×

Nós usamos os cookies para ajudar a melhorar o LingQ. Ao visitar o site, você concorda com a nossa política de cookies.


image

Podsiadło i Kotarski Podcast, Miejsca, które robią nam dobrze (1)

Miejsca, które robią nam dobrze (1)

Zaczynamy drugi odcinek. Witamy serdecznie w drugim odcinku.

Tenorowego, studiowego odcinka.

Udało nam się poprosić, żeby ośrodek pozwolił nam zostać jeszcze na jeden dzień w studiu.

Udało nam się, bo po prostu się okazało, że wynajęliśmy też w drugi dzień.

Jesteśmy w innych ubraniach i tutaj w ogóle mam dla Ciebie ciekawostkę, słuchaj, nie wiem czy Ty masz od tego świadomość.

Lekkostronnicze za każdym razem, w każdym odcinku wyglądają inaczej.

Mimo?

Tego, że nagrywałem to odcinki tego samego dnia.

Oni się po prostu przebierają. Znaczy ja ich trochę rozumiem.

To daje jakiś taki rodzaj iluzji spotkania.

No Twój kolega cały czas nie wygląda codziennie przez 5 dni tak samo.

Nie ma takiego samego ubrania.

Jeśli ma, powinien zmienić kolegę.

No co Ty?

No nie chodzisz 5 dni.

Rysiek jest mega super.

Nie chodzisz 5 dni w tym samym ubraniu kochany. No powiedz mi.

Ja nie, ale Rysiek na maksa.

Który Rysiek? Chodzi Ci o Ridla?

Nie, nie. Rysiek żyje.

Czy Rysiek Lidl?

Bo Ridl nie żyje, Lidl...

Chodziło mi o taki wiesz, o mojego kolegę Ryska.

Który żyje naprawdę?

Tak.

I naprawdę chodzi tak samo ubrany cały czas?

Tak, choć goły.

Nie ma nic ubrania na sobie.

A jak Ty do niego przychodzisz, to jak wygląda?

Ubiera jakąś podomkę?

Nie. Jest goły i wesoły.

Ja Ci we wszystko uwierzę.

Więc jak Ty mi powiesz, że to jest prawda, to ja Ci po tym zdaniu w to uwierzę.

Więc...

Czy to jest prawda?

A jak byś chciał, żeby było?

Obecnie obstawiam, że na 60% to jest jednak prawda.

Że moim zdaniem naciągnąłeś to, że chodzi goły przy Tobie.

Obstawiam, że chodzi goły, ale jak jest ktoś w jego otoczeniu,

na przykład Ty przychodzisz, to ma jakiś szlafrok jednak mimo wszystko.

Albo chociaż ręcznik.

Co byś chciał, żeby oni Ci na koniec piątego sezonu...

Nie wytrzymię tyle.

Zapomnisz o Rysiku. Jak każdy.

Jak jego własna matka.

Oj, oj, oj.

To jest bardziej ta historia jest prawdziwa.

W każdym razie to jest tak, jak dlaczego Cię obraził proboszcz.

Nadal nie wiemy tego.

W jaki sposób?

Nie wiemy tego.

Ja wiem, że już Ci powiedziałem.

Ja nie pamiętam niestety.

Ja pamiętam na pewno, że to było gdzieś w obrębie kościoła.

To było w ławce kościelnej.

To jest jedyne okoliczności.

Świetnie namalowałeś.

Henning Mankel właśnie tak potrafił pisać, że pięknie.

Ostatnio Ci o tym mówiłem.

Że potrafił tak namalować okoliczności, jakbyś był w tym miejscu.

To Ty tak namalowałeś to.

Niestety nie zapamiętałem akcji, ale co ciekawe

u Mankela też jej często nie pamiętam.

Jego główny bohater Kurt Wallander

często jest przy...

Myślałeś, że byś jak mały.

A tam na praktyce...

Kruk już był w gotowości.

Kur...

Spokojnie, spokojnie, króczki.

Są, zobacz, tutaj cały czas w gotowości.

Czekaj, no widzisz, bo to jest właśnie to.

Odmontowałem ostatnio ten odcinek, nasz pierwszy ze studia.

Tutaj o tym chciałem powiedzieć.

O, ten co nagrywaliśmy.

Kochany, no właśnie. Po pierwsze nagrywaliśmy go innego dnia.

Lekkostronniczy zmieniają ubrania, to jest kończąc ten wątek.

I chwała im za to, niech zmieniają.

My nie zmienilibyśmy myślę, że ubrani w takiej sytuacji.

Może byśmy zmienili, nie wiem.

Ale nagrywamy w różne dni, bo ja już jestem po montażu tego pierwszego odcinka

i powiem Ci, naprawdę, tak jak mi się go przyjemnie nagrywało,

tak mi się przyjemnie go montowało.

Często się w branży u nas mówi, prawda,

śmiech na planie, płacz na montażu,

tylko że to się jakoś robi.

Tak.

Jak to się mówi?

Już Ci powiem.

Pamiętasz to?

Śmiesznie na planie, smutno na ekranie.

O, to coś takiego jest.

Ale tam nie. Było widać, że sobie przyjemnie ze sobą rozmawialiśmy

i pomyślałem wtedy...

A, intro.

O, wow!

Zagrałeś to intro praktycznie idealnie na krzesełku.

A co Ci nie pasowało konkretnie?

O, wow, że powiedziałem praktycznie.

Jest dzisiaj edgy nastroj, widzę po drugiej stroje.

Możliwe, że to dlatego, że nie znasz tematu dzisiejszego odcinka.

Możliwe.

I na przykład nie masz pojęcia, dlaczego wyglądam dzisiaj,

jakbym miał chęć, żebym się wziął

i się wziął, żebym się wziął.

A, to jest tak, że...

To jest tak, że...

To jest tak, że...

To jest tak, że...

Nie ma pojęcia, dlaczego wyglądam dzisiaj, jakbym miał zamiar

przeprowadzić czyjej ceremonię ajowaski,

którą na stan nagrywania tego odcinka

ja nigdy nie przyjmowałem w swoim życiu

i nawet na tym etapie nie zamierzam.

Ja się zaśmiałem, bo...

jakby...

No wiadomo, to tak działa, że właśnie

jak nie chcesz, żeby ktoś Cię podejrzewał o coś,

tym bardziej jak jesteś niewinny, to...

Znaczy, niech każdy sobie robi, co chce.

Przecież...

O, o...

To Ci dzisiaj przypłynęło, widzę.

Nie, nie mogę tego zrobić.

Możesz! To nie było obraźliwe.

Ja w ogóle Tamarę znam prywatnie,

jest bardzo ona przyjemną osobą.

To za chwilę bym podejrzewał, że ona brała udział w jakiejś ceremonii.

Ale Tamara się do tego przyznaje.

Nie ma z tym żadnego problemu.

Nie przyznała.

To nie ma próby.

Trzy godziny siedzieliśmy, pytałem.

A ona śpiewała tylko jedną pieśń.

Jaką?

To już to zrobiłeś teraz? Ja tego nie wytnę, bo to jest bitwa, idę.

Będziesz musiał pokochać ten fragment.

To nie jest nic przeciwko niej.

Ja nie chcę nikogo nigdy urazić.

