×

We gebruiken cookies om LingQ beter te maken. Als u de website bezoekt, gaat u akkoord met onze cookiebeleid.

image

Tomek na wojennej ścieżce - Alfred Szklarski, Niefortunna wyprawa bosmana

Niefortunna wyprawa bosmana

Dwa dni już upłynęły od chwili wyruszenia Tomka z rancza szeryfa Allana na tajemniczą wyprawę. Bosman snuł się po domu jak posępny cień. Trawił go niepokój o Sally i Tomka. O własne bezpieczeństwo nigdy się zbytnio nie troszczył, lecz gdy chodziło o młodego druha, była to zupełnie inna sprawa. Tymczasem Tomek przepadł jak kamień w wodę. Bosman gubił się w domysłach. Już kilkakrotnie napomykał Allanowi, czy nie lepiej byłoby dla bezpieczeństwa chłopca zerknąć do pozostawionego przez niego listu, lecz za każdym razem spotykał się z niezmienną odpowiedzią:

– Jeżeli Tommy nie wróci w ciągu siedmiu dni, wówczas otworzymy list…

Bosman złościł się na flegmatycznego szeryfa, kłopotał o Tomka, martwił o Sally, a jednocześnie nie mógł patrzeć z założonymi rękami na niemy ból zrozpaczonej pani Allan. Dzielna kobieta czuwała przy łożu rannego szwagra, lecz z jej bezmiernego smutku można było się domyślać, że straciła chęć do życia.

Trzeciego dnia wczesnym rankiem bosman nagle postanowił urządzić mały wypad na własną rękę. Zaraz też kazał sobie przyprowadzić mustanga. Z karabinem pod pachą wyszedł przed dom. Wkrótce galopował w kierunku pastwisk.

Nie minęły nawet cztery godziny, a stary wyga wiedział już, że Tomek razem z Czerwonym Orłem udali się ku granicy meksykańskiej. Nie tracąc czasu, podążył również w tym kierunku.

Około południa minął widoczną z dala samotną górę, nie zdając sobie nawet sprawy, że przekroczył granicę. Mustang obarczony olbrzymim jeźdźcem potykał się ze zmęczenia. Bosman zgłodniał. Zatrzymał konia w nikłym cieniu kaktusów. Zeskoczył z siodła, rozkulbaczył wierzchowca i uwiązał go na arkanie. Upewniwszy się, że w pobliżu nie ma grzechotników stepowych, usiadł na ziemi, szybko spożył drugie śniadanie przygotowane przez zapobiegliwą panią Allan, łyknął nieco jamajki, a następnie zaczął rozmyślać, coby uczynił ojciec Tomka w podobnym położeniu. Niebawem doszedł do wniosku, że poszukiwanie chłopca w stepie nie miało zbyt wielkiego sensu. Teraz czynił sobie wyrzuty, iż zezwolił mu na tę tajemniczą wyprawę.

„Ha, nie ma rady! Wkopałem się w niezwykłą kabałę – mruknął. – Powinienem był od razu podążyć jego śladem, a teraz szukaj wiatru w polu! Co będzie, jeżeli podstępni Indianie, którzy uprowadzili Sally, schwycą również Tomka?”

Wzdrygnął się na samą myśl o takiej ewentualności.

„Na wszelki frasunek najlepszy trunek” – pomyślał i jeszcze raz dobył butelczynę z jamajką.

Pociągnął spory łyk. Poczuł się trochę raźniej. Sytuacja wprawdzie była okropna, ale czy nie znajdowali się już nieraz w ciężkich tarapatach? Któż, jak nie Tomek, sypał wtedy doskonałymi pomysłami? Czy to nie jego właśnie spryt ratował ich zazwyczaj z ciężkich opresji?

„Chwat chłopak! – rozczulił się bosman. – Kompan z niego pierwsza klasa. Nawet i tu, w Ameryce, wystawił do wiatru bogacza Don Pedra! Ha, a jak szybko potrafi się pokumać z różnymi ludźmi!”

Bosman zaczął nabierać otuchy. Przecież podczas wyprawy w Australii Tomek przełamał nieufność krajowców; w Afryce znów zaprzyjaźnił się z młodym królem Bugandy, tu zaś został przyjęty do szczepów Apaczów i Nawahów. Jeżeli wyruszył z Czerwonym Orłem, to może właśnie po to, by prosić Indian o pomoc?

„Taki zuch nie może zginąć jak pierwszy lepszy – myślał bosman. – Przeczekam w cieniu ten piekielny upał i wrócę na ranczo. Jeżeli Tomek wykombinował plan, to na pewno coś z niego wyjdzie”.

Tak uspokojony zapadł w drzemkę. Niebawem ocknął się z niej. Słońce przesunęło się już ku zachodowi. Spiesznie osiodłał mustanga. Po chwili kłusował z powrotem ku samotnej górze.

Ujechał około trzystu metrów, gdy naraz mustang głośno parsknął. Bosman uderzył go lekko arkanem, lecz wierzchowiec zastrzygł tylko uszami i zarżał ponownie.

– Co za licho cię ugryzło? – mruknął marynarz.

Zanim w zachowaniu mustanga dostrzegł ostrzeżenie, zza kaktusów i miotlastych juk wyskoczyły miedzianoskóre postacie. Było już za późno na odwrót.

Indianie o ciałach pomalowanych w białe pasy wydali cichy okrzyk, po czym rzucili się na samotnego jeźdźca. Jeden z nich skierował w pierś marynarza napięty łuk. Bosman instynktownie zadarł wierzchowca cuglami. Koń stanął dęba na zadnich nogach i tym uratował mu życie. Bo oto pierzasta strzała bzyknęła w powietrzu, wbijając się aż po bełt w pierś mustanga. Nieszczęsne zwierzę jeszcze raz poderwało się do skoku i upadło na ziemię. Bosman zeskoczył z siodła w ostatniej chwili. Potknął się, upadł na jedno kolano, upuścił karabin. Żylaste dłonie chwyciły go za ramiona.

Indianie chcieli wziąć bosmana żywcem do niewoli, lecz przekonali się rychło, że nie było to takie łatwe. Marynarz szybko dźwignął się na nogi. Jednym ruchem strząsnął z siebie napastników. Indianie znów się na niego rzucili, więc pięściami zaczął zadawać celne ciosy. Od razu zrobiło się wokoło niego przestronniej. Czerwonoskórzy, zdumieni i rozgniewani tak zdecydowanym i skutecznym oporem, dobyli zza pasów noże i tomahawki. Jeden z nich zawołał coś gardłowym głosem i cała gromada jednocześnie rzuciła się na marynarza. Bosman czuł, że to nie przelewki. Wyszarpnął z kieszeni rewolwer. Tylko jeden raz zdążył pociągnąć za spust, mierząc prosto w pierś najbliższego Indianina, gdyż zaraz otrzymał potężne uderzenie w głowę. Zachwiał się, jeszcze jak przez mgłę widział czeredę napastników wznoszących noże i tomahawki, po czym stracił przytomność.

– Ugh! Zwiążcie go rzemieniami – rozkazał Palący Promień. – Czy nasz brat Przedrzeźniacz został poważnie zraniony?

Dwóch Indian pochyliło się nad postrzelonym.

– Przeklęta blada twarz ugodziła naszego brata prosto w serce – oświadczył jeden z nich.

– Giń, biały psie! – zawołał drugi, wznosząc nóż do śmiertelnego ciosu.

– Stój! Nasz brat Przedrzeźniacz zasłużył na pełne pomszczenie. Temu białemu zadamy śmierć przy palu męczarni – rozkazał Palący Promień. – Niech ból wdowy i jego dzieci choć trochę ukoją okrzyki trwogi mordercy.

– Pięść tego białego jest twarda jak kamień – z uznaniem wtrącił któryś z Indian. – Ugh! Zobaczymy, czy jest równie odważny, jak silny.

– Zakneblujcie mu usta i przywiążcie go do grzbietu mustanga – polecił Palący Promień. – Zaraz ruszamy w powrotną drogę.

Czerwonoskórzy wyprowadzili konie ukryte w gąszczu kaktusów. Pięciu wojowników przymocowało wciąż nieprzytomnego marynarza do mustanga. Nogi jeńca skrępowano grubym rzemieniem przeciągniętym pod brzuchem konia, podczas gdy ręce przywiązane zostały do kulbaki siodła. Ponadto zarzucono bosmanowi na szyję arkan, którego drugi koniec przywiązał sobie do pasa jeden z czerwonoskórych podtrzymujących brańca. Dokonawszy tego, Indianie ruszyli w kierunku kryjówki.

Po dłuższej chwili bosman odzyskał przytomność. Zaraz ujrzał miedzianobrunatne postacie Indian. Bezskutecznie próbował poruszyć rękami, nogi również miał skrępowane.

„A to ci heca! Indiańce wzięli mnie do niewoli – pomyślał i zaraz ogarnęła go ogromna wściekłość. – Ha, dranie, pokażę wam, gdzie raki zimują!”

Potężnie ścisnął kolanami boki konia, aż ten stęknął boleśnie i przysiadł na zadzie. Indianin szarpnął arkanem zarzuconym na szyję jeńca. Zdradziecka pętla mocno się zacisnęła, bosman zrozumiał – był bezsilny.

Olbrzymia siła białego wykazana w czasie walki wprawiła Indian w podziw. Tym bardziej radowali się teraz zwycięstwem i widowiskiem, które ich czekało. Tak silny mężczyzna powinien wytrzymać długie męczarnie przy palu. Zaczęli obchodzić się z nim łagodniej, aby zachować jego siły na decydującą chwilę.

Po kilkugodzinnej jeździe bez wytchnienia Indianie musieli zmienić mustanga dźwigającego ciężkiego bosmana. Przy tej operacji krewki marynarz dał im się mocno we znaki. Gdyby nie miał związanych rąk, prawdopodobnie nie zdołaliby go ujarzmić, nie zadawszy mu śmiertelnego ciosu tomahawkiem bądź nożem. Na szczęście te objawy niewątpliwego męstwa budziły u Indian szacunek nawet dla pokonanego wroga, nie szczędzili więc trudu, by jeńca dowieźć żywego do obozu.

Bosman zdziwił się niepomiernie, gdy przed powtórnym wyruszeniem w drogę założyli mu na oczy opaskę.

Znów rozpoczęła się męcząca jazda.

Tomek niecierpliwie obserwował przygotowania Indian do wyruszenia na wyprawę wojenną. Lada chwila spodziewali się powrotu Palącego Promienia, który z polecenia Czarnej Błyskawicy miał sprowadzić odpowiednią liczbę koni. Jak Tomek zdążył już zauważyć, czerwonoskórzy trzymali w kanionie zaledwie kilkanaście mustangów. Niezbyt rozległy teren kanionu ukrytego w dziczy kaktusowej nie stwarzał odpowiednich warunków do hodowli. Przede wszystkim Indianie zaopatrzyli się w spore stado bydła, aby zapewnić sobie dostateczne wyżywienie. Według wyjaśnień Czarnej Błyskawicy w razie potrzeby dostarczali im koni Indianie z pobliskich rezerwatów. Jak z tego wynikało, wpływy buntowniczego wodza sięgały daleko na teren Stanów Zjednoczonych.

Oczywiście Tomek był zbyt rozsądny, aby wypytywać swych czerwonoskórych przyjaciół o sprawy stanowiące ich tajemnicę. Rozumiał, że byłoby to nawet bardzo niebezpieczne.

Za zgodą wodza Czerwony Orzeł miał zawieźć bosmanowi Nowickiemu list od Tomka, a następnie razem z marynarzem przybyć na umówione miejsce, gdzie cały oddział powinien już na nich czekać. Tomek właśnie wyrwał z notesu kartkę i ołówkiem zaczął pisać do swych stroskanych przyjaciół:

Kochany Panie Bosmanie!

Gdy tylko otrzyma Pan ten list z rąk mego przyjaciela, Czerwonego Orła, niech Pan natychmiast poprosi Pana Szeryfa o zniszczenie zapieczętowanej koperty wręczonej Mu przeze mnie. Niech Pan pocieszy Panią Allan. Dzięki pewnej (znanej już Panu) Osobie wyruszymy w licznym towarzystwie na poszukiwanie nieszczęsnej Sally. Miejmy nadzieję, że tym razem nie spotka nas zawód. Oczekuję Pana z przyjaciółmi w miejscu, do którego doprowadzi Pana przekazujący niniejszy list. Proszę mu całkowicie zaufać. Resztę opowiem osobiście…

Umieszczenie podpisu przerwała mu jakaś piekielna wrzawa. Wycie czerwonoskórych mieszało się z krzykami i lamentem kobiet. Tomek zaniepokojony chciał wybiec na majdan, gdy naraz Czerwony Orzeł wpadł do namiotu. Wzburzony zatrzymał się przed swym białym przyjacielem.

– Nah'tah ni yez'zi – zawołał – przygotowujesz mówiący papier? – Kończę go właśnie… Co się stało?

– Nie będzie już potrzebny – zagadkowo odrzekł Nawah. – Zły duch pokrzyżował nasze plany. Niech mój brat szybko idzie ze mną!

Obydwaj pospiesznie wybiegli. Na środku obozowiska, obok tipi rady, ujrzał Tomek zbiegowisko mężczyzn, kobiet i dzieci. Stamtąd właśnie rozlegały się okrzyki gniewu i żałosny lament. Tomka ogarnęło złe przeczucie. Dlaczego Czerwony Orzeł powiedział, że list już nie będzie potrzebny? Szybko zbliżył się do grupy Indian otaczających kilku jeźdźców. Przecisnął się ku nim. Zaledwie rzucił na nich okiem, zamarł z przerażenia.

Obok Palącego Promienia siedzącego na mustangu ujrzał Tomek skrępowanego i przywiązanego do wierzchowca bosmana Nowickiego. Zawrzał oburzeniem, gdy spostrzegł w rękach Palącego Promienia arkan, którego pętla zaciskała się na szyi przyjaciela. Co to miało oznaczać? Zanim zdołał cokolwiek nierozważnego uczynić, uwagę jego zwróciła grupka kobiet pochylona nad leżącym na ziemi Indianinem. Tomek był zbyt domyślny, aby nie odgadnąć prawdy. W jaki sposób Palący Promień zetknął się z bosmanem? Przecież marynarz miał na ranczu czekać na wiadomość! Lecz oto Indianie rozstąpili się, Czarna Błyskawica przystanął nad grupką jeźdźców. Wódz musiał poznać bosmana, bo wyraz zaskoczenia przemknął po jego twarzy, zaraz jednak przybrał obojętną minę.

– Co za wiadomość przywozi Palący Promień? – zapytał gardłowym głosem.

– Przeklęty biały pies zabił naszego brata Przedrzeźniacza – odparł Palący Promień, wskazując ręką na bosmana.

Czarna Błyskawica nawet nie spojrzał na jeńca.

– Czy to możliwe, aby jedna blada twarz odważyła się napaść na ośmiu moich wojowników? – zdziwił się. – Gdzie to się stało?

Palący Promień zmieszał się, nie mógł bowiem zataić przed wodzem, że po nadaniu sygnałów zbliżył się bez rozkazu do granicy. Musiał się również przyznać do urządzenia zasadzki na samotnego białego jeźdźca. Czarna Błyskawica, nie chcąc zdradzić miejsca położenia swej osady, nie pozwalał mieszkańcom kanionu oddalać się poza pasmo górskie. Od czasu do czasu zabierał po kilkunastu wojowników na małe wyprawy, lecz gdy ktokolwiek wysyłany był samodzielnie poza kanion, musiał ściśle stosować się do rozkazu wodza. Tymczasem Palący Promień, po nadaniu sygnałów na Górze Znaków, samowolnie urządził wypad w pobliże granicy.

– Po wykonaniu polecenia udaliśmy się na północ – odparł niechętnie. – Ujrzeliśmy na stepie samotnego białego jeźdźca. Chcieliśmy przyprowadzić jeńca do obozu, aby wziąć go na spytki. Urządziliśmy więc zasadzkę. W czasie walki blada twarz zabiła naszego brata Przedrzeźniacza.

– Ugh! Więc zabił go w nierównej walce, gdyż was było ośmiu na jednego – stwierdził Czarna Błyskawica.

Porywczy Palący Promień gniewnie zmarszczył brwi. Czyżby wódz chciał bronić tego białego?

– Oko za oko, ząb za ząb, mówi nasze prawo – rzekł ponuro Palący Promień. – Ten biały musi zginąć przy palu męczarni!

– Mój brat ma dziwną pamięć. Jedne prawa pamięta dobrze, a drugie źle – poważnie odpowiedział Czarna Błyskawica. – Lecz mimo to śmierć naszego brata Przedrzeźniacza pomścimy. Osierocił przecież squaw i czworo dzieci. Rada starszych zadecyduje o losie jeńca. Niech Palący Promień umieści go w oddzielnym tipi pod strażą.

Indianie rozwiązali bosmanowi nogi, ściągnęli go z konia i odkneblowali usta. Marynarz odetchnął głęboko.

Kilka kobiet podbiegło do jeńca. Wymyślały mu krzykliwymi głosami, to znów rzucały weń garściami żwiru. Wojownicy otoczyli bosmana i poprowadzili ku najbliższemu namiotowi. Po chwili, popychany przez Indian, zniknął w tipi. Tomek widząc, że przed namiotem ustawiono uzbrojoną straż, zbliżył się do Czarnej Błyskawicy.

– Wodzu, chciałbym natychmiast pomówić z tobą w pilnej sprawie – odezwał się cicho.

– Niech mój brat zaraz przyjdzie do tipi rady ze starszymi plemienia. Tam odbędzie się sąd nad jeńcem – odpowiedział Czarna Błyskawica.

Tomek nachmurzył się, lecz instynkt ostrzegał go przed pochopnym czynem. Wprawdzie Czarna Błyskawica był wodzem plemienia, nie ulegało jednak wątpliwości, że liczyć się musiał ze zdaniem rady starszych. Wódz na pewno poznał bosmana i, jak wynikało z wymiany słów z Palącym Promieniem, nie był do niego źle usposobiony. Czy zdoła go obronić? Jak już Tomek zdążył zauważyć, Indianie z odludnego kanionu z niezwykłą surowością przestrzegali swych praw i prastarych obyczajów.

Coraz większy niepokój ogarniał zdenerwowanego chłopca. Nie rozumiał, dlaczego bosman opuścił, wbrew umowie, ranczo i czego szukał na stepie. Ten nierozważny czyn mógł zniweczyć cały misternie ułożony plan uwolnienia Sally. Bo cóż się stanie, jeżeli Indianie zażądają śmierci bosmana? Przecież Tomek nie będzie mógł opuścić przyjaciela w tak tragicznej chwili.

„Ha, nie ma rady! Jeżeli dojdzie do ostateczności, stanę u boku bosmana i zginiemy razem – pomyślał zdesperowany. – Cóż za okropny los czeka wtedy Sally! Biedna pani Allan!”

Przygnębiony wszedł do tipi rady, gdzie zastał już kilkunastu starszych rodu. Wódz wskazał mu miejsce obok siebie. Niebawem rozpoczął się sąd nad bosmanem. Pierwszy zabrał głos Czarna Błyskawica:

– Mamy osądzić bladą twarz, która walcząc z wywiadowcami, zabiła naszego brata Przedrzeźniacza. Palący Promień, jako uczestnik tej walki, będzie oskarżał jeńca. Niech moi bracia wysłuchają go uważnie i wydadzą sprawiedliwy wyrok zgodnie ze zwyczajem i z prawem naszych ojców.

Palący Promień szczegółowo podał przebieg wypadków. Mimo odrazy do wszystkich białych relacja jego była wierna, ani na jotę nie odbiegała od prawdy. Wszyscy Indianie w skupieniu słuchali oskarżenia małego wodza, a Tomek w napięciu śledził twarze sędziów; na szczęście nie dostrzegł w nich nienawiści. Sprawa bosmana nie zdawała się wyglądać tragicznie. Indianie napadli na niego, a on zabił jednego z nich we własnej obronie.

Tomek z wdzięcznością utkwił oczy w Czarnej Błyskawicy, gdy ten ponownie zabrał głos i wyjaśnił radzie plemienia, kim był wzięty do niewoli jeniec. Przypomniał, że to właśnie bosman razem z Tomkiem ułatwili mu ucieczkę z niewoli, podkreślił jego odwagę i siłę, których dowody złożył podczas rodeo, powalając uderzeniem pięści rozjuszonego buhaja. Zaznaczył również, iż bosman został pierwszy zaatakowany przez wywiadowców i dzielnie walczył przeciwko ośmiu wojownikom.

Członkowie rady zgodnie uznali zasługę jeńca w ułatwieniu ich wodzowi ucieczki z rancza szeryfa Allana. Szaman Pogromca Grizzly zauważył, że zgodnie ze starym indiańskim zwyczajem można by jeńcowi darować życie, gdyby podjął się naprawić krzywdę wyrządzoną rodzinie zabitego wojownika.

Tomek niezbyt dobrze zrozumiał, o co chodziło Pogromcy Grizzly, gdy Czarna Błyskawica już polecił przyprowadzić jeńca oraz wdowę z dziećmi do tipi rady.

Bosman wkroczył do namiotu w asyście czterech Indian. Nawet ze związanymi do tyłu rękoma wyglądał imponująco. Wzrostem przewyższał strażników co najmniej o pół głowy. Poprzez strzępy koszuli widać było potężne, prężne mięśnie. Indianie spoglądali na jego obnażoną pierś, na której widniał wielki tatuaż przedstawiający syrenę trzymającą w jednej ręce tarczę, a w drugiej podniesiony do góry miecz.

Bosman odważnie patrzył w twarze miedzianoskórych wojowników; do Tomka mrugnął nieznacznie okiem. Znów pierwszy odezwał się Czarna Błyskawica:

– Blada twarz zabiła naszego brata Przedrzeźniacza. Rada starszych wypowiedziała się w tej sprawie. Zabicie wojownika w otwartej walce przynosi zaszczyt każdemu mężczyźnie. Rada starszych zna szlachetne czyny bladej twarzy, zna jego odwagę i siłę oraz wie, że blada twarz sprzyja Indianom jako prawowitym właścicielom ziemi amerykańskiej. Dlatego też moi bracia nie żądają krwawej zemsty za zabicie w uczciwej walce naszego wojownika, lecz nasz brat Przedrzeźniacz pozostawił squaw i czworo dzieci. Nie możemy dopuścić, aby cierpieli niedostatek i głód. Rada starszych mówi tak: „Niech blada twarz weźmie za żonę squaw zasmuconą śmiercią męża, niech troszczy się o nią i jej dzieci, a wtedy przyjmiemy bladą twarz do naszego plemienia i zapomnimy, że z ręki jego zginął mężny Przedrzeźniacz”. Ugh, powiedziałem!

Tomek, usłyszawszy ten dziwny wyrok, z niepokojem spojrzał na przyjaciela. Według bosmana żona miała być dla marynarza tym, czym kotwica dla statku, bo jak kotwica przytrzymuje statek na jednym miejscu, tak żona uniemożliwia marynarzowi swobodną włóczęgę po świecie. A przecież bosman przepadał za wielką przygodą i czuł się najszczęśliwszy podczas niebezpiecznych wypraw w świat.

Chłopiec pobladł, widząc na twarzy serdecznego druha najpierw wyraz zdziwienia, a potem gniewu. Na domiar złego w tejże chwili do namiotu wsunęła się brzydka Indianka z czworgiem dzieci. Marynarz zerknął na nich z ukosa i siląc się na spokój, rzekł:

– Dziękuję ci, Czarna Błyskawico, za swaty. Faktycznie, niejeden może by się ucieszył, gdyby mu ofiarowano żonę od razu z całą rodziną. Ale nie dla mnie ten rarytas. Co bym robił z liczną familią na statku? Żaden kapitan nie przyjąłby mnie do załogi. Tak jak wy wolicie zginąć z bronią w ręku, niż dać się zamknąć w rezerwacie, tak i ja wolę umrzeć, niż za cenę nędznego żywota wziąć babę z dzieciakami. Nic z tego, czerwonoskóry brachu!

– Więc blada twarz odmawia? – zapytał Czarna Błyskawica.

– Jak amen w pacierzu, nic z tego nie będzie – zapewnił go bosman. – Może teraz powiedziałbyś mi nareszcie, czego wy właściwie ode mnie chcecie? Napadacie spokojnego człeka na stepie, a kiedy broni swego życia, to zaraz wtykacie mu squaw z dzieciakami lub grozicie stryczkiem.

– Postępujemy według naszych zwyczajów – odparł Czarna Błyskawica. – Mimo że poprzysięgliśmy śmierć wszystkim białym, chcieliśmy przyjąć odważną bladą twarz do naszego plemienia. Skoro jednak odrzucasz tę propozycję, zginiesz przy palu męczarni. Czerwonoskórzy mężowie pamiętają wspaniałe czyny bladej twarzy, dlatego pozwolą mu umrzeć jak wielkiemu wojownikowi przystało. Powolna śmierć umożliwi ci jeszcze raz złożyć dowód wielkiego męstwa. Gdy już będziesz polował w Krainie Wiecznych Łowów, my specjalną pieśnią rozsławimy twoją niezwykłą odwagę. Ugh, powiedziałem!

– Dajmy bladej twarzy czas do namysłu do wschodu słońca – odezwał się Pogromca Grizzly. – Może nasz brat Nah'tah ni yez'zi zechce jeszcze porozmawiać ze swoim przyjacielem. – Dobrze, niech Nah'tah ni yez'zi porozumie się z jeńcem – zgodził się wódz. – Jutro przed wschodem słońca dowiemy się, co blada twarz wybrała: życie czy śmierć! Ugh!

– Czekajcie sobie, dokąd chcecie – mruknął marynarz. – Mnie tam już wszystko jedno. Nie słyszałem, żeby nieboszczyk kiedykolwiek spóźnił się na swój pogrzeb!

Straż wyprowadziła bosmana z namiotu narad.

Learn languages from TV shows, movies, news, articles and more! Try LingQ for FREE

Niefortunna wyprawa bosmana нещаслива|| The unfortunate expedition of a petty officer

Dwa dni już upłynęły od chwili wyruszenia Tomka z rancza szeryfa Allana na tajemniczą wyprawę. |||пройшло||||||||||| Bosman snuł się po domu jak posępny cień. |блукав|||||похмурий| Trawił go niepokój o Sally i Tomka. поглинав|||||| Его снедало беспокойство за Салли и Тома. O własne bezpieczeństwo nigdy się zbytnio nie troszczył, lecz gdy chodziło o młodego druha, była to zupełnie inna sprawa. ||безпеку|||||піклувався||||||товариша||||| Tymczasem Tomek przepadł jak kamień w wodę. Bosman gubił się w domysłach. Już kilkakrotnie napomykał Allanowi, czy nie lepiej byłoby dla bezpieczeństwa chłopca zerknąć do pozostawionego przez niego listu, lecz za każdym razem spotykał się z niezmienną odpowiedzią: |неодноразово|натякав|||||||||||||||||||||||

– Jeżeli Tommy nie wróci w ciągu siedmiu dni, wówczas otworzymy list… ||||||||тоді|відкриємо|

Bosman złościł się na flegmatycznego szeryfa, kłopotał o Tomka, martwił o Sally, a jednocześnie nie mógł patrzeć z założonymi rękami na niemy ból zrozpaczonej pani Allan. |гнівався|||||турбувався|||переживав за|||||||||складеними руками|||німий||в розпачі|| Босман злился на флегматичного шерифа, переживал за Тома, волновался за Салли и в то же время не мог смотреть со сложенными руками на молчаливую боль расстроенной миссис Аллан. Dzielna kobieta czuwała przy łożu rannego szwagra, lecz z jej bezmiernego smutku można było się domyślać, że straciła chęć do życia. Смілива||пильнувала||ліжку||шурина||||безмежного|||||здогадуватися|||бажання жити||

Trzeciego dnia wczesnym rankiem bosman nagle postanowił urządzić mały wypad na własną rękę. третього||||||вирішив|влаштувати||вилаз||| Zaraz też kazał sobie przyprowadzić mustanga. ||||привести| Z karabinem pod pachą wyszedł przed dom. |з гвинтівкою||||| Wkrótce galopował w kierunku pastwisk. ||||пасовищ

Nie minęły nawet cztery godziny, a stary wyga wiedział już, że Tomek razem z Czerwonym Orłem udali się ku granicy meksykańskiej. |||||||старий лис|||||||||вирушили|||| Не прошло и четырех часов, а старожил уже знал, что Том вместе с Красным Орлом направился к мексиканской границе. Nie tracąc czasu, podążył również w tym kierunku. |||пішов||||

Około południa minął widoczną z dala samotną górę, nie zdając sobie nawet sprawy, że przekroczył granicę. |||видимою||||||не усвідомлю|||||перетнув| Mustang obarczony olbrzymim jeźdźcem potykał się ze zmęczenia. |обтяжений|великим|вершником|спотикався||| Bosman zgłodniał. |зголоднів Zatrzymał konia w nikłym cieniu kaktusów. |||слабкому|| Zeskoczył z siodła, rozkulbaczył wierzchowca i uwiązał go na arkanie. |||осідлав|||прив'язав|||аркані Он спрыгнул с седла, разобрал свою лошадь и привязал ее к аркануму. Upewniwszy się, że w pobliżu nie ma grzechotników stepowych, usiadł na ziemi, szybko spożył drugie śniadanie przygotowane przez zapobiegliwą panią Allan, łyknął nieco jamajki, a następnie zaczął rozmyślać, coby uczynił ojciec Tomka w podobnym położeniu. переконавшись|||||||гремучих змі||||||з'їв|||||передбачливою|||зробив ковт||||||міркувати|щоб|||||| Niebawem doszedł do wniosku, że poszukiwanie chłopca w stepie nie miało zbyt wielkiego sensu. незабаром|||||пошуки|||||||| Teraz czynił sobie wyrzuty, iż zezwolił mu na tę tajemniczą wyprawę. |робив||покарання||дозволив||||| Теперь он упрекал себя за то, что позволил ему отправиться в эту загадочную экспедицию.

„Ha, nie ma rady! "Ха, никаких советов! Wkopałem się w niezwykłą kabałę – mruknął. Я вкопався||||книгу кабали|прошепотів Я ввязался в необычную кабалу, - пробормотал он. – Powinienem był od razu podążyć jego śladem, a teraz szukaj wiatru w polu! ||||підкоритися|||||||| Co będzie, jeżeli podstępni Indianie, którzy uprowadzili Sally, schwycą również Tomka?” ||||||викрадуть||зловлять||

Wzdrygnął się na samą myśl o takiej ewentualności. |||||||можливості Он содрогнулся при мысли о подобном развитии событий.

„Na wszelki frasunek najlepszy trunek” – pomyślał i jeszcze raz dobył butelczynę z jamajką. на|||||||||||| ||тривога||напій|||||||| "Лучший напиток для любых неприятностей", - подумал он и снова потянулся за бутылкой "Ямайки".

Pociągnął spory łyk. взяв великий|великий|глибокий ков Он сделал большой глоток. Poczuł się trochę raźniej. |||більш весело Ему стало немного легче. Sytuacja wprawdzie była okropna, ale czy nie znajdowali się już nieraz w ciężkich tarapatach? |||||||находили|||||| |хоча||жахлива||||||||||неприємності Конечно, ситуация была плачевной, но разве раньше они не оказывались в тяжелом положении? Któż, jak nie Tomek, sypał wtedy doskonałymi pomysłami? ||||сипав|||ідеями Czy to nie jego właśnie spryt ratował ich zazwyczaj z ciężkich opresji? |||||||||||гноблення Не его ли сообразительность обычно спасала их от тяжелого гнета?

„Chwat chłopak! хлопець| – rozczulił się bosman. зворушився|| - вскрикнул старшина. – Kompan z niego pierwsza klasa. компанія|||| Nawet i tu, w Ameryce, wystawił do wiatru bogacza Don Pedra! Ha, a jak szybko potrafi się pokumać z różnymi ludźmi!” ||||||зрозуміти|||

Bosman zaczął nabierać otuchy. |||впевненості Боцман начал приободряться. Przecież podczas wyprawy w Australii Tomek przełamał nieufność krajowców; w Afryce znów zaprzyjaźnił się z młodym królem Bugandy, tu zaś został przyjęty do szczepów Apaczów i Nawahów. адже||||||подолав|недовіра||||||||||Буганди||тут же||прийнятий||племен||| Jeżeli wyruszył z Czerwonym Orłem, to może właśnie po to, by prosić Indian o pomoc?

„Taki zuch nie może zginąć jak pierwszy lepszy – myślał bosman. |молодець|||||||| "Такой смельчак не может умереть, как первый лучший", - подумал старшина. – Przeczekam w cieniu ten piekielny upał i wrócę na ranczo. |||||спеку|||| - Я пережду эту адскую жару в тени и вернусь на ранчо. Jeżeli Tomek wykombinował plan, to na pewno coś z niego wyjdzie”. ||винайшов||||||||

Tak uspokojony zapadł w drzemkę. ||заснув|| Niebawem ocknął się z niej. |прокинувся||| Słońce przesunęło się już ku zachodowi. |перемістилося|||| Spiesznie osiodłał mustanga. |осідлав| Po chwili kłusował z powrotem ku samotnej górze. ||помчався|||||

Ujechał około trzystu metrów, gdy naraz mustang głośno parsknął. Він проїх||||||||передавився Bosman uderzył go lekko arkanem, lecz wierzchowiec zastrzygł tylko uszami i zarżał ponownie. ||||łukiem węd|||підняв в||||ржання|

– Co za licho cię ugryzło? ||||вкусило – mruknął marynarz.

Zanim w zachowaniu mustanga dostrzegł ostrzeżenie, zza kaktusów i miotlastych juk wyskoczyły miedzianoskóre postacie. ||поведінці|||попередження||||пухнастих ю|юки|вискочили|мідяноск| Było już za późno na odwrót. |||||зворотний шлях

Indianie o ciałach pomalowanych w białe pasy wydali cichy okrzyk, po czym rzucili się na samotnego jeźdźca. ||||||пояси|||крик|||накинулися|||| Jeden z nich skierował w pierś marynarza napięty łuk. |||||грудь||натягнутий|лук Bosman instynktownie zadarł wierzchowca cuglami. |інстинктивно|підняв||повідцями Koń stanął dęba na zadnich nogach i tym uratował mu życie. ||||||||врятував|| Bo oto pierzasta strzała bzyknęła w powietrzu, wbijając się aż po bełt w pierś mustanga. ||перо||засвистіла|||||||стрілу||грудь| Nieszczęsne zwierzę jeszcze raz poderwało się do skoku i upadło na ziemię. нещасне|||||||||упало|| Bosman zeskoczył z siodła w ostatniej chwili. Potknął się, upadł na jedno kolano, upuścił karabin. спіткнувся||||||впустив| Żylaste dłonie chwyciły go za ramiona. жиласті||схопили|||плечі

Indianie chcieli wziąć bosmana żywcem do niewoli, lecz przekonali się rychło, że nie było to takie łatwe. ||||живим||||переконалися||швидко зроз|||||| Marynarz szybko dźwignął się na nogi. ||піднявся||| Jednym ruchem strząsnął z siebie napastników. ||скинув||| Indianie znów się na niego rzucili, więc pięściami zaczął zadawać celne ciosy. |||||||кулаками|||точні удари|удари Od razu zrobiło się wokoło niego przestronniej. ||||||більш просторо Czerwonoskórzy, zdumieni i rozgniewani tak zdecydowanym i skutecznym oporem, dobyli zza pasów noże i tomahawki. |вражені||||рішучим||ефективним|опором||||ножі|| Jeden z nich zawołał coś gardłowym głosem i cała gromada jednocześnie rzuciła się na marynarza. |||||горловим||||||накинулася||| Bosman czuł, że to nie przelewki. |||||жартуватися Босман считает, что это не переполнение. Wyszarpnął z kieszeni rewolwer. витягнув||| Tylko jeden raz zdążył pociągnąć za spust, mierząc prosto w pierś najbliższego Indianina, gdyż zaraz otrzymał potężne uderzenie w głowę. |||встиг|натиснути на сп||спусковий г|прицілюючись|||грудь|найближчого||||||удар|| Zachwiał się, jeszcze jak przez mgłę widział czeredę napastników wznoszących noże i tomahawki, po czym stracił przytomność. захитався|||||туман||групу нападників||піднімаюч||||||| Пошатываясь, он все еще видел, как сквозь туман, четкую группу нападавших, поднимающих ножи и томагавки, а затем потерял сознание.

– Ugh! Zwiążcie go rzemieniami – rozkazał Palący Promień. Зв'яжіть||ременями|наказав|| – Czy nasz brat Przedrzeźniacz został poważnie zraniony? |||брат Придур|||поранений

Dwóch Indian pochyliło się nad postrzelonym. |||||пораненим Два индейца склонились над выстрелом.

– Przeklęta blada twarz ugodziła naszego brata prosto w serce – oświadczył jeden z nich. Проклята||обличчя|вразила||||||заявив один з|||

– Giń, biały psie! геть|| – zawołał drugi, wznosząc nóż do śmiertelnego ciosu. ||підносячи|||смертельного|удару

– Stój! Стій Nasz brat Przedrzeźniacz zasłużył na pełne pomszczenie. ||передражнювач||||помсту Temu białemu zadamy śmierć przy palu męczarni – rozkazał Palący Promień. |||||світі вог||наказав|| Мы причиним смерть этому белому человеку на куче мучений", - приказал Горящий Луч. – Niech ból wdowy i jego dzieci choć trochę ukoją okrzyki trwogi mordercy. ||||||хотя||||| ||вдовиці||||||заспокоїть|крики||вбивці - Пусть боль вдовы и его детей хоть немного утихнет от криков убийцы.

– Pięść tego białego jest twarda jak kamień – z uznaniem wtrącił któryś z Indian. кулак||||||||з повагою|||| – Ugh! Zobaczymy, czy jest równie odważny, jak silny. ||||сміливий||

– Zakneblujcie mu usta i przywiążcie go do grzbietu mustanga – polecił Palący Promień. Заклейте||||||||||| заткніть||рот||прив'яжіть|||спини||наказав|| – Zaraz ruszamy w powrotną drogę. |||поверненню|

Czerwonoskórzy wyprowadzili konie ukryte w gąszczu kaktusów. |вивели||сховані||підліску как| Pięciu wojowników przymocowało wciąż nieprzytomnego marynarza do mustanga. ||прив'язали||||| Пятеро воинов прикрепили все еще бессознательного моряка к мустангу. Nogi jeńca skrępowano grubym rzemieniem przeciągniętym pod brzuchem konia, podczas gdy ręce przywiązane zostały do kulbaki siodła. |полоненого|зв'язали|||||||||||||підковдра|сідла Ponadto zarzucono bosmanowi na szyję arkan, którego drugi koniec przywiązał sobie do pasa jeden z czerwonoskórych podtrzymujących brańca. Крім того|накинув|||||||||||||||підтримую|в'язня Кроме того, на шею босоногого мужчины накинули арканум, другой конец которого один из краснокожих, поддерживающий браслет, привязал к его поясу. Dokonawszy tego, Indianie ruszyli w kierunku kryjówki. ||||||схованки

Po dłuższej chwili bosman odzyskał przytomność. ||||прийшов до| Через некоторое время старшина пришел в себя. Zaraz ujrzał miedzianobrunatne postacie Indian. |побачив||| Bezskutecznie próbował poruszyć rękami, nogi również miał skrępowane. Безрезультатно||порушити|||||зв'язані

„A to ci heca! |||жартую "И это здорово! Indiańce wzięli mnie do niewoli – pomyślał i zaraz ogarnęła go ogromna wściekłość. ||||||||охопила його|||гнів – Ha, dranie, pokażę wam, gdzie raki zimują!” |негодники|||||

Potężnie ścisnął kolanami boki konia, aż ten stęknął boleśnie i przysiadł na zadzie. Сильно||||||||болісно||присів|| Indianin szarpnął arkanem zarzuconym na szyję jeńca. |рвонув||кинутим|||полонений Zdradziecka pętla mocno się zacisnęła, bosman zrozumiał – był bezsilny. зрадницька|||||||| Коварная петля крепко затянулась, и старшина понял - он бессилен.

