×

Nous utilisons des cookies pour rendre LingQ meilleur. En visitant le site vous acceptez nos Politique des cookies.


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, PIÓRO (2)

PIÓRO (2)

Gdy ręką na czubku głowy pokazywał owo „plum”, Marcin aż wytrzeszczył ze zdumienia oczy. Już usłyszawszy porównanie z wielorybem, z trudem pohamował śmiech. Wiedział jednak, że musi zachować powagę, bo ma tu robić za dorosłego, starszego brata, który zdaje w tym roku maturę. Dlatego, choć proste to nie było, przygryzł wargi i nie dał po sobie poznać, że opowieść Mateusza go ubawiła.

– Ale pani pielęgniarka w gabinecie mu to zatamowała i już nie jest wielorybem… – kontynuował Mateusz. – I już jest dobrze – dodał, a z jego głosu dało się wyczuć, że najbardziej to chce uspokoić siebie. – Ale to naprawdę niechcący. Ja nie chciałem zrobić z niego wieloryba. A poza tym bycie wielorybem nie jest groźne. Pani pielęgniarka powiedziała, że to była jakaś taka specjalna żyła. Ona się nazywa jakoś tętę… – Mateusz zawiesił głos i próbował przypomnieć sobie trudne słowo. Bezskutecznie. Po dłuższej chwili rozpaczliwego patrzenia na boki i powtarzania przez Mateusza „tętę” właściwe słowo podpowiedziała dyrektorka.

– Tętnica! To się nazywa tętnica.

– No właśnie! O to to – dodał Mateusz ze śmiertelną powagą. – Ale już jest z nim spoko. Już Piotrek poszedł sobie z mamą do domu. Położyć się spać. Już wszystko dobrze. Naprawdę! – mówił, a łzy znowu powoli napływały mu do oczu. Swoją opowieść zakończył błagalną prośbą: – Marcin! Nie mów tacie!

Dyrektorka wymieniła spojrzenie z Marcinem. O! Marcin znał to spojrzenie jak zły szeląg.

– Mateusz, wróć teraz na świetlicę – powiedziała dyrektorka. – Brat zaraz po ciebie przyjdzie. Tylko chwilę porozmawiamy we dwójkę.

Mateusz, ze spuszczoną głową, ruszył w stronę drzwi. Gdy zamknął je z drugiej strony, Marcin spojrzał na dyrektorkę, a ponieważ nie odezwała się nawet słowem, więc niepewnie zaczął:

– Wie pani… ja w sumie nie wiem, bo to trochę… no… tego… śmieszne…

– O! Śmieszne – powiedziała dyrektorka. – Zapewne trochę i śmieszne, ale wiesz… Musisz pamiętać, że dla mamy Piotrka śmieszne to nie jest. Ona dostała tu niemal szału! Biegała mi tu po korytarzu i wykrzykiwała, że Mateusz jej syna zabił! Że wasz ojciec się nim nie zajmuje, że ty dajesz mu zły przykład, bo nie zdałeś, i całe podwórko o tym wie…

– Pani dyrektor, ale… – Marcin zawahał się przez chwilę. Mówić czy nie? Powie! A co tam! – Ale ja nie zdałem w pierwszej klasie, a teraz jestem w trzeciej. Za moment matura. Takich strasznie złych stopni to ja nie mam…

– My nie rozmawiamy o faktach, ale o tym, co mama Piotrka tu wykrzykiwała – przerwała dyrektorka, a Marcin po raz pierwszy w jej głosie usłyszał coś przyjaznego. – Ona chce zawiadomić sąd rodzinny. Stąd mogą wyniknąć duże kłopoty dla twojego ojca.

– No ale… skoro nic się w sumie nie stało? – Marcin spojrzał na dyrektorkę przerażony perspektywą afery w domu, która niechybnie wybuchnie, gdy ojciec dowie się o sądzie rodzinnym.

