×

Utilizziamo i cookies per contribuire a migliorare LingQ. Visitando il sito, acconsenti alla nostra politica dei cookie.

image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, ZEMSTA

ZEMSTA

– Dzień dobry, czy tu mieszka Marcin Niewiadomski? – Za drzwiami stał umundurowany policjant.

– Tak… – odparł zmieszany ojciec Marcina. – A o co chodzi?

– Zaraz pan się dowie – powiedział policjant i bezceremonialnie wszedł do mieszkania. – Syn jest w domu? – bardziej stwierdził, niż spytał.

– Chwileczkę! Pan się nie przedstawił… – oponował mocno zaniepokojony Mirosław Niewiadomski.

– Starszy aspirant Andrzej Mikruta – huknął policjant i zaraz dodał: – Przedstawiłem się, jak tylko otworzył pan drzwi.

– Nie przypominam sobie.

– Proszę bez arogancji w stosunku do władzy.

– Chwileczkę, ale by wejść do mieszkania, musi pan mieć nakaz. Ja pana nie zapraszałem, pan się wprosił. Nie mówi pan, o co chodzi, nie przedstawia się, ale wmawia, że się pan przedstawił. Proszę wreszcie powiedzieć, w jakiej sprawie pan tu przyszedł? – Ojciec Marcina był już wyraźnie poirytowany.

– Zaraz pan się dowie. Proszę zawołać syna.

Pan Niewiadomski nie musiał się fatygować. Marcin od dłuższego czasu stał w progu i słuchał.

– Co się tu działo siódmego sierpnia, hę?

– Siódmego sierpnia? – Marcin nic nie rozumiał. – Proszę pana, ale to było dawno i ja nie pamiętam!

– To sobie lepiej przypomnij. – Głos policjanta stał się natarczywy.

– Spokojnie, Marcin – wtrącił się ojciec. – Szóstego ja pojechałem odwieźć do babci na wieś Magdę i Mateusza. Więc następnego dnia.

– Aaaa… – Marcin zaczyna kojarzyć. – Koledzy byli.

– No i? – Starszy aspirant Mikruta spojrzał przenikliwie na Marcina.

– No i nic. – Marcin wzruszył ramionami. – A co to? Kolegów przyjmować w domu nie wolno?

– Pan jedzie sobie i zostawia dzieci bez opieki?! – huknął policjant.

– Pan wybaczy, ale syn kończy niedługo osiemnaście lat. Został z młodszym o dwa lata bratem… Ja nie miałem ich z kim zostawić, bo żona zmarła, a poza tym zdaje się, że zostawiać samych to nie wolno dzieci do lat dwunastu, a nie wąsatych byków. – Mirosław Niewiadomski mimowolnie zaczął się tłumaczyć. W końcu nikt mu nie powiedział, o co chodzi.

Ale starszy aspirant w końcu wyjaśnił: po pierwsze tu, w domu pity był alkohol.

– Jak to?!

– wrzasnął ojciec Marcina. – Jak to? ! – Tata! Uspokój się. Żaden alkohol nie był pity. Nikt nie ruszał twojego barku. Rafał tylko przyniósł sobie dwa piwa, ale kazałem mu wyjść.

– To znaczy, że najpierw tu wszedł?

– Oj, tak, ale nie ja go wpuściłem.

– A kto go wpuścił! ? – Maciek. – Jak to?!

– Ojciec nie krył oburzenia. – Maciek u ciebie drzwi otwiera?

– Oj, tato! Ja byłem w klopie, zadzwonił dzwonek i poprosiłem Maćka, by otworzył. Nie będę z gaciami u kostek biegał otwierać.

– No i co dalej było?

– No normalnie…

– Normalnie? Ty nazywasz to normalnie, że wpuszczasz do domu kogoś, kto już raz nas okradł?

– Maciek go wpuścił.

– No to już ustaliliśmy. I co dalej? Hę?

– No nic. Kazałem mu wyjść… – rzucił Marcin i zamilkł.

Nagle cała sytuacja staje mu przed oczami.

* * *

– Maciek, weź otwórz! – woła Marcin z łazienki.

Już trzeci raz dziś siadał na sedesie. Dawno tak źle się nie czuł. To chyba ten kebab, który zjadł wczoraj wieczorem. Ojciec wyjechał do dziadków odwieźć młodsze rodzeństwo. W domu zostali we dwóch z Markiem. Nie chciało im się wczoraj gotować. „Ciekawe, czy Markowi nic nie jest?” − myśli Marcin, ale tego, jak się czuje brat, dowie się dopiero jutro. Dziś Marek pojechał do kumpla z klasy na działkę. On sam umówił się z Maćkiem, że zagrają we dwóch na playstation w Medal of Honour. Maciek przyniósł cały zestaw. Dostał niedawno od ojczyma.

– Kumpel do ciebie! – woła Maciek spod drzwi.

– Zaraz wyłażę!

W dużym pokoju rozparty w fotelu siedzi… Rafał. U swoich stóp postawił obdrapaną deskorolkę. Twarz Marcina tężeje.

– Co tu robisz? – pyta nieprzyjemnym głosem.

– Przyszedłem się pogodzić.

– Pogodzić? – Marcin nie kryje zdumienia. – Czy ty uważasz, że po tym, co wtedy zrobiłeś, to my się możemy pogodzić?

– Co? – Rafał naskakuje na Marcina. – Ty do mnie masz pretensje, że robisz u swojego ojca za worek treningowy?

– To ciebie nie powinno obchodzić.

– Gdybyś trzymał ze mną…

– To co?

– przerywa rozgoryczony Marcin. – Legalnie byś okradał mojego starego?

– Też mi kradzież. – Rafał wzrusza ramionami. – Kilka flaszek. Wielkie mi co.

– Nie chodzi o flaszki, ale o fakt! Nikt ciebie nie częstował, a ty nagadałeś, że częstowałem. To się nazywa przyjaźń? A idź w cholerę!

– O co chodzi? – pyta Maciek, który od dłuższego czasu przysłuchuje się rozmowie i nie wie, jak ma się zachować.

– Ty się, gnoju, nie wtrącaj! – mówi Rafał i wyjmuje z plecaka dwa piwa. Ciszę przerywa syk otwieranej puszki. – Masz na zgodę − mówi Rafał i wyciąga rękę z tyskim w kierunku Marcina.

– Wyjdź stąd – mówi Marcin i odtrąca dłoń z puszką. – Nie będę z tobą pił.

– Taki świętoszek? Alkoholu nie? A kto dwa lata temu…

– Z tobą nie będę pił. Nie kumasz? Nawet herbaty! Won!

Rafał powoli wstaje z fotela. Patrzy pogardliwie na Marcina.

– Pożałujesz tego – mówi, cedząc każde słowo.

Duszkiem wypija jedno piwo i rzuca puszkę ostentacyjnie na podłogę. Puszka powoli toczy się po dywanie aż pod telewizor. Rafał podrzuca nogą deskorolkę i z drugą puszką piwa w ręku oraz deskorolką pod pachą idzie w kierunku drzwi. Nikt go nie odprowadza. Dopiero po chwili słychać mocne trzaśnięcie. Znak, że Rafał opuścił mieszkanie.

– O co chodziło? – pyta Maciek, ale po chwili zaznacza: – Jak nie chcesz, to oczywiście nie mów. Tak pytam.

Ale Marcin opowiada. Od tamtego zdarzenia minęło nie tak wiele czasu, ale mocno siedzi mu w głowie i to, co zrobił ojciec, i to, co zrobił Rafał. Kumpel, z którym znał się przecież od tak dawna.

– Ojciec cię bije? – zdziwił się Maciek.

– Zdarza się. A twój?

– Mój nie mieszka z nami. Mam ojczyma. Fajny gość, ale czasem jak coś powie to…

– To co?

– Nie ma czego zbierać – kończy Maciek, bo przed oczami staje mu wakacyjna rozmowa w herbaciarni i to nieszczęsne pudełeczko z prezerwatywami.

– Dobra! Chodź, zagramy. Złoję ci tyłek.

– Masz małe szanse – śmieje się Maciek.

– Wiem. Ty w końcu masz praktykę.

* * *

– Proszę namówić syna, by powiedział prawdę. – Głos starszego aspiranta Andrzeja Mikruty wyrwał Marcina z zamyślenia.

