Czy rząd sięgnie po OSZCZĘDNOŚCI POLAKÓW? – 7 metrów pod ziemią (2)
to już był prawdopodobnie taki ostatni wysoki
wyskok. Dlatego że zwykle, kiedy mamy do czynienia właśnie ze
spadkiem aktywności gospodarczej, to ceny wręcz
spadają, czyli mamy do czynienia z
deflacją, mamy do czynienia z niską inflacją
w takiej sytuacji. I myślę, że, no,
niedawno Narodowy Bank Polski też
zrobił taką projekcję,
że gdzieś ta inflacja w okolicach trzech procent w tym
roku powinna oscylować.
To ciekawe, co mówisz, bo faktycznie wiele osób spodziewa się
dzisiaj dużej inflacji. A tu jednak nie.
No ja na razie nie widzę czegoś, co by
budziło moje obawy o wysoką inflację w tym roku.
Ale te obawy mogą się pojawić.
Dlaczego? Bo tak: inflacja,
czyli
my ją odczuwamy jako wzrost wartości cen,
ekonomiści mówią, że to jest raczej spadek wartości pieniądza,
no, summa summarum efekt jest taki sam,
czyli że jest więcej pieniędzy
w stosunku do dóbr i usług, które są
w gospodarce. Więc możemy sobie wyobrazić taki
ułamek i w liczniku
tego ułamka, u góry, to jest suma pieniędzy, które są w gospodarce
i na to składa się gotówka
i kredyt. I teraz, w momencie kiedy jakieś firmy
bankrutują, kiedy nie spłacają kredytów, to jakby
z tej ogólnej ilości pieniądza maleje nam
ta część, która
jest kredytem.
I drukowanie pieniędzy przez rząd, jeżeli nie jest
przesadzone, jeżeli uzupełnia jedynie
to, co ubywa ze względu na
niespłacane kredyty, no to wtedy wszystko jest w porządku,
gospodarka jest
i inflacja również jest w równowadze. Więc
podaż pieniądza to jest jedna rzecz, gdyby ten
dodruk był niekontrolowany, no to tutaj
mielibyśmy problem, bo pieniądza byłoby dużo w stosunku do dóbr i usług.
No i druga sprawa to jest to, co dzieje się na dole, czyli to jest
właśnie ta podaż dóbr i usług. Gdyby były jakieś
niedobory,
gdyby pojawiły się na przykład problemy z dostawami
żywności, z dostawami jakichś produktów,
po prostu malałaby ilość dostępnych produktów,
bo bardzo by się przedłużało nasze zamknięcie,
no to wtedy znów mielibyśmy mniej dóbr i usług
w stosunku do wszystkich pieniędzy w gospodarce i to również
by spowodowało, że
na dane dobro, usługę przypada więcej pieniędzy,
to by wywierało taką ogólną presję inflacyjną
w gospodarce. Na razie tego nie widać,
więc tak jak mówię, w perspektywie
najbliższych miesięcy, w perspektywie tego roku
nie obawiam się tego. Ale gdyby pojawiły się niedobory,
gdyby rząd bez opamiętania drukował te pieniądze,
no to wtedy rzeczywiście
inflacją wysoką można zacząć się martwić.
Jeszcze nie teraz moim zdaniem.
Okej, czyli na dziś takich obaw nie ma,
całe szczęście. Marcin,
rozmawialiśmy chwilę temu o oszczędnościach. Chciałbym dopytać
cię jeszcze
o to, jakie są najlepsze sposoby, aby
o te oszczędności dziś zadbać.
Ludzie mają wiele pomysłów, mówi się o tym,
aby kupować obce waluty, aby kupować złoto,
mówi się także o lokatach, ale ich
oprocentowanie, jak obserwujemy, jest chyba rekordowo
niskie. Jakie z tych
sposobów wydają ci się na dziś najsensowniejsze?
Widzisz, ogromnym problemem
w takich sytuacjach jest właśnie to, że ludzie zadają pytanie:
"To w co inwestować teraz, co ja mam
teraz zrobić?". Nie mają tego w żaden sposób
przemyślanego, nie mają żadnej
strategii, żadnego pomysłu, tylko starają się
znaleźć to jedno, jedyne rozwiązanie, które
w tej sytuacji konkretnej zadziała.
