100 tys. zł za IDEALNE CIAŁO. Inwestycja czy fanaberia? – 7 metrów pod ziemią
Od początku problemem były uszy, ponieważ miałem odstające uszy,
dzieci w przedszkolu i szkole podstawowej
wołały na mnie "miś uszatek",
"słonik Dumbo".
Nos był trochę szerszy, trochę zadarty.
Zdarzały się imprezy, gdzie umawialiśmy się na wieczorną porę i przyjeżdżała pani doktor
i wszystkim obecnym na imprezie robiła botoks.
To było botoks party.
Mamy nos, mamy uszy, mamy botoks, mamy policzki,
to wszystko, czy było coś jeszcze?
A to początek dopiero.
Kuba, kilkanaście lat temu zdecydowałeś się na 1 operację plastyczną.
Co to było? I po co?
To był nos,
a było to dlatego,
ponieważ jak byłem dzieckiem to miałem bardzo odstające uszy.
Ja rozumiem, że nos jest gdzie indziej niż uszy,
No właśnie.
I w ogóle moim pierwszym pomysłem na poprawienie czegokolwiek u siebie,
to był pomysł zniwelowania tych odstających uszu, ponieważ pamiętam,
jak dzieci w przedszkolu wołały na mnie
Uszatek, Miś Dumbo czy tam słoń Dumbo,
natomiast nos dlatego, że przyszedł taki moment, że
jakaś większa suma pieniędzy jak na tamte czasy
wpłynęła na moje konto i pomyślałem sobie, że nos jest droższy,
oczywiście sprawdziłem, bo jak zacząłem sprawdzać jak się robi uszy,
no to zacząłem sprawdzać jak się robi różne inne rzeczy.
Generalnie ten nos pojawił się nie tylko dlatego, że
wpadła większa gotówka, ale dlatego, że
pojawił się też problem z nosowością głosu, który niestety mi został,
więc żeby zrobić przegrodę,
wpadłem na taki pomysł, żeby zrobić tę przegrodę i przy okazji, żeby
też coś plastycznie poprawić.
No i tak to się zdarzyło.
Na czym polegała zmiana? Jak było wcześniej?
Nos był trochę szerszy i trochę
zadarty.
Teraz jest węższy i
no i mniejszy generalnie, tak.
Byłeś, jesteś zadowolony z tego efektu?
Tak, w ogóle od tego nosa zaczęła się cała moja przygoda z estetyką, medycyną estetyczną, bo
to jest tak, że jak idziesz na zabieg i podpisujesz te wszystkie dokumenty, gdzie lekarze
kliniki zarzekają się, żeby w żaden sposób nie wziąć odpowiedzialności za to, jak pójdzie coś źle,
to jest element, w którym jest napisane, że
lekarz do pewnego momentu ma możliwości, a potem już jest tylko efekt
tego, jak się goimy, że niekoniecznie może to byś takie oczekiwanie jakie mamy w głowie, no bo takie mamy.
I mam w swoim towarzystwie osoby, które spróbowały
operacji plastycznych i już nigdy do nich nie wrócą, bo efekt, który
został po tej operacji nie był nawet zbliżony do tego, co mieli w głowie.
U mnie ten efekt przewyższył to, co miałem w głowie. Byłem zachwycony.
A nie miałeś takich obaw, że coś pójdzie nie tak, że będziesz żałował?
Nie, wtedy tak w ogóle nie myślałem, to
miałem dwadzieścia lat i to było takie "fajnie no".
Nikt nie robi w moim wieku, nie stać kogoś, no to super, róbmy.
Okej. Był nos, byłeś zadowolony, więc?
Pomyślałem sobie - fajnie wyszło, to może uszy?
No i już wtedy mieszkałem w Warszawie,
Jeszcze co do tego nosa, to jeszcze wszyscy mi mówili, że mam tego nie robić, że mam dobry nos,
jak już wiedzieli, że samo przekonywanie,
że to jest głupie, że to fanaberia nie da rady, to
mówili, że to jest bardzo bolesne.
Bardzo bolesne.
Do tego stopnia, że wiem, że rodzina i znajomi dzwonili do siebie i mówili tak:
jak będzie mówić, to mów, że bolało.
Albo, że znasz kogoś, kogo bolało.
Powiem szczerze, że nos mnie w ogóle nie bolał.
Jak mi wyjmowali to wszystko, bo ma się praktycznie wypchane do tego momentu
waciki, bandaże,
to było jedyne nieprzyjemne, że no po prostu to
czuć było ten ruch, to jakby włożyć sobie kawałek
jakiejś zapałki do nosa.