– Mówię prawdę – powtórzył Marcin już nie wiadomo który raz.

– To chyba jest jakaś twoja prawda.

– Nie, proszę pana. Prawda jest tylko jedna. I właśnie tłumaczę panu, jak ona wygląda. Przyszedł Rafał. Maciek go wpuścił, bo ja byłem w wc. Rafał wyjął dwa piwa. Jedno wypił na miejscu…

– Jak to?!

Tu w domu?! – Ojciec Marcina nie kryje oburzenia.

– O rany! A jaki ja mam wpływ na to, co kto z plecaka wyjmuje? – spytał zniecierpliwiony Marcin.

– Możesz mu zakazać!

– No i to właśnie zrobiłem! Kazałem mu wyjść. A on jeszcze wypił duszkiem to jedno piwo i mi tu puszkę rzucił.

– I niby zaraz wyszedł? – spytał kpiącym tonem policjant.

– Tak! – odparł zirytowany Marcin i spojrzał policjantowi prosto w oczy. – Mam świadka.

– To bardzo ciekawe, bo niejakiego… Rafała Woźniaka zatrzymaliśmy w dniu siódmego sierpnia za jazdę z piwem w ręce na deskorolce po jezdni i zajechanie drogi radiowozowi. Stwierdziliśmy u niego jeden i trzy dziesiąte promila alkoholu oraz obecność narkotyków. Zeznał, że zarówno alkohol, jak i narkotyki dostał właśnie tu, w tym mieszkaniu i przedstawił na to świadków!

– Jakie narkotyki?! – krzyknął Marcin.

– Ty już wiesz jakie! – odparł policjant groźnie. – Nie rób tu ze mnie wariata.

– Nie robię z pana wariata, tylko mówię, jak było! Nic nie wiem o żadnych narkotykach. Rafał tu przyszedł z dwoma piwami i z jednym wyszedł, a drugie tu wypił i jeszcze rzucił puszkę na podłogę!

– Marcin! Mów mi zaraz całą prawdę!

– Tato! Mówię prawdę! Wtedy też mówiłem prawdę, a ty mi nie wierzyłeś! Ale wyszło na moje! Choć teraz bądź po mojej stronie! Jesteś moim ojcem!

– Nie mam do ciebie zaufania – rzucił bezlitośnie.

– Ale ja mówię prawdę!

– Proszę pana! Szczeniaka trzeba trzymać krótko! Jeśli pan sobie nie radzi, to po rozprawie skierujemy wniosek o przydzielenie kuratora.

– Jakiej rozprawie? – Ojciec Marcina zaniepokoił się jeszcze bardziej.

– Dostaniecie wezwanie.

– Ale o co ja jestem oskarżony? – spytał Marcin.

– O handel narkotykami.

– Handel? Przecież takie rzeczy trzeba udowodnić! – krzyknął pan Niewiadomski.

– No właśnie… – odparł starszy aspirant Andrzej Mikruta i wręczył Marcina ojcu nakaz przeszukania mieszkania.

– To jest chyba jakiś żart… – szepnął Marcin.

– Nie, kolego. Prawda zaraz się wyda.

Kiedy policjanci wchodzili do mieszkania, Marcinowi przypomniała się groźba Rafała: „Pożałujesz tego!”.

Learn languages from TV shows, movies, news, articles and more! Try LingQ for FREE

ZEMSTA REVENGE REVENGE

– Dzień dobry, czy tu mieszka Marcin Niewiadomski? - Hello, does Marcin Niewiadomski live here? – Za drzwiami stał umundurowany policjant. - There was a uniformed policeman standing outside the door.

– Tak… – odparł zmieszany ojciec Marcina. "Yes ..." replied Marcin's father, confused. – A o co chodzi? - And what's going on?

– Zaraz pan się dowie – powiedział policjant i bezceremonialnie wszedł do mieszkania. "You'll find out in a moment," the cop said, and unceremoniously entered the apartment. – Syn jest w domu? - Is your son home? – bardziej stwierdził, niż spytał. He said more than asked.

– Chwileczkę! - Wait a minute! Pan się nie przedstawił… – oponował mocno zaniepokojony Mirosław Niewiadomski. You did not introduce yourself ... - Mirosław Niewiadomski strongly objected.

