×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

7 metrów pod ziemią, Chcą, by zgotował im PRAWDZIWY SURVIVAL – 7 metrów pod ziemią

Chcą, by zgotował im PRAWDZIWY SURVIVAL – 7 metrów pod ziemią

Ogólnie survival to jest sytuacja niezamierzona, w której dochodzi do

zagrożenia życia lub zdrowia.

Dzisiaj młodzież nie potrafi ogniska stworzyć, miewam przypadki, gdzie problemem jest

rozpoznanie, jak wygląda suchy patyk.

Gdy dojdzie do sytuacji survivalowej, nie zwraca się uwagi na to, czy to jest zgodne z prawem, czy nie.

Jesteś survivalowcem. Uczysz ludzi, jak poradzić sobie

bez stałego dostępu do wody, ogrzewania.

Po co to komu w 2020 roku?

Mieliśmy ostatnio przykład, w zasadzie

w trakcie jesteśmy takiego przykładu, że naprawdę

dużo nie trzeba, żeby doszło do jakiejś tam tragedii, tak?

Zawsze na szkoleniach pokazuję ludziom, że

największym takim problemem obecnie cywilizacyjnym

byłby brak prądu.

Co nie jest absolutnie jakąś tam

rzeczą, która może się nie wydarzyć.

Bardzo prosty przykład, na przykład w sytuacji, kiedy mamy duże upały

często są komunikaty w prasie czy tam w radiu

o oszczędzaniu prądu.

I to nie wynika z tego, że energetyka nie chce zarabiać, tylko

mamy po prostu nasilenie, tak duże zużycie prądu, że

system może paść.

I to jest jak najbardziej realne. W tamtym

roku, w lipcu, mieliśmy chyba największe zużycie

do tej pory przez - wiadomo - klimatyzacje.

I gdyby doszło do takiej sytuacji,

no to się rzeczywiście zaczyna survival, bo ludzie w blokach

nie mają absolutnie możliwości

pozyskać wodę, tak?

No bo krany przestały działać, toaleta przestała działać,

lodówki - jedzenie się rozmraża, wszystko się psuje.

I sam fakt na przykład braku wody, braku

zapasów albo możliwości pobrania wody z terenu,

może doprowadzić do śmierci w ciągu nawet

trzech dni, no, to tak encyklopedia przewiduje,

ale odwodnić się można w dzień-dwa i naprawdę

doprowadzi to do śmierci maksymalnie.

W tamtym roku w Argentynie, w jakiejś elektrowni w górach

poszła lawina błotna i cała Argentyna i część Urugwaju,

50 milionów ludzi przez dwa dni nie miało prądu.

Także są takie rzeczy realne. Gdyby doszło do jakiejś awarii sieci

jak na przykład elektrownia Bełchatów

zabezpiecza 22% energii w Polsce,

taka ciekawostka, gdyby tam doszło do jakiejś awarii,

cała Polska jest bez prądu.

Mielibyśmy duży kłopot.

Ty uczysz ludzi, jak potencjalnie

poradzić sobie w takich sytuacjach. A czego dokładnie

uczysz, jakich umiejętności?

Główne mamy takie warianty trzy główne, no i

wiadomo - jest woda, ogień,

schronienia. To są takie w survivalu główne

tematy przetrwania. No i oczywiście nawigacja

plus już tam zaczynamy kolejne

etapy, to już jest pozyskiwanie pożywienia itd.

Ogólnie survival to jest sytuacja niezamierzona, w której dochodzi do zagrożenia

życia lub zdrowia, czyli...

Tak byś to definiował, tak?

Tak z definicji ogólnie pojęcia survivalu. Czyli może dojść do takiej sytuacji w każdej chwili, tak?

Oczywiście mówimy o sytuacjach odosobnienia. Ktoś pójdzie na grzyby,

zgubi się, już ma sytuację survivalową przykładowo,

bo musi spędzić noc.

No dobra, prosta sytuacja, prosty przykład. Ktoś idzie na grzyby

i gubi się w lesie. Co ty

radzisz takim osobom, jak się odnaleźć?

Grzybiarze mają zazwyczaj główny problem, bo tracą orientację

w terenie poprzez to, że cały czas są zapatrzeni tam

tych grzybków,

tracą kompletnie orientację. Jeżeli nie mają jakiegoś

kompasu albo wcześniej nie zrobili takiego kroku, żeby

sobie sprawdzili, z której strony do danego lasu wchodzą,

to się gubią albo się kręcą w kółko.

Najważniejsze w naszym, jeśli chodzi o nasze lasy,

skupiamy się na Polsce, to jest określić jeden kierunek

i iść w danym kierunku. I zawsze wyjdziemy, po chwili czy po

kilku godzinach maksymalnie.

Czyli konsekwentnie w tym samym kierunku.

Ale ważne, żeby iść w tym samym.

To nie jest takie oczywiste.

Ludzie naturalnie skręcają na jedną stronę i potrafią się kręcić w kółko, dlatego gdzieś tam nawigacja w formie naturalnej,

jeżeli nie posiadamy kompasu, typu słońce,

mchy czy tam w lasach państwowych słupki oddziałowe,

no pokazujemy ludziom, jak dana rzecz

działa, jak sobie można na podstawie tego określić

jeden kierunek. Ja zawsze zalecam przy wejściu

do lasu,

mamy w telefonach aplikacje z kompasem, prawda?

Spojrzeć, od której strony wchodzę do danego lasu. Jeżeli zostawiam

auto i widzę na kompasie, że wchodzę na zachód,

no to w każdej sytuacji, kiedy stracę orientację,

określam kierunek wschód i kieruję się...

