×

Nous utilisons des cookies pour rendre LingQ meilleur. En visitant le site vous acceptez nos Politique des cookies.

image

Wyspa skarbów - Robert Louis Stevenson, XV. Mieszkaniec wyspy

XV. Mieszkaniec wyspy

XV. Mieszkaniec wyspy

Ze zbocza wzgórza, które tu było strome i kamieniste, zsunął się kłąb żwiru i z szelestem, koziołkując, wpadł między drzewa. Odruchowo zwróciłem oczy w tym kierunku i ujrzałem jakąś postać wyskakującą z rozmachem spoza pnia sosny. Żadną miarą nie mogłem rozpoznać, co to było: czy niedźwiedź, czy człowiek, czy też małpa. Było to coś ciemnego i kosmatego — nic więcej nie zdołałem rozróżnić. W każdym razie groza nowego zjawiska przygwoździła mnie do ziemi.

Byłem teraz, jak mi się zdawało, odcięty z obu stron: za mną znajdowali się rozbójnicy, a przede mną jakaś nieokreślona, czająca się poczwara. W pierwszej chwili przeniosłem niebezpieczeństwo, które mi już było znane, nad to, którego jeszcze nie znałem. Sam Silver we własnej osobie wydał mi się mniej straszny w zestawieniu z tym leśnym potworem; zawróciłem więc na pięcie i oglądając się pilnie poza siebie począłem umykać w stronę łodzi.

Naraz postać owa znów się zjawiła i zataczając wielki krąg zaczęła zachodzić od przodu. Byłem już porządnie zmęczony, ale nawet gdybym czuł się rześki tak jak po rannym wstaniu, przekonałbym się, że daremnym trudem było współzawodnictwo w chyżości z takim przeciwnikiem. Stwór ten przemykał się od pnia do pnia jak dziki zwierz, biegając na dwóch nogach na kształt człowieka: lecz zginał się niemal wpół podczas biegu, co go czyniło niepodobnym do jakiejkolwiek istoty ludzkiej, którą zdarzyło mi się spotkać. A jednak nie mogłem już dłużej wątpić, że był to człowiek.

Zacząłem sobie przypominać, co słyszałem o ludożercach, i o mały włos nie zawołałem o pomoc, lecz już sam ten fakt, że był to człowiek, choć dziki, dodał mi nieco otuchy, a jednocześnie zaczął się we mnie znów budzić strach przed Silverem. Stanąłem więc spokojnie i rozglądałem się za jakimś sposobem ocalenia; wśród tych rozmyślań zaświtała mi w głowie myśl o krócicy, którą miałem przy sobie. Gdy przypomniałem sobie, że nie jestem bezbronny, odwaga znów wstąpiła mi do duszy, odwróciłem się śmiało twarzą do mieszkańca wyspy i postąpiłem raźnie w jego stronę.

Tymczasem ów ukrył się za jednym z drzew, lecz widocznie śledził mnie z uwagą, gdyż ledwo skierowałem się ku niemu, już się znów ukazał i wyszedł mi na spotkanie. Naraz zawahał się i cofnął, znów wystąpił naprzód, a w końcu, ku memu zdziwieniu i zakłopotaniu, padł na kolana i podniósł błagalnie złożone dłonie.

Zatrzymałem się powtórnie na ten widok.

— Kto ty jesteś? — zapytałem.

— Ben Gunn — odpowiedział, a głos jego brzmiał chrapliwie i zacinał się jak klucz w zardzewiałym zamku. — Jestem nieszczęśliwy Ben Gunn i już od trzech lat nie rozmawiałem z żadną chrześcijańską duszą.

Mogłem teraz przekonać się, że był to biały człowiek jak ja, a nawet rysy miał dość przystojne. Skóra, tam gdzie przeglądała, była spalona od słońca, nawet wargi miał niemal czarne, a jego jasne oczy wprost niesamowicie odbijały od tej ciemnej twarzy. Nigdy w życiu nie widziałem ani sobie nie wyobrażałem podobnego obdartusa. Był odziany w strzęp starego płótna żaglowego i zetlałego ubrania żeglarskiego, a ta niezwykła łatanina trzymała się razem jedynie dzięki kombinacji najróżnorodniejszych i niezharmonizowanych z sobą wiązadeł, mosiężnych guzików, małych patyczków i pętli zasmolonego powroza. Na lędźwiach miał stary pas skórzany z mosiężną sprzączką, który był jedyną całą rzeczą w jego odzieniu.

— Trzy lata! — zawołałem. — Czy jesteś rozbitkiem?

— Nie, przyjacielu — odrzekł — *maronem*.

Słyszałem już dawno to słowo i wiedziałem, ze oznacza rodzaj strasznej kary, dość pospolitej wśród korsarzy, a polegający na tym, że winowajcę wysadza się na pustej i ustronnej wyspie z garstką prochu i kul.

— Zesłany jestem od trzech lat — mówił w dalszym ciągu ów człowiek — żywiłem się dziczyzną, jagodami i ostrygami. Myślę, że człowiek, gdziekolwiek się znajdzie, potrafi wyżywić się jako tako. Jednakże, mój przyjacielu, stęskniłem się już za strawą chrześcijańską. Może masz przypadkiem przy sobie kawałek sera? Nie? Och! w ciągu wielu długich nocy śniłem o serze… zwłaszcza o zapiekanym serze… i ocknąwszy się, znajdowałem się znów tutaj.

— O ile uda mi się kiedykolwiek dostać znów na okręt, będziesz miał sera po samo gardło — powiedziałam.

Przez ten cały czas obmacywał materiał mej kurtki, gładził moje ręce, przypatrywał się moim trzewikom i w ogóle, gdy przestawał mówić, okazywał dziecinną radość z obecności pokrewnego sobie stworzenia. Lecz podczas mych końcowych słów wyprostował się, jakby się czegoś przeraził, i spojrzał przebiegle.

— Jeżeli uda ci się kiedykolwiek dostać na okręt, powiadasz? — powtórzył. — Co to, któż ci stoi na zawadzie?

— Nie ty, ma się rozumieć — brzmiała moja odpowiedź.

— Masz rację! — zawołał. — No, a teraz ty… jak się nazywasz, kamracie?

— Jim — odpowiedziałem.

— Jim, Jim! — powtarzał, widocznie bardzo zadowolony. — A więc dobrze, Jimie, wiedz, że prowadziłem życie tak straszne, że zawstydzisz się, gdy usłyszysz o nim! Ale ty, na przykład, patrząc na mnie nie pomyślałbyś, że miałem kiedyś bogobojną matkę?

— Dlaczegóż by nie? Dlaczego tak sądzisz? — odrzekłem.

— Ach tak — westchnął ów człowiek. — Miałem matkę nadzwyczaj pobożną. Ja też byłem łagodnym, bogobojnym dzieckiem i umiałem recytować katechizm tak prędko, że nie można było rozróżnić słów. I oto do czego doszło, Jimie, a rozpoczęło się to od gry w pliszkę na poświęconych kamieniach nagrobnych! Od tego to się zaczęło… no, i poszło dalej. Moja matka mówiła mi o tym i przepowiadała mi wszystko. Tak, cnotliwa niewiasta! Ale Opatrzność tu mnie przysłała. Przemyślałem to wszystko na tej odludnej wyspie i nawróciłem się na drogę dawnej bogobojności. Nie przyłapiesz mnie już na nadmiernym upijaniu się rumem, choć co prawda przy pierwszej sposobności łyknę naparsteczek na szczęście. Zobowiązałem się, że będę dobrym człowiekiem, i znam drogę do tego celu.

