×

We use cookies to help make LingQ better. By visiting the site, you agree to our cookie policy.


image

7 metrów pod ziemią, Ginekomastia, trądzik, stany depresyjne. Jaka jest CENA DOPINGU? – 7 metrów pod ziemią

Ginekomastia, trądzik, stany depresyjne. Jaka jest CENA DOPINGU? – 7 metrów pod ziemią

Każdy chce wyglądać jak faceci z okładek gazet,

jak faceci, którzy występują w reklamach.

A dla mnie po prostu genetycznie to było nie do przejścia.

Padł pomysł, że może by wejść na ten doping. Czemu nie?

To są środki, które potrafią naprawdę zaburzyć życie,

jeżeli nie wiesz, jak ich używać.

Moja krew była na tyle gęsta, że po prostu...

przy zasypianiu i w każdym momencie, kiedy nie mówiłem, słyszałem huk w głowie.

U nas jest łatwiej kupić nielegalne środki niż papier toaletowy w niedzielę.

To jest ogromny rynek.

Michał, od niecałych dwóch lat, z większymi

bądź mniejszymi przerwami, jesteś na dopingu.

Dlaczego się na to zdecydowałeś?

Dlaczego? Chyba powód jest prosty.

Każdy chce wyglądać jak faceci z okładek gazet,

jak faceci, którzy występują w reklamach.

A dla mnie po prostu genetycznie to było nie do przejścia.

Bardzo długi okres czasu spędziłem na treningu.

Efekty były. Nie można powiedzieć, że nie było.

Tylko one były po prostu...

umiarkowane albo nawet czasami były okresy,

gdzie była taka stagnacja, że nic nie ruszało.

I uznałem, że...

sięgnę po środki, które w tym pomogą.

A dlaczego wygląd jest dla ciebie tak ważny? Jest wiele osób, które...

zupełnie się tym nie przejmują.

Warto powiedzieć o tym, że ja przez większość swojego życia,

przez 18 lat, byłem skrajnie otyły.

To chyba tak wpłynęło na to, że...

Wiesz, widziałeś siebie, widziałeś chłopaków z klasy,

gdzie każdy był powiedzmy wyrzeźbiony.

Każdy miał muskulaturę.

A ty po prostu byłeś otyły. Ty nie ściągnąłeś koszulki w szatni, bo się wstydziłeś.

Ile ważyłeś?

119,7 kg.

na komisji wojskowej.

Co to oznacza dla dzieciaka, dla nastolatka,

kiedy odstaje w taki sposób od swoich rówieśników?

To jest dla dziecka...

Do pewnego etapu życia ja nie miałem tej świadomości.

Ja wiedziałem, że jestem troszkę inny, ale nie wiedziałem, że to jest aż tak.

I są przykre sytuacje, gdzie...

chłopaki grali w piłkę nożną na boisku,

to mówię: „też sobie pojadę pograć w piłkę”. Podjechałem na boisko,

przyszli, ja wtedy byłem w 4 klasie podstawówki bodajże,

przyszli chłopaki z 6 klasy podstawówki.

Nie dość, że zostałem może nie pobity,

ale bardzo mocno uszkodzony,

do tego spuścili mi powietrze z kół w rowerze i uznali, że jak jestem gruby, to wypada iść piechotą.

No i teraz tak: nie powiesz o tym rodzicom,

bo będzie potem jeszcze gorzej, bo ty wiesz,

że do tej szkoły z tymi ludźmi jeszcze chodzisz przez jakiś czas.

No i takich przykrych sytuacji jest więcej.

I to jest... Może na pewnym etapie życia to już zanika,

gdzie tam masz 40 lat i masz brzuszek - nie ma tego,

ale jeżeli chodzisz do szkoły, to jest naprawdę brutalne.

Przychodzę do gimnazjum. Skończyła się podstawówka,

skończył się powiedzmy ten koszmar. Przychodzę do gimnazjum,

wtedy jeszcze była Nasza Klasa, i czytam na forum po pierwszym dniu:

„a widzieliście tego Michała, grubą bekę?”.

Spalony na całe trzy lata jesteś.

No i w końcu gdzieś po tej komisji wojskowej

tak jakoś to pękło i zacząłem robić tę redukcję.

Co się wydarzyło na komisji wojskowej?

Komisja wojskowa... Rozkład pomieszczeń był taki, że z szatni

do gabinetu lekarza musiałeś przejść 20 metrów taką

dużą salą, gdzie wszyscy oczekiwali na swoje wejście.

I wyobraź sobie, że teraz masz wszystkich znajomych, masz ludzi,

których tam widzisz w szkole, nie w szkole, w otoczeniu,

a ty masz brzuch tak duży, że nie widzisz stóp i do tego krwawe rozstępy

na całym ciele, bo - trzeba się umówić - te rozstępy były i dalej są.

I teraz idziesz w samych bokserkach przez całą salę.

Słyszysz podśmiewanie, coś tam „a widziałeś to, a widziałeś tamto”.

To był marsz żałobny dosłownie.

To było bardzo przykre.

To był dla ciebie jakiś taki moment przełomowy,

kiedy zawziąłeś się?

Tak.

Ja wtedy zrozumiałem, że to, co robię, nie ma sensu.

Te krwawe rozstępy jak u kobiety w ciąży...

Ja nie zwracałem uwagi zupełnie na jedzenie. Wtedy, pamiętam, bo to była noc,

noc po tej komisji wojskowej, gdzie...

zmieniłem całe myślenie o 180 stopni, zupełnie.

I na pewnym etapie to było OK, to było fajne,

bo zrzuciłem 10 kg, zrzuciłem 20 kg, zrzuciłem 30 kg.

Przy 40 kg już się pojawiały jakieś tam

alarmy ze strony rodziców, że może za dużo.

I zaczęła się robić patologiczna sytuacja, gdzie

przestałem jeść w ogóle i zrzuciłem na 61 kg wagę.

