Dlaczego świeckich pogrzebów jest coraz więcej? – 7 metrów pod ziemią
Cześć, tu Rafał Gębura.
Jeśli jesteś głodny historii, po których nic już nie będzie takie samo,
polecam Ci moją książkę. Zajrzyj na:
i zamów swój egzemplarz.
Tymczasem zapraszam na wywiad.
Ja mam bardzo dużo tych świeckich pogrzebów, ja prowadzę bardzo dużo ceremonii.
Właściwie codziennie prowadzę pogrzeb.
To są pogrzeby ludzi bardzo inteligentnych
i w pełni świadomych. Ludzie wiedzą czego
chcą, czego oczekują.
Staram się, a przynajmniej moim założeniem od samego początku,
odkąd zaczęłam tą działalność, było to, aby
mój pogrzeb był zapamiętany, był inny
i był piękny.
Ja sama wielokrotnie, obserwując te osoby w czasie ceremonii,
mam łzy w oczach.
Jesteś mistrzem, a właściwie - mistrzynią świeckiej ceremonii
pogrzebowej. Czy pogrzeb może być piękny?
Tak, jestem od dwóch lat mistrzynią świeckiej
ceremonii pogrzebowej i moim założeniem
jest to, aby świecki pogrzeb
był piękny.
Pracując w branży pogrzebowej
od kilku lat, znam tą branżę,
wiem, jak wyglądają pogrzeby - pogrzeby katolickie
oraz pogrzeby świeckie.
I staram się, a przynajmniej moim założeniem od samego
początku, odkąd zaczęłam tą działalność, było to,
aby mój pogrzeb był zapamiętany,
był inny i był piękny.
Jak to osiągnąć?
Żeby pogrzeb był piękny, wymaga on
ciężkiej pracy. Wielu godzin
ciężkiej pracy; kontaktu z klientem,
z rodziną pogrążoną w żałobie.
Przeważnie ten kontakt jest
utrudniony w związku z tym, że
pogrzeby robię na skalę krajową.
I tak naprawdę większość z tych rodzin
rozmawia ze mną przez telefon.
I ta pierwsza rozmowa, ten pierwszy
kontakt ma dla mnie najistotniejsze znaczenie,
ponieważ ja tak naprawdę z góry wiem,
z kim mam do czynienia, jaka to jest rodzina,
w jakim charakterze poprowadzę ten pogrzeb.
Ja jestem troszkę psychologiem, który
stara się wgryźć
w rodzinę, w umysły
rodziny, w oczekiwania rodziny.
Zastanawiam się, co zrobić, żeby
to było dla nich wyjątkowe i piękne.
Czyli dzwonisz i wypytujesz o to, jaka to była osoba, tak?
W pierwszym momencie to jest...
Jeśli chodzi o mnie, to wygląda to w ten sposób, że
- organizacyjnie: mailowo
korespondujemy ze sobą. Pierwszy telefon od rodziny -
ja proszę o adres mailowy.
Wysyłam taki formularz, w którym są pytania
związane z danymi biograficznymi
zmarłego. Czyli wiek, data urodzenia...
Tak, i tak dalej, gdzie pracował,
zwykłe, jak ja to powiadam,
dane, których ja nie jestem sama w stanie stworzyć. I proszę o to,
aby dopisali resztę, co serce dyktuje.
A... To, co
dopisują, to nie musi być ściśle
poukładane interpunkcyjnie, że tak powiem,
stylistycznie, ortograficznie, gramatycznie i chronologicznie.
Tylko, żeby wyrzucili z siebie... Tak. Od tego jestem ja,
żeby to wszystko, co oni mają na myśli
było ubrane pięknie w słowa, miało serce,
i było
przyjemne w odsłuchiwaniu.
Żeby słuchacze, czyli uczestnicy pogrzebu,
czuli tą osobę, której nie ma, żeby oni zapamiętali
i nawet przypomnieli sobie te sytuacje, o których być może to oni zapomnieli.
A po tym pogrzebie
przychodzą i mówią, że właśnie taki był,
właśnie taka była i właśnie to chcieli
usłyszeć i taką będą pamiętać tą osobę.
Twoje przemówienie, twoja mowa jest jednym z takich podstawowych
elementów podczas takiego pogrzebu.
Co tam jeszcze się dzieje? W zależności od rodziny,
z którą mam do czynienia, czego oczekuje rodzina,
ja zawsze jestem dla rodziny, dla klienta.
To nie klient dostosowuje się do mnie, tylko ja
staram się sprostać jego oczekiwaniom. Może nie tak, że staram się,
ale robię wszystko, żeby był zadowolony.
Więc jeśli klienta życzeniem jest usłyszeć
17 utworów, bo były one
ulubionymi utworami zmarłego,
a są to utwory, na przykład
celtyckie,
bretońskie i tym podobne,
konkretne wykonania,
więc proszę ewentualnie o konkretny
link z wykonaniem,
żebym go mogła ściągnąć w tej akurat wersji,
którą sobie życzą. Dostosowuję muzykę,
dostosowuję oczekiwania klienta.
Nie mówię, że czegoś się nie da zrobić, bo ja...
Moim założeniem jest robić wszystko jak najlepiej, perfekcyjnie.
Więc gdyby zdarzyło się, że waham się w czymś
czy nie jestem w stanie tego zrobić bądź
może nie byłabym w stanie tego zrobić, to od razu
zastanawiam się, kto może mi w tym pomóc. Nie ma rzeczy niemożliwych.
Mój pogrzeb
ma być taki, jak go sobie wyobraża klient bądź osoba zmarła,
bo tak naprawdę, te pogrzeby,
pogrzeby świeckie,
są przeważnie wolą zmarłego.
A zmarły, który świadomie życzy sobie takiego pogrzebu,
to przeważnie świadomie też
wie, czego by chciał na tym pogrzebie, czego oczekuje.
Czyli miał to jakoś przemyślane, była rozmowa na ten temat.
W domu, w rodzinie. Tak. I ja
staram się dostosować do
wymagań rodziny.
Robię wszystko, żeby oni byli zadowoleni.
Przeważnie w takich przypadkach rodziny
życzą sobie również projekcje multimedialne.
Okej, czyli nie tylko muzyka, nie tylko
mowa, ale też
projekcja multimedialna. Tak.
Co się wyświetla, zdjęcia?
Zazwyczaj są to zdjęcia, są to wspomnienia rodzinne,
zdjęcia, na których zmarły... Ja wielokrotnie
powtarzam, że im więcej, tym lepiej.
W związku z tym, że to nam ociepla tą ceremonię.
Ja nawiązuję wówczas do tego, co
widzę na danym zdjęciu,
do tego, że, załóżmy, ten dziadek jest z wnukami,
prawnukami, jest z żoną. Są to zdjęcia ze ślubu,
które, jeśli oczywiście wiem, jaka była data ślubu,
podpisuję, opisuję,
dodaję imiona.
Są to zdjęcia z różnych miejscowości,
w których bywał - z wycieczek, wspólnych wyjazdów,
rodzinnych. Są to krajobrazy,
na przykład krajobraz, w którym mieszkał,
który kochał,
bo, załóżmy, był to cudzoziemiec.
Bo takie pogrzeby też mi się zdarzają, że są to
takie międzynarodowe. Jak ja to mówię ostatnio,
dwa pod rząd to było takie "love story".
Pogrzeby osób wychowanych w różnej...
w innej, zupełnie odmiennej kulturze,
w zupełnie innym świecie, w zupełnie innej
tradycji, obyczajach.
Oni przyjeżdżają do nas,
do Polski, bo tu chcą być pochowani.