– No fakt – przytaknęła skwapliwie dyrektorka, ironizując przy tym mocno. – Pióro wbiło się niezbyt głęboko. Tylko straszny to niefart, że trafiło w tę tętnicę. Bo to stąd ten… – zawahała się, ale Marcin posłusznie podpowiedział:

– Wieloryb.

– No właśnie… – Dyrektorka mimowolnie się uśmiechnęła. Pewnie na wspomnienie Mateusza, który tłumacząc całe zajście, przezabawnie przy tym gestykulował, mówiąc płaczliwie „plum”. – Ja bym wam radziła pójść do Piotrka do domu i go przeprosić. Przy jego mamie. To Mateusz powinien przepraszać. Ja tu nad jakąś karą pomyślę. Najważniejsze to załagodzić z mamą Piotra! No bo ja też nie chcę, by wasz ojciec użył pasa.

– Hmmm – mruknął Marcin i aż podniósł wzrok. To ona wie?

– Wiem – odparła dyrektorka, jakby czytając w jego myślach. – A nic z tym nie robię, bo nie daj Boże skończy się to odebraniem praw rodzicielskich i domem dziecka. Nie jest to wam potrzebne. Może i nie najlepszy ten wasz dom, ale dom – dokończyła, wzdychając ciężko.

* * *

– Dzień dobry, przyszliśmy do Piotrka – zaczął Mateusz, ściskając w garści nowiutką książkę o Mikołajku i ten swój wymarzony samochodzik Suzuki Grand Vitara. Mama Piotrka nie była zadowolona, widząc go za drzwiami. Ale obecność towarzyszącego mu Marcina trochę ją uspokoiła. Wpuściła ich za próg. Piotrek siedział w dużym pokoju, w fotelu i rozmawiał z kimś przez komórkę. Mateusz stanął w drzwiach.

– Przyszedłem cię przeprosić – zaczął, ale w tym momencie Piotrek podniósł dłoń i zatrzymał w powietrzu, w geście nakazującym milczenie.

Mateusz czekał. Rozglądał się po salonie, w którym na ścianach wisiały obrazy, na regałach stały książki, a na stole leżały gazety. Nie było na czym zawiesić oka. No… może na jednym obrazie, na którym jakaś goła pani siedziała na koniu. Po chwili nawet patrzenie na obraz mu nie wystarczyło. Zaczął niecierpliwie przestępować z nogi na nogę. Po kilku minutach czekania, które wydawały mu się nieskończonością, Mateusz począł się wiercić. Marcin po raz kolejny kazał mu się uspokoić i cierpliwie stać. Mateusz jednak nie wytrzymał. Podszedł do Piotrka i szturchnął go łokciem. Zaczął przy tym mówić, że chce go przeprosić, ale nie dokończył, bo tak jakoś szturchnął, że komórka wypadła na podłogę i… rozleciała się, wprawiając i Mateusza, i Marcina, i Piotrka w bezbrzeżne zdumienie.

Zapadła cisza. Zwabiona hałasem, a potem nagłą ciszą, do pokoju wpadła matka Piotrka. Gdy zorientowała się w sytuacji, zaczęła krzyczeć, że to już szczyt wszystkiego! Że Mateusz to bandzior i niszczyciel! Na dodatek, chyba nie do końca zdając sobie sprawę z tego, jak mogą być odebrane jej słowa, wydarła się, że tak to jest, gdy nie ma się matki. W pokoju znów zapadła cisza. Przerwał ją dopiero Marcin.

– My odkupimy tę komórkę – obiecał cicho.

W odpowiedzi usłyszał histeryczne:

– Won!

Matka Piotrka aż trzęsła się ze złości. Marcin wziął Mateusza za rękę i pociągnął w stronę drzwi.

– Zostaw prezenty dla Piotrka – szepnął. Mateusz posłusznie położył koło gazet na stole samochodzik i książkę.

