×

Mes naudojame slapukus, kad padėtume pagerinti LingQ. Apsilankę avetainėje Jūs sutinkate su mūsų slapukų politika.


image

LO-teria - Małgorzata Karolina Piekarska, RZEŹ NIEWINIĄTEK

RZEŹ NIEWINIĄTEK

– No i jak? – spytała Kinga, patrząc wyczekująco na Michała.

Wzruszył ramionami. Muzeum farmacji nie było tak fajne, jak obiecywała. Niby z jednej strony to ciekawe pooglądać stare fiolki, precyzyjne wagi i moździerze do ucierania mikstur, ale czy każde ich wyjście z domu musi być tak pożyteczne? „Czy nie można po prostu żyć?” − myślał Michał. Bał się jednak powiedzieć to Kindze. A nuż znów uzna, że przebywanie z nim to strata czasu?

– Chodźmy do parku – powiedział, kiedy wysiedli z tramwaju na rogu Saskiej i Waszyngtona.

Kinga się zawahała.

– Zależy ci?

– Połaźmy raz bez celu.

Mimo dnia powszedniego park w maju był pełen ludzi. Zajęto prawie wszystkie ławki. Na trawnikach leżeli maturzyści, którzy szykowali się do ostatnich ustnych egzaminów. Sporo też było studentów z tej uczelni informatycznej, która mieściła się na Meksykańskiej.

Siedli na ławce nad Jeziorkiem Kamionkowskim.

– Chcesz colę? – spytał Michał.

– Nie – odparła Kinga. – I bez tego chce mi się siusiu.

– To idź tutaj. – Wskazał ruchem głowy szalet na tyłach cukierni.

– Okej. Poczekaj na mnie.

– A na kogo mam czekać? – spytał Michał i się uśmiechnął.

Kiedy wracała, machał do niej ręką z pomostu i wskazywał gestem łódkę.

– Kinga! Popływamy?

– Jasne! – odkrzyknęła i pobiegła na pomost. – Całe wieki nie pływałam łódką… – dodała, siadając naprzeciw Michała. − Jak ci się udało załatwić?

– Mam ze sobą kartę pływacką – odparł.

Wiosła leciutko uderzyły o taflę wody.

– Ty wiesz, że ponoć kiedyś jakiś pradziadek Maćka po pijaku przepływał to jeziorko wpław? – spytał Michał ze śmiechem. – I jego prababcia stawała ponoć na brzegu i krzyczała, że ma natychmiast wracać, bo osieroci ją i dziewiątkę dzieciaków, które jej zrobił.

– Dziewiątkę? Rany! Strasznie dużo.

– No kiedyś tak było…

– Tak. A teraz ludzie mają najwyżej dwoje, czasem troje…

– Lub jedno i bez męża – mruknął Michał i westchnął ciężko.

– A kiedy Maciek ci opowiadał tę historię? – spytała Kinga, chcąc zmienić temat.

– Nie Maciek. Kamila kiedyś mówiła, jak wracaliśmy ze szkoły.

– A… często razem wracacie? – Kinga odwróciła głowę i spojrzała gdzieś w bok, by Michał nie zauważył, że z napięciem czeka na odpowiedź.

– Jak Wojtek ma czas.

– A jak nie ma?

– To nie wiem. To chyba wtedy Kamila sama go odprowadza – odparł Michał i zamilkł.

Ach. Jakże on by chciał po szkole odprowadzać Kingę. Po co ona chciała iść tak daleko do ogólniaka?

Po jeziorku pływało tylko kilka łódek i ze trzy kajaki. W ich kierunku sunęła kolejna mała trzyosobowa łódka. Michał zajęty wiosłowaniem nie oglądał się za siebie, więc nie miał możliwości przyjrzeć się jej załodze. Inaczej było z Kingą. Jej twarz powoli zmieniała wyraz. Na oczach Michała tężała jak maska. Szturchnęła go lekko w stopę i wymownym spojrzeniem nakazała, żeby się odwrócił. Ale zanim zdążył to zrobić, usłyszał znajomy głos:

– Co?! Widzę, że wozisz tę swoją królewnę z nieogoloną brochą… – powiedział dryblas, a w jego głosie słychać było i pogardę, i drwinę, i wyraźną chęć zaczepki.

