ROZTERKI
Olek po raz kolejny analizował spotkania z Kaśką. Było ich zaledwie kilka, ale on miał wrażenie, że dla Kaśki znaczą one coś innego niż dla niego. Wczoraj przytulała się – aż za bardzo. Poza tym wybrała na spacer drogę koło domu Kamili. Niby… on sam też trochę chciał tamtędy przejść, ale… Z drugiej strony nie wiedział, co by zrobił, gdyby spotkał Kamilę. Bo o tym, że Kamila tam była i widziała, jak wygłupia się z Kaśką, Olek nie miał zielonego pojęcia.
Kaśka wydawała się inna niż Kamila. Ciągle potrzebowała komplementów. Stroiła się. To drażniło. Miał wrażenie, że go kokietuje na pokaz. Nie dlatego, żeby on – Olek – coś dla niej znaczył. Kaśka nie była radosna jak Kamila. Tamta Kamila z wakacji. Ta jego. W wesołości Kaśki kryła się jakaś próżność. A jedynym w niej, zdaniem Olka, „ludzkim” elementem, było utykanie po wypadku. Reszta zaś…
Sam nie wiedział, po co spotyka się z Kaśką. Co gorsza, Kaśka miała za chwilę do niego przyjść.
* * *
Kaśka przyszła przed czasem. Kiedy w przedpokoju wieszała kurtkę, uchyliły się drzwi i z głębi mieszkania wybiegła Malwina, która na widok gościa krzyknęła:
– Goryl! Dupek! Mój brat to dupek! I goryl!
– Malwina, uspokój się! – skarcił ją Olek zaczerwieniony aż po same uszy. Siostra nie pierwszy raz przynosiła mu wstyd.
– Jesteś dupek! – zawołała Malwina i pokazała mu język. – I goryl! Masz włosy pod pachami!
– Mamo! Zabierz Malwę! – zawołał Olek w głąb mieszkania.
Ale zajęta czymś w kuchni mama nie usłyszała jego prośby.
– Goryl! Włochaty goryl! Dupek! Du-u-pek! – wykrzykiwała Malwina i wskazując brata, wykonywała gesty, które miały zademonstrować stojącej w przedpokoju Kaśce rozmiary włosów pod pachami Olka.
– Malwa! – Olek krzyknął i rzucił się w kierunku siostry.
Ale ta szybko pokazała mu język i uciekła.
Kaśka z trudem stłumiła śmiech i weszła za Olkiem do jego pokoju.
* * *
Kamila szperała w internecie. W wyszukiwarkę na Wirtualnej Polsce wpisywała nazwiska ludzi z klasy i sprawdzała, jakie wyświetlają się informacje. Nie znajdowała na ogół nic, a jak coś już się pokazywało, to dotyczyło oczywiście zupełnie innych osób o takich samych imionach i nazwiskach. Dopiero kiedy wpisała „Aleksander Majewski”, pojawiła się strona sekcji dżudo, do której należał Olek. Kliknęła. Pokazały się jego zdjęcia. Patrzyła na nie przez chwilę. Sama nie wiedziała, po co tu zajrzała. Może dlatego, że dziś w szkole Kaśka opowiadała, jaka to jest szczęśliwa z Olkiem i mówiąc to, cały czas zerkała w jej kierunku? Mówiła, jak nosi ją na rękach. Jaki jest silny i muskularny. Tak jakby ona – Kamila – tego nie wiedziała. I pokazała coś jeszcze. Coś, co Kamilę zabolało bardziej niż wszystko do tej pory. Wisiorek. Taki sam jak ten, który ona kiedyś dostała.
„Zupełny brak klasy – pomyślała. – Ale co mnie to właściwie obchodzi?”. Wzruszyła ramionami i zamknęła okno w komputerze.