– Starszy aspirant Andrzej Mikruta – huknął policjant i zaraz dodał: – Przedstawiłem się, jak tylko otworzył pan drzwi. - Senior assistant Andrzej Mikruta - boomed the policeman and added immediately: - I introduced myself as soon as you opened the door.

– Nie przypominam sobie. - I do not recall.

– Proszę bez arogancji w stosunku do władzy. - Please, no arrogance towards the authorities.

– Chwileczkę, ale by wejść do mieszkania, musi pan mieć nakaz. "Wait a minute, but you must have a warrant to enter the apartment." Ja pana nie zapraszałem, pan się wprosił. I didn't invite you, you asked. Я не приглашал тебя, ты сам себя пригласил. Nie mówi pan, o co chodzi, nie przedstawia się, ale wmawia, że się pan przedstawił. You don't say what's going on, you don't introduce yourself, but you say you introduced yourself. Proszę wreszcie powiedzieć, w jakiej sprawie pan tu przyszedł? Finally, please tell me about what have you come here? – Ojciec Marcina był już wyraźnie poirytowany. - Marcin's father was clearly irritated.

– Zaraz pan się dowie. Proszę zawołać syna. Please call your son.

Pan Niewiadomski nie musiał się fatygować. Мистеру Неизвестному не пришлось беспокоиться. Marcin od dłuższego czasu stał w progu i słuchał. Marcin had been standing in the doorway for a long time and was listening.

– Co się tu działo siódmego sierpnia, hę? "What happened here on August 7, huh?"

– Siódmego sierpnia? - August 7? – Marcin nic nie rozumiał. - Marcin didn't understand anything. – Proszę pana, ale to było dawno i ja nie pamiętam! - Sir, but that was a long time ago and I don't remember!

– To sobie lepiej przypomnij. - Then you better remember. – Głos policjanta stał się natarczywy. The policeman's voice grew insistent.

– Spokojnie, Marcin – wtrącił się ojciec. – Szóstego ja pojechałem odwieźć do babci na wieś Magdę i Mateusza. - On the sixth, I went to see my grandmother in the village of Magda and Mateusz. Więc następnego dnia. So the next day.

– Aaaa… – Marcin zaczyna kojarzyć. - Ahh ... - Marcin begins to associate. – Koledzy byli. - The colleagues were.

– No i? - And? – Starszy aspirant Mikruta spojrzał przenikliwie na Marcina. - Senior assistant Mikrot looked piercingly at Marcin.

– No i nic. - And nothing. – Marcin wzruszył ramionami. Marcin shrugged his shoulders. – A co to? - What's that? Kolegów przyjmować w domu nie wolno?

– Pan jedzie sobie i zostawia dzieci bez opieki?! - Are you going away and leaving the children unattended ?! – huknął policjant.

– Pan wybaczy, ale syn kończy niedługo osiemnaście lat. Został z młodszym o dwa lata bratem… Ja nie miałem ich z kim zostawić, bo żona zmarła, a poza tym zdaje się, że zostawiać samych to nie wolno dzieci do lat dwunastu, a nie wąsatych byków. He stayed with his brother two years younger ... I had no one to leave them with, because my wife died, and besides, it seems that you shouldn't leave children up to the age of twelve, not mustachioed bulls. – Mirosław Niewiadomski mimowolnie zaczął się tłumaczyć. - Mirosław Niewiadomski involuntarily began to explain himself. W końcu nikt mu nie powiedział, o co chodzi. After all, no one told him what was going on.

Ale starszy aspirant w końcu wyjaśnił: po pierwsze tu, w domu pity był alkohol. But the senior aspirant finally explained: first, here at home, alcohol was being drunk.

– Jak to?!

– wrzasnął ojciec Marcina. Marcin's father screamed. – Jak to? ! – Tata! Uspokój się. Calm down. Żaden alkohol nie był pity. No alcohol was drunk. Nikt nie ruszał twojego barku. Rafał tylko przyniósł sobie dwa piwa, ale kazałem mu wyjść. Rafał only brought himself two beers, but I told him to leave.

– To znaczy, że najpierw tu wszedł? - You mean he got in here first?