Pochowani z tą swoją miłością życia
albo na ziemi miłości swojego życia
i, jak ja to podkreślam,
przy tego typu projekcji i sytuacjach,
że pokochał nie tylko
tą, załóżmy, Anię, Dorotkę
i tym podobnie, w zależności od imienia,
sytuacji, ale pokochał wraz z nią
naszą polską ziemię, w której będzie
spoczywała jego urna czy jego ciało,
bo często są to również trumny... Przylatują
do nas trumny, na przykład z Algierii,
Francji i...
Jest to dla mnie ogromny szacunek dla małżonka,
ale i dla nas, dla kraju. I wtedy staram się
pokazać, co zostawił i dlaczego
przyleciał, w czym zostaje,
gdzie zostawił swoje serce, część
swojego serca i gdzie zostaje jego serce na zawsze.
I pokazuję ten krajobraz, w którym był,
w którym się wychował i do którego przyleciał.
Czy takich świeckich pogrzebów jest dużo,
czy to jednak jest nisza?
Ta tendencja jest naprawdę wzrostowa,
natomiast na ten moment
ja mam bardzo dużo tych świeckich pogrzebów,
ja prowadzę bardzo dużo ceremonii. Właściwie codziennie
prowadzę pogrzeb.
Zdarza się, że prowadzę tych pogrzebów dwa
na dzień. Były też jednego dnia
także... Dałam radę poprowadzić trzy,
ale to już było naprawdę... Imiona się nie mieszały?
Jest to najistotniejsze,
aby przy ceremonii
pamiętać o tym właśnie imieniu.
Imiona się nie mieszają
pod warunkiem, że mam
zaprogramowane w głowie konkretne imię
do danego pogrzebu. Są sytuacje, w których
ja naprawdę myślę
(jeszcze w sytuacji, kiedy powiedziałam), czy ono było właściwe, choć
mam go w tekście. Natomiast
staram się od pierwszej sekundy
do ostatniej, dla mnie...
Każde słowo ważę.
Ja myślę, co mówię. Najistotniejszym
jest imię i nazwisko zmarłego, a przede
wszystkim jego imię, bo nazwisko czasami można by
pominąć. Natomiast nie mogę pozwolić
sobie na pomyłkę odnośnie imienia.
Jeśli chodzi o ilość tych pogrzebów...
No właśnie, mówisz, że jest ich coraz więcej.
One... Ilość wzrasta ze względu na
laicyzację społeczeństwa,
na świadomość społeczeństwa. I przede wszystkim
na tą tendencję
do zaprzestawania tym standardom,
ponieważ ludzie coraz bardziej świadomi, są świadomi, a przede wszystkim, tak jak już powiedziałam na początku,
większość ludzi, większość tych pogrzebów,
to są pogrzeby ludzi bardzo inteligentnych
i w pełni świadomych. Ludzie wiedzą,
czego chcą, czego oczekują.
W zależności od tego, czy jest to pogrzeb
osoby, która
naprawdę nie wierzyła,
była zupełnym ateistą,
czy jest to osoba, która, jak podkreśla, wierzyła w Boga,
ale nie wierzy po prostu w instytucję,
w tak zwaną instytucję "ksiądz".
I po prostu nie chcą uczestnictwa
księdza na tym pogrzebie, więc
jeśli chodzi o poprowadzenie takiego pogrzebu,
to włączam tam, na przykład element modlitwy.
Na... No tak, bo ludzie są wciąż wierzący...
Tak. i ja pytam. To znaczy, oczywiście ustalam to z rodziną -
czy ten pogrzeb będzie miał charakter czysto świecki,
czy wprowadzamy element modlitwy.
Element modlitwy, na przykład przy grobie.
I wtedy odmawiamy "Ojcze nasz",
"Wieczny odpoczynek". W większości tych pogrzebów
jest taka wola rodziny,
byłaby na to taka wola zmarłego
i wtedy się modlimy. Jeśli rodzina mówi,
że absolutnie nie, bo zmarły
naprawdę nie był osobą wierzącą albo
w swoim życiu wystarczająco się wymodlił
i dziś robimy ten pogrzeb czysto świeckim,
więc robimy go w atmosferze świeckiej.
Tendencja jest naprawdę wzrostowa.
W tym momencie są już
sytuacje, w których nie jestem w stanie zrobić wszystkich
pogrzebów. Niestety, nie jestem w stanie.
Ale są sytuacje, są już
zakłady pogrzebowe, które
robią wszystko. Może, powiem to właśnie tak,
żeby ten pogrzeb odbył się na przykład w dniu następnym,
żeby przekonać tą rodzinę, że jeśli chcą mieć jakość,
chcą mieć piękny i niezapomniany pogrzeb,
cudowną, ciepłą ceremonię
z pełną oprawą, z pełnym profesjonalizmem,
to zrobią wszystko,
żeby rodzina przełożyła ten pogrzeb
o jeden dzień... Żeby się nie spieszyć... Tak, żeby nam się...
Po prostu, mówiąc kolokwialnie,
nie dublowały te ceremonie
i żebym zdążyła dojechać, bo
są sytuacje, w których nawet w danym dniu, o godzinę,
nie jestem w stanie zaryzykować albo
po prostu wiem, że nie dojadę.
Bo trudno być na przykład
o 9.00 rano w Krośnie, a o godzinie
13.00 na drugim końcu
świętokrzyskiego. Jeździsz po całej Polsce. Tak,
ja jeżdżę po całej Polsce. Jakie sytuacje, podczas już samego pogrzebu,
są dla ciebie największym wyzwaniem, takim zawodowym,
gdzie czujesz, że musisz jednak wspiąć się na palce
i dać z siebie wszystko. Największym wyzwaniem...
To znaczy ja do każdego pogrzebu podchodzę ambicjonalnie
tak samo. Dla mnie jest to
pogrzeb, który muszę zrobić najlepiej jak potrafię. Natomiast nie ukrywam, że
wielkim wyzwaniem są dla mnie
pogrzeby
międzynarodowe, w których,
na przykład osoba,
którą chowam, mówiła po francusku.
I nie ukrywam, że języka francuskiego
nie uczyłam się, więc
jest to dla mnie wyzwanie, kiedy używam
masę zwrotów,
nazw instytucji, imion
nie tylko często, na przykład
francuskich, ale też jakichś regionalnych
francuskich. No tak, trzeba to poprawnie...
Trzeba to poprawnie wypowiedzieć, a przynajmniej starać się zrobić to poprawnie.
Są sytuacje, w których
odbywam, jak ja to mówię, dzień wcześniej korepetycje
z danego języka, żeby ten pogrzeb naprawdę był
poprowadzony na najwyższym poziomie, żeby ta rodzina,
która przyleci na ten pogrzeb, czuła,
że ja naprawdę włożyłam w to serce.
A gdzie te pogrzeby fizycznie się odbywają? To jest kaplica, to jest
cmentarz?
No bo nie kościół?
Fizycznie one odbywają się zazwyczaj
dwuetapowo.
Czyli w kaplicy
domu pogrzebowego bądź w kaplicy
cmentarnej, czasem w kaplicy prosektoryjnej,
w zależności od tego, jak nam tam sytuacja
na to pozwala.
Jeśli nie mamy do dyspozycji kaplicy bądź,
jeśli rodzina sobie nie życzy, a czasem zdarzają się takie sytuacje,
że rodziny proszą, aby ten pogrzeb odbył się przy grobie -
przy grobie rodzinnym czy przy kolumbarium,
wówczas rozpoczynam taki pogrzeb spod...
przeważnie spod bramy cmentarnej. Ustawiamy się pod bramą,
tworzymy kondukt, ja witam, przechodzimy
z muzyką w kondukcie do grobu czy
kolumbarium, przy którym rozpoczynamy całą
uroczystą ceremonię pogrzebową i dokonujemy pochówku
urny bądź trumny z ciałem zmarłego.
Aneta, jak ty sobie psychicznie z tym radzisz, czy ty
nie płaczesz na tych cmentarzach, po prostu?
Tyle ckliwych, pięknych historii, które musisz
opowiadać.