Tu obejrzawszy się dokoła i zniżając głos szepnął:

— I Jimie, jestem bogaty.

W tej chwili nabrałem pewności, że ten biedak w swym osamotnieniu popadł w obłąkanie. Prawdopodobnie wrażenie to odbiło się na mej twarzy, gdyż Gunn powtórzył gorąco swe zapewnienie:

— Bogaty, bogaty, powiadam! I jeszcze jedno powiem: wykieruję cię na człowieka, Jimie. Ach, Jimie będziesz błogosławił niebo, oj będziesz, żeś był pierwszym człowiekiem, który mnie tu odnalazł!

Naraz spochmurniał, pochwycił mnie silnie za rękę i wzniósł groźnie przed mymi oczyma palec wskazujący:

— A teraz, Jimie, powiedz mi prawdę: to nie jest okręt Flinta? — zapytał.

Słowa te natchnęły mnie szczęśliwą myślą, gdyż pojąłem, że znalazłem sprzymierzeńca, więc odparłem bez wahania:

— To nie jest okręt Flinta, Flint już nie żyje, lecz skoro pytasz, powiem ci otwarcie: na okręcie znajduje się kilku ludzi Flinta, na nieszczęście dla pozostałych.

— Nie ma tam człowieka… z jedną… nogą? — jęknął ów.

— Silvera? — zapytałem.

— Tak, Silvera! tak się nazywał!

— Jest kucharzem, a zarazem hersztem.

Wyspiarz trzymał jeszcze mą rękę w przegubie, a usłyszawszy ostatnie wyrazy wykręcił mi ją i rzekł:

— Gdybyś był nasłany przez Długiego Johna, musiałbyś być głupi jak cielęce nogi. Przecież umiem się poznać na tym! Ale gdzie się znajdujesz, jak myślisz?

Skupiłem od razu myśli i odpowiadając na pytanie przedstawiłem mu całą historię naszej wyprawy i odmalowałem ciężkie położenie, w jakie popadliśmy. Słuchał mnie z natężoną uwagą, a gdy skończyłem, pogłaskał mnie po głowie mówiąc:

— Jesteś dobrym chłopakiem, Jim! Oj, wpadliście wszyscy w porządne tarapaty, a co? No, zaufaj tylko Ben Gunnowi. Ben Gunn da już temu radę! Ale czy uważasz za prawdopodobne, aby wasz dziedzic okazał się hojny w razie udzielenia mu pomocy, skoro sam znajduje się w opresji, jak zauważyłeś?

Oznajmiłem, że dziedzic jest najwspaniałomyślniejszym człowiekiem pod słońcem.

— Tak, ale widzisz — odparł Ben Gunn — nie chodzi mi o to, żeby mnie mianował swoim odźwiernym, ubrał mnie w swoją liberię, i tak dalej, na tym mi nie zależy, Jimie. Mam to na myśli, czy on zezwoli chętnie na zabranie, dajmy na to, tysiąca funtów z tych pieniędzy, które są już prawie jego własnością?

— Jestem przekonany, że pozwoli — zapewniłem go. — Według pierwotnego zamiaru wszyscy marynarze mieli otrzymać pewną część skarbu.

— A co będzie z… moim powrotem? — dodał patrząc bardzo przebiegle.

— Co sobie myślisz? — zawołałem. — Dziedzic jest człowiekiem szlachetnym, a jeżeli pozbędziemy się tylu innych, będziemy potrzebowali twojej pomocy, gdy pożeglujemy do ojczyzny.

— Ach, to tak! — odetchnął zesłaniec z widoczną ulgą. — Teraz ci coś powiem — ciągnął dalej — tylko tyle, nic nadto. Byłem na okręcie Flinta, gdy ten zakopał swe skarby… on i sześciu innych — sześciu tęgich marynarzy. Oni byli na lądzie prawie cały tydzień, my zaś znajdowaliśmy się opodal na starym „Koniu Morskim”. Pewnego pięknego dnia odezwał się sygnał. Nadjechał Flint sam w małej łódce, a głowę miał przewiązaną szafirową chustką. Słońce właśnie wschodziło i wyglądał trupioblady przy dziobie okrętu. Ale on był, uważasz, a sześciu już nie żyło… już byli nieżywi i pogrzebani. Jak się to stało, żaden z marynarzy nie mógł dociec. Była jakaś bitwa, morderstwo, nagła śmierć, w każdym razie jeden na sześciu. Billy Bones był bosmanem, a Długi John kwatermistrzem. I pytali się go, gdzie jest skarb. Powiedział: „No, możecie sobie iść na ląd, jeśli chcecie, i pozostać tam, ale okręt popłynie dalej, aby zdobyć nowe skarby, do kroćset piorunów!” Tak powiedział. Otóż trzy lata temu płynąłem na innym okręcie… i ujrzeliśmy tę wyspę. „Chłopcy! — odezwałem się — tu spoczywa skarb Flinta; wylądujmy i odnajdźmy go”. Kapitan skrzywił się na to, lecz wszyscy moi współtowarzysze przychylili się do mego zdania i wylądowali. Dwanaście dni strawiliśmy na poszukiwaniach, a z każdym dniem towarzysze moi coraz więcej zżymali się na mnie, aż pewnego pięknego poranku dali drapaka na okręt. „Mamy tu dla ciebie, Ben Gunn — powiedzieli — muszkiet, łopatę i kilof. Możesz tu pozostać i dokopać się do skarbów Flinta”.

Wyobraź sobie, Jimie: przeżyłem tu trzy lata i nie miałem w ustach od owego dnia aż po dziś dzień ani kęsa chrześcijańskiej strawy. Spójrz no tu, spójrz na mnie. Czy wyglądam na ciurę okrętowego? Nie, sam przyznasz. A dodam też, że nigdy nim nie byłem.

Mówiąc to pokiwał głową i uszczypnął mnie mocno, po czym ciągnął dalej:

— Wspomnij tylko te słowa swemu panu, Jimie! I nigdy nim nie był — te słowa. „Ten człowiek spędził trzy lata na wyspie, we dnie i w nocy, czy pogoda, czy słota; może niekiedy myślał o pacierzu — tak powiesz — a może czasem o swej starej matce, jak gdyby jeszcze żyła. Ale większą część czasu — i to mu powiesz — większą część czasu musiał Gunn spędzić na innych zajęciach”. A potem uszczypnij swego starego tak jak ja ciebie w tej chwili.

I uszczypnął mnie znowu w sposób nader poufały.

— Potem wstaniesz i tak powiesz — mówił dalej — „Gunn jest dobrym człowiekiem — tak powiesz — i żywi o wiele więcej zaufania — o wiele, zapamiętaj to sobie! — do pana z panów, aniżeli do tych panów szczęścia, do jakich sam należał”.

— Dobrze — odpowiedziałem — nie rozumiem ani słowa z tego, co powiedziałeś. Ale to mnie ani grzeje, ani ziębi. Chodzi o to, jak mam dostać się na okręt?

— Istotnie — rzekł zesłaniec. — W tym sęk! Ale ja tu mam łódkę, którą własnoręcznie wydłubałem. Ukryłem ją pod tą białą skałą. W ostatecznym razie możemy jej spróbować, gdy zapadnie zmierzch. Hej! — uciął nagle — cóż to takiego?