No, też byś się wkurzył, jakbyś wyszedł z drugiej strony lasu i nagle

samochód nie wiadomo gdzie i musisz obejść albo zaryzykujesz

wejść znowu, nie?

Wspomniałeś wcześniej o tym, że

uczysz chociażby tego, jak rozpalić ogień,

tak? Dobrze rozumiem?

Tak.

Jakie są najprostsze sposoby? Od czego to zależy?

Znaczy się,

w tej naszej branży warsztaty głównie

opierają się o krzesiwa. Wiadomo, że osoba, która

nigdy w życiu nie korzystała z krzesiwa.

Krzesiwa?

Krzesiwo to jest taki kawałek żelastwa,

który na skutek tarcia wywołuje iskrę.

I są oczywiście krzesiwa tzw. kowalskie, czyli

uderzanie metalem o kamień, ale to już jest wyższa szkoła jazdy.

Nie każdy takie rzeczy w ogóle ma,

a na pewno nie zabiera ich na spacer.

Tak, ale jeżeli uczymy na przykład,

jeżeli ktoś zaczyna chodzić po lasach, tak?,

idzie w tą naszą dziedzinę, bo to

bardzo przyjemnie się spędza czas na świeżym powietrzu, no to

warto gdzieś tam zawsze krzesiwo mieć

ze względu na to, że czy wpadniemy do wody,

czy siądziemy na nim, jemu się nic nie

dzieje. Zapalniczki są zawodne, łapią wilgoć, mogą się złamać,

zapałki tym bardziej.

A krzesiwo to jest kawałek żelastwa, jedyne, co się psuje, to z czasem

po prostu się zużywa. I oczywiście jest cała masa innych:

jak z prądu rozpalić ogień, jak użyć,

nie wiem, soczewki przy słońcu.

A wyobraźmy sobie taką sytuację, gdzie, no

nie mamy krzesiwa, nie mamy zapalniczki. Czy

Czy są sposoby, żeby pozyskać ten ogień właściwie z niczego?

Są, można zrobić łuk ogniowy.

Co to takiego?

To jest podkładka, świder i taki kawałek zaokrąglonego po prostu, kawałek

gałęzi. I wykorzystuję sznurówkę z buta, już możemy

na przykład zrobić taki łuk, gdzie świdrem,

metodą cierną uzyskujemy żar,

który możemy później wykorzystać jako rozpałkę.

Powiedziałeś o tym, jak możemy sobie poradzić z

ogniem, jak pozyskać ogień.

A jak w takiej sytuacji

uzdatnić wodę do picia? Bo przecież nie

każda woda, jaką znajdziemy, się do tego nadaje.

Woda jest najważniejsza,

bo, oczywiście encyklopedia przewiduje trzy dni,

żeby człowiek przetrwał bez wody, natomiast jeżeli

wykonujemy jakieś prace, a mamy temperatury po 20-30 stopni,

ja osobiście w ciągu

marszu 20-kilometrowego zużywam

3-4 litry wody, byłbym w stanie się w pięciu procentach

odwodnić. Dlatego woda jest bardzo istotna,

no bo pierwsze w naturze zabija hipotermia,

później odwodnienie. No i reszta to mamy tam

wycieńczenie organizmu czy głód, prawda?

Czyli woda szalenie ważna.

Woda jest bardzo ważna.

Co robimy, kiedy nie mamy wody ze sobą?

No na pewno musimy poszukać w terenie.

Jeżeli pracujemy na jakiejś mapie, a jesteśmy daleko od

kompletnie sklepów, tak?, czy cywilizacji,

no to na mapach są zawsze punkty wodne naniesione.

Ale trzeba mieć mapę.

Tak, ale jeżeli nie mamy, bo mapy, to przede wszystkim mówię o podróżach,

tak? Wychodzenie gdzieś tam w Bieszczady czy inne.

Jeżeli nie mamy, a znajdziemy jakieś tam,

na podstawie szaty roślinnej można już określić, ukształtowania terenu,

w Polsce jest bardzo dużo cieków wodnych, to nie jest

tak. Teraz, wiadomo, susza jest coraz większa, ale idąc w jednym kierunku

po jakimś czasie zawsze trafiamy na jakiś punkt.

No to załóżmy, że spacerujemy sobie po takim lesie,

znajdujemy jakąś rzeczkę. Czy to jest

woda, której możemy się napić, czy nie?

Bezpośrednio nie.

Ta woda jest zanieczyszczona zawsze

biologicznymi zarazkami, czyli wszelkiego rodzaju tam

mogą się znajdować odchody zwierząt, gnijąca ściółka, cała reszta

plus wirusy i pasożyty,

ale zanieczyszczenia biologiczne możesz

wyneutralizować w zwykłym procesie gotowania, tak?

Wystarczy taką wodę...

Po prostu zagotować.

Ale też zanim oczywiście gotujemy, przecedzamy przez

jakiś materiał czy koszulkę, czy cokolwiek, żeby zatrzymać

zanieczyszczenia stałe.

Najgorsze są zanieczyszczenia chemiczne,

dlatego tutaj jest bardzo ważne określić dany

punkt podjęcia. Jeżeli widzisz, że są tam ślady zwierzyny,

no to super dla nas sygnał, tak? No bo jeżeli

zwierzyna tą wodę pije, to nie ma tam chemii.