Natomiast nie bolało. Zatem uszy...
były operacją o znieczuleniu miejscowym, metodą się wchodzi i wychodzi za pięć godzin.
Słyszy się jak ta nitka przez tą chrząstkę
przebiega, no i uszy to był hardcore przez trzy miesiące.
Mieszkałem wtedy na Saskiej Kępie,
no i całe szczęście, że niedaleko miałem szpital,
ponieważ znieczulenie było mi bardzo potrzebne.
No ale nie zniechęciłeś się...?
Tak Byłem bardzo zadowolony.
No i zaczęło się szukanie dalszych defektów.
A czy nie było tak, że zacząłeś w pewnym momencie szukać na siłę?
Tzn. to było tak, że wchodząc w
zacząłem pracować trochę w show biznesie, poznając...
Show biznes jest połączony niemalże z medycyną estetyczną i to nie chodzi o to, że on się dopiero teraz połączył,
tylko to było od lat. Siłą rzeczy zacząłem
poznawać ludzi, którzy byli lekarzami, albo którzy
byli związani z gabinetami medycyny estetycznej.
No i stało się tak, że był taki czas, że stało się bardzo modne botoks party...
Botoks party?
Co to takiego, na czym to polega?
To jest tak, że wchodzisz do gabinetu
albo do mieszkania, profesjonalnie
powinienem powiedzieć, że do gabinetu, ale zdarzały się sytuacje,
gdzie po prostu umawialiśmy się na wieczorną porę i przyjeżdżała pani doktor i
wszystkim obecnym na imprezie robiła botoks.
To było botoks party.
Natomiast chodząc na takie imprezy, widząc, że
jedna osoba młodnieje, druga coś zmienia
i oczywiście wszyscy zaprzeczają, bo to był moment, że wszyscy zaprzeczali,
to sobie pomyślałem, kurczę, no potrzebuje dalej,
zwłaszcza, że widzę kolejne rzeczy, które mi nie pasują.
Ja mam dosyć bogatą, tzn., teraz może nie mam,
bo niewiele się rusza, ale miałem dosyć bogatą mimikę,
no i po pewnych wakacjach, zobaczyłem, że ja mam
w wieku 24 lat czoło takie
pomarszczone.
Wiedziałem, gdzie uderzyć, bo na jednej imprezie poznałem kogoś, kto zna kogoś,
tak się zaczęły kolejne sytuacje i jakoś tak przez te
przez ten show biznes i te media zdarzyło się, że
zadzwonili do mnie z
realizatorzy filmu "pragnienie piękna".
Fabularyzowany dokument o operacjach plastycznych,
Gdzie trzema bohaterkami były kobiety i jednym bohaterem miał być facet.
I to był przełom, ponieważ ten film realizowaliśmy przez prawie półtora roku,
ze względu na to, że ekipa była z różnych części świata,
reżyser też, my byliśmy między Gdynią, Gdańskiem, Szczecinem, Warszawą,
natomiast to był czas, w którym ja poznałem wiele lekarzy medycyny estetycznej.
I to uświadomiło mi, jaką mam teraz moc i możliwości.
Oczywiście elementem filmu było to, że ja sobie jakiś zabieg wykonuje w trakcie jego realizacji.
Nie było to elementem filmu narzuconym,
tylko ja powiedziałem, że to jest jeden z moich warunków, skoro już mam dostęp do takich możliwości.
I dzięki tylko Agacie Kuleszy, dziękuję Ci Agatko do tej pory,
nie zrobiłem sobie implantów policzków, ponieważ
plan 1 był taki, że będą mi robić bardzo inwazyjną
operację implantów policzków.
Czemu dziś mówisz dzięki bogu?
Ponieważ widziałem po latach jak to wygląda u innych.
Żałowałbyś?
Żałowałbym. I pamiętam jak siedzieliśmy dwa dni przed operacją
i gdzieś rozmawialiśmy i Agata do mnie mówi,
"ale ja widziałam". Jeszcze wiedząc, że gdzieś tam zdarzało mi się grać
ona mówi, że "ja widziałam takich aktorów i aktorki, którzy
grając gdzieś w teatrze
tak napięli twarz, że widać było gdzieś kontury tego czegoś w środku".
Na implanty się nie zdecydowałeś, a zdecydowałeś się wtedy na...?
Wtedy się zdecydowałem na to, żeby wypełnić policzki takim bardzo gęstym preparatem, który
po pół roku do roku miał zniknąć.