Zdarza się tak, że pisząc
pogrzeb, prawie płaczę.
I wtedy zastanawiam się
tak naprawdę, skąd
ja mam w sobie tyle pomysłów, tyle ciepła,
tyle tej empatii
i jak ja to robię
i jak ja to zrobię, żeby nie płakać.
Bo ja wiem, że słuchacze będą płakali
w odbiorze tego, co im przekazuję, natomiast...
odbierając to, co im przekazuję. Natomiast ja sama
wielokrotnie, obserwując te osoby,
w czasie ceremonii mam łzy w oczach.
Jak są ceremonie, na których rodziny
też uczestniczą i przemawiają,
bo sama o to proszę - czasami rodzina sama mówi, że
będą osoby, będzie córka czy tam wnuczka,
która będzie chciała coś powiedzieć - jak najbardziej,
cieszy mnie to. Ja w odpowiednim momencie
ustalam z rodziną, w odpowiednim momencie przemowy
proszę o zabranie głosu tą osobę
- czy wnuczkę, czy córkę. Jeśli są sytuacje, w których
rodzina mówi, że nie jest w stanie czegoś zrobić,
nie będzie w stanie powiedzieć... Wydusić z siebie kilku słów. Tak, więc...
ja wiem, ja czuję
na przykład, że ta rodzina strasznie cierpi
i ubolewa nad stratą, nie wiem, dziadka,
taty, mamy. Więc ja proszę o to, aby
ktoś napisał list, na przykład
wnuczka, która nie zdążyła przyjść ze szkoły,
dojść ze szkoły, jak... Dojechać do dziadka,
który pół godziny po tym, jak ona skończyła lekcje
zmarł. Więc co
taka wnuczka pisze? Pisze do tego dziadka,
że myślała, na przykład, że to będzie najwspanialszy piątek
w jej życiu,
ale... Bo, na przykład pan z geografii pierwszy raz w życiu
odpowiedział jej "dzień dobry".
I co? Doszła do domu i usłyszała od rodziców,
że dziadek nie żyje, że:
"ty, dziadku, zmarłeś, że nie ma cię już wśród nas".
I ona... Tą jej rozpacz,
ten jej żal ja przedstawiam. Ja staram się
dostosować swój głos, przemówić
do tego dziadka w tym momencie, kiedy ona...
(jego już nie ma)
...Powiedzieć to, czego nie zdążyła ta ukochana,
najdroższa jego wnuczka. Ta wnuczka, która nie jest
w stanie przemówić własnymi słowami,
ale napisała te słowa i ja odbijam...
Przekazuję to, co ona chciała powiedzieć.
Czy na podstawie tego, co dzieje się podczas pogrzebu,
na podstawie tego, jak zachowują się ludzie,
ty jesteś w stanie ocenić, jakim ktoś był człowiekiem?
Oczywiście, że tak. Przede wszystkim,
prozaicznie mówiąc, po ilości uczestników
pogrzebu. Po ich reakcjach,
po łzach w ich oczach, czasem łzach w oczach naprawdę
- z wyglądu - twardzieli, którzy stoją
i płaczą bądź mają przynajmniej czerwone
oczy pełne łez. Po tym, jak
ktoś, kto chce przemówić i przemawia,
nie potrafi tego do końca profesjonalnie zrobić,
mimo że jest profesjonalistą i występuje publicznie.
Bo głos mu się łamie, widać, że żegna
on cudownego szefa, przełożonego, dyrektora,
ale czasem też
zwykłą, prostą babcię, która
całe życie była właściwie dla
tych osób, dla tych najbliższych
zarówno babcią, jak i mamą w jednym.
Ona lepiła pierogi, dawała im serce.
Wychowała, oddała swoje życie.
Była cudowną, ciepłą, kochającą mamą
i babcią w jednym.
Czyli jednak warto być dobrym człowiekiem. Aneta, bardzo dziękuję
za spotkanie, dziękuję za rozmowę. Dziękuję.