×

Mes naudojame slapukus, kad padėtume pagerinti LingQ. Apsilankę avetainėje Jūs sutinkate su mūsų cookie policy.


image

7 metrów pod ziemią, „Jestem ratownikiem, nie niewolnikiem” | 7 metrów pod ziemią (3)

„Jestem ratownikiem, nie niewolnikiem” | 7 metrów pod ziemią (3)

mimo że najbliższe pogotowie znajduje się

ulicę dalej. Można

tam dojść w 10 minut piechotą.

I tym bardziej trzeba zaznaczyć, że to nie było nic strasznego, tylko zwykła kolizja.

skutera z samochodem, gdzie, z tego, co kojarzę,

osoba prowadząca skuter miała jakieś zadrapania.

A ten śmigłowiec wyleciał, ponieważ...?

Nie było obsady.

Tak.

No i to rodzi kolejne pytanie moje.

No bo chyba obaj zgodzimy się, że

ta obecna forma protestu,

no to nie jest owijanie w bawełnę, to jest

taka skrajna forma protestu. Zgadzasz się z tym czy nie?

Zgadza się.

Myślę, że nie wszyscy rozumieją tę postawę.

No bo jednak szliście przecież do tego zawodu po to, żeby

to ludzkie życie ratować, a jednak ta decyzja

o takiej, a nie innej formie protestu,

no musi skutkować tym, że jakaś grupa

osób tej pomocy się nie doczeka.

Ja mam oczywiście poczucie, że to pytanie jest jakiegoś rodzaju szantażem emocjonalnym,

ale jednak.

Czy wy nie przesadzacie?

To jest ważne pytanie, bo każdy z nas,

idąc do zawodu ratownika medycznego,

pielęgniarki, lekarza, kogokolwiek,

nie stawał się niewolnikiem.

My na pewno musimy dbać o swoje zdrowie.

Jakąkolwiek ratowniczą książkę otworzysz,

pierwsze zdanie w większości książek jest, że

dobry ratownik to żywy ratownik. A w tym momencie,

w takich warunkach, powoduje to, że my tracimy to zdrowie

nasze. A ono jest dla nas najważniejsze, bo

przyjdzie moment, że nas po prostu zabraknie, a wtedy będzie jeszcze gorzej.

Ten protest, który jest teraz, to nie jest świeża sprawa.

O ile dobrze kojarzę, w 2017 roku,

jak studiowałem,

ratownicy medyczni, mówię stricte o swoim zawodzie,

zaczęli protestować.

Wyszli na ulice Warszawy. Wtedy forma protestu była bardzo taka przyjazna pacjentom.

Bo my mieliśmy koszulki z protestem "ratownik medyczny",

mieliśmy broszury, mieliśmy oklejone karetki,

w nocy jeździliśmy wszędzie na sygnale,

taki, powiedzmy, zwykły protest, tak?

I co, to nie załatwiło sprawy, tak?

I wtedy zostało spisane porozumienie z rządem,

że do czerwca 2021 roku

wypełnią wszystkie postulaty.

Jak się domyślasz, skutecznie to dalej bagatelizują.

Czyli ten czerwiec 2021 to też nie jest przypadek.

To nie jest przypadek, to jest protest, który tak naprawdę trwa od kilku lat.

I my już mamy po prostu dość. Trzeba jasno powiedzieć, że...

Na pewno dużym plusem dla nas był okres pandemii.

Bo my wtedy zostaliśmy bardzo mocno sprawdzeni przez system.

My mocno zobaczyliśmy, co kuleje w systemie, dlatego teraz tak otwarcie możemy o tym mówić, bo

jasno widzimy. Bo system został po prostu wystawiony na skraj.

I tylko dzięki pracy medyków

i osób, które nam pomagają,

ten system wytrzymał.

I my tutaj naprawdę dawaliśmy z siebie wszystko, nie jak twierdzą niektórzy, że

brakuje nam motywacji.

No tak, to był czas, kiedy udowadnialiście wszystkim Polakom,

że jesteście w stanie i jesteście

w stanie i chcecie pracować dla idei.

I dzięki temu teraz niestety wszystkie osoby, które umrą,

tak samo jak podczas pandemii,

to nie jest wina medyków.

To jest tylko i wyłącznie wina rządu.

Tak samo jak ten chłopak, który zmarł, ten dziesięcioletni.

