×

We gebruiken cookies om LingQ beter te maken. Als u de website bezoekt, gaat u akkoord met onze cookiebeleid.

image

Tomek na wojennej ścieżce - Alfred Szklarski, Porwanie

Porwanie

Minęły dwa tygodnie od rodeo. Tomek i bosman, zaproszeni przez wodza Długie Oczy, wybrali się w kilkudniowe odwiedziny do rezerwatu Apaczów Mescalero. Obydwaj mieli nadzieję, że teraz wreszcie nadarzy się okazja do omówienia misji zleconej przez Hagenbecka. Pobyt wypoczynkowy w Nowym Meksyku dobiegał końca. Najdalej za trzy lub cztery tygodnie zamierzali wyruszyć z panią Allan i Sally w drogę powrotną do Europy. Mając na uwadze koniec wakacji, Tomek postanowił się porozumieć z Indianami w celu zorganizowania grupy objazdowej.

Podczas przydługiej nieobecności Tomka Sally codziennie udawała się po kilka razy na pobliski pagórek, aby wyjrzeć na drogę, czy przypadkiem obaj przyjaciele nie powracają na ranczo.

Był gorący, słoneczny ranek. Pani Allan i Sally zrywały owoce w odległym zakątku sadu. Tego dnia Sally zaledwie dwukrotnie wybiegła na wzgórze, a tymczasem Tomek i bosman mogli powrócić w każdej chwili, toteż wkrótce zaniechała zrywania owoców.

– Mamusiu, pobiegnę spojrzeć na drogę! – zawołała.

– Może już wracają.

– Dobrze, dobrze, mój niespokojny duchu, tylko nie siedź zbyt długo i weź ze sobą Dinga – odparła matka z uśmiechem.

Pani Allan powróciła do przerwanej na chwilę pracy, rozmyślając o swym domu w dalekiej Australii. Po raz pierwszy opuściła męża na tak długi czas. Zastanawiała się więc, jak też daje sobie bez niej radę. Niepokoiła się, czy słońce przypadkiem nie wypaliło pastwisk, co w Australii nie było rzadkością, obliczała, ile to zaległych prac czeka na nią w domu. Z zadowoleniem rozmyślała o zbliżającym się wyjeździe do Anglii. Gdy tylko ulokuje Sally u krewnego, natychmiast będzie mogła ruszyć w drogę powrotną.

Tymczasem Sally ciągnęła Dinga za ucho i beztrosko biegła na wzgórze. Przez pewien czas spoglądała na drogę, osłaniając dłonią oczy, lecz niebawem uwagę jej zwróciło zabawne zwierzątko, przypominające budową ciała żabę.

Była to tak zwana rogowa ropucha amerykańska[38]. Jak twierdził Tomek, stanowiła ona swego rodzaju osobliwość fauny północnomeksykańskiej. Tomek wielokrotnie już pokazywał jej te zwierzątka i wyjaśniał, że są one w Ameryce odpowiednikiem australijskich molochów[39].

[38] Bufo americanus – gatunek płaza, rodzi w jednym miocie około dwudziestu czterech młodych.

[39] Moloch straszliwy (Moloch horridus) jest jaszczurką z rodziny agamowatych; całe ciało ma pokryte kolczastymi wyrostkami skóry, sterczącymi na głowie jak rogi. Zwierzątko leżące w krzakach przypomina do złudzenia kolczastą gałąź.

Zwierzątko, należące do rodziny legwanów, miało płaski tułów w kształcie tarczy długości około piętnastu centymetrów, pokryty kolczastymi łuskami, szczególnie dużymi na głowie, a mniejszymi na krótkim ogonie. Poruszało się bardzo niezgrabnie, jak na szczudłach, wbrew przysłowiowej zwinności pokrewnych jaszczurek. Szeroki, obwisły tułów przeszkadzał mu zapewne w ściganiu zdobyczy lub łowieniu fruwających w powietrzu much, toteż ropuchy te żywiły się tylko powolnymi i niezgrabnymi owadami, które nieledwie same wpadały im do pyska. Owa wstrzemięźliwość w jedzeniu, wynikająca z powolności ruchów, stała się przyczyną rozpowszechnionego wśród krajowców mniemania, że ropuchy rogowe żywią się powietrzem.

Sally przyglądała się zwierzątku, gdyż nieczęsto można je było dostrzec z powodu piaskowoszarej z brunatnymi plamami ochronnej barwy ciała[40]. Już uprzednio postanowiła zabrać na pamiątkę dla stryja w Anglii jedną taką ropuchę. Wielu kolonistów wysyłało łatwo oswajające się zwierzątka, opakowane w pudełko między dwiema grubymi warstwami waty, swym krewnym w Europie, aby trwożliwe mieszczuchy przeraziły się na widok niesamowitej „gadziny”. Teraz Sally zastanawiała się, czy nie warto byłoby od razu schwytać ropuchę. Nie była jednak pewna, jak należy tego dokonać, ponieważ bezbronne zwierzątka w razie niebezpieczeństwa wydzielały z oczu i nosa krople krwi, która rozpryskiwała się nieraz na kilka centymetrów wokoło. Wprawdzie Tomek zapewniał ją, że człowiekowi nic z tego powodu nie grozi, lecz mimo to nie była całkowicie przekonana, czy „jad” ten jest zupełnie nieszkodliwy. Słyszała bowiem od stryja Allana, iż u salamander i ropuch gromadzą się w gruczołach umiejscowionych bezpośrednio za głową wydzieliny, często trujące. [40] Zdolność do ochronnego maskowania się zwierzęcia przed wrogiem przez upodabnianie się kształtem, barwą, deseniem do otoczenia nazywamy mimetyzmem, np. podobieństwo patyczaków do uschniętych gałązek, skrzydeł niektórych motyli do liści. Typowym przykładem są kameleony, które mogą w każdej chwili zmienić swą barwę. Odmianą mimetyzmu jest mimikra, to znaczy upodabnianie się osobników gatunków bezbronnych do gatunków zdolnych do obrony, np. niektórych motyli i muchówek do os, węży niejadowitych do jadowitych. Dingo również z dużym zainteresowaniem obserwował dziwne zwierzątko, lecz Sally przytrzymywała go za obrożę.

Nagle Dingo uniósł łeb, zastrzygł uszami, po czym zastygł w bezruchu, pilnie nasłuchując. Zachowanie psa zwróciło uwagę Sally, dopiero jednak po długiej chwili usłyszała odległy jeszcze, głuchy tętent koni.

Bez chwili zastanowienia pobiegła na wzgórze; pies dużymi susami podążył za nią. Zaledwie znalazła się na szczycie, ujrzała obłok kurzawy toczący się z północy po stepowej drodze.

– To na pewno Tommy i bosman, nareszcie wracają! – zawołała.

W miarę jak obłok kurzawy się przybliżał, Sally biegła naprzeciw coraz wolniej. Czyżby przyjaciele jej wracali w tak licznym towarzystwie? Coraz wyraźniej w tumanie kurzawy uwidaczniały się liczne końskie łby i ciemne twarze jeźdźców.

Sally wiedziała, iż Tomek zamierzał zabrać z sobą do Europy grupę Indian. Pomyślała, że załatwiwszy pomyślnie sprawę, przyprowadzał zwerbowanych czerwonoskórych.

Przystanęła na drodze.

Na widok samotnej dziewczynki jeźdźcy wstrzymali konie. Po chwili już otaczała ją gromada Indian. Sally przyglądała im się zdumionym wzrokiem. Teraz dopiero spostrzegła swą pomyłkę. Nie było wśród nich Tomka ani bosmana, a dziwni Indianie różnili się wyglądem od Indian zamieszkujących najbliższy rezerwat. Cera niskich, wątło zbudowanych mężczyzn nie była miedzianego koloru, lecz brunatnoszara. Jedynie twarde jak druty, czarne o niemal niebieskawym odcieniu włosy, kwadratowe twarze i małe oczy przypominały Indian amerykańskich. Odzież ich także była odmienna. Nosili koszule i luźne spodnie z cienkiej bawełny, a niektórzy oprócz tego narzucili na siebie pstre zarape, to jest ręcznie tkane wełniane pledy z otworem na głowę, zdobione symetrycznie rozmieszczonymi figurami geometrycznymi na wzór nawahskich koców. Na głowach mieli duże, słomiane kapelusze.

Wszyscy byli uzbrojeni. W rękach trzymali flinty starego typu bądź nowoczesne karabiny. Niewielu tylko miało pasy z rewolwerami, lecz za to każdy z nich posiadał długi nóż i lasso.

Dziwni Indianie zagadali do Sally w nieznanym języku. Dziewczynka milczała wylękniona.

Naraz od strony rancza rozległy się strzały i donośny wrzask. Teraz Sally przestraszyła się nie na żarty. Cóż to wszystko mogło oznaczać? Na odgłos strzałów jeźdźcy krzyknęli przeraźliwie. Jeden z nich pochylił się z konia ku dziewczynce i szybkim, zręcznym ruchem uniósł ją w górę. Dingo natychmiast rzucił się na niego, lecz inni jeźdźcy zaczęli tłuc psa grubymi pejczami. Oślepione razami, ogłuszone zwierzę chwytało ostrymi kłami ludzi i konie, ale dzielna obrona na wiele się nie zdała.

Po krótkiej chwili, otrzymawszy w głowę silne uderzenie kolbą karabinu, wierny Dingo padł na ziemię.

Przerażona, lecz jednocześnie oburzona do głębi Sally biła pięściami i drapała trzymającego ją przed sobą na koniu Indianina. Widząc to, inny jeździec ściągnął z siebie zarape i zarzucił je na szamoczącą się dziewczynkę. Zawinięta wraz z głową w gruby, cuchnący koc, Sally nie mogła już wołać o pomoc. Silne, żylaste ręce przytrzymywały ją na końskim grzbiecie. Jeźdźcy ruszyli galopem. Musieli znajdować się tuż przy ranczu, ponieważ strzały stały się bardzo bliskie. Przez krótką chwilę Sally mniemała, że stryj Allan odbije ją teraz. Były to złudne nadzieje. Strzały ucichły, a Indianie uwozili ją w nieznane. Słychać było tylko trzaskanie z biczów, kwik oraz rżenie pędzonych koni.

Sally już nie zdawała sobie sprawy z tego, jak długo trwała ta opętana jazda. Koc tłumił jej krzyki i płacz, spowijał mocno ręce. W końcu na pół uduszona zamilkła, nieczuła na to, co się z nią dzieje.

* Sally odzyskiwała przytomność. Otrząsnęła się, czując w ustach jakiś wstrętny płyn cuchnący zgniłymi jajami. Uniosła głowę. Z obrzydzeniem wypluła piekący napój.

Teraz dopiero spostrzegła, że nie siedzi już na koniu, lecz leży pod drzewem na rozciągniętym na ziemi zarape. Kilka niskich postaci pochylało się nad nią, a jedna z nich z manierki wlewała właśnie do jej ust piekący, cuchnący napój.

Sally odwróciła głowę w bok.

– Dajcie mi trochę wody – szepnęła.

Ciemne postacie porozumiewały się między sobą, po czym ktoś podał jej kubek wody. Sally chciwie go opróżniła.

„A więc ten straszny dzień już minął, jest noc” – pomyślała.

Na granatowym niebie migotały roje gwiazd. Znajdowali się w jakimś głębokim jarze. Rosnące tu olbrzymie kaktusy przybierały w mroku nocy niesamowite kształty. Obok słychać było nikły szmer płynącego strumyka.

Indianie szwargotali teraz raźniej. Ich szare twarze nie miały już tak bezwzględnego, okrutnego wyrazu. Sally usiadła, a wtedy podano jej pożywienie.

– Señorita, tortilla – odezwał się jeden z Indian, kładąc przed nią kawałek placka i pasek suszonego mięsa.

Na migi pokazywał jej, żeby jadła, ale Sally nie była pewna, czy wypada przyjąć pokarm od wrogów. Teraz nie miała już wątpliwości, że porwali ją Indianie meksykańscy, którzy napadli na ranczo stryja Allana. Musieli to być Meksykanie, gdyż różnili się od Indian północnoamerykańskich rysami twarzy, ubiorem i mową. Podczas kilkunastotygodniowego pobytu na pograniczu zdążyła się już nauczyć kilku hiszpańskich słów i wiedziała, że Meksykanie przeważnie mówią po hiszpańsku.

Inne dziewczynki w wieku Sally może by mdlały po dojściu do takiego wniosku. Należy jednak pamiętać, że mała Australijka była córką pioniera, wychowaną w dzikim i surowym kraju; przeżyła już niejedno w swych rodzinnych stronach, toteż teraz potrafiła opanować strach i myśleć jak osoba nawykła do niebezpieczeństw.

Najbardziej dręczyła ją nieświadomość co do losów matki i stryja. W chwili napadu matka znajdowała się w odległym zakątku sadu, zajęta zbieraniem owoców. Indianie jak nawałnica przetoczyli się przez ranczo. Sally miała nadzieję, że zanim nadbiegła matka zwabiona krzykiem i strzałami, mogło już być po wszystkim. Stryj Allan nie rozstawał się ze swymi rewolwerami; tak rozsądny, opanowany człowiek nie wdałby się w beznadziejną walkę z przeważającymi liczebnie napastnikami. Może więc szczęśliwie uniknął niebezpieczeństwa, skoro Indianie pospiesznie opuścili ranczo, natrafiwszy na zdecydowany opór. Jeżeli tak było, to przecież stryj wezwie na pomoc Tomka i bosmana, a może nawet i wojsko, by razem z nimi ruszyć w pościg.

Sally, pokrzepiona na duchu takim rozumowaniem, martwiła się już tylko o wiernego Dinga. Widziała na własne oczy, jak bezlitośni Meksykanie porzucili go skatowanego na drodze.

Właśnie jeden z tych okrutników podsuwał jej niemal pod nos kawałek placka.

– Señorita, tortilla – zachęcał, mlaskając językiem.

Sally spojrzała na niego jakby wyrwana z głębokiego snu. Indianin wykrzywiał kwadratową twarz w uśmiechu, by zachęcić ją do jedzenia.

Tortilla pachniała przyjemnie. Sally była głodna, poza tym doszła do wniosku, że chcąc doczekać odsieczy, nie może odmawiać przyjmowania pokarmu. Wzięła więc z rąk Indianina zachwalaną mlaskaniem tortillę i ugryzła kawałek. Tortilla okazała się zwykłym plackiem kukurydzianym pieczonym na węglach. Smakował jej, nawet gdy strząsnęła z niego czerwony, piekący pieprz, którym był posypany. Sally zjadła tortillę, po czym zabrała się do cienkiego, długiego paska suszonego mięsa.

Po tym skromnym posiłku ułożyła się na zarape do snu. Bolały ją wszystkie kości, oczy zamykały się ze zmęczenia. Z niespokojnej drzemki zerwała się na jękliwe wycie kojota. Przypomniało ono Sally biednego Dinga, więc zapłakała cicho, tuląc głowę do grubego koca.

Zaledwie zdążyła trochę pospać, zbudziło ją lekkie szarpnięcie za ramię. Otworzyła oczy. Na niebie wciąż jeszcze błyszczały gwiazdy. Tymczasem Meksykanie byli już przygotowani do dalszej drogi. Niski Indianin wziął znów Sally przed siebie na konia, lecz tym razem pozostawiono jej pewną swobodę ruchów. Noc była chłodna, więc Sally samorzutnie owinęła się grubym zarape, wysuwając głowę przez wycięty w środku otwór.

Indianie stale popędzali wierzchowce. Sally domyśliła się, że pragną się jak najszybciej oddalić od rancza, by uniknąć pościgu. Mimo przynaglania niewypoczęte należycie konie wlokły się dość wolno.

Gwiazdy blakły. Z mroku nocy wyłaniał się słoneczny dzień. Strome dotąd zbocza długiego, krętego parowu zaczęły się obniżać, aż w końcu wyjechali na rozległy step. Teraz dopiero Sally zorientowała się w liczebności bandy – było ich dwudziestu dwóch. Poprzedniego dnia, gdy oddalali się od rancza, Sally wyraźnie słyszała świst batów, którymi kowboje popędzają stado bydła lub tabun koni. Obecnie nigdzie jednak nie mogła dostrzec luźno idących rumaków. Rozmyślania nad tym niezrozumiałym faktem przerwał jej głos Indianina jadącego na czele kawalkady. Jeźdźcy natychmiast się zatrzymali. Wyciągnęli szyje i niespokojnie patrzyli w kierunku północnym. Sally z trudem stłumiła okrzyk radości. Ukosem przez step zbliżał się do nich szybko znaczny oddział jeźdźców. Niepewność na twarzach Indian wskazywała, iż mógłby to być nadciągający pościg.

Serce w piersi Sally tłukło się niespokojnie. Indianie wyjmowali broń, lecz z twarzy ich niczego nie można było wyczytać.

„Ho, ho, stryj i Tommy zapędzą w kozi róg tych chuderlaków” – gorączkowo myślała Sally.

Przywódca opuścił nagle dłoń, którą osłaniał oczy przed blaskiem słonecznym, spokojnie powiesił karabin na łęku siodła i zawołał coś do swych towarzyszy. Ruszyli znowu.

Sally omal się nie rozpłakała, widząc już z bliska kawalkadę jeźdźców. Byli to Indianie meksykańscy; wiedli na lassach najlepsze wierzchowce stryja Allana. Na samym przedzie znajdowała się wspaniała klacz Nil'chi. Z największą obawą Sally wypatrywała, czy przypadkiem w nadciągającej grupie Indian nie ujrzy swych najbliższych jako jeńców. Na szczęście nowa banda składała się tylko z czerwonoskórych. Obydwie połączone grupy liczyły teraz około pięćdziesięciu ludzi. Powoli Sally zaczynała rozumieć ich taktykę. Otóż napadli na ranczo z dwóch stron jednocześnie – z północy i południa. Sally została pochwycona przez jeźdźców przybyłych z północy, podczas gdy grupa południowa splądrowała ranczo. Manewr ten zastosowali Meksykanie dla wprowadzenia w błąd osadników amerykańskich. Któż mógłby posądzać Meksykanów o urządzenie napadu, skoro pozornie przybyli z głębi terytorium Stanów Zjednoczonych? Również po napadzie powrócili na stronę meksykańską dwiema oddzielnymi grupami, aby utrudnić pościg. Sally doszła do wniosku, iż rozumowanie jej jest trafne.

Tymczasem kawalkada dotarła niebawem w górzystą okolicę. Kopyta koni głucho dudniły po kamienistym gruncie. Przez jakiś czas Indianie pospiesznie kluczyli po skalistych kanionach, ale było już zupełnie widoczne, że coraz mniej obawiają się pościgu – kamieniste podłoże uniemożliwiało tropienie.

Późnym wieczorem zatrzymali się w mrocznym kanionie na nocny postój. Zdenerwowana Sally nie mogła zasnąć. Czy przyjaciele zdołają ją odnaleźć i oswobodzić? Któż potrafi odszukać ślady w skalistych górach?

Długo przed świtem Meksykanie znów ruszyli w drogę. Około południa znaleźli się na skraju gór. Ku zachodowi ciągnęła się preria upstrzona kaktusami. Kilku Indian odłączyło się od bandy i popędziło ku widocznym na horyzoncie smużkom dymów. Sally domyśliła się, że muszą się tam znajdować jakieś domostwa. Dlaczego jednak odjeżdżający zabrali klacz Nil'chi i pięć innych koni?

Pozostali Indianie rozłożyli się biwakiem. Palili tytoń w glinianych fajeczkach, popijali swą ulubioną pulque, produkowaną ze sfermentowanych owoców agawy, której wstrętny smak Sally poznała na pierwszym postoju, i rozkoszowali się odpoczynkiem. Dziewczynka z trudem przełknęła kawałek tortilli; rozmyślała o swym smutnym położeniu. Indianie zachowywali się zupełnie swobodnie i nawet nie zwracali na nią uwagi.

Po kilku godzinach grupka Indian powróciła z tajemniczej wyprawy. Przywiedli mocno objuczone konie, ale nie było wśród nich Nil'chi. Indianie zaraz zebrali się na uboczu. Po krótkiej naradzie zwinęli obozowisko i ruszyli na południe. Jedyną roślinność stanowiły tutaj kaktusy o tysiącznych kształtach, agawy oraz miotlaste juki. W górze kołowały sępy, łakomie wypatrujące żeru. W świecie owadów nieurodzajnej krainy przede wszystkim królowały koniki polne. W zadziwiający sposób przypominały suche gałązki krzewu podobnego do mirtu, którym się żywiły. Pełno tu było również dużej, zielonej szarańczy o pstrych skrzydłach, dziwnych chrząszczy, rozmaitych mrówek i wielkich żółtych motyli. Na tym suchym stepie rozłożyli się na noc. Sally ogarnęła niezmierna tęsknota za matką i najbliższymi. Popłakiwała cicho, aż chóralne ćwierkanie świerszczy ukołysało ją do snu.

Minęło kilka godzin. Naraz Sally zbudziła się. Usiadła na posłaniu. Ogniska niemal już wygasły, a Indianie, nie zważając na chłód nocy, spali, głośno chrapiąc. Sally owinęła się w zarape, po czym skulona próbowała zasnąć z powrotem. W pobliżu rozległ się kwik koni. Sally zaczęła się zastanawiać, czy nie warto by skorzystać ze sprzyjających warunków i spróbować ucieczki. Zaraz jednak pojęła bezsensowność pomysłu. Dokąd miała uciekać? Nie orientowała się w okolicy, a przecież w tej chwili nie mogła liczyć na niczyją pomoc. Jeżeli nawet ucieknie teraz, to Indianie i tak ją odnajdą. Wtedy już będą pilnować lepiej, a może nawet zwiążą? Nie, nie, nie chciała do tego dopuścić. Później na pewno dowie się w jakiś sposób, w którym kierunku znajduje się ranczo stryja Allana i, dzięki swobodzie ruchów, skorzysta z najlepszej okazji do ucieczki.

Z ciężkim westchnieniem przymknęła oczy. Przypomniała sobie, jak to przyjemnie było na ranczu stryja. Co też on teraz porabia? Czy matka bardzo rozpacza? Dlaczego Tommy i bosman tak długo nie przychodzą z pomocą? Czy zdołają odnaleźć ślady napastników w tych skalistych kanionach? Tyle miała wątpliwości, więc dla pociechy myślała, ilu to niezwykłych czynów dokonali jej przyjaciele. Potrafili przecież tropić nieznane, dzikie zwierzęta w mrocznych dżunglach i ujarzmiali je z łatwością, na pewno więc nie zrażą się trudnościami pościgu za porywaczami. Ach, gdyby Dingo, ten wierny i kochany Dingo żył, na pewno by przyprowadził przyjaciół nawet przez skaliste kaniony!

W tej chwili gdzieś na stepie ozwało się wycie kojotów, a potem… Sally zaczęła bacznie nasłuchiwać. Zdawało się jej bowiem, iż usłyszała chrapliwe szczeknięcie Dinga. Czyżby się myliła? Na stepie znów się rozległ dziwnie znajomy głos. Niskie, początkowo chrapliwe tony stawały się coraz wyższe, aż w końcu zmieniły się w przeraźliwe skowyczenie. Nie, to nie był kojot! Sally dobrze znała jego grobowe, przeciągłe wycie. To natomiast, co przed chwilą usłyszała, było głosem australijskiego psa.

Podniecona zerwała się na równe nogi. Indianie spali kamiennym snem. Minęła długa chwila. Już Sally zaczęła przypuszczać, iż uległa złudzeniu, aż naraz ciche, chrapliwe szczeknięcie powtórzyło się w pobliskich kaktusach.

Sally rozejrzała się po obozowisku. Wokół rozbrzmiewało regularne chrapanie Indian. Wysunęła się z zarape, po czym, stąpając ostrożnie, zbliżyła się ku zaroślom. Zaledwie w nie wkroczyła, przypadł do niej włochaty cień. Dziewczynka opadła na kolana i drżącymi rękoma objęła kark swego ulubieńca. Zapłakała, gdy szorstki jęzor dotknął jej twarzy.

– Mój kochany, mój najdroższy Dingo! Och, jak się cieszę, że cię nie zabito… – szeptała, ściskając psa.

Było zbyt ciemno, aby mogła mu się przyjrzeć, więc tylko rękoma zaczęła przesuwać po jego ciele, szukając śladów po razach indiańskich pejczów. Dotykiem wyczuwała strupy zakrzepłej krwi na jego sierści.

Ciemność nocy oszczędziła Sally przykrego widoku. Dingo wyglądał okropnie. Skóra, poprzecinana biczami, pokryta była dopiero co zakrzepłą krwią. Od lewego oka aż do karku widniała na jego głowie szeroka rana. Płowe boki psa głęboko się zapadły, pewnie od chwili napadu jeszcze nic nie jadł. Banda Indian szybko umykała, toteż Dingo nie miał czasu na poszukiwanie pożywienia. Zaledwie zdążył pochłeptać trochę wody w napotykanych strumykach. Teraz utrudzone stworzenie położyło się na ziemi obok klęczącej dziewczynki.

