×

LingQをより快適にするためCookieを使用しています。サイトの訪問により同意したと見なされます クッキーポリシー.

image

Wyspa skarbów - Robert Louis Stevenson, XXIV. Wędrówka łódeczki

XXIV. Wędrówka łódeczki

XXIV.

Wędrówka łódeczki

Gdy się przebudziłem, był już dzień w całej pełni. Rozglądając się wokoło zmiarkowałem, że ocieram się o południowo-zachodni cypel Wyspy Skarbów. Słońce było już wysoko, lecz ukrywało się jeszcze przed mym wzrokiem za potężną bryłą Lunety, która z tej strony dochodziła prawie do morza groźnymi ścianami.

Z boku znajdował się Szczyt Wielkiej Liny i wzgórze Bezanmasztu. Wzgórze było nagie i ciemne, a szczyt obramowany skałami, wysokimi na czterdzieści do pięćdziesięciu stóp, i nastraszony rumowiskiem oberwanych głazów. Byłem oddalony niespełna o ćwierć mili od brzegu; pierwszą więc moją myślą było skierować tam wiosła i wylądować.

Myśl tę wkrótce porzuciłem. Wśród zwalonych głazów grzywiaste fale wrzały z łoskotem. Głośne echa, ciężkie zwały wód, wznoszące się i opadające, nacierały jedne po drugich z sekundy na sekundę. Widziałem, że jeżeli odważę się podjechać bliżej, zostanę zdruzgotany na śmierć przy zjeżonym brzegu lub nadaremnie będę trwonił siły wdrapując się na sterczące skały.

Nie dość tego. Na brzegu zobaczyłem olbrzymie, oślizłe potwory, podobne do ślimaków nieprawdopodobnej wielkości, czołgające się po gładkich płytach skalnych lub wskakujące do morza z głośnym pluskiem, zawsze po dwa lub trzy razem. Ich szczekanie obudziło echa wśród skał.

Wtedy zrozumiałem, że są to lwy morskie, zwierzęta zupełnie nieszkodliwe. Jednakże ich widok na tle niedostępnego wybrzeża i wysoko pnących się bałwanów wystarczał aż nadto, by mnie zniechęcić do lądowania w tym miejscu. Wolałem cierpieć głód na morzu, niż zetknąć się z podobnymi niebezpieczeństwami.

Tymczasem miałem przed sobą lepsze warunki, niż przypuszczałem. Na północ od Szczytu Wielkiej Liny ląd wydłużał się i podczas odpływu pozostawało tam długie pasmo żółtego piasku. Na północ stamtąd był inny cypel — Przylądek Leśny, jak go oznaczono na mapie — schowany wśród zieleni wysokich sosen, które dochodziły aż nad brzeg morza.

Pamiętam, co Silver opowiadał o prądzie, który kierując się na północ obiega całe zachodnie wybrzeże Wyspy Skarbów. Wnosząc zaś ze swojego położenia, że już znajduję się w pasie jego działania, wolałem zostawić za sobą Szczyt Wielkiej Liny i zachować siły na później, gdy miałem się pokusić o wylądowanie na przystępniej wyglądającym Przylądku Leśnym.

Morze było z lekka rozkołysane, jak okiem sięgnąć. Ponieważ wiatr niezmiennie i łagodnie dmuchał z południa, nie było żadnych niesnasek między nim a prądem — fale podnosiły się i opadały bez załamań.

Gdyby nie to, dawno już byłoby po mnie. Jednakże w danych okolicznościach łatwość i pewność, z jaką płynęła moja drobna i lekka łódeczka, przejmowały mnie zdumieniem. Często, gdy kładłem się na dnie, poprzestając jedynie na spoglądaniu ponad dziób łódki, spostrzegałem spory wzgórek błękitny, wzdymający się tuż nade mną — ale łódź moja tylko trochę się podrywała, podskakiwała jak na sprężynach i osadzała się w zagłębieniu po drugiej stronie, zwinnie niby ptaszek.

Po krótkim czasie ośmieliłem się na tyle, iż zachciało mi się spróbować zręczności w wiosłowaniu. Wszakże nawet najmniejsza zmiana w rozkładzie ciężaru wywoływała gwałtowne zmiany w zachowaniu się czółna. Zaledwie popchnąłem naprzód łódkę, powstrzymując raptownie jej łagodnie taneczny ruch, nadbiegł słup wody tak spiętrzony, że przyprawił mnie o zawrót głowy i wbił dziób łódeczki głęboko w bok następnej fali, kropiąc obficie pianą.

Byłem zmoknięty i nastraszony, więc położyłem się w dawnej pozycji, dzięki czemu łódź jakby znowu odnalazła swą drogę, niosła mnie lekko jak przedtem po wygięciach nurtu. Nie ulegało wątpliwości, że należało zdać się na jej wolę, lecz nie mogąc mieć żadnego wpływu na bieg łodzi, jakąż mogłem mieć nadzieję, że dobiję do lądu!

Zacząłem się okropnie bać, mimo wszystko jednak nie straciłem głowy. Najpierw, poruszając się z całą ostrożnością, wychłustywałem po trosze czapką marynarską wodę z łodzi, następnie zaś, patrząc ponownie nad jej dziób, zacząłem badać czemu to ona przemyka się tak spokojnie po falach.