Tyle tylko, że mi się to tak spodobało za pierwszym razem,
oczywiście tam miałem taką możliwość, że jeśli efekt mi się
nie będzie do końca podobał, to można dołożyć.
Więc ja te policzki dokładałem przez trzy lata.
Teraz też bym tego nie zrobił.
To nie jest tak, że ja robię i robię przez
lata i robię to samo i myślę "o super",
bo widziałem, porównując swoje zdjęcia z przeszłości,
bo wyglądałem jakbym jadł cały czas,
co jeszcze bym chował tam bardzo głęboko.
Czyli na tamten czas przesadziłeś?
Tak, ale też nie miałem lekarza, który by mi powiedział: stop.
No właśnie, to niepokojące.
To jest bardzo istotna rzecz, której nikt zazwyczaj nie porusza,
tylko mówi, że to jest czyjaś fanaberia.
Ta gęsta substancja, którą wstrzykiwano ci w policzki, jaki dawała efekt?
Chodziło o to, żeby wydobyć policzki,
żeby one były bardziej kształtne, okrągłe, żeby
wizualnie też zmieniła ci się twarz, w sensie
takim, żeby była szczuplejsza,
generalnie, żeby taki trójkącik się zrobił.
Mamy nos, mamy uszy, botoks, mamy policzki...
Usta.
Usta. Co z ustami?
Usta regularnie wypełniam, nie zmienię tego i będę to robić do końca życia,
bardzo podoba mi się kształt ust od lat, który mam taki sam,
po wypełniaczu. Miałem małe usta, mniejsze
może nie małe, mniejsze,
są wypełnione, są podkreślone, są elementem, który widać,
myślę, że pasują do twarzy.
To wszystko, czy było coś jeszcze?
To początek dopiero.
To co dalej, idźmy dalej. W międzyczasie zrobiłem sobie przeszczep włosów,
niestety nie byłem zadowolony.
Przeszczep włosów dlatego, bo?
To też zdarzyło się na planie pewnego serialu, gdzie
słyszałem na tych krótkofalówkach,
że proszę coś zrobić z tyłem jego głowy.
Ten kompleks, który gdzieś tam był
nagle usłyszało wiele osób w tym ja.
To było takie dosyć...
To był nawet większy kompleks niż uszy w pewnym momencie.
Po tym przeszczepie włosy się pojawiły, natomiast
proces okazał się być procesem genetycznym, więc jest tak, że nie zatrzymamy go.
Więc do tego przeszczepu zaczęły dochodzić posypki tak zwane,
Czyli?
Celebryci powinni o tym wiedzieć, bo polscy celebryci tego używają,
jak ktoś ogląda programy rozrywkowe,
to powinien wiedzieć. Panowe tego używają.
Głównie w jednej ze stacji.
Nie powiem, w której, a wiem.
Dopiera się kolor, to są takie mikrowłókna, które
dobierasz do swojego koloru włosów.
I sypiesz je na przerzedzenia.
Po czym lakierujesz, żeby to wszystko się skleiło w taką konstrukcję i
wygląda to jak twoje włosy.
Na 1 rzut oka jest super, jeśli pracujesz w telewizji jest super,
ale tak, wyjdziesz na dwór,
jak jest słonecznie i zacznie padać deszcz, nie masz wiaty, parasola - wszystko spływa.
Pójdziesz do sklepu przymierzyć koszulkę, zapomnisz, że masz to na głowie,
na koszulce zostaje wielka plama, ty nie masz włosów i musisz kupić kolejną czapkę.
I jakiś rok temu
postanowiłem zgolić głowę, półtora roku temu postanowiłem zgolić głowę,
po przeszczepie została blizna,
jakoś mi to nie pasowało i dowiedziałem się o mikropigmentacji
skóry głowy, czyli takim tatuażu medycznym,
która ma imitować cebulki włosowe.
Jedyny taki minus tego wszystkiego, to jest to, że jeżeli
jeszcze masz włosy i jesteś do nich przywiązany, a każdy facet jest,
no bo jest i nie chce się przyznać,
no to musisz się zgolić, żeby mieć ten efekt
ogolonej głowy, czyli zamysł jest taki, że
facet, który to zrobi, może powiedzieć mam super
gęste włosy, ale z wygody golę je na łyso.
No i okazało się, że oprócz tego, że wykonałem ten zabieg,
Czyli ty w tej chwili masz tatuaż?
I on imituje takie cebulki włosów?
Wow.
W życiu bym nie pomyślał.
Tu miałem bliznę, którą też zapigmentowano,
ta blizna była bardzo jasna,
niefajna, teraz wygląda bardzo fajnie.
Rzeczy, które kiedyś były twoimi kompleksami,
dzisiaj, z tego, co wnioskuję, nie stanowią dla ciebie problemu, mówisz o nich otwarcie.
Nie wstydzisz się. Wielu mężczyzn by ukrywało, że coś zmieniało w swoim wyglądzie,
a ty nie. Skąd u ciebie taka postawa, odwaga?
Ja nie nazwałbym tego odwagą, ja po prostu taki jestem.
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie w taki sposób,
że to jest postawa jakaś i chciałbym, żeby ktoś brał ze mnie przykład.
Uważam, że po prostu jeśli coś się
zrobiło i ktoś pyta o to, bo widać, że coś się zmieniło
na twoim ciele, no to mówisz co, a nie zaprzeczasz.
Czy ty w jakiś sposób nie uzależniłeś się od tych zmian?
Był moment, że tak. Był moment, kiedy miałem dostęp
do tak wielu lekarzy i możliwości i oczywiście
nie szły za tym zbyt wielkie pieniądze, bo wiadomo jest, jak to się robi po znajomości.
Natomiast wiem już, że nie trafię w takie ręce,
to po 1, a po 2 wiem już czego nigdy nie zrobię,
a po 3 wynika to z tego, że porównuję swoje zdjęcia jednak,
słyszę komentarze, że to jest zupełnie inna osoba
i wiem, czego bym nie zrobił, gdybym cofnął czas.
Więc myślę, że nie jestem uzależniony, tylko utrzymuję to, co mam.
I denerwują mnie zmarszczki i
może ktoś mówić, że się chce starzeć z godnością, fajnie.
Super, cieszę się. Najgorsze jest w tym wszystkim dla mnie to, że
tak jak z czarnym piątkiem, ktoś ma mi mówić, że ja mam sobie tego nie zrobić, bo jemu się to nie podoba, no.
Ile kasy wydałeś na to wszystko? Liczyłeś?
Dobrze, to będzie wyznanie. Jeżeli miałbym płacić normalnie, bo nie robię tego oczywiście, ponieważ
są to układy
różnego rodzaju, bartery i inne
zniżki, ale
zapytano mnie o to wiele razy, więc pokusiłem się, żeby podliczyć wszystko,
licząc z przeszczepami, aparatami na zębach,
z nitkami, bo jeszcze oczywiście mam nitki
tutaj w policzkach,
no to by było grubo ponad 100.000zł.
Niezłe auto.
No myślę, że całkiem niezłe, natomiast gdybym miał to wydać z własnej kieszeni, na zasadzie
płacić 100% i utrzymywać
fanaberyczne różne rzeczy, które kiedyś robiłem, czyli
te właśnie dopełnianie policzków, to pewnie bym tego nie zrobił.
Wspomniałeś o nitkach w policzkach, o które muszę Cię jeszcze dopytać. O co chodzi, jakie nitki?
Są takie nitki, które się
wkłada w policzki, w czoło, które powodują
są różne rodzaje przede wszystkim,
Ale pod skórą?
Tak, pod skórą, to jest też dosyć
fajny zabieg, bo można zobaczyć swoje granice bólu,
on się robi w znieczuleniu, natomiast bardziej boli
świadomość tego, że ktoś tam przerywa ci warstwy
te podskórne i to słychać.
Te nitki powodują to, że
obrastają kolagenem, a ten nasz kolagen po 20 roku życia niestety zbliża nas do śmierci,
więc powodują te nitki to, że obrastają kolagenem i
napędzają do tego skórę, żeby zachowywała się młodziej niż starzej,
natomiast 2 atutem wielu tych nitek jest to, że mają haczyki.
Zahaczamy jakiś mięsień tutaj
i go naciągamy przyczepiając go tutaj. No i wtedy mamy
efekt wielkiego napięcia, to jest taki mniej inwazyjny sposób na lifting.
Wiele naszych polskich gwiazd ma takie nitki, które symulują tak zwane happy lifts,
czyli cały czas wyglądają, jakby miały uśmiechnięte oczy.
Polecam ogólnie.
Czy kiedy ty mijasz ludzi, na ulicy, w autobusie
widzisz ich niedoskonałości, zwracasz na to uwagę?
O, ta zmarszczka...