Ale to jest tak jak ja bym powiedział, trójkąty i kwadraty,

a Ty powiesz, nie, nie śmiej się z Dawida, ej mordo, nie śmiej się.

No dobra, ale to... On to robi.

To jest cytat.

No a Ty nie zrobiłeś...

Ale widzisz, no ja jednak zrobiłem cytat,

ale jednak zrobiłem to w takim kontekście, żeby się jednak uśmiechnąć.

Ale ja nie chcę Tamarę nigdy skrzywdzić złym słowem.

No ale nie skrzywdzisz Tamarę złym słowem,

bo to moment, że...

Złomyślną by mnie skrzywdził.

Tylko miłość mam w stronę takich magicznych osób.

Ale nie powiedziałeś tego z...

Intencja też jest ważna.

Zostaję.

Montowałem sobie ten odcinek i właśnie nie wiesz dlaczego wyglądam,

jakbym był na ceremonii Ajo Łaski,

ale właśnie a propos tego, że powiedziałeś, że taką strategią jest to,

że jak coś robiłeś, to teraz mówisz, że nie robiłeś.

Sam znasz mnie i w sumie siebie też,

że my nie kłamiemy w takich sytuacjach oficjalnie.

Że gdybyśmy przyjęli kiedykolwiek,

czy użyłem tego czasownika,

przyjęli Ajo Łaskę,

to byśmy o tym nie mówili.

Byśmy prosto o tym nie mówili.

Tak, że nie zrobiliśmy.

To nie jest w naszym stylu.

Dokładnie, to nie jest w naszym stylu.

Jak już mówimy, że nie, to jeszcze nie.

Więc nie wiesz dlaczego mimo wszystko wyglądam jak gość,

który za chwilę...

O, w tym odcinku jest odcinek o Ajo Łasce

i ja Ci go podam w tym odcinku.

Bo Dawid nie wie o czym jest odcinek w ogóle.

Czelen.

Nie wiem jeszcze o czym jest odcinek do końca,

ale już nie będę skrzypiał z krzesłem.

Jakbym sobie wyobrażał kogoś,

kto uczestniczy w ceremonii,

to pewnie byłby tak ubrany.

Ja też myślę.

Albo tak jak kto?

Tak jak ty?

Albo tak jak ja.

Myślę, że zostałby wypruszony z tej ceremonii.

Przypadkowo.

Przechodził jakiś piękny śpiew.

A co tutaj pijecie?

I wtedy...

I on jakby zachęcony tym śpiewem

wchodzi do środka, a oni mówią

a co wy tu pijecie?

I jakby to powąchali.

I to przez 6 godzin...

Wiesz, że to naprawdę tak jest?

No tak.

Efekt uboczny dla niektórych.

Ja kiedyś powiem tylko, że brałem udział w tej ceremonii

nie pijąc tego, tylko obserwując to z zewnątrz.

I właśnie też było bardzo ciekawe.

Grałem na bębenku przez 4 godziny.

Przysięgam Ci.

Wow.

W ogóle ciekawe jest to, że pierwszy raz o tym mówię publicznie,

ale nie wypiłem faktycznie tego wtedy.

Elwaru? Eliksiru?

Nie wiem właśnie co to jest.

Ale ciekawe.

I to wszystko się odbyło...

Ja nie mam czasu na takie głupoty, wiesz?

Ja wiem, przepraszam.

Nie lubię to, że to mówisz.

Chciałem podsumować wątek, a ja łasku.

Ale zobacz, ja mam na Ciebie tak dużą tolerancję,

że nawet, że Ty powiedziałaś, że nie masz czasu na takie głupoty,

to ja i tak pomyślałem

OK, nawet nie jestem na Ciebie zły, że tak powiedziałeś.

To nic bym tak do Ciebie nie powiedział.

Teraz o tym wiem, jak o tym pomyślałem,

ale jak już to powiedziałeś, to to było OK.

Przepraszam. Jeszcze raz.

Nie masz za co przepraszać, bo Ty mnie w ogóle nie obraziłeś.

Tylko Tamarę.

Żartuję, nie obraziłeś jej, w ogóle wszystko jest OK.

Wszystko jest zupełnie w porządku.

To jest wszystko w porządku, naprawdę.

I mówiłeś...

Druga sprawa jest taka,

że też zastrzegę jedną rzecz.

Gdybyśmy my chcieli kogoś obrazić w tym podcaście,

co zdarzało się wielokrotnie,

to kiedy to naprawdę jest obrażenie,

nigdy to nie ujrzało światła dziennego.

Tak, mamy bardzo duży folder...

Nie, no kasujemy.

Tak, tak, kasujemy.

Wolę, żeby to nigdzie nie było.

No powiedzmy tak.

Lista osób, które polecamy

i mówimy o nich dobrze w tym podcaście

jest dużo mniejsza

niż lista osób,

o których mówimy w niekorzystnym świetle.

Tak, tak.

I być może, mimo że tam Tamara wzbudza kontrowersje,

nie została tutaj wywołana

w negatywnym kontekście.

Dlatego możemy tego z Tobą wspólnie posłuchać.

Porozmawiać sobie.

Wyróżnijmy się, to nie jest tak,

że każdy żart jest wiecie.

Popatrzcie na mnie.

Jeżeli ktoś się poczuje urażony,

proszę na tym napisać na blogu.

Jedna rzecz, zanim zaczniemy.

Przepraszam, bo my zawsze mamy ogłoszenia parafialne

w kontekście poprzedniego odcinka.

Dalej tu jest zielono.

Nie wiem, jakie tło dzisiaj zostanie dobrane,

ale ostatnio, jak dobierałeś te kaselki,

trafiłeś idealnie w to.

To jest jakaś taka green screena.

Powiem Ci, jeden do jeden.

Bo Ty jeszcze nie widziałeś, bo jeszcze nie zdążyłem

zmontować tego odcinka,

ale tylko Ci mówię, że dotarłem do tej sceny.

Gdzieś tutaj były te kafelki

i w każdy jeden trafiłeś idealnie.

Zobaczymy, jakie będzie tło.

Wahałem się nad tym lasem,

ale to poprzednie też było fajne.

Dobra, wracając.

Oglądałem sobie ten odcinek i powiem Ci,

że miałem taką emocję w trakcie montowania tego odcinka,

że pomyślałem sobie,

ja Ci nie powiedziałem o tak wielu rzeczach

a propos wyjazdów,

ale pod zupełnie innym kątem.

I pomyślałem sobie, że ten odcinek

mógłby nosić, jak sobie tutaj w trójkę siedzimy,

taki roboczy tytuł

Miejsca, które robią mi dobrze.

Obojczyk.

Ucho.

To są...

Okej, okej.

Pamiętasz ten film Invincible?

Tak.

Znaczy ten Intouchables.

Sorry.

Jezu, to już jest taki rodzaj znajomości.

My na starość przy obu Alzheimerach

będziemy miło, że byśmy się bawili świetnie.

Ja będę mówił coś innego, a Ty będziesz dokładnie wiedział,

o co mi chodzi.

Widziałeś ten Invincible?

Tak.

Ten inny film, który się inaczej nazywa,

ale ten, gdzie uszy mu tarli,

żeby go pobudzić.

I on osiągał w ten sposób satysfakcję seksualną,

co niesamowite.

No jak masz dostęp do czucia ucha,

no to panie o ucho jest wtedy wszystkim...