– Oj, tak, ale nie ja go wpuściłem. - Oh, yes, but I didn't let him in.

– A kto go wpuścił! - Who let him in! ? – Maciek. ? - Maciek. – Jak to?!

– Ojciec nie krył oburzenia. Father did not hide his indignation. – Maciek u ciebie drzwi otwiera? - Maciek opens the door for you?

– Oj, tato! - Oh, Dad! Ja byłem w klopie, zadzwonił dzwonek i poprosiłem Maćka, by otworzył. I was in the closet, the bell rang and I asked Maciek to open it. Я был в туалете, прозвенел звонок, и я попросил Мацека открыть его. Nie będę z gaciami u kostek biegał otwierać. I will not run to open my pants. Я не собираюсь бегать в штанах по щиколотку.

– No i co dalej było? - So what happened next?

– No normalnie…

– Normalnie? Ty nazywasz to normalnie, że wpuszczasz do domu kogoś, kto już raz nas okradł? Do you normally call it letting someone into your house who has robbed us before?

– Maciek go wpuścił.

– No to już ustaliliśmy. I co dalej? Hę?

– No nic. Kazałem mu wyjść… – rzucił Marcin i zamilkł.

Nagle cała sytuacja staje mu przed oczami.

* * *

– Maciek, weź otwórz! - Maciek, take it open! - Мачек, открой! – woła Marcin z łazienki.

Już trzeci raz dziś siadał na sedesie. It's the third time he's been on the toilet today. Dawno tak źle się nie czuł. He hasn't felt so bad for a long time. To chyba ten kebab, który zjadł wczoraj wieczorem. I think it's the kebab he ate yesterday evening. Ojciec wyjechał do dziadków odwieźć młodsze rodzeństwo. The father went to his grandparents to pick up the younger siblings. W domu zostali we dwóch z Markiem. The two of them stayed at home with Marek. Nie chciało im się wczoraj gotować. „Ciekawe, czy Markowi nic nie jest?” − myśli Marcin, ale tego, jak się czuje brat, dowie się dopiero jutro. "I wonder if Marek is okay?" - Marcin thinks, but he won't find out how his brother is feeling until tomorrow. Dziś Marek pojechał do kumpla z klasy na działkę. Today Marek went to his classmate to the plot. On sam umówił się z Maćkiem, że zagrają we dwóch na playstation w Medal of Honour. Maciek przyniósł cały zestaw. Dostał niedawno od ojczyma. He recently got from his stepfather.

– Kumpel do ciebie! - A buddy for you! – woła Maciek spod drzwi. - Maciek calls from under the door.

– Zaraz wyłażę! - I'll be out soon!

W dużym pokoju rozparty w fotelu siedzi… Rafał. U swoich stóp postawił obdrapaną deskorolkę. He put a scratched skateboard at his feet. К своим ногам он положил потертый скейтборд. Twarz Marcina tężeje.

– Co tu robisz? – pyta nieprzyjemnym głosem. He asks in an unpleasant voice.

– Przyszedłem się pogodzić. - I came to make up.

– Pogodzić? - To reconcile? – Marcin nie kryje zdumienia. - Marcin is amazed. – Czy ty uważasz, że po tym, co wtedy zrobiłeś, to my się możemy pogodzić? - Do you think that after what you did then we can make up?

– Co? – Rafał naskakuje na Marcina. – Ty do mnie masz pretensje, że robisz u swojego ojca za worek treningowy?

– To ciebie nie powinno obchodzić.

– Gdybyś trzymał ze mną…

– To co?

– przerywa rozgoryczony Marcin. – Legalnie byś okradał mojego starego? - Would you legally steal from my old man?

– Też mi kradzież. – Rafał wzrusza ramionami. – Kilka flaszek. Wielkie mi co.

– Nie chodzi o flaszki, ale o fakt! Nikt ciebie nie częstował, a ty nagadałeś, że częstowałem. To się nazywa przyjaźń? A idź w cholerę!

– O co chodzi? – pyta Maciek, który od dłuższego czasu przysłuchuje się rozmowie i nie wie, jak ma się zachować.