Byli już na klatce schodowej, gdy drzwi od mieszkania Piotrka otworzyły się i na klatkę wyleciały z hukiem i książka, i samochodzik. Ten ostatni uderzył w ścianę klatki schodowej i rozbił się w drobny mak.

Marcin następnego dnia przyniósł mamie Piotra komórkę. Przyjęła. Przyjęła też wyrzuconą wczoraj na klatkę schodową książkę o Mikołajku i czekoladki, ale wcześniej zdążyła pójść do szkoły i zażądać od dyrekcji obniżenia Mateuszowi oceny ze sprawowania. A na dodatek powiedziała wszystko ojcu, bo spotkała go na podwórku. A to sprawiło, że ojciec… zdecydował się na ślub z Agnieszką. Tylko Magda się ucieszyła, że fajnie. Mateusz wzruszył ramionami, a Marcin z Markiem spojrzeli po sobie. Decyzja ojca im się nie podobała. I to bardziej niż fakt, że ojciec uznał Marcina za winnego całej afery, która zaczęła się od pióra, a skończyła na telefonie, i po raz kolejny podniósł na niego rękę.


PIÓRO (2) PEN (2)

Gdy ręką na czubku głowy pokazywał owo „plum”, Marcin aż wytrzeszczył ze zdumienia oczy. When he showed this "plum" with his hand on top of his head, Marcin's eyes widened with astonishment. Когда он показал «сливу», положив руку на макушку, глаза Марчина расширились от изумления. Już usłyszawszy porównanie z wielorybem, z trudem pohamował śmiech. Hearing the comparison with the whale, he struggled to hold back a laugh. Wiedział jednak, że musi zachować powagę, bo ma tu robić za dorosłego, starszego brata, który zdaje w tym roku maturę. He knew, however, that he had to be serious, because he was to be an adult, older brother who was passing his high school diploma this year. Dlatego, choć proste to nie było, przygryzł wargi i nie dał po sobie poznać, że opowieść Mateusza go ubawiła. Therefore, although it was not easy, he bit his lip and did not let anyone know that Mateusz's story amused him. Поэтому, хотя это и было нелегко, он закусил губу и не показал вида, что рассказ Матеуша его позабавил.

– Ale pani pielęgniarka w gabinecie mu to zatamowała i już nie jest wielorybem… – kontynuował Mateusz. - But the nurse in the office blocked it for him and he is not a whale anymore ... - continued Mateusz. – I już jest dobrze – dodał, a z jego głosu dało się wyczuć, że najbardziej to chce uspokoić siebie. "And it's okay," he added, and his voice showed that this was what he wanted to calm down the most. – Ale to naprawdę niechcący. - But it's really unintentionally. Ja nie chciałem zrobić z niego wieloryba. I didn't want to make a whale out of him. A poza tym bycie wielorybem nie jest groźne. Кроме того, быть китом не опасно. Pani pielęgniarka powiedziała, że to była jakaś taka specjalna żyła. Ona się nazywa jakoś tętę… – Mateusz zawiesił głos i próbował przypomnieć sobie trudne słowo. It's called somehow a pulse… ”Mateusz paused and tried to remember the difficult word. Bezskutecznie. Po dłuższej chwili rozpaczliwego patrzenia na boki i powtarzania przez Mateusza „tętę” właściwe słowo podpowiedziała dyrektorka.

– Tętnica! To się nazywa tętnica.

– No właśnie! O to to – dodał Mateusz ze śmiertelną powagą. – Ale już jest z nim spoko. — Но сейчас он крут. Już Piotrek poszedł sobie z mamą do domu. Piotrek has already gone home with his mother. Położyć się spać. Go to sleep. Już wszystko dobrze. It's already fine. Naprawdę! – mówił, a łzy znowu powoli napływały mu do oczu. He said, tears slowly coming back to his eyes. Swoją opowieść zakończył błagalną prośbą: – Marcin! He ended his story with a pleading plea: - Marcin! Nie mów tacie! Don't tell dad!