W jaki sposób udało ci się tak dużo

zrzucić? 60 kilogramów?

Tak.

Niecałe, tam 58.

W jaki sposób?

Przestałem jeść, zacząłem biegać dużo. Biegałem bardzo dużo.

W momencie kiedy zjadłeś coś, bo były omdlenia,

to występowało na co dzień, to musiałeś coś zjeść.

Zjadłeś, to idziesz spać i masz wyrzuty sumienia, jakbyś kogoś zabił.

Musisz iść biegać, bo będziesz rano gruby.

I wiesz, to był taki koszmar, do którego nie chciałem dopuścić.

No i tak się zapędziłem, w taką patologiczną sytuację, gdzie

to był wrzesień, ja wtedy czekałem na przystanku.

Przyszła sąsiadka, a ja jestem z małego miasta,

gdzie wszyscy plotkują. I ta sąsiadka pyta, czy ja znam tego chłopaka

z tamtego domu, bo on to chyba ma nowotwór.

„Koleżanka go widziała w sklepie, to mu śmierć z oczu patrzy”.

Ja słuchałem o sobie.

To była opowieść o tobie, tylko ona cię nie poznała?

Nie poznała mnie zupełnie, nikt mnie wtedy nie poznał.

Ja tak słuchałem wtedy i mówię: „no to chyba jest stop”,

ale oczywiście nie było stopu, ja to ciągnąłem bardzo długo.

Nikt cię nie powstrzymywał?

Próbowali.

Ale zapewniałem, że wszystko jest OK.

Bo póki te omdlenia mi się nie zdarzały,

no to powiedzmy, że to było wszystko OK.

Ale doszło do takiego etapu, gdzie ja szedłem do tej szkoły, bo musiałem.

Nie mogłem nie chodzić. Wracałem, kładłem się do łóżka,

spałem do 20:00, potem szedłem biegać.

No i tak wyglądało całe moje życie wtedy.

Co z samooceną? Czy ona się wtedy polepszyła?

Nie, absolutnie. Było jeszcze gorzej, wiesz? Ja pamiętam...

Wtedy znowu nabawiłem się takich kompleksów,

że jestem za chudy, wiesz? Ja pamiętam pierwszy wypadek na WF, jaki miałem, jak byłem szczupły.

Leciał na mną kolega,

coś mi tam kopnął w nogę i ja pierwszy raz uderzyłem miednicą,

pierwszy raz uderzyłem obojczykiem. Ja nie wiedziałem, że te kości tak bolą,

uwierzcie mi. Ja przez dwa dni nie spałem, bo miałem sine całe biodro.

I to był taki szok dla mnie, że...

Wszyscy się śmiali, ze worek kości wylądował, bo huk był dosłownie jak kości o podłogę.

I to był taki moment, kiedy powiedziałem: „dość, już chyba dość”.

Wystarczy.

Co wydarzyło się później?

Później byłem cały czas w tym świecie siłowni.

To był mój sport, który uprawiałem, który lubiłem.

No i zacząłem budować masę mięśniową.

Zupełnie nie wiedziałem, jak to się robi. No ile mogłem mieć wiedzy skoro

zupełnie mnie temat nie dotyczył, nigdy się o tym nie uczyłem.

I potem zacząłem się zagłębiać. Aż minął rok, minął drugi rok...

Widziałem, że mi się to nie udaje i...

I w końcu po jakimś tam jednym spotkaniu, drugim spotkaniu

padł pomysł, że...

może by wejść na ten doping, czemu nie?

Niektórzy mówią, że to jest droga na skróty.

Jaka to jest droga na skróty jak

ćwiczysz adekwatnie do swoich możliwości?

Wiem, jak wyglądały moje treningi, wiem, jak wyglądają te treningi teraz.

Ile jest skutków ubocznych, gdzie ja w miesiąc miałem

przyrosty siły takie, że po prostu kontuzje się robiły.

W każdym stawie miałeś kontuzje: naderwany biceps,

kontuzje łokci, kontuzje nadgarstków.

Po prostu nie nadążał organizm za siłą.

Czy ty miałeś jakąś wiedzę na ten temat? Na temat tych substancji?

Jak to zażywać? Jakie to ma skutki?

Skrajnie małą. Ja z grubsza wiedziałem,

co jak działa, tylko to było na zasadzie, że wiesz...

jest załóżmy jeden środek, wiesz, że on powoduje tam...

budowanie masy mięśniowej, bo to o to się rozchodziło.

I po prostu go brałeś, w ciemno. A o skutkach ubocznych

zacząłem czytać w trakcie, jak już je miałem, wiesz?

I to był błąd chyba największy.

Bo temu wszystkiemu da się zapobiec, jeżeli znasz swój organizm.

Jakie błędy popełniałeś?

Na początki dawki, to był taki mój pierwszy błąd,

bo dawki były dużo większe niż powinienem.

Drugi błąd był taki, że nie brałem kompletnie...

Brałem tylko jeden środek, a cały cykl wygląda tak, że bierzesz środki

i bierzesz jeszcze masę innych rzeczy na skutki uboczne.

Nie brałem tego, bo nie wiedziałem. Ja nie wiedziałem, że podając sobie jeden hormon

reszta hormonów albo będzie powyżej normy

albo w ogóle wykluczy ich z działania. Nie miałem o tym pojęcia.

Dopiero później się dowiadywałem.

Czy byłeś w tym odosobniony czy twoi znajomi podobnie

sięgali po doping?

Po czasie dowiedziałem się, że podobne. Bo nikt ci tego nie powiedział.

Jak przyjdziesz na siłownię, to nikt nie mówi: „jestem na bombie,

jestem na bombie”. Tam wchodziłeś po prostu i widziałeś chłopaków, którzy są

sporzy. Zaprzyjaźniłem się i dopiero później wyszło: „ty też?

ty też? no ja też”.

A skąd bierze się substancje?

No bo przecież nie kupisz ich w sklepie.