Tak.

Kurczę, i teraz pomyślałem, że to jest dużo lepszy pomysł

na odcinek podcastu jednak, mimo wszystko.

Ale mój pierwotny zamysł...

Pierwsza ucha?

Nie, nie, miejsca, które robią Ci dobrze.

A, no w tym sensie.

W tym sensie, w fizycznym, cielesnym.

Ale mój zamysł był jednakowoż inny,

dlatego, że on się opierał na takim założeniu,

że miałem wrażenie,

że po raz pierwszy w historii montowania podcastu naszego

dyskutowałem z ekranem.

Pomyślałem, kurczę,

przecież ja Ci nie powiedziałem

o całej akcji pod tytułem,

którą uwielbiam,

która zresztą znalazła się,

odzwierciedlenie tego także umieściłem w opowiadaniach,

czyli tak zwane City Breaks,

gdzie wyjeżdżasz sobie na weekend przedłużony,

od czwartku nawet, za szalej, do poniedziałku,

albo do czwartku niedzieli

i jeździsz w jakieś miejsca po to,

żeby trochę bardziej zaznać tych miejsc.

Ale potem sobie pomyślałem,

to nie podpada pod wakacje,

tylko to podpada pod taką kategorię właśnie

miejsc, które robią mi dobrze.

I pomyślałem sobie, że każdy z nas,

i to jest taki quiz, do którego zachęcam redaktora

Podsiadłę tutaj z jednej strony,

a z drugiej strony zachęcam również Ciebie

do tego, żeby sobie pomyśleć o tym,

że na przykład jak kupujecie albo wynajmujecie nieruchomość

dowolnie i wchodzicie do jakiegoś mieszkania

albo domu, to od razu się czujecie w nim

dobrze albo źle.

To znaczy, że w ogóle jest zupełnie odwrotnie

i nie macie czasami racjonalnego

powodu albo pretekstu,

który można nazwać świadomie,

że to jest ta jedna konkretna sprawa,

która mi robi dobrze albo która robi mi źle.

I wydaje mi się, że tego typu sytuacje

jesteśmy w stanie także ekstrapolować

w stosunku do większych

powierzchni niż mieszkanie

i robisz to specjalnie, bo dobrze znasz znaczenie tego słowa.

Ale dzisiaj dużo gadam.

Jestem absolutnie podekscytowany.

No wspaniale.

Ja znalazłem już

co najmniej jedną rzecz.

No i jak masz kalesony, to tak jest.

To nie są kalesony, za chwilę do tego przejdziemy.

Zaraz będziesz pił ajałaskę.

A to dziwnie smakowało.

Zobacz, zobacz.

Zaraz dopiję.

Tak się robi z twarzą po ajałasce?

Tak, wygląda się dokładnie tak.

Pyszna.

Wspaniale.

Ale wiesz o co chodzi.

Ja już uruchomiłem jedną.

Miałem nadzieję, że to Ci trochę uruchomi.

I są takie miejsca, które są dużo większe.

Żebyś się wyluzował z tym, że dużo mówisz?

Bo ja próbuję dla Ciebie przydać entuzja.

Ja mam entuzja, dlatego że przeczytałem dzisiaj książkę.

A zacząłem też następną.

Nie, graliście w Magic'i jak tu przyszedłem.

Powiedz wprost Tobie.

Studio było czynne od 17.00,

więc do 17.00 trzeba było coś tam znaleźć.

To też prawda.

Nie spóźniłeś się w ogóle.

Przyjechałem tutaj z Tarczem i na o której?

14.30 była, bo myślałem, że Chorki mnie złapie.

Tak, tak, tak. Od 14.30 jechałeś.

No nieważne.

Koło w pół do trzeciej dojechałem.

Czekałem dwie pół godziny.

Ale chciałbym, żeby ten temat u Ciebie coś uruchomił.

Ja teraz Wam, wiesz co?

Energią.

Nie, to nie są żarty.

Nie, nie, nie.

To nie była asysta pod to.

Ja to nazywam dla uproszczenia energią.

Że po prostu w niektórych miejscach czujesz się

tak, że tam pasujesz i się nie boisz, nie stresujesz.

Rzeczy, które Cię hamują

i ograniczają wokół,

jakby związane z tym,

co Cię buduje

generalnie na co dzień.

Jakieś takie lęki i ten.

To w tych miejscach się dezaktywują.

Deaktywują. Tak!

No to mam takie,

przynajmniej jedno miejsce teraz już mam w głowie.

A chciałbym, żebyśmy też pogadali o takich miejscach,

które są na przykład dużymi miejscami.

Bo ja na przykład, to też znowu gadałem z monitorem,

montując ten odcinek.

Akurat chyba ten fragment wyciąłem, kiedy mówiłeś,

albo go mocno pociąłem.

Fragment, który mówiłeś o Nowym Jorku.

On po prostu miał jakąś

niefortunną część

znaleźć się w jakichś miejscach,

które po prostu musiały zostać wycięte.

Rozumiem.

I mówiłeś o swojej podróży do Nowego Jorku.

Ja się na przykład w trakcie tego,

jak o tym mówiłeś, zastanawiałem i pomyślałem,

kurczę, redaktorze Kotarski,

nie zapytałeś go, jak ty się czułeś w tym mieście,

bo ja wiem, jak ja się czułem w tym mieście.

I się zastanawiałem na przykład,

czy to miasto ci zrobiło dobrze, czy też nie.

A z drugiej strony, moja żona na co dzień

też prowadzi, współprowadzi taki podcast,

który mówi o miejscach i o tym.

I pomyślałem, ej, ja zerżnę w ogóle

twój pomysł na nagranie.

I ona na przykład na koniec każdego odcinka

zadaje gościowi swojemu pytanie,

które ja też ci zadam.

I będąc jednocześnie

absolutną kopią tego, co Natasza robi

i fantastycznie się to sprawdza.

No ale właśnie,

to powiedz mi, tak top of the mind,

czy masz takie miejsce, które właśnie, jak jesteś

i na przykład jest miastem, albo nawet wsią,

albo czymś,

i jak chcesz o tym mówić w kontekście Polski,

to spoko, jak zagranicy, to chyba tym bardziej spoko,

które ci robi dobrze

i czy masz takie w głowie miejsce,

które ci robi absolutnie źle?

Proszę bardzo, redaktor podsiadło.

Eee...

Ja mam generalnie też taką

część siebie,

która potrafi się do miejsc przyzwyczaić,

potrafi te miejsca oswoić.

Jestem jak mały książę

i powiem ci szczerze, że są miejsca,

które odczarowałem, spędzając w nich trochę czasu.

To znaczy, że nie czułeś się w nich wcześniej?

Że wchodząc czułem się tak,

ajajaj, za ciemno, dziwnie, ciasno,

coś duchota, nie wiem, nie wiem, nie wiem.

A potem mówię, nie, to miejsce jest ok.

Wow. O kurcze, nie mam chyba takiego przykładu.

A powiedz mi o tym miejscu.

Możesz o tym powiedzieć?

W jakiej to jest skali? Mikro czy makro?

To jest dom mojego przyjaciela.

Znam go?

Wszystko zostanie wycięte w pięć.

Naprawdę?

No, najpierw mnie to tak przytłoczyło, bałem się.

Wow.

I teraz...

Ten podcast po co się jest jednak?

Wow.

Ale...

Eee...

Eee...

No właśnie, ale...

No, bo tak, że po prostu mówię, ok, nowe egzotyczne miejsce,

układ pomieszczeń,

Oh wow.

Półmrok,

taka swoboda, samopoczucie.

Ale typu parę dni,

nasza atmosfera,

tutaj też,

trzeba, tutaj też

trzeba przytoczyć, że

jest to miejsce,

które...

Jak gaśnie naturalne światło

planetarne, nie?

Tak zwane słońce.

Można... Przysłowiowe?

Mówisz o Edycie Górniak?

Istotę, tak.

Świetlistą.

Jak jej światło gaśnie.

To jest synonim u Ciebie słowa słońce.

Tak.

Ja w ogóle nie oceniam, przepraszam, że się zaśmiałem.

Kiedyś był Jacek Stachurski, ale teraz

Jacek jest

jako, że jestem

w grupie fanów

korbiarze.

A, pana Jaceka Stachurskiego, oczywiście.

Tak, no to teraz już jest dla mnie

jakimś większym słońcem.

Wszechpotężnym etyzerem.

Między innymi.

Natomiast pani Edyta

jest faktycznie z taką energią

światlistą.

Więc jak ona zajdzie, to

to jest tam,

tam było po prostu bardzo ciemno w tym miejscu.

No tak. I to było dla mnie nowe doświadczenie, bo

jestem przyzwyczajony już do życia miejskiego,

gdzie to tętni, gdzie pulsuje,

gdzie słyszę o trzeciej nad ranem

z sąsiedniego bloku.

Ucz, ucz, ucz, ucz.

Ucz, ucz, ucz. Naprawdę słyszysz?

No, jak się postaram.

Jak włączę głośną muzykę.

No nie, no, ale poza tym samochody jeżdżą, a tu jest ciemno,

bardzo ciemno do tego stopnia, że widać

gwiazdy. Cicho sha, w sensie tu w tamtym miejscu.

Mhm.

O którym mówię.

No to jest np. rzecz, która

zmieniła swój kontekst i stała się

jednym z najpiękniejszych, najprzyjemniejszych

miejsc.

Spędzam czas sto procent regenerując się.

Jakbym był Simsem.

Być może jestem.

Tylko nie wiem co miałeś nad sobą teraz.

Muchy.

To znaczy, że chcesz ci iść do toalety?

Tak. Tak było, no.

Nie, że jestem brudny.

To pasek komfortu.

Jakbym miał nawet czerwony na maksa.

Zero komfortu.

Jak mi źle od komfortu.

I...

I bym wszedł wtedy do twojego domu.

To jest najlepsze od ciebie.

Od razu zielony pasek, sto procent.

Teraz.

Ale to o czym ci mówię to jest pierwsze wrażenie.

Ciekawe.

Co jest?

Naprawdę coś...

A to nie ptak jakiś umarł tutaj?

No zostawili oni. Wiesz kto zostawił?

Ale kosroniczy.

Nieposprzątane.

O wow.

A powiedz mi nie.

A teraz powiedz mi nie.

A powiedz mi czy...

Jasne, oczywiście, to rozumiem w pełni.

Nie, po prostu byłem zaskoczony.

Bo nie powiedzieliśmy o tym.

Nie, bo to nie jest ważne.

Po co mam o tym gadać?

Nie wiem, bym zmienił dom.

Kieńcy masz w domu. Wyjmę twój dom.

Sam bym w nim zamieszkał.

A powiedz mi, a czy to...

Sytuację, którą masz...

Ten przykład dobrze pokazał, że ty jesteś w stanie odczuwać takie rzeczy.

Tak.

To na przykład jak byłeś w Republice...

Wpłakałem myślę z trzy dni maks.

W Republice Południowej Afryki.

Która mnie bardzo interesuje, bo też chciałem cię o to samo zapytać.

I powiedz mi o tym w kontekście Republiki Południowej Afryki

i w kontekście Nowego Jorku.

Co te rzeczy zrobiły dla ciebie?

Bo to były zupełnie inne rzeczywistości.

To były tak egzotyczne, obce rzeczywistości,

że ja nie mogłem się z tym zaskoczyć.

I to jest to, co ja mam.

To były egzotyczne, obce rzeczywistości,

że dość szybko czułem, że chcę wracać do domu.

O wow!

Czyli nie miałeś czegoś takiego.

Zostałbym tu jeszcze dwa tygodnie dłużej.

Nie, na pewno nie, ale w RPA byłem pośrednio zawodowo, więc...

No właśnie.

To znaczy, ty tam byłeś przede wszystkim zawodowo,

a zostałeś chyba parę dni dłużej w ramach takiego...

Tak.

Workation to się nazywa chyba.

Tak, workation. Ja tam nagrywałem piosenkę.

I tam było coś takiego, że taki Ford stary,

pick-up był na pustyni jakiejś.

Tak, był tam telewizor.

No, ale to byłeś zawodowo.

Ale dobrze, ale właśnie...

Nie miałem takiego poczucia, że pozwierzał bym się tam dobrze.

Okej, to teraz jeśli chodzi o RPA,

to rozumiem i wybaczam ci, że nie poczułeś tak samo,

jak ci wybaczę ten dom. Może kiedyś wybaczę.

Natomiast...

Nie, nie, w ogóle wszystko jest git.

Jesteśmy tutaj w trójkę, w gronie przyjaciół, wszystko jest fajnie.

Chciałem być szczery.

Nie, i bardzo dobrze.

No, to było pierwsze, co mi się skojarzyło.

Oczywiście, że tak.

Co jest ważne dla mnie, bo jest to ważne dla mnie miejsce.

Do mojego najbliższego przyjaciela.

Już, już, już.

Ale na przykład, rozumiem, że w RPA to nie siadło,

ale miałem wrażenie, że na pewnym etapie było tak,

że jak byłeś kiedyś w Nowym Jorku,

zresztą z naszymi wspólnymi przyjaciółmi,

to była sytuacja taka, że byliście tam trochę,

a miałeś, popraw mnie jeśli się mylę,

taki pomysł, żeby na pewnym etapie

pojechać tam jeszcze raz

i, czekaj, czy Ty tam się chciałeś zatrudnić jako barman, czy to nie było tam?

Tak.

To było tam.

To, że chciałem się zatrudnić jako barman, było na całej planecie.

No tak, to też była sprawa.

Przy każdym wyjeździe.

Ale ja chciałem tak naprawdę w Kanadzie się zatrudnić,

bo to było dokładnie mówiąc w ten sposób ułożone,

że spędziliśmy parę tygodni w Nowym Jorku,

potem przyjaciele wracali do domu, a ja jechałem do Kanady,

co zresztą się wydarzyło

i nie dostałem pozwolenia na pracę, więc nie pracowałem tam.

A Ty to próbowałeś zrobić?

Zwiedzałem, oficjalnie, legalnie.

O mój Boże, nie wiedziałem o tym.

Myślałem, że nawet nie podjąłeś takiej próby.

Podjąłem.

No i właśnie, sam sobie Nowy Jork, to jest takie miejsce,

które jakoś Cię zarezonowało, poczułeś...

No było niesamowite, było kultowe, było Central Park, kurczę, no...

Potrafisz dojść do tego, co to było takiego?