Tam też zabrakło karetki.

Tam też zabrakło HEMS-u, bo leciał do innego rejonu.

Straszna tragedia. Ale to nie jest nasza wina.

No niestety takich sytuacji może być więcej.

Ludzie widzą, że to nie jest nasza wina.

Widzimy, że jesteśmy potrzebni.

Ale nie naszym kosztem.

Myślałeś kiedykolwiek, tylko tak na poważnie,

żeby odejść, żeby zmienić zawód?

Nie skłamię, jeśli powiem, że myślę o tym codziennie.

Codziennie myślisz o tym?

Codziennie.

Jakby dalej żyję ideą, że jestem potrzebny, że ta

praca daje mi dużo satysfakcji, bo daje,

bo to jest przywilej pracy z pacjentem. Ludzie

powierzają nam swoje problemy, swoje choroby.

Ja lubię pracować z ludźmi, tak?

Dlatego nie chciałbym tej pracy zmieniać.

Ale nie wyobrażam sobie pracować w wieku sześćdziesięciu lat

w tej pracy. A w tym ratownicy, którzy mają po 67 lat,

oni dalej pracują i dalej

uciskają ludzi. Wielki wysiłek fizyczny podczas całej reanimacji.

Kłócą się z ludźmi, kłócą się z osobami pijanymi, szarpią

się z osobami pijanymi.

No tak. Tak wygląda wasza codzienność niestety.

Jeśli chciałbym założyć rodzinę, jeśli nic się nie zmieni,

to będę musiał realistycznie podejść do tematu,

nie ideologicznie, i zmienić po prostu pracę.

No niezwykle to jest smutne. Mam nadzieję, że nie będziesz musiał

dochodzić do takich wniosków. Mam też nadzieję, że

twoi koledzy, koleżanki po fachu też nie będą

musieli do takich wniosków i decyzji dochodzić.

I mówię to nie tylko w interesie

waszym, ratowników, ale też swoim,

moich bliskich, no i pewnie wszystkich Polaków.

Dzięki Grzesiek za dzisiejsze spotkanie.

Trzymam kciuki za pozytywny finał tego protestu.

Ja również.


„Jestem ratownikiem, nie niewolnikiem” | 7 metrów pod ziemią (3) "Ich bin ein Retter, kein Sklave" | 7 Meter unter der Erde (3) "I am a rescuer, not a slave" | 7 meters underground (3)

mimo że najbliższe pogotowie znajduje się even though the nearest emergency room is located

ulicę dalej. Można street away. You can

tam dojść w 10 minut piechotą. walk there in 10 minutes.

I tym bardziej trzeba zaznaczyć, że to nie było nic strasznego, tylko zwykła kolizja. And the more it should be noted that it was nothing terrible, just an ordinary collision.

skutera z samochodem, gdzie, z tego, co kojarzę,

osoba prowadząca skuter miała jakieś zadrapania.

A ten śmigłowiec wyleciał, ponieważ...?

Nie było obsady.

Tak.

No i to rodzi kolejne pytanie moje.

No bo chyba obaj zgodzimy się, że

ta obecna forma protestu,

no to nie jest owijanie w bawełnę, to jest

taka skrajna forma protestu. Zgadzasz się z tym czy nie?

Zgadza się.

Myślę, że nie wszyscy rozumieją tę postawę.

No bo jednak szliście przecież do tego zawodu po to, żeby

to ludzkie życie ratować, a jednak ta decyzja

o takiej, a nie innej formie protestu,

no musi skutkować tym, że jakaś grupa

osób tej pomocy się nie doczeka.

Ja mam oczywiście poczucie, że to pytanie jest jakiegoś rodzaju szantażem emocjonalnym,

ale jednak.

Czy wy nie przesadzacie?

To jest ważne pytanie, bo każdy z nas,

idąc do zawodu ratownika medycznego,

pielęgniarki, lekarza, kogokolwiek,

nie stawał się niewolnikiem.

My na pewno musimy dbać o swoje zdrowie.

Jakąkolwiek ratowniczą książkę otworzysz,

pierwsze zdanie w większości książek jest, że

dobry ratownik to żywy ratownik. A w tym momencie,

w takich warunkach, powoduje to, że my tracimy to zdrowie

nasze. A ono jest dla nas najważniejsze, bo

przyjdzie moment, że nas po prostu zabraknie, a wtedy będzie jeszcze gorzej.

