; це було урочисте прощання з колишнім коханим, який відходив у вічність.

Weszliśmy do świątyni, do głównej hali, gdzie w wielkim ołtarzu stał posąg Słońca. |||||main hall||||||| війшли||||головної|залі||||вівтарі||статуя| Ми увійшли до храму, до головної зали, де у великому вівтарі стояла статуя Сонця. Był to, szczęśliwym trafem, posąg roboty greckiej, wspaniały Helios-Apollon, który szczególną drogą dostał się do Suriawastu i był bardzo starożytny, gdyż pochodził z czasów, gdy Seleukidzi panowali nad częścią Indii północnych. ||||||||||||||||||||very ancient||||||||||| ||щасливим|щасливий випадок|пам'ятник||грекоїдної|чудовий|Геліос-Аполлон|Геліос-Аполлон||особливим||||||||||оскільки||||коли|Селевкіди|||||північних На щастя, це була статуя грецької роботи, чудовий Геліос-Аполлон, який був доставлений до Сур'яваста спеціальним маршрутом і був дуже древнім, оскільки датувався часом, коли Селевкіси правили частинами північної Індії. Król Demetrios miał na dworze swoim rzeźbiarzy Greków, którzy dla niego robili posągi bogów helleńskich, a dla Czandragupty posągi Buddhy. |Деметриус|||||скульпторів|греків|||||пам'ятники||елліністичних|||Чандрагупти|статуї|Будди При дворі царя Деметріоса були грецькі скульптори, які виготовляли для нього статуї елліністичних богів, а для Чандрагупти - статуї Будди. Owóż jeden z tych posągów greckich poprzez Czandraguptę (u Greków zwanego Sandrakottos) dostał się na dwór jednego z dawnych królów Taprobany i przetrwał liczne stulecia aż po dzień dzisiejszy; mimo tylu wieków był nieskalanie biały i promieniał jak dzień. |||||||||||||||||||||||||||||||||immaculately|||radiated|| Ось||||пам'ятників||через|Чандрагупта||||Сандракоттос|||||||||Тапробана||вистояв|численні||||||||століть||незаймано||||| Так от, одна з цих грецьких статуй через Чандрагупту (по-грецьки Сандракоттос) потрапила до двору одного з давніх царів Тапробани і пережила багато століть аж до наших днів; незважаючи на стільки століть, вона була бездоганно білою і сяючою, як день. Stał też w świątyni Słońca — jako wcielenie po pierwsze światła w świecie materialnym (czyli słońca) i światła w świecie duchowym (czyli metafizyki). ||||||incarnation||||||material world||||||||| ||||||втілення||||||||||||||| Він також стояв у храмі сонця - як втілення спочатку світла в матеріальному світі (тобто сонця), а потім світла в духовному світі (тобто метафізики).

Na jednej ze ścian bocznych widziałem trzy wielkie plansze, na których wymalowane były dwa koła, jedno niebieskie, drugie czerwone — w różnym układzie. ||||||||boards|||||||||||||arrangement ||||бокових||||планки|||||||||||||розташуванні На одній з бічних стін я побачив три великі дошки з намальованими на них двома колами, синім і червоним - у різному розташуванні. Na pierwszym rysunku koło czerwone i koło niebieskie — mając centra na jednej linii — były wyosobnione i tylko w jednym punkcie się stykały. ||||||||||||||isolated||||||| ||||||||маючи||||||окремі|||||||стикали На першому рисунку червоне коло і синє коло, центри яких лежать на одній прямій, були ізольовані і перетиналися лише в одній точці. Na drugim koło czerwone i niebieskie były ze sobą połączone w jedność, a kolory były tak kunsztownie ułożone, że jeżeliś spoglądał z jednego punktu, koło wydawało się wyłącznie niebieskie, z drugiego wyłącznie czerwone. |||||||||поєднані|||||||майстерно|викладені|||дивився|||||||виключно||||виключно| З іншого боку, червоні та сині кола були з'єднані в унісон, і кольори були так майстерно скомпоновані, що, якщо дивитися з однієї точки, коло здавалося виключно синім, а з іншої - виключно червоним. Na trzecim rysunku koła zachodziły na siebie, ale częściowo były samoistne: obwód czerwonego koła przechodził przez centrum niebieskiego, obwód koła niebieskiego przechodził przez centrum czerwonego. ||||||||||independent of each other|||||||||||||| ||||накладалися||||частково||самостійні|обвід|червоного||проходив|||||||||| На третьому малюнку кола накладаються один на одного, але є частково автономними: окружність червоного кола проходить через центр синього кола, окружність синього кола проходить через центр червоного кола.

Gdym pytał Wiśwamitrę, co znaczą te symbole, odpowiedział mi, że są to trzy główne i zasadnicze systematy filozoficzne. коли я|||||||||||||||основні|системи| Коли я запитав Вішвамітру, що означають ці символи, він відповів, що це три основні та фундаментальні філософські системи. Pierwszy uważa, że myśl i byt, duch i materia, Bóg i świat — stanowią dwie potęgi odrębne, w jednym tylko stykające się punkcie; drugi — że one są bezwzględną tożsamością; trzeci — że są częściowo tożsamością, częściowo zaś fenomenem odrębnym. ||||||||||||||||||||||||||||||||||||separate phenomenon |||||буття|||матерія||||становлять|||окремі||||дотикаються|||||||абсолютною|ідентичністю|третій|||частково|ідентичність||ж так||окремими Перша вважає, що думка і буття, дух і матерія, Бог і світ - це дві окремі сили, які лише в одній точці перетинаються; друга - що вони є абсолютними тотожностями; третя - що вони є частково тотожними, а частково окремими явищами.

Wiele jeszcze było w tej świątyni tablic tego rodzaju, ale tak mnie przejmowała troska o Damajanti, tak serce moje było przepełnione cierpieniem, że nie mogłem na to wszystko zwracać uwagi. ||||||||роду||||переповнювала|турбота|||||||||||||||уважати| У тому храмі було ще багато таких табличок, але я був настільки захоплений турботою про Дамаджанті, настільки моє серце було наповнене стражданням, що я не міг звертати на них уваги. Nic mnie nie obchodziła wspaniałość kolumn wewnątrz świątyni ani barwne ornamenta na ścianach, ani liczne posągi, mające wyobrażać już to planety, już zodiak, już to różne postacie widzialnego słońca: w jedno się tylko patrzyłem — w Damajanti. |||не обходила|величність|колони||||яскраві|||||||які мали|уявляти|||||зодіак||||фігури|||||||я дивився|| Мені було байдуже ні до пишноти колон всередині храму, ні до барвистих орнаментів на стінах, ні до численних статуй, що представляли планети, зодіак чи різні форми видимого сонця: я дивився лише на одну річ - на Дамаджанті. Ona stała już przy posągu Heliosa, a koło niej ukazał się wspaniały starzec w stroju czarno-złotym; długa biała broda spływała mu na piersi, w ręku zaś miał rodzaj laski czy też buławy. |||||||||||||||||||||||chest||||||staff||| ||||пам'ятника|Геліоса||||з'явився||величний|||одязі|||||борода|спливала|||груді|||а||вид|палиця|||палиця Вона вже стояла біля статуї Геліоса, а поруч з нею з'явився розкішний старець у чорно-золотому вбранні; довга біла борода спадала йому на груди, а в руці він тримав щось на зразок посоха чи булави. Zabrzmiała muzyka uroczysta, a przez okno spływało światło słoneczne, załamując się w rozmaite barwy poprzez szyby kolorowe. |||||||||refracting into||||||| забриніла||||||струмувало|||ламінуючи|||різноманітні||через|вікна| Звучала урочиста музика, а сонячне світло лилося крізь вікно, заломлюючись у різноманітних кольорах крізь кольорове скло. Kiedy muzyka ucichła, Narajana przemówił: ||замовкла|| Коли музика стихла, заговорив Нараяна:

— Ażeby zmniejszyć sumę cierpienia na ziemi — zmartwychwstała Rzeczpospolita Słoneczna. щоб|зменшити||страждання||||Республіка|Сонячна Республіка - І щоб зменшити загальну суму страждань на землі - Сонячна Республіка воскресла. Nie mówię, aby cierpienie unicestwić, gdyż cierpienie jest to droga, co prowadzi człowieka ku wyższości, ale człowiek na ziemi cierpi zbyt wiele. ||||знищити||страждання||||||||вищості||||||занадто| Я не кажу, що треба знищити страждання, бо страждання - це шлях, який веде людину до вищості, але людина на землі страждає занадто багато. Nadmiar cierpień jednakże ma główne źródło w ludzkim egoizmie. |страждань||||джерело||| Надмірні страждання, однак, мають своїм головним джерелом людський егоїзм. Trzeba więc zwalczyć egoizm, aby tylko te cierpienia pozostały, które są ponad i poza egoizmem. ||побороти|||||страждання||||||| Тому з егоїзмом треба боротися так, щоб залишилися тільки ті страждання, які виходять за межі егоїзму. Ojcowie nasi — twórcy tej Republiki Słonecznej — wielkim wysiłkiem woli magnetycznej i myśli analitycznej stworzyli wyższy rodzaj człowieka, wyzwolonego z cielesności i egoizmu, ale jeszcze nie najwyższy. |||||||effort|||||||||||||||||| |||||||зусиллям|||||аналітичної думки|||рід людства||вивільненого|||||||| Наші батьки - засновники цієї Сонячної Республіки - великим зусиллям магнетичної волі та аналітичної думки створили вищий тип людини, звільнений від плотськості та егоїзму, але ще не найвищий. Posunęliśmy się o jeden stopień wzwyż nad człowieka zwykłego. We advanced|||||||| піднялися|||||вгору||| Ми піднялися на сходинку вище звичайної людини. Ale musimy posunąć się wyżej. ||||вище Але нам потрібно йти вище.

Są między nami istoty, które do tego jeszcze wyższego człowieka prowadzą. ||||||||||lead to ||||||||||ведуть до Серед нас є істоти, які ведуть до цієї ще вищої людини. Ojcowie nasi uważali za drogę do stworzenia tego wyższego człowieka — ofiarę. ||||||||||жертву Наші батьки вважали, що шлях до створення цієї вищої людини - жертвоприношення. Zazwyczaj ofiarą trzy razy w ciągu stulecia bywał ten, którego nazywano Słońcem. |жертвою||||протягом||був||||Сонцем Зазвичай жертвою ставав той, кого тричі за століття називали Сонцем. Gotowałem się więc dziś na ten święty obrząd, gdy oto zjawiła się u mnie niewiasta doskonała, której woli niezłomnej musiałem ustąpić. |||||||обряд|коли||з'явилася||||жінка||||незламної||піддатися Сьогодні я готувався до цього священного обряду, аж раптом переді мною з'явилася досконала жінка, чиїй незламній волі я мусив підкоритися. Ona chce się oddać bogom na ofiarę — ona chce swoją śmiercią dać świadectwo prawdzie, chce swoim czynem rozpocząć nowy okres naszej tęsknoty ku doskonałości. ||||||||||||свідчення|правді|||вчинком|||період||тоски||досконалості Вона хоче віддати себе богам у жертву - хоче своєю смертю засвідчити істину, хоче своїм вчинком розпочати новий період нашого прагнення до досконалості. Jakkolwiek wolałbym, aby mnie raczej przypadł ten zaszczyt ofiary, nie wolno mi odmówić świętemu wezwaniu, które bogowie jej podsunęli. |||||||honor|||||||||||suggested to her хоча б|бажав би||||||честь|||||відмовити||виклику||||підсунули Як би я не хотів, щоб мені надали честь принести її в жертву, я не повинен відмовлятися від священного поклику, який боги звернули до неї. Idź więc, wybranko — i wyzwól swą istność z ostatnich obsłon cielesnych, bo choć nasze ciało wiotkie jest jako sen i marzenie, ale jeszcze jest ciałem i więzieniem ducha. ||chosen one||||essence|||||||||frail|||||||||||prison| Іди||обранко|||свою||||оболонок|тілесних оболонок|||||м’яке|||сон||мрія||||тіла||в'язницею| Іди ж, обраний, - і звільни своє єство від останніх тілесних одержимостей, бо хоч тіло наше кульгає, як сон і мрія, але все ж таки воно є тілом і в'язницею духу. Niechaj twój duch, rozbłękitniony odcieleśnieniem ostatecznym, płynie w wyżyny ku nieznanej górnej planecie, która będzie godna twej osoby! нехай|||розблакитнений|||||висоти||||||||| Нехай твій дух, сповнений найвищого сяйва, злетить у височінь до невідомої верхньої планети, гідної твоєї особи! Żegnaj i bądź błogosławiona! Прощавай||будь|благословенна Прощавайте і будьте благословенні!

To mówiąc, ozdobił jej głowę wieńcem z róż i lilii — i na nowo zabrzmiał hymn uroczysty. |||||with a wreath|||||||||| ||прикрасив|||вінком||||лілії||||знову зазвучав|| При цих словах він прикрасив її голову вінком з троянд і лілій - і урочистий гімн зазвучав наново.

Ten hymn był hasłem wyjścia ze świątyni. |||слогом|виходу|| Цей гімн став девізом виходу з храму. Obecni rozdzielili się na dwie fale, aby zrobić przejście Damajanti i Narajanie oraz ich orszakowi tak, jak u nas robi się przejście nowozaślubionej parze. ||||||||||||||their entourage||||||||| Присутні|розділили||||хвилі|||прохід для молодят|||Нараджання|||супроводжуючим їм|||||||прохід|молодятам|молодятам Присутні розділилися на дві хвилі, щоб дати дорогу Дамаджанті і Нараяні та їхній свиті, як у нас в країні розступаються перед молодятами. Damajanti istotnie wyglądała na istotę szczęśliwą, która od ołtarza ślubnego odchodzi. |суттєво||||щасливу істоту|||алтаря|весільного| Дамаджанті справді виглядав як щаслива істота, що відходить від весільного вівтаря. Była w niej szczególna moc i majestat, spokój uśmiechnięty i zapatrzenie w tajemnicze zaświaty. |||special|||majesty||||gazing into|in her||afterlife |||особлива|сила||маjestат||усміхнений спокій||gaze|||заświти У ній була особлива сила і велич, безтурботність, що посміхається і дивиться в таємничу далечінь.

Całowali ją pożegnalnie Wiśwamitra, Wasiszta, ich żony, Ardżuna. Цілували||прощально||||| На прощання її поцілували Вішвамітра, Васішта, їхні дружини, Арджуна. Ja słaniałem się bezsilny — chciałem powstrzymać ofiarę — chciałem zacząć bluźnić i szydzić z tego szalonego obrzędu, ale kiedym spojrzał na ten tłum, w jakimś nadprzyrodzonym upojeniu pogrążony — zamilkłem naraz i sam uległem temu nastrojowi. |was staggering||||||||blaspheme||mock||||||||||crowd|||||||||||| |хитався||безсилий||зупинити||||богохульствувати||насміхатися|||божевільного|обряду|||подивився|||натовп|||надприродному|оп'янінні||я замовк|раптом|||я піддався||настрою Я безпорадно хитався - хотів зупинити жертвоприношення, хотів почати блюзнірствувати і висміювати цей божевільний ритуал, але коли подивився на натовп, в якесь надприродне сп'яніння занурений, - відразу замовк і сам піддався цьому настрою.

Damajanti raz jeszcze mnie pocałowała i rzekła mi: ||||||сказала| Дамаджанті поцілував мене ще раз і сказав:

— Nie płacz po mnie. - Не плач за мною. Jeszcze się zobaczymy. Ми ще побачимося.