Właśnie bowiem w tej chwili, chociaż do zachodu słońca pozostały jeszcze ze dwie godziny, przebudziły się wszystkie echa na wyspie i odpowiedziały rykiem na huk działa.

— Walka się rozpoczęła! — krzyknąłem. — Chodź za mną!

I zacząłem pędzić w kierunku przystani zapomniawszy zgoła o strachu, a zesłaniec biegł tuż obok mnie w swych skórkach koźlich lekko i bez wysiłku.

— W lewo, w lewo! — przemówił — trzymaj się lewej strony, miły Jimie! Szust pod drzewo! W tym oto miejscu zabiłem pierwszego kozła. One już tu nie przychodzą teraz, ale gnieżdżą się na tych górach ze strachu przed Ben Gunnem. O, a tutaj jest smyntarz (zapewne oznaczało to cmentarz). Widzisz te wały? Tu często przychodziłem i modliłem się, gdy mi się zdawało, że musi już być niedziela. Nie było tu kaplicy, ale to miejsce wygląda jakoś bardziej uroczyście i odświętnie. Zresztą, jak widzisz, Ben Gunn był ubogi: ani duchownej osoby, ani nawet Biblii czy chorągwi, sam powiedz.

Tak gwarzył biegnąc wraz ze mną, nie oczekując ani nie otrzymując żadnej odpowiedzi.

Po dość znacznej przerwie zagrzmiał znów wystrzał armatni wraz z grzechotaniem rusznic i samopałów.

Znów nastąpiła pauza, a niedługo, niespełna o ćwierć mili przed sobą, ujrzałem narodową banderę Wielkiej Brytanii powiewającą w powietrzu nad lasem.

Learn languages from TV shows, movies, news, articles and more! Try LingQ for FREE

XV. Mieszkaniec wyspy XV(1)|| XV. Inselbewohner XV. Island resident XV. Житель острова

XV. Mieszkaniec wyspy

Ze zbocza wzgórza, które tu było strome i kamieniste, zsunął się kłąb żwiru i z szelestem, koziołkując, wpadł między drzewa. ||||||круте|||||клубок|гравію||||козлячись||| Une chute de gravier glissa sur le flanc de la colline, qui était escarpée et rocheuse ici, et bruissa, tombant dans les arbres. Зі схилу пагорба, який тут був крутим і кам'янистим, скотився жмут гравію і з шурхотом впав між деревами. Odruchowo zwróciłem oczy w tym kierunku i ujrzałem jakąś postać wyskakującą z rozmachem spoza pnia sosny. J'ai instinctivement tourné les yeux dans cette direction et j'ai vu une silhouette bondir en fanfare derrière le tronc d'un pin. Інстинктивно я повернув очі в тому напрямку і побачив якусь фігуру, що з розмаху вистрибнула з-за стовбура сосни. Żadną miarą nie mogłem rozpoznać, co to było: czy niedźwiedź, czy człowiek, czy też małpa. |||міг||||||||||| Je n'avais aucun moyen de dire ce que c'était : un ours, un homme ou un singe. Я ніяк не міг зрозуміти, що це було: ведмідь, людина чи мавпа. Było to coś ciemnego i kosmatego — nic więcej nie zdołałem rozróżnić. |||||косматого||||| Це було щось темне і схоже на косу - більше я нічого не міг розрізнити. W każdym razie groza nowego zjawiska przygwoździła mnie do ziemi. ||||||пригвоздила||| У будь-якому випадку, жах перед новим явищем прикував мене до землі.

Byłem teraz, jak mi się zdawało, odcięty z obu stron: za mną znajdowali się rozbójnicy, a przede mną jakaś nieokreślona, czająca się poczwara. ||||||відрізаний|||||||||||||невизначена|прихована|| J'étais maintenant, me sembla-t-il, coupé des deux côtés : derrière moi, les voleurs, et devant moi, une vague horreur tapie. Мені здавалося, що тепер я був відрізаний з обох боків: позаду мене стояли даішники, а переді мною - якийсь невизначений учень, що причаївся. W pierwszej chwili przeniosłem niebezpieczeństwo, które mi już było znane, nad to, którego jeszcze nie znałem. Au début, je préférais le danger que je connaissais déjà à celui que je ne connaissais pas encore. У першу мить я переключив увагу з небезпеки, яку вже знав, на ту, якої ще не знав. Sam Silver we własnej osobie wydał mi się mniej straszny w zestawieniu z tym leśnym potworem; zawróciłem więc na pięcie i oglądając się pilnie poza siebie począłem umykać w stronę łodzi. ||||особі||||||||||лісовим|||||||оглядаючи||||||||| Sam Silver lui-même m'a semblé moins terrible comparé à ce monstre de la forêt ; je tournai donc les talons et, regardant attentivement derrière moi, je me mis à fuir vers la barque. Сам Сільвер здавався не таким страшним у порівнянні з цим лісовим чудовиськом, тому я розвернувся на п'ятах і, терміново дивлячись перед собою, почав ухилятися в бік човна.

Naraz postać owa znów się zjawiła i zataczając wielki krąg zaczęła zachodzić od przodu. Soudain, la silhouette réapparut et, en un grand cercle, commença à descendre du front. Раптом фігура з'явилася знову і, зробивши велике коло, почала перекривати його спереду. Byłem już porządnie zmęczony, ale nawet gdybym czuł się rześki tak jak po rannym wstaniu, przekonałbym się, że daremnym trudem było współzawodnictwo w chyżości z takim przeciwnikiem. ||добре|||||||бадьорим|||||вставанні|||||||змагання||швидкості||| J'étais assez fatigué maintenant, mais même si je m'étais senti aussi frais que lorsque je me suis levé le matin, j'aurais trouvé inutile de rivaliser de vitesse avec un tel adversaire. Я вже втомився, але навіть якби я відчував себе так само бадьоро, як після ранкового пробудження, то зрозумів би, що змагатися з таким суперником було б марною справою. Stwór ten przemykał się od pnia do pnia jak dziki zwierz, biegając na dwóch nogach na kształt człowieka: lecz zginał się niemal wpół podczas biegu, co go czyniło niepodobnym do jakiejkolwiek istoty ludzkiej, którą zdarzyło mi się spotkać. ствір||проминав|||||||||||||||||гнувся||||||||робило|||||||||| Cette créature se précipitait de tronc en tronc comme une bête sauvage, courant sur deux pattes comme un homme : mais elle se courbait presque en deux en courant, ce qui la rendait différente de tout être humain que j'avais jamais rencontré. Істота пересувалася від стовбура до стовбура, як дикий звір, бігаючи на двох ногах, як людина, але вона згиналася майже навпіл, що робило її несхожою на всіх людей, яких мені доводилося зустрічати. A jednak nie mogłem już dłużej wątpić, że był to człowiek. Et pourtant je ne pouvais plus douter que ce soit un homme. І все ж я більше не могла сумніватися, що це була людина.