– Spadaj! – warknął Michał.

– Ty zaraz spadniesz – dodał jego kumpel i splunął przez zęby. Miał czapkę z daszkiem i lekki wąsik. – Chcesz wiosłem przez łeb?

– Zapomniałeś, że ja też mam wiosło.

– Ale nas jest trzech – dodał trzeci, który do tej pory milczał, i mrużąc oczy, palił papierosa.

Tego Michał nie znał. Wydawał się starszy od pozostałych. Na prawej ręce, na małym palcu, którego paznokieć był potwornie długi, miał złoty sygnet. Michał aż się skrzywił na ten widok.

„Wieśniak” − pomyślał.

– Jak ci nie odpowiada to, że wiosłuję, możesz mnie zastąpić – stwierdził Michał. – Zdaje się, że to jedyna rzecz, jaką umiesz robić. Na pięści okazałeś się cienki.

– Nie bądź taki pewny…

Michał wzruszył ramionami.

– Spadajcie – powiedział i powiosłował w kierunku brzegu. Oddalając się, krzyknął: – Przy pomoście jest sporo osób! Nic mi nie możecie zrobić…

* * *

– Boję się – powiedziała Kinga. Szli alejką w kierunku Międzynarodowej.

– Czego? – spytał Michał i objął ją ramieniem.

– Mam takie wrażenie, że ktoś za nami idzie…

Michał się odwrócił. W zasięgu wzroku nie było widać nikogo.

– Jest pusto – odparł. – Ale fajne popołudnie, co?

– No… jeszcze tylko lekcje mi zostały.

– Przecież mówiłaś, że wszystko masz już zrobione.

– No niby tak, ale jeszcze chciałam poczytać…

– Kinguś! Proszę cię! Nie mów mi tylko, że jakąś lekturę.

– No… tak jakby lekturę…

– Słuchaj… mam dla ciebie propozycję. Zadam ci zagadkę. Jak zgadniesz, to przeczytasz dziś coś, co nie jest lekturą.

– Eeee…

– Ale to będzie pouczająca zagadka.

– No… dobra.

– W Izraelu znaleziono kości białe i czarne. Archeologowie obliczyli, że pochodzą one z czasów rzezi niewiniątek. Które kości należały do dziewcząt, a które do chłopców?

– Oj… To trzeba szczegółowo zbadać. Płci się nie poznaje po kolorze kości. Poza tym skąd czarne kości? Kości zawsze są białe…

– Więc nie wiesz?

– Bez sensu ta zagadka.

– Wiesz czy nie?

– Nie wiem. Ale ostrzegam! Jak odpowiedź nie będzie pouczająca, to…

– Wszystkie kości należały do chłopców.

– Coś bez sensu. A co z dziewczynkami?

– Słuchaj, bezmyślny babsztylu… Miałaś szóstkę z religii i nie wiesz, że w czasie rzezi niewiniątek mordowano tylko chłopców? Przecież chodziło o zgładzenie przyszłego króla!

– Faktycznie – odparła Kinga i ze śmiechem pokręciła głową. – Znasz jeszcze jakąś taką zagadkę?

– Znam wiele, ale teraz ci nie powiem.

– A kiedy?

– Na następnym spacerze. Zresztą… – Michał zamilkł i wskazał głową na drugą stronę ulicy, na której stał Kuba, starszy brat Kingi.

– Hej, młody – powiedział do Michała i klepnął go w ramię, gdy tylko znalazł się obok. – To naprawdę cud, że udało ci się wyciągnąć tego dzięcioła na dwór.

– Przestań mówić na mnie dzięcioł – warknęła Kinga.

– To bardzo miły i pożyteczny ptak, więc twoje żale są nieuzasadnione.

– Powiem mamie, że mnie przezywasz.

– Nie dość, że kujon, to skarżypyta.

Kinga wzruszyła ramionami.

– Pa – powiedziała do Michała, ale jemu „pa” nie wystarczyło. Przyciągnął ją do siebie i pocałował.