Ponadto

sprawdza się lustro wody, czy też nie widać jakichś tam oznak

cieszy jakichś chemicznych, tak? Tak jak benzyna, wiadomo,

jak wygląda. Czy coś żyje w tej wodzie

- jakie rośliny, czy

jak są bobry, to super informacja, bo bobry

żyją w czystych wodach, w sensie

nie ma tam chemii. Aczkolwiek woda czasem wygląda wiadomo jak - beznadziejnie. Ale to jest jeden z procesów, prawda?

Są też filtry węglowe, no to można

rozpalić ognisko, wykorzystać węgiel, później

drzewny z takiego ogniska, wytworzyć go, czy zrobić indiańską

studnię. To jest taka...

Indiańska studnia, czyli?

To jest taka naturalna... Jeżeli już mamy czas,

to żeby na przykład powielić ten system

odkażania, to warto na przykład

nie pobierać bezpośrednio, czy to jest jeziorko,

czy strumień, czy rzeka, tylko obok

wykopać lustra wody, na przykład metr od lustra wody,

dołek.

Tutaj najważniejsze jest to, żeby zebrać wierzchnią warstwę...

I on się napełni ten dołek, tak?

Przesiąka. Tam jest pojawi woda, tylko...

Poprzez ziemię?

Tak, ziemia naturalnie filtruje.

Okej.

Tylko ważne, żeby na przykład tą górną warstwę, te 20 centymetrów

dość szeroko zebrać, żeby ten dołek później

nie było możliwości, że na skutek pojawienia się wody zaczną te

boki nam opadać, tak? Bo wtedy w zasadzie

ta gnijąca ściółka nam wpadnie z powrotem.

No tak. No dobrze, czyli wodę jesteś w stanie sobie pozyskać, ogień jesteś...

Rzadko biorę wodę w teren.

Nawet do tego stopnia?

Nie ma sensu dźwigać.

Tak, tak, wolę...

Filtr używam najprostszy słomkowy wkładam do rzeki i piję.

Okej. Ogień jesteś w stanie sobie załatwić, a co z jedzeniem?

No z jedzeniem to tutaj oczywiście

kuchnia zielona jest przeogromna.

Warto się uczyć takich rzeczy, bo rośliny dziko rosnące,

potocznie nazywane chwastami,

naprawdę mają superwłaściwości od medycyny poprzez jakieś tam,

można zdobywać pożywienie. Najgorzej jest z białkiem, tak?

W Polsce nie możemy oficjalnie...

No nie możemy po prostu uczyć ludzi, jak się wnyki stawia

i czekać aż ta zwierzyna się pojawi w tym wnyku, bo

to jest już kłusownictwo. Natomiast różne metody uczymy, tak?

Gdy dojdzie do sytuacji survivalowej, nie zwraca się uwagi na to, czy to jest zgodne z prawem czy nie.

Walczy się o przeżycie.

Tylko i wyłącznie.

Jakiś jeden prosty sposób na pozyskanie takiej żywności?

Często zbiorniki wodne ratują

sytuację, tak? Jakieś tam ryby

czy jakieś przy rzekach małże.

Niektóre są pod ochroną na przykład, no to tutaj też...

No ale małża to jest najszybszy proces pozyskania białka.

Wchodzi się do pasa do byle jakiej rzeki, zazwyczaj gdzieś tam na dnie są.

I kawał mięsa.

Żaby też są pod ochroną,

ale szału nie ma, dużo mięsa z żab nie ma.

Często pracujesz z ludźmi młodymi.

Myślę sobie, że...

być może ta wygoda wynikająca z technologii sprawia, że są kompletnie nieprzygotowani

do takich surowych warunków. Jakie są twoje obserwacje?

Czy może nie?

Obserwacje są takie, że poprzez internet

i grille elektryczne, gazowe,

siedzenie cały czas gdzieś tam w sieci zamiast

wychodzić w teren - to, co my robiliśmy

za czasów młodości, tak?

Ogniska paliliśmy nad rzekami czy coś

z kolegami, to była taka norma gdzieś jeszcze kilkanaście lat temu.

Dzisiaj młodzież nie potrafi ogniska stworzyć.

Miewam przypadki, gdzie problemem jest rozpoznanie, jak wygląda suchy patyk,

gdzie dając zadanie: rozpal mi tu rozpałkę, bo daję

korę z brzozy, krzesiwo, omawiam zasady,

kursant potrafi zerwać żywą gałąź

po prostu, z zieloną korą, z liściami,

wrzucić na podpałkę i: "panie, nie pali się".

Nie działa.

I to załóżmy w środku, dajmy na to, lasu.

No, to są zazwyczaj prywatne tereny, bo w lasach nie można palić ognisk.

Niekiedy zdarza się, że zgłaszają się do Ciebie ludzie,

którzy wręcz oczekują, że urządzisz im prawdziwy survival.

Zastanawiam się nad ich motywacją. Po co świadomie i celowo

rezygnować z własnych wygód? Po co ludzie to robią?

Ludzie szukają teraz jakichś

wrażeń, już przejadły się paintballe,

quady, tego typu tematyka, która głównie się...

Niektórzy w ogóle z survivalem to kojarzą, co nie ma nic wspólnego z survivalem.

I szukają wrażeń.

Jeżeli gdzieś tam trafiają do mnie, no to ja im takie wrażenia oferuję.

Bardzo dużo ich uczę rzeczy takich praktycznych:

jakie ognisko zbudować, gdybyśmy chcieli

spać np. całą noc bez wstawania, bo nam wygasło.

Są ogniska, co się palą 12 godzin bez problemu.

Plus oczywiście sam kontakt z naturą, zmęczenie,

jakieś tam spanie w niewygodnych...