U nas łatwiej jest kupić nielegalne środki niż

naprawdę papier toaletowy w niedzielę.

To jest ogromny rynek. Masz pieniążki, płacisz.

I dostęp jest nie tylko na żywo, jest też online.

Wszędzie tego jest pełno.

Czyli dostępność nie była przeszkodą?

Nie, absolutnie. To nie jest problem żaden.

Wspomniałeś o skutkach ubocznych. Co się działo?

Pierwszy skutek uboczny, którego ja doświadczyłem na sobie, to był trądzik.

Okropny.

Ja nie wiedziałem, jak sobie z tym poradzić.

Masz trądzik na klatce piersiowej, na barkach, na plecach,

na twarzy, na szyi, wszędzie.

I nie wiedziałem, że u mnie wystąpi ten trądzik. I za późno zareagowałem.

Zareagowałem w stanie, kiedy mam już blizny.

A wszystko by dało się opanować, gdybyś tylko wiedział,

jaki środek wziąć,

żeby ten trądzik się wygoił po prostu.

Na tamten czas

to był dla ciebie jakiś problem? To cię zniechęcało?

Strasznie. To był moment, kiedy ja w końcu mogłem wyjść z domu,

w końcu już wyglądałem jakoś, jak normalny chłopak.

No to minęły dwa tygodnie i znowu trądzik i znowu siedzisz w domu.

Bo nie wyjdziesz taki. Nikt cię nie chce widzieć

w takim trądziku, a to już był trąd.

Skutków ubocznych było znacznie więcej. Co to jeszcze było?

Kolejny skutek uboczny to była np. bardzo gęsta krew.

Byłem bardzo czerwony, cały czerwony. Dosłownie jak kolor czerwony.

I moja krew była na tyle gęsta, że po prostu...

przy zasypianiu czy przy każdym momencie, gdzie nie mówiłem, słyszałem huk w głowie.

I to był też środek, o którym...

Teoretycznie wiedziałem, jak działa, teoretycznie wiedziałem, co może zrobić,

ale nie wiedziałem, jak temu zapobiec

w razie czego, jaka jest profilaktyka, bo to jest najważniejsze.

Bierzesz środek, ale profilaktycznie są suplementy,

są czasami zioła, dosłownie ziołami można zahamować niektóre skutki uboczne.

Nie byłeś zaniepokojony, że coś ci się może stać?

Byłem. Byłem, naprawdę. Ja wtedy się bałem.

Wtedy, pamiętam tę noc, ja się okropnie bałem.

To ciśnienie było wtedy naprawdę duże, ja czułem każdą żyłę w swoim ciele.

Każdą, dosłownie każdą. I wtedy dopiero...

przez kontakt z jedną osobą, z drugą, dowiedziałem się, jak temu zaradzić.

Po prostu najnormalniej trzeba było sobie upuścić krwi.

W jaki sposób to robiłeś?

Szukasz kogoś, kto potrafi wykonać takie rzeczy.

On wbija ci wenflon w żyłę i ściąga strzykawką.

Bardzo brutalne, ale nie pójdziesz do lekarza, nie pójdziesz

na pogotowie, nie powiesz, żeby ci spuścili pół litra krwi,

bo ty jesteś na tym, na tym i na tym.

Od razu będzie odmowa. Nie pójdziesz oddać krwi teraz

nigdzie do krwiodawstwa, no bo...

tam są badania, ta krew by dalej nie przeszła, ale miej świadomość,

że ktoś dostanie twoją krew,

gdzie w tej krwi no sporo tych środków krąży.

To była jedyna droga.

Co jeszcze się działo?

Niektóre środki wprowadzają cię w taki stan,

gdzie miałem okazję cofać ginekomastię.

To jest taki guz pod sutkiem, ja go cofałem.

To się cofa bardzo mocnymi rzeczami.

I one wywołują depresję, stany lękowe, uczucie zagrożenia.

To potrafi namieszać. Ja pierwszy raz wtedy

zrozumiałem, jak trzeba mieć silną głowę, żeby

zrozumieć, że to jest tylko na chwilę, to jest dwa tygodnie, trzy tygodnie.

Zależy jak szybko się cofa.

Efekt był taki, mówiąc po ludzku, że urosła ci pierś?

Dokładnie. Taki guzek. To był guzek wielkości ziarnka grochu,

dlatego się go dało cofnąć. Jeżeli byłby większy, to już operacja.

Czy tego rodzaju zmiany, tak inwazyjne,

które też mają wpływ na to, jak wyglądasz,

czemu one cię nie zniechęciły?

Czemu wciąż stosowałeś doping?

Bo na to wszystko da się zaradzić.

Gdyby nie było możliwości, gdybym wiedział, że ten guzek

będzie się powiększał, to bym pewnie przestał,

bo to po prostu urosłaby pierś. Ale jeżeli to było bardzo małe i wiedziałem, że to można cofnąć, no to czemu nie?

To, o czym powiedziałeś, to takie skutki fizyczne,

zmieniające twoje ciało.

Jest natomiast cała gama skutków psychicznych, psychologicznych.

To bardzo wpływa na relacje

czasami ze znajomymi.

Bo teraz wyobraź sobie, że jesteś na diecie redukcyjnej,

jesz bardzo mało, jesteś bardzo przemęczony treningami,

do tego dochodzą jeszcze środki i po prostu ty nie masz

ochoty z nikim rozmawiać ani nic robić.

I potem jest na zasadzie: „idziemy na kawę?”, „idziemy tutaj?”, no nie idziemy.

Nie mam siły.

Tak to wygląda. A są też te gorsze okresy,

kiedy faktycznie niektóre środki

wpędzają cię w takie stany, w których nie chcesz być,

gdzie wtedy nie chce człowiek wstać z łóżka nawet.

I nie ma rady, trzeba przetrzymać.

Wiesz, że to jest chwilowe.

Niedługo miną dwa lata odkąd

zacząłeś stosować doping.

