Kotka podróżniczka Lukrecja
Zazwyczaj zaskakuje nas tym, jak bardzo nie jest kotem, jak bardzo jest psem.
Bo kot nie podejdzie blisko wody, nie powinien też podchodzić do wodospadów
czy nawet próbować się w nich wykąpać. A ona robi takie rzeczy.
Jesteśmy nad Zalewem Szczecińskim i będziemy rozmawiali o kotach.
Wiem, że połączenie kota i miejsca nad wodą to nie jest standardowe połączenie,
ale kicia, którą dzisiaj poznacie, to także nie jest zwyczajny kot.
Lukrecja to kot - podróżnik.
Zaczęliśmy tego Instagrama, bo to jest po prostu takie moje hobby, robienie zdjęć, więc od tego się zaczęło.
Tak, budzi dosyć dużo emocji. Nie każdy podróżuje z kotem po Europie.
Byliśmy w około 15 krajach, na pewno najfajniej jest w Anglii i w Niemczech,
gdzie podróże z psami są dosyć popularne, więc wszędzie znajduje się woda,
jakieś smaczki w restauracjach. I można nawet wejść z psem czy kotem do restauracji albo pubu.
W Anglii byliśmy z Lukrecją w pubie na obiedzie.
Jesteśmy często na Szmaragdowym, teraz też często nad Zalewem,
a odkąd mamy dom z ogrodem, to głównie przesiadujemy tam.
Nie przepada za Głębokim, bo nie ma tych barierek, co są na Szmaragdowym,
a ona lubi się popisywać i chodzić po wszystkich możliwych barierkach.
Już od samego początku wykazywała zainteresowanie, miała 3 tygodnie i wychodziła z tego kojca dla kotów.
A odkąd wzięli ją do domu, to zaczęła wychodzić z nami na spacery i w ogóle nie przeszkadzało jej,
że ma na sobie te szelki.
I w sumie sama z czasem zaczęła się domagać spacerów.
Teraz nauczyła się, że jak tylko pytam, czy idziemy, to jak chce wyjść, to stoi pod drzwiami i miauczy,
a jak nie chce, to chowa się pod sofą
Podróżujemy wolniej, niż normalnie byśmy tego chcieli, mamy więcej przystanków.
Czasem trzeba poczekać, aż kot przestanie podziwiać motyle, kwiatki, ptaszki, żeby ruszyć dalej.
Czasem trzeba też odczekać tę całą kolejkę ludzi, którzy otaczają nas i chcą robić zdjęcia.
Ale to najczęściej zdarza się w Polsce.
Jakoś zagranicą jest to bardziej normalne, że czasem ludzie chodzą z kotem.
Czasem zdarza się, że sama podchodzi do ludzi i daje się fotografować,
a czasem po prostu chowa się do plecaka i nie ma z nią większego kontaktu.
Ale z reguły sama podchodzi i sama pozuje. Często odwraca uwagę całych wycieczek.
Byliśmy np. we Francji pod akweduktem, który ma 2000 lat i cała japońska wycieczka
kompletnie przestała być zainteresowana tym, co ich przewodnik ma do powiedzenia, bo zobaczyli kota.
I totalnie się od niego oddalili i zaczęli fotografować kota.
Zwłaszcza jeżeli ktoś ma małego psa typu Yorka, to zazwyczaj śmieje się najgłośniej,
że można podróżować z kotem.
Lukrecja jest więc kolejnym dowodem na to, że Szczecin jest miastem kotów.
Tę kocią gwiazdę możecie obserwować na Instagramie. Wpiszcie: lukrecja_travelcat
No to sobie pogadaliśmy.