Olbrzymia siła białego wykazana w czasie walki wprawiła Indian w podziw. Величезна|||||||вразила|||захоплення Tym bardziej radowali się teraz zwycięstwem i widowiskiem, które ich czekało. ||раділи|||перемогою||видовищем||| Tak silny mężczyzna powinien wytrzymać długie męczarnie przy palu. ||||выдержать|||| ||||||мучення||палі Zaczęli obchodzić się z nim łagodniej, aby zachować jego siły na decydującą chwilę. |obchodzićся||||м'якше||зберегти|||||

Po kilkugodzinnej jeździe bez wytchnienia Indianie musieli zmienić mustanga dźwigającego ciężkiego bosmana. |кількагодин|||перерви|||||що несе|| Przy tej operacji krewki marynarz dał im się mocno we znaki. |||пристрасний||||||| Gdyby nie miał związanych rąk, prawdopodobnie nie zdołaliby go ujarzmić, nie zadawszy mu śmiertelnego ciosu tomahawkiem bądź nożem. |||||ймовірно||змогли б||підкорити|||||удару||або ножем| Na szczęście te objawy niewątpliwego męstwa budziły u Indian szacunek nawet dla pokonanego wroga, nie szczędzili więc trudu, by jeńca dowieźć żywego do obozu. |||симптоми|безсумнівного||викликали|||повагу|||переможеного|||не шкодували|||||доставити|живого||табір

Bosman zdziwił się niepomiernie, gdy przed powtórnym wyruszeniem w drogę założyli mu na oczy opaskę. |||непомірно|||повторним||||||||пов'язку Боцман был безмерно удивлен, когда перед тем, как снова отправиться в путь, ему наложили повязку на глаза.

Znów rozpoczęła się męcząca jazda. |||втомлива|

Tomek niecierpliwie obserwował przygotowania Indian do wyruszenia na wyprawę wojenną. Lada chwila spodziewali się powrotu Palącego Promienia, który z polecenia Czarnej Błyskawicy miał sprowadzić odpowiednią liczbę koni. Лада|||||||||наказу||||привезти||| Jak Tomek zdążył już zauważyć, czerwonoskórzy trzymali w kanionie zaledwie kilkanaście mustangów. ||встиг||||||||| Niezbyt rozległy teren kanionu ukrytego w dziczy kaktusowej nie stwarzał odpowiednich warunków do hodowli. не дуже||||||дикій місцевості||||відповідних|||вирощування Не слишком просторный рельеф каньона, скрытого в кактусовой глуши, не обеспечивал подходящих условий для размножения. Przede wszystkim Indianie zaopatrzyli się w spore stado bydła, aby zapewnić sobie dostateczne wyżywienie. |||забезпечили себе|||велике||||забезпечити соб||достатнє хар|харчування Według wyjaśnień Czarnej Błyskawicy w razie potrzeby dostarczali im koni Indianie z pobliskich rezerwatów. |пояснень||||||доставляли ї|||||| Jak z tego wynikało, wpływy buntowniczego wodza sięgały daleko na teren Stanów Zjednoczonych. |||виходило||||||||| Как видно из этого, влияние лидера повстанцев распространялось далеко на территорию Соединенных Штатов.

Oczywiście Tomek był zbyt rozsądny, aby wypytywać swych czerwonoskórych przyjaciół o sprawy stanowiące ich tajemnicę. ||||розумний||||||||stanowiące|| Rozumiał, że byłoby to nawet bardzo niebezpieczne.

Za zgodą wodza Czerwony Orzeł miał zawieźć bosmanowi Nowickiemu list od Tomka, a następnie razem z marynarzem przybyć na umówione miejsce, gdzie cały oddział powinien już na nich czekać. ||||||доставити|||||||||||||||||||||| Tomek właśnie wyrwał z notesu kartkę i ołówkiem zaczął pisać do swych stroskanych przyjaciół: ||||блокнота||||||||стривожених| Том просто вырвал лист бумаги из блокнота и карандашом начал писать своим расстроенным друзьям:

Kochany Panie Bosmanie!

Gdy tylko otrzyma Pan ten list z rąk mego przyjaciela, Czerwonego Orła, niech Pan natychmiast poprosi Pana Szeryfa o zniszczenie zapieczętowanej koperty wręczonej Mu przeze mnie. ||||||||||||||||||||запечатаній|конверта|вручено Йому||| Niech Pan pocieszy Panią Allan. Dzięki pewnej (znanej już Panu) Osobie wyruszymy w licznym towarzystwie na poszukiwanie nieszczęsnej Sally. ||відомій||||||численному||||| Miejmy nadzieję, że tym razem nie spotka nas zawód. ||||||||розчарування Будем надеяться, что на этот раз нас не постигнет разочарование. Oczekuję Pana z przyjaciółmi w miejscu, do którego doprowadzi Pana przekazujący niniejszy list. Чекаю на вас||||||||приведе||передаючий|цей| Proszę mu całkowicie zaufać. |||досить довір Resztę opowiem osobiście…

Umieszczenie podpisu przerwała mu jakaś piekielna wrzawa. Розміщення|підпису|перервала|||пекельна|шумна метуш Размещение подписи было прервано каким-то адским грохотом. Wycie czerwonoskórych mieszało się z krzykami i lamentem kobiet. Tomek zaniepokojony chciał wybiec na majdan, gdy naraz Czerwony Orzeł wpadł do namiotu. |тривожний||вибігти||майдан||||||| Wzburzony zatrzymał się przed swym białym przyjacielem. обурений||||||

– Nah'tah ni yez'zi – zawołał – przygotowujesz mówiący papier? – Kończę go właśnie… Co się stało?

– Nie będzie już potrzebny – zagadkowo odrzekł Nawah. – Zły duch pokrzyżował nasze plany. ||зіпсував|| Niech mój brat szybko idzie ze mną!

Obydwaj pospiesznie wybiegli. |поспішно| Na środku obozowiska, obok tipi rady, ujrzał Tomek zbiegowisko mężczyzn, kobiet i dzieci. ||табір||||||група людей|||| Stamtąd właśnie rozlegały się okrzyki gniewu i żałosny lament. |||||||жалобный| Звідти||||крики|||жалобний| Tomka ogarnęło złe przeczucie. |охопило|| Dlaczego Czerwony Orzeł powiedział, że list już nie będzie potrzebny? Szybko zbliżył się do grupy Indian otaczających kilku jeźdźców. Przecisnął się ku nim. протиснувся||| Zaledwie rzucił na nich okiem, zamarł z przerażenia. |||||||жаху

Obok Palącego Promienia siedzącego na mustangu ujrzał Tomek skrępowanego i przywiązanego do wierzchowca bosmana Nowickiego. ||||||||прив'язаного|||||| Рядом с Курящим Рэем, сидящим на "мустанге", Том увидел старшину Новицки, связанного и привязанного к своему креплению. Zawrzał oburzeniem, gdy spostrzegł w rękach Palącego Promienia arkan, którego pętla zaciskała się na szyi przyjaciela. вибухнув г|||побачив||||||||затягувалася|||| Co to miało oznaczać? Zanim zdołał cokolwiek nierozważnego uczynić, uwagę jego zwróciła grupka kobiet pochylona nad leżącym na ziemi Indianinem. ||що-небудь|необачного||||привернула ува|||||||| Tomek był zbyt domyślny, aby nie odgadnąć prawdy. ||||||вгадати| W jaki sposób Palący Promień zetknął się z bosmanem? |||||зіткнувся||| Przecież marynarz miał na ranczu czekać na wiadomość! адже ж|||||||повідомлення Lecz oto Indianie rozstąpili się, Czarna Błyskawica przystanął nad grupką jeźdźców. |||розступилися||||зупинився||| Wódz musiał poznać bosmana, bo wyraz zaskoczenia przemknął po jego twarzy, zaraz jednak przybrał obojętną minę. ||познайомитися|||вираз||промайнув||||||прийняв байд|байдужу|обличчя Шеф, должно быть, узнал старшину, потому что на его лице промелькнуло выражение удивления, но он тут же принял безразличное выражение.