Wypunktowałeś tak wiele negatywnych rzeczy,

które się wydarzyły w twoim życiu,

które jakoś wypływały na twoje ciało, na twoją psychikę.

Dlaczego wciąż to bierzesz? Nie mogę tego pojąć.

Gdybym to rozumiał...

Ja chyba toczę swojego rodzaju walkę z cieniem.

Ja wiem, że z tym cieniem nigdy nie wygram.

Ale też chyba za wszelką cenę nie chcę dopuścić do przegranej,

a to, że ja przestanę być silny, bo ja część tej siły zachowam,

tak samo zachowam to, co teraz zbudowałem,

ale to tak zawsze jest. Teraz jest okres, kiedy ja jestem na tej masie

i zawsze to trzeba potem jeszcze zredukować, jeszcze wyciąć.

I kiedy już jesteś wycięty, nie chcesz z tego rezygnować,

bo wtedy można jeszcze trochę nabrać tej masy i błędne koło się robi z tego.

Czy gdybyś dzisiaj przestał, tak z dnia na dzień,

czy to miałoby jakieś negatywne skutki na to, jak wyglądasz?

Obawiam się, że... Nie wiem, co by się ze mną stało.

W każdym razie nie byłbym szczęśliwym człowiekiem na pewno.

Potrzeba czasu, żeby organizm wrócił na swoje tory.

Potrzeba tak zwanego odbloku, to się odblok nazywa,

kiedy przyjmujesz leki, które przywracają

naturalną produkcję hormonów.

I wtedy jest OK. Ale kiedy odstawisz z dnia na dzień, to zostajesz

bez swoich hormonów praktycznie. No i ten okres

nim one znowu ruszą, to jest...

dwa-trzy miesiące, indywidualnie, czasami pół roku, czasami rok.

I to będzie taki bardzo słaby okres dla człowieka,

gdzie przestaniesz mieć siłę, przestaniesz mieć chęci na cokolwiek.

Wyobraź sobie, że teraz jesteś

superczłowiekiem i ty z dnia na dzień przestajesz być super.

I dalej jesteś szary i zwykły.

Nie masz siły tyle, nie wyglądasz tak fajnie.

Nie wychodzą ci takie żyły na siłowni,

Nie masz przede wszystkim tyle energii, gdzie

u mnie regeneracja jest...

no świetna. Sześć godzin snu i wiesz,

przy ciężkich treningach jestem zregenerowany.

Teraz ten sen by musiał być dłuższy, a dalej bym był niewyspany.

Dalej byłbyś zmęczony, dalej byś miał, nie wiem,

bóle mięśni, bóle stawów.

Mam takie poczucie, że niewiele mówi się

na ten temat w przestrzeni publicznej.

Czy to jest nisza? Czy jednak takich osób jak ty jest znacznie więcej?

Takich osób jak ja jest sporo, naprawdę.

Doping jest bardzo popularny w sporcie.

I nie tylko chodzi o siłownie, każdy myli doping...

„Facet z mięśniami? On jest na dopingu na pewno”. A kolarze?

O tym się nie mówi.

Którzy jeżdżą po 500-600 kilometrów.

To nie są możliwości normalnego organizmu.

Statystyka jest duża, dużo chłopaków jest na dopingu.

Naprawdę dużo.

Jak długo zamierzasz to brać? To są tabletki? Zastrzyki?

Zastrzyki.

To się wszystko podaje domięśniowo, podskórnie.

Tabletki oczywiście też.

Jak długo zamierzam brać? Nie wiem. Nie myślę o tym.

To jest bardzo trudne pytanie, bo...

Pytam o to, dlatego że dwa lata to już jest taki czas, kiedy chyba

należałoby to odstawić.

Patrząc pod względem rozwijania siebie,

to nigdy nie powiesz tak, że już jest OK.

Zawsze się będziesz chciał rozwijać. A te środki mi pomagają,

dlatego to jest takie ciężkie.

Kiedy przestanę?

Nie wiem, nie jestem w stanie ci teraz powiedzieć. Być może jutro.

Być może wrócę do domu i powiem: „po co ci to?”.

Tak może być. Nigdy nie wiesz, co będzie wieczorem,

jak się położysz do łózka, o czym będziesz myślał.

Jaka w takim razie lekcja płynie z tego twojego doświadczenia?

Gdyby nie cała moja sytuacja, którą miałem wcześniej,

być może by nie było potrzeby wejścia na doping? Może by te kompleksy się nigdy nie zbudowały?

Bo to przez kompleksy się robi.

Mówisz o dzieciństwie?

O dzieciństwie, potem o tym życiu, które było niedawno,

bo to stosunkowo było niedawno.

To są rzeczy, które tak mocno wryją ci się w głowę,

że mimo wszystko...

Powiedziałbyś mi: „za 10 lat umrzesz”, ja bym dalej to robił.

Byle by nie wracać do tamtego.

Do tego stopnia?

Tak, dokładnie.

Byłeś kiedyś u psychologa? Myślałeś o tym?

Nie, nie byłem.

Nawet... Szczerze powiedziawszy u nas psychologiem jest

flaszka. Masz problem, dzwonisz do kumpla,

robicie flaszkę jedną, drugą, przechodzi.

„U nas” - to znaczy?

W małym mieście, gdzie nie ma specjalistów. Powiedz komuś u nas o psychologu.

Uśmiechnąłeś się, kiedy o to zapytałem.

No tak, uśmiechnąłem się.

Bo wiesz, to jest zupełnie inne otoczenie.

To jest wieś, po prostu.

Tam nie ma psychologów, tam ludzie nie mają takich problemów.

Jeżeli są takie problemy,

to nikt nie twierdzi, że trzeba iść do psychologa.

Tylko po prostu...

albo rozwiązuje sam

albo te problemy, które teraz mają ludzie,

u nas nie występują na wsi,

bo to jest po prostu codzienność.

Dziękuję ci za rozmowę,

dziękuję ci za twoją szczerość.