Na pulpicie pozostało migające okienko Gadu-Gadu, pokazujące, że do sieci podłączył się Wojtek. Kamila spojrzała, czy nadal widnieje napis, który widziała tu ostatnio, a który tak bardzo bolał. Był. Napis Pustak jest ignorowany kłuł w oczy. Kamila westchnęła ciężko.
„Spełnią się moje marzenia? Ciekawe jakie? – pomyślała. – Kiedy ja zupełnie nie wiem ani o czym marzę, ani o kim.”
Zadzwoniła do Małgosi, ale przyjaciółka była u Maćka. Tam Kamila iść nie chciała. I nie wiedziała, na co ma ochotę. Po raz kolejny nudziła się tak, że miała wrażenie, że te szare dni w jej życiu nigdy się nie skończą.
* * *
– Rany! Prędzej bym się spodziewał wygranej w totka niż ciebie – przyznał Maciek, kiedy otworzył drzwi i ujrzał za nimi Olka.
– Jesteś sam?
– Jest Małgosia. Uczymy się do egzaminu. To znaczy próbujemy się uczyć, bo idzie nam średnio na jeża. A co jest? – spytał, patrząc na kolegę, który jakby wahał się wejść czy nie wejść.
– Nic takiego…
– Wchodź! Nie będziesz chyba stał za drzwiami…
– Maciek! – Z głębi mieszkania słychać było głos mamy. – Zamykaj szybko drzwi, bo papuga jest poza klatką!
– Spoko, mamo! – krzyknął Maciek do mamy i szarpnąwszy kumpla za rękaw kurtki, wciągnął go do mieszkania.
Po chwili obaj chłopcy weszli do pokoju Maćka, gdzie siedziała pochylona nad książkami Małgosia.
– Fajna nauka – mruknął Olek i z triumfem na twarzy wprawnym ruchem wyciągnął spod sterty książek… planszę podróżnych scrabbli.
– Oj, weź… – żachnął się Maciek. – Mówiłem ci, że próbujemy się uczyć.
– Kto wygrywa?
Małgosia wzruszyła ramionami i wyraźnie niechętnie ruchem głowy wskazała na Maćka.
– Czy z Kaśką to na poważnie? – próbowała zmienić temat.
Kolejna przegrana w scrabble zaczynała ją wkurzać.
– Czy z Kaśką to na poważnie…? – Olek powtórzył pytanie i zamyślił się.
Nie chciał opowiadać o Kaśce. O tym, że wczoraj ni z gruchy, ni z pietruchy zrobiła mu scenę zazdrości o zdjęcie Kamili, które cały czas stało u niego na półce. Nie miała do tego prawa. Niczego jej nie obiecywał. Wygłupiali się, żartowali, a ona wyobraziła sobie więcej, niż należało. Chciała zagarnąć jak swoją własność. Ale teraz nie chciał o tym mówić – chciał spytać o Kamilę, choć zupełnie nie wiedział po co.
– No? – Małgosia nie dawała za wygraną.
Za wszelką cenę pragnęła uzyskać odpowiedź. Szczególnie dlatego, że Kamila nie dalej jak dziś po szkole pytała ją, czy Maciek nic nie mówił na temat Olka.
– Eee tam – odparł Olek. – Zwykła znajomość.
– Kaśka opowiada o tym jak o wielkiej miłości – stwierdziła Małgosia i zebrała klocki z literami do pudełka. – A ty…
– …odpowiadasz jak ta świnia: „Łiiiiii tam!” – rzucił wesoło Maciek, idąc w kierunku drzwi. Zatrzymał się w progu i spytał: – Znacie ten kawał? „Żona powiedziała do męża, że zachowuje się zupełnie jak świnia, a on na to: »Łiiiiii tam!«”. No, to zaraz wracam z herbatą. Chcecie z sokiem malinowym?
– Może być – odparł Olek i podszedł do stojącej na półce miniwieży.
W ciszy przeglądał stojące obok płyty. Małgosia też milczała.
– Nie chcesz powiedzieć, co z tą Kaśką? – odezwała się w końcu.
– Powiedziałem, że zwykła znajomość.
– Ona twierdzi co innego.
– Dlatego więcej się z nią nie spotkam – syknął Olek i zaczął gwałtowniej grzebać w płytach.
– Coś się stało? – Małgosia siliła się na obojętność, choć ciekawość ją zżerała.
– Nic – odparł Olek i włączył najnowszy krążek Jeden Osiem L.
– Kaśka dziś pokazywała wisiorek od ciebie… – Małgosia podeszła do biurka. – Taki sam jak ten, który dałeś Kamili – powiedziała i przez chwilę w milczeniu układała na kupkę zeszyty Maćka.
– Nie dałem jej żadnego wisiorka – odparował Olek. – Czy musimy mówić o Kaśce?
– A o czym chcesz mówić? – spytała Małgosia.
– Do jakich szkół idziecie?
– My z Maćkiem chcemy do Prusa lub Mickiewicza – odparła Małgosia. – Blisko.
– A… reszta klasy? Gdzie idzie? – Olek silił się na obojętność.
– Kaśka ci nie mówiła?
– Daj spokój z Kaśką – zniecierpliwił się. – Nie mówiła. Ona nie mówi o takich rzeczach. Zresztą znasz ją lepiej i dłużej niż ja.
– Większość idzie tam, gdzie my. Są tacy, co chcą do Śródmieścia albo dalej, na Pradze, do Władysława Czwartego… Ktoś szczególny cię interesuje? – spytała zaczepnie Małgosia.
– Nie. Tak pytam.
– A ty?
– Nie wiem jeszcze… Zobaczę, jak zdam egzamin.
– Na pewno zdasz dobrze. Kamila mówiła kiedyś, że jesteś najlepszym uczniem w klasie.
Olek nie odpowiedział. Zresztą po chwili wrócił Maciek z herbatą, sokiem i… papugą na ramieniu. Cała trójka zajęła się gwizdaniem i uczeniem ptaka melodii. O szkole, Kaśce, a tym bardziej Kamili, nie było już mowy.
* * *
„No to ładnie – myślał Olek, wracając autobusem do domu. – Ta wariatka chwali się jakimś wisiorkiem i mówi wszystkim, że to ode mnie”. Był zły. Na dodatek już wiedział, że o jego spotkaniach z Kaśką słyszała Kamila. I że… nie na wiele to się zdało – nie poczuła się o niego zazdrosna tak jak kiedyś o Michała. Olek zastanawiał się, czy zadzwonić do Kaśki i powiedzieć, że sobie nie życzy, by paplała takie brednie jak o tym wisiorku. Czy może dać spokój? Dopiero teraz spostrzegł, że nie zabrał komórki. Nieźle się zdenerwował. „Jeszcze tego brakowało” – mruknął i przyspieszył kroku.
Kiedy zdyszany wpadł do domu, rodzice oglądali Wiadomości. Zamknął cicho drzwi od swojego pokoju i usiadł przy biurku. Na blacie widniała karteczka napisana przez mamę:
Zapomniałeś telefonu. Dzwonił kilka razy, więc go wyłączyłam.
Olek wziął do ręki komórkę. Wystukał PIN i odsłuchał tylko jedną z siedemnastu wiadomości zostawionych mu przez Kaśkę, która bardzo chciała z nim pogadać. Ale o czym? Reszty wiadomości nie sprawdził. Tego, co Kaśka miała mu do powiedzenia, wcale nie był ciekaw.
* * *
Kamila skończyła rozmowę z Małgosią.
„Więc Kaśka znowu nakłamała” – pomyślała, odkładając słuchawkę. I nie wiedzieć czemu nagle poczuła wielką ulgę. A przecież dopiero co mówiła samej sobie, że Olek, Kaśka i wisiorek to nie jej sprawa…