A to nie jest takie proste, chcesz powiedzieć?
To jest wręcz bardzo trudne,
taka próba przeniesienia swoich oszczędności,
na przykład: "zamienię teraz wszystko na waluty"
albo "to kupię teraz za wszystko złoto" albo
"może akcje, bo one
się właśnie mocno przeceniły i to jest okazja inwestycyjna".
To wszystko powoduje, że
taki mało świadomy człowiek przenosi swoje
pieniądze z jednego miejsca do drugiego
i wszędzie gdzieś tam po drodze
po prostu trochę je traci, tak? Czyli gdzieś tam
obraca tymi pieniędzmi aż się skończą,
to absolutnie nie powinno mieć miejsca.
Każdy z nas powinien
na spokojnie zbudować sobie własną strategię inwestycyjną i,
żeby się nie rozgadywać, powiem, co ja na przykład robię
z moimi oszczędnościami.
Opowiadaj.
Wszystkie pieniądze mam podzielone na trzy portfele.
Na trzy takie kupki.
I każdą z nich traktuję nieco inaczej.
Ta pierwsza kupka, pierwszy portfel,
może lepiej będę używał określenia "portfel",
to są oszczędności,
które pozwalają mojej rodzinie przeżyć bez
dochodu przynajmniej pół roku.
Czyli pieniądze, które trzymam
w dwudziestu pięciu procentach właśnie na
dobrze oprocentowanych kontach oszczędnościowych czy lokatach
dobrze oprocentowanych,
w sensie, najlepszych,
jakie są dostępne na rynku.
A 75% tych pieniędzy trzymam
na takich indeksowanych inflacją obligacjach
Skarbu Państwa. I to są takie bardzo bezpiecznie
ulokowane pieniądze,
to jest taka moja finansowa poduszka bezpieczeństwa,
po którą, w sytuacji, gdyby skończyłyby mi się dochody,
wtedy będę sobie po nią sięgał. Albo gdy pojawia się
jakiś nagły, nieprzewidziany wydatek,
więc to jest pierwsze miejsce, to jest ten taki bufor bezpieczeństwa, który
każdy musi mieć, żeby spokojnie sobie spać.
Drugi portfel,
on jest po to,
żeby realizować moje długoterminowe cele,
na przykład, żebym na emeryturze nie musiał się
martwić o to, czy wystarczy mi pieniędzy, czy nie.
I tutaj też
nie staram się przewidywać, co tam się stanie na rynkach
finansowych. Tutaj opieram się na bardzo prostym założeniu:
czy to akcje, czy obligacje,
czy obligacje indeksowane inflacją, czy złoto,
czy nieruchomości. Wszystkie te klasy aktywów w długim terminie
przynoszą lepsze zyski niż gotówka.
Z definicji gotówka ze względu na inflację
z roku na rok traci na wartości. Im
dłużej trzymamy te pieniądze w gotówce, tym
ta wartość tej gotówki będzie spadała.
W związku z tym ja po prostu
buduję sobie portfel przenosząc,
kolekcjonując za tą
gotówkę, tracącą na wartości, inne aktywa.
Jakie aktywa?
Nieruchomości na wynajem, to jest
jak gdyby coś, co też zabezpiecza nas przed
inflacją, ale domyślam się, że nie każdy może sobie na to
pozwolić, więc zostawmy je.
Ale mając taki portfel ulokowany na rynkach
finansowych, to tak mniej więcej
30% tych oszczędności,
które są przeznaczone do inwestowania
na rynkach finansowych,
mam zainwestowane w akcje. Ale nie w akcje polskie,
tylko
w akcje globalne,
akcje zagraniczne. I to się robi w bardzo prosty sposób,
kupując takie fundusze
specjalne, tzw. ETF-y.
Czyli kupuję
fragmenty firm,
dużych, globalnych firm, które zarabiają pieniądze
i ja, kupując te akcje, mam po prostu udział w ich zyskach,
prawo do dywidendy.
Owszem, ceny tych akcji gdzieś tam się wahają,
ale, po pierwsze, nigdy nie spadają do zera,
więc są bezpieczniejsze paradoksalnie od gotówki, chociaż się
wahają, po drugie,
to są akcje zagraniczne denominowane w innych walutach
niż złotówka, więc odrywam się od tego ryzyka
związanego z posiadaniem wszystkich oszczędności w złotówkach.
I masz jeszcze jeden portfel, ostatni.
Ale to był tylko kawałek tego portfela rynkowego, już tylko mówię, że
w tym portfelu jeszcze są
detaliczne obligacje Skarbu Państwa
indeksowane inflacją, żeby chroniły mnie przed inflacją,
ale jest tam też na przykład trochę złota fizycznego,
około dziesięciu procent.
I chodzi o to, żeby ten portfel był tak
zdywersyfikowany, żeby on
w każdych warunkach rynkowych sobie dobrze radził.
Spadają akcje, rosną obligacje,
rośnie złoto. Mamy inną sytuację
na rynku, to inne składniki tego portfela się
inaczej zachowują. Ja to wszystko bardzo
dokładnie u siebie opisuję, no tu rzeczywiście pewnie
nie będziemy mieli czasu, żeby wchodzić
w szczegóły. I dopiero ten trzeci portfel to jest taki portfel spekulacyjny, taki,
tam się staram łapać jakieś szanse,
tam podejmować wysokie ryzyko. Ale zwróć uwagę,
że jak tutaj się pomylę, w tym trzecim portfelu, popełnię błąd,
nawet stracę wszystkie pieniądze, to
moje długoterminowe cele
są zabezpieczone, nic się im nie stanie, bo one są zdywersyfikowane
na tym portfelu długoterminowym.
Ten drugi portfel
mnie chroni, więc ja ryzykuję
tą trzecią kupką.
I bardzo boli mnie, kiedy widzę, że właśnie osoby
bez doświadczenia podejmują ryzyko
takie jak ja,
z moją wiedzą i doświadczeniem, w tym trzecim, ryzykownym portfelu
i starają się teraz przewidzieć, co
zrobić. Jeżeli sobie życzysz, to możemy przejść
po kolei przez różne klasy aktywów, przez akcje,
obligacje, przez złoto i powiedzieć, jak one będą się
zachowywały czy jak zachowywały się historycznie w takich warunkach,
nie wiem, czy chcesz aż tak głęboko w to wchodzić.
Ja myślę, że to byłaby rozmowa na kolejne pół godziny, więc może
przy kolejnej okazji, natomiast
powiedz proszę, bo wspomniałeś o tym,
że posiadasz mieszkania
właśnie pod inwestycje,
rozumiem, że pod wynajem.
Tak.
Kupowałbyś dzisiaj mieszkanie? Czy to jest dobry czas na to, by
kupować czy to mieszkanie
w dużym mieście, czy na przykład
działkę pod miastem, czy kupowanie nieruchomości
w obecnych czasach to dobry pomysł? Jak
oceniasz sytuację?
Dzisiaj, w tej konkretnej sytuacji,
kiedy jest tak duża niepewność odnośnie stabilności
dochodów, kiedy nie
wiadomo, jak potoczy się sytuacja gospodarcza,
nie kupiłbym na pewno nieruchomości na wynajem.
Uważam, że będą na to zdecydowanie lepsze czasy
i lepsze okazje.
Nieco inaczej podchodziłbym do sytuacji takiej, gdzie
ktoś jednak pracuje w jakiejś firmie, która ma stabilny
dochód, ktoś ma duże oszczędności,
ktoś, nie wiem, za większą część swoich pieniędzy
może sfinansować zakup
nieruchomości na własne potrzeby w dużej części gotówką,
a tylko w niewielkiej części kredytem,
no to tutaj tak, tutaj
byłbym gotowy, żeby podjąć takie ryzyko i taką nieruchomość
kupić, bo nawet, jeżeli jej cena na przykład
w perspektywie kolejnych miesięcy czy
kwartałów spadnie o kilka czy kilkanaście procent, to my
i tak kupujemy to mieszkanie po to, żeby mieszkać w nim przez następnych
20-30 lat. To nie będzie miało
aż takiego znaczenia.