Zacząłem sobie przypominać, co słyszałem o ludożercach, i o mały włos nie zawołałem o pomoc, lecz już sam ten fakt, że był to człowiek, choć dziki, dodał mi nieco otuchy, a jednocześnie zaczął się we mnie znów budzić strach przed Silverem. ||нагадувати||||||||волос|||||||||||||||||||||||||||||| J'ai commencé à me souvenir de ce que j'avais entendu à propos des cannibales et j'ai presque appelé à l'aide, mais le simple fait qu'il s'agisse d'un homme, quoique sauvage, m'a un peu rassuré, et en même temps, ma peur de Silver a commencé à monter encore. Я почав згадувати те, що чув про канібалів, і мало не закричав про допомогу, але сам факт, що це була людина, хоч і дика, давав мені деяку втіху, і в той же час страх перед Сільвером знову почав наростати в мені. Stanąłem więc spokojnie i rozglądałem się za jakimś sposobem ocalenia; wśród tych rozmyślań zaświtała mi w głowie myśl o krócicy, którą miałem przy sobie. |||||||||||||засвітила||||||круциці|||| Alors je me suis arrêté et j'ai cherché autour de moi un moyen de salut; au milieu de ces pensées, la pensée du pistolet que j'avais avec moi me traversa l'esprit. Тож я стояв на місці й озирався навколо, шукаючи способу врятуватися; посеред цих роздумів мене осяяла думка про стенографію, яку я мав при собі. Gdy przypomniałem sobie, że nie jestem bezbronny, odwaga znów wstąpiła mi do duszy, odwróciłem się śmiało twarzą do mieszkańca wyspy i postąpiłem raźnie w jego stronę. ||||||||||||||||||||||радісно||| Quand je me souvins que je n'étais pas sans défense, le courage revint dans mon âme, et je me tournai hardiment pour faire face à l'insulaire et m'avançai vivement vers lui. Коли я згадав, що я не беззахисний, сміливість знову піднялася в моїй душі, я сміливо повернувся обличчям до острів'янина і нахабно ступив йому назустріч.

Tymczasem ów ukrył się za jednym z drzew, lecz widocznie śledził mnie z uwagą, gdyż ledwo skierowałem się ku niemu, już się znów ukazał i wyszedł mi na spotkanie. ||||||||||||||||||||||||||мені|| En attendant, il se cacha derrière un des arbres, mais il dut me suivre attentivement, car je m'étais à peine tourné vers lui qu'il reparut et sortit à ma rencontre. Тим часом чоловік сховався за деревом, але, очевидно, він уважно стежив за мною, тому що я ледве повернувся до нього, як він знову вийшов мені назустріч. Naraz zawahał się i cofnął, znów wystąpił naprzód, a w końcu, ku memu zdziwieniu i zakłopotaniu, padł na kolana i podniósł błagalnie złożone dłonie. |||||||||||||||зніяковілості|||||||| Soudain, il hésita et recula, puis s'avança de nouveau, et finalement, à ma surprise et à mon embarras, il tomba à genoux et leva ses mains suppliantes. Він то вагався, то відступав назад, то знову робив крок уперед, і нарешті, на мій подив і збентеження, впав на коліна і благально здійняв складені руки.

Zatrzymałem się powtórnie na ten widok. Je m'arrêtai à nouveau à la vue. Я знову зупинився на цьому видовищі.

— Kto ty jesteś? - Хто ви? — zapytałem.

— Ben Gunn — odpowiedział, a głos jego brzmiał chrapliwie i zacinał się jak klucz w zardzewiałym zamku. |Ганн|||||||||||||іржавому| "Ben Gunn," répondit-il, sa voix rauque et se bloquant comme une clé dans une serrure rouillée. - "Бен Ганн", - відповів він, його голос звучав рипуче і заїкався, як ключ в іржавому замку. — Jestem nieszczęśliwy Ben Gunn i już od trzech lat nie rozmawiałem z żadną chrześcijańską duszą. - Я нещасний Бен Ганн і вже три роки не розмовляю з жодною християнською душею.

Mogłem teraz przekonać się, że był to biały człowiek jak ja, a nawet rysy miał dość przystojne. ||||||||людина|||||||| Je pouvais maintenant voir qu'il était un homme blanc comme moi, et qu'il avait même de beaux traits. Тепер я бачив, що він був білою людиною, як і я, і навіть риси його обличчя були досить гарними. Skóra, tam gdzie przeglądała, była spalona od słońca, nawet wargi miał niemal czarne, a jego jasne oczy wprost niesamowicie odbijały od tej ciemnej twarzy. |||оглядала|||||||||||його||||||||| La peau là où il regardait était brûlée par le soleil, même ses lèvres étaient presque noires, et ses yeux brillants se reflétaient étrangement sur ce visage sombre. Його шкіра там, де він переглядав, була засмагла, навіть губи майже чорні, а світлі очі просто дивовижно віддзеркалювали це темне обличчя. Nigdy w życiu nie widziałem ani sobie nie wyobrażałem podobnego obdartusa. ||||||||||бідолахи Jamais de ma vie je n'ai vu ou imaginé un homme aussi loqueteux. Я ніколи в житті не бачив і не уявляв собі подібної тупості. Był odziany w strzęp starego płótna żaglowego i zetlałego ubrania żeglarskiego, a ta niezwykła łatanina trzymała się razem jedynie dzięki kombinacji najróżnorodniejszych i niezharmonizowanych z sobą wiązadeł, mosiężnych guzików, małych patyczków i pętli zasmolonego powroza. |||труха|||||гнилі||||||латання||||||||||||wiązадел||гудзиків||паличок||петлі|засмоленого|пов'язка Il était vêtu d'un bout de vieille toile à voile et de toile à voile fanée, et cet extraordinaire patchwork n'était tenu que par une combinaison des liens les plus variés et les plus discordants, boutons de laiton, petits bâtons et boucles de corde goudronnée. Він був одягнений у подертий клапоть старої вітрильної парусини та пошарпаний матроський одяг, і ця незвичайна клаптикова ковдра трималася лише завдяки поєднанню найрізноманітніших і найнегармонійніших палітурок, латунних ґудзиків, маленьких паличок і петельок із засоленого шнура. Na lędźwiach miał stary pas skórzany z mosiężną sprzączką, który był jedyną całą rzeczą w jego odzieniu. |поясі|||||||пряжкою|||||||| Autour de ses reins, il portait une vieille ceinture de cuir avec une boucle en laiton, qui était le seul élément de ses vêtements. На його стегнах був старий шкіряний ремінь з латунною пряжкою, який був єдиною цілою річчю в його одязі.

— Trzy lata! - Три роки! — zawołałem. — Czy jesteś rozbitkiem? - Ви вижили?

— Nie, przyjacielu — odrzekł — *maronem*. |||мароном - Ні, мій друже, - відповів він, - ні.

Słyszałem już dawno to słowo i wiedziałem, ze oznacza rodzaj strasznej kary, dość pospolitej wśród korsarzy, a polegający na tym, że winowajcę wysadza się na pustej i ustronnej wyspie z garstką prochu i kul. ||||||||||||||||||||||висаджують|||||||||||ка́ра J'avais entendu ce mot il y a longtemps et je savais qu'il signifiait une sorte de châtiment terrible, assez courant chez les boucaniers, que le coupable soit déposé sur une île déserte et isolée avec une poignée de poudre à canon et des balles. Я давно чув це слово і знав, що воно означало якесь жахливе покарання, досить поширене серед піратів, яке полягало в тому, що винного підривали на порожньому і відокремленому острові за допомогою жменьки пороху і куль.