Na chwilę mię to uspokoiło, ale zbyt silna była moja niewiara, aby to uspokojenie trwać mogło dłużej. ||||||||||невіра||||тривати|| Це заспокоїло мене на деякий час, але моя невіра була занадто сильною, щоб це заспокоєння тривало довго.

Tłum szedł ulicami, powoli stąpając za dwojgiem głównych osób tej uroczystości, to jest Narajaną i Damajanti. натовп|йшов|||||двома|основних|||урочистості|||Нараяною|| Натовп йшов вулицями, повільно слідуючи за двома головними учасниками церемонії, тобто Нараяною і Дамаджанті. Koło Narajany byli trzej triumviri — ministrowie — oraz ważniejsi przedstawiciele ich magistratur; koło Damajanti było dwadzieścia cztery najprzedniejszych niewiast z Suriawastu — w sukniach czerwonych jak ogień. ||||triumvirs||||||||||||most distinguished|women||||||| |||троє|тріумвіри||||представники||магістрат||||||найпередніших|жінок||||||| Навколо Нараяни стояли три тріумвіри - міністри - і найважливіші представники їхніх суддів; навколо Дамаджанті - двадцять чотири найдорожчі жінки Сур'яваста - у червоних, як вогонь, сукнях. Tuż za nimi szła najbliższa rodzina ofiarnicy i między nimi ja półnieprzytomny. Тільки||||||жертви|||||півнепритомний Одразу за ними йшли найближчі родичі жертви, а між ними я, напівпритомний. A za nimi tłum olbrzymi, prawie dwadzieścia tysięcy ludzi liczący. ||||huge||||| ||||гігантський|||||counting А за ними - величезний натовп, майже двадцять тисяч людей. Szli i na przemian to jedna, to druga grupa śpiewała pieśni odpowiednie z towarzyszeniem instrumentów muzycznych. |||||||||||||accompaniment|| |||перемін||||||||відповідні||супроводом|| Вони йшли і чергувалися то з однією групою, то з іншою, співаючи відповідні пісні під акомпанемент музичних інструментів.

Blisko godzinę trwała droga, którą niegdyś przeleciałem w siedem minut. ||тривала|||колись|пролетів||| Мені знадобилася майже година, щоб пройти шлях, який я колись пролетів за сім хвилин. Byliśmy na polu Marsowym. |||Марсовому Ми були на Марсовому полі. Na środku pola stał dość wysoki stos z drzewa sandałowego, mający u boku rodzaj schodków. ||||||pile||||||||steps |середині|||||стос|||сандалового||||тип|ступків Посеред поля стояла досить висока купа сандалового дерева, збоку від якої була своєрідна сходинка. Tylko Narajana i Damajanti weszli na środek placu, gdzie koło stosu stało kilku ludzi, widocznie mających służbę przy tym obrzędzie. ||||вийшли вперед||середина|площі|||||||очевидно|які мають|служба||| Тільки Нараяна і Дамаджанті вийшли на середину площі, де біля вогнища стояло кілька людей, очевидно, чергових для ритуалу. Była tam nadto w pobliżu grupa muzykantów i śpiewaków. ||додатково||||музикантів||співаків Крім того, неподалік була група музикантів і співаків. I rodzina również została dopuszczoną do środka równiny, abyśmy mogli się z nią pożegnać. |||||||plains|||||| ||||допущено|||рівнини|щоб ми|||||попрощатися І родині також дозволили вийти на середину рівнини, щоб ми могли з ними попрощатися.

Koło stosu było małe ognisko, a przy nim kilka pochodni. ||||вогнище|||||свічки Біля купи було невелике багаття і кілька смолоскипів. Znów dał się słyszeć śpiew i muzyka. Знову лунали співи та музика. Damajanti wzięła w rękę jedną z pochodni i podpaliła stos z jednej strony, a potem z drugiej. ||||||torches|||||||||| ||||||факелів||підпалила|||||||| Дамаджанті взяла в руку один зі смолоскипів і підпалила багаття з одного боку, а потім з іншого. Po czym, uśmiechnięta i uszczęśliwiona — po schodkach wstąpiła na stos — i pocałunki nam posyłała ostatnie — pożegnalne. ||усміхнена||щаслива||по сходах|вступила||||||||прощальні Потім, усміхнена і щаслива, вона піднялася сходами - і послала нам останній - прощальний - поцілунок. Oliwą przesycone drzewo sandałowe zaczęło płonąć żywo i gwałtownie, złotym płomieniem, który w blasku południa przechodził w odcień błękitno-różowy. |||||burn brightly|||||||||||||| олія|просякнуте||||горіти|живо||раптово||полум'ям|||світлі|півдня|||відтінок|блакитно|блакитно-рожевий Насичене олією сандалове дерево почало горіти яскраво і бурхливо, золотистим полум'ям, яке в полуденному світлі набуло блакитно-рожевого відтінку. Ofiara usiłowała stać na tej ruchomej płaszczyźnie, ale zwolna traciła równowagę. |tried||||||||| жертва|намагалася||||рухомій|площині||повільно|втрачала| Потерпілий намагався встояти на цій рухомій площині, але поступово втрачав рівновагу. Jeszcze się uśmiechała — jeszcze posyłała nam pocałunki, i zawołała: |||||us||| Вона все ще посміхалася, все ще посилала нам поцілунки і кликала:

— Żegnajcie! Прощавайте - Прощавай! Nowe rozpoczynam życie! |починаю| Новий старт у житті!

Płomienie ją ogarnęły w całości: runęła na czerwone od ognia polana — chwilowo jeszcze nogi jej drgały, ale w końcu leżała bezwładna i nieruchoma. |||||collapsed||||||momentarily||||twitched|||||lifeless|| Полум'я||охопили|||пала|||||поля|тимчасово||||тремтіли||||||| Полум'я охопило її повністю: вона впала на вогненно-червоні колоди - якусь мить її ноги ще сіпалися, але врешті-решт вона лежала інертна і нерухома. I oto zdumienie moje przerosło wszystko, com widział dotychczas, choć mię i o tym uprzedzano. ||astonishment|||||||||||| ||здивування||перевершило||||досі||||||попереджали І я був вражений більше, ніж будь-коли раніше, хоча мене про це попереджали. Ciało, które się tu paliło — nie był to bynajmniej astral nadmaterialny, ale zwyczajne ciało ludzkie, którego atomy gdzieś bujały w przestrzeni i w momencie, gdy astral wyzwolił się z więzów ziemi, ciało to raptownie znalazło się na swoim miejscu. ||||||||||supermaterial||||||atoms||floated|||||||||||||||||||| ||||палило||||принаймні||||звичайне тіло||||||коливалися, літали||простор||||коли|||||узлів|||||знайшло|||| Тіло, яке тут горіло - це був аж ніяк не надматеріальний астрал, а звичайне людське тіло, атоми якого гойдалися десь у просторі, і в ту мить, коли астрал звільнився від пут землі, тіло різко опинилося на своєму місці.

Oczy moje były bielmem materii zakryte i nie mogę stwierdzić, czy prawdą jest, co mi w pewnej chwili powiedziała Sakuntala, wskazując jakiś punkt na powietrzu. ||||||||cannot|||||||||moment||||||| |||білком||закриті||||зазначити|||||||||||вказуючи|||| Мої очі були затулені білизною матерії, і я не можу сказати, чи правда те, що сказала мені в якийсь момент Сакунтала, вказуючи на точку в повітрі.

— Patrz, oto dusza Damajanti leci w wyżyny! Дивись|ось|||||highlands - Дивіться, ось душа Дамаджанті летить у височінь! Widzisz ten błękitny obłok? |||blue cloud ||блакитний|хмара Бачиш ту блакитну хмару? To ona. Вона.

Wszyscy go widzieli tutaj — wszyscy wołali: Всі бачили його тут - всі кричали:

— Pozdrowiona bądź, Damajanti! Привітана|| - Вітаю тебе, Дамаджанті!

Ja nie widziałem nic — i przypuszczałem po prostu, że cała ta gromada ludzi ulega złudzeniu. ||||||||||||||illusion |||||||||||||ulega|ілюзії Я нічого не бачив - і просто припустив, що всі ці люди перебувають в ілюзії. A jednak zbyt wielka powaga była w ich słowach i nie wolno mi traktować jej fałszywie. |||||||||||||тримати|| Але в їхніх словах було занадто багато серйозності, і я не повинен був сприймати їх неправильно. Widać mają oni inne oczy. Видно|||| Мабуть, у них різні очі.

Kiedy zwłoki spłonęły na popiół, odpowiedni urzędnicy zebrali popiół w urnę — i oddali ją rodzinie. |remains||||||||||||| |тіло|спалили||попіл||урядовці||||урну|||| Коли тіло згорало дотла, відповідні чиновники збирали попіл в урну - і віддавали її родині.

Jednakże Narajana uznał za właściwe nie chować ofiarnicy na cmentarzu powszechnym, ale urnę z jej popiołami umieścić w świątyni Słońca. ||визнати||правильне|||жертви|||загальному||||||розмістити||| Однак Нараяна вважав за потрібне не ховати жертву на загальному цвинтарі, а поставити урну з її прахом у храмі Сонця.

Uważał bowiem jej czyn za zjawisko przełomowe w historii Suriawastu: jej dobrowolne męczeństwo podnosiło duchowość ludu Słonecznego o jeden stopień wyżej. |адже||вчинок||явище|переломне явище|||||добровільне|мучеництво||духовність||||||вище Дійсно, він вважав її вчинок знаковим явищем в історії Суріавасту: її добровільна мученицька смерть підняла духовність сунітського народу на один щабель вище.

Było to dnia 12 września 1918 roku. Це було 12 вересня 1918 року.

Nie sądźcie, że tylko my tu na miejscu widzieliśmy tę wielką uroczystość. |судіть|||||||||| Не думайте, що ми були єдиними, хто бачив це велике свято. Wieść o tej ofierze rozeszła się w jednej chwili po całym kraju, telepatycznie rozpowszechniona przez specjalnych heroldów — i również wszyscy, choć na różnych końcach republiki zamieszkali, całą tę uroczystość widzieli naocznie. ||||||||||||||||heralds||||||||||||||with their own eyes Вістка|||жертві|розповсюдилася|||||||||поширена|||посланців|||||||різних кінцях|||||||на власні очі Звістка про це жертвоприношення миттєво облетіла всю країну, телепатично передана спеціальними глашатаями - і всі, хоч і проживали в різних кінцях республіки, бачили всю церемонію на власні очі. Nie widzieli jej tylko zaprzańcy z doliny Gór Zielonych, ale wieść o tym doszła ich w jakiś czas później — i liczna młodzież, która dotąd żyła tam oderwana od praw miejscowych — zjawiła się nagle w stolicy, prosząc, aby ich dopuszczono do ceremonii odcieleśnienia. ||||apostates||||||||||||||||||||||||||||||||||||| ||||зрадники||||||вістка|||дошла|||||||численна|||досі|||||||з'явилася|||||просячи|||допустили||| Цього не бачили лише зловмисники в долині Зелених гір, але новина дійшла і до них через деякий час - і численна молодь, яка досі жила там, відокремлена від місцевих законів, раптом з'явилася в столиці з проханням допустити її на церемонію розсекречення.

Jednakże dla mnie pobyt na tej wyspie utracił wszelki powab. |||||||||charm |||перебування|||||всякий|шарм Однак для мене перебування на цьому острові втратило будь-яку привабливість. O tym tylko marzyłem, aby Suriawastu pożegnać i udać się gdzie bądź, choćby do Kalibanów. ||||||попрощатися||вирушити кудись||||хоча б б|| Я лише мріяв попрощатися з Суріавасту і поїхати кудись в інше місце, хоча б у Калібан.

Próżno mię nęcił Wasiszta, chcąc mi pokazać tutejsze szkoły, wytwórnie różnych obiektów potrzebnych do życia, gospodarstwo rolne, hodowlę bydła itd. In vain||enticed|||||||factories|||||||||| Марно||манив||хочучи|||місцеві||виробництва||об'єктів|потрібних||||сільське|тваринництво|скота| Даремно Васишта заманював мене, бажаючи показати місцеві школи, фабрики для різних життєвих потреб, ферму, скотарство і так далі. — Wiedziałem o tym pokrótce, ale już nie byłem tego ciekawy: i choć niejedno jeszcze wiem, nie będę wam o tym mówił. |||briefly||||||||||||||||| |||коротко кажучи|||||||||не одне|||||||| - Я знав про це коротко, але більше не цікавився: і хоча я все ще знаю не одну річ, я не буду вам про це розповідати. Przyszło mi do głowy, że często najidealniejsze zasady łączą się ze szczególnym okrucieństwem w czynie. ||||||||||||cruelty in action|| |||||||принципи||||особливим|жорстокістю||вчинку Мені спало на думку, що часто найідеальніші принципи поєднуються з особливою жорстокістю на ділі. Jakże można w tym świecie istot uduchowionych — uwieczniać tradycję tak barbarzyńskiej ofiary? ||||||||||barbaric| ||||||spiritual|увічнювати|||варварської| Як можна увічнити традицію такого варварського жертвоприношення в цьому світі одухотворених істот? Nie — nie mogłem tu dłużej pozostać. Ні - я не міг тут більше залишатися.

Noc miałem niespokojną — ukazała mi się w sennym widzeniu Lenora, jakby żegnając mię na wieki. Ніч|||||||||||прощаючись||| У мене була неспокійна ніч - Ленора з'явилася мені у сновидінні, ніби прощаючись зі мною назавжди.

Prosiłem nazajutrz Wasisztę, aby mię przewiózł przez Kalibanię do jakiego portu. |наступного дня|Васишта|||перевіз||||| Наступного дня я попросив Васиштху провести мене через Калібан до якогось порту. Muszę tu bowiem zaznaczyć, że ponieważ Słońcogród żadnego handlu nie prowadzi, gdyż sam sobie doskonale wystarcza, przeto nie ma zupełnie floty ani przystani. ||||||||||||||||||||||harbor or port ||бо|||оскільки|||торгівлі||проводить|оскільки|||||тому що||||||порт Бо мушу зазначити, що, оскільки Місто Сонця зовсім не торгує, бо цілком забезпечує себе, воно не має ані флоту, ані гавані. Wasiszta się zgodził na moje prośby — a mnie już roił się powrót do Europy — poszukiwanie Mirandy — i nowe z nią seanse. |||||||||roił — снився|||||поиск||||||сеанси Васиштха погодився на мої прохання - і я вже думав про повернення до Європи, пошуки Міранди і нові сеанси з нею. Przyszło mi nawet do głowy, czy by nie dało się wykąpać zjawę fluidyczną Mirandy (tj. ||||||||||виконати купання|яви|флюїдну|| Мені навіть спало на думку, чи можна було б скупати флюїдного фантома Міранди (тобто. Lenorę) w Nirwidium płynnym; o ogniu już nie marzyłem. Ленору|||рідкому||||| Ленора) в нірвідієвій рідині; вогонь більше не снився. Wasiszta nie uważał tych życzeń za niemożliwe; owszem, bardzo gorliwie zajął się tą sprawą: dostarczył mi parę butelek Nirwidium, zaznaczając, że jedna szklanka wlana do zwykłej wanny z wodą bardzo gorącą poniekąd zastępuje ogień; analogiczna kąpiel zimna — służyć może do zahartowania widma. ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||tempering the phantom| ||||бажань|||так, звичайно||пристрасно|зайняв||||доставив мені|||||позначаючи||||влита|||||||гарячою|в певному сенсі|замінює||аналогічна|ванна||служити||||привид Васишта не вважав ці побажання нездійсненними, більше того, взявся за справу дуже ревно: забезпечив мене парою пляшечок "Нірвідіуму", зазначивши, що одна склянка, вилита у звичайну ванну з дуже гарячою водою, дещо замінює вогонь; аналогічна холодна ванна - може послужити для загартовування привида.