Dziękuję również.


Ginekomastia, trądzik, stany depresyjne. Jaka jest CENA DOPINGU? – 7 metrów pod ziemią Gynecomastia, acne, depressive states. What is the PRICE of DOPING? - 7 meters underground Гінекомастія, акне, депресивні стани. яка ціна допінгу? - 7 метрів під землею

Każdy chce wyglądać jak faceci z okładek gazet,

jak faceci, którzy występują w reklamach.

A dla mnie po prostu genetycznie to było nie do przejścia.

Padł pomysł, że może by wejść na ten doping. Czemu nie?

To są środki, które potrafią naprawdę zaburzyć życie,

jeżeli nie wiesz, jak ich używać.

Moja krew była na tyle gęsta, że po prostu...

przy zasypianiu i w każdym momencie, kiedy nie mówiłem, słyszałem huk w głowie.

U nas jest łatwiej kupić nielegalne środki niż papier toaletowy w niedzielę.

To jest ogromny rynek.

Michał, od niecałych dwóch lat, z większymi

bądź mniejszymi przerwami, jesteś na dopingu.

Dlaczego się na to zdecydowałeś?

Dlaczego? Chyba powód jest prosty.

Każdy chce wyglądać jak faceci z okładek gazet,

jak faceci, którzy występują w reklamach.

A dla mnie po prostu genetycznie to było nie do przejścia.

Bardzo długi okres czasu spędziłem na treningu.

Efekty były. Nie można powiedzieć, że nie było.

Tylko one były po prostu...

umiarkowane albo nawet czasami były okresy,

gdzie była taka stagnacja, że nic nie ruszało.

I uznałem, że...

sięgnę po środki, które w tym pomogą.

A dlaczego wygląd jest dla ciebie tak ważny? Jest wiele osób, które...

zupełnie się tym nie przejmują.

Warto powiedzieć o tym, że ja przez większość swojego życia,

przez 18 lat, byłem skrajnie otyły.

To chyba tak wpłynęło na to, że...

Wiesz, widziałeś siebie, widziałeś chłopaków z klasy,

gdzie każdy był powiedzmy wyrzeźbiony.

Każdy miał muskulaturę.

A ty po prostu byłeś otyły. Ty nie ściągnąłeś koszulki w szatni, bo się wstydziłeś.

Ile ważyłeś?

119,7 kg.

na komisji wojskowej.

Co to oznacza dla dzieciaka, dla nastolatka,

kiedy odstaje w taki sposób od swoich rówieśników?

To jest dla dziecka...

Do pewnego etapu życia ja nie miałem tej świadomości.

Ja wiedziałem, że jestem troszkę inny, ale nie wiedziałem, że to jest aż tak.

I są przykre sytuacje, gdzie...

chłopaki grali w piłkę nożną na boisku,

to mówię: „też sobie pojadę pograć w piłkę”. Podjechałem na boisko,

przyszli, ja wtedy byłem w 4 klasie podstawówki bodajże,

przyszli chłopaki z 6 klasy podstawówki.

Nie dość, że zostałem może nie pobity,

ale bardzo mocno uszkodzony,

do tego spuścili mi powietrze z kół w rowerze i uznali, że jak jestem gruby, to wypada iść piechotą.

No i teraz tak: nie powiesz o tym rodzicom,

bo będzie potem jeszcze gorzej, bo ty wiesz,

że do tej szkoły z tymi ludźmi jeszcze chodzisz przez jakiś czas.

No i takich przykrych sytuacji jest więcej.

I to jest... Może na pewnym etapie życia to już zanika,

gdzie tam masz 40 lat i masz brzuszek - nie ma tego,

ale jeżeli chodzisz do szkoły, to jest naprawdę brutalne.

Przychodzę do gimnazjum. Skończyła się podstawówka,

skończył się powiedzmy ten koszmar. Przychodzę do gimnazjum,

wtedy jeszcze była Nasza Klasa, i czytam na forum po pierwszym dniu:

„a widzieliście tego Michała, grubą bekę?”.

Spalony na całe trzy lata jesteś.

No i w końcu gdzieś po tej komisji wojskowej

tak jakoś to pękło i zacząłem robić tę redukcję.

Co się wydarzyło na komisji wojskowej?

Komisja wojskowa... Rozkład pomieszczeń był taki, że z szatni

do gabinetu lekarza musiałeś przejść 20 metrów taką

dużą salą, gdzie wszyscy oczekiwali na swoje wejście.

I wyobraź sobie, że teraz masz wszystkich znajomych, masz ludzi,

których tam widzisz w szkole, nie w szkole, w otoczeniu,

a ty masz brzuch tak duży, że nie widzisz stóp i do tego krwawe rozstępy

na całym ciele, bo - trzeba się umówić - te rozstępy były i dalej są.

I teraz idziesz w samych bokserkach przez całą salę.

Słyszysz podśmiewanie, coś tam „a widziałeś to, a widziałeś tamto”.

To był marsz żałobny dosłownie.

To było bardzo przykre.

To był dla ciebie jakiś taki moment przełomowy,

kiedy zawziąłeś się?

Tak.

Ja wtedy zrozumiałem, że to, co robię, nie ma sensu.

Te krwawe rozstępy jak u kobiety w ciąży...

Ja nie zwracałem uwagi zupełnie na jedzenie. Wtedy, pamiętam, bo to była noc,

noc po tej komisji wojskowej, gdzie...

zmieniłem całe myślenie o 180 stopni, zupełnie.

I na pewnym etapie to było OK, to było fajne,

bo zrzuciłem 10 kg, zrzuciłem 20 kg, zrzuciłem 30 kg.

Przy 40 kg już się pojawiały jakieś tam

alarmy ze strony rodziców, że może za dużo.

I zaczęła się robić patologiczna sytuacja, gdzie

przestałem jeść w ogóle i zrzuciłem na 61 kg wagę.

W jaki sposób udało ci się tak dużo

zrzucić? 60 kilogramów?