– Ty! Młody! Ja tu cały czas jestem! – zauważył Kuba i aż oczy wytrzeszczył.

– I bardzo dobrze. Przyzwoitka zawsze się przyda – odparł Michał, po czym szepnąwszy Kindze na ucho „pa”, odwrócił się na pięcie i pomaszerował w stronę domu.

* * *

– To co, koleś? – dobiegł go jakiś obcy głos. – Przepraszasz Wiktora?

Michał się odwrócił. Przed nim stali wszyscy trzej. Dryblas. Ten w czapce i ten z sygnetem.

– Przepraszasz? – powtórzył ten w czapce, bo to on pierwszy się odezwał.

– Za co? – spytał Michał.

– Za łomot, który dostał, bo zachował się jak kawał chama? To była honorowa bójka!

– Już ty wiesz za co, gnoju! – warknął dryblas. – Bierzcie go! – krzyknął do swoich współtowarzyszy.

W ręku tego z sygnetem błysnął nóż.

– Przeprosisz teraz grzecznie albo przefasonujemy ci mordę tak, że ta twoja zarośnięta lady pozna cię tylko po fiucie.

– Zwariowaliście? – spytał Michał i cofnął się.

Nie wiedział, czy to nie jest jakiś żart.

– To ty zwariowałeś. I to wtedy, kiedy ze mną zadarłeś – syknął dryblas.

Michał już teraz znał jego imię. Wiktor.

– Ja nigdy nie przegrywam. I nie pozwolę sobie, by taki śmieć robił ze mnie wała. Witek! Zajdź go od tyłu! – krzyknął do kolesia w czapce.

– Uspokójcie się! – krzyknął Michał.

W tym momencie ten z sygnetem przytknął mu nóż do szyi.

– No co ty?! – Michał popatrzył na niego zdumiony. I to były jego ostatnie słowa. Mocny cios w tył głowy powalił go na chodnik.


RZEŹ NIEWINIĄTEK ABSCHLACHTEN VON UNSCHULDIGEN Убийство невинных

– No i jak? - And how? – spytała Kinga, patrząc wyczekująco na Michała.

Wzruszył ramionami. Muzeum farmacji nie było tak fajne, jak obiecywała. Niby z jednej strony to ciekawe pooglądać stare fiolki, precyzyjne wagi i moździerze do ucierania mikstur, ale czy każde ich wyjście z domu musi być tak pożyteczne? On the one hand, it is interesting to look at old vials, precise scales and mortars for grinding potions, but does each of their exits from the house have to be so useful? С одной стороны, интересно смотреть на старинные флаконы, точные весы и ступки для растирания зелий, но разве каждый выход из дома должен быть таким полезным? „Czy nie można po prostu żyć?” − myślał Michał. Bał się jednak powiedzieć to Kindze. But he was afraid to say it to Kingga. A nuż znów uzna, że przebywanie z nim to strata czasu? And what if he will decide again that being with him is a waste of time?

– Chodźmy do parku – powiedział, kiedy wysiedli z tramwaju na rogu Saskiej i Waszyngtona.

Kinga się zawahała.

– Zależy ci? - You care?

– Połaźmy raz bez celu.

Mimo dnia powszedniego park w maju był pełen ludzi. Despite the weekday, the park in May was full of people. Zajęto prawie wszystkie ławki. Na trawnikach leżeli maturzyści, którzy szykowali się do ostatnich ustnych egzaminów. Sporo też było studentów z tej uczelni informatycznej, która mieściła się na Meksykańskiej.

Siedli na ławce nad Jeziorkiem Kamionkowskim.

– Chcesz colę? – spytał Michał.

– Nie – odparła Kinga. "No," Kinga replied. – I bez tego chce mi się siusiu. - I want to pee without it. «А я хочу пописать без него».

– To idź tutaj. - Then go over here. – Wskazał ruchem głowy szalet na tyłach cukierni. He nodded toward the restroom at the back of the pastry shop.

– Okej. Poczekaj na mnie. Wait for me.

– A na kogo mam czekać? - Who should I wait for? – spytał Michał i się uśmiechnął.

Kiedy wracała, machał do niej ręką z pomostu i wskazywał gestem łódkę.