No szukają wrażeń. Zawsze później mają frajdę, że

coś takiego przeżyli, że czegoś się nauczyli.

Ale współczesna osoba, która nie

praktykuje takich działań, w życiu w lesie nie spała,

gdzieś tam jakiś namiot nad jeziorem to był

szczyt tak jakby wyjść w teren,

no to wiadomo: ludzie się boją robaków,

kobiety zaraz mają problem

"nie brałam prysznica", a jesteśmy w środku lasu, tak?

Kwestia higieny.

Ale gdzieś tam po całym dniu warsztatów

zazwyczaj łapią tą zajawkę,

ale też jesteśmy w stanie doprowadzić do takiej sytuacji,

że dana osoba czy tam grupa

naprawdę zaczynają się pojawiać konflikty, bo

wystarczy, że naruszę jakoś tematykę odwodnienia, głodu,

zmęczenia, hipotermii...

Ludzie zachowują się inaczej w takich warunkach?

Wychodzi prawdziwa twarz.

Tak?

Tak.

Bardzo częsty przykład.

Przychodzi do mnie grupa,

wszyscy są wypoczęci, no wiadomo, nawodnieni, najedzeni, tak?

A ja im zaburzam któryś z tych schematów, wystarczy doba w takim terenie

i wychodzi prawdziwa twarz. Zawsze z tej grupy od razu się role zmieniają.

A jeszcze jak się do tego racjonowanie żywności dorzuci,

to bardzo często widać, kto w tej grupie

jest samolubny.

A kiedy ktoś przychodzi do ciebie z takim oczekiwaniem, żebyś

zgotował mu prawdziwy survival,

do jakiego stopnia możecie się posunąć?

Co ty możesz mu przygotować?

To wszystko zależy od oczekiwań.

Mogę zrobić naprawdę podstawy, a mogę bardzo zaawansowany.

To wszystko zależy od oczekiwań.

Hardcore to już jest praktycznie no...

Nie posiadamy sprzętu, wychodzimy w teren.

Bez niczego?

Tak. I to nie jest doba, tylko już się wtedy na przykład

idzie na trzy dni. Doba

to jeszcze spokojnie, każdy gdzieś tam te zapasy

energii są. No i po kilku dniach,

no to wtedy jest prawdziwy survival. Zwłaszcza, że jeżeli

teren jest w miarę taki, który

pozwala nam naprawdę wprowadzić gdzieś tam

temat hipotermii, braku snu,

głód,

odwodnienie, no to zaczynają się takie typowe survivalowe kwestie.

Widzę, że jesteś żonaty. Zastanawiam się,

co na to wszystko twoja żona. Czy nie ma cię

za jakiegoś szaleńca, który biega po tych lasach,

śpi w hamakach, w ziemiankach. Jak ona to przyjmuje?

Kiedyś tak było. Aczkolwiek no teraz... Teraz jest okej.

Wie, że robię to, co kocham.

Z drugiej strony dużo pracuję z młodzieżą, czyli

tak jakby staram się poprzez swoje działania jeszcze bardziej

uczyć kolejne osoby, tak?

Młode pokolenie przede wszystkim.

Jest to taka misja też, żeby zrobić coś dobrego.

Wspomniałeś wcześniej, że

takim ważnym elementem

tego survivalu dla ciebie jest

sam kontakt z naturą.

Co to daje człowiekowi? Co ty z tego bierzesz?

Psychicznie człowiek odpoczywa, bo fizycznie nie.

Fizycznie się męczysz, jasne.

Fizycznie zawsze.

Czy to jest szkolenie, czy prywatnie człowiek jednak

śpiąc na co dzień w łóżku,

w cieple, pijąc sobie wodę

naturalnie, tak? To, co robimy na co dzień.

A jeżeli wychodzimy w teren, to cały czas czegoś brakuje.

Czy kwestia...

Źle się, niekomfortowo się śpi na przykład, bo gdzieś tam krzywy teren czy zimno,

czy deszcz pada, to wiadomo, że to wykańcza.

Ale psychicznie człowiek odpoczywa, bo to jednak...

I oczywiście jeżeli...

Obcowanie z naturą i tak zawsze uspokajało,

to jest klasyka. Ludzie od tego odeszli,

bo po prostu technologia nas pochłonęła.

Dziś jesteśmy uzależnieni od internetu.

No i niestety tak jest.

Też warto np. jeżeli ktoś ma

taką

kwestię, że nie ma pomysłu na życie,

warto sobie pójść na dzień-dwa samemu.

Naprawdę człowiek zaczyna zwracać uwagę na rzeczy, które są

ważne w życiu, a nie na pierdoły.

I to jest autentycznie. Zawsze jak gdzieś tam chodzę sam...

A jeszcze jak się pozbawimy możliwości dostępu do internetu, bo

są takie miejsca, prawda?

Że nie wejdziemy sobie na Facebooka, siedząc przy ognisku w środku lasu.

No tak, no tak.

Wiadomo, że tylko prywatne tereny, gdzie można te ogniska palić. To już zaznaczam.

Jak tego się pozbawimy, to zaczynamy myśleć,

gdybać. I taka doba czy dwie

bardzo daje dużo do myślenia. Jeżeli ktoś

się waha nad sensem swojego życia,

warto się wybrać.

I od razu sobie poukłada parę rzeczy.

Na nowo.

Brzmi zachęcająco. Paweł, wielkie dzięki za rozmowę.

Dziękuję za spotkanie.

Dzięki.