Sally pomyślała, że Dingo musi być bardzo wygłodzony. Podeszła do obozowiska. Obok wygasłych ognisk nie brak było pozostałości po kolacji Indian. Z łatwością znalazła kilka kawałków tortilli i suszonego mięsa. Podała to wszystko czworonożnemu przyjacielowi, by zaspokoił przynajmniej pierwszy głód.

Sally rozmyślała przez cały czas, co Indianie powiedzą, ujrzawszy psa. Nie, nie, do tego nie wolno dopuścić. Przecież jeżeli Dingo potrafił odnaleźć jej ślad, to i pościg mógł się znajdować w pobliżu. Widok Dinga zmusiłby Indian do zwiększenia czujności, a może by go zabili, obawiając się, że sprowadzi im pogoń na kark.

Tak rozumując, Sally zaczęła szeptać i nakazywać psu, że musi powrócić w step, aby Indianie go nie spostrzegli. Dingo przekrzywił łeb, od czasu do czasu dotykał ozorem twarzy dziewczynki. Naraz któryś z Indian poruszył się. Sally czym prędzej wróciła do ogniska. Jakież było jej zdziwienie i radość zarazem, gdy Dingo powlókł się za nią kilka kroków, lecz nie przekroczył linii krzewów. Wychylił tylko płowy łeb zza kaktusa, czujnym wzrokiem przyjrzał się pogrążonym jeszcze we śnie Indianom, po czym znikł z powrotem w zaroślach.

Sally odetchnęła z ulgą.

Learn languages from TV shows, movies, news, articles and more! Try LingQ for FREE

Porwanie викрадення Kidnapping Похищение

Minęły dwa tygodnie od rodeo. пройшло|||| Tomek i bosman, zaproszeni przez wodza Długie Oczy, wybrali się w kilkudniowe odwiedziny do rezerwatu Apaczów Mescalero. ||||||||вирушили||||візит до|||| Том и боцман, приглашенные вождем Длинные Глаза, отправились на несколько дней в заповедник апачей Мескалеро. Obydwaj mieli nadzieję, że teraz wreszcie nadarzy się okazja do omówienia misji zleconej przez Hagenbecka. |||||нарешті|надасться||||обговорення||порученій|| Pobyt wypoczynkowy w Nowym Meksyku dobiegał końca. відпочинок|відпочинковий||||| Najdalej za trzy lub cztery tygodnie zamierzali wyruszyć z panią Allan i Sally w drogę powrotną do Europy. ||||||намірювалися|||||||||повернення|| Mając na uwadze koniec wakacji, Tomek postanowił się porozumieć z Indianami w celu zorganizowania grupy objazdowej. |||||||||||||||туристичної груп

Podczas przydługiej nieobecności Tomka Sally codziennie udawała się po kilka razy na pobliski pagórek, aby wyjrzeć na drogę, czy przypadkiem obaj przyjaciele nie powracają na ranczo. |досить трив|відсутності|||||||||||пагорб||виглянути||||||||повертаються||

Był gorący, słoneczny ranek. |||ранок Pani Allan i Sally zrywały owoce w odległym zakątku sadu. ||||зривали|||віддаленому|| Tego dnia Sally zaledwie dwukrotnie wybiegła na wzgórze, a tymczasem Tomek i bosman mogli powrócić w każdej chwili, toteż wkrótce zaniechała zrywania owoców. |||||||на пагорб|||||||||||тому ж||припинила|зривання|

– Mamusiu, pobiegnę spojrzeć na drogę! |я побіжу|подивитися|| – zawołała.

– Może już wracają. |вже|повертаються

– Dobrze, dobrze, mój niespokojny duchu, tylko nie siedź zbyt długo i weź ze sobą Dinga – odparła matka z uśmiechem. |||неспокійний|дух|||сиди|||||||||||

Pani Allan powróciła do przerwanej na chwilę pracy, rozmyślając o swym domu w dalekiej Australii. ||||перерваній|||||||||| Po raz pierwszy opuściła męża na tak długi czas. Zastanawiała się więc, jak też daje sobie bez niej radę. Niepokoiła się, czy słońce przypadkiem nie wypaliło pastwisk, co w Australii nie było rzadkością, obliczała, ile to zaległych prac czeka na nią w domu. ||||||||||||||она подсчитывала||||||||| ||||||випалило|пасовищ||||||рідкістю|вираховув|||незавершених|||||| Она беспокоилась, не выжгло ли солнце случайно пастбища, что в Австралии не редкость, и подсчитывала, сколько накопившейся работы ждет ее дома. Z zadowoleniem rozmyślała o zbliżającym się wyjeździe do Anglii. ||думала||||поїздці|| Gdy tylko ulokuje Sally u krewnego, natychmiast będzie mogła ruszyć w drogę powrotną. ||влаштує||||одразу ж||||||повернення Как только она найдет Салли у родственников, то сразу же сможет двигаться дальше.

Tymczasem Sally ciągnęła Dinga za ucho i beztrosko biegła na wzgórze. |||||||безтурботно|||пагорб Тем временем Салли потянула Динга за ухо и беззаботно побежала вверх по склону. Przez pewien czas spoglądała na drogę, osłaniając dłonią oczy, lecz niebawem uwagę jej zwróciło zabawne zwierzątko, przypominające budową ciała żabę. ||||||закриваючи||||незабаром|||привернуло||тваринка||будовою||жабу

Była to tak zwana rogowa ropucha amerykańska[38]. Jak twierdził Tomek, stanowiła ona swego rodzaju osobliwość fauny północnomeksykańskiej. |||являла собою|||||| Tomek wielokrotnie już pokazywał jej te zwierzątka i wyjaśniał, że są one w Ameryce odpowiednikiem australijskich molochów[39]. |неодноразово|||||||пояснював||||||аналогом||молохів

[38] Bufo americanus – gatunek płaza, rodzi w jednym miocie około dwudziestu czterech młodych. жаба|американський|вид|амфібія|народжує|||плоді||||

[39] Moloch straszliwy (Moloch horridus) jest jaszczurką z rodziny agamowatych; całe ciało ma pokryte kolczastymi wyrostkami skóry, sterczącymi na głowie jak rogi. Молох жах|жахливий||жахливий||ящірка|||агамових||||покрито|колючими вирост|||що стирчать|||| Zwierzątko leżące w krzakach przypomina do złudzenia kolczastą gałąź. |лежачий||||||колюча|

Zwierzątko, należące do rodziny legwanów, miało płaski tułów w kształcie tarczy długości około piętnastu centymetrów, pokryty kolczastymi łuskami, szczególnie dużymi na głowie, a mniejszymi na krótkim ogonie. |принадлежащее|||игуан (1)|||||||||||покрытый||чешуями||||||||| ||||ігуанів||плоске ті|тіло|||щит|||п’ятнадця|||колючими лус|лусками|особливо великими|||||меншими|||хвості Poruszało się bardzo niezgrabnie, jak na szczudłach, wbrew przysłowiowej zwinności pokrewnych jaszczurek. переміщалося||||||палицях|в суперечність|прислівниковій|спритності|родинних|ящірок Он двигался очень неуклюже, словно на ходулях, вопреки пресловутой ловкости родственных ящериц. Szeroki, obwisły tułów przeszkadzał mu zapewne w ściganiu zdobyczy lub łowieniu fruwających w powietrzu much, toteż ropuchy te żywiły się tylko powolnymi i niezgrabnymi owadami, które nieledwie same wpadały im do pyska. |обвислий|тіло|заважав||напевно||полюванні|здобичі|||літаючих в||||тому ж|жаби||живилися|||повільними||незграбними|комахами||ледве самі||падали||| Owa wstrzemięźliwość w jedzeniu, wynikająca z powolności ruchów, stała się przyczyną rozpowszechnionego wśród krajowców mniemania, że ropuchy rogowe żywią się powietrzem. такая|воздержание||||||||||||||||||| Ця|стриманість|||||||||причиною|поширеного|||думки||рогаті жаб||||