– Kinga! Popływamy? Will we go swimming?

– Jasne! – odkrzyknęła i pobiegła na pomost. – Całe wieki nie pływałam łódką… – dodała, siadając naprzeciw Michała. − Jak ci się udało załatwić?

– Mam ze sobą kartę pływacką – odparł.

Wiosła leciutko uderzyły o taflę wody. The oars hit the surface of the water lightly.

– Ty wiesz, że ponoć kiedyś jakiś pradziadek Maćka po pijaku przepływał to jeziorko wpław? - Do you know that some great-grandfather Maciek swam while drunk? – spytał Michał ze śmiechem. – I jego prababcia stawała ponoć na brzegu i krzyczała, że ma natychmiast wracać, bo osieroci ją i dziewiątkę dzieciaków, które jej zrobił. - And his great-grandmother reportedly stood on the shore and shouted that she should return immediately, because she and the nine kids he had made her would be orphaned.

– Dziewiątkę? - Nine? Rany! Wounds! Strasznie dużo. An awful lot.

– No kiedyś tak było… - Well, it used to be like that ...

– Tak. - Yes. A teraz ludzie mają najwyżej dwoje, czasem troje… And now people have at most two, sometimes three ...

– Lub jedno i bez męża – mruknął Michał i westchnął ciężko. "Or one and without a husband," muttered Michael and sighed heavily.

– A kiedy Maciek ci opowiadał tę historię? - And when did Maciek tell you this story? – spytała Kinga, chcąc zmienić temat. Kinga asked, wanting to change the subject.

– Nie Maciek. - Not Maciek. Kamila kiedyś mówiła, jak wracaliśmy ze szkoły. Kamila once said when we came back from school.

– A… często razem wracacie? - And ... do you come back together often? – Kinga odwróciła głowę i spojrzała gdzieś w bok, by Michał nie zauważył, że z napięciem czeka na odpowiedź. Kinga turned her head and looked somewhere to the side, lest Michał noticed that she was waiting for an answer with tension.

– Jak Wojtek ma czas. - How Wojtek has time.

– A jak nie ma?

– To nie wiem. To chyba wtedy Kamila sama go odprowadza – odparł Michał i zamilkł.

Ach. Jakże on by chciał po szkole odprowadzać Kingę. Po co ona chciała iść tak daleko do ogólniaka?

Po jeziorku pływało tylko kilka łódek i ze trzy kajaki. There were only a few boats and three canoes on the lake. W ich kierunku sunęła kolejna mała trzyosobowa łódka. Michał zajęty wiosłowaniem nie oglądał się za siebie, więc nie miał możliwości przyjrzeć się jej załodze. Inaczej było z Kingą. Jej twarz powoli zmieniała wyraz. Na oczach Michała tężała jak maska. In front of Michał, it tightened like a mask. Szturchnęła go lekko w stopę i wymownym spojrzeniem nakazała, żeby się odwrócił. She nudged his foot lightly and with an eloquent look told him to turn away. Ale zanim zdążył to zrobić, usłyszał znajomy głos:

– Co?! Widzę, że wozisz tę swoją królewnę z nieogoloną brochą… – powiedział dryblas, a w jego głosie słychać było i pogardę, i drwinę, i wyraźną chęć zaczepki. I see that you are driving that princess of yours with an unshaven brooch ... - said the dribbler, and in his voice you could hear both contempt and mockery, and a clear desire to taunt.

– Spadaj! – warknął Michał.

– Ty zaraz spadniesz – dodał jego kumpel i splunął przez zęby. "You're about to fall," his friend added, and spat through his teeth. Miał czapkę z daszkiem i lekki wąsik. He had a baseball cap and a slight mustache. – Chcesz wiosłem przez łeb?

– Zapomniałeś, że ja też mam wiosło. - You forgot that I also have an oar.

– Ale nas jest trzech – dodał trzeci, który do tej pory milczał, i mrużąc oczy, palił papierosa.

Tego Michał nie znał. Michał did not know this. Wydawał się starszy od pozostałych. He seemed older than the others. Na prawej ręce, na małym palcu, którego paznokieć był potwornie długi, miał złoty sygnet. On his right hand, on the little finger, the nail of which was terribly long, he had a gold ring. Michał aż się skrzywił na ten widok.