Co mnie podobało bardzo, to było to, jak bardzo dla pieszych ludzi jest to miejsce.

Jak...

Kompletnie inne doświadczenie.

Jak szerokie, przestrzenne, takie sprzyjające chodzeniu.

Ta siatka po prostu ma jakiś taki sens, że ten układ uliczny,

taka symetria jakaś w tym.

I to, że naprawdę my dziennie robiliśmy naprawdę parę kilometrów,

łażąc po prostu po Nowym Jorku.

I to było niesamowite.

Znaleźliśmy parę super knajpek, świetne jedzenie.

Mieliśmy super w ogóle lokalizację, bo ona była taka casualowa,

ale w fajnym miejscu i sama w sobie miała jakiś taki charakter.

Była trochę taka ciasnawa, ale to był fajny klimat.

Pamiętam, że obejrzeliśmy chyba cały serial Czarnobyl.

Tam.

Na jakimś takim chyba laptopie, co też było ekstra,

bo właśnie z tego takiego luksusu i komfortu, który na co dzień mi towarzyszy

w konsumowaniu rozrywki.

Te cale zapewniają.

Te cale zapewniają, ogromne cale.

To tutaj właśnie ten ekranik, to, że w trójkę na jednej kanapie siedzimy

i jesteśmy wkręconi, to jest najlepszy serial.

To była taka fajna energia, która mówiła, że właśnie...

Poprosiłem, były ptaki ostatnio, poprosiłem tym razem, żeby były psy.

A teraz usłyszałem.

A, okej, okej.

To może w czasie rzeczywistym wygrywają.

Chyba teraz już tak, bo to właśnie też w pierwszym tym odcinku ze studio

było też takie słabe, że właśnie ty słyszałeś ptaki, ja słyszałem wsem,

ja odwrotnie i to też był problem wtedy.

Dobra.

Dostałeś potwierdzenie, że to było to?

Tak.

I to było po prostu...

Dźwięk.

Obok jest inna ceremonia.

Ale my zaraz do niej dołączamy, bo to jest takie...

Jasne.

I...

Nic, nie będzie cięte.

Wiem, wiem, spokojnie, no trudno już.

Nie myślałem, że będziemy o tym rozmawiali, ale...

Chodzi mi po prostu o to, że Nowy Jork był fajnym doświadczeniem,

ale będąc już w Kanadzie to już szalałem z tęsknoty za domem.

Taki homesick totalny, książkowy i Kanada mi się nie podobała w niczym.

Ciekawe.

Żartuję. Podobała mi się w wielu miejscach i była fantastycznym doświadczeniem

takim zmierzeniem się z samym sobą za granicą,

ale wtedy też skumałem właśnie, że podróżowanie samemu to nie jest coś,

co umiem robić na razie.

Po drugie...

No, obarczone to było tym, że jednak nie mogłem tam pracować,

więc nagle miałem spędzić parę tygodni i musiałem wymyślić od zera na bieżąco trochę, co mam robić.

Ale też przeżyłem tam wiele takich rzeczy, które będę zapisywał w swoim pamiętniku,

jak wydam biografię, może auto, jak będę jeszcze lubił jeździć autem.

Bo właśnie ten wątek dotyczy...

Bo to chodzi o to, że ona jest pisana w samochodzie, to wiesz, nie?

Tak, tak, tak.

Ale można w ogóle siedzieć też z tyłu.

I ja wtedy, słuchajcie, kochany...

A te najlepsze pochodzą z bagażnika, pisane. Z lampką.

No, ale to nie każdy potrafi.

Z lampką szampana.

Ja jechałem z absolutnego wschodniego krańca Kanady do Niagara Falls.

Jeżeli ktoś zna geografię...

To może montażystę poproszę o mapkę tutaj w tym momencie.

To z miejsca, które nazywa się Halifax w Kanadzie.

Połowa tego pobytu to była podróż tam, a wydaje mi się, że na sam koniec musiałem wrócić do Halifax, bo z Halifax miałem samolot dalej do domu.

Ale nie było tam jakiegoś takiego wielkiego zauroczenia, na które się prawdopodobnie nałożyło również niewątpliwe tęsknienie za Warszawą i domem, który tam też zostawiłeś po sobie.

Ale powiem Ci o takiej rzeczy...

To miało sens? Co Ci powiedziałem teraz?

Absolutnie tak. I właśnie chciałem się trochę od tego odbić po to, żeby Ci powiedzieć o trochę przeciwstawnym doświadczeniu, a z drugiej strony zapytać Cię, czy Ty miałeś to jednak mimo wszystko gdzieś, a być może w Nowym Jorku.

Chodzi o to, że w ramach właśnie chociażby nawet tych wspomnianych city breaków i mam wrażenie, że i mi i Nataszy troszeczkę łatwiej to przechodzi, że my bardzo często robimy taki tryb, który rzeczywiście wydaje mi się, że też Ty go lubisz i zdecydowanie go preferujesz, w którym jadąc do jakiegoś miejsca, nie tyle jedziesz po to, żeby zwiedzić najważniejsze zabytki tegoż właśnie jakiegoś miasta czy nawet otoczenia wiejskiego, tylko jedziesz tam trochę pożyć tak jak Ci ludzie, którzy są tam na miejscu.

Czyli pokorzystać z tamtejszych kawiarni, pochodzić do tamtejszych sklepów, jakoś zaznać oferty kulturalne i czasami ta oferta kulturalna jest pretekstem do tego, że mamy bilety na jakiś koncert albo na wystawę albo cokolwiek takiego i tam jedziemy po to.

I mam wrażenie, że po latach celowania w różne tego typu miejsca mamy takich swoich myślę, że top 3 miejsc, które sprawiły łącznie z tym, że jedno z tych miejsc stało się dalece bliższe naszemu sercu i to jest Lizbona, której nie chcę poświęcać za dużo czasu, a byłoby to zbyt oczywiste gadanie o tym, bo to też trochę jest temat na coś innego i myślę, że też możemy kiedyś o tym omówić.

Poczekaj, ja znajdę ten cytat, kiedy wyjedziesz w końcu stąd, stamtąd, z Warszawy, bo spoża studia, już się gubię, widzisz tych miejsc.

Tak łatwo jest uwierzyć, że to studio, bo to jest naprawdę dobre studio, polecamy tego studia, będzie umieszczone w opisie odcinka, to jest też nasze zobowiązanie tutaj sponsorskie, chociaż to nie jest sponsorowane, ale kazali nam wrzucić i w linku w opisie będzie, zapraszamy serdecznie do zajrzenia do tego, link w opisie.

No i właśnie, zdecydowanie nas nosiło po świecie, ale cała idea polegała na tym, że jeździliśmy na takie city breaki, bo tak często zobowiązania zawodowe nam w ten sposób wyłącznie pozwalały to robić, to realnie były 4 dni.

Miejsca, które robią nam dobrze (1) Orte, die uns gut tun (1) Places that do us good (1) Lugares que nos hacen bien (1) Місця, які приносять нам користь (1)

Zaczynamy drugi odcinek. Witamy serdecznie w drugim odcinku.

Tenorowego, studiowego odcinka.

Udało nam się poprosić, żeby ośrodek pozwolił nam zostać jeszcze na jeden dzień w studiu.

Udało nam się, bo po prostu się okazało, że wynajęliśmy też w drugi dzień. We succeeded because it just happened that we also rented on the second day.

Jesteśmy w innych ubraniach i tutaj w ogóle mam dla Ciebie ciekawostkę, słuchaj, nie wiem czy Ty masz od tego świadomość.

Lekkostronnicze za każdym razem, w każdym odcinku wyglądają inaczej.

Mimo?

Tego, że nagrywałem to odcinki tego samego dnia. The fact that I recorded it episodes on the same day.

Oni się po prostu przebierają. Znaczy ja ich trochę rozumiem.

To daje jakiś taki rodzaj iluzji spotkania.

No Twój kolega cały czas nie wygląda codziennie przez 5 dni tak samo.

Nie ma takiego samego ubrania.

Jeśli ma, powinien zmienić kolegę.

No co Ty?

No nie chodzisz 5 dni.

Rysiek jest mega super.

Nie chodzisz 5 dni w tym samym ubraniu kochany. No powiedz mi.

Ja nie, ale Rysiek na maksa.

Który Rysiek? Chodzi Ci o Ridla?

Nie, nie. Rysiek żyje.

Czy Rysiek Lidl?

Bo Ridl nie żyje, Lidl...

Chodziło mi o taki wiesz, o mojego kolegę Ryska.

Który żyje naprawdę?

Tak.

I naprawdę chodzi tak samo ubrany cały czas?

Tak, choć goły.

Nie ma nic ubrania na sobie.

A jak Ty do niego przychodzisz, to jak wygląda?

Ubiera jakąś podomkę?

Nie. Jest goły i wesoły.

Ja Ci we wszystko uwierzę.

Więc jak Ty mi powiesz, że to jest prawda, to ja Ci po tym zdaniu w to uwierzę.

Więc...

Czy to jest prawda?

A jak byś chciał, żeby było?

Obecnie obstawiam, że na 60% to jest jednak prawda.

Że moim zdaniem naciągnąłeś to, że chodzi goły przy Tobie.

Obstawiam, że chodzi goły, ale jak jest ktoś w jego otoczeniu,

na przykład Ty przychodzisz, to ma jakiś szlafrok jednak mimo wszystko.

Albo chociaż ręcznik.

Co byś chciał, żeby oni Ci na koniec piątego sezonu...

Nie wytrzymię tyle.

Zapomnisz o Rysiku. Jak każdy.

Jak jego własna matka.

Oj, oj, oj.

To jest bardziej ta historia jest prawdziwa.

W każdym razie to jest tak, jak dlaczego Cię obraził proboszcz.

Nadal nie wiemy tego.

W jaki sposób?

Nie wiemy tego.

Ja wiem, że już Ci powiedziałem.

Ja nie pamiętam niestety.

Ja pamiętam na pewno, że to było gdzieś w obrębie kościoła. I remember for sure that it was somewhere within the church.

To było w ławce kościelnej.

To jest jedyne okoliczności.

Świetnie namalowałeś.

Henning Mankel właśnie tak potrafił pisać, że pięknie.

Ostatnio Ci o tym mówiłem.

Że potrafił tak namalować okoliczności, jakbyś był w tym miejscu.

To Ty tak namalowałeś to.

Niestety nie zapamiętałem akcji, ale co ciekawe Unfortunately, I did not remember the action, but interestingly enough

u Mankela też jej często nie pamiętam. In Mankel's case, I don't often remember her either.

Jego główny bohater Kurt Wallander

często jest przy...

Myślałeś, że byś jak mały.

A tam na praktyce...

Kruk już był w gotowości. Raven was already at the ready.

Kur...

Spokojnie, spokojnie, króczki. Calmly, calmly, rabbits.

Są, zobacz, tutaj cały czas w gotowości.

Czekaj, no widzisz, bo to jest właśnie to.

Odmontowałem ostatnio ten odcinek, nasz pierwszy ze studia. I recently unmounted this episode, our first from the studio.

Tutaj o tym chciałem powiedzieć.

O, ten co nagrywaliśmy.

Kochany, no właśnie. Po pierwsze nagrywaliśmy go innego dnia. Dear, well that's right: first of all, we recorded it the other day.

Lekkostronniczy zmieniają ubrania, to jest kończąc ten wątek. The lightweights are changing clothes, that's ending this thread.

I chwała im za to, niech zmieniają. And praise them for that, let them change.

My nie zmienilibyśmy myślę, że ubrani w takiej sytuacji.

Może byśmy zmienili, nie wiem.

Ale nagrywamy w różne dni, bo ja już jestem po montażu tego pierwszego odcinka

i powiem Ci, naprawdę, tak jak mi się go przyjemnie nagrywało,

tak mi się przyjemnie go montowało. I found it so enjoyable to assemble.

Często się w branży u nas mówi, prawda, It is often said in the industry at our place, right,

śmiech na planie, płacz na montażu,

tylko że to się jakoś robi.

Tak.

Jak to się mówi?

Już Ci powiem.

Pamiętasz to?

Śmiesznie na planie, smutno na ekranie. Funny on the set, sad on the screen.

O, to coś takiego jest. Oh, it's something like that.

Ale tam nie. Było widać, że sobie przyjemnie ze sobą rozmawialiśmy

i pomyślałem wtedy...

A, intro.

O, wow!

Zagrałeś to intro praktycznie idealnie na krzesełku.

A co Ci nie pasowało konkretnie?

O, wow, że powiedziałem praktycznie.

Jest dzisiaj edgy nastroj, widzę po drugiej stroje. There is an edgy mood today, I see after the second outfit.

Możliwe, że to dlatego, że nie znasz tematu dzisiejszego odcinka.

Możliwe.

I na przykład nie masz pojęcia, dlaczego wyglądam dzisiaj,

jakbym miał chęć, żebym się wziął

i się wziął, żebym się wziął.

A, to jest tak, że...

To jest tak, że...

To jest tak, że...

To jest tak, że...

Nie ma pojęcia, dlaczego wyglądam dzisiaj, jakbym miał zamiar

przeprowadzić czyjej ceremonię ajowaski,

którą na stan nagrywania tego odcinka

ja nigdy nie przyjmowałem w swoim życiu

i nawet na tym etapie nie zamierzam.

Ja się zaśmiałem, bo...

jakby...

No wiadomo, to tak działa, że właśnie

jak nie chcesz, żeby ktoś Cię podejrzewał o coś,

tym bardziej jak jesteś niewinny, to...

Znaczy, niech każdy sobie robi, co chce.

Przecież...

O, o...

To Ci dzisiaj przypłynęło, widzę.

Nie, nie mogę tego zrobić.

Możesz! To nie było obraźliwe.

Ja w ogóle Tamarę znam prywatnie,

jest bardzo ona przyjemną osobą.

To za chwilę bym podejrzewał, że ona brała udział w jakiejś ceremonii.

Ale Tamara się do tego przyznaje.

Nie ma z tym żadnego problemu.

Nie przyznała.

To nie ma próby.

Trzy godziny siedzieliśmy, pytałem.

A ona śpiewała tylko jedną pieśń.

Jaką?

To już to zrobiłeś teraz? Ja tego nie wytnę, bo to jest bitwa, idę.

Będziesz musiał pokochać ten fragment. You're going to have to love this piece.

To nie jest nic przeciwko niej.

Ja nie chcę nikogo nigdy urazić.

Ale to jest tak jak ja bym powiedział, trójkąty i kwadraty,

a Ty powiesz, nie, nie śmiej się z Dawida, ej mordo, nie śmiej się.

No dobra, ale to... On to robi.

To jest cytat.

No a Ty nie zrobiłeś...

Ale widzisz, no ja jednak zrobiłem cytat,

ale jednak zrobiłem to w takim kontekście, żeby się jednak uśmiechnąć.

Ale ja nie chcę Tamarę nigdy skrzywdzić złym słowem.

No ale nie skrzywdzisz Tamarę złym słowem,

bo to moment, że...

Złomyślną by mnie skrzywdził.

Tylko miłość mam w stronę takich magicznych osób.

Ale nie powiedziałeś tego z...

Intencja też jest ważna.

Zostaję.

Montowałem sobie ten odcinek i właśnie nie wiesz dlaczego wyglądam,

jakbym był na ceremonii Ajo Łaski,

ale właśnie a propos tego, że powiedziałeś, że taką strategią jest to,

że jak coś robiłeś, to teraz mówisz, że nie robiłeś.

Sam znasz mnie i w sumie siebie też,

że my nie kłamiemy w takich sytuacjach oficjalnie.

Że gdybyśmy przyjęli kiedykolwiek,

czy użyłem tego czasownika,

przyjęli Ajo Łaskę,

to byśmy o tym nie mówili.

Byśmy prosto o tym nie mówili.

Tak, że nie zrobiliśmy.

To nie jest w naszym stylu.

Dokładnie, to nie jest w naszym stylu.

Jak już mówimy, że nie, to jeszcze nie.

Więc nie wiesz dlaczego mimo wszystko wyglądam jak gość,

który za chwilę...

O, w tym odcinku jest odcinek o Ajo Łasce

i ja Ci go podam w tym odcinku.

Bo Dawid nie wie o czym jest odcinek w ogóle.

Czelen.

Nie wiem jeszcze o czym jest odcinek do końca,

ale już nie będę skrzypiał z krzesłem.

Jakbym sobie wyobrażał kogoś,

kto uczestniczy w ceremonii,

to pewnie byłby tak ubrany.

Ja też myślę.

Albo tak jak kto?

Tak jak ty?

Albo tak jak ja.

Myślę, że zostałby wypruszony z tej ceremonii.

Przypadkowo.

Przechodził jakiś piękny śpiew.

A co tutaj pijecie?

I wtedy...

I on jakby zachęcony tym śpiewem

wchodzi do środka, a oni mówią

a co wy tu pijecie?

I jakby to powąchali.

I to przez 6 godzin...

Wiesz, że to naprawdę tak jest?

No tak.

Efekt uboczny dla niektórych.

Ja kiedyś powiem tylko, że brałem udział w tej ceremonii

nie pijąc tego, tylko obserwując to z zewnątrz.

I właśnie też było bardzo ciekawe.

Grałem na bębenku przez 4 godziny.

Przysięgam Ci.

Wow.

W ogóle ciekawe jest to, że pierwszy raz o tym mówię publicznie,

ale nie wypiłem faktycznie tego wtedy.

Elwaru? Eliksiru?

Nie wiem właśnie co to jest.

Ale ciekawe.

I to wszystko się odbyło...

Ja nie mam czasu na takie głupoty, wiesz?

Ja wiem, przepraszam.

Nie lubię to, że to mówisz.

Chciałem podsumować wątek, a ja łasku.

Ale zobacz, ja mam na Ciebie tak dużą tolerancję,

że nawet, że Ty powiedziałaś, że nie masz czasu na takie głupoty,

to ja i tak pomyślałem

OK, nawet nie jestem na Ciebie zły, że tak powiedziałeś.

To nic bym tak do Ciebie nie powiedział.

Teraz o tym wiem, jak o tym pomyślałem,

ale jak już to powiedziałeś, to to było OK.

Przepraszam. Jeszcze raz.

Nie masz za co przepraszać, bo Ty mnie w ogóle nie obraziłeś.

Tylko Tamarę.

Żartuję, nie obraziłeś jej, w ogóle wszystko jest OK.

Wszystko jest zupełnie w porządku.

To jest wszystko w porządku, naprawdę.

I mówiłeś...

Druga sprawa jest taka,

że też zastrzegę jedną rzecz.

Gdybyśmy my chcieli kogoś obrazić w tym podcaście,

co zdarzało się wielokrotnie,

to kiedy to naprawdę jest obrażenie,

nigdy to nie ujrzało światła dziennego.

Tak, mamy bardzo duży folder...

Nie, no kasujemy.

Tak, tak, kasujemy.

Wolę, żeby to nigdzie nie było.

No powiedzmy tak.

Lista osób, które polecamy

i mówimy o nich dobrze w tym podcaście

jest dużo mniejsza

niż lista osób,

o których mówimy w niekorzystnym świetle.

Tak, tak.

I być może, mimo że tam Tamara wzbudza kontrowersje,

nie została tutaj wywołana

w negatywnym kontekście.

Dlatego możemy tego z Tobą wspólnie posłuchać.

Porozmawiać sobie.

Wyróżnijmy się, to nie jest tak,

że każdy żart jest wiecie.

Popatrzcie na mnie.

Jeżeli ktoś się poczuje urażony,

proszę na tym napisać na blogu.

Jedna rzecz, zanim zaczniemy.

Przepraszam, bo my zawsze mamy ogłoszenia parafialne

w kontekście poprzedniego odcinka.

Dalej tu jest zielono.

Nie wiem, jakie tło dzisiaj zostanie dobrane,

ale ostatnio, jak dobierałeś te kaselki,

trafiłeś idealnie w to.

To jest jakaś taka green screena.

Powiem Ci, jeden do jeden.

Bo Ty jeszcze nie widziałeś, bo jeszcze nie zdążyłem

zmontować tego odcinka,

ale tylko Ci mówię, że dotarłem do tej sceny.

Gdzieś tutaj były te kafelki

i w każdy jeden trafiłeś idealnie.

Zobaczymy, jakie będzie tło.

Wahałem się nad tym lasem,

ale to poprzednie też było fajne.

Dobra, wracając.

Oglądałem sobie ten odcinek i powiem Ci,

że miałem taką emocję w trakcie montowania tego odcinka,

że pomyślałem sobie,

ja Ci nie powiedziałem o tak wielu rzeczach

a propos wyjazdów,

ale pod zupełnie innym kątem.

I pomyślałem sobie, że ten odcinek

mógłby nosić, jak sobie tutaj w trójkę siedzimy,

taki roboczy tytuł

Miejsca, które robią mi dobrze.

Obojczyk.

Ucho.

To są...

Okej, okej.

Pamiętasz ten film Invincible?

Tak.

Znaczy ten Intouchables.

Sorry.

Jezu, to już jest taki rodzaj znajomości.

My na starość przy obu Alzheimerach

będziemy miło, że byśmy się bawili świetnie.

Ja będę mówił coś innego, a Ty będziesz dokładnie wiedział,

o co mi chodzi.

Widziałeś ten Invincible?

Tak.

Ten inny film, który się inaczej nazywa,

ale ten, gdzie uszy mu tarli,

żeby go pobudzić.

I on osiągał w ten sposób satysfakcję seksualną,

co niesamowite.