– Ty się, gnoju, nie wtrącaj! - You bastard, don't interfere! – mówi Rafał i wyjmuje z plecaka dwa piwa. Ciszę przerywa syk otwieranej puszki. The hiss of a can being opened breaks the silence. – Masz na zgodę − mówi Rafał i wyciąga rękę z tyskim w kierunku Marcina. - У вас есть разрешение, - говорит Рафал и протягивает руку с Тыским к Марчину.

– Wyjdź stąd – mówi Marcin i odtrąca dłoń z puszką. – Nie będę z tobą pił.

– Taki świętoszek? — Такой святой? Alkoholu nie? Alcohol not? A kto dwa lata temu… And who two years ago ...

– Z tobą nie będę pił. - I won't drink with you. Nie kumasz? Nawet herbaty! Won!

Rafał powoli wstaje z fotela. Patrzy pogardliwie na Marcina. He looks contemptuously at Marcin.

– Pożałujesz tego – mówi, cedząc każde słowo. "You'll regret it," he says, drawing every word.

Duszkiem wypija jedno piwo i rzuca puszkę ostentacyjnie na podłogę. Puszka powoli toczy się po dywanie aż pod telewizor. Rafał podrzuca nogą deskorolkę i z drugą puszką piwa w ręku oraz deskorolką pod pachą idzie w kierunku drzwi. Rafał tosses a skateboard with his foot and, with a second can of beer in his hand and a skateboard under his arm, he walks towards the door. Nikt go nie odprowadza. Nobody walks him away. Dopiero po chwili słychać mocne trzaśnięcie. Only after a while you hear a strong click. Znak, że Rafał opuścił mieszkanie.

– O co chodziło? - What was it about? – pyta Maciek, ale po chwili zaznacza: – Jak nie chcesz, to oczywiście nie mów. - Maciek asks, but after a while he points out: - If you don't want to, then of course don't tell. Tak pytam. Just asking.

Ale Marcin opowiada. But Marcin tells. Od tamtego zdarzenia minęło nie tak wiele czasu, ale mocno siedzi mu w głowie i to, co zrobił ojciec, i to, co zrobił Rafał. Not so much time has passed since that event, but what his father did and what Rafał did stay in his head. Kumpel, z którym znał się przecież od tak dawna.

– Ojciec cię bije? - Your father beats you? – zdziwił się Maciek. - Maciek was surprised.

– Zdarza się. - It happens. - Бывает. A twój? And your?

– Mój nie mieszka z nami. - Mine doesn't live with us. Mam ojczyma. I have a stepfather. Fajny gość, ale czasem jak coś powie to… Nice guy, but sometimes when he says something ...

– To co? - So what?

– Nie ma czego zbierać – kończy Maciek, bo przed oczami staje mu wakacyjna rozmowa w herbaciarni i to nieszczęsne pudełeczko z prezerwatywami. - There is nothing to collect - Maciek concludes, because he has a holiday conversation in the teahouse and this unfortunate condom box before his eyes.

– Dobra! - Okay! Chodź, zagramy. Złoję ci tyłek.

– Masz małe szanse – śmieje się Maciek. - You have little chance - Maciek laughs.

– Wiem. Ty w końcu masz praktykę.

* * *

– Proszę namówić syna, by powiedział prawdę. - Please persuade your son to tell the truth. – Głos starszego aspiranta Andrzeja Mikruty wyrwał Marcina z zamyślenia. - The voice of senior aspirant Andrzej Mikrut took Marcin out of his thoughts.

– Mówię prawdę – powtórzył Marcin już nie wiadomo który raz. - I am telling the truth - Marcin repeated it is not known which time.

– To chyba jest jakaś twoja prawda. - I guess that's some truth for you.

– Nie, proszę pana. - No, sir. Prawda jest tylko jedna. There is only one truth. I właśnie tłumaczę panu, jak ona wygląda. And I'm explaining to you what she looks like. Przyszedł Rafał. Maciek go wpuścił, bo ja byłem w wc. Rafał wyjął dwa piwa. Jedno wypił na miejscu… He drank one on the spot ...

– Jak to?!

Tu w domu?! Here at home ?! – Ojciec Marcina nie kryje oburzenia. - Marcin's father does not hide his indignation.