Dyrektorka wymieniła spojrzenie z Marcinem. The director exchanged a glance with Marcin. O! ABOUT! Marcin znał to spojrzenie jak zły szeląg. Marcin knew this look like a bad penny. Марчин знал, что это выглядит как плохой пенни.

– Mateusz, wróć teraz na świetlicę – powiedziała dyrektorka. - Mateusz, come back to the common room now - said the headmistress. – Brat zaraz po ciebie przyjdzie. - Your brother is coming for you soon. Tylko chwilę porozmawiamy we dwójkę. The two of us will only talk for a moment.

Mateusz, ze spuszczoną głową, ruszył w stronę drzwi. Gdy zamknął je z drugiej strony, Marcin spojrzał na dyrektorkę, a ponieważ nie odezwała się nawet słowem, więc niepewnie zaczął: When he closed it on the other side, Marcin looked at the headmistress, and since she didn't even say a word, he hesitantly began:

– Wie pani… ja w sumie nie wiem, bo to trochę… no… tego… śmieszne… - You know ... I don't know, because it's a bit ... well ... this ... funny ...

– O! - ABOUT! Śmieszne – powiedziała dyrektorka. – Zapewne trochę i śmieszne, ale wiesz… Musisz pamiętać, że dla mamy Piotrka śmieszne to nie jest. - Probably a bit and funny, but you know ... You have to remember that for Piotrek's mother it is not funny. Ona dostała tu niemal szału! She's almost mad here! Biegała mi tu po korytarzu i wykrzykiwała, że Mateusz jej syna zabił! She was running down the corridor for me and shouting that Mateusz had killed her son! Że wasz ojciec się nim nie zajmuje, że ty dajesz mu zły przykład, bo nie zdałeś, i całe podwórko o tym wie… That your father does not take care of him, that you are setting a bad example for him because you failed, and the whole yard knows about it ...

– Pani dyrektor, ale… – Marcin zawahał się przez chwilę. - Director, but ... - Marcin hesitated for a moment. Mówić czy nie? To speak or not? Powie! Will tell! A co tam! What the hell! – Ale ja nie zdałem w pierwszej klasie, a teraz jestem w trzeciej. - But I failed first grade, and now I'm in third. Za moment matura. Matura exam in a moment. Takich strasznie złych stopni to ja nie mam… I don't have such terribly bad grades ...

– My nie rozmawiamy o faktach, ale o tym, co mama Piotrka tu wykrzykiwała – przerwała dyrektorka, a Marcin po raz pierwszy w jej głosie usłyszał coś przyjaznego. – Ona chce zawiadomić sąd rodzinny. - She wants to notify the family court. Stąd mogą wyniknąć duże kłopoty dla twojego ojca. Big trouble for your father can arise from there.

– No ale… skoro nic się w sumie nie stało? - But ... if nothing really happened? – Marcin spojrzał na dyrektorkę przerażony perspektywą afery w domu, która niechybnie wybuchnie, gdy ojciec dowie się o sądzie rodzinnym. - Marcin looked at the headmistress, terrified by the prospect of a scandal at home, which will inevitably break out when the father finds out about the family court.

– No fakt – przytaknęła skwapliwie dyrektorka, ironizując przy tym mocno. "Well, yes," the headmistress agreed eagerly, ironising strongly at the same time. – Pióro wbiło się niezbyt głęboko. - The feather did not penetrate too deeply. Tylko straszny to niefart, że trafiło w tę tętnicę. It's just a terrible misfortune that it hit that artery. Bo to stąd ten… – zawahała się, ale Marcin posłusznie podpowiedział: Because that's where the ... Потому что вот где этот... - она помедлила, но Марчин послушно подсказал:

– Wieloryb. - Whale.