— Zesłany jestem od trzech lat — mówił w dalszym ciągu ów człowiek — żywiłem się dziczyzną, jagodami i ostrygami. ||||||||||||||||устрицами « J'ai été exilé pendant trois ans, continua l'homme, et j'ai vécu de venaison, de myrtilles et d'huîtres. - "Я був у засланні три роки, - продовжував чоловік, - харчувався олениною, ягодами та устрицями. Myślę, że człowiek, gdziekolwiek się znajdzie, potrafi wyżywić się jako tako. Je pense qu'un homme, où qu'il soit, peut se nourrir raisonnablement. Я думаю, що людина, де б вона не була, може прогодувати себе сама. Jednakże, mój przyjacielu, stęskniłem się już za strawą chrześcijańską. Однак, мій друже, я вже скучив за християнською їжею. Może masz przypadkiem przy sobie kawałek sera? Можливо, у вас є з собою шматочок сиру? Nie? Och! w ciągu wielu długich nocy śniłem o serze… zwłaszcza o zapiekanym serze… i ocknąwszy się, znajdowałem się znów tutaj. |||||||||||||прокинувшись||||| de longues nuits, j'ai rêvé de fromage… surtout de fromage au four… et quand je me suis réveillé, j'étais de nouveau ici. Багато довгих ночей мені снився сир... особливо печений сир... а прокидаючись, я знову опинявся тут.

— O ile uda mi się kiedykolwiek dostać znów na okręt, będziesz miał sera po samo gardło — powiedziałam. "Si jamais je remonte sur le bateau, tu auras du fromage jusqu'à la gorge," dis-je. - Якщо мені коли-небудь вдасться знову потрапити на корабель, ти будеш сиром заїдати все своє горло, - сказав я. - Якщо мені коли-небудь вдасться потрапити на корабель, ти будеш сиром заїдати все своє горло.

Przez ten cały czas obmacywał materiał mej kurtki, gładził moje ręce, przypatrywał się moim trzewikom i w ogóle, gdy przestawał mówić, okazywał dziecinną radość z obecności pokrewnego sobie stworzenia. ||||||||||||||черевикам||||||||||||родственного|| Pendant tout ce temps, il tâtait le tissu de ma veste, me caressait les mains, examinait mes chaussures, et généralement, lorsqu'il s'arrêtait de parler, il montrait une joie enfantine en présence d'une créature apparentée. Весь цей час він мацав тканину моєї куртки, гладив мої руки, дивився на мої черевики і взагалі, коли замовкав, виявляв дитячу радість від присутності спорідненої істоти. Lecz podczas mych końcowych słów wyprostował się, jakby się czegoś przeraził, i spojrzał przebiegle. Mais pendant mes derniers mots, il se redressa, comme effrayé, et regarda avec ruse. Але під час моїх останніх слів він випростався, ніби чогось злякавшись, і кинув на мене хитрий погляд.

— Jeżeli uda ci się kiedykolwiek dostać na okręt, powiadasz? - Якщо вам коли-небудь вдасться потрапити на корабель, скажете ви? — powtórzył. — Co to, któż ci stoi na zawadzie? ||||||перешкоді - Що саме, хто стоїть на вашому шляху?

— Nie ty, ma się rozumieć — brzmiała moja odpowiedź. "Pas vous, bien sûr," fut ma réponse. - Не ви, зауважте, - була моя відповідь.

— Masz rację! - Ти маєш рацію! — zawołał. — No, a teraz ty… jak się nazywasz, kamracie? - Ну, а тепер ти... як тебе звати, товаришу?

— Jim — odpowiedziałem.

— Jim, Jim! — powtarzał, widocznie bardzo zadowolony. - повторив він, очевидно, дуже задоволений. — A więc dobrze, Jimie, wiedz, że prowadziłem życie tak straszne, że zawstydzisz się, gdy usłyszysz o nim! "Eh bien, Jim, sache que j'ai mené une vie si terrible que tu auras honte d'en entendre parler !" - Молодець, Джиме, знай, що я прожив таке жахливе життя, що тобі буде соромно про це чути! Ale ty, na przykład, patrząc na mnie nie pomyślałbyś, że miałem kiedyś bogobojną matkę? ||||||||||||богообоязливу| Mais vous, par exemple, en me regardant, ne penseriez-vous pas que j'ai eu autrefois une mère qui craignait Dieu ? Але ви, наприклад, дивлячись на мене, не подумали б, що колись у мене була богобоязлива мати?

— Dlaczegóż by nie? "Pourquoi pas?" - Чому ні? Dlaczego tak sądzisz? Чому ви так вважаєте? — odrzekłem.

— Ach tak — westchnął ów człowiek. - А, так, - зітхнув чоловік. — Miałem matkę nadzwyczaj pobożną. - У мене була дуже побожна мати. Ja też byłem łagodnym, bogobojnym dzieckiem i umiałem recytować katechizm tak prędko, że nie można było rozróżnić słów. ||||||||декламувати|катехізм|||||||| Moi aussi, j'étais un enfant doux et craignant Dieu, et je pouvais réciter le catéchisme si vite que vous ne pouviez pas distinguer les mots. Я теж була лагідною, богобоязливою дитиною і могла читати катехизм так швидко, що не розрізняла слів. I oto do czego doszło, Jimie, a rozpoczęło się to od gry w pliszkę na poświęconych kamieniach nagrobnych! ||||дошло|||||||||плішку||посвячених|| Et c'est ce qui s'est passé, Jim, et ça a commencé par un jeu de bergeronnette sur les pierres tombales sacrées ! І ось до чого все дійшло, Джиме, а почалося все з гри в плювки на освячені надгробки! Od tego to się zaczęło… no, i poszło dalej. C'est là que ça a commencé… eh bien, et ça a continué. З цього все і почалося... ну, а далі пішло-поїхало. Moja matka mówiła mi o tym i przepowiadała mi wszystko. Ma mère m'en a parlé et m'a tout prédit. Моя мама говорила зі мною про це і все мені передбачила. Tak, cnotliwa niewiasta! Так, доброчесна жінка! Ale Opatrzność tu mnie przysłała. |Провидіння||| Але Провидіння послало мене сюди. Przemyślałem to wszystko na tej odludnej wyspie i nawróciłem się na drogę dawnej bogobojności. |||||безлюдній|||||||| J'ai repensé à tout sur cette île déserte et je suis retourné sur le chemin de mon ancienne piété. На тому безлюдному острові я все обдумав і навернувся на шлях колишнього благочестя. Nie przyłapiesz mnie już na nadmiernym upijaniu się rumem, choć co prawda przy pierwszej sposobności łyknę naparsteczek na szczęście. |піймаєш||||||||||||||вип'ю|напарстечко|| Vous ne me surprendrez plus à me saouler trop au rhum, même si je prendrai un dé à coudre à la première occasion pour porter chance. Ви більше не застанете мене надмірно п'яним від рому, хоча, зізнаюся, за першої ж нагоди я вип'ю наперсток на удачу. Zobowiązałem się, że będę dobrym człowiekiem, i znam drogę do tego celu. Я взяла на себе зобов'язання бути хорошою людиною, і я знаю, як цього досягти.

Tu obejrzawszy się dokoła i zniżając głos szepnął: Тут, озирнувшись і стишивши голос, він прошепотів:

— I Jimie, jestem bogaty. - І Джиме, я багатий.