Chcą, by zgotował im PRAWDZIWY SURVIVAL – 7 metrów pod ziemią Sie wollen, dass er ihnen ein ECHTES ÜBERLEBEN bietet - 7 Meter unter der Erde They want him to put them through a REAL SURVIVAL - 7 meters underground

Ogólnie survival to jest sytuacja niezamierzona, w której dochodzi do

zagrożenia życia lub zdrowia.

Dzisiaj młodzież nie potrafi ogniska stworzyć, miewam przypadki, gdzie problemem jest

rozpoznanie, jak wygląda suchy patyk.

Gdy dojdzie do sytuacji survivalowej, nie zwraca się uwagi na to, czy to jest zgodne z prawem, czy nie.

Jesteś survivalowcem. Uczysz ludzi, jak poradzić sobie

bez stałego dostępu do wody, ogrzewania.

Po co to komu w 2020 roku?

Mieliśmy ostatnio przykład, w zasadzie

w trakcie jesteśmy takiego przykładu, że naprawdę

dużo nie trzeba, żeby doszło do jakiejś tam tragedii, tak?

Zawsze na szkoleniach pokazuję ludziom, że

największym takim problemem obecnie cywilizacyjnym

byłby brak prądu.

Co nie jest absolutnie jakąś tam

rzeczą, która może się nie wydarzyć.

Bardzo prosty przykład, na przykład w sytuacji, kiedy mamy duże upały

często są komunikaty w prasie czy tam w radiu

o oszczędzaniu prądu.

I to nie wynika z tego, że energetyka nie chce zarabiać, tylko

mamy po prostu nasilenie, tak duże zużycie prądu, że

system może paść.

I to jest jak najbardziej realne. W tamtym

roku, w lipcu, mieliśmy chyba największe zużycie

do tej pory przez - wiadomo - klimatyzacje.

I gdyby doszło do takiej sytuacji,

no to się rzeczywiście zaczyna survival, bo ludzie w blokach

nie mają absolutnie możliwości

pozyskać wodę, tak?

No bo krany przestały działać, toaleta przestała działać,

lodówki - jedzenie się rozmraża, wszystko się psuje.

I sam fakt na przykład braku wody, braku

zapasów albo możliwości pobrania wody z terenu,

może doprowadzić do śmierci w ciągu nawet

trzech dni, no, to tak encyklopedia przewiduje,

ale odwodnić się można w dzień-dwa i naprawdę

doprowadzi to do śmierci maksymalnie.

W tamtym roku w Argentynie, w jakiejś elektrowni w górach

poszła lawina błotna i cała Argentyna i część Urugwaju,

50 milionów ludzi przez dwa dni nie miało prądu.

Także są takie rzeczy realne. Gdyby doszło do jakiejś awarii sieci

jak na przykład elektrownia Bełchatów

zabezpiecza 22% energii w Polsce,

taka ciekawostka, gdyby tam doszło do jakiejś awarii,

cała Polska jest bez prądu.

Mielibyśmy duży kłopot.

Ty uczysz ludzi, jak potencjalnie

poradzić sobie w takich sytuacjach. A czego dokładnie

uczysz, jakich umiejętności?

Główne mamy takie warianty trzy główne, no i

wiadomo - jest woda, ogień,

schronienia. To są takie w survivalu główne

tematy przetrwania. No i oczywiście nawigacja

plus już tam zaczynamy kolejne

etapy, to już jest pozyskiwanie pożywienia itd.

Ogólnie survival to jest sytuacja niezamierzona, w której dochodzi do zagrożenia

życia lub zdrowia, czyli...

Tak byś to definiował, tak?

Tak z definicji ogólnie pojęcia survivalu. Czyli może dojść do takiej sytuacji w każdej chwili, tak?

Oczywiście mówimy o sytuacjach odosobnienia. Ktoś pójdzie na grzyby,

zgubi się, już ma sytuację survivalową przykładowo,

bo musi spędzić noc.

No dobra, prosta sytuacja, prosty przykład. Ktoś idzie na grzyby

i gubi się w lesie. Co ty

radzisz takim osobom, jak się odnaleźć?

Grzybiarze mają zazwyczaj główny problem, bo tracą orientację

w terenie poprzez to, że cały czas są zapatrzeni tam

tych grzybków,

tracą kompletnie orientację. Jeżeli nie mają jakiegoś

kompasu albo wcześniej nie zrobili takiego kroku, żeby

sobie sprawdzili, z której strony do danego lasu wchodzą,

to się gubią albo się kręcą w kółko.

Najważniejsze w naszym, jeśli chodzi o nasze lasy,

skupiamy się na Polsce, to jest określić jeden kierunek

i iść w danym kierunku. I zawsze wyjdziemy, po chwili czy po

kilku godzinach maksymalnie.

Czyli konsekwentnie w tym samym kierunku.

Ale ważne, żeby iść w tym samym.

To nie jest takie oczywiste.

Ludzie naturalnie skręcają na jedną stronę i potrafią się kręcić w kółko, dlatego gdzieś tam nawigacja w formie naturalnej,

jeżeli nie posiadamy kompasu, typu słońce,

mchy czy tam w lasach państwowych słupki oddziałowe,

no pokazujemy ludziom, jak dana rzecz

działa, jak sobie można na podstawie tego określić

jeden kierunek. Ja zawsze zalecam przy wejściu

do lasu,

mamy w telefonach aplikacje z kompasem, prawda?

Spojrzeć, od której strony wchodzę do danego lasu. Jeżeli zostawiam

auto i widzę na kompasie, że wchodzę na zachód,

no to w każdej sytuacji, kiedy stracę orientację,

określam kierunek wschód i kieruję się...