Tak.

Niecałe, tam 58.

W jaki sposób?

Przestałem jeść, zacząłem biegać dużo. Biegałem bardzo dużo.

W momencie kiedy zjadłeś coś, bo były omdlenia,

to występowało na co dzień, to musiałeś coś zjeść.

Zjadłeś, to idziesz spać i masz wyrzuty sumienia, jakbyś kogoś zabił.

Musisz iść biegać, bo będziesz rano gruby.

I wiesz, to był taki koszmar, do którego nie chciałem dopuścić.

No i tak się zapędziłem, w taką patologiczną sytuację, gdzie

to był wrzesień, ja wtedy czekałem na przystanku.

Przyszła sąsiadka, a ja jestem z małego miasta,

gdzie wszyscy plotkują. I ta sąsiadka pyta, czy ja znam tego chłopaka

z tamtego domu, bo on to chyba ma nowotwór.

„Koleżanka go widziała w sklepie, to mu śmierć z oczu patrzy”.

Ja słuchałem o sobie.

To była opowieść o tobie, tylko ona cię nie poznała?

Nie poznała mnie zupełnie, nikt mnie wtedy nie poznał.

Ja tak słuchałem wtedy i mówię: „no to chyba jest stop”,

ale oczywiście nie było stopu, ja to ciągnąłem bardzo długo.

Nikt cię nie powstrzymywał?

Próbowali.

Ale zapewniałem, że wszystko jest OK.

Bo póki te omdlenia mi się nie zdarzały,

no to powiedzmy, że to było wszystko OK.

Ale doszło do takiego etapu, gdzie ja szedłem do tej szkoły, bo musiałem.

Nie mogłem nie chodzić. Wracałem, kładłem się do łóżka,

spałem do 20:00, potem szedłem biegać.

No i tak wyglądało całe moje życie wtedy.

Co z samooceną? Czy ona się wtedy polepszyła?

Nie, absolutnie. Było jeszcze gorzej, wiesz? Ja pamiętam...

Wtedy znowu nabawiłem się takich kompleksów,

że jestem za chudy, wiesz? Ja pamiętam pierwszy wypadek na WF, jaki miałem, jak byłem szczupły.

Leciał na mną kolega,

coś mi tam kopnął w nogę i ja pierwszy raz uderzyłem miednicą,

pierwszy raz uderzyłem obojczykiem. Ja nie wiedziałem, że te kości tak bolą,

uwierzcie mi. Ja przez dwa dni nie spałem, bo miałem sine całe biodro.

I to był taki szok dla mnie, że...

Wszyscy się śmiali, ze worek kości wylądował, bo huk był dosłownie jak kości o podłogę.

I to był taki moment, kiedy powiedziałem: „dość, już chyba dość”.

Wystarczy.

Co wydarzyło się później?

Później byłem cały czas w tym świecie siłowni.

To był mój sport, który uprawiałem, który lubiłem.

No i zacząłem budować masę mięśniową.

Zupełnie nie wiedziałem, jak to się robi. No ile mogłem mieć wiedzy skoro

zupełnie mnie temat nie dotyczył, nigdy się o tym nie uczyłem.

I potem zacząłem się zagłębiać. Aż minął rok, minął drugi rok...

Widziałem, że mi się to nie udaje i...

I w końcu po jakimś tam jednym spotkaniu, drugim spotkaniu

padł pomysł, że...

może by wejść na ten doping, czemu nie?

Niektórzy mówią, że to jest droga na skróty.

Jaka to jest droga na skróty jak

ćwiczysz adekwatnie do swoich możliwości?

Wiem, jak wyglądały moje treningi, wiem, jak wyglądają te treningi teraz.

Ile jest skutków ubocznych, gdzie ja w miesiąc miałem

przyrosty siły takie, że po prostu kontuzje się robiły.

W każdym stawie miałeś kontuzje: naderwany biceps,

kontuzje łokci, kontuzje nadgarstków.

Po prostu nie nadążał organizm za siłą.

Czy ty miałeś jakąś wiedzę na ten temat? Na temat tych substancji?

Jak to zażywać? Jakie to ma skutki?

Skrajnie małą. Ja z grubsza wiedziałem,

co jak działa, tylko to było na zasadzie, że wiesz...

jest załóżmy jeden środek, wiesz, że on powoduje tam...

budowanie masy mięśniowej, bo to o to się rozchodziło.

I po prostu go brałeś, w ciemno. A o skutkach ubocznych

zacząłem czytać w trakcie, jak już je miałem, wiesz?

I to był błąd chyba największy.

Bo temu wszystkiemu da się zapobiec, jeżeli znasz swój organizm.

Jakie błędy popełniałeś?

Na początki dawki, to był taki mój pierwszy błąd,

bo dawki były dużo większe niż powinienem.

Drugi błąd był taki, że nie brałem kompletnie...

Brałem tylko jeden środek, a cały cykl wygląda tak, że bierzesz środki

i bierzesz jeszcze masę innych rzeczy na skutki uboczne.

Nie brałem tego, bo nie wiedziałem. Ja nie wiedziałem, że podając sobie jeden hormon

reszta hormonów albo będzie powyżej normy

albo w ogóle wykluczy ich z działania. Nie miałem o tym pojęcia.

Dopiero później się dowiadywałem.

Czy byłeś w tym odosobniony czy twoi znajomi podobnie

sięgali po doping?

Po czasie dowiedziałem się, że podobne. Bo nikt ci tego nie powiedział.

Jak przyjdziesz na siłownię, to nikt nie mówi: „jestem na bombie,

jestem na bombie”. Tam wchodziłeś po prostu i widziałeś chłopaków, którzy są

sporzy. Zaprzyjaźniłem się i dopiero później wyszło: „ty też?

ty też? no ja też”.

A skąd bierze się substancje?

No bo przecież nie kupisz ich w sklepie.