Ale jeżeli ktoś jest na granicy, jeżeli
ktoś obawia się o swoją płynność finansową
i ma nawet na
oku to swoje wymarzone mieszkanie, ale
z drugiej strony boi się, że za 3 miesiące on już może nie mieć
dochodu, to zdecydowanie warto jednak
poczekać na taką sytuację, w której
taki zakup będzie zdecydowanie bardziej bezpieczny.
Ale nie ze względu na to, że będzie krach na rynku
nieruchomości, bo tutaj dużo czynników by musiało się wydarzyć i
niespekulacyjnie licząc na
jakiś bardzo niski spadek cen,
bardziej dlatego, że obawiałbym się o płynność finansową takiej osoby, która
teraz na przykład zdecydowałaby się na kredyt hipoteczny
na mieszkanie.
Jasne. Marcin, to powiedz jeszcze proszę na sam koniec,
w jaki sposób przeciętny
Polak Jan Kowalski
może jakoś zabezpieczyć
się przed tym, co wydarzy się w najbliższej
przyszłości? Co zrobić,
aby przez nadchodzący kryzys przejść
możliwie suchą stopą?
Na ile my możemy wpłynąć na tę sytuację? Jak
maksymalnie się zabezpieczyć?
Jasne.
Tak naprawdę mamy takie 3 dźwignie,
którymi możemy się bawić, jeśli chodzi o nasze finanse.
Ta pierwsza dźwignia to są nasze dochody.
Więc co trzeba robić?
Trzeba robić wszystko, żeby nie stracić pracy.
Jeżeli do tej pory pracowaliśmy na pół
gwizdka i udawaliśmy, że
pracujemy, bo twierdziliśmy, że szef udaje, że nam płaci,
no to teraz naprawdę jest moment, żeby
dać z siebie wszystko...
Koniec ściemniania, okej.
Koniec ściemniania, robimy wszystko, żeby utrzymać
pracę, żeby utrzymać dochody, być może
poszukać dodatkowych źródeł tych dochodów,
ale zrobić wszystko, żeby nie stracić źródła
dochodu. Więc jak ktoś siedzi na kwarantannie
i teraz się obija, i myśli sobie, że to jest taka fajna okazja,
żeby sobie odpocząć,
zdecydowanie zmieniłbym to podejście, bo
nie tędy droga. To właśnie teraz nasz pracodawca będzie
widział, na kogo może liczyć, na kogo nie.
Więc robić wszystko, żeby utrzymać dochody i to jest ta pierwsza dźwignia.
Druga sprawa to są nasze wydatki.
Nie wiemy, czy sytuacja potrwa
trzy miesiące czy pół roku, czy rok.
Warto mieć nadzieję, że będzie dobrze,
ale przygotować się, że będzie niedobrze.
W związku z tym powinniśmy nasze wydatki
naprawdę wyciąć w tym momencie do kości.
Czyli nie wydawać kasy na głupoty dzisiaj?
Ani na głupoty, ani na rzeczy, bez których
możemy się spokojnie obejść,
nawet takie rzeczy jak ubrania, buty,
które nie są nam teraz niezbędne, naprawdę,
do tego stopnia, przy tym poziomie
niepewności, podszedłbym do zarządzania swoimi wydatkami.
Po co to robić? Po to, żeby została nam
w budżecie nadwyżka
i żebyśmy właśnie, jeżeli jeszcze nie zbudowaliśmy
tej poduszki finansowej, o której mówiłem, żeby
jak najszybciej taki bufor oszczędności
tworzyć. To jest
naprawdę wyjątkowa sytuacja, sytuacja bez precedensu.
Więc w taki sposób trzeba ją
traktować. I tutaj kluczowa będzie płynność finansowa,
czyli możliwość po prostu obsługi rat naszych
kredytów, ponoszenia płatności
podstawowych - za mieszkanie, za
edukację naszych dzieci, za jedzenie.
I na te cele musimy jak najszybciej gromadzić tą
poduchę finansową.
I gdybym był takim przeciętnym Kowalskim, no, mówię przeciętnym, czyli takim -
niestety - bez oszczędności,