No, też byś się wkurzył, jakbyś wyszedł z drugiej strony lasu i nagle

samochód nie wiadomo gdzie i musisz obejść albo zaryzykujesz

wejść znowu, nie?

Wspomniałeś wcześniej o tym, że

uczysz chociażby tego, jak rozpalić ogień,

tak? Dobrze rozumiem?

Tak.

Jakie są najprostsze sposoby? Od czego to zależy?

Znaczy się,

w tej naszej branży warsztaty głównie

opierają się o krzesiwa. Wiadomo, że osoba, która

nigdy w życiu nie korzystała z krzesiwa.

Krzesiwa?

Krzesiwo to jest taki kawałek żelastwa,

który na skutek tarcia wywołuje iskrę.

I są oczywiście krzesiwa tzw. kowalskie, czyli

uderzanie metalem o kamień, ale to już jest wyższa szkoła jazdy.

Nie każdy takie rzeczy w ogóle ma,

a na pewno nie zabiera ich na spacer.

Tak, ale jeżeli uczymy na przykład,

jeżeli ktoś zaczyna chodzić po lasach, tak?,

idzie w tą naszą dziedzinę, bo to

bardzo przyjemnie się spędza czas na świeżym powietrzu, no to

warto gdzieś tam zawsze krzesiwo mieć

ze względu na to, że czy wpadniemy do wody,

czy siądziemy na nim, jemu się nic nie

dzieje. Zapalniczki są zawodne, łapią wilgoć, mogą się złamać,

zapałki tym bardziej.

A krzesiwo to jest kawałek żelastwa, jedyne, co się psuje, to z czasem

po prostu się zużywa. I oczywiście jest cała masa innych:

jak z prądu rozpalić ogień, jak użyć,

nie wiem, soczewki przy słońcu.

A wyobraźmy sobie taką sytuację, gdzie, no

nie mamy krzesiwa, nie mamy zapalniczki. Czy

Czy są sposoby, żeby pozyskać ten ogień właściwie z niczego?

Są, można zrobić łuk ogniowy.

Co to takiego?

To jest podkładka, świder i taki kawałek zaokrąglonego po prostu, kawałek

gałęzi. I wykorzystuję sznurówkę z buta, już możemy

na przykład zrobić taki łuk, gdzie świdrem,

metodą cierną uzyskujemy żar,

który możemy później wykorzystać jako rozpałkę.

Powiedziałeś o tym, jak możemy sobie poradzić z

ogniem, jak pozyskać ogień.

A jak w takiej sytuacji

uzdatnić wodę do picia? Bo przecież nie

każda woda, jaką znajdziemy, się do tego nadaje.

Woda jest najważniejsza,

bo, oczywiście encyklopedia przewiduje trzy dni,

żeby człowiek przetrwał bez wody, natomiast jeżeli

wykonujemy jakieś prace, a mamy temperatury po 20-30 stopni,

ja osobiście w ciągu

marszu 20-kilometrowego zużywam

3-4 litry wody, byłbym w stanie się w pięciu procentach

odwodnić. Dlatego woda jest bardzo istotna,

no bo pierwsze w naturze zabija hipotermia,

później odwodnienie. No i reszta to mamy tam

wycieńczenie organizmu czy głód, prawda?

Czyli woda szalenie ważna.

Woda jest bardzo ważna.

Co robimy, kiedy nie mamy wody ze sobą?

No na pewno musimy poszukać w terenie.

Jeżeli pracujemy na jakiejś mapie, a jesteśmy daleko od

kompletnie sklepów, tak?, czy cywilizacji,

no to na mapach są zawsze punkty wodne naniesione.

Ale trzeba mieć mapę.

Tak, ale jeżeli nie mamy, bo mapy, to przede wszystkim mówię o podróżach,

tak? Wychodzenie gdzieś tam w Bieszczady czy inne.

Jeżeli nie mamy, a znajdziemy jakieś tam,

na podstawie szaty roślinnej można już określić, ukształtowania terenu,

w Polsce jest bardzo dużo cieków wodnych, to nie jest

tak. Teraz, wiadomo, susza jest coraz większa, ale idąc w jednym kierunku

po jakimś czasie zawsze trafiamy na jakiś punkt.

No to załóżmy, że spacerujemy sobie po takim lesie,

znajdujemy jakąś rzeczkę. Czy to jest

woda, której możemy się napić, czy nie?

Bezpośrednio nie.

Ta woda jest zanieczyszczona zawsze

biologicznymi zarazkami, czyli wszelkiego rodzaju tam

mogą się znajdować odchody zwierząt, gnijąca ściółka, cała reszta

plus wirusy i pasożyty,

ale zanieczyszczenia biologiczne możesz

wyneutralizować w zwykłym procesie gotowania, tak?

Wystarczy taką wodę...

Po prostu zagotować.

Ale też zanim oczywiście gotujemy, przecedzamy przez

jakiś materiał czy koszulkę, czy cokolwiek, żeby zatrzymać

zanieczyszczenia stałe.

Najgorsze są zanieczyszczenia chemiczne,

dlatego tutaj jest bardzo ważne określić dany

punkt podjęcia. Jeżeli widzisz, że są tam ślady zwierzyny,

no to super dla nas sygnał, tak? No bo jeżeli

zwierzyna tą wodę pije, to nie ma tam chemii.