Ten protest, który jest teraz, to nie jest świeża sprawa.

O ile dobrze kojarzę, w 2017 roku,

jak studiowałem,

ratownicy medyczni, mówię stricte o swoim zawodzie,

zaczęli protestować.

Wyszli na ulice Warszawy. Wtedy forma protestu była bardzo taka przyjazna pacjentom.

Bo my mieliśmy koszulki z protestem "ratownik medyczny",

mieliśmy broszury, mieliśmy oklejone karetki,

w nocy jeździliśmy wszędzie na sygnale,

taki, powiedzmy, zwykły protest, tak?

I co, to nie załatwiło sprawy, tak?

I wtedy zostało spisane porozumienie z rządem,

że do czerwca 2021 roku

wypełnią wszystkie postulaty.

Jak się domyślasz, skutecznie to dalej bagatelizują.

Czyli ten czerwiec 2021 to też nie jest przypadek.

To nie jest przypadek, to jest protest, który tak naprawdę trwa od kilku lat.

I my już mamy po prostu dość. Trzeba jasno powiedzieć, że...

Na pewno dużym plusem dla nas był okres pandemii.

Bo my wtedy zostaliśmy bardzo mocno sprawdzeni przez system.

My mocno zobaczyliśmy, co kuleje w systemie, dlatego teraz tak otwarcie możemy o tym mówić, bo

jasno widzimy. Bo system został po prostu wystawiony na skraj.

I tylko dzięki pracy medyków

i osób, które nam pomagają,

ten system wytrzymał.

I my tutaj naprawdę dawaliśmy z siebie wszystko, nie jak twierdzą niektórzy, że

brakuje nam motywacji.

No tak, to był czas, kiedy udowadnialiście wszystkim Polakom,

że jesteście w stanie i jesteście

w stanie i chcecie pracować dla idei.

I dzięki temu teraz niestety wszystkie osoby, które umrą,

tak samo jak podczas pandemii,

to nie jest wina medyków.

To jest tylko i wyłącznie wina rządu.

Tak samo jak ten chłopak, który zmarł, ten dziesięcioletni.

Tam też zabrakło karetki.

Tam też zabrakło HEMS-u, bo leciał do innego rejonu.

Straszna tragedia. Ale to nie jest nasza wina.

No niestety takich sytuacji może być więcej.

Ludzie widzą, że to nie jest nasza wina.

Widzimy, że jesteśmy potrzebni.

Ale nie naszym kosztem.

Myślałeś kiedykolwiek, tylko tak na poważnie,

żeby odejść, żeby zmienić zawód?

Nie skłamię, jeśli powiem, że myślę o tym codziennie.

Codziennie myślisz o tym?

Codziennie.

Jakby dalej żyję ideą, że jestem potrzebny, że ta

praca daje mi dużo satysfakcji, bo daje,

bo to jest przywilej pracy z pacjentem. Ludzie

powierzają nam swoje problemy, swoje choroby.

Ja lubię pracować z ludźmi, tak?

Dlatego nie chciałbym tej pracy zmieniać.

Ale nie wyobrażam sobie pracować w wieku sześćdziesięciu lat

w tej pracy. A w tym ratownicy, którzy mają po 67 lat,

oni dalej pracują i dalej

uciskają ludzi. Wielki wysiłek fizyczny podczas całej reanimacji.

Kłócą się z ludźmi, kłócą się z osobami pijanymi, szarpią

się z osobami pijanymi.

No tak. Tak wygląda wasza codzienność niestety.

Jeśli chciałbym założyć rodzinę, jeśli nic się nie zmieni,

to będę musiał realistycznie podejść do tematu,

nie ideologicznie, i zmienić po prostu pracę.

No niezwykle to jest smutne. Mam nadzieję, że nie będziesz musiał

dochodzić do takich wniosków. Mam też nadzieję, że

twoi koledzy, koleżanki po fachu też nie będą

musieli do takich wniosków i decyzji dochodzić.

I mówię to nie tylko w interesie

waszym, ratowników, ale też swoim,

moich bliskich, no i pewnie wszystkich Polaków.

Dzięki Grzesiek za dzisiejsze spotkanie.

Trzymam kciuki za pozytywny finał tego protestu.

Ja również.