W tej chwili nabrałem pewności, że ten biedak w swym osamotnieniu popadł w obłąkanie. |||||||||||||божевілля A ce moment, j'étais sûr que ce pauvre garçon était devenu fou dans sa solitude. У той момент я переконався, що бідолаха на самоті збожеволів. Prawdopodobnie wrażenie to odbiło się na mej twarzy, gdyż Gunn powtórzył gorąco swe zapewnienie: Cette impression se reflétait probablement sur mon visage, car Gunn répéta sincèrement son assurance : Напевно, це враження відбилося на моєму обличчі, оскільки Ганн тепло повторив своє твердження:

— Bogaty, bogaty, powiadam! - Багатий, багатий, кажу! I jeszcze jedno powiem: wykieruję cię na człowieka, Jimie. І скажу ще одне: я скерую вас до людини, Джима. Ach, Jimie będziesz błogosławił niebo, oj będziesz, żeś był pierwszym człowiekiem, który mnie tu odnalazł! О, Джиме, ти благословиш небеса, о, ти благословиш, що ти був першим, хто знайшов мене тут!

Naraz spochmurniał, pochwycił mnie silnie za rękę i wzniósł groźnie przed mymi oczyma palec wskazujący: |похмурнів|похопив|||||||||||| Soudain, il fronça les sourcils, saisit fermement ma main et leva son index d'un air menaçant devant mes yeux : Раптом він затуманився, міцно схопив мене за руку і погрозливо підняв вказівний палець перед моїми очима:

— A teraz, Jimie, powiedz mi prawdę: to nie jest okręt Flinta? - А тепер, Джиме, скажи мені правду: це не корабель Флінта? — zapytał.

Słowa te natchnęły mnie szczęśliwą myślą, gdyż pojąłem, że znalazłem sprzymierzeńca, więc odparłem bez wahania: ||надихнули||||||||союзника|||| Ces paroles me donnèrent une pensée heureuse, car je compris que j'avais trouvé un allié, et je répondis sans hésiter : Ці слова надихнули мене на радісну думку, оскільки я зрозумів, що знайшов союзника, тому відповів без вагань:

— To nie jest okręt Flinta, Flint już nie żyje, lecz skoro pytasz, powiem ci otwarcie: na okręcie znajduje się kilku ludzi Flinta, na nieszczęście dla pozostałych. "Ce n'est pas le navire de Flint, Flint est mort maintenant, mais puisque vous demandez, je vais vous dire clairement : il y a des hommes de Flint sur le navire, malheureusement pour les autres." - Це не корабель Флінта, Флінт вже мертвий, але оскільки ви запитали, я скажу вам відверто: на кораблі є кілька людей Флінта, на нещастя інших.

— Nie ma tam człowieka… z jedną… nogą? - Чи немає там чоловіка... з однією... ногою? — jęknął ów.

— Silvera? — zapytałem.

— Tak, Silvera! tak się nazywał! Так його звали!

— Jest kucharzem, a zarazem hersztem. ||||господарем - Він шеф-кухар, а також пастух.

Wyspiarz trzymał jeszcze mą rękę w przegubie, a usłyszawszy ostatnie wyrazy wykręcił mi ją i rzekł: L'insulaire tenait toujours mon poignet, et entendant les derniers mots, il le tordit et dit : Остров'янин все ще тримав мою руку в зап'ясті, а почувши останні слова, висмикнув її і сказав:

— Gdybyś był nasłany przez Długiego Johna, musiałbyś być głupi jak cielęce nogi. ||||||||||телячі| "Si vous étiez envoyé par Long John, vous seriez muets comme des veaux." - Якби вас послав Довгий Джон, ви були б дурні, як телячі ноги. Przecież umiem się poznać na tym! je peux me renseigner ! Зрештою, я знаю, як знати! Ale gdzie się znajdujesz, jak myślisz? Mais où pensez-vous être ? Але як ви думаєте, де ви знаходитесь?

Skupiłem od razu myśli i odpowiadając na pytanie przedstawiłem mu całą historię naszej wyprawy i odmalowałem ciężkie położenie, w jakie popadliśmy. Je concentrai aussitôt mes pensées, et, répondant à une question, lui racontai toute l'histoire de notre expédition, et lui dépeignis la situation difficile dans laquelle nous étions tombés. Я одразу зосередився і, відповідаючи на запитання, розповів йому всю історію нашої експедиції та змалював скрутне становище, в яке ми потрапили. Słuchał mnie z natężoną uwagą, a gdy skończyłem, pogłaskał mnie po głowie mówiąc: |||увагою|||||погладив|||| Він слухав мене з напруженою увагою, а коли я закінчив, погладив мене по голові і сказав:

— Jesteś dobrym chłopakiem, Jim! - Ти хороший хлопець, Джиме! Oj, wpadliście wszyscy w porządne tarapaty, a co? ой|||||неприємності|| О, ви всі вляпалися в неприємності, чому? No, zaufaj tylko Ben Gunnowi. ||||Ганну Просто довірся Бену Ганну. Ben Gunn da już temu radę! Ben Gunn peut s'en charger ! Бен Ганн вже може з цим впоратися! Ale czy uważasz za prawdopodobne, aby wasz dziedzic okazał się hojny w razie udzielenia mu pomocy, skoro sam znajduje się w opresji, jak zauważyłeś? ||||||||||щедрим||||||||||||| Mais pensez-vous qu'il soit probable que votre héritier sera généreux en l'aidant, puisqu'il est lui-même en détresse, comme vous l'avez observé ? Але чи вважаєте ви ймовірним, що ваш спадкоємець буде щедрим на допомогу, враховуючи, що він сам перебуває в скруті, як ви зазначили?

Oznajmiłem, że dziedzic jest najwspaniałomyślniejszym człowiekiem pod słońcem. повідомив||||||| Я оголосив, що спадкоємець - найщедріша людина під сонцем.

— Tak, ale widzisz — odparł Ben Gunn — nie chodzi mi o to, żeby mnie mianował swoim odźwiernym, ubrał mnie w swoją liberię, i tak dalej, na tym mi nie zależy, Jimie. |||||||||||||||дверником|||||ліберію||||||||| "Oui, mais tu vois," répondit Ben Gunn, "je ne veux pas dire qu'il devrait faire de moi son portier et m'habiller de sa livrée et tout ça, Jim. - "Так, але бачиш, - відповів Бен Ганн, - мені байдуже, що він призначив мене своїм швейцаром, одягає в свою ліврею і т.д., мені це байдуже, Джиме". Mam to na myśli, czy on zezwoli chętnie na zabranie, dajmy na to, tysiąca funtów z tych pieniędzy, które są już prawie jego własnością? Je veux dire, sera-t-il prêt à permettre, disons, que mille livres soient prélevées sur cet argent qui est presque le sien ? Я маю на увазі, чи дозволив би він вам взяти, скажімо, 1000 фунтів з тих грошей, які вже майже належать йому?

— Jestem przekonany, że pozwoli — zapewniłem go. "Je suis sûr qu'il le fera," lui assurai-je. - Я впевнений, що він дозволить", - запевнив я його. — Według pierwotnego zamiaru wszyscy marynarze mieli otrzymać pewną część skarbu. "L'intention initiale était que tous les marins reçoivent une part du trésor. - Початковий намір полягав у тому, що всі моряки отримають частку скарбу.

— A co będzie z… moim powrotem? « Qu'en est-il… de mon retour ? - А що буде з... моїм поверненням? — dodał patrząc bardzo przebiegle. ajouta-t-il d'un air très sournois. - додав він, виглядаючи дуже хитро.