Ponadto

sprawdza się lustro wody, czy też nie widać jakichś tam oznak

cieszy jakichś chemicznych, tak? Tak jak benzyna, wiadomo,

jak wygląda. Czy coś żyje w tej wodzie

- jakie rośliny, czy

jak są bobry, to super informacja, bo bobry

żyją w czystych wodach, w sensie

nie ma tam chemii. Aczkolwiek woda czasem wygląda wiadomo jak - beznadziejnie. Ale to jest jeden z procesów, prawda?

Są też filtry węglowe, no to można

rozpalić ognisko, wykorzystać węgiel, później

drzewny z takiego ogniska, wytworzyć go, czy zrobić indiańską

studnię. To jest taka...

Indiańska studnia, czyli?

To jest taka naturalna... Jeżeli już mamy czas,

to żeby na przykład powielić ten system

odkażania, to warto na przykład

nie pobierać bezpośrednio, czy to jest jeziorko,

czy strumień, czy rzeka, tylko obok

wykopać lustra wody, na przykład metr od lustra wody,

dołek.

Tutaj najważniejsze jest to, żeby zebrać wierzchnią warstwę...

I on się napełni ten dołek, tak?

Przesiąka. Tam jest pojawi woda, tylko...

Poprzez ziemię?

Tak, ziemia naturalnie filtruje.

Okej.

Tylko ważne, żeby na przykład tą górną warstwę, te 20 centymetrów

dość szeroko zebrać, żeby ten dołek później

nie było możliwości, że na skutek pojawienia się wody zaczną te

boki nam opadać, tak? Bo wtedy w zasadzie

ta gnijąca ściółka nam wpadnie z powrotem.

No tak. No dobrze, czyli wodę jesteś w stanie sobie pozyskać, ogień jesteś...

Rzadko biorę wodę w teren.

Nawet do tego stopnia?

Nie ma sensu dźwigać.

Tak, tak, wolę...

Filtr używam najprostszy słomkowy wkładam do rzeki i piję.

Okej. Ogień jesteś w stanie sobie załatwić, a co z jedzeniem?

No z jedzeniem to tutaj oczywiście

kuchnia zielona jest przeogromna.

Warto się uczyć takich rzeczy, bo rośliny dziko rosnące,

potocznie nazywane chwastami,

naprawdę mają superwłaściwości od medycyny poprzez jakieś tam,

można zdobywać pożywienie. Najgorzej jest z białkiem, tak?

W Polsce nie możemy oficjalnie...

No nie możemy po prostu uczyć ludzi, jak się wnyki stawia

i czekać aż ta zwierzyna się pojawi w tym wnyku, bo

to jest już kłusownictwo. Natomiast różne metody uczymy, tak?

Gdy dojdzie do sytuacji survivalowej, nie zwraca się uwagi na to, czy to jest zgodne z prawem czy nie.

Walczy się o przeżycie.

Tylko i wyłącznie.

Jakiś jeden prosty sposób na pozyskanie takiej żywności?

Często zbiorniki wodne ratują

sytuację, tak? Jakieś tam ryby

czy jakieś przy rzekach małże.

Niektóre są pod ochroną na przykład, no to tutaj też...

No ale małża to jest najszybszy proces pozyskania białka.

Wchodzi się do pasa do byle jakiej rzeki, zazwyczaj gdzieś tam na dnie są.

I kawał mięsa.

Żaby też są pod ochroną,

ale szału nie ma, dużo mięsa z żab nie ma.

Często pracujesz z ludźmi młodymi.

Myślę sobie, że...

być może ta wygoda wynikająca z technologii sprawia, że są kompletnie nieprzygotowani

do takich surowych warunków. Jakie są twoje obserwacje?

Czy może nie?

Obserwacje są takie, że poprzez internet

i grille elektryczne, gazowe,

siedzenie cały czas gdzieś tam w sieci zamiast

wychodzić w teren - to, co my robiliśmy

za czasów młodości, tak?

Ogniska paliliśmy nad rzekami czy coś

z kolegami, to była taka norma gdzieś jeszcze kilkanaście lat temu.

Dzisiaj młodzież nie potrafi ogniska stworzyć.

Miewam przypadki, gdzie problemem jest rozpoznanie, jak wygląda suchy patyk,

gdzie dając zadanie: rozpal mi tu rozpałkę, bo daję

korę z brzozy, krzesiwo, omawiam zasady,

kursant potrafi zerwać żywą gałąź

po prostu, z zieloną korą, z liściami,

wrzucić na podpałkę i: "panie, nie pali się".

Nie działa.

I to załóżmy w środku, dajmy na to, lasu.

No, to są zazwyczaj prywatne tereny, bo w lasach nie można palić ognisk.

Niekiedy zdarza się, że zgłaszają się do Ciebie ludzie,

którzy wręcz oczekują, że urządzisz im prawdziwy survival.

Zastanawiam się nad ich motywacją. Po co świadomie i celowo

rezygnować z własnych wygód? Po co ludzie to robią?

Ludzie szukają teraz jakichś

wrażeń, już przejadły się paintballe,

quady, tego typu tematyka, która głównie się...

Niektórzy w ogóle z survivalem to kojarzą, co nie ma nic wspólnego z survivalem.

I szukają wrażeń.

Jeżeli gdzieś tam trafiają do mnie, no to ja im takie wrażenia oferuję.

Bardzo dużo ich uczę rzeczy takich praktycznych:

jakie ognisko zbudować, gdybyśmy chcieli

spać np. całą noc bez wstawania, bo nam wygasło.

Są ogniska, co się palą 12 godzin bez problemu.