– No właśnie… – Dyrektorka mimowolnie się uśmiechnęła. "Exactly ..." The Headmistress smiled involuntarily. Pewnie na wspomnienie Mateusza, który tłumacząc całe zajście, przezabawnie przy tym gestykulował, mówiąc płaczliwie „plum”. – Ja bym wam radziła pójść do Piotrka do domu i go przeprosić. Przy jego mamie. In front of his mom. To Mateusz powinien przepraszać. Mateusz should apologize. Ja tu nad jakąś karą pomyślę. I will think about some kind of punishment here. Najważniejsze to załagodzić z mamą Piotra! The most important thing is to ease it up with Piotr's mother! No bo ja też nie chcę, by wasz ojciec użył pasa. Because I don't want your father to use his belt either.

– Hmmm – mruknął Marcin i aż podniósł wzrok. - Hmmm - muttered Marcin and looked up. To ona wie?

– Wiem – odparła dyrektorka, jakby czytając w jego myślach. "I know," replied the headmistress, as if reading his mind. – A nic z tym nie robię, bo nie daj Boże skończy się to odebraniem praw rodzicielskich i domem dziecka. - And I don't do anything about it, because God forbid it will end up with the withdrawal of parental rights and an orphanage. Nie jest to wam potrzebne. You don't need it. Może i nie najlepszy ten wasz dom, ale dom – dokończyła, wzdychając ciężko. It may not be the best house of yours, but the house, ”she finished, sighing heavily.

* * *

– Dzień dobry, przyszliśmy do Piotrka – zaczął Mateusz, ściskając w garści nowiutką książkę o Mikołajku i ten swój wymarzony samochodzik Suzuki Grand Vitara. - Good morning, we came to Piotrek - began Mateusz, clutching a brand new book about Santa Claus and his dream car, Suzuki Grand Vitara. Mama Piotrka nie była zadowolona, widząc go za drzwiami. Piotrek's mother was not happy to see him outside the door. Ale obecność towarzyszącego mu Marcina trochę ją uspokoiła. But the presence of Marcin accompanying him calmed her a little. Wpuściła ich za próg. She let them over the threshold. Piotrek siedział w dużym pokoju, w fotelu i rozmawiał z kimś przez komórkę. Piotrek was sitting in a large room, in an armchair and talking to someone on a cell phone. Mateusz stanął w drzwiach.

– Przyszedłem cię przeprosić – zaczął, ale w tym momencie Piotrek podniósł dłoń i zatrzymał w powietrzu, w geście nakazującym milczenie. - I came to apologize to you - he began, but at that moment Piotrek raised his hand and stopped in the air, in a gesture ordering silence.

Mateusz czekał. Mateusz waited. Rozglądał się po salonie, w którym na ścianach wisiały obrazy, na regałach stały książki, a na stole leżały gazety. He looked around the living room, which had paintings on the walls, books on shelves, and newspapers on the table. Nie było na czym zawiesić oka. There was nothing to hang an eye on. No… może na jednym obrazie, na którym jakaś goła pani siedziała na koniu. Well ... maybe in one picture where a naked lady was sitting on a horse. Po chwili nawet patrzenie na obraz mu nie wystarczyło. After a while, even looking at the picture was not enough for him. Zaczął niecierpliwie przestępować z nogi na nogę. He began to shuffle impatiently from foot to foot. Po kilku minutach czekania, które wydawały mu się nieskończonością, Mateusz począł się wiercić. Marcin po raz kolejny kazał mu się uspokoić i cierpliwie stać. Marcin once again told him to calm down and patiently stand still. Mateusz jednak nie wytrzymał. Mateusz, however, could not stand it. Podszedł do Piotrka i szturchnął go łokciem. He came up to Piotrek and poked him with his elbow. Zaczął przy tym mówić, że chce go przeprosić, ale nie dokończył, bo tak jakoś szturchnął, że komórka wypadła na podłogę i… rozleciała się, wprawiając i Mateusza, i Marcina, i Piotrka w bezbrzeżne zdumienie. He started to say that he wanted to apologize to him, but he did not finish, because he prodded somehow that the cell phone fell to the floor and ... it fell apart, astonishing both Mateusz and Marcin and Piotrek.