– Co za wiadomość przywozi Palący Promień? ||повідомлення|привозить|| – zapytał gardłowym głosem. |гортанним|

– Przeklęty biały pies zabił naszego brata Przedrzeźniacza – odparł Palący Promień, wskazując ręką na bosmana. ||||нашего||||||||| |||вбив|||Придурок|||||||

Czarna Błyskawica nawet nie spojrzał na jeńca. ||||||полоненого

– Czy to możliwe, aby jedna blada twarz odważyła się napaść na ośmiu moich wojowników? ||||||обличчя||||||| – zdziwił się. – Gdzie to się stało?

Palący Promień zmieszał się, nie mógł bowiem zataić przed wodzem, że po nadaniu sygnałów zbliżył się bez rozkazu do granicy. ||змішався|||||приховати||||||||||наказу|| Musiał się również przyznać do urządzenia zasadzki na samotnego białego jeźdźca. |||||влаштування||||| Czarna Błyskawica, nie chcąc zdradzić miejsca położenia swej osady, nie pozwalał mieszkańcom kanionu oddalać się poza pasmo górskie. ||||||розташування||поселення||дозволяв||||||гірський хреб| Od czasu do czasu zabierał po kilkunastu wojowników na małe wyprawy, lecz gdy ktokolwiek wysyłany był samodzielnie poza kanion, musiał ściśle stosować się do rozkazu wodza. |||||||||||||хто-небудь|висилався|||||||дотримуват|||наказу| Tymczasem Palący Promień, po nadaniu sygnałów na Górze Znaków, samowolnie urządził wypad w pobliże granicy. |||||||||самовільно|влаштував|випад|||

– Po wykonaniu polecenia udaliśmy się na północ – odparł niechętnie. ||наказу|ми вирушили|||північ|| – Ujrzeliśmy na stepie samotnego białego jeźdźca. ми побачили||||| Chcieliśmy przyprowadzić jeńca do obozu, aby wziąć go na spytki. ||||||взять||| |привести|||табір|||||допит Мы хотели привести в лагерь военнопленного, чтобы допросить его. Urządziliśmy więc zasadzkę. влаштували|| W czasie walki blada twarz zabiła naszego brata Przedrzeźniacza. ||||||||Придурка

– Ugh! Więc zabił go w nierównej walce, gdyż was było ośmiu na jednego – stwierdził Czarna Błyskawica. ||||нерівному||||||||зазначив||

Porywczy Palący Promień gniewnie zmarszczył brwi. поривчастий||||скривив| Czyżby wódz chciał bronić tego białego? хіба|||||

– Oko za oko, ząb za ząb, mówi nasze prawo – rzekł ponuro Palący Promień. ||||||||||похмуро|| – Ten biały musi zginąć przy palu męczarni!

– Mój brat ma dziwną pamięć. Jedne prawa pamięta dobrze, a drugie źle – poważnie odpowiedział Czarna Błyskawica. – Lecz mimo to śmierć naszego brata Przedrzeźniacza pomścimy. |||||||помстимо Osierocił przecież squaw i czworo dzieci. осиротів|адже ж|жінка||чотирьох| Rada starszych zadecyduje o losie jeńca. ||вирішить||долі| Niech Palący Promień umieści go w oddzielnym tipi pod strażą. |||розмістить|||окремому|||охороною

Indianie rozwiązali bosmanowi nogi, ściągnęli go z konia i odkneblowali usta. ||||зняли|||||розкрили рот| Marynarz odetchnął głęboko. |зробив глиб|

Kilka kobiet podbiegło do jeńca. Wymyślały mu krzykliwymi głosami, to znów rzucały weń garściami żwiru. Вигадували||гучними|||||w нього|жменями|гальки Wojownicy otoczyli bosmana i poprowadzili ku najbliższemu namiotowi. Воїни||||повели до||| Po chwili, popychany przez Indian, zniknął w tipi. ||підштовх||||| Tomek widząc, że przed namiotem ustawiono uzbrojoną straż, zbliżył się do Czarnej Błyskawicy. |||||||охорону|||||

– Wodzu, chciałbym natychmiast pomówić z tobą w pilnej sprawie – odezwał się cicho. |||||||терміновій||||

– Niech mój brat zaraz przyjdzie do tipi rady ze starszymi plemienia. Tam odbędzie się sąd nad jeńcem – odpowiedział Czarna Błyskawica. |||суд||полоненим|||

Tomek nachmurzył się, lecz instynkt ostrzegał go przed pochopnym czynem. ||||||||поспішним в|вчинком Wprawdzie Czarna Błyskawica był wodzem plemienia, nie ulegało jednak wątpliwości, że liczyć się musiał ze zdaniem rady starszych. хоча|||||||ulegało - підля||сумніви||рахуватися|||||| Wódz na pewno poznał bosmana i, jak wynikało z wymiany słów z Palącym Promieniem, nie był do niego źle usposobiony. |||знав||||випливало||обміну|||Палючим Пр|Палаючим Пр||||||налаштований до нь Czy zdoła go obronić? |зможе||захистити Jak już Tomek zdążył zauważyć, Indianie z odludnego kanionu z niezwykłą surowością przestrzegali swych praw i prastarych obyczajów. |||встиг||||віддаленого|||||дотримувалися||||древніх|

Coraz większy niepokój ogarniał zdenerwowanego chłopca. |||охоплював|знервованого| Nie rozumiał, dlaczego bosman opuścił, wbrew umowie, ranczo i czego szukał na stepie. ||||покинув||угоді|||||| Ten nierozważny czyn mógł zniweczyć cały misternie ułożony plan uwolnienia Sally. |необачний|||знищити||майстерно|складений||звільнення| Bo cóż się stanie, jeżeli Indianie zażądają śmierci bosmana? Przecież Tomek nie będzie mógł opuścić przyjaciela w tak tragicznej chwili. адже ж|||||покинути|||||

„Ha, nie ma rady! Jeżeli dojdzie do ostateczności, stanę u boku bosmana i zginiemy razem – pomyślał zdesperowany. |||||||||||подумал| |||остаточності|||||||||в розпачі – Cóż za okropny los czeka wtedy Sally! |||доля||| Biedna pani Allan!”

Przygnębiony wszedł do tipi rady, gdzie zastał już kilkunastu starszych rodu. пригнічений||||||знайшов||||роду Wódz wskazał mu miejsce obok siebie. Niebawem rozpoczął się sąd nad bosmanem. незабаром|||суд|| Pierwszy zabrał głos Czarna Błyskawica:

– Mamy osądzić bladą twarz, która walcząc z wywiadowcami, zabiła naszego brata Przedrzeźniacza. |осудити|бліду|||||розвідниками|||| Palący Promień, jako uczestnik tej walki, będzie oskarżał jeńca. ||||||будет|| |||||||обвинуває| Niech moi bracia wysłuchają go uważnie i wydadzą sprawiedliwy wyrok zgodnie ze zwyczajem i z prawem naszych ojców. |||||||видадуть|||згідно|||||||

Palący Promień szczegółowo podał przebieg wypadków. ||детально|||подій Mimo odrazy do wszystkich białych relacja jego była wierna, ani na jotę nie odbiegała od prawdy. |незважаючи на||||||||||ні на йоту|||| Wszyscy Indianie w skupieniu słuchali oskarżenia małego wodza, a Tomek w napięciu śledził twarze sędziów; na szczęście nie dostrzegł w nich nienawiści. |||зосередженні||обвинувачення||||||напрузі|||суддів||||помітив||| Sprawa bosmana nie zdawała się wyglądać tragicznie. Indianie napadli na niego, a on zabił jednego z nich we własnej obronie.