U nas łatwiej jest kupić nielegalne środki niż

naprawdę papier toaletowy w niedzielę.

To jest ogromny rynek. Masz pieniążki, płacisz.

I dostęp jest nie tylko na żywo, jest też online.

Wszędzie tego jest pełno.

Czyli dostępność nie była przeszkodą?

Nie, absolutnie. To nie jest problem żaden.

Wspomniałeś o skutkach ubocznych. Co się działo?

Pierwszy skutek uboczny, którego ja doświadczyłem na sobie, to był trądzik.

Okropny.

Ja nie wiedziałem, jak sobie z tym poradzić.

Masz trądzik na klatce piersiowej, na barkach, na plecach,

na twarzy, na szyi, wszędzie.

I nie wiedziałem, że u mnie wystąpi ten trądzik. I za późno zareagowałem.

Zareagowałem w stanie, kiedy mam już blizny.

A wszystko by dało się opanować, gdybyś tylko wiedział,

jaki środek wziąć,

żeby ten trądzik się wygoił po prostu.

Na tamten czas

to był dla ciebie jakiś problem? To cię zniechęcało?

Strasznie. To był moment, kiedy ja w końcu mogłem wyjść z domu,

w końcu już wyglądałem jakoś, jak normalny chłopak.

No to minęły dwa tygodnie i znowu trądzik i znowu siedzisz w domu.

Bo nie wyjdziesz taki. Nikt cię nie chce widzieć

w takim trądziku, a to już był trąd.

Skutków ubocznych było znacznie więcej. Co to jeszcze było?

Kolejny skutek uboczny to była np. bardzo gęsta krew.

Byłem bardzo czerwony, cały czerwony. Dosłownie jak kolor czerwony.

I moja krew była na tyle gęsta, że po prostu...

przy zasypianiu czy przy każdym momencie, gdzie nie mówiłem, słyszałem huk w głowie.

I to był też środek, o którym...

Teoretycznie wiedziałem, jak działa, teoretycznie wiedziałem, co może zrobić,

ale nie wiedziałem, jak temu zapobiec

w razie czego, jaka jest profilaktyka, bo to jest najważniejsze.

Bierzesz środek, ale profilaktycznie są suplementy,

są czasami zioła, dosłownie ziołami można zahamować niektóre skutki uboczne.

Nie byłeś zaniepokojony, że coś ci się może stać?

Byłem. Byłem, naprawdę. Ja wtedy się bałem.

Wtedy, pamiętam tę noc, ja się okropnie bałem.

To ciśnienie było wtedy naprawdę duże, ja czułem każdą żyłę w swoim ciele.

Każdą, dosłownie każdą. I wtedy dopiero...

przez kontakt z jedną osobą, z drugą, dowiedziałem się, jak temu zaradzić.

Po prostu najnormalniej trzeba było sobie upuścić krwi.

W jaki sposób to robiłeś?

Szukasz kogoś, kto potrafi wykonać takie rzeczy.

On wbija ci wenflon w żyłę i ściąga strzykawką.

Bardzo brutalne, ale nie pójdziesz do lekarza, nie pójdziesz

na pogotowie, nie powiesz, żeby ci spuścili pół litra krwi,

bo ty jesteś na tym, na tym i na tym.

Od razu będzie odmowa. Nie pójdziesz oddać krwi teraz

nigdzie do krwiodawstwa, no bo...

tam są badania, ta krew by dalej nie przeszła, ale miej świadomość,

że ktoś dostanie twoją krew,

gdzie w tej krwi no sporo tych środków krąży.

To była jedyna droga.

Co jeszcze się działo?

Niektóre środki wprowadzają cię w taki stan,

gdzie miałem okazję cofać ginekomastię.

To jest taki guz pod sutkiem, ja go cofałem.

To się cofa bardzo mocnymi rzeczami.

I one wywołują depresję, stany lękowe, uczucie zagrożenia.

To potrafi namieszać. Ja pierwszy raz wtedy

zrozumiałem, jak trzeba mieć silną głowę, żeby

zrozumieć, że to jest tylko na chwilę, to jest dwa tygodnie, trzy tygodnie.

Zależy jak szybko się cofa.

Efekt był taki, mówiąc po ludzku, że urosła ci pierś?

Dokładnie. Taki guzek. To był guzek wielkości ziarnka grochu,

dlatego się go dało cofnąć. Jeżeli byłby większy, to już operacja.

Czy tego rodzaju zmiany, tak inwazyjne,

które też mają wpływ na to, jak wyglądasz,

czemu one cię nie zniechęciły?

Czemu wciąż stosowałeś doping?

Bo na to wszystko da się zaradzić.

Gdyby nie było możliwości, gdybym wiedział, że ten guzek

będzie się powiększał, to bym pewnie przestał,

bo to po prostu urosłaby pierś. Ale jeżeli to było bardzo małe i wiedziałem, że to można cofnąć, no to czemu nie?

To, o czym powiedziałeś, to takie skutki fizyczne,

zmieniające twoje ciało.

Jest natomiast cała gama skutków psychicznych, psychologicznych.

To bardzo wpływa na relacje

czasami ze znajomymi.

Bo teraz wyobraź sobie, że jesteś na diecie redukcyjnej,

jesz bardzo mało, jesteś bardzo przemęczony treningami,

do tego dochodzą jeszcze środki i po prostu ty nie masz

ochoty z nikim rozmawiać ani nic robić.

I potem jest na zasadzie: „idziemy na kawę?”, „idziemy tutaj?”, no nie idziemy.

Nie mam siły.

Tak to wygląda. A są też te gorsze okresy,

kiedy faktycznie niektóre środki

wpędzają cię w takie stany, w których nie chcesz być,

gdzie wtedy nie chce człowiek wstać z łóżka nawet.

I nie ma rady, trzeba przetrzymać.

Wiesz, że to jest chwilowe.

Niedługo miną dwa lata odkąd

zacząłeś stosować doping.