Plus oczywiście sam kontakt z naturą, zmęczenie,

jakieś tam spanie w niewygodnych...

No szukają wrażeń. Zawsze później mają frajdę, że

coś takiego przeżyli, że czegoś się nauczyli.

Ale współczesna osoba, która nie

praktykuje takich działań, w życiu w lesie nie spała,

gdzieś tam jakiś namiot nad jeziorem to był

szczyt tak jakby wyjść w teren,

no to wiadomo: ludzie się boją robaków,

kobiety zaraz mają problem

"nie brałam prysznica", a jesteśmy w środku lasu, tak?

Kwestia higieny.

Ale gdzieś tam po całym dniu warsztatów

zazwyczaj łapią tą zajawkę,

ale też jesteśmy w stanie doprowadzić do takiej sytuacji,

że dana osoba czy tam grupa

naprawdę zaczynają się pojawiać konflikty, bo

wystarczy, że naruszę jakoś tematykę odwodnienia, głodu,

zmęczenia, hipotermii...

Ludzie zachowują się inaczej w takich warunkach?

Wychodzi prawdziwa twarz.

Tak?

Tak.

Bardzo częsty przykład.

Przychodzi do mnie grupa,

wszyscy są wypoczęci, no wiadomo, nawodnieni, najedzeni, tak?

A ja im zaburzam któryś z tych schematów, wystarczy doba w takim terenie

i wychodzi prawdziwa twarz. Zawsze z tej grupy od razu się role zmieniają.

A jeszcze jak się do tego racjonowanie żywności dorzuci,

to bardzo często widać, kto w tej grupie

jest samolubny.

A kiedy ktoś przychodzi do ciebie z takim oczekiwaniem, żebyś

zgotował mu prawdziwy survival,

do jakiego stopnia możecie się posunąć?

Co ty możesz mu przygotować?

To wszystko zależy od oczekiwań.

Mogę zrobić naprawdę podstawy, a mogę bardzo zaawansowany.

To wszystko zależy od oczekiwań.

Hardcore to już jest praktycznie no...

Nie posiadamy sprzętu, wychodzimy w teren.

Bez niczego?

Tak. I to nie jest doba, tylko już się wtedy na przykład

idzie na trzy dni. Doba

to jeszcze spokojnie, każdy gdzieś tam te zapasy

energii są. No i po kilku dniach,

no to wtedy jest prawdziwy survival. Zwłaszcza, że jeżeli

teren jest w miarę taki, który

pozwala nam naprawdę wprowadzić gdzieś tam

temat hipotermii, braku snu,

głód,

odwodnienie, no to zaczynają się takie typowe survivalowe kwestie.

Widzę, że jesteś żonaty. Zastanawiam się,

co na to wszystko twoja żona. Czy nie ma cię

za jakiegoś szaleńca, który biega po tych lasach,

śpi w hamakach, w ziemiankach. Jak ona to przyjmuje?

Kiedyś tak było. Aczkolwiek no teraz... Teraz jest okej.

Wie, że robię to, co kocham.

Z drugiej strony dużo pracuję z młodzieżą, czyli

tak jakby staram się poprzez swoje działania jeszcze bardziej

uczyć kolejne osoby, tak?

Młode pokolenie przede wszystkim.

Jest to taka misja też, żeby zrobić coś dobrego.

Wspomniałeś wcześniej, że

takim ważnym elementem

tego survivalu dla ciebie jest

sam kontakt z naturą.

Co to daje człowiekowi? Co ty z tego bierzesz?

Psychicznie człowiek odpoczywa, bo fizycznie nie.

Fizycznie się męczysz, jasne.

Fizycznie zawsze.

Czy to jest szkolenie, czy prywatnie człowiek jednak

śpiąc na co dzień w łóżku,

w cieple, pijąc sobie wodę

naturalnie, tak? To, co robimy na co dzień.

A jeżeli wychodzimy w teren, to cały czas czegoś brakuje.

Czy kwestia...

Źle się, niekomfortowo się śpi na przykład, bo gdzieś tam krzywy teren czy zimno,

czy deszcz pada, to wiadomo, że to wykańcza.

Ale psychicznie człowiek odpoczywa, bo to jednak...

I oczywiście jeżeli...

Obcowanie z naturą i tak zawsze uspokajało,

to jest klasyka. Ludzie od tego odeszli,

bo po prostu technologia nas pochłonęła.

Dziś jesteśmy uzależnieni od internetu.

No i niestety tak jest.

Też warto np. jeżeli ktoś ma

taką

kwestię, że nie ma pomysłu na życie,

warto sobie pójść na dzień-dwa samemu.

Naprawdę człowiek zaczyna zwracać uwagę na rzeczy, które są

ważne w życiu, a nie na pierdoły.

I to jest autentycznie. Zawsze jak gdzieś tam chodzę sam...

A jeszcze jak się pozbawimy możliwości dostępu do internetu, bo

są takie miejsca, prawda?

Że nie wejdziemy sobie na Facebooka, siedząc przy ognisku w środku lasu.

No tak, no tak.

Wiadomo, że tylko prywatne tereny, gdzie można te ogniska palić. To już zaznaczam.

Jak tego się pozbawimy, to zaczynamy myśleć,

gdybać. I taka doba czy dwie

bardzo daje dużo do myślenia. Jeżeli ktoś

się waha nad sensem swojego życia,

warto się wybrać.

I od razu sobie poukłada parę rzeczy.

Na nowo.

Brzmi zachęcająco. Paweł, wielkie dzięki za rozmowę.

Dziękuję za spotkanie.

Dzięki.