Nadto dał mi puszkę pastylek żywnościowych, flaszkę wina diamentowego, różne klejnoty, materie odzieżowe itd. надто|||банку||харчових добавок|||діамантового вина||дорогоцінності||одяг| Крім того, він подарував мені бляшанку харчових пастилок, флягу діамантового вина, різні коштовності, одяг тощо. — i nawet miecz nirwidialny. - і навіть меч нірвани. Wszystko to pomieściłem w bardzo poręcznej skrzynce z drzewa cedrowego, nader lekkiej; był to rodzaj sakwojażu. |||||ручної|скринька|||кедрового дерева|дуже|легкої||||саквояжа Я зберігала все це в дуже зручному кедровому ящику, надзвичайно легкому, це було щось на кшталт панно. Rzecz prosta, że traktowałem te zbiory, jako skarb wyższy nad wszelką cenę i że ich pilnowałem jak oka w głowie. |||||скарби|||||всю|||||стежив за ними|||| Простий факт полягає в тому, що я ставився до цієї колекції як до скарбу понад усе і оберігав її, як око в голові.

Pożegnałem przyjaciół, których tu poznałem: rodzinę Wasiszty i Wiśwamitry, Ardżunę i kilka innych osób — i samochodem wyruszyłem w drogę. ||||яких я познайомив|||||||||||||| Я попрощався з друзями, яких я тут знайшов - сім'єю Васішти і Вішвамітри, Арджуною та кількома іншими - і поїхав на машині. Wasiszta był moim przewodnikiem, a w powietrzu czterech młodych ludzi towarzyszyło nam z oddali, na wypadek, gdyby w Kalibanii zdarzyła się nam jaka przykrość. |||гідом|||||||супроводжувало||||||якщо|||сталася нам|||| Моїм провідником був Васишта, а в повітрі четверо молодих людей супроводжували нас здалеку, на випадок, якщо в Калібанії з нами трапиться якась неприємність.

Spłynąwszy na dół z wyżyny, na której leżała stolica wyspy, jechaliśmy dolinami hal sąsiednich — i widzieliśmy po drodze gęste lasy oraz uprawne pola ryżu i pszenicy. Спустившись||вниз||височини||||||||гір||||||густі|||польові||рису|| Спустившись з височини, на якій розташована столиця острова, ми проїхали долинами сусідніх залів - і побачили по дорозі густі ліси та оброблені поля рису і пшениці. — Były też obszerne i bujne pastwiska, na których pasły się liczne stada krów i owiec. ||обширні||пишні|пастбища|||||численні|||| - Тут також були великі і пишні пасовища, на яких паслися численні стада корів і овець. Jechaliśmy bardzo prędko i nie mogłem się im dobrze przyjrzeć; ale przedtem już nieraz miałem sposobność obserwować szczególne zachowanie się zwierząt, ich ruchy jakby pełne świadomości i rozumu; widziałem jak gromadziły się po kilka lub kilkanaście sztuk, rzekłbyś, wygłaszały coś miarowo lub rozmawiały ze sobą itd. |||||||||||||||||||||||||||||||||||||you might say|||rhythmically||||| ||швидко|||||||пригледітись||||||||особливе|поведінка|||||||свідомості|||||збирали|||||кілька або кілька||сказав би|виголошували||помірно||розмовляли||| Ми їхали дуже швидко, і я не міг їх добре роздивитися, але перед тим не раз мав нагоду спостерігати особливу поведінку тварин, їхні рухи, ніби сповнені свідомості й розуму, бачив, як вони збиралися в групи по кільканадцять-дванадцять, можна сказати, по кільканадцять чоловік, щось постійно вимовляли, перемовлялися між собою тощо. Również dziwne było postępowanie psów, których tu koło owiec i bydła krążyło wiele: było w nich jakieś prześwietlenie i powaga nadzwierzęca. |||behavior||||||||||||||radiance||| |||поведінка|||||||скота|кружило|||||||||надзвичайна Також дивною була поведінка собак, яких тут було багато біля овець і великої рогатої худоби: в них відчувалася якась перетримка і надтваринна серйозність. Jest rzeczą prawdopodobną, że zwierzęta, żyjąc tu w atmosferze przesyconej duchowością, same się poniekąd uczłowieczyły. |||||||||||||somewhat|became somewhat humanized |річчю|ймовірною|||||||насиченої||||певною мірою|очеловічилися Цілком ймовірно, що тварини, живучи тут в атмосфері, наповненій духовністю, певним чином олюднилися.

Przyszło mi do głowy, że można by ten sam eksperyment, jaki robiłem z Mirandą, zrobić ze zwierzęciem: psem czy owcą. Мені спало на думку, що той самий експеримент, який я провела з Мірандою, можна провести з твариною: собакою чи вівцею. Wiem, że takie próby były robione w Szwajcarii. |||спроби|||| Я знаю, що такі випробування проводилися у Швейцарії. Zwierzęta również wykazywały astral zaczątkowy. ||||initial stage ||показували||початковий Тварини також демонстрували зародження астралу. Nigdy jednak taka zjawa nie została doprowadzona do końca i oczywiście nie została utrwalona. |||привидіння|||допроваджена|||||||закріплена Однак такий фантом ніколи не був доведений до кінця і, звісно, не був зафіксований. Wiem tylko, że widma psów nie są białe, ale barwne. |||||||||colorful |||привиди||||||кольорові Все, що я знаю, це те, що привиди собак не білі, а кольорові. Jaką jednak mają postać: zwierzęcą czy też ludzką? Але яку форму вони приймають: тваринну чи людську? oto zagadka. ось| ось у чому загадка. Czy pod postacią zwierząt nie kryją się jakieś duchy ludzkie niższej kategorii? Чи не ховаються під виглядом тварин якісь нижчі людські духи? Dusze niedorozwinięte, grzeszne, wykoślawione, które w swej wędrówce pośmiertnej za wpływem karmy spadły do stanu zwierząt? |||distorted|||||||||||| |недорозвинені|грішні|криві душі||||подорожі|по смерті||||||| Недорозвинені, грішні, викривлені душі, які у своїй посмертній подорожі під впливом карми впали до стану тварин? Postanowiłem sobie zająć się tą sprawą w przyszłości. Я вирішив||зайняти|||||майбутньому Я вирішив вирішити це питання для себе в майбутньому.

Owe susznie, o których wspomniałem, były tu wszędzie, a jak mi rzecz wyjaśnił Wasiszta — w każdej z nich mieściła się mała maszyna nirwidialna, złączona z główną i kierowała energią wszystkich zjawisk, które były w jej służbie. боргувати|сушіння|||||||||||пояснив|||||||||||з'єднана||||керувала|||явищ||||| Ці сушарки, про які я згадував, були тут скрізь, і, як пояснив мені Васишта, в кожній з них містилася маленька машина нірвани, з'єднана з головною, і спрямовувала енергію всіх явищ, які перебували в неї на службі. Niekiedy trafiały się susznie znacznie większe, takie niemal jak w stolicy. |попадалися||сушарні||||almost||| Іноді траплялися набагато більші посухи, як, наприклад, майже в столиці. Jakkolwiek byłem mocno zgnębiony, to jednak na życzenie Wasiszty zatrzymałem się w jednym miejscu, aby taką wytwórnię zobaczyć. |||crushed|||||||||||||| Хоча б|||пригнічений||||бажання|||||||||виробництво| Як би я не був пригнічений, я зупинився в одному місці, щоб побачити таку етикетку, за вказівкою Васішти.