Nie, nie, nie, wszyscy mnie o to pytają, ale nie jest tak, że
wchodzę i tak: o,
botoks, nos, uszy,
koniec, już tam, nie, nie, nie, nigdy w życiu.
Trochę boję się zapytać, ale
jak tak patrzysz, to
w pierwszej kolejności?
Tylko zmarszczki wokół oczu.
Ale np. włosy masz super.
Nos nie za duży?
Nie, wszystko pasuje, naprawdę.
Nie, nie, nie, ale jak coś, to wiesz
Zniżka się załatwi.
Kuba, dlaczego wygląd jest dla ciebie tak ważny?
Wielu facetów ma to kompletnie w nosie.
No i też super. Myślę, że to jest element, który
po 1 wiązał się z moją przeszłością, czyli z
tym, że gdzieś tam byłem w tym showbiznesie,
w którym to jak wyglądasz (mogą mówić, że nie), bardzo się liczy.
Po 1, po drugie
zawsze od liceum wiedziałem, co chcę robić, więc
to było związane z byciem przed kamerą, za kamerą
w tym takim światku, gdzie nawet za kamerą liczy się
jak wyglądasz.
I był moment, kiedy bardziej zastanawiałem się nad
tym, co ludzie powiedzą. Teraz mam to w nosie.
Ale znalazłem dzięki temu, co
przez to przeszedłem,
swoją własną drogę, więc moją drogą jest
to, że lubię ubrać się fajnie,
lubię pachnieć i lubię nie mieć zmarszczek.
No i jeżeli komuś to przeszkadza, to mam to w nosie.
Wyobrażam sobie, że dosyć często musisz spotykać się z hejtem.
Pewnie i pod naszą rozmową pojawi się wiele komentarzy, gdzie
ludzie będą pisali: "a to zniewieściały", a to coś innego,
jak sobie z tym radzisz? Bierzesz to na klatę? Nie boli?
Obiecaliście, że będą wyłączone komentarze...?
Nie, absolutnie nie boli. Kiedyś
jak trafiało do mnie,
nie dlatego, że sam czytałem, tylko że ktoś czytał artykuł o mnie i
i pod spodem czytał te komentarze, trafiały do mnie te komentarze różne,
żebym właśnie się odessał z mózgu albo że
jest tak gruby, że wypełnia cały kadr, no różne, różne,
to były momenty, że sobie myślałem, boże,
może w końcu czas powiedzieć na te różne propozycje
kiedy mnie zapraszają na takie bycie ekspertem w dziedzinie medycyny estetycznej męskiej w Polsce,
powiedzieć nie, żeby tego... ale z 2 strony,
wtedy tak pomyślałem, że jeszcze chwila i teraz się cieszę,
bo mnie to po prostu bawi. Po 2 stronie wg mnie siedzą osoby, które są przerażone.
Życiem, otoczeniem, byciem sobą,
może mają inne upodobania,
jakieś fetysze i to wszystko jest skrywane pod
maską hejtu do innych.
Tylko mi przykro za nich, nie za mnie, no bo
ja i tak się nie zmienię i nie uważam,
że tym co robię, krzywdzę kogokolwiek.
Mam też gdzieś tam nadzieję, że spośród tych ogromnych
fal hejtu pojawi się taka iskierka nadziei,
że 1 czy 2 z tych osób za jakiś pójdą i zrobią sobie botoks.
A znajomi, najbliżsi, jak oni komentują to co robisz, te twoje zmiany?
Uczciwie.
To generalnie jest tak,
nie, śmieje się dlatego, że pojawiła się w głowie sytuacja,
ponieważ moja mama ostatnio kończyła
ostatnio okrągłą rocznicę urodzin i
przez 5 lat ją namawiałem, żeby zrobiła sobie cokolwiek,
natomiast udało mi się dopiero teraz,
była to mała ingerencja, która w jakimś tam małym stopniu zmieniła twarz, ja to widzę,
pytam jak ona i
jak ją zobaczyłem ostatnio, to pytam, i jak, coś ludzie mówią?
No coś tam mówią.
A co myślisz, może ja bym sobie teraz tutaj nitki zrobiła. A widzisz!
Przekabaciłeś ją.
Natomiast stoją na straży, żebym nie przesadził,
dzwonią, jak mówię, że jadę do mojej pani doktor,
to bardzo często jest: ale po co znowu?
Mówię, że spokojnie, nic się nie dzieje.
Także dziękuję wam bardzo, że mnie pilnujecie.
A ja dziękuję bardzo za rozmowę i dzięki za spotkanie.