Jak Facebook wypacza nasze wspomnienia
Czy masz pewność, że wydarzenia, które doskonale pamiętasz, naprawdę miały miejsce? A może znasz je wyłącznie z opowieści – ale opowiadanych tak sugestywnie, że stały się częścią twojej biografii? Jubileuszowy 50 odcinek Świata w trzy minuty o tym, jak Facebook, przyjaciele i fałszywe wiadomości kształtują naszą pamięć. W czasach, gdy znaczenia nabiera to, co niektórzy nazywają post-prawdą, a inni – bezczelnym łgarstwem, istotne staje się zrozumienie czy to, co pamiętamy, ma pokrycie w faktach. Dopóki chodzi o to, kto pięciolatkiem będąc rozbił szklankę u cioci na imieninach, nie ma wielkiego problemu. Gorzej, gdy iluzji ulegają całe grupy, pamiętając doskonale słowa, których nie powiedziano, zamachy, których nie było czy wydarzenia, w których nie brali udziału. Biorąc pod uwagę fakt, że nasze wspomnienia wpływają na nasze późniejsze decyzje, fałszywe informacje którymi karmimy nasze umysły, mogą w większej skali wpłynąć na przyszłość całych społeczności – lub, jak w przypadku epidemii odry w Rumunii – kosztować kogoś życie. Kwestię fałszywych wspomnień analizowano wielokrotnie. Eksperymenty udowadniały, że każdy z nas jest na to podatny. Może to być historia, którą nam opowiadano, i którą uznaliśmy za prawdziwą. Może to być autodopowiedzenie – na przykład po wyjściu od lekarza możemy być pewni, że miał na szyi stetoskop, choć niekoniecznie tak było – tylko na to nie zwróciliśmy uwagi. Może to też być nieprawdziwa informacja, którą gdzieś przeczytaliśmy, ale która pasuje do naszych przekonań czy uprzedzeń – lub tego, co usłyszeliśmy od znajomego. To ostatnie jest jednym z istotnych elementów, dla których możemy być podatni na manipulacje dla celów politycznych. Wystarczy dobrać komunikat tak, by odwoływał się do naszej dotychczasowej wiedzy, i z dużym prawdopodobieństwem uznamy go za słuszny. Niedawno David Rapp opublikował raport, w którym stawia tezę, że jesteśmy podatni na fałszywe informacje, bo prościej jest przeczytać i zapamiętać, niż przeczytać, krytycznie przeanalizować i dopiero zapamiętać. Następnie, kiedy musimy skorzystać z danej wiedzy, to umysł podpowiada jako pierwsze informacje, które poznał niedawno – i, w związku z tym że podpowiada nam je nasz mózg, uznajemy je za prawdziwe. Mimo, iż jest to po prostu zapamiętane przez nas cudze stwierdzenie. Co istotne, jeśli dana informacja jest powtarzana przez osoby, z którymi rozmawiamy, prawdopodobieństwo jej przyswojenia jako prawdziwej rośnie. Kiedyś byliśmy ograniczeni do grupy osób, z którymi widzieliśmy się na codzień – niezależnie, czy dzieliliśmy ich przekonania, czy też nie. Dziś duża część naszej komunikacji odbywa się za pośrednictwem serwisów społecznościowych, które nie dość, że przyspieszają obieg informacji i zalewają nas ilością danych nie do przetrawienia, to jeszcze podsyłają nam komunikaty głównie od osób, z którymi się zgadzamy. W momencie gdy dostaniemy podobną (fałszywą) informację od paru osób którym ufamy, przyjmiemy ją z mniejszą dozą krytycyzmu. A właściwie – jak pokazują facebookowe dyskusje – bezkrytycznie. Bo będziemy doskonale pamiętać, jak papież Franciszek poparł Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich, Unia uregulowała tempo spływu wody w spłuczce, a PRL wyglądał zawsze jak w filmach Barei. Informację, gdy już ją zaakceptujemy, trudno nam zanegować. Eksperymenty przeprowadzone kilka lat temu w Izraelu pokazały, że nawet gdy eksperymentator poinformował uczestników, że zostali wprowadzeni w błąd, tylko 60% z nich poprawiło swoje odpowiedzi. Idealnym momentem na wprowadzenie nas w błąd jest sytuacja, gdy daną interpretację lub fakt medialny słyszymy po raz pierwszy. Jeśli już wcześniej przyjęliśmy do wiadomości inne stanowisko, nasza pamięć staje się odporna na zmiany. Myślisz, że Ty nie dajesz się nabrać, choć fałszywe informacje przelatują obok Ciebie stadami? Odcinek nabrałby kolorytów, gdybym umieścił w nim wszystkie mity polityczno-społeczne, na które natknąłem się w ostatnich tygodniach – ale nie chcę przenosić tu podziałów z codzienności. Nie będę też nabijał się z Towarzystwa Płaskiej Ziemi – a z niektórymi innymi kłamstwami zmierzyłem się dwa odcinki temu. Ale zróbmy prosty eksperyment – gdzie padły słowa „Play it again, Sam”? Kto powiedział “Beam me up, Scotty?” Oraz kto jest autorem stwierdzenia “Luke, I'm your father”. Znane cytaty, prawda? Co je łączy? To, że żyją w popkulturze, że widzimy je w memach, we wspomnieniach ze wspólnego oglądania filmów, no i to, że nigdy nie zostały wypowiedziane. Ani w Casablance, ani w Star Treku, ani nawet w Gwiezdnych Wojnach. Źródła: