×

Nós usamos os cookies para ajudar a melhorar o LingQ. Ao visitar o site, você concorda com a nossa política de cookies.

image

Wyspa skarbów - Robert Louis Stevenson, XXV. Zrywam korsarską banderę

XXV. Zrywam korsarską banderę

XXV. Zrywam korsarską banderę

Zaledwie zdobyłem oparcie na bukszprycie, gdy rozpuszczony kliwer na innej linie załopotał i wzdął się z łoskotem podobnym do huku działa. Okręt wykonawszy zwrot zatrząsł się aż po sam kil, za chwilę jednak, gdy wzdymały się jeszcze inne żagle, kliwer znów zatrzepotał i obwisł nieruchomo.

Wstrząs ten omal nie strącił mnie w morze; nie tracąc wiele czasu przeczołgałem się wzdłuż bukszprytu i głową w przód stoczyłem się na pokład.

Znalazłem się po nawietrznej stronie przedniego kasztelu, a grotżagiel, który jeszcze się wzdymał, zasłaniał przede mną sporą połać tylnego pokładu. Przed sobą nie widziałem żywej duszy. Deski, których nie zmywano od czasu buntu, były upstrzone licznymi śladami obłoconych stóp, a próżna butelka z ułamaną szyjką toczyła się jak żywa tam i z powrotem w szpygatach.

Naraz „Hispaniola” stanęła wprost pod wiatr. Kliwry znajdujące się poza mną zatrzeszczały głośno, ster zgrzytnął, cały okręt uniósł się zawrotnie i zatrząsł, w tej samej chwili grotreja przekrzywiła się, jedna z bras z turkotem przesunęła się w zbloczu, a oczom mym ukazała się osłonięta od wiatru część pokładu tylnego.

Spoczywali tam obaj strażnicy okrętu, bez wątpienia: człowiek w czerwonej szlafmycy leżał na wznak, sztywny jak drąg, z ramionami rozkrzyżowanymi na kształt krucyfiksu, pokazując zęby przez rozchylone wargi. Izrael Hands oparł się o burtę, z brodą na piersi, rozpostarłszy dłonie na pokładzie: jego twarz była pod opalenizną żółta jak gromnica.

Przez chwilę statek stawał dęba i boczył się jak narowisty koń. Żagle wzdymały się prężąc jedną brasę po drugiej; bumy kołysały się tam i sam, a maszt jęczał rozgłośnie. Co pewien czas nad burtą pojawiała się chmura mżących rozbryzgów, a żebra statku uderzały głucho o spiętrzone bałwany: o wiele cięższą przeprawę miał ten duży, olinowany okręt aniżeli moja nieoceniona, krzywa łódeczka domowej roboty, spoczywająca już na dnie morza.

Za każdym podskokiem szonera człowiek w czerwonej szlafmycy kiwał się na wszystkie strony, przy czym — co straszliwie wyglądało — mimo tej niewygodnej pozycji ani jego postawa, ani też grymas wyszczerzonych zębów nie ulegały żadnej zmianie. Natomiast Hands za każdym wstrząsem zdawał się coraz bardziej zapadać w sobie i obsuwać się na pokładzie; stopy jego ześlizgiwały się coraz niżej, tułów wciskał się w rufę, a twarz pomału nikła mi z oczu, aż w końcu nie widziałem już nic prócz jednego ucha i zwichrzonego kędziora bokobrodów.

Jednocześnie zauważyłem dokoła nich obu plamy czarnej krwi na deskach i zacząłem mieć pewność, że pozabijali się wzajemnie w pijackiej wściekłości.

Długo przypatrywałem się im ze zdziwieniem. Naraz, w chwili gdy okręt zachowywał się spokojnie, Izrael Hands obrócił się w bok i z cichym jękiem przekręcił się z powrotem do pozycji, w której ujrzałem go przedtem. Jęk, który świadczył o bólu i śmiertelnym osłabieniu, oraz kurczowe rozwarcie szczęk poruszyły mi serce. Lecz gdy przypomniałem sobie rozmowę podsłuchaną w beczce od jabłek, cała litość we mnie zgasła.

Postąpiwszy kilka kroków doszedłem do grotmasztu.

— Jak się miewamy, panie Hands! — odezwałem się szyderczo.

Łypnął ciężko oczyma i powiódł nimi wokoło, lecz był zanadto nieprzytomny, by okazać zdziwienie. Zdobył się na wykrztuszenie tylko jednego słowa:

— Gorzałki!

Przyszło mi na myśl, że nie należy tracić czasu, więc wymijając bum, który znowu potoczył się po pokładzie, cofnąłem się i zszedłem po schodach do kajuty.

Przedstawił się tu mym oczom nieład, który trudno sobie wyobrazić. Wszystkie zamknięte schowki porozbijano w poszukiwaniu mapy. Na podłodze, gdzie ci grubianie zasiedli pić lub naradzać się po włóczędze wśród mokradeł wokół obozowiska, spoczywała gruba warstwa błota. Ściany, biało malowane i otoczone złoconą obwódką, splamione były odciskami brudnych rąk. Tuziny pustych flaszek zderzały się ze sobą po kątach za każdym poruszeniem okrętu. Jedna z książek medycznych doktora leżała otwarta na stole, a połowę jej kartek wydarto — pewno do zapalania fajek. Lampa wisząca pośrodku rzucała jeszcze wokoło przyćmione światło, zakopcona i brunatna jak glina.

Zszedłem do piwnicy. Wszystkie beczki były opróżnione, a koło nich leżała ogromna ilość wypitych butelek. Z pewnością odkąd rozpoczął się bunt ani jeden z tych ludzi nie był nigdy trzeźwy.

Myszkując wszędzie, znalazłem butelkę z odrobiną gorzałki dla Handsa; dla siebie wyszperałem trochę sucharów, nieco marynowanych owoców, wielką porcję rodzynków i kawał sera. Wyszedłem z tym na pokład, złożyłem własne zapasy za trzonem steru, daleko poza zasięgiem podsternika, udałem się do zbiornika wody i napiłem się do syta; potem dopiero, nie wcześniej, dałem Handsowi gorzałkę.

Wypił pewno z kwaterkę, zanim odjął flaszkę od ust.

— Ach, do kroćset! — odezwał się — tego mi było trzeba!

Siedziałem już w swoim kącie i wziąłem się do jedzenia.

— Ciężka rana? — zapytałem go.

Chrząknął, a raczej zaszczekał.

— Gdyby ten doktor był na okręcie — wykrztusił — byłbym zdrów raz dwa, ale ja nie mam szczęścia, ja widzisz; taki to mój los! A co się tyczy tego niedołęgi, to już on trup na dobre! — dodał pokazując człowieka w czerwonej czapce. — To nie był marynarz. Gdzie mu tam! Ale skądeś ty się tu wziął?

— Mniejsza o to — odpowiedziałem — przybywam objąć okręt w swoje posiadanie, panie Hands, więc racz uważać mnie za swego kapitana do odwołania.

Spojrzał na mnie dość kwaśno, lecz nic nie rzekł. Na policzki jego wrócił nikły rumieniec. Mimo to łotr wciąż jeszcze wyglądał na bardzo chorego i wciąż jeszcze osuwał się bezwładnie w dół w miarę chybotania się okrętu.

— Przy sposobności podkreślę — ciągnąłem dalej — że nie zgodzę się na tę banderę, panie Hands. Pan pozwoli, że strącę ją z masztu. Lepiej żadna niż ta.

Wyminąwszy znów jeden z bumów podbiegłem do fansznura, ściągnąłem w dół przeklętą czarną banderę i zrzuciłem ją z okrętu.

— Boże zachowaj króla! — zawołałem wymachując czapką. — Na pohybel kapitanowi Silverowi!

Hands popatrzył na mnie hardo i chytrze, trzymając przez cały czas brodę na piersi.

— Zdaje mi się — odezwał się na koniec — zdaje mi się, kapitanie Hawkins, że chcesz teraz dostać się do brzegu. Pozwól, że porozmawiamy…

— Owszem — odparłem — z całą chęcią, panie Hands. Proszę mówić.

I wziąłem się znów do jedzenia z wielkim apetytem.

— Ten człowiek — rozpoczął wskazując lekkim ruchem głowy zwłoki — nazywał się O'Brien… zakamieniały Irlandczyk. On i ja rozwinęliśmy żagle zamierzając poprowadzić okręt z powrotem. Otóż on już nieżywy… martwy jak kłoda. Nie wiem, kto teraz potrafi kierować statkiem. Wiadomo, ty tego nie potrafisz, chyba że ci udzielę wskazówek. Więc słuchaj, ty mi dasz jeść i pić i jaką starą szmatę czy chustkę do przewiązania rany, ja zaś powiem ci, jak masz żeglować. W ten sposób skwitujemy się.

— Powiem ci jedno — odrzekłem. — Nie myślę wracać do przystani Kapitana Kidda. Chcę dostać się do Północnej Zatoczki i tam spokojnie wylądować.

— Aha, toś ty, ptaszku, spłatał nam tego figla! — krzyknął Hands. — Ale ja nie jestem takim skończonym durniem, za jakiego mnie masz! Mam oczy, a jakże. Próbowałem się stąd wydostać i nie udało mi się, a tyś mnie tu zwąchał. Północna Zatoczka? Owszem, nie mam już wyboru! Pomogę ci doprowadzić okręt do Doku Stracenia. Do kroćset! Zrobię to!

Słowa Handsa po trosze trafiły mi do przekonania. Zawarliśmy układ na poczekaniu. W ciągu trzech minut sprawiłem, że „Hispaniola” płynęła bez trudności z wiatrem wzdłuż wybrzeża Wyspy Skarbów, mając nadzieję opłynięcia cypla północnego jeszcze przed południem i dotarcia przed przyborem wody do Zatoki Północnej, gdzie mogliśmy bezpiecznie przybić do brzegu i oczekiwać, aż odpływ pozwoli nam na wylądowanie.

Następnie przymocowałem zwrotnicę steru, zszedłem na dół do mego własnego kufra i wydobyłem miękką jedwabną chusteczkę otrzymaną od matki. Z moją pomocą Hands przewiązał sobie wielką krwawiącą ranę w udzie, a gdy coś niecoś przekąsił i wychylił ze dwa kieliszki wódki, począł w widoczny sposób nabierać sił, wyprostował się i usiadł; mówił głośniej i wyraźniej, słowem, wyglądał pod każdym względem na zupełnie innego człowieka.

Wiatr sprzyjał nam zadziwiająco. Pędziliśmy z nim chyżo jak ptak; wybrzeże wyspy migało nam przed oczyma, a widok zmieniał się co chwilę.

Niebawem minęliśmy wyżynę i przejeżdżaliśmy obok płaskiej, piaszczystej okolicy z rzadka usianej karłowatymi sosnami; niezadługo i ją pozostawiliśmy poza sobą i okrążyliśmy skaliste wzgórze, które stanowi zakończenie wyspy na północy.

Byłem wielce dumny ze świeżo upieczonego dowództwa i rozkoszowałem się jasną, słoneczną pogodą oraz rozmaitością widoków na lądzie. Miałem teraz pod dostatkiem wody i różnych smakołyków, a sumienie, które poprzednio ostro mnie karciło za samowolne oddalenie się, uspokoiło się wielkością zdobyczy. Myślałem, że nie potrzebuję się już niczego obawiać oprócz oczu podsternika, które drwiąco ścigały mnie po pokładzie, i dziwnego uśmiechu, który pojawiał się nieustannie na jego twarzy. Był to uśmiech, który miał w sobie sporo bólu i zmęczenia — uśmiech posępnego, starego człowieka, lecz oprócz tego była szczypta szyderstwa i jakby cień zdrady w jego rysach, gdy ustawicznie i przebiegle śledził mnie w trakcie mych czynności.

Learn languages from TV shows, movies, news, articles and more! Try LingQ for FREE

XXV. Zrywam korsarską banderę XXV(1)||| XXV. Я срываю корсарский флаг XXV. Я зриваю корсарський прапор

XXV. Zrywam korsarską banderę

Zaledwie zdobyłem oparcie na bukszprycie, gdy rozpuszczony kliwer na innej linie załopotał i wzdął się z łoskotem podobnym do huku działa. ||опору||бухшприті|||клівер||||залопотів||піднявся|||||||гармати Я ледве встиг закріпитися на бушприті, як розчинений глісер на іншій жилці тріснув і роздувся з гуркотом, схожим на гарматний постріл. Okręt wykonawszy zwrot zatrząsł się aż po sam kil, za chwilę jednak, gdy wzdymały się jeszcze inne żagle, kliwer znów zatrzepotał i obwisł nieruchomo. Корабель, розвернувшись, здригнувся до самого кіля, але за мить, коли затріпотіли інші вітрила, глісер знову затріпотів і нерухомо обвиснув.

Wstrząs ten omal nie strącił mnie w morze; nie tracąc wiele czasu przeczołgałem się wzdłuż bukszprytu i głową w przód stoczyłem się na pokład. Удар||||||||||||прокрався|||бухшприт|||||||| Від удару мене ледь не вибило в море; не гаючи часу, я проповз по бушприту і скотився вниз головою на палубу.

Znalazłem się po nawietrznej stronie przedniego kasztelu, a grotżagiel, który jeszcze się wzdymał, zasłaniał przede mną sporą połać tylnego pokładu. |||||||||||||||||площа|заднього| Я опинився на навітряному боці форштевня, і грот, який все ще піднімався, затуляв від мене великий простір задньої палуби. Przed sobą nie widziałem żywej duszy. Я не бачив перед собою жодної живої душі. Deski, których nie zmywano od czasu buntu, były upstrzone licznymi śladami obłoconych stóp, a próżna butelka z ułamaną szyjką toczyła się jak żywa tam i z powrotem w szpygatach. ||не||||||покриті|численними||брудних|||порожня|||зіла|шийкою||||||||||шпигатах Дошки, які не мили з часів повстання, були всіяні численними брудними слідами ніг, а марна пляшка зі зламаним горлечком, наче жива істота, перекочувалася туди-сюди по гілках.

Naraz „Hispaniola” stanęła wprost pod wiatr. Одразу ж "Іспаньола" стала прямо проти вітру. Kliwry znajdujące się poza mną zatrzeszczały głośno, ster zgrzytnął, cały okręt uniósł się zawrotnie i zatrząsł, w tej samej chwili grotreja przekrzywiła się, jedna z bras z turkotem przesunęła się w zbloczu, a oczom mym ukazała się osłonięta od wiatru część pokładu tylnego. ||||||||загримів|||||крутонув|||||||грутеря|||||||туркотом||||зблоку||||||||||| В ту ж мить грот нахилився, одна з розкосів з брязкотом розсунулася, і моїм очам відкрилася частина кормової палуби, укрита від вітру.

Spoczywali tam obaj strażnicy okrętu, bez wątpienia: człowiek w czerwonej szlafmycy leżał na wznak, sztywny jak drąg, z ramionami rozkrzyżowanymi na kształt krucyfiksu, pokazując zęby przez rozchylone wargi. ||||||||||||||||палиця|||розкинутими|||расп'яття||||розкриті| Там, без сумніву, лежали обидва корабельні охоронці: чоловік у червоному халаті лежав на спині, застиглий, як брусок, з розкинутими, як у розп'яття, руками, показуючи зуби крізь розтулені губи. Izrael Hands oparł się o burtę, z brodą na piersi, rozpostarłszy dłonie na pokładzie: jego twarz była pod opalenizną żółta jak gromnica. |||||борт||бородою|||розпростерши||||||||засмаги|||громниця Ізраїль притулився до борту, опустивши підборіддя на груди, розкинувши руки на палубі: обличчя його було жовтим, як блискавка під засмагою.

Przez chwilę statek stawał dęba i boczył się jak narowisty koń. ||||на диби||бокував|||норовистий| Деякий час корабель стояв на носках і хитався, наче кінь, що рветься в бій. Żagle wzdymały się prężąc jedną brasę po drugiej; bumy kołysały się tam i sam, a maszt jęczał rozgłośnie. |||напружуючи|||||буму||||||||скрипів|гучно Вітрила здіймалися одна за одною, гики самі по собі гойдалися вперед-назад, а щогла голосно стогнала. Co pewien czas nad burtą pojawiała się chmura mżących rozbryzgów, a żebra statku uderzały głucho o spiętrzone bałwany: o wiele cięższą przeprawę miał ten duży, olinowany okręt aniżeli moja nieoceniona, krzywa łódeczka domowej roboty, spoczywająca już na dnie morza. ||||||||мжучих|||||ударяли|||спряжені|||||переправу||||олінований||||||||||||| Час від часу над бортом з'являлася хмара булькаючих бризок, і ребра корабля глухо билися об нагромаджені ідоли: для цього великого, обладнаного корабля переправа була набагато важчою, ніж для мого безцінного, кривого саморобного човна, що вже лежав на морському дні.

Za każdym podskokiem szonera człowiek w czerwonej szlafmycy kiwał się na wszystkie strony, przy czym — co straszliwie wyglądało — mimo tej niewygodnej pozycji ani jego postawa, ani też grymas wyszczerzonych zębów nie ulegały żadnej zmianie. ||||||||кивав||||||||||||||||||||вискучений||||| З кожним відскоком освітлювача чоловік у червоному халаті розгойдувався на всі боки, причому - страшно - ні його поза, ні гримаса вишкірених зубів не змінювалися, незважаючи на цю незручну позу. Natomiast Hands za każdym wstrząsem zdawał się coraz bardziej zapadać w sobie i obsuwać się na pokładzie; stopy jego ześlizgiwały się coraz niżej, tułów wciskał się w rufę, a twarz pomału nikła mi z oczu, aż w końcu nie widziałem już nic prócz jednego ucha i zwichrzonego kędziora bokobrodów. |||||||||западати||||зсуватися||||||злизувалися||||тіло||||||||никла|||||||||||||||заваленого|kędziora|бокобродів Руки, з іншого боку, здавалося, з кожним поштовхом занурювалися все глибше і глибше в себе і сповзали на палубу; ноги ковзали все нижче і нижче, тулуб вдавлювався в корму, а обличчя поступово зникало з моїх очей, поки, нарешті, я не побачив нічого, крім одного вуха і вибитого пасма бакенбардів.

Jednocześnie zauważyłem dokoła nich obu plamy czarnej krwi na deskach i zacząłem mieć pewność, że pozabijali się wzajemnie w pijackiej wściekłości. У той же час я помітив плями чорної крові на дошках навколо них обох і почав бути впевненим, що вони вбили один одного в п'яній люті.

Długo przypatrywałem się im ze zdziwieniem. Я довго дивився на них з подивом. Naraz, w chwili gdy okręt zachowywał się spokojnie, Izrael Hands obrócił się w bok i z cichym jękiem przekręcił się z powrotem do pozycji, w której ujrzałem go przedtem. |||||||||||||бік||||стогоном|перекрутився|||||||||| Раптом, коли корабель поводився спокійно, Ізраїль Руки повернувся вбік і з тихим стогоном скрутився назад у положення, в якому я бачив його раніше. Jęk, który świadczył o bólu i śmiertelnym osłabieniu, oraz kurczowe rozwarcie szczęk poruszyły mi serce. ||||||||||розкриття|||| Стогін, який свідчив про біль і смертельну слабкість, і стиснуті щелепи торкнулися мого серця. Lecz gdy przypomniałem sobie rozmowę podsłuchaną w beczce od jabłek, cała litość we mnie zgasła. Але коли я згадав розмову, підслухану в бочці з-під яблук, у мені згасла всяка жалість.

Postąpiwszy kilka kroków doszedłem do grotmasztu. |||||грот-щогли Зробивши кілька кроків, я дійшов до грот-щогли.

— Jak się miewamy, panie Hands! ||мемо|| - Як справи, містере Хендс! — odezwałem się szyderczo. ||іронічно - Я чхикнула у відповідь.

Łypnął ciężko oczyma i powiódł nimi wokoło, lecz był zanadto nieprzytomny, by okazać zdziwienie. підморгнув||||||||||||| Він сильно витріщився і закотив очі, але був занадто непритомний, щоб показати здивування. Zdobył się na wykrztuszenie tylko jednego słowa: |||викрикування||| Він спромігся прохрипіти лише одне слово:

— Gorzałki! Горілки! - Випивка!

Przyszło mi na myśl, że nie należy tracić czasu, więc wymijając bum, który znowu potoczył się po pokładzie, cofnąłem się i zszedłem po schodach do kajuty. ||||||||||уникаючи|бум|||||||я повернувся||||||| Мені спало на думку, що не можна гаяти часу, тому, ухилившись від стріли, яка знову прокотилася палубою, я відступив назад і спустився сходами до каюти.

Przedstawił się tu mym oczom nieład, który trudno sobie wyobrazić. |||||безлад|||| Те, що постало перед моїми очима, було розладом, який важко собі уявити. Wszystkie zamknięte schowki porozbijano w poszukiwaniu mapy. У пошуках карти були перевернуті всі замкнені шафки. Na podłodze, gdzie ci grubianie zasiedli pić lub naradzać się po włóczędze wśród mokradeł wokół obozowiska, spoczywała gruba warstwa błota. ||||||||радитися|||блуканні||боліт||табірного місця||||болота На підлозі був товстий шар бруду, де ці товстуни сиділи, пили або радилися після блукань болотами навколо табору. Ściany, biało malowane i otoczone złoconą obwódką, splamione były odciskami brudnych rąk. |||||золотою|обвідкою|плямовані||відбитками|| Стіни, пофарбовані в білий колір і оточені позолоченим бордюром, були вкриті відбитками брудних рук. Tuziny pustych flaszek zderzały się ze sobą po kątach za każdym poruszeniem okrętu. Тузини|||||||||||| Десятки порожніх фляг зіштовхувалися по кутах при кожному русі корабля. Jedna z książek medycznych doktora leżała otwarta na stole, a połowę jej kartek wydarto — pewno do zapalania fajek. |||||||||||||вирвали|||| Одна з медичних книжок лікаря лежала розгорнутою на столі, і половина її сторінок була вирвана - напевно, щоб запалити трубку. Lampa wisząca pośrodku rzucała jeszcze wokoło przyćmione światło, zakopcona i brunatna jak glina. |||кидала|||приглушене||закопчена|||| Лампа, що висіла посередині, все ще кидала тьмяне світло на все довкола, дернисте і коричневе, як глина.

Zszedłem do piwnicy. Я спустився в підвал. Wszystkie beczki były opróżnione, a koło nich leżała ogromna ilość wypitych butelek. |||порожні|||||||| Всі бочки були спустошені, а навколо валялася величезна кількість випитих пляшок. Z pewnością odkąd rozpoczął się bunt ani jeden z tych ludzi nie był nigdy trzeźwy. Звісно, від початку повстання жоден з цих людей не був тверезим.

Myszkując wszędzie, znalazłem butelkę z odrobiną gorzałki dla Handsa; dla siebie wyszperałem trochę sucharów, nieco marynowanych owoców, wielką porcję rodzynków i kawał sera. Шукаючи|||||||||||вишукав||||||||||| Нишпорячи по всіх усюдах, я знайшов пляшку з випивкою для Руки; для себе я нашкріб трохи сухарів, трохи маринованих фруктів, величезну порцію кишмишу і шматок сиру. Wyszedłem z tym na pokład, złożyłem własne zapasy za trzonem steru, daleko poza zasięgiem podsternika, udałem się do zbiornika wody i napiłem się do syta; potem dopiero, nie wcześniej, dałem Handsowi gorzałkę. |||||склав||||стержнем|||||||||||||||||||||| З цим я вийшов на палубу, поклав свої запаси за штурвал, подалі від підводного човна, підійшов до цистерни з водою і напився досхочу, і тільки тоді, але не раніше, віддав випивку Хендсу.

Wypił pewno z kwaterkę, zanim odjął flaszkę od ust. |||||одняв||| Він неодмінно випивав з кварту перед тим, як відірвати флягу від рота.

— Ach, do kroćset! - За кросівки! — odezwał się — tego mi było trzeba! - він заговорив - якраз те, що мені було потрібно!

Siedziałem już w swoim kącie i wziąłem się do jedzenia. Я вже вмостився у своєму куточку і взявся за їжу.

— Ciężka rana? - Важке поранення? — zapytałem go.

Chrząknął, a raczej zaszczekał. покашляв|||заскрипів Він хрюкнув, чи то пак гавкнув.

— Gdyby ten doktor był na okręcie — wykrztusił — byłbym zdrów raz dwa, ale ja nie mam szczęścia, ja widzisz; taki to mój los! ||||||викрутився||||||||||||||| - Якби той лікар був на кораблі, - пробурмотів він, - я б одужав за дві секунди, але мені, бачте, не пощастило, така вже моя доля! A co się tyczy tego niedołęgi, to już on trup na dobre! Що ж до цього аутсайдера, то він вже труп назавжди! — dodał pokazując człowieka w czerwonej czapce. - Він додав, показуючи на чоловіка в червоній кепці. — To nie był marynarz. - Це був не моряк. Gdzie mu tam! Де він? Ale skądeś ty się tu wziął? |звідки|||| Але звідки ви прийшли?

— Mniejsza o to — odpowiedziałem — przybywam objąć okręt w swoje posiadanie, panie Hands, więc racz uważać mnie za swego kapitana do odwołania. |||||||||||||racz||||||| - "Нічого страшного, - відповів я. - Я йду, щоб заволодіти кораблем, містере Гендс, тож вважайте мене вашим капітаном до подальших розпоряджень".

Spojrzał na mnie dość kwaśno, lecz nic nie rzekł. ||||кисло|||| Він подивився на мене досить кисло, але нічого не сказав. Na policzki jego wrócił nikły rumieniec. На його щоках знову з'явився слабкий рум'янець. Mimo to łotr wciąż jeszcze wyglądał na bardzo chorego i wciąż jeszcze osuwał się bezwładnie w dół w miarę chybotania się okrętu. ||||||||||||||безвладно|||||хитання|| Незважаючи на це, лиходій все ще виглядав дуже хворим і продовжував інертно сповзати вниз, коли корабель хитало.

— Przy sposobności podkreślę — ciągnąłem dalej — że nie zgodzę się na tę banderę, panie Hands. - "Дозвольте мені скористатися цією можливістю, щоб підкреслити, - продовжив я, - що я не погоджуся на цей прапор, пане Хендс. Pan pozwoli, że strącę ją z masztu. |||скину||| Господь дасть мені змогу збити його зі щогли. Lepiej żadna niż ta. Краще ніякої, ніж ця.

Wyminąwszy znów jeden z bumów podbiegłem do fansznura, ściągnąłem w dół przeklętą czarną banderę i zrzuciłem ją z okrętu. Вимкнувши||||бумів|||фаншнура||||||||||| Знову ухилившись від однієї зі стріл, я підбіг до поясної сумки, зняв проклятий чорний прапор і викинув його з корабля.

— Boże zachowaj króla! - Боже, бережи короля! — zawołałem wymachując czapką. - Я гукнув, розмахуючи капелюхом. — Na pohybel kapitanowi Silverowi! - До біса капітана Сільвера!

Hands popatrzył na mnie hardo i chytrze, trzymając przez cały czas brodę na piersi. ||||гордо|||||||бороду|| Руки дивився на мене суворо і хитро, весь час тримаючи підборіддя на грудях.

— Zdaje mi się — odezwał się na koniec — zdaje mi się, kapitanie Hawkins, że chcesz teraz dostać się do brzegu. - Мені здається, - нарешті заговорив він, - мені здається, капітане Гокінс, що ви хочете негайно зійти на берег. Pozwól, że porozmawiamy… Поговоримо про...

— Owszem — odparłem — z całą chęcią, panie Hands. - "Так, - відповів я, - із задоволенням, містере Гендс. Proszę mówić. Будь ласка, говорите голосніше.

I wziąłem się znów do jedzenia z wielkim apetytem. І я знову взявся за їжу з великим апетитом.

— Ten człowiek — rozpoczął wskazując lekkim ruchem głowy zwłoki — nazywał się O'Brien… zakamieniały Irlandczyk. ||||||||||||ірландець - Цього чоловіка, - почав він, вказуючи на труп легким рухом голови, - звали О'Брайен... кам'янистий ірландець. On i ja rozwinęliśmy żagle zamierzając poprowadzić okręt z powrotem. |||розвинули|||попровести||| Ми з ним розгорнули вітрила, маючи намір повернути корабель назад. Otóż on już nieżywy… martwy jak kłoda. Ну, він вже мертвий... мертвий, як колода. Nie wiem, kto teraz potrafi kierować statkiem. Я не знаю, хто зараз може керувати кораблем. Wiadomo, ty tego nie potrafisz, chyba że ci udzielę wskazówek. ||||||||дам| Więc słuchaj, ty mi dasz jeść i pić i jaką starą szmatę czy chustkę do przewiązania rany, ja zaś powiem ci, jak masz żeglować. Слухай, ти даси мені їжу і питво, і якусь стару ганчірку чи хустинку, щоб перев'язати рану, а я розкажу тобі, як пливти. W ten sposób skwitujemy się. |||підсумуємо| Таким чином, ми себе прикрашаємо.

— Powiem ci jedno — odrzekłem. - Я скажу тобі одну річ, - відповів я. — Nie myślę wracać do przystani Kapitana Kidda. - Я не думаю повертатися на пристань капітана Кідда. Chcę dostać się do Północnej Zatoczki i tam spokojnie wylądować. Я хочу дістатися до Північної затоки і спокійно приземлитися там.

— Aha, toś ty, ptaszku, spłatał nam tego figla! |то ти|||завдав|||жарту - Ага, це ти, пташко, нас так розвела! — krzyknął Hands. — Ale ja nie jestem takim skończonym durniem, za jakiego mnie masz! - Але я не такий дурень, як ви думаєте! Mam oczy, a jakże. У мене є очі, і ще які. Próbowałem się stąd wydostać i nie udało mi się, a tyś mnie tu zwąchał. |||||||||||||знайшов Я намагався втекти звідси, але не зміг, а ти мене винюхав і привів сюди. Północna Zatoczka? Норт Бей? Owszem, nie mam już wyboru! Так, у мене більше немає вибору! Pomogę ci doprowadzić okręt do Doku Stracenia. Я допоможу вам доставити корабель до Дока Збитків. Do kroćset! Трясця твоїй матері! Zrobię to! Я зроблю це!

Słowa Handsa po trosze trafiły mi do przekonania. Слова Хендса частково зачепили мене за живе. Zawarliśmy układ na poczekaniu. уклали|||поспіху W ciągu trzech minut sprawiłem, że „Hispaniola” płynęła bez trudności z wiatrem wzdłuż wybrzeża Wyspy Skarbów, mając nadzieję opłynięcia cypla północnego jeszcze przed południem i dotarcia przed przyborem wody do Zatoki Północnej, gdzie mogliśmy bezpiecznie przybić do brzegu i oczekiwać, aż odpływ pozwoli nam na wylądowanie. ||||||||||||||||||обпливання|||||||||прибирання|||||||||||||||||| За три хвилини "Іспаньола" легко пливла за вітром уздовж узбережжя Острова Скарбів, сподіваючись обігнути північний край до полудня і досягти Північної бухти до припливу, де ми могли б безпечно прибути і дочекатися припливу, який дозволить нам висадитися на берег.

Następnie przymocowałem zwrotnicę steru, zszedłem na dół do mego własnego kufra i wydobyłem miękką jedwabną chusteczkę otrzymaną od matki. |прив'язав|кермо||||||||скриня|||||||| Потім я полагодив рульовий наконечник, спустився до свого багажника і дістав м'яку шовкову хустинку, отриману від матері. Z moją pomocą Hands przewiązał sobie wielką krwawiącą ranę w udzie, a gdy coś niecoś przekąsił i wychylił ze dwa kieliszki wódki, począł w widoczny sposób nabierać sił, wyprostował się i usiadł; mówił głośniej i wyraźniej, słowem, wyglądał pod każdym względem na zupełnie innego człowieka. |||||||||||||||перекусив|||||склянки|||||||||||||||||||||||| З моєю допомогою Руки перев'язали йому велику кровоточиву рану на стегні, і після того, як він трохи поїв і випив дві-три чарки горілки, він помітно почав відновлювати сили, випростався і сів, заговорив голосніше і чіткіше, одним словом, виглядав зовсім іншою людиною в усіх відношеннях.

Wiatr sprzyjał nam zadziwiająco. Вітер дивовижно сприяв нам. Pędziliśmy z nim chyżo jak ptak; wybrzeże wyspy migało nam przed oczyma, a widok zmieniał się co chwilę. Поспішали||||||||||||||||| Ми мчали разом з ним швидко, як птахи; перед очима промайнуло узбережжя острова, і краєвид раз у раз змінювався.

Niebawem minęliśmy wyżynę i przejeżdżaliśmy obok płaskiej, piaszczystej okolicy z rzadka usianej karłowatymi sosnami; niezadługo i ją pozostawiliśmy poza sobą i okrążyliśmy skaliste wzgórze, które stanowi zakończenie wyspy na północy. ||висоту||||плоскої|||||усіяної|карликовими|||||||||окружили|||||||| Незабаром ми подолали височину і проїхали повз рівну піщану місцевість, рідко засіяну карликовими соснами; незабаром ми залишили і її позаду і об'їхали скелястий пагорб, який позначає кінець острова на півночі.

Byłem wielce dumny ze świeżo upieczonego dowództwa i rozkoszowałem się jasną, słoneczną pogodą oraz rozmaitością widoków na lądzie. |||||упеченого|||насолоджувався||||||||| Я безмежно пишався своєю новою командою і насолоджувався яскравою сонячною погодою та різноманітністю краєвидів на березі. Miałem teraz pod dostatkiem wody i różnych smakołyków, a sumienie, które poprzednio ostro mnie karciło za samowolne oddalenie się, uspokoiło się wielkością zdobyczy. |||||||||||раніше|||карило||самовільне|||||| Тепер у мене було вдосталь води і різних ласощів, і моя совість, яка раніше суворо докоряла мені за самовільне відлучання, була заспокоєна розміром здобичі. Myślałem, że nie potrzebuję się już niczego obawiać oprócz oczu podsternika, które drwiąco ścigały mnie po pokładzie, i dziwnego uśmiechu, który pojawiał się nieustannie na jego twarzy. Я думав, що мені більше не потрібно нічого боятися, окрім очей підстера, які глузливо переслідували мене по палубі, і дивної посмішки, яка постійно з'являлася на його обличчі. Był to uśmiech, który miał w sobie sporo bólu i zmęczenia — uśmiech posępnego, starego człowieka, lecz oprócz tego była szczypta szyderstwa i jakby cień zdrady w jego rysach, gdy ustawicznie i przebiegle śledził mnie w trakcie mych czynności. |||||||||||||||||||щіпка|іронії|||||||||постійно|||||||| Це була посмішка, в якій було багато болю і втоми - посмішка похмурого старого, але, крім цього, в його рисах був відтінок насмішки і якась тінь зради, коли він неухильно і лукаво стежив за мною, поки я йшов у своїх справах.