— Co sobie myślisz? — zawołałem. — Dziedzic jest człowiekiem szlachetnym, a jeżeli pozbędziemy się tylu innych, będziemy potrzebowali twojej pomocy, gdy pożeglujemy do ojczyzny. ||||||позбудемося||||||||||| "L'écuyer est un homme noble, et si nous nous débarrassons de tant d'autres, nous aurons besoin de votre aide lorsque nous rentrerons à la maison." - Спадкоємець - шляхетна людина, і якщо ми позбудемося стількох інших, нам знадобиться ваша допомога, коли ми попливемо на батьківщину.

— Ach, to tak! - А, точно! — odetchnął zesłaniec z widoczną ulgą. один зітхнув|в'язень||| L'exilé poussa un soupir de soulagement. - зітхнув вигнанець з видимим полегшенням. — Teraz ci coś powiem — ciągnął dalej — tylko tyle, nic nadto. - Зараз я тобі дещо скажу, - продовжував він, - тільки це, нічого більше. Byłem na okręcie Flinta, gdy ten zakopał swe skarby… on i sześciu innych — sześciu tęgich marynarzy. ||||||||||||||сильних| J'étais sur le bateau de Flint quand il a enterré ses trésors... lui et six autres - six marins robustes. Я був на кораблі Флінта, коли він закопував свої скарби... він і шестеро інших - шестеро кремезних моряків. Oni byli na lądzie prawie cały tydzień, my zaś znajdowaliśmy się opodal na starym „Koniu Morskim”. Ils étaient à terre depuis près d'une semaine, et nous étions sur la route sur le vieux Seahorse. Вони були на березі майже цілий тиждень, а ми базувалися неподалік на старому "Морському конику". Pewnego pięknego dnia odezwał się sygnał. Un beau jour, le signal retentit. Nadjechał Flint sam w małej łódce, a głowę miał przewiązaną szafirową chustką. |||||човні|||||сапфіровою| Flint monta seul dans un petit bateau, la tête enveloppée dans un mouchoir de saphir. Флінт прибув один у маленькому човні, а його голова була пов'язана сапфіровою хусткою. Słońce właśnie wschodziło i wyglądał trupioblady przy dziobie okrętu. |саме||||мертво-блідий||| Сонце щойно зійшло, а він виглядав мертвим на носі корабля. Ale on był, uważasz, a sześciu już nie żyło… już byli nieżywi i pogrzebani. Mais il l'était, voyez-vous, et six étaient déjà morts… déjà morts et enterrés. Але він був, ти думаєш, а шестеро вже були мертві... вони вже були мертві і поховані. Jak się to stało, żaden z marynarzy nie mógł dociec. Comment cela s'est passé, aucun des marins n'a pu le savoir. Як це сталося, ніхто з моряків не міг зрозуміти. Była jakaś bitwa, morderstwo, nagła śmierć, w każdym razie jeden na sześciu. Il y a eu une sorte de bataille, de meurtre, de mort subite, une sur six en tout cas. Була битва, вбивство, раптова смерть, принаймні, кожна шоста. Billy Bones był bosmanem, a Długi John kwatermistrzem. Біллі Боунс був старшиною, а Лонг Джон - інтендантом. I pytali się go, gdzie jest skarb. І вони запитали його, де скарб. Powiedział: „No, możecie sobie iść na ląd, jeśli chcecie, i pozostać tam, ale okręt popłynie dalej, aby zdobyć nowe skarby, do kroćset piorunów!” Tak powiedział. Il a dit: "Eh bien, vous pouvez aller à terre si vous voulez et y rester, mais le navire continuera à trouver de nouveaux trésors, cent coups de foudre!" C'est ce qu'il a dit. Він сказав: "Що ж, ти можеш зійти на берег, якщо хочеш, і залишитися там, але корабель попливе далі за новими скарбами, до промежини блискавки!" Так він сказав. Otóż trzy lata temu płynąłem na innym okręcie… i ujrzeliśmy tę wyspę. Eh bien, il y a trois ans, j'étais sur un autre bateau... et nous avons vu cette île. Три роки тому я пливла на іншому кораблі... і ми побачили цей острів. „Chłopcy! "Хлопці! — odezwałem się — tu spoczywa skarb Flinta; wylądujmy i odnajdźmy go”. J'ai dit, "ici se trouve le trésor de Flint ; atterrissons et trouvons-le." - Я сказав: "Тут лежить скарб Флінта, давайте висадимось і знайдемо його". Kapitan skrzywił się na to, lecz wszyscy moi współtowarzysze przychylili się do mego zdania i wylądowali. Le capitaine grimaça, mais tous mes compagnons furent d'accord avec moi et débarquèrent. Капітан на це скрикнув, але всі мої попутники погодилися з моєю думкою і приземлилися. Dwanaście dni strawiliśmy na poszukiwaniach, a z każdym dniem towarzysze moi coraz więcej zżymali się na mnie, aż pewnego pięknego poranku dali drapaka na okręt. ||провели|||||||||||зжимали||||||||||| Nous avons passé douze jours à chercher, et chaque jour mes compagnons se fâchaient de plus en plus contre moi, jusqu'à ce qu'un beau matin ils me laissent monter à bord du navire. Ми витратили дванадцять днів на пошуки, і з кожним днем мої супутники все більше і більше дратувалися на мене, поки одного чудового ранку вони не поспішили повернутися на корабель. „Mamy tu dla ciebie, Ben Gunn — powiedzieli — muszkiet, łopatę i kilof. ||||||||||кирка « Nous avons ici pour vous, Ben Gunn, dirent-ils, un mousquet, une bêche et une pioche. "У нас є мушкет, лопата і кирка для тебе, Бен Ганн", - сказали вони. Możesz tu pozostać i dokopać się do skarbów Flinta”. Ти можеш залишитися тут і копати скарби Флінта".

Wyobraź sobie, Jimie: przeżyłem tu trzy lata i nie miałem w ustach od owego dnia aż po dziś dzień ani kęsa chrześcijańskiej strawy. |||||||||||устах|||||||||кусочка|| Imaginez, Jim : J'ai vécu ici trois ans et je n'ai pas mangé une bouchée de nourriture chrétienne depuis ce jour jusqu'à aujourd'hui. Уяви собі, Джиме: я живу тут вже три роки, і з того дня і до сьогодні я не мав в роті жодного шматочка християнської їжі. Spójrz no tu, spójrz na mnie. Поглянь сюди, подивись на мене. Czy wyglądam na ciurę okrętowego? Я схожий на корабельного педика? Nie, sam przyznasz. Ні, ти сам це визнаєш. A dodam też, że nigdy nim nie byłem. І я б ще додав, що ніколи ним не був.

Mówiąc to pokiwał głową i uszczypnął mnie mocno, po czym ciągnął dalej: |||||ущипнув|||||| En disant cela, il hocha la tête et me pinça fort, puis continua : Сказавши це, він кивнув і сильно вщипнув мене, а потім продовжив:

— Wspomnij tylko te słowa swemu panu, Jimie! згадай|||||| « Dis juste ces mots à ton maître, Jim ! - Просто скажи ці слова своєму господареві, Джиме! I nigdy nim nie był — te słowa. Et il ne l'a jamais été - ces mots. І він ніколи не був - ці слова. „Ten człowiek spędził trzy lata na wyspie, we dnie i w nocy, czy pogoda, czy słota; może niekiedy myślał o pacierzu — tak powiesz — a może czasem o swej starej matce, jak gdyby jeszcze żyła. |||||||||||||||дощі|||||молитві||||||||||||| « Cet homme a passé trois ans sur l'île, jour et nuit, qu'il pleuve ou qu'il pleuve ; peut-être parfois pensait-il à ses prières, pour ainsi dire, et peut-être parfois à sa vieille mère, comme si elle était encore en vie. "Цей чоловік провів три роки на острові, вдень і вночі, в будь-яку погоду, в будь-яку погоду; можливо, іноді він думав про кельму - так би ви сказали - і, можливо, іноді про свою стару матір, ніби вона все ще була жива. Ale większą część czasu — i to mu powiesz — większą część czasu musiał Gunn spędzić na innych zajęciach”. Mais la plupart du temps - et c'est ce que vous lui direz - Gunn a dû passer la plupart de son temps à faire d'autres choses." Але більшу частину часу - і це те, що ви йому скажете - більшу частину часу Ганну доводилося витрачати на інші види діяльності". A potem uszczypnij swego starego tak jak ja ciebie w tej chwili. Alors pincez votre vieil homme comme je vous pince en ce moment. А потім вщипни свого старого, як я вщипнув тебе зараз.