Tomek z wdzięcznością utkwił oczy w Czarnej Błyskawicy, gdy ten ponownie zabrał głos i wyjaśnił radzie plemienia, kim był wzięty do niewoli jeniec. ||подякою|пристально|||||||||||||||||||полонений Przypomniał, że to właśnie bosman razem z Tomkiem ułatwili mu ucieczkę z niewoli, podkreślił jego odwagę i siłę, których dowody złożył podczas rodeo, powalając uderzeniem pięści rozjuszonego buhaja. ||||||||полегшили|||||підкреслив||||||докази|представив|||повалив ударом||кулака|розлюченого| Zaznaczył również, iż bosman został pierwszy zaatakowany przez wywiadowców i dzielnie walczył przeciwko ośmiu wojownikom. зазначив||||||||розвідників||хоробро||||

Członkowie rady zgodnie uznali zasługę jeńca w ułatwieniu ich wodzowi ucieczki z rancza szeryfa Allana. Члени||одноголосно|визнали|заслугу пол|||полегшенні||||||| Szaman Pogromca Grizzly zauważył, że zgodnie ze starym indiańskim zwyczajem można by jeńcowi darować życie, gdyby podjął się naprawić krzywdę wyrządzoną rodzinie zabitego wojownika. |Вбивця||||згідно з|||||||в'язню|подарувати|||взявся||виправити||завдану|||

Tomek niezbyt dobrze zrozumiał, o co chodziło Pogromcy Grizzly, gdy Czarna Błyskawica już polecił przyprowadzić jeńca oraz wdowę z dziećmi do tipi rady. |||||||Погромці||||||наказав|привести|||вдову|||||

Bosman wkroczył do namiotu w asyście czterech Indian. |війшов||||супроводі|| Nawet ze związanymi do tyłu rękoma wyglądał imponująco. ||||назад|||вражаюче Wzrostem przewyższał strażników co najmniej o pół głowy. зростом|перевищував|||||| Poprzez strzępy koszuli widać było potężne, prężne mięśnie. |рвані шматки|сорочки||||потужні|м'язи Indianie spoglądali na jego obnażoną pierś, na której widniał wielki tatuaż przedstawiający syrenę trzymającą w jednej ręce tarczę, a w drugiej podniesiony do góry miecz. |поглядали|||оголену|грудь|||був зображений||татуировка|який зображує|русалка|що тримає||||щит||||піднятий|||

Bosman odważnie patrzył w twarze miedzianoskórych wojowników; do Tomka mrugnął nieznacznie okiem. |||||||||winked|непомітно| Znów pierwszy odezwał się Czarna Błyskawica:

– Blada twarz zabiła naszego brata Przedrzeźniacza. Rada starszych wypowiedziała się w tej sprawie. ||висловилася|||| Zabicie wojownika w otwartej walce przynosi zaszczyt każdemu mężczyźnie. ||||||честь|| Rada starszych zna szlachetne czyny bladej twarzy, zna jego odwagę i siłę oraz wie, że blada twarz sprzyja Indianom jako prawowitym właścicielom ziemi amerykańskiej. |||||блідої||||||||||||допомагає|||законним||| Dlatego też moi bracia nie żądają krwawej zemsty za zabicie w uczciwej walce naszego wojownika, lecz nasz brat Przedrzeźniacz pozostawił squaw i czworo dzieci. |||||||помсти||||чесній|||||||Передражнювач|залишив|||чотирьох| Nie możemy dopuścić, aby cierpieli niedostatek i głód. |||||недостаток|| Rada starszych mówi tak: „Niech blada twarz weźmie za żonę squaw zasmuconą śmiercią męża, niech troszczy się o nią i jej dzieci, a wtedy przyjmiemy bladą twarz do naszego plemienia i zapomnimy, że z ręki jego zginął mężny Przedrzeźniacz”. |||||||візьме||||сумна||||піклується||||||||||бліда|||||||||||||Передразнювач Ugh, powiedziałem!

Tomek, usłyszawszy ten dziwny wyrok, z niepokojem spojrzał na przyjaciela. |почутих|||||тривогою||| Według bosmana żona miała być dla marynarza tym, czym kotwica dla statku, bo jak kotwica przytrzymuje statek na jednym miejscu, tak żona uniemożliwia marynarzowi swobodną włóczęgę po świecie. |||||||||якір||корабля||||утримує|корабля|||||||||блукання|| По мнению старшины, жена должна была быть для моряка тем же, чем якорь для корабля, ведь как якорь удерживает корабль на одном месте, так и жена не дает моряку свободно бродить по свету. A przecież bosman przepadał za wielką przygodą i czuł się najszczęśliwszy podczas niebezpiecznych wypraw w świat. |адже ж||захоплював|||||||найщасливі|||подорожах||

Chłopiec pobladł, widząc na twarzy serdecznego druha najpierw wyraz zdziwienia, a potem gniewu. |поблідшав|||||||вираз|||| Na domiar złego w tejże chwili do namiotu wsunęła się brzydka Indianka z czworgiem dzieci. |на додаток|||тій же||||впхнула||потворна|||чотирма ді| Marynarz zerknął na nich z ukosa i siląc się na spokój, rzekł: |поглянув||||косо||намагаючись||||

– Dziękuję ci, Czarna Błyskawico, za swaty. |||||сватів Faktycznie, niejeden może by się ucieszył, gdyby mu ofiarowano żonę od razu z całą rodziną. |||||потішився||||||||| Ale nie dla mnie ten rarytas. |||||делікатес Co bym robił z liczną familią na statku? ||||численною|сім'єю||кораблі Что я буду делать с большой семьей на борту? Żaden kapitan nie przyjąłby mnie do załogi. |||прийняв би|||команди Tak jak wy wolicie zginąć z bronią w ręku, niż dać się zamknąć w rezerwacie, tak i ja wolę umrzeć, niż za cenę nędznego żywota wziąć babę z dzieciakami. ||||||зброєю|||||||||||||померти||||жахливого|життя|||| Nic z tego, czerwonoskóry brachu!

– Więc blada twarz odmawia? |||відмовляє – zapytał Czarna Błyskawica.

– Jak amen w pacierzu, nic z tego nie będzie – zapewnił go bosman. |||молитві|||||||| – Może teraz powiedziałbyś mi nareszcie, czego wy właściwie ode mnie chcecie? |||||||власне||| Napadacie spokojnego człeka na stepie, a kiedy broni swego życia, to zaraz wtykacie mu squaw z dzieciakami lub grozicie stryczkiem. нападаєте||людину||||||||||втискаєте||||||погрожуєте|смертною пет Вы нападаете на мирного человека в степи, а когда он защищает свою жизнь, тут же приставляете к нему скво с детьми или угрожаете петлей.

– Postępujemy według naszych zwyczajów – odparł Czarna Błyskawica. – Mimo że poprzysięgliśmy śmierć wszystkim białym, chcieliśmy przyjąć odważną bladą twarz do naszego plemienia. ||присягнули||||ми хотіли|прийняти||блідою|||| Skoro jednak odrzucasz tę propozycję, zginiesz przy palu męczarni. ||відкидаєш||||||смерті на ст Czerwonoskórzy mężowie pamiętają wspaniałe czyny bladej twarzy, dlatego pozwolą mu umrzeć jak wielkiemu wojownikowi przystało. |||||блідого|||||||||належить Powolna śmierć umożliwi ci jeszcze raz złożyć dowód wielkiego męstwa. Повільна|||||||доказ великої муж|| Gdy już będziesz polował w Krainie Wiecznych Łowów, my specjalną pieśnią rozsławimy twoją niezwykłą odwagę. |||полювати||||||||прославимо||| Ugh, powiedziałem!

– Dajmy bladej twarzy czas do namysłu do wschodu słońca – odezwał się Pogromca Grizzly. дайте|||||роздумів||||||Погромця| – Może nasz brat Nah'tah ni yez'zi zechce jeszcze porozmawiać ze swoim przyjacielem. – Dobrze, niech Nah'tah ni yez'zi porozumie się z jeńcem – zgodził się wódz. |||||порозумі|||полоненим||| – Jutro przed wschodem słońca dowiemy się, co blada twarz wybrała: życie czy śmierć! |||||||||обрала||| Ugh!

– Czekajcie sobie, dokąd chcecie – mruknął marynarz. ||куди||| – Mnie tam już wszystko jedno. Nie słyszałem, żeby nieboszczyk kiedykolwiek spóźnił się na swój pogrzeb! ||||коли-небудь|запізнився||||похорон

Straż wyprowadziła bosmana z namiotu narad. охорона|вивела|||| Охранники вывели старшину из палатки для совещаний.