Przekonałem się, że każda fala, która z brzegu lub z pokładu statku wydaje się wielką połyskliwą górą, jest naprawdę jakby łańcuchem wzgórz na lądzie stałym, z mnóstwem wierzchołków, przełęczy i dolin. Łódź pozostawiona sama sobie zwracała się to w jedną, to w drugą stronę, wybierała sobie, że tak powiem, drogę przez owe kotlinki, unikając stromych zboczy oraz wyższych, spadających wzniesień fali.

— No, dobrze! — myślałem sobie. — Muszę, rzecz jasna, leżeć w miejscu i nie zakłócać równowagi, lecz również jest rzeczą oczywistą, że mogę wysunąć wiosło z boku i od czasu do czasu, w miejscach łagodniejszych, dać jedno lub dwa pchnięcia w stronę lądu.

Co pomyślałem, uczyniłem natychmiast. Ułożyłem się na łokciach w postawie nader uciążliwej i raz po raz dawałem jedno lub dwa lekkie pchnięcia, aby skierować bieg łódki ku brzegowi.

Była to praca niezmiernie żmudna i powolna, jednak w widoczny sposób osiągałem swój cel; kiedy zbliżyłem się do Przylądka Leśnego, to choć widziałem, że bez wątpienia nie utrafię w ten punkt, w każdym razie zboczyłem już o kilkaset jardów na wschód. Byłem już naprawdę bardzo niedaleko lądu. Rozpoznawałem chłodne, zielone wierzchołki drzew chwiejące się z wiatrem i nabrałem pewności, że niezawodnie dostanę się do najbliższego przylądka.

Był już wielki czas, gdyż zaczęło mnie nękać pragnienie. Żar słońca nad głową, jego tysiąckrotne odbłyski na falach, woda morska, która spadała i wysychała na mnie, pokrywając solą nawet moje wargi — wszystko to sprawiło, że w gardle paliło mnie, a głowa pękała mi z bólu. Widok drzew, tak niedalekich, wzniecił we mnie niemal chorobliwą tęsknotę. Lecz prąd zniósł mnie wkrótce za cypel, a skoro otwarła się nowa przestrzeń morza przede mną, ujrzałem nowy widok, który całkowicie zmienił moje zamysły.

Wprost przed sobą, mniej niż o pół mili, ujrzałem „Hispaniolę” z rozwiniętymi żaglami. Byłem pewny wprawdzie, że mogę być przyłapany; tak mnie jednak nękało pragnienie, że nawet nie wiedziałem, czy mam się cieszyć, czy trapić ową myślą. Toteż zanim doszedłem do jakichkolwiek wniosków, zdumienie tak niepodzielnie owładnęło moim umysłem, iż przez długi czas jedyną rzeczą, na jaką mogłem się zdobyć, było wytrzeszczanie oczu.

„Hispaniola” miała rozwinięty grotżagiel i dwa kliwry, a piękne białe płótna lśniły w słońcu jak śnieg lub srebro. Gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy, wszystkie jej żagle były wzdęte, a statek podążał na północny zachód, z czego wnosiłem, że marynarze płyną z powrotem dokoła wyspy ku przystani. Obecnie okręt zaczął coraz bardziej skręcać ku zachodowi, tak iż myślałem, że mnie spostrzegli i puścili się w pogoń.

W końcu jednak wpadła „Hispaniola” na wiatr przeciwny, cofnęła się nieco i przez chwilę stała w miejscu bezradna, łopocąc żaglami.

— Niedołęgi! — zawołałem. Muszą być pijani jak bąki! — I pomyślałem sobie, jak by to ich kapitan Smollet nagnał do roboty.

Tymczasem szoner stopniowo ustawał, to znów porywał się do biegu, płynął rączo przez jedną lub dwie minuty i ponownie nieruchomiał napotkawszy opór wiatru. Powtarzało się to wielokroć. Tu i tam, tam i z powrotem, na północ, na południe, wschód i zachód pływała „Hispaniola” szarpiąc się i miotając, a każdy taki wysiłek kończył się tak, jak się rozpoczął — opadnięciem bezsilnych żagli. Stało się dla mnie oczywiste, że nikt nie sterował. Jeżeli tak, to gdzież są ludzie? Albo się zapili do cna, albo opuścili okręt; stąd przyszło mi na myśl, że gdyby mi się udało dostać na pokład, zdołałbym zapewne oddać statek w ręce prawego właściciela.

Prąd unosił jednakowo łódkę i żaglowiec ku południowi. Lecz dryf szonera był tak bezwładny i przerywany, tak długo statek raz po raz przystawał na miejscu, że z pewnością na tym nic nie zyskiwał, o ile nie tracił. Gdybym miał tylko możność wyprostować się i wiosłować, niechybnie mógłbym go dogonić. Plan mój miał cechę awanturniczości, która mnie ożywiała, a myśl o bałwanach koło kajuty przedniej zdwajała rosnącą we mnie odwagę.

Podniosłem się powitany prawie natychmiast przez nowy tuman perlącej się wody, tym razem nie przeszkadzającej memu zamiarowi, i z całą siłą i ostrożnością zacząłem wiosłować ku nieokiełzanej „Hispanioli”. Zrazu tak ciężko przychodziło mi uporać się z morzem, iż niejednokrotnie zatrzymywałem się i wylewałem wodę z łódki z sercem trzepocącym jak ptak. Stopniowo jednak doszedłem do wprawy i swobodnie już prowadziłem łódkę wśród fal, jedynie niekiedy otrzymując uderzenie w dziób łódki lub kłębek piany w twarz.

Doganiałem teraz szybko statek. Widziałem mosiądz połyskujący na okuciach steru szamocącego się tam i z powrotem.

Na pokładzie nie było żywej duszy, toteż byłem pewny, że okręt jest opuszczony, w najgorszym zaś razie znajdujący się na nim ludzie leżeli w stanie nietrzeźwym w kajucie, gdzie mogłem ich z pewnością obezwładnić i zrobić ze statkiem, co mi się żywnie podobało.

Przez czas pewien okręt robił, co tylko mogło być dla mnie najgorsze — a mianowicie — stał w miejscu. Zmierzał mniej więcej na południe, kręcąc się oczywiście przez cały czas. Ilekroć ustawał, żagle wzdymały się i niosły go przez chwilę z wiatrem. Powiedziałem, że było to dla mnie, co tylko mogło być najgorszego. Chociaż bowiem statek wydawał się tak bezradny w swym położeniu, choć żagle huczały jak armata, a krążki, reje i liny kręciły się i chybotały, to jednak widziałem, że wszystko to oddalało się ode mnie nie tylko dzięki rączości prądu, ale i wskutek całego naporu przeciwnego wiatru, naturalnie nader silnego.

W końcu jednak okoliczności zaczęły mi sprzyjać. Wiatr przycichł na kilka sekund, „Hispaniola” zaś, dryfując z wolna, odwróciła się do mnie rufą. Okno kajuty, jak zauważyłem, było wciąż otwarte, a lampa na stole mimo dnia paliła się jeszcze. Grotżagiel obwisał w dół jak chorągiew. Okręt znieruchomiał unoszony tylko przez prąd.

Jeszcze przed chwilą zostawałem coraz bardziej w tyle, teraz zaś podwajając wysiłki rozpocząłem znów pościg.

Byłem niespełna o sto jardów oddalony od statku, gdy wiatr znów nagle dmuchnął, poruszył linami na bakborcie, a okręt znów popędził kołysząc i śmigając jak jaskółka.

Pierwszym mym wrażeniem było uczucie rozpaczy, które wnet przemieniło się w radość. Okręt począł zataczać krąg, aż zwrócił się do mnie całą szerokością, w ten sposób odrobił najpierw połowę, później dwie trzecie, a w końcu trzy czwarte odległości, jaka dzieliła mnie od niego. Widziałem fale białe kłębiące się nad jego dziobem. Z mej niskiej łódki wydawał mi się ogromnie wysoki.

Nagle zacząłem rozumieć sytuację. Nie miałem już czasu do namysłu — ledwo starczyło mi go na działanie i własne ocalenie. Znajdowałem się na grzbiecie jednej z fal, gdy żaglowiec opadał z sąsiedniej. Bukszpryt był nad moją głową. Zerwałem się na równe nogi i podskoczyłem spychając łódź pod wodę. Jedną ręką złapałem się za bumkliwer, a nogą zaczepiłem się między sztag i brasę; gdy jeszcze tak wisiałem zasapany, tępe uderzenie dało mi znać, że statek zatopił i zmiażdżył łódkę i że już nieodwołalnie muszę pozostać na „Hispanioli”.

Learn languages from TV shows, movies, news, articles and more! Try LingQ for FREE

XXIV. Wędrówka łódeczki XXIV(1)|подорож| XXIV. Die Wanderschaft des Bootes XXIV. A boat trip XXIV. Блуждание лодки XXIV. Блукання човна

XXIV. XXIV.

Wędrówka łódeczki A boat trip

Gdy się przebudziłem, był już dzień w całej pełni. When I awoke, it was already full day. Коли я прокинувся, був уже цілий день. Rozglądając się wokoło zmiarkowałem, że ocieram się o południowo-zachodni cypel Wyspy Skarbów. |||||торкаюся||||||| Looking around, I realized I was brushing against the southwest tip of Treasure Island. Озирнувшись, я помітив, що впираюся в південно-західний край Острова Скарбів. Słońce było już wysoko, lecz ukrywało się jeszcze przed mym wzrokiem za potężną bryłą Lunety, która z tej strony dochodziła prawie do morza groźnymi ścianami. |||високо||||||||||блоком|||||||||||стенами The sun was already high, but it was still hidden from my sight behind the huge bulk of the Spyglass, which on this side reached almost to the sea with menacing walls. Сонце вже стояло високо, але все ще ховалося від мого погляду за могутнім масивом Лунети, яка з цього боку своїми грізними стінами сягала майже до моря.

Z boku znajdował się Szczyt Wielkiej Liny i wzgórze Bezanmasztu. Off to the side was Great Rope Peak and Mizzenmast Hill. Збоку був пік Великої Мотузки та пагорб Безанмашт. Wzgórze było nagie i ciemne, a szczyt obramowany skałami, wysokimi na czterdzieści do pięćdziesięciu stóp, i nastraszony rumowiskiem oberwanych głazów. ||голе|||||обрамлений||||||||||руїнами||валунів The hill was bare and dark, and the top was hemmed by rocks forty or fifty feet high, and scarred by a heap of broken boulders. Пагорб був голий і темний, а вершина обрамлена скелями, висотою сорок-п'ятдесят футів, і налякана уламками повалених валунів. Byłem oddalony niespełna o ćwierć mili od brzegu; pierwszą więc moją myślą było skierować tam wiosła i wylądować. I was less than a quarter of a mile offshore; so my first thought was to direct my oars there and land. Я був менш ніж за чверть милі від берега, тому першою моєю думкою було спрямувати весла туди і висадитися.

Myśl tę wkrótce porzuciłem. I soon abandoned that thought. Цю думку я незабаром залишив. Wśród zwalonych głazów grzywiaste fale wrzały z łoskotem. |||гривисті||кипіли|| Among the fallen boulders, the crested waves roared with a thud. Серед валунів, що впали, з гуркотом закипали бахромчасті хвилі. Głośne echa, ciężkie zwały wód, wznoszące się i opadające, nacierały jedne po drugich z sekundy na sekundę. |||вали|води|||||||||||| Гучне відлуння, важкі купи води, піднімаючись і опускаючись, тиснули одна за одною від секунди до секунди. Widziałem, że jeżeli odważę się podjechać bliżej, zostanę zdruzgotany na śmierć przy zjeżonym brzegu lub nadaremnie będę trwonił siły wdrapując się na sterczące skały. ||||||||знищений||||зляканому|||||тратити|||||| Я бачив, що якби наважився підійти ближче, мене б розчавило на смерть розмитою береговою лінією або я марно витрачав би сили, піднімаючись на нагромадження скель.

Nie dość tego. Цього недостатньо. Na brzegu zobaczyłem olbrzymie, oślizłe potwory, podobne do ślimaków nieprawdopodobnej wielkości, czołgające się po gładkich płytach skalnych lub wskakujące do morza z głośnym pluskiem, zawsze po dwa lub trzy razem. на||||слизькі|||||||повзучі||||||||||||плюскотом|||||| На березі я бачив величезних слизьких монстрів, схожих на равликів неймовірних розмірів, які повзали по гладких кам'яних плитах або стрибали в море з гучним сплеском, завжди по двоє або по троє разом. Ich szczekanie obudziło echa wśród skał. |собаче гавкання|||| Їхній гавкіт розбудив відлуння серед скель.

Wtedy zrozumiałem, że są to lwy morskie, zwierzęta zupełnie nieszkodliwe. Саме тоді я зрозумів, що це були морські леви, абсолютно нешкідливі тварини. Jednakże ich widok na tle niedostępnego wybrzeża i wysoko pnących się bałwanów wystarczał aż nadto, by mnie zniechęcić do lądowania w tym miejscu. ||||||||||||вистачало|||||||||| Однак одного їхнього вигляду на тлі неприступного узбережжя і високих сніговиків було достатньо, щоб відмовити мене від приземлення там. Wolałem cierpieć głód na morzu, niż zetknąć się z podobnymi niebezpieczeństwami. Я вважав за краще страждати від голоду в морі, ніж наражатися на подібні небезпеки.

Tymczasem miałem przed sobą lepsze warunki, niż przypuszczałem. Тим часом, переді мною були кращі умови, ніж я очікував. Na północ od Szczytu Wielkiej Liny ląd wydłużał się i podczas odpływu pozostawało tam długie pasmo żółtego piasku. |||||||вдлинявся|||||||||| На північ від піку Великої Мотузки земля подовжувалася, і під час відливу там залишалася довга смуга жовтого піску. Na północ stamtąd był inny cypel — Przylądek Leśny, jak go oznaczono na mapie — schowany wśród zieleni wysokich sosen, które dochodziły aż nad brzeg morza. |||||||Лісний|||||||||||||||| На північ від нього був ще один мис - мис Форест, як він був позначений на карті - захований серед зелені високих сосен, що сягали аж до самого берега моря.

Pamiętam, co Silver opowiadał o prądzie, który kierując się na północ obiega całe zachodnie wybrzeże Wyspy Skarbów. |||||потоці||||||||||| Я пам'ятаю, що Сільвер казав про те, що течія прямує на північ і огинає все західне узбережжя Острова Скарбів. Wnosząc zaś ze swojego położenia, że już znajduję się w pasie jego działania, wolałem zostawić za sobą Szczyt Wielkiej Liny i zachować siły na później, gdy miałem się pokusić o wylądowanie na przystępniej wyglądającym Przylądku Leśnym. вносячи||||||||||||||||||||||||||||покушатися||||доступніше||| І, виходячи з мого положення, я вирішив, що вже перебуваю в його робочому поясі, залишити Великий Мотузковий пік позаду і зберегти сили на потім, коли у мене виникне спокуса висадитися на більш доступному на вигляд мисі Лісовий.

Morze było z lekka rozkołysane, jak okiem sięgnąć. ||||порушене||| Море було трохи кам'янистим, наскільки сягало око. Ponieważ wiatr niezmiennie i łagodnie dmuchał z południa, nie było żadnych niesnasek między nim a prądem — fale podnosiły się i opadały bez załamań. |||||||||||суперечок|||||||||||зламів Оскільки вітер незмінно і лагідно дув з півдня, між ним і течією не було ніяких розбіжностей - хвилі піднімалися і опускалися, не розбиваючись.

Gdyby nie to, dawno już byłoby po mnie. Якби не це, мене б уже давно не було. Jednakże w danych okolicznościach łatwość i pewność, z jaką płynęła moja drobna i lekka łódeczka, przejmowały mnie zdumieniem. Однак, зважаючи на обставини, легкість і впевненість, з якою пливло моє маленьке і легке суденце, застала мене зненацька. Często, gdy kładłem się na dnie, poprzestając jedynie na spoglądaniu ponad dziób łódki, spostrzegałem spory wzgórek błękitny, wzdymający się tuż nade mną — ale łódź moja tylko trochę się podrywała, podskakiwała jak na sprężynach i osadzała się w zagłębieniu po drugiej stronie, zwinnie niby ptaszek. ||||||зупиняючись||||||||||||||||||||||||||пружинах||осаджала|||||||пружно|| Часто, лежачи на дні і просто дивлячись через ніс човна, я бачив великий пагорб блакиті, що здіймався просто наді мною - але мій човен лише трохи піднімався, підстрибував, наче на пружинах, і опускався в улоговину на іншому боці, спритно, як птах.

Po krótkim czasie ośmieliłem się na tyle, iż zachciało mi się spróbować zręczności w wiosłowaniu. ||||||||захотілося|||||| Через деякий час я наважився спробувати себе у веслуванні. Wszakże nawet najmniejsza zmiana w rozkładzie ciężaru wywoływała gwałtowne zmiany w zachowaniu się czółna. |||||розкладі|||||||| Адже навіть найменша зміна у розподілі ваги спричиняла швидкі зміни у поведінці бліндажа. Zaledwie popchnąłem naprzód łódkę, powstrzymując raptownie jej łagodnie taneczny ruch, nadbiegł słup wody tak spiętrzony, że przyprawił mnie o zawrót głowy i wbił dziób łódeczki głęboko w bok następnej fali, kropiąc obficie pianą. ||||||||танцювальний|||стовп|||піднявся||призвів||||||||човника||||||кроплячи|обильно|піном Не встиг я штовхнути човен уперед, різко зупинивши його м'який танцювальний рух, як стовп води так нагромадився, що в мене запаморочилося в голові, і загнав ніс човна глибоко в бік наступної хвилі, рясно розбризкуючи піну.

Byłem zmoknięty i nastraszony, więc położyłem się w dawnej pozycji, dzięki czemu łódź jakby znowu odnalazła swą drogę, niosła mnie lekko jak przedtem po wygięciach nurtu. ||||||||||||||||||||||||вигинах| Я був мокрий і похмурий, тож ліг на старе місце, дозволивши човну знову знайти свій шлях, і він, як і раніше, з легкістю ніс мене на вигинах течії. Nie ulegało wątpliwości, że należało zdać się na jej wolę, lecz nie mogąc mieć żadnego wpływu na bieg łodzi, jakąż mogłem mieć nadzieję, że dobiję do lądu! |||||||||||||||||||яку||||||| Не було сумнівів, що потрібно покладатися на її волю, але не маючи ніякого впливу на хід човна, яку надію я міг мати на те, що досягну суші!

Zacząłem się okropnie bać, mimo wszystko jednak nie straciłem głowy. Мені стало страшенно страшно, але я не втратила голову. Najpierw, poruszając się z całą ostrożnością, wychłustywałem po trosze czapką marynarską wodę z łodzi, następnie zaś, patrząc ponownie nad jej dziób, zacząłem badać czemu to ona przemyka się tak spokojnie po falach. |||||обережністю|вичерпував|||шапкою|||||||||||||||||||||| Спочатку, рухаючись з усією обережністю, я змахнув своєю матроською шапочкою воду з човна, потім, знову поглянувши на його ніс, почав досліджувати, чому він так спокійно ковзає по хвилях.

Przekonałem się, że każda fala, która z brzegu lub z pokładu statku wydaje się wielką połyskliwą górą, jest naprawdę jakby łańcuchem wzgórz na lądzie stałym, z mnóstwem wierzchołków, przełęczy i dolin. |||||||||||||||блискучою|гіркою||||ланцюгом||||||||перевалів|| Я виявив, що кожна хвиля, яка з берега або з палуби корабля здається великою мерехтливою горою, насправді схожа на ланцюг пагорбів на материку, з безліччю вершин, перевалів і долин. Łódź pozostawiona sama sobie zwracała się to w jedną, to w drugą stronę, wybierała sobie, że tak powiem, drogę przez owe kotlinki, unikając stromych zboczy oraz wyższych, spadających wzniesień fali. |||||||||||||||||||||котлинки||крутих|схили||||| Залишений напризволяще, човен повертав то в один бік, то в інший, прокладаючи собі шлях, так би мовити, через ці улоговини, уникаючи крутих схилів і вищих, спадаючих пагорбів хвилі.

— No, dobrze! - Молодець! — myślałem sobie. — Muszę, rzecz jasna, leżeć w miejscu i nie zakłócać równowagi, lecz również jest rzeczą oczywistą, że mogę wysunąć wiosło z boku i od czasu do czasu, w miejscach łagodniejszych, dać jedno lub dwa pchnięcia w stronę lądu. ||||||||||||||||||||||||||||м'якших|||||поштовхи||| - Звичайно, я повинен лежати спокійно і не порушувати рівновагу, але також само собою зрозуміло, що я можу витягнути весло збоку і час від часу, в більш пологих місцях, робити один-два поштовхи в бік суші.

Co pomyślałem, uczyniłem natychmiast. Те, що я думав, я робив негайно. Ułożyłem się na łokciach w postawie nader uciążliwej i raz po raz dawałem jedno lub dwa lekkie pchnięcia, aby skierować bieg łódki ku brzegowi. |||ліктях|||||||||||||||||||| Я став на лікті, зайнявши владну позицію, і раз у раз давав один-два легких поштовхи, щоб спрямувати курс човна до берега.

Była to praca niezmiernie żmudna i powolna, jednak w widoczny sposób osiągałem swój cel; kiedy zbliżyłem się do Przylądka Leśnego, to choć widziałem, że bez wątpienia nie utrafię w ten punkt, w każdym razie zboczyłem już o kilkaset jardów na wschód. ||||важка|||||||||||||||||||||||утрачу||||||||||||| Це була надзвичайно важка і повільна робота, але я помітно досягав своєї мети; наближаючись до мису Форест, хоча я бачив, що, безсумнівно, не потраплю в точку, в будь-якому випадку я вже відхилився на кілька сотень ярдів на схід. Byłem już naprawdę bardzo niedaleko lądu. Я вже був дуже близько до землі. Rozpoznawałem chłodne, zielone wierzchołki drzew chwiejące się z wiatrem i nabrałem pewności, że niezawodnie dostanę się do najbliższego przylądka. Я розпізнавав|||||хиткі||||||||непомильно||||| Я впізнав прохолодні зелені верхівки дерев, що гойдалися на вітрі, і був упевнений, що надійно дістануся до найближчого мису.

Był już wielki czas, gdyż zaczęło mnie nękać pragnienie. |||||||мучити| Це був дуже важливий момент, оскільки мене почала мучити спрага. Żar słońca nad głową, jego tysiąckrotne odbłyski na falach, woda morska, która spadała i wysychała na mnie, pokrywając solą nawet moje wargi — wszystko to sprawiło, że w gardle paliło mnie, a głowa pękała mi z bólu. ||||||||||||||||||сіллю||||||||||палило||||пекла||| Спека сонця над головою, його тисячократні відблиски на хвилях, морська вода, що падала і висихала на мені, вкриваючи сіллю навіть губи, - все це змушувало горло пекти, а голову пульсувати від болю. Widok drzew, tak niedalekich, wzniecił we mnie niemal chorobliwą tęsknotę. ||||викликав||||| Вигляд дерев, так близько, викликав у мене майже хворобливу тугу. Lecz prąd zniósł mnie wkrótce za cypel, a skoro otwarła się nowa przestrzeń morza przede mną, ujrzałem nowy widok, który całkowicie zmienił moje zamysły. Але незабаром течія винесла мене за мис, і коли переді мною відкрився новий морський простір, я побачив новий краєвид, який повністю змінив мої наміри.

Wprost przed sobą, mniej niż o pół mili, ujrzałem „Hispaniolę” z rozwiniętymi żaglami. Прямо перед собою, менш ніж за півмилі, я побачив "Іспаньолу" з розгорнутими вітрилами. Byłem pewny wprawdzie, że mogę być przyłapany; tak mnie jednak nękało pragnienie, że nawet nie wiedziałem, czy mam się cieszyć, czy trapić ową myślą. ||||||пійманий||||мучило|||||||||||турбуватися|| Правда, я був упевнений, що мене можуть спіймати, але мене так мучила спрага, що я навіть не знав, радіти мені чи тривожитися від цієї думки. Toteż zanim doszedłem do jakichkolwiek wniosków, zdumienie tak niepodzielnie owładnęło moim umysłem, iż przez długi czas jedyną rzeczą, na jaką mogłem się zdobyć, było wytrzeszczanie oczu. ||||||||||||||||||||||||витріщання| Тому, перш ніж я встиг зробити якісь висновки, здивування настільки безроздільно заволоділо моїм розумом, що довгий час єдине, на що я міг спромогтися, - це закочувати очі.

„Hispaniola” miała rozwinięty grotżagiel i dwa kliwry, a piękne białe płótna lśniły w słońcu jak śnieg lub srebro. ||розвинений|грот-ягель|||клівери||||||||||| "Іспаньола" мала розгорнутий грот і два стакселі, а красиве біле полотно сяяло на сонці, як сніг або срібло. Gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy, wszystkie jej żagle były wzdęte, a statek podążał na północny zachód, z czego wnosiłem, że marynarze płyną z powrotem dokoła wyspy ku przystani. |||||перший|||||надути|||||||||я робив висновок||||||||| Коли я вперше побачив його, всі вітрила були згорнуті, і корабель прямував на північний захід, з чого я зробив висновок, що моряки пливли назад навколо острова до гавані. Obecnie okręt zaczął coraz bardziej skręcać ku zachodowi, tak iż myślałem, że mnie spostrzegli i puścili się w pogoń. |||||скручувати||||||||||||| Тепер корабель почав повертати все більше і більше на захід, так що я подумав, що мене помітили і почали переслідувати.

W końcu jednak wpadła „Hispaniola” na wiatr przeciwny, cofnęła się nieco i przez chwilę stała w miejscu bezradna, łopocąc żaglami. ||||||||відкотилася||||||||||піднімаючи| Врешті-решт, "Іспаньола" натрапила на зустрічний вітер, трохи відстала і деякий час безпорадно стояла на місці, безпорадно махаючи вітрилами.

— Niedołęgi! Недолюбки! — zawołałem. - вигукнула я. Muszą być pijani jak bąki! Вони, мабуть, п'яні як чорти! — I pomyślałem sobie, jak by to ich kapitan Smollet nagnał do roboty. |||||||||погнав|| - І я подумав про себе, як би капітан Смоллет прибив їх за цю роботу.

Tymczasem szoner stopniowo ustawał, to znów porywał się do biegu, płynął rączo przez jedną lub dwie minuty i ponownie nieruchomiał napotkawszy opór wiatru. |шонер||||||||||||||||||||| Тим часом струмінь поступово зупинявся, потім знову кидався бігти, одну-дві хвилини плив жваво, а потім знову зупинявся, наштовхнувшись на опір вітру. Powtarzało się to wielokroć. Це повторювалося багато разів. Tu i tam, tam i z powrotem, na północ, na południe, wschód i zachód pływała „Hispaniola” szarpiąc się i miotając, a każdy taki wysiłek kończył się tak, jak się rozpoczął — opadnięciem bezsilnych żagli. ||||||||||||||||тягнучи||||||||закінчувався|||||почався|падінням|| Туди-сюди, туди-сюди, на північ, південь, схід і захід пливла "Іспаньола", смикаючись і б'ючись, і кожне таке зусилля закінчувалося так само, як і починалося - опусканням безсилих вітрил. Stało się dla mnie oczywiste, że nikt nie sterował. Мені стало очевидно, що ніхто не керує. Jeżeli tak, to gdzież są ludzie? Якщо так, то де люди? Albo się zapili do cna, albo opuścili okręt; stąd przyszło mi na myśl, że gdyby mi się udało dostać na pokład, zdołałbym zapewne oddać statek w ręce prawego właściciela. ||||дна|||||||||||||||||||||||| Вони або напилися до чортиків, або покинули корабель; тому мені спало на думку, що якби мені вдалося потрапити на борт, то, напевно, мені вдалося б повернути корабель його законному власнику.

Prąd unosił jednakowo łódkę i żaglowiec ku południowi. Течія однаково несла човен і вітрильник на південь. Lecz dryf szonera był tak bezwładny i przerywany, tak długo statek raz po raz przystawał na miejscu, że z pewnością na tym nic nie zyskiwał, o ile nie tracił. ||||||||||||||||||||||||зискував|||| Але дрейф "Шонера" був настільки інертним і переривчастим, настільки довгим, що корабель раз по раз зупинявся, що, безумовно, нічого від цього не отримав, якщо не втратив. Gdybym miał tylko możność wyprostować się i wiosłować, niechybnie mógłbym go dogonić. Якби я тільки зміг випрямитися і гребти, я б неминуче зміг його наздогнати. Plan mój miał cechę awanturniczości, która mnie ożywiała, a myśl o bałwanach koło kajuty przedniej zdwajała rosnącą we mnie odwagę. |||||||||||||||подвищувала|ростучий||| Мій план мав авантюрний характер, що підбадьорювало мене, а думка про сніговиків біля носової каюти подвоювала відвагу, що зростала в мені.

Podniosłem się powitany prawie natychmiast przez nowy tuman perlącej się wody, tym razem nie przeszkadzającej memu zamiarowi, i z całą siłą i ostrożnością zacząłem wiosłować ku nieokiełzanej „Hispanioli”. ||||||||||||||||||||||||||некерованій| Я підвівся, майже одразу ж зустрінутий новим припливом перлинної води, цього разу не перешкоджаючи моєму наміру, і з усією силою та обережністю почав гребти до неприборканої "Іспаньоли". Zrazu tak ciężko przychodziło mi uporać się z morzem, iż niejednokrotnie zatrzymywałem się i wylewałem wodę z łódki z sercem trzepocącym jak ptak. ||||||||||||||виливав||||||трепетним|| Спочатку мені було так важко впоратися з морем, що я часто зупинявся і виливав воду з човна з серцем, що тріпотіло, як у птаха. Stopniowo jednak doszedłem do wprawy i swobodnie już prowadziłem łódkę wśród fal, jedynie niekiedy otrzymując uderzenie w dziób łódki lub kłębek piany w twarz. Поступово, однак, я набирався досвіду і вже вільно керував човном серед хвиль, лише зрідка отримуючи удар об ніс човна або струмінь піни в обличчя.

Doganiałem teraz szybko statek. Тепер я швидко наздоганяв корабель. Widziałem mosiądz połyskujący na okuciach steru szamocącego się tam i z powrotem. |латунь|||оковах||шамокуючого||||| Я бачив, як мідь виблискує на арматурі керма, що хитається туди-сюди.

Na pokładzie nie było żywej duszy, toteż byłem pewny, że okręt jest opuszczony, w najgorszym zaś razie znajdujący się na nim ludzie leżeli w stanie nietrzeźwym w kajucie, gdzie mogłem ich z pewnością obezwładnić i zrobić ze statkiem, co mi się żywnie podobało. На борту не було жодної живої душі, тому я був упевнений, що корабель покинутий, а в гіршому випадку люди на борту лежать у нетверезому стані в каюті, де я, безумовно, міг би взяти над ними гору і зробити з кораблем все, що мені заманеться.

Przez czas pewien okręt robił, co tylko mogło być dla mnie najgorsze — a mianowicie — stał w miejscu. Якийсь час корабель робив те, що могло бути найгіршим для мене, а саме - стояв на місці. Zmierzał mniej więcej na południe, kręcąc się oczywiście przez cały czas. Він попрямував більш-менш на південь, кружляючи, звісно, всю дорогу. Ilekroć ustawał, żagle wzdymały się i niosły go przez chwilę z wiatrem. Щоразу, коли він зупинявся, вітрила здіймалися і на деякий час відносили його за вітром. Powiedziałem, że było to dla mnie, co tylko mogło być najgorszego. Я сказала, що це найгірше, що могло зі мною статися. Chociaż bowiem statek wydawał się tak bezradny w swym położeniu, choć żagle huczały jak armata, a krążki, reje i liny kręciły się i chybotały, to jednak widziałem, że wszystko to oddalało się ode mnie nie tylko dzięki rączości prądu, ale i wskutek całego naporu przeciwnego wiatru, naturalnie nader silnego. ||||||||||||гуділи||||колеса|реї||||||хиталися|||||||віддалялося|||||||рухливості||||||||||| Бо хоча корабель здавався таким безпорадним у своєму становищі, хоча вітрила ревіли, як гармати, а шківи, керма і канати скручувалися і хиталися, я бачив, що все це віддаляється від мене не тільки під дією течії, але і в результаті всього тиску протилежного вітру, природно, надмірно сильного.

W końcu jednak okoliczności zaczęły mi sprzyjać. З часом, однак, обставини почали сприяти мені. Wiatr przycichł na kilka sekund, „Hispaniola” zaś, dryfując z wolna, odwróciła się do mnie rufą. Вітер на кілька секунд стих, а "Іспаньола", повільно дрейфуючи, повернулася до мене кормою. Okno kajuty, jak zauważyłem, było wciąż otwarte, a lampa na stole mimo dnia paliła się jeszcze. Я помітив, що вікно каюти все ще було відчинене, а лампа на столі горіла, незважаючи на те, що був день. Grotżagiel obwisał w dół jak chorągiew. Грот провис донизу, як прапор. Okręt znieruchomiał unoszony tylko przez prąd. Корабель став нерухомим, його піднімала лише течія.

Jeszcze przed chwilą zostawałem coraz bardziej w tyle, teraz zaś podwajając wysiłki rozpocząłem znów pościg. ||||||||||подвоячи||||переслідування Ще мить тому я відставав все більше і більше, але тепер, подвоївши зусилля, я знову почав переслідування.

Byłem niespełna o sto jardów oddalony od statku, gdy wiatr znów nagle dmuchnął, poruszył linami na bakborcie, a okręt znów popędził kołysząc i śmigając jak jaskółka. ||||||||||||||||борті|||||||||ластівка Я був менш ніж за сто ярдів від корабля, коли раптом знову подув вітер, ворухнув канати на задньому борту, і корабель знову помчав, погойдуючись і налітаючи, як ластівка.

Pierwszym mym wrażeniem było uczucie rozpaczy, które wnet przemieniło się w radość. ||||||||перетворилося||| Моїм першим враженням було відчуття відчаю, яке незабаром змінилося радістю. Okręt począł zataczać krąg, aż zwrócił się do mnie całą szerokością, w ten sposób odrobił najpierw połowę, później dwie trzecie, a w końcu trzy czwarte odległości, jaka dzieliła mnie od niego. ||завертати|||||||||||||||||||||||||||| Корабель почав кружляти, поки не розвернувся до мене на всю ширину, склавши таким чином спочатку половину, потім дві третини і, нарешті, три чверті відстані, що відокремлювала мене від нього. Widziałem fale białe kłębiące się nad jego dziobem. |||клубочаться|||| Я бачив білі хвилі, що здіймалися над його носом. Z mej niskiej łódki wydawał mi się ogromnie wysoki. З мого низького човна він здавався мені надзвичайно високим.

Nagle zacząłem rozumieć sytuację. Раптом я почав розуміти ситуацію. Nie miałem już czasu do namysłu — ledwo starczyło mi go na działanie i własne ocalenie. ||||||ледве|||||||| У мене більше не було часу на роздуми - ледве вистачало на те, щоб діяти і врятувати себе. Znajdowałem się na grzbiecie jednej z fal, gdy żaglowiec opadał z sąsiedniej. Я опинився на гребені однієї з хвиль, коли вітрильник спускався з сусідньої. Bukszpryt był nad moją głową. Буксир|||| Бушприт був над моєю головою. Zerwałem się na równe nogi i podskoczyłem spychając łódź pod wodę. |||||||спихаючи||| Я схопився на ноги і підстрибнув, штовхаючи човен під воду. Jedną ręką złapałem się za bumkliwer, a nogą zaczepiłem się między sztag i brasę; gdy jeszcze tak wisiałem zasapany, tępe uderzenie dało mi znać, że statek zatopił i zmiażdżył łódkę i że już nieodwołalnie muszę pozostać na „Hispanioli”. ||вхопив|||бумклівер|||зачепив|||стяг||брасу|||||задихаючись|тупе|||||||||розчавив|||||неповоротно|||| Однією рукою я вхопився за бумклівер, а ногою застряг між шпренгелем і розтяжкою; поки я все ще висів так сонно, глухий удар дав мені знати, що корабель пішов на дно і розчавив човен, і що я вже безповоротно мушу залишитися на "Іспаньолі".