Była to cegielnia: kilku techników, zajętych przy tej fabryce powitało nas i wprowadzono mię do środka. ||цегельня|||зайнятих|||фабриці|||||||всередину Це був цегельний завод: кілька техніків, зайнятих на заводі, привітали нас і завели всередину. Był to mianowicie dość obszerny budynek, w którego podziemiach znajdowała się owa maszyna nirwidialna, osłonięta jednakże całym szeregiem osłon z tegoż rogowego materiału, z którego tu różne rzeczy wyrabiano. ||||||||||||||shielded|||||||||||||| ||а саме||обширний|||||||та сама|||захищена|||серією|захист|||рогового матеріалу|||||||виготовляли різні речі Це була досить велика будівля, в підвалі якої знаходилася невидима машина, захищена, однак, низкою кришок з того ж рогоподібного матеріалу, з якого тут виготовляли різні речі. Z podziemia wychodził wielki lej, którego część górna tylko była widoczna. |подземелля|||яма|||верхня|||видима З підземелля виходила велика воронка, з якої було видно лише верхню частину. Podłoga była ruchoma tak, że w pewnej określonej chwili przesuwała się, wnosząc materiał wytworzony do drugiej kamery. Підлога|||||||||пересувалася||вносячи||створений|||камери Підлога була рухомою, тож у певний момент часу вона рухалася, переносячи вироблений матеріал до другої камери. Kilku Słońcogrodzian siedziało w podziemiach i poruszało korbą, jak się domyślałem z regularnego odgłosu, który mię dochodził. ||||||рухало|кривим важелем|||як я здогадувався||регулярного|звуку|||доходив до Кілька "Сонячних птахів" сиділи в підвалі і крутили кривошип, як я здогадався з регулярного звуку, який я почув. Jednocześnie dach budynku szeroko odsłonięto i wkrótce z owego leja zaczęła wychodzić blado-żółta para, od czasu do czasu sycząc już to słabiej, już mocniej — i ciemniała powoli, przechodząc w barwę chamois. ||||uncovered|||||||||||||||||||||||||||chamois color ||||широко відкрито||||того|яма||||||||||шиплячи|||||||темніла||перетворюючись на||колір|хамоїс У той же час дах будівлі був широко розкритий, і незабаром з цієї воронки почала виходити блідо-жовта пара, час від часу шиплячи все слабше і слабше, і повільно темніючи до кольору сарни. Powietrze naokoło leja również ciemniało — i, rzekłbyś, zlewało się z tą parą, a po kwadransie mięszanina pary powietrznej i nirwidialnej zaczynała gęstnieć — i, po prostu mówiąc, z podziwu gębę otworzyłem: ta gęstniejąca masa, która powstała z *niczego*, opadała na podłogę — i, jak z boku na podwyższeniu stojąc, mogłem zauważyć, układała się w pewien kształt geometryczny, zgodnie z formą tej części podłogi, która stanowiła receptaculum wyrobionej materii. ||конусоподібна форма||потемніло||||||||||півгодини|суміш||повітряної|||починала|густіти||||||подиву|ротом|открыл рот||густіючий||||||опадала на землю||підлогу||||||||||укладалася||||форма||відповідно до||||||||резервуар матерії|виробленої| Повітря навколо воронки також темніло - і, можна сказати, зливалося з цією парою, і через чверть години мішанина з повітря і нірвоянтної пари почала густіти - і, просто кажучи, я відкрив рота від подиву: ця густа маса, що виникла з "нічого", падала на підлогу - і, як я міг бачити збоку, стоячи на підвищенні, вона утворювала певну геометричну фігуру, згідно з формою тієї частини підлоги, яка була вмістилищем викопаної речовини. Była to masa typu galarety: w ciągu jakiej godziny przepełniła ona całą przestrzeń owej podłogi ruchomej. ||||jelly-like substance||||||||||| ||||гелю|||||переповнила|||простір|цієї||рухомої підлоги Це була маса типу желе: за якусь годину вона переповнила весь простір тієї рухомої підлоги. W danej chwili ruch maszyny się zatrzymał; ściana boczna hali, w której byliśmy, podniosła się do góry — i podłoga przesunęła się do drugiej kamery. ||||||||бічна|зали||||||||||перемістила|||| У певний момент рух машини зупинився, бічна стіна зали, в якій ми перебували, піднялася - і підлога перемістилася в іншу камеру. Tu pomieszczony był w powietrzu zwisły szereg długich ostrych rozcinaków, które naraz opadły na tę masę i pocięły ją na szereg równoległych sześcianów nierównobocznych; podobne noże boczne rozcięły tę masę w poprzek. |розміщений||||висячий||довгих||різаків||одразу||||масу||порізали|||ряд|паралельних|кубів|нерівнобічних||ножі|бокові|розрізали||масу||поперек Тут у повітрі висів масив довгих гострих ножів, які одночасно опускалися на цю масу і розрізали її на ряд паралельних нерівних кубиків; подібні бічні ножі розрізали цю масу впоперек. Były to cegły. Це була цегла. Wówczas maszyna podziemna zaczęła działać znowu: pod podłogą znajdował się połączony z nią rodzaj kaloryferu, który te cegły momentalnie doprowadzał do wysokiej temperatury, suszył i nadawał im trwałość niewzruszoną. Тоді||підземна||працювати|||підлогою|||з'єднаний||||радіатора|||||підводив||||||||стійкість|незмінну Потім знову запрацювала підземна машина: під підлогою до неї був підключений своєрідний радіатор, який миттєво доводив ці цеглини до високої температури, висушував їх і надавав їм непохитної міцності. Podłoga przesuwała się poza budynek na otwarte pola: tu oblewano cegły wodą lodowatą za pomocą jakby sikawek. ||||||відкриті|||поливали|||крижану||||сигнальних труб Підлога виходила за межі будівлі у відкрите поле: тут на цеглу за допомогою своєрідного соска лилася крижана вода. Na małych wózkach przewożono je na pole obok budynku: był to magazyn cegieł, których tu miałeś miliony. ||візках|перевозили|||||||||цегли|||| Їх вивозили на маленьких візках на поле поруч з будівлею: це був склад цегли, якої у вас тут були мільйони. Gdy podłoga była opróżniona, wracała na swoje miejsce, a tymczasem z drugiej strony tegoż budynku wysuwała się inna podłoga z nowym zapasem materii budowlanej. Коли|||порожня|поверталася||||||||||||||||||| Коли поверх спорожнявся, він повертався на своє місце, а тим часом інший поверх з новим запасом будівельного матеріалу виїжджав з іншого боку тієї ж будівлі.

Jakkolwiek wszystkie dalsze stadia tej roboty dawały się jasno tłumaczyć, to jednak tajemnicą pozostanie dla mnie na zawsze początek tworzenia się tej materii. Як би там не було|||стадії|||давали|||пояснити||||залишиться||||||створення||| Хоча всі подальші етапи цієї роботи можна було б чітко пояснити, початок формування цієї матерії назавжди залишиться для мене загадкою. Byłem świadkiem tego cudu, ale nie jestem w stanie oznaczyć momentu, w którym nicość zmieniła się w ciało realne. |||чудо||||||означити||||недійсність||||| Я був свідком цього дива, але не можу відзначити момент, коли небуття перетворилося на справжнє тіло. Nicość — mówię — nie zaś powietrze, gdyż, jak mi to wyjaśnił jeden z techników — maszyna tworzy naprzód Nirwidium, to jest rozkłada materię (powietrze) na jej atomy czyli punkty geometryczne (inaczej mówiąc — nulla), a potem nadaje im formę dowolną. |||||||||||||||ahead||||||||||||||||||||| Нічого|||а не||бо||||пояснив||||||впереди||||розкладає|||||||||||нуль, нічого||||||будь-яку Небуття, кажу, не повітря, бо, як пояснив мені один технік, машина створює нірвідіум заздалегідь, тобто розкладає матерію (повітря) на її атоми або геометричні точки (іншими словами, нулі), а потім надає їм будь-якої форми. Każda z maszyn działa na wszystkie sposoby i może wszystko wytwarzać; zależy to od węgielnicy, która w ten lub inny sposób nastawia oddech maszyny. ||||||||||||||set square||||||||| ||||||||||виробляти||||вуглярні|||||||налаштовує|дихання| Кожна машина працює по-різному і може виробляти все, що завгодно; це залежить від карбюратора, який так чи інакше задає дихання машини. Zwykle jednak każda maszyna się specjalizuje tak lub inaczej: tu, gdzie byłem, wyrabiano wyłącznie cegły. Зазвичай||||||||||||виробляли|виключно| Зазвичай, однак, кожна машина так чи інакше спеціалізується: тут, де я був, робили тільки цеглу.