I uszczypnął mnie znowu w sposób nader poufały. Et il m'a encore pincé d'une manière très familière. І він знову вщипнув мене в надто довірливій манері.

— Potem wstaniesz i tak powiesz — mówił dalej — „Gunn jest dobrym człowiekiem — tak powiesz — i żywi o wiele więcej zaufania — o wiele, zapamiętaj to sobie! - Тоді ти встанеш і скажеш це, - продовжував він, - Ганн - хороша людина - так ти скажеш - і він вселяє набагато більше впевненості - набагато, пам'ятай про це! — do pana z panów, aniżeli do tych panów szczęścia, do jakich sam należał”. — au seigneur des seigneurs, plutôt qu'à ces seigneurs du bonheur auxquels il appartenait lui-même. - пану над панами, ніж тим панам долі, до яких він сам належав".

— Dobrze — odpowiedziałem — nie rozumiem ani słowa z tego, co powiedziałeś. - Ну, - відповів я, - я не розумію жодного слова з того, що ви сказали. Ale to mnie ani grzeje, ani ziębi. ||||||зігріває Але мене це не гріє і не холодить. Chodzi o to, jak mam dostać się na okręt? C'est à propos de comment puis-je arriver au navire? Як мені потрапити на корабель?

— Istotnie — rzekł zesłaniec. - Дійсно, - сказав вигнанець. — W tym sęk! - У цьому і полягає проблема! Ale ja tu mam łódkę, którą własnoręcznie wydłubałem. |||||||виколупав Mais j'ai un bateau ici que j'ai creusé de mes propres mains. Але ось у мене є човен, який я видовбав власноруч. Ukryłem ją pod tą białą skałą. Я сховав його під цим білим каменем. W ostatecznym razie możemy jej spróbować, gdy zapadnie zmierzch. ||||||||сумерки En dernier recours, on peut l'essayer à la tombée de la nuit. Врешті-решт, ми можемо спробувати його з настанням сутінків. Hej! — uciął nagle — cóż to takiego? відрізав|||| - різко обривається - що це?

Właśnie bowiem w tej chwili, chociaż do zachodu słońca pozostały jeszcze ze dwie godziny, przebudziły się wszystkie echa na wyspie i odpowiedziały rykiem na huk działa. Car c'est à ce moment-là, deux heures environ avant le coucher du soleil, que tous les échos de l'île se sont réveillés et ont rugi contre le canon. Бо саме в цей момент, хоча до заходу сонця залишалося ще дві години, все відлуння на острові прокинулося і відгукнулося ревінням на гарматний гуркіт.

— Walka się rozpoczęła! « Le combat a commencé ! - Бій почався! — krzyknąłem. — Chodź za mną! - Suis-moi!

I zacząłem pędzić w kierunku przystani zapomniawszy zgoła o strachu, a zesłaniec biegł tuż obok mnie w swych skórkach koźlich lekko i bez wysiłku. ||бігти||||забувши|||||||поруч|||||||||| Et j'ai commencé à courir vers le port, toute peur oubliée, et l'exilé a couru à côté de moi dans ses peaux de chèvre légèrement et sans effort. І я, забувши про страх, побіг до гавані, а вигнанець легко і невимушено пробіг повз мене у своїй козячій шкурі.

— W lewo, w lewo! - Ліворуч, ліворуч! — przemówił — trzymaj się lewej strony, miły Jimie! - говорив він, - тримайся лівіше, милий Джиме! Szust pod drzewo! Сюст|| W tym oto miejscu zabiłem pierwszego kozła. C'est là que j'ai tué la première chèvre. Тут я вбив свого першого оленя. One już tu nie przychodzą teraz, ale gnieżdżą się na tych górach ze strachu przed Ben Gunnem. ||||||||||||||||Ганном Ils ne viennent plus ici, mais ils nichent dans ces montagnes par peur de Ben Gunn. Тепер вони більше не прилітають сюди, але гніздяться на цих горах зі страху перед Беном Ганном. O, a tutaj jest smyntarz (zapewne oznaczało to cmentarz). ||||смітник||||цвинтар Oh, et voici le smyntarz (signifiant probablement cimetière). А ось і smyntarz (ймовірно, мається на увазі цвинтар). Widzisz te wały? ||вали Ви бачите вали? Tu często przychodziłem i modliłem się, gdy mi się zdawało, że musi już być niedziela. ||||молився|||||||||| Je venais souvent ici et je priais quand il me semblait que ce devait déjà être dimanche. Сюди я часто приходив і молився, коли думав, що вже має бути неділя. Nie było tu kaplicy, ale to miejsce wygląda jakoś bardziej uroczyście i odświętnie. |||каплиці||||||||| Il n'y avait pas de chapelle ici, mais cet endroit a l'air plus solennel et festif. Каплиці тут не було, але місце якось виглядає більш урочисто і святково. Zresztą, jak widzisz, Ben Gunn był ubogi: ani duchownej osoby, ani nawet Biblii czy chorągwi, sam powiedz. ||||||||||||||прапора|| De plus, comme vous pouvez le voir, Ben Gunn était pauvre : pas un ecclésiastique, pas même une Bible ou des bannières, dites-le vous-même. Так чи інакше, як бачите, Бен Ганн був бідний: не священнослужитель, навіть Біблії чи прапора не мав, скажете ви собі.

Tak gwarzył biegnąc wraz ze mną, nie oczekując ani nie otrzymując żadnej odpowiedzi. |говорив||||||||||| Ось так він метушливо біг зі мною, не очікуючи і не отримуючи жодної відповіді.

Po dość znacznej przerwie zagrzmiał znów wystrzał armatni wraz z grzechotaniem rusznic i samopałów. ||||||вистріл|||||||самопалів Après une pause considérable, le coup de canon retentit à nouveau, accompagné du cliquetis des fusils et des fusils. Після досить значної паузи знову загриміли гарматні постріли, брязкіт гвинтівок і самохідних гармат.

Znów nastąpiła pauza, a niedługo, niespełna o ćwierć mili przed sobą, ujrzałem narodową banderę Wielkiej Brytanii powiewającą w powietrzu nad lasem. |||||||||||||прапор||||||| Il y eut une autre pause, et bientôt, à moins d'un quart de mille devant moi, je vis le drapeau national de la Grande-Bretagne flotter dans les airs au-dessus des bois. Знову настала пауза, і незабаром, менш ніж за чверть милі попереду, я побачив національний прапор Великобританії, що майорів у повітрі над лісом.