„Wieśniak” − pomyślał. Peasant, he thought.

– Jak ci nie odpowiada to, że wiosłuję, możesz mnie zastąpić – stwierdził Michał. - If you do not like the fact that I paddle, you can replace me - said Michał. – Zdaje się, że to jedyna rzecz, jaką umiesz robić. "Seems to be the only thing you can do." Na pięści okazałeś się cienki.

– Nie bądź taki pewny…

Michał wzruszył ramionami.

– Spadajcie – powiedział i powiosłował w kierunku brzegu. Oddalając się, krzyknął: – Przy pomoście jest sporo osób! Walking away, he shouted, "There are a lot of people by the pier!" Nic mi nie możecie zrobić… There is nothing you can do to me ...

* * * f * "I'm scared," said Kinga.

– Boję się – powiedziała Kinga. They walked down the alley towards the International. Szli alejką w kierunku Międzynarodowej. - What?

– Czego? Michael asked and put his arm around her. – spytał Michał i objął ją ramieniem. - I have the impression that someone is following us ...

– Mam takie wrażenie, że ktoś za nami idzie… Michael turned around.

Michał się odwrócił. There was no one in sight. W zasięgu wzroku nie było widać nikogo. "It's empty," he replied.

– Jest pusto – odparł. - But a fun afternoon, huh? – Ale fajne popołudnie, co? - Well… there are only lessons left for me.

– No… jeszcze tylko lekcje mi zostały. - But you said you had everything done.

– Przecież mówiłaś, że wszystko masz już zrobione. - Well, yes, but I still wanted to read ...

– No niby tak, ale jeszcze chciałam poczytać…

– Kinguś! Proszę cię! Nie mów mi tylko, że jakąś lekturę.

– No… tak jakby lekturę… "Listen ... I have a proposition for you."

– Słuchaj… mam dla ciebie propozycję. Zadam ci zagadkę. Jak zgadniesz, to przeczytasz dziś coś, co nie jest lekturą.

– Eeee…

– Ale to będzie pouczająca zagadka.

– No… dobra. - White and black bones were found in Israel.

– W Izraelu znaleziono kości białe i czarne. Archeologowie obliczyli, że pochodzą one z czasów rzezi niewiniątek. Which bones belonged to girls and which ones belonged to boys? Które kości należały do dziewcząt, a które do chłopców? - Oh ... This must be carefully examined.

– Oj… To trzeba szczegółowo zbadać. Sex is not recognized by the color of the bones. Płci się nie poznaje po kolorze kości. Besides, where do the black bones come from? Poza tym skąd czarne kości? The dice are always white ... Kości zawsze są białe… - So you don't know?

– Więc nie wiesz? - This riddle makes no sense.

– Bez sensu ta zagadka.

– Wiesz czy nie?

– Nie wiem. Ale ostrzegam! If the answer is not instructive, then ... Jak odpowiedź nie będzie pouczająca, to… - All the bones belonged to the boys.

– Wszystkie kości należały do chłopców. - Something makes no sense.

– Coś bez sensu. A co z dziewczynkami? - Listen, mindless babsztyl ... You had a six in religion and don't you know that only boys were murdered during the slaughter of the innocents?

– Słuchaj, bezmyślny babsztylu… Miałaś szóstkę z religii i nie wiesz, że w czasie rzezi niewiniątek mordowano tylko chłopców? "Слушай, ты, безмозглая старуха... У тебя была пятерка по религии, и разве ты не знаешь, что во время резни невинных убивали только мальчиков?" Przecież chodziło o zgładzenie przyszłego króla! "Indeed," Kinga replied, and shook her head, laughing.

– Faktycznie – odparła Kinga i ze śmiechem pokręciła głową. - Do you know any such riddle? – Znasz jeszcze jakąś taką zagadkę?

– Znam wiele, ale teraz ci nie powiem.

– A kiedy? - On the next walk.