Zapadła cisza. There was silence. Zwabiona hałasem, a potem nagłą ciszą, do pokoju wpadła matka Piotrka. Lured by the noise and then by the sudden silence, Piotrek's mother burst into the room. Привлеченная шумом, а затем внезапно наступившей тишиной, в комнату ворвалась мать Петрека. Gdy zorientowała się w sytuacji, zaczęła krzyczeć, że to już szczyt wszystkiego! When she realized the situation, she started screaming that this is the top of everything! Że Mateusz to bandzior i niszczyciel! Na dodatek, chyba nie do końca zdając sobie sprawę z tego, jak mogą być odebrane jej słowa, wydarła się, że tak to jest, gdy nie ma się matki. On top of that, perhaps not fully realizing how her words might be taken away, she screamed that this was what it was like to have no mother. W pokoju znów zapadła cisza. Przerwał ją dopiero Marcin. It was only interrupted by Marcin.

– My odkupimy tę komórkę – obiecał cicho. "We'll buy that cell," he promised quietly.

W odpowiedzi usłyszał histeryczne: In response, he heard the hysterical:

– Won! - Won!

Matka Piotrka aż trzęsła się ze złości. Piotrek's mother was shaking with anger. Marcin wziął Mateusza za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Marcin took Mateusz's hand and pulled him towards the door.

– Zostaw prezenty dla Piotrka – szepnął. - Leave gifts for Piotrek - he whispered. Mateusz posłusznie położył koło gazet na stole samochodzik i książkę. Mateusz obediently put a toy car and a book on the table next to the newspapers.

Byli już na klatce schodowej, gdy drzwi od mieszkania Piotrka otworzyły się i na klatkę wyleciały z hukiem i książka, i samochodzik. They were already in the staircase when the door to Piotrek's apartment opened and a book and a car flew out of the staircase. Они были уже на лестничной площадке, когда дверь квартиры Петрека открылась, и на лестничную клетку с грохотом вылетела книга и маленькая машинка. Ten ostatni uderzył w ścianę klatki schodowej i rozbił się w drobny mak. The latter hit the wall of the stairwell and crashed into a fine. Последний ударился о стену лестничной клетки и разлетелся на куски.

Marcin następnego dnia przyniósł mamie Piotra komórkę. The next day, Marcin brought Piotr's mother a cell phone. Przyjęła. Adopted. Przyjęła też wyrzuconą wczoraj na klatkę schodową książkę o Mikołajku i czekoladki, ale wcześniej zdążyła pójść do szkoły i zażądać od dyrekcji obniżenia Mateuszowi oceny ze sprawowania. She also accepted a book about Santa Claus and chocolates thrown yesterday on the staircase, but earlier she managed to go to school and demand that the management lower Mateusz's mark for the exercise. A na dodatek powiedziała wszystko ojcu, bo spotkała go na podwórku. And on top of that, she told her father everything because she had met him in the yard. A to sprawiło, że ojciec… zdecydował się na ślub z Agnieszką. And this made my father ... decide to marry Agnieszka. Tylko Magda się ucieszyła, że fajnie. Only Magda was happy that it was fun. Mateusz wzruszył ramionami, a Marcin z Markiem spojrzeli po sobie. Mateusz shrugged his shoulders, and Marcin and Marek looked at each other. Decyzja ojca im się nie podobała. They didn't like their father's decision. I to bardziej niż fakt, że ojciec uznał Marcina za winnego całej afery, która zaczęła się od pióra, a skończyła na telefonie, i po raz kolejny podniósł na niego rękę. And it was more than the fact that my father found Marcin guilty of the whole scandal that started with the pen and ended on the phone, and once again raised his hand to him.