Póki miałem przed sobą to dziwne widowisko, byłem wielce nim zaabsorbowany. ||||||||||absorbed by it ||||||видовище||дуже|| Поки переді мною було це дивне видовище, я був повністю поглинутий ним. Z chwilą jednak kiedy musiałem pożegnać tę miejscowość i kiedy siadłem do wózka z powrotem, na nowo ogarnęła mię melancholia. |||||||||||||||||||melancholy |з моментом||||попрощатися||населений пункт|||||||назад|||охопила|| Однак у той момент, коли мені довелося попрощатися з цим містом, і коли я знову сів у коляску, мене знову охопила меланхолія.

Zabawiłem tu blisko trzy godziny i kiedyśmy znowu ruszyli w drogę, już zaczynał się zmierzch. ||||||||||||||dusk Провів||||||коли ми||||||||сумерки Я пробув тут майже три години, і коли ми знову вирушили в дорогу, вже починало сутеніти. Krajobraz był przez dłuższy czas jednostajny: pola i lasy, gdy naraz znalazłem się w prześlicznym parku, pełnym najrozmaitszych barwnych drzew, kwietników wonnych i kolorowych, sadzawek srebrnych. ||||||||||||||gorgeous||||||||||silver ponds| пейзаж|||||одноманітний|||||раптом||||чудовому||повним різноманіттям|||||ароматних||кольорових|ставків сріблястих|сріблястих Пейзаж довго був одноманітним: поля і ліси, як раптом я опинився в прекрасному парку, повному найрізноманітніших кольорів дерев, запашних і барвистих клумб, сріблястих ставків. Światełka płonęły między drzewami, a dokoła widziałeś altany bluszczem i winem obrośnięte i śliczne pałacyki. |||||||arbors|with ivy||||||small palaces вогники|горіли||||||бесідки|плющем||вином|оброслі||гарні|палациків Між деревами горіли вогні, а навколо виднілися альтанки, порослі плющем і виноградними лозами, і гарненькі палацики. Dokoła słychać było wzruszającą muzykę i śpiewy rozdzwonione młodymi głosami. |||зворушливу||||звонкі||голосами Звідусіль лунала піднесена музика і співи, що лунали молодими голосами. Widziałem też mnóstwo młodych parek: chłopcy i dziewczęta krążyli tu po ogrodzie — a tak pięknie wyglądali, tak w ich postaci była widoczna miłość życia i rozpęd życiowy, tak tu wszystko dyszało radością, szczęściem, nadzieją, żem zaczął wzdychać, jak człowiek, który zobaczył Eden i wie, że już do niego nie wejdzie. |||||||||||||||||||||||||vitality|||||||||||||||||||||||| ||||парочки||||||||||красиво|||||||очевидна||||розгін|життєвий|||||||надією|що||вздыхати|||||Едем||||||||війти Також я побачив багато молодих пар: хлопців і дівчат, які бродили тут по саду - і вони виглядали так красиво, любов до життя і життєвий імпульс був настільки очевидний в їх фігурах, все тут дихало радістю, щастям, надією, що я почав зітхати, як людина, яка побачила Едем і знає, що більше в нього не потрапить. Istotnie ogród ten wydawał mi się Edenem. Дійсно|||||| Дійсно, цей сад здавався мені Едемом. Wasiszta, jakby przeczuwał moją ciekawość, powiedział mi: Васишта, ніби відчуваючи мою цікавість, розповів мені:

— To jest Radżiwa. - Це Раджив. Tu młodzież nasza po wulkanizacji przebywa koło roku: każdy ze swoją kochanką. ||||вулканізації||||||| Тут наші молоді люди живуть близько року після вулканізації: кожен зі своєю коханкою. Życie zaś tak tu jest urządzone, że ci młodzi ludzie żadnej troski nie mają — i mogą się w pełni i bezwzględnie oddać jednej tylko sprawie, to jest miłości. |||||arranged|||||||||||||||||||||| |а||||влаштоване||||||турботи|||||||||безумовно||||||| І життя тут влаштоване таким чином, що ці молоді люди не мають жодних турбот - і можуть повністю і абсолютно присвятити себе лише одному - любові. Patrz — ten większy budynek tam, nieco w głębi ogrodu: świetny jak pałac bogów. Дивись|||||трохи||||чудовий||| Подивіться на ту більшу будівлю, трохи далі в саду: розкішна, як палац богів. To świątynia Miłości! Це храм Любові! Tu odprawiają się nabożeństwa, które celebrują mistrze kapłani i mistrzynie kapłanki, najbardziej wtajemniczeni w arkana miłości. |||services|||||||||||| |відправляються||богослужіння||святкують||священики||місцеві жінки|жриці жриці||найбільш обізнані||таємниці любові| Тут відбуваються богослужіння, які проводять майстри-жерці та майстри-жриці, найбільш посвячені в аркани любові. Oni tym młodzieńcom i pannom opowiadają misteria tej sprawy, która u nas uchodzi za jedną z najważniejszych i najpoważniejszych w życiu. ||молодим людям||паннам||таємниці||||||вважається|||||||| Вони розповідають цим юнакам і дівчатам таємниці цієї справи, яку ми вважаємо однією з найважливіших і найсерйозніших у житті.

Pięknie by to było mieć dwadzieścia lat i żyć z jedną istotą umiłowaną w zaczarowanych ogrodach Radżiwa! Прекрасно|||||||||||||||| Було б чудово мати двадцять років і жити з коханою людиною в зачарованих садах Раджіва! Ale młodość nie powraca. |молодість||не повертає Але молодість не повертається.

Jechaliśmy dalej — i zbliżaliśmy się do granicy. Ми поїхали далі - і наблизилися до кордону. Postanowiliśmy nocować w jej pobliżu: zatrzymaliśmy się pod gołem niebem koło lasu figowego i ułożyliśmy się do snu na ziemi: trawa była świeżo skoszona i spaliśmy w odurzającym zapachu siana i kwiatów polnych. ||||||||||||fig tree|||||||||||||||||||| Вирішили||||||||голим небом||||фігового лісу||||||||||||||||||||польових Ми вирішили заночувати біля нього: зупинилися під голим небом біля фігового лісу і вляглися спати на землі: трава була свіжоскошена, і ми заснули в п'янкому запаху сіна і польових квітів.

O świcie ruszyliśmy w dalszą drogę. |на світанку|||| На світанку ми вирушили в дорогу.