Sally przyglądała się zwierzątku, gdyż nieczęsto można je było dostrzec z powodu piaskowoszarej z brunatnymi plamami ochronnej barwy ciała[40]. |||||||||побачити|||пісковосір||коричневими пля||захисного|| Już uprzednio postanowiła zabrać na pamiątkę dla stryja w Anglii jedną taką ropuchę. ||вирішила||||||||||жабу Wielu kolonistów wysyłało łatwo oswajające się zwierzątka, opakowane w pudełko między dwiema grubymi warstwami waty, swym krewnym w Europie, aby trwożliwe mieszczuchy przeraziły się na widok niesamowitej „gadziny”. ||||||||||||||ваты||||||||||||| |||||||||коробка|||товстими|шарів ватних|||родичам||||лякливі|міщани|перелякалися||||неймовірної |плазуном Многие колонисты отправляли легко приручаемых животных, упакованных между двумя толстыми слоями ваты, своим родственникам в Европу, чтобы пугливые горожане приходили в ужас при виде жуткой "рептилии". Teraz Sally zastanawiała się, czy nie warto byłoby od razu schwytać ropuchę. ||думала||||||||піймати|жабу Nie była jednak pewna, jak należy tego dokonać, ponieważ bezbronne zwierzątka w razie niebezpieczeństwa wydzielały z oczu i nosa krople krwi, która rozpryskiwała się nieraz na kilka centymetrów wokoło. |||||||||беззахисні||||||||||||||||||| Wprawdzie Tomek zapewniał ją, że człowiekowi nic z tego powodu nie grozi, lecz mimo to nie była całkowicie przekonana, czy „jad” ten jest zupełnie nieszkodliwy. хоча||||||||||||||||||||||||нешкідливий Słyszała bowiem od stryja Allana, iż u salamander i ropuch gromadzą się w gruczołach umiejscowionych bezpośrednio za głową wydzieliny, często trujące. [40] Zdolność do ochronnego maskowania się zwierzęcia przed wrogiem przez upodabnianie się kształtem, barwą, deseniem do otoczenia nazywamy mimetyzmem, np. podobieństwo patyczaków do uschniętych gałązek, skrzydeł niektórych motyli do liści. Typowym przykładem są kameleony, które mogą w każdej chwili zmienić swą barwę. Odmianą mimetyzmu jest mimikra, to znaczy upodabnianie się osobników gatunków bezbronnych do gatunków zdolnych do obrony, np. niektórych motyli i muchówek do os, węży niejadowitych do jadowitych. |||||||саламандри||жаби|збираються|||залозах|розташованих||||секрети||отруйні|здатність||захисного|||||||||||малюнком||оточення||міметизм||схожість|палицьок||сухих гіл|гілочок|||метеликів|||типовим приклад|||хамелеони|||||||||варіантом|||мімікрія|||||особин||беззахисних|||здатних до обор|||||метеликів||мухи||ос||неотруйних|| Dingo również z dużym zainteresowaniem obserwował dziwne zwierzątko, lecz Sally przytrzymywała go za obrożę. ||||||||||тримала|||повідок

Nagle Dingo uniósł łeb, zastrzygł uszami, po czym zastygł w bezruchu, pilnie nasłuchując. ||підняв||підняв в||||застигнув|||уважно|прислухаюч Zachowanie psa zwróciło uwagę Sally, dopiero jednak po długiej chwili usłyszała odległy jeszcze, głuchy tętent koni. поведінка||привернуло|||||||||віддалений|ще||тупіт коней|

Bez chwili zastanowienia pobiegła na wzgórze; pies dużymi susami podążył za nią. ||роздумів|||пагорб|||кроками|попрямував|| Zaledwie znalazła się na szczycie, ujrzała obłok kurzawy toczący się z północy po stepowej drodze. |||||побачила||пилу пилу|що котиться|||||степовій|

– To na pewno Tommy i bosman, nareszcie wracają! |||||||повертаються – zawołała.

W miarę jak obłok kurzawy się przybliżał, Sally biegła naprzeciw coraz wolniej. |міру|||пиловий|||||||повільніше Czyżby przyjaciele jej wracali w tak licznym towarzystwie? хіба||||||численному| Coraz wyraźniej w tumanie kurzawy uwidaczniały się liczne końskie łby i ciemne twarze jeźdźców. ||||пиловидний|виявлялися||численні||голови||||

Sally wiedziała, iż Tomek zamierzał zabrać z sobą do Europy grupę Indian. ||||планував||||||| Pomyślała, że załatwiwszy pomyślnie sprawę, przyprowadzał zwerbowanych czerwonoskórych. ||вирішивши|успішно||приведе||

Przystanęła na drodze. зупинилася||

Na widok samotnej dziewczynki jeźdźcy wstrzymali konie. Po chwili już otaczała ją gromada Indian. |||оточувала||| Sally przyglądała im się zdumionym wzrokiem. ||||здивованим|поглядом Teraz dopiero spostrzegła swą pomyłkę. ||||помилку Nie było wśród nich Tomka ani bosmana, a dziwni Indianie różnili się wyglądem od Indian zamieszkujących najbliższy rezerwat. |||||||||||||||||резервата Cera niskich, wątło zbudowanych mężczyzn nie była miedzianego koloru, lecz brunatnoszara. шкіра|низьких|тонка|збудованих||||мідного|||коричнево-с Jedynie twarde jak druty, czarne o niemal niebieskawym odcieniu włosy, kwadratowe twarze i małe oczy przypominały Indian amerykańskich. |жорсткі||дроти|||майже|блакитнуват|відтінку||квадратні||||||| Odzież ich także była odmienna. одяг|||| Nosili koszule i luźne spodnie z cienkiej bawełny, a niektórzy oprócz tego narzucili na siebie pstre zarape, to jest ręcznie tkane wełniane pledy z otworem na głowę, zdobione symetrycznie rozmieszczonymi figurami geometrycznymi na wzór nawahskich koców. |сорочки||вільні|||тонкої|бавовни|||||накинули|||пестре|пестрая на|||власноручно||вовняні|пледи||отвіром для|||оздоблені||||||зразок|навахських|ковриків Na głowach mieli duże, słomiane kapelusze. ||||солом'яні|

Wszyscy byli uzbrojeni. W rękach trzymali flinty starego typu bądź nowoczesne karabiny. |||рушниці||||сучасні|гвинтівки Niewielu tylko miało pasy z rewolwerami, lecz za to każdy z nich posiadał długi nóż i lasso. Невелика кіль|||пояси|||||||||володів||||

Dziwni Indianie zagadali do Sally w nieznanym języku. ||заговорили||||| Dziewczynka milczała wylękniona. ||перелякана

Naraz od strony rancza rozległy się strzały i donośny wrzask. раптом|||||||||крик Teraz Sally przestraszyła się nie na żarty. ||перелякалася|||| Cóż to wszystko mogło oznaczać? Na odgłos strzałów jeźdźcy krzyknęli przeraźliwie. |звук||||жахливо Jeden z nich pochylił się z konia ku dziewczynce i szybkim, zręcznym ruchem uniósł ją w górę. |||||||||||вмілим||підняв||| Dingo natychmiast rzucił się na niego, lecz inni jeźdźcy zaczęli tłuc psa grubymi pejczami. |одразу ж|||||||||бити|||палицями Oślepione razami, ogłuszone zwierzę chwytało ostrymi kłami ludzi i konie, ale dzielna obrona na wiele się nie zdała. осліплене|разами|оглушене||хапало||зубами|||||смілива|оборона|||||виявилася мар

Po krótkiej chwili, otrzymawszy w głowę silne uderzenie kolbą karabinu, wierny Dingo padł na ziemię. ||||||||прикладом г|гвинтівки|вірний||пав||

Przerażona, lecz jednocześnie oburzona do głębi Sally biła pięściami i drapała trzymającego ją przed sobą na koniu Indianina. Перелякана||||||||кулаками||||||||| Widząc to, inny jeździec ściągnął z siebie zarape i zarzucił je na szamoczącą się dziewczynkę. |||||||||бросил|||барахтающуюся|| ||||зняв|||покривало||накинув|||що борсається|| Увидев это, другой всадник снял с себя забрало и набросил его на захмелевшую девушку. Zawinięta wraz z głową w gruby, cuchnący koc, Sally nie mogła już wołać o pomoc. |||||толстый|вонючий|||||||| Завернута||||||поганий запах|ковдра|||||кликати|| Завернутая с головой в толстое, вонючее одеяло, Салли больше не могла звать на помощь. Silne, żylaste ręce przytrzymywały ją na końskim grzbiecie. |мускулисті||утримували||||спині коня Jeźdźcy ruszyli galopem. Musieli znajdować się tuż przy ranczu, ponieważ strzały stały się bardzo bliskie. Przez krótką chwilę Sally mniemała, że stryj Allan odbije ją teraz. ||||думала||||відштовхне|| Były to złudne nadzieje. ||помилкові| Strzały ucichły, a Indianie uwozili ją w nieznane. |вщухли|||||| Słychać było tylko trzaskanie z biczów, kwik oraz rżenie pędzonych koni. |||хлопання||батогів|крики||ржання|підганяних|