– Na następnym spacerze. Anyway ... - Michał paused and nodded to the other side of the street where Kuba, Kinga's older brother, was standing. Zresztą… – Michał zamilkł i wskazał głową na drugą stronę ulicy, na której stał Kuba, starszy brat Kingi. "Hey kid," he said to Michael and tapped him on the shoulder as soon as he was beside him.

– Hej, młody – powiedział do Michała i klepnął go w ramię, gdy tylko znalazł się obok. "It's a miracle you managed to get this woodpecker outside." – To naprawdę cud, że udało ci się wyciągnąć tego dzięcioła na dwór. "Stop calling me a woodpecker," growled Kinga.

– Przestań mówić na mnie dzięcioł – warknęła Kinga.

– To bardzo miły i pożyteczny ptak, więc twoje żale są nieuzasadnione.

– Powiem mamie, że mnie przezywasz.

– Nie dość, że kujon, to skarżypyta.

Kinga wzruszyła ramionami. "Bye," she said to Michał, but "bye" was not enough for him.

– Pa – powiedziała do Michała, ale jemu „pa” nie wystarczyło. Przyciągnął ją do siebie i pocałował.

– Ty! Young! Młody! I'm here all the time! Ja tu cały czas jestem! - Kuba noticed and his eyes widened. – zauważył Kuba i aż oczy wytrzeszczył.

– I bardzo dobrze. A chaperone will always come in handy, Michael replied, then whispered "bye" in Kingga's ear, he turned on his heel and walked towards the house. Przyzwoitka zawsze się przyda – odparł Michał, po czym szepnąwszy Kindze na ucho „pa”, odwrócił się na pięcie i pomaszerował w stronę domu.

* * *

– To co, koleś? – dobiegł go jakiś obcy głos. – Przepraszasz Wiktora? Michael turned around.

Michał się odwrócił. All three were standing in front of him. Przed nim stali wszyscy trzej. Dryblas. Dryblas. Ten w czapce i ten z sygnetem. - Sorry?

– Przepraszasz? - repeated the one in the cap, because it was he who spoke first. – powtórzył ten w czapce, bo to on pierwszy się odezwał. - For what?

– Za co? - Michał asked. – spytał Michał. - For the thud he got because he acted like a joke?

– Za łomot, który dostał, bo zachował się jak kawał chama? It was an honor fight! To była honorowa bójka! - You already know what for, bastard!

– Już ty wiesz za co, gnoju! The dribble growled. – warknął dryblas. – Bierzcie go! - Возьми его! – krzyknął do swoich współtowarzyszy. A knife flashed in the hand of the one with the signet ring.

W ręku tego z sygnetem błysnął nóż. "Now you apologize politely, or we will reshape your face so that your hairy lady will only recognize you by your prick."

– Przeprosisz teraz grzecznie albo przefasonujemy ci mordę tak, że ta twoja zarośnięta lady pozna cię tylko po fiucie.

– Zwariowaliście? Michael asked and stepped back. – spytał Michał i cofnął się. He didn't know if this was some kind of joke.

Nie wiedział, czy to nie jest jakiś żart. - You're crazy.

– To ty zwariowałeś. And that's when you messed with me, 'the dribble hissed. I to wtedy, kiedy ze mną zadarłeś – syknął dryblas. Michał already knew his name.

Michał już teraz znał jego imię. Victor. Wiktor. - I never lose.

– Ja nigdy nie przegrywam. And I will not allow myself to be fooled by such trash. I nie pozwolę sobie, by taki śmieć robił ze mnie wała. Witek! И я не позволю этому мусору сделать из меня дурака. Witek! Get him from behind! Zajdź go od tyłu! He shouted to the guy in the hat. – krzyknął do kolesia w czapce. - Calm down! — крикнул он парню в шляпе.

– Uspokójcie się! – krzyknął Michał. At that moment, the one with the ring held the knife to his neck.

W tym momencie ten z sygnetem przytknął mu nóż do szyi. - Come on?!

– No co ty?! - Michał looked at him in amazement. – Michał popatrzył na niego zdumiony. And those were his last words. I to były jego ostatnie słowa. A hard blow to the back of the head knocked him to the sidewalk. Mocny cios w tył głowy powalił go na chodnik.