Spływaliśmy wózkiem coraz bardziej na równinę aż dotarliśmy do płaszczyzny mało co wyższej nad poziom morza a wcale gładkiej. Спливали|коляскою||||||дотягнули||площини|||||рівень моря|моря|||гладкої Ми пливли на візку все далі і далі вниз по рівнині, поки не досягли площини ледь вище рівня моря і зовсім не гладкої. Odgłos trąb dał nam znać, żeśmy dojechali do granicy Republiki Słonecznej. звук|||||що ми|дослухалися|||| Звук сурми сповістив нас про те, що ми досягли кордону Республіки Сонячного Сяйва. Wasiszta mi powiedział: Васишта сказав мені:

— Jeżeli chcesz, możesz pojechać koleją żelazną, gdyż Anglicy zbudowali tu linię aż do portu Lokombo. ||||залізницею|залізною|оскільки||||||||Локомбо - При бажанні можна поїхати залізною дорогою, адже англійці проклали сюди лінію аж до порту Локомбо. Ale, że tu ludność jest dzika, więc możesz być, jako obcy, narażony na przykrości. |||||||||||||неприємності Але населення тут дике, тож ви, як чужинець, можете наражатися на роздратування. Radziłbym ci więc, abyś lepiej ze mną pojechał: gdyż w razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa ja i nasi czterej żołnierze przyjdziemy ci z odsieczą. |||||||||||||||||||||to the rescue ||||||||оскільки|||будь-якого|||||чотири|солдати||||підмогою Тому я раджу вам, щоб ви поїхали зі мною, бо в разі будь-якої небезпеки я і четверо наших солдатів прийдемо вам на допомогу. Dowieziemy cię do samej przystani i dowiemy się, kiedy zawinie tam jaki okręt angielski. Довеземо||||до самого порту||дізнаємося|||завітає|||корабель| Ми доставимо вас до самої гавані і дізнаємося, коли туди зайде будь-який англійський корабель.

Posłuchałem ich rady i przejechałem kraj wózkiem wraz z nimi: był to istotnie kraj półdziki, pozbawiony gościńców, z rzadka jeno przepleciony uprawnymi polami. ||||||коляскою||||||істотно||||гостинців|||лише, тільки|переплетений|обробленими| Я послухався їхньої поради і поїхав з ними на возі через всю країну: це була справді напівдика країна, без жодних вказівників, лише зрідка перемежована з обробленими полями. Ludność czarniawej cery, prawie naga, krążyła po drogach i lasach, oddana głównie polowaniu i hodowli bydła. |чорної шкіри|чорна шкіра||гола|||||||головним чином|||випасу худоби| Чорношкіре населення, майже голе, блукало дорогами і лісами, займаючись переважно полюванням і скотарством. Chaty miała nędzne, lepianki budowy okrągłej, poczerniałe od dymu. ||miserable|||||| ||жалюгідні|глиняні хати||круглої форми|потемнілі|| Його хатини були обшарпані, котеджі круглої форми, почорнілі від диму. Od czasu do czasu spotykałeś wspaniałe pałace, widocznie budowane przez architektów europejskich, dokoła nich piękne parki, a tuż obok błoto, brud, gnojowiska. |||||||||||||||||||||manure heaps |||||чудові||очевидно||||||||||неподалік||бруд, брудні||гнійники Час від часу траплялися розкішні палаци, побудовані, очевидно, європейськими архітекторами, з прекрасними парками навколо, але поруч з ними - багнюка, бруд, нечистоти. Były to rzeczywiście dworce tutejszych bogaczów, koło których gnieździła się ostatnia nędza. ||дійсно||місцевих|||||||бідність Це справді були станції місцевих багатіїв, біля яких тулилися останні бідняки. Taki tu był świat: niewola, łzy, rozpacz, głód, żebractwo, obok najwytworniejszych zbytków i rozkoszy. |||||tears|||||||| |||||сльози|||жебрацтво||найвишуканіших|розкоші|| Таким був тутешній світ: неволя, сльози, відчай, голод, жебрацтво, поряд з найвишуканішими насолодами та задоволеннями. Uważałbym za rzecz zupełnie sprawiedliwą, gdyby Słońcogrodzianie tę barbarię podbili i tych dzikusów podnieśli choć na taki poziom, jaki w Suriawastu osiągnęły psy i krowy. Я б вважав|||||якби|||варварство|підкорили|||диків|підняли б||||рівень||||досягли||| Я вважав би цілком справедливим, якби суніти завоювали це варварство і підняли цих дикунів хоча б до того рівня, якого досягли собаки і корови в Суріавасту.

Zachowanie się czarnych w stosunku do nas było niezbyt przyjazne, ale dość pokorne, gdyż pamiętali wciąż, jak ich nasza armia niedawno doprowadziła do zagłady — a wielu jeszcze dotychczas leży we śnie bezczynnym. поведінка||||||||не дуже|дружнє|||покірне|оскільки||досі||||||привела до||загибелі||||досі ще||||бездіяльному Поведінка чорношкірих по відношенню до нас була не дуже привітною, але досить покірною, оскільки вони все ще пам'ятали, як наша армія нещодавно принесла їм загибель - і багато хто з них досі лежить уві сні бездіяльності.

Anglicy tu przyjeżdżają kupować korzenie, jak pieprz, cynamon, muszkat, imbir, a również perły, które łowią mieszkańcy nadbrzeżni. ||||коріння||перець чорний||||||||||прибережні Англійці приїжджають сюди, щоб купити коріння перцю, кориці, мускатного горіха, імбиру, а також перлів, які ловлять прибережні жителі. Dlatego pobudowali koleje i nieraz do Lokombo docierają. |||||||reach ||залізниці|||||досягають Тому вони побудували залізницю і іноді доїжджають до Локомбо.

Był tu właśnie statek, jadący do Suezu. |||корабель|який їде||Суець Тут був просто корабель, який прямував до Суеца. Nie była to droga bardzo bezpieczna, ale jak najprędzej chciałem dopłynąć możliwie blisko Europy. |||||безпечна|||якнайшвидше||доплисти|можливо найближче|| Це був не дуже безпечний маршрут, але я хотів якнайшвидше підплисти до Європи якомога ближче. Rozmówiłem się z kapitanem „Leukotei” i w braku pieniędzy zapłaciłem mu łańcuchem złotym, który otrzymałem od Wasiszty. ||||Леукотея|||||||ланцюгом||||| Я поговорив з капітаном "Лейкотея" і, не маючи грошей, заплатив йому золотим ланцюжком, який отримав від Васишти.

Okręt odpływał jutro rano o świcie. Корабель|||||на світанку Корабель мав відплисти завтра на світанку. Dziękowałem swemu gospodarzowi za gościnę i czterem żołnierzom za gotowość pomocy. |своєму|||гостинність|||солдатам||| Я подякував господареві за гостинність, а чотирьом солдатам - за готовність допомогти. Wziąłem swoją cenną skrzynkę i wniosłem ją na okręt, gdzie prosiłem o pomieszczenie w bagażach za pokwitowaniem. Я взяв||цінну||||||корабель||||місце||||з квитанцією Я взяв свою дорогоцінну скриньку і приніс її на корабель, де попросив здати її в багаж з квитанцією. Moi przyjaciele odlecieli, przy czym Wasiszta linkę dość długą przywiązał do samochodu i tak lecąc powietrzem ciągnął go za sobą. ||||||long rope||||||||||||| ||відлетіли||||мотузку|||прив'язав|||||літаючи||тягнув його||| Мої друзі полетіли, а Васиста прив'язав до машини досить довгу мотузку і так летів у повітрі, тягнучи її за собою. Samochód leciał jak wicher, aż Czarni w przerażeniu uciekali. |||вітер||Чорні||жаху| Машина летіла, як вихор, поки чорношкірі в жаху не розбіглися врізнобіч.

Za inny jakiś klejnot jeden z podróżnych dał mi sumę dość znaczną tak, że mogłem z nią dojechać do Europy. |||дорогоцінність|||мандрівників|||||значну|||||||| За іншу коштовність один з мандрівників дав мені досить значну суму, щоб я міг дістатися з нею до Європи.

Nazajutrz rano wyruszyliśmy w drogę. наступного дня|||| Наступного ранку ми вирушили в дорогу.