Sally już nie zdawała sobie sprawy z tego, jak długo trwała ta opętana jazda. ||||||||||||одержима| Koc tłumił jej krzyki i płacz, spowijał mocno ręce. |поглинав|||||обгортав|| Одеяло заглушало ее крики и плач, плотно укутывая ее руки. W końcu na pół uduszona zamilkła, nieczuła na to, co się z nią dzieje. |||||замовкла|байдужа до|||||||

* Sally odzyskiwała przytomność. |прийшла до т| Otrząsnęła się, czując w ustach jakiś wstrętny płyn cuchnący zgniłymi jajami. Вона отрях||||||огидний|рідину||гнилі яйця|яйцями Uniosła głowę. підняла| Z obrzydzeniem wypluła piekący napój. |огидою|виплюнула|пекучий|

Teraz dopiero spostrzegła, że nie siedzi już na koniu, lecz leży pod drzewem na rozciągniętym na ziemi zarape. ||||||||||||||розстеленому|||покривалі Только сейчас она заметила, что уже не сидит на лошади, а лежит под деревом на расстеленном на земле забрале. Kilka niskich postaci pochylało się nad nią, a jedna z nich z manierki wlewała właśnie do jej ust piekący, cuchnący napój. ||||||||||||фляги||||||пекучий|поганим| Над ней склонились несколько невысоких фигур, и одна из них как раз вливала ей в рот из фляги пенистый, вонючий напиток.

Sally odwróciła głowę w bok.

– Dajcie mi trochę wody – szepnęła.

Ciemne postacie porozumiewały się między sobą, po czym ktoś podał jej kubek wody. |фігури|переповідали|||||||||чашка| Sally chciwie go opróżniła. |задоволено||випила його

„A więc ten straszny dzień już minął, jest noc” – pomyślała.

Na granatowym niebie migotały roje gwiazd. |||мигали|| Znajdowali się w jakimś głębokim jarze. знаходилися|||||яру Rosnące tu olbrzymie kaktusy przybierały w mroku nocy niesamowite kształty. Зростаючі||величезні||приймали||темряві||неймовірні|форми Obok słychać było nikły szmer płynącego strumyka. |слышно||||| |||ледве чутний|шум|що тече|струмка

Indianie szwargotali teraz raźniej. Индейцы||| |шепотіли|тепер|гучніше Теперь индейцы проносились мимо с большим удовольствием. Ich szare twarze nie miały już tak bezwzględnego, okrutnego wyrazu. |||||||безжального|жорстокого| Sally usiadła, a wtedy podano jej pożywienie. ||||||їжу

– Señorita, tortilla – odezwał się jeden z Indian, kładąc przed nią kawałek placka i pasek suszonego mięsa. |плоский х||||||кладе||||пиріжок||стрічка||

Na migi pokazywał jej, żeby jadła, ale Sally nie była pewna, czy wypada przyjąć pokarm od wrogów. |||||||||||||приймати|їжу|| Teraz nie miała już wątpliwości, że porwali ją Indianie meksykańscy, którzy napadli na ranczo stryja Allana. ||||сумнівів||викрали||||||||| Musieli to być Meksykanie, gdyż różnili się od Indian północnoamerykańskich rysami twarzy, ubiorem i mową. Podczas kilkunastotygodniowego pobytu na pograniczu zdążyła się już nauczyć kilku hiszpańskich słów i wiedziała, że Meksykanie przeważnie mówią po hiszpańsku. |декількох||||встигла||||||||||||||

Inne dziewczynki w wieku Sally może by mdlały po dojściu do takiego wniosku. |||||||блідли||доходженні|||висновку Należy jednak pamiętać, że mała Australijka była córką pioniera, wychowaną w dzikim i surowym kraju; przeżyła już niejedno w swych rodzinnych stronach, toteż teraz potrafiła opanować strach i myśleć jak osoba nawykła do niebezpieczeństw. |||||||дочкою||||||||пережила вже не||не одне||||місцях прож|тому ж||вміла|опанувати||||||звикла до||

Najbardziej dręczyła ją nieświadomość co do losów matki i stryja. |мучила||неусвідомлен|||долі||| W chwili napadu matka znajdowała się w odległym zakątku sadu, zajęta zbieraniem owoców. |||||||віддаленому||||| Indianie jak nawałnica przetoczyli się przez ranczo. ||шторм|прокотилися||| Sally miała nadzieję, że zanim nadbiegła matka zwabiona krzykiem i strzałami, mogło już być po wszystkim. |||||||приманена|криком||||||| Stryj Allan nie rozstawał się ze swymi rewolwerami; tak rozsądny, opanowany człowiek nie wdałby się w beznadziejną walkę z przeważającymi liczebnie napastnikami. |||||||||розумний||||вдався б||||||переважаючими||нападниками Może więc szczęśliwie uniknął niebezpieczeństwa, skoro Indianie pospiesznie opuścili ranczo, natrafiwszy na zdecydowany opór. ||||||||покинули||зіткнувшись з||рішучий|опір Jeżeli tak było, to przecież stryj wezwie na pomoc Tomka i bosmana, a może nawet i wojsko, by razem z nimi ruszyć w pościg. ||||адже ж||покличе|||||||||||||||||переслідування

Sally, pokrzepiona na duchu takim rozumowaniem, martwiła się już tylko o wiernego Dinga. |підбадь||дусі|||переживала|||||вірного| Widziała na własne oczy, jak bezlitośni Meksykanie porzucili go skatowanego na drodze. |||||||||избитого|| |||||безжальні||покинули||побитого||

Właśnie jeden z tych okrutników podsuwał jej niemal pod nos kawałek placka. ||||жорстоких|підсовував||майже||||

– Señorita, tortilla – zachęcał, mlaskając językiem. |||покусывая| ||заохочував|попихуючи|

Sally spojrzała na niego jakby wyrwana z głębokiego snu. |подивилася||||вийнята||| Indianin wykrzywiał kwadratową twarz w uśmiechu, by zachęcić ją do jedzenia. |кривив|квадратне|||усмішці||заохотити|||

Tortilla pachniała przyjemnie. |приємно пахла| Sally była głodna, poza tym doszła do wniosku, że chcąc doczekać odsieczy, nie może odmawiać przyjmowania pokarmu. |||||||||хотя||||||| |||||||висновку||chcąc||підмоги|||відмовлятися|прийому|їжі Салли была голодна, к тому же она решила, что если хочет дождаться облегчения, то не может отказаться от еды. Wzięła więc z rąk Indianina zachwalaną mlaskaniem tortillę i ugryzła kawałek. |||||високо оцінен|з хрускотом|тортилью||укусила| Tortilla okazała się zwykłym plackiem kukurydzianym pieczonym na węglach. ||||||||вугіллі Smakował jej, nawet gdy strząsnęła z niego czerwony, piekący pieprz, którym był posypany. ||||вона струснула||||пекучий|перець||| Sally zjadła tortillę, po czym zabrała się do cienkiego, długiego paska suszonego mięsa. ||||||||тонкого||паличка||

Po tym skromnym posiłku ułożyła się na zarape do snu. |||||||зарапе|| |||їжі||||на покривалі|| Bolały ją wszystkie kości, oczy zamykały się ze zmęczenia. боліли|||||||| Z niespokojnej drzemki zerwała się na jękliwe wycie kojota. ||дремоти|прокинулася|||стогнучий|| Przypomniało ono Sally biednego Dinga, więc zapłakała cicho, tuląc głowę do grubego koca. ||||||||пригорнувши||||

Zaledwie zdążyła trochę pospać, zbudziło ją lekkie szarpnięcie za ramię. |встигла||||||потягування||плече Otworzyła oczy. Na niebie wciąż jeszcze błyszczały gwiazdy. ||досі||| Tymczasem Meksykanie byli już przygotowani do dalszej drogi. Niski Indianin wziął znów Sally przed siebie na konia, lecz tym razem pozostawiono jej pewną swobodę ruchów. ||||||||||||залишили їй|||| Noc była chłodna, więc Sally samorzutnie owinęła się grubym zarape, wysuwając głowę przez wycięty w środku otwór. ||холодна|||самостійно|обгорнула себе|||пончо|висунувши|||вирізаним|||отвір