– O rany! - Oh my! A jaki ja mam wpływ na to, co kto z plecaka wyjmuje? And how do I influence what someone takes out of the backpack? – spytał zniecierpliwiony Marcin.

– Możesz mu zakazać!

– No i to właśnie zrobiłem! Kazałem mu wyjść. I told him to leave. A on jeszcze wypił duszkiem to jedno piwo i mi tu puszkę rzucił. And he drank this one beer in a gulp and threw me a can here.

– I niby zaraz wyszedł? - And he just left? – spytał kpiącym tonem policjant. Asked the policeman mockingly.

– Tak! - Yes! – odparł zirytowany Marcin i spojrzał policjantowi prosto w oczy. - replied irritated Marcin and looked the policeman straight in the eyes. – Mam świadka. - I have a witness.

– To bardzo ciekawe, bo niejakiego… Rafała Woźniaka zatrzymaliśmy w dniu siódmego sierpnia za jazdę z piwem w ręce na deskorolce po jezdni i zajechanie drogi radiowozowi. Stwierdziliśmy u niego jeden i trzy dziesiąte promila alkoholu oraz obecność narkotyków. We found him one and three tenths of alcohol alcohol and the presence of drugs. Zeznał, że zarówno alkohol, jak i narkotyki dostał właśnie tu, w tym mieszkaniu i przedstawił na to świadków! He testified that he got both alcohol and drugs right here, in this apartment, and presented witnesses to it!

– Jakie narkotyki?! - What drugs ?! – krzyknął Marcin. Marcin shouted.

– Ty już wiesz jakie! - You already know what! – odparł policjant groźnie. The policeman replied menacingly. – Nie rób tu ze mnie wariata. - Don't make me crazy here.

– Nie robię z pana wariata, tylko mówię, jak było! - I'm not making you crazy, I'm just telling you how it was! Nic nie wiem o żadnych narkotykach. I don't know anything about any drugs. Rafał tu przyszedł z dwoma piwami i z jednym wyszedł, a drugie tu wypił i jeszcze rzucił puszkę na podłogę! Rafał came here with two beers and left with one, and drank the other here and threw the can on the floor!

– Marcin! Mów mi zaraz całą prawdę! Tell me the whole truth right now!

– Tato! - Dad! Mówię prawdę! I'm telling the truth! Wtedy też mówiłem prawdę, a ty mi nie wierzyłeś! I was telling the truth back then, and you didn't believe me! Ale wyszło na moje! But it turned out to be mine! Choć teraz bądź po mojej stronie! But be on my side now! Jesteś moim ojcem! You are my father!

– Nie mam do ciebie zaufania – rzucił bezlitośnie. "I don't trust you," he said mercilessly.

– Ale ja mówię prawdę! - But I'm telling the truth!

– Proszę pana! - Sir! Szczeniaka trzeba trzymać krótko! Keep your puppy short! Jeśli pan sobie nie radzi, to po rozprawie skierujemy wniosek o przydzielenie kuratora. If you are not coping, we will apply for a probation officer after the trial.

– Jakiej rozprawie? – Ojciec Marcina zaniepokoił się jeszcze bardziej. - Marcin's father became even more concerned.

– Dostaniecie wezwanie. - You'll get a call.

– Ale o co ja jestem oskarżony? - But what am I accused of? – spytał Marcin. Marcin asked.

– O handel narkotykami. - Drug trafficking.

– Handel? Przecież takie rzeczy trzeba udowodnić! After all, such things have to be proven! – krzyknął pan Niewiadomski. Mr. Niewiadomski shouted.

– No właśnie… – odparł starszy aspirant Andrzej Mikruta i wręczył Marcina ojcu nakaz przeszukania mieszkania. "Exactly ..." the senior aspirant Andrzej Mikruta replied and handed Marcin to his father a search warrant.

– To jest chyba jakiś żart… – szepnął Marcin. "This is probably a joke ..." whispered Marcin.

– Nie, kolego. - No, buddy. Prawda zaraz się wyda. The truth is about to come out. Правда скоро выйдет наружу.

Kiedy policjanci wchodzili do mieszkania, Marcinowi przypomniała się groźba Rafała: „Pożałujesz tego!”. When the policemen entered the apartment, Marcin remembered Rafał's threat: "You will regret it!"