Wypunktowałeś tak wiele negatywnych rzeczy,

które się wydarzyły w twoim życiu,

które jakoś wypływały na twoje ciało, na twoją psychikę.

Dlaczego wciąż to bierzesz? Nie mogę tego pojąć.

Gdybym to rozumiał...

Ja chyba toczę swojego rodzaju walkę z cieniem.

Ja wiem, że z tym cieniem nigdy nie wygram.

Ale też chyba za wszelką cenę nie chcę dopuścić do przegranej,

a to, że ja przestanę być silny, bo ja część tej siły zachowam,

tak samo zachowam to, co teraz zbudowałem,

ale to tak zawsze jest. Teraz jest okres, kiedy ja jestem na tej masie

i zawsze to trzeba potem jeszcze zredukować, jeszcze wyciąć.

I kiedy już jesteś wycięty, nie chcesz z tego rezygnować,

bo wtedy można jeszcze trochę nabrać tej masy i błędne koło się robi z tego.

Czy gdybyś dzisiaj przestał, tak z dnia na dzień,

czy to miałoby jakieś negatywne skutki na to, jak wyglądasz?

Obawiam się, że... Nie wiem, co by się ze mną stało.

W każdym razie nie byłbym szczęśliwym człowiekiem na pewno.

Potrzeba czasu, żeby organizm wrócił na swoje tory.

Potrzeba tak zwanego odbloku, to się odblok nazywa,

kiedy przyjmujesz leki, które przywracają

naturalną produkcję hormonów.

I wtedy jest OK. Ale kiedy odstawisz z dnia na dzień, to zostajesz

bez swoich hormonów praktycznie. No i ten okres

nim one znowu ruszą, to jest...

dwa-trzy miesiące, indywidualnie, czasami pół roku, czasami rok.

I to będzie taki bardzo słaby okres dla człowieka,

gdzie przestaniesz mieć siłę, przestaniesz mieć chęci na cokolwiek.

Wyobraź sobie, że teraz jesteś

superczłowiekiem i ty z dnia na dzień przestajesz być super.

I dalej jesteś szary i zwykły.

Nie masz siły tyle, nie wyglądasz tak fajnie.

Nie wychodzą ci takie żyły na siłowni,

Nie masz przede wszystkim tyle energii, gdzie

u mnie regeneracja jest...

no świetna. Sześć godzin snu i wiesz,

przy ciężkich treningach jestem zregenerowany.

Teraz ten sen by musiał być dłuższy, a dalej bym był niewyspany.

Dalej byłbyś zmęczony, dalej byś miał, nie wiem,

bóle mięśni, bóle stawów.

Mam takie poczucie, że niewiele mówi się

na ten temat w przestrzeni publicznej.

Czy to jest nisza? Czy jednak takich osób jak ty jest znacznie więcej?

Takich osób jak ja jest sporo, naprawdę.

Doping jest bardzo popularny w sporcie.

I nie tylko chodzi o siłownie, każdy myli doping...

„Facet z mięśniami? On jest na dopingu na pewno”. A kolarze?

O tym się nie mówi.

Którzy jeżdżą po 500-600 kilometrów.

To nie są możliwości normalnego organizmu.

Statystyka jest duża, dużo chłopaków jest na dopingu.

Naprawdę dużo.

Jak długo zamierzasz to brać? To są tabletki? Zastrzyki?

Zastrzyki.

To się wszystko podaje domięśniowo, podskórnie.

Tabletki oczywiście też.

Jak długo zamierzam brać? Nie wiem. Nie myślę o tym.

To jest bardzo trudne pytanie, bo...

Pytam o to, dlatego że dwa lata to już jest taki czas, kiedy chyba

należałoby to odstawić.

Patrząc pod względem rozwijania siebie,

to nigdy nie powiesz tak, że już jest OK.

Zawsze się będziesz chciał rozwijać. A te środki mi pomagają,

dlatego to jest takie ciężkie.

Kiedy przestanę?

Nie wiem, nie jestem w stanie ci teraz powiedzieć. Być może jutro.

Być może wrócę do domu i powiem: „po co ci to?”.

Tak może być. Nigdy nie wiesz, co będzie wieczorem,

jak się położysz do łózka, o czym będziesz myślał.

Jaka w takim razie lekcja płynie z tego twojego doświadczenia?

Gdyby nie cała moja sytuacja, którą miałem wcześniej,

być może by nie było potrzeby wejścia na doping? Może by te kompleksy się nigdy nie zbudowały?

Bo to przez kompleksy się robi.

Mówisz o dzieciństwie?

O dzieciństwie, potem o tym życiu, które było niedawno,

bo to stosunkowo było niedawno.

To są rzeczy, które tak mocno wryją ci się w głowę,

że mimo wszystko...

Powiedziałbyś mi: „za 10 lat umrzesz”, ja bym dalej to robił.

Byle by nie wracać do tamtego.

Do tego stopnia?

Tak, dokładnie.

Byłeś kiedyś u psychologa? Myślałeś o tym?

Nie, nie byłem.

Nawet... Szczerze powiedziawszy u nas psychologiem jest

flaszka. Masz problem, dzwonisz do kumpla,

robicie flaszkę jedną, drugą, przechodzi.

„U nas” - to znaczy?

W małym mieście, gdzie nie ma specjalistów. Powiedz komuś u nas o psychologu.

Uśmiechnąłeś się, kiedy o to zapytałem.

No tak, uśmiechnąłem się.

Bo wiesz, to jest zupełnie inne otoczenie.

To jest wieś, po prostu.

Tam nie ma psychologów, tam ludzie nie mają takich problemów.

Jeżeli są takie problemy,

to nikt nie twierdzi, że trzeba iść do psychologa.

Tylko po prostu...

albo rozwiązuje sam

albo te problemy, które teraz mają ludzie,

u nas nie występują na wsi,

bo to jest po prostu codzienność.

Dziękuję ci za rozmowę,

dziękuję ci za twoją szczerość.

Dziękuję również.