Indianie stale popędzali wierzchowce. |постійно|підганяли| Sally domyśliła się, że pragną się jak najszybciej oddalić od rancza, by uniknąć pościgu. |додумалася||||||||||||переслідування Mimo przynaglania niewypoczęte należycie konie wlokły się dość wolno. |підштовх|недостатньо|||тягнулися|||

Gwiazdy blakły. |потьмя Z mroku nocy wyłaniał się słoneczny dzień. |темряви||виникав||| Strome dotąd zbocza długiego, krętego parowu zaczęły się obniżać, aż w końcu wyjechali na rozległy step. |досі|схили||кривого|долина|||знижуватися||||виїхали||| Доселе крутые склоны длинного извилистого пара стали отступать, пока наконец не вышли на простор степи. Teraz dopiero Sally zorientowała się w liczebności bandy – było ich dwudziestu dwóch. ||||||чисельності||||| Poprzedniego dnia, gdy oddalali się od rancza, Sally wyraźnie słyszała świst batów, którymi kowboje popędzają stado bydła lub tabun koni. ||||||||чітко|||батів|||поганяють||||| Obecnie nigdzie jednak nie mogła dostrzec luźno idących rumaków. Зараз|||||побачити|вільно|| Rozmyślania nad tym niezrozumiałym faktem przerwał jej głos Indianina jadącego na czele kawalkady. ||||||||||||колониї Jeźdźcy natychmiast się zatrzymali. |одразу|| Wyciągnęli szyje i niespokojnie patrzyli w kierunku północnym. Витягнули||||дивилися||| Sally z trudem stłumiła okrzyk radości. |||приглушила|крик| Ukosem przez step zbliżał się do nich szybko znaczny oddział jeźdźców. підходив|||||||||| Niepewność na twarzach Indian wskazywała, iż mógłby to być nadciągający pościg. невпевненість||обличчях|||||||наближаючий|переслідування

Serce w piersi Sally tłukło się niespokojnie. ||грудях||билося|| Indianie wyjmowali broń, lecz z twarzy ich niczego nie można było wyczytać. |виймали||||||||||зчитати

„Ho, ho, stryj i Tommy zapędzą w kozi róg tych chuderlaków” – gorączkowo myślała Sally. |||||загонять||козячий р|||худих хлопців||| "Хо-хо, дядя и Томми загонят этих тощих ребят в угол", - лихорадочно думала Салли.

Przywódca opuścił nagle dłoń, którą osłaniał oczy przed blaskiem słonecznym, spokojnie powiesił karabin na łęku siodła i zawołał coś do swych towarzyszy. Лідер|покинув||||закривав|||||||||підкові с||||||| Ruszyli znowu.

Sally omal się nie rozpłakała, widząc już z bliska kawalkadę jeźdźców. |навіть||||||||каравану| Byli to Indianie meksykańscy; wiedli na lassach najlepsze wierzchowce stryja Allana. ||||вели||ласах|||| Na samym przedzie znajdowała się wspaniała klacz Nil'chi. ||передній частині||||кобила| Z największą obawą Sally wypatrywała, czy przypadkiem w nadciągającej grupie Indian nie ujrzy swych najbliższych jako jeńców. ||тривогою||вичікувала||||що наближається||||побачить||||полонених Na szczęście nowa banda składała się tylko z czerwonoskórych. Obydwie połączone grupy liczyły teraz około pięćdziesięciu ludzi. |об'єднані|||||| Powoli Sally zaczynała rozumieć ich taktykę. ||починала||| Otóż napadli na ranczo z dwóch stron jednocześnie – z północy i południa. Отже|||||||||||півдня Sally została pochwycona przez jeźdźców przybyłych z północy, podczas gdy grupa południowa splądrowała ranczo. ||||||||||группа||| ||захоплена||||||||||пограбувала| Manewr ten zastosowali Meksykanie dla wprowadzenia w błąd osadników amerykańskich. ||застосували|||введення||помилку|поселенців| Этот маневр был использован мексиканцами, чтобы ввести в заблуждение американских поселенцев. Któż mógłby posądzać Meksykanów o urządzenie napadu, skoro pozornie przybyli z głębi terytorium Stanów Zjednoczonych? ||підозрювати|||влаштування||||||||| Również po napadzie powrócili na stronę meksykańską dwiema oddzielnymi grupami, aby utrudnić pościg. ||||||||окремими||||переслідування Sally doszła do wniosku, iż rozumowanie jej jest trafne. |||||міркування|||вірне Салли пришла к выводу, что ее рассуждения были здравыми.

Tymczasem kawalkada dotarła niebawem w górzystą okolicę. |колона|дотягнулася|незабаром||гірську| Kopyta koni głucho dudniły po kamienistym gruncie. ||глухо|глухо гуп||| Przez jakiś czas Indianie pospiesznie kluczyli po skalistych kanionach, ale było już zupełnie widoczne, że coraz mniej obawiają się pościgu – kamieniste podłoże uniemożliwiało tropienie. ||||поспішно|блукали|||каньйонах|||||очевидно||||боюються||переслідування||||слідування за

Późnym wieczorem zatrzymali się w mrocznym kanionie na nocny postój. |||||темному||||зупинку Zdenerwowana Sally nie mogła zasnąć. Розлючена|||| Czy przyjaciele zdołają ją odnaleźć i oswobodzić? ||||||визволити Któż potrafi odszukać ślady w skalistych górach?

Długo przed świtem Meksykanie znów ruszyli w drogę. ||світанком||||| Około południa znaleźli się na skraju gór. Ku zachodowi ciągnęła się preria upstrzona kaktusami. ||тянулась|||| |||||покрита| Kilku Indian odłączyło się od bandy i popędziło ku widocznym na horyzoncie smużkom dymów. ||відокремилося|||||помчали до||видимим|||| Sally domyśliła się, że muszą się tam znajdować jakieś domostwa. |додумалася||||||||оселі Dlaczego jednak odjeżdżający zabrali klacz Nil'chi i pięć innych koni? ||від'їжд||кобилу|||||

Pozostali Indianie rozłożyli się biwakiem. інші||||наметом Palili tytoń w glinianych fajeczkach, popijali swą ulubioną pulque, produkowaną ze sfermentowanych owoców agawy, której wstrętny smak Sally poznała na pierwszym postoju, i rozkoszowali się odpoczynkiem. |тютюн||глиняних|трубочках|попивали|||пульке|||ферментованих|плодів|агави|||смак|||||зупинці||||відпочинком Dziewczynka z trudem przełknęła kawałek tortilli; rozmyślała o swym smutnym położeniu. |||проковтнула||||||| Indianie zachowywali się zupełnie swobodnie i nawet nie zwracali na nią uwagi. |поводили себе||||||||||

Po kilku godzinach grupka Indian powróciła z tajemniczej wyprawy. ||||||||експедиції Через несколько часов группа индейцев вернулась из таинственной экспедиции. Przywiedli mocno objuczone konie, ale nie było wśród nich Nil'chi. привели||обтяжені||||||| Indianie zaraz zebrali się na uboczu. |||||на узбічч Po krótkiej naradzie zwinęli obozowisko i ruszyli na południe. |||згорнули|табір||||південь Jedyną roślinność stanowiły tutaj kaktusy o tysiącznych kształtach, agawy oraz miotlaste juki. |||||||формах|||мітловидні| W górze kołowały sępy, łakomie wypatrujące żeru. ||кружили||жадібно|випатруюч|їжі для їжі W świecie owadów nieurodzajnej krainy przede wszystkim królowały koniki polne. ||комах|бідної|||||сарана|сарана W zadziwiający sposób przypominały suche gałązki krzewu podobnego do mirtu, którym się żywiły. |досить дивний||||гілочки|кущ|||мирту||| Pełno tu było również dużej, zielonej szarańczy o pstrych skrzydłach, dziwnych chrząszczy, rozmaitych mrówek i wielkich żółtych motyli. |||||зеленой|саранчи||||||||||| Було багато||||||саранчі||пятнистих|крилах||жучків|різноманіт|мурах||||метеликів Na tym suchym stepie rozłożyli się na noc. ||сухому||||| Sally ogarnęła niezmierna tęsknota za matką i najbliższymi. |охопила|безмежна|нудьга|||| Popłakiwała cicho, aż chóralne ćwierkanie świerszczy ukołysało ją do snu. |||хорове||сверчків||||

Minęło kilka godzin. Naraz Sally zbudziła się. раптом||| Usiadła na posłaniu. ||на ліжку Ogniska niemal już wygasły, a Indianie, nie zważając na chłód nocy, spali, głośno chrapiąc. |майже|||||||||||| Sally owinęła się w zarape, po czym skulona próbowała zasnąć z powrotem. |завернулася|||покривало|||схилившись|||| Салли укуталась в зара, а потом свернулась калачиком, пытаясь снова заснуть. W pobliżu rozległ się kwik koni. ||||ржання|коней Sally zaczęła się zastanawiać, czy nie warto by skorzystać ze sprzyjających warunków i spróbować ucieczki. |||замислюватися|||||||сприятливих|умов||| Zaraz jednak pojęła bezsensowność pomysłu. |||безглузді|ідеї Dokąd miała uciekać? Куди|| Nie orientowała się w okolicy, a przecież w tej chwili nie mogła liczyć na niczyją pomoc. ||||||адже ж||||||||| Jeżeli nawet ucieknie teraz, to Indianie i tak ją odnajdą. Wtedy już będą pilnować lepiej, a może nawet zwiążą? ||||||||зв'яжуть Nie, nie, nie chciała do tego dopuścić. Później na pewno dowie się w jakiś sposób, w którym kierunku znajduje się ranczo stryja Allana i, dzięki swobodzie ruchów, skorzysta z najlepszej okazji do ucieczki. |||дізнається||||||||||||||||||||||

Z ciężkim westchnieniem przymknęła oczy. ||зітханням|заплющила| Przypomniała sobie, jak to przyjemnie było na ranczu stryja. Co też on teraz porabia? Czy matka bardzo rozpacza? |||переживає дуже Dlaczego Tommy i bosman tak długo nie przychodzą z pomocą? Czy zdołają odnaleźć ślady napastników w tych skalistych kanionach? ||||нападників|||| Tyle miała wątpliwości, więc dla pociechy myślała, ilu to niezwykłych czynów dokonali jej przyjaciele. ||сумніви|||втіхи||скільки||незвичайних|вчинків|вчинили|| У нее было столько сомнений, что в утешение она вспомнила о том, сколько необычных поступков совершили ее друзья. Potrafili przecież tropić nieznane, dzikie zwierzęta w mrocznych dżunglach i ujarzmiali je z łatwością, na pewno więc nie zrażą się trudnościami pościgu za porywaczami. ||||||||||укрощали||||||||||||| |адже ж|вистежувати|||||темних|||приручали||||||||злякаються|||переслідування||викрадачами Ach, gdyby Dingo, ten wierny i kochany Dingo żył, na pewno by przyprowadził przyjaciół nawet przez skaliste kaniony! ||||вірний||||||||привів би|||||

W tej chwili gdzieś na stepie ozwało się wycie kojotów, a potem… Sally zaczęła bacznie nasłuchiwać. ||||||пролунав||||||||уважно|прислухатися В этот момент где-то в степи раздался вой койота, а затем... Салли стала внимательно прислушиваться. Zdawało się jej bowiem, iż usłyszała chrapliwe szczeknięcie Dinga. |||||||гавкання| Czyżby się myliła? хіба||я помилялася Na stepie znów się rozległ dziwnie znajomy głos. ||||пролунав||| Niskie, początkowo chrapliwe tony stawały się coraz wyższe, aż w końcu zmieniły się w przeraźliwe skowyczenie. ||хрипкі||ставали|||||||змінилися|||жахливе|виюче ски Nie, to nie był kojot! Sally dobrze znała jego grobowe, przeciągłe wycie. |||||протяжне| To natomiast, co przed chwilą usłyszała, było głosem australijskiego psa. |однак||||||||

Podniecona zerwała się na równe nogi. |встала|||| Взволнованная, она вскочила на ноги. Indianie spali kamiennym snem. Minęła długa chwila. Już Sally zaczęła przypuszczać, iż uległa złudzeniu, aż naraz ciche, chrapliwe szczeknięcie powtórzyło się w pobliskich kaktusach. ||||||ілюзії||раптом|тихе|хрипке|гавкання|||||

Sally rozejrzała się po obozowisku. |оглянулася|||табір Wokół rozbrzmiewało regularne chrapanie Indian. |лунало||| Wysunęła się z zarape, po czym, stąpając ostrożnie, zbliżyła się ku zaroślom. вийшла|||покривало||||||||кущам Zaledwie w nie wkroczyła, przypadł do niej włochaty cień. |||вступила||||пухнастий| Dziewczynka opadła na kolana i drżącymi rękoma objęła kark swego ulubieńca. |упала||||тремтячими||обняла|шию|| Zapłakała, gdy szorstki jęzor dotknął jej twarzy. ||шорсткий|язик|торкнувся||

– Mój kochany, mój najdroższy Dingo! Och, jak się cieszę, że cię nie zabito… – szeptała, ściskając psa. |||||||||обіймаючи|

Było zbyt ciemno, aby mogła mu się przyjrzeć, więc tylko rękoma zaczęła przesuwać po jego ciele, szukając śladów po razach indiańskich pejczów. |||||||придивитися|||||пересувати|||||слідів||ударів||паличках інді Dotykiem wyczuwała strupy zakrzepłej krwi na jego sierści. |выявляла|||||| дотиком|відчувала|струпи|згортанню||||шерсті

Ciemność nocy oszczędziła Sally przykrego widoku. ||зберегла|||видовища Dingo wyglądał okropnie. ||жахливо Skóra, poprzecinana biczami, pokryta była dopiero co zakrzepłą krwią. |перекреслена|палицями|||||згущеною| Od lewego oka aż do karku widniała na jego głowie szeroka rana. |лівого||||шийка|||||| Płowe boki psa głęboko się zapadły, pewnie od chwili napadu jeszcze nic nie jadł. пухнасті|||||запалися|напевно||||||| Banda Indian szybko umykała, toteż Dingo nie miał czasu na poszukiwanie pożywienia. |||втікала|тому|||||||їжі Zaledwie zdążył pochłeptać trochę wody w napotykanych strumykach. |успел|||||| |встиг|попити||||зустрічаних| Teraz utrudzone stworzenie położyło się na ziemi obok klęczącej dziewczynki. ||||||||на колінах|

Sally pomyślała, że Dingo musi być bardzo wygłodzony. |||||||голодний Podeszła do obozowiska. підходила||табір Obok wygasłych ognisk nie brak było pozostałości po kolacji Indian. |згаслих|вогнищ||||залишків||| Z łatwością znalazła kilka kawałków tortilli i suszonego mięsa. ||||шматків|||| Podała to wszystko czworonożnemu przyjacielowi, by zaspokoił przynajmniej pierwszy głód.

Sally rozmyślała przez cały czas, co Indianie powiedzą, ujrzawszy psa. ||||||||побачивши| Nie, nie, do tego nie wolno dopuścić. Przecież jeżeli Dingo potrafił odnaleźć jej ślad, to i pościg mógł się znajdować w pobliżu. адже ж|||зміг||||||переслідування||||| Widok Dinga zmusiłby Indian do zwiększenia czujności, a może by go zabili, obawiając się, że sprowadzi im pogoń na kark. |||||збільшення|пильності||||||боячись|||||переслідування||на плечі

Tak rozumując, Sally zaczęła szeptać i nakazywać psu, że musi powrócić w step, aby Indianie go nie spostrzegli. ||||||наказувати||||||||||| Dingo przekrzywił łeb, od czasu do czasu dotykał ozorem twarzy dziewczynki. |похилив|||||||язиком|| Naraz któryś z Indian poruszył się. раптом||||| Sally czym prędzej wróciła do ogniska. ||якнайшвидше|повернулася|| Jakież było jej zdziwienie i radość zarazem, gdy Dingo powlókł się za nią kilka kroków, lecz nie przekroczył linii krzewów. |||||||||потягнувся||||||||перейшов||кущів Wychylił tylko płowy łeb zza kaktusa, czujnym wzrokiem przyjrzał się pogrążonym jeszcze we śnie Indianom, po czym znikł z powrotem w zaroślach. ||||||||||погружённым||||||||||| висунув||платиновий|||||пильним погляд|пильно дивився||погруженим|||||||||||

Sally odetchnęła z ulgą. |зітхнула||полегшенням