No jak masz dostęp do czucia ucha,

no to panie o ucho jest wtedy wszystkim...

Tak.

Kurczę, i teraz pomyślałem, że to jest dużo lepszy pomysł

na odcinek podcastu jednak, mimo wszystko.

Ale mój pierwotny zamysł...

Pierwsza ucha?

Nie, nie, miejsca, które robią Ci dobrze.

A, no w tym sensie.

W tym sensie, w fizycznym, cielesnym.

Ale mój zamysł był jednakowoż inny,

dlatego, że on się opierał na takim założeniu,

że miałem wrażenie,

że po raz pierwszy w historii montowania podcastu naszego

dyskutowałem z ekranem.

Pomyślałem, kurczę,

przecież ja Ci nie powiedziałem

o całej akcji pod tytułem,

którą uwielbiam,

która zresztą znalazła się,

odzwierciedlenie tego także umieściłem w opowiadaniach,

czyli tak zwane City Breaks,

gdzie wyjeżdżasz sobie na weekend przedłużony,

od czwartku nawet, za szalej, do poniedziałku,

albo do czwartku niedzieli

i jeździsz w jakieś miejsca po to,

żeby trochę bardziej zaznać tych miejsc.

Ale potem sobie pomyślałem,

to nie podpada pod wakacje,

tylko to podpada pod taką kategorię właśnie

miejsc, które robią mi dobrze.

I pomyślałem sobie, że każdy z nas,

i to jest taki quiz, do którego zachęcam redaktora

Podsiadłę tutaj z jednej strony,

a z drugiej strony zachęcam również Ciebie

do tego, żeby sobie pomyśleć o tym,

że na przykład jak kupujecie albo wynajmujecie nieruchomość

dowolnie i wchodzicie do jakiegoś mieszkania

albo domu, to od razu się czujecie w nim

dobrze albo źle.

To znaczy, że w ogóle jest zupełnie odwrotnie

i nie macie czasami racjonalnego

powodu albo pretekstu,

który można nazwać świadomie,

że to jest ta jedna konkretna sprawa,

która mi robi dobrze albo która robi mi źle.

I wydaje mi się, że tego typu sytuacje

jesteśmy w stanie także ekstrapolować

w stosunku do większych

powierzchni niż mieszkanie

i robisz to specjalnie, bo dobrze znasz znaczenie tego słowa.

Ale dzisiaj dużo gadam.

Jestem absolutnie podekscytowany.

No wspaniale.

Ja znalazłem już

co najmniej jedną rzecz.

No i jak masz kalesony, to tak jest.

To nie są kalesony, za chwilę do tego przejdziemy.

Zaraz będziesz pił ajałaskę.

A to dziwnie smakowało.

Zobacz, zobacz.

Zaraz dopiję.

Tak się robi z twarzą po ajałasce?

Tak, wygląda się dokładnie tak.

Pyszna.

Wspaniale.

Ale wiesz o co chodzi.

Ja już uruchomiłem jedną.

Miałem nadzieję, że to Ci trochę uruchomi.

I są takie miejsca, które są dużo większe.

Żebyś się wyluzował z tym, że dużo mówisz?

Bo ja próbuję dla Ciebie przydać entuzja.

Ja mam entuzja, dlatego że przeczytałem dzisiaj książkę.

A zacząłem też następną.

Nie, graliście w Magic'i jak tu przyszedłem.

Powiedz wprost Tobie.

Studio było czynne od 17.00,

więc do 17.00 trzeba było coś tam znaleźć.

To też prawda.

Nie spóźniłeś się w ogóle.

Przyjechałem tutaj z Tarczem i na o której?

14.30 była, bo myślałem, że Chorki mnie złapie.

Tak, tak, tak. Od 14.30 jechałeś.

No nieważne.

Koło w pół do trzeciej dojechałem.

Czekałem dwie pół godziny.

Ale chciałbym, żeby ten temat u Ciebie coś uruchomił.

Ja teraz Wam, wiesz co?

Energią.

Nie, to nie są żarty.

Nie, nie, nie.

To nie była asysta pod to.

Ja to nazywam dla uproszczenia energią.

Że po prostu w niektórych miejscach czujesz się

tak, że tam pasujesz i się nie boisz, nie stresujesz.

Rzeczy, które Cię hamują

i ograniczają wokół,

jakby związane z tym,

co Cię buduje

generalnie na co dzień.

Jakieś takie lęki i ten.

To w tych miejscach się dezaktywują.

Deaktywują. Tak!

No to mam takie,

przynajmniej jedno miejsce teraz już mam w głowie.

A chciałbym, żebyśmy też pogadali o takich miejscach,

które są na przykład dużymi miejscami.

Bo ja na przykład, to też znowu gadałem z monitorem,

montując ten odcinek.

Akurat chyba ten fragment wyciąłem, kiedy mówiłeś,

albo go mocno pociąłem.

Fragment, który mówiłeś o Nowym Jorku.

On po prostu miał jakąś

niefortunną część

znaleźć się w jakichś miejscach,

które po prostu musiały zostać wycięte.

Rozumiem.

I mówiłeś o swojej podróży do Nowego Jorku.

Ja się na przykład w trakcie tego,

jak o tym mówiłeś, zastanawiałem i pomyślałem,

kurczę, redaktorze Kotarski,

nie zapytałeś go, jak ty się czułeś w tym mieście,

bo ja wiem, jak ja się czułem w tym mieście.

I się zastanawiałem na przykład,

czy to miasto ci zrobiło dobrze, czy też nie.

A z drugiej strony, moja żona na co dzień

też prowadzi, współprowadzi taki podcast,

który mówi o miejscach i o tym.

I pomyślałem, ej, ja zerżnę w ogóle

twój pomysł na nagranie.

I ona na przykład na koniec każdego odcinka

zadaje gościowi swojemu pytanie,

które ja też ci zadam.

I będąc jednocześnie

absolutną kopią tego, co Natasza robi

i fantastycznie się to sprawdza.

No ale właśnie,

to powiedz mi, tak top of the mind,

czy masz takie miejsce, które właśnie, jak jesteś

i na przykład jest miastem, albo nawet wsią,

albo czymś,

i jak chcesz o tym mówić w kontekście Polski,

to spoko, jak zagranicy, to chyba tym bardziej spoko,

które ci robi dobrze

i czy masz takie w głowie miejsce,

które ci robi absolutnie źle?

Proszę bardzo, redaktor podsiadło.

Eee...

Ja mam generalnie też taką

część siebie,

która potrafi się do miejsc przyzwyczaić,

potrafi te miejsca oswoić.

Jestem jak mały książę

i powiem ci szczerze, że są miejsca,

które odczarowałem, spędzając w nich trochę czasu.

To znaczy, że nie czułeś się w nich wcześniej?

Że wchodząc czułem się tak,

ajajaj, za ciemno, dziwnie, ciasno,

coś duchota, nie wiem, nie wiem, nie wiem.

A potem mówię, nie, to miejsce jest ok.

Wow. O kurcze, nie mam chyba takiego przykładu.

A powiedz mi o tym miejscu.

Możesz o tym powiedzieć?

W jakiej to jest skali? Mikro czy makro?

To jest dom mojego przyjaciela.

Znam go?

Wszystko zostanie wycięte w pięć.

Naprawdę?

No, najpierw mnie to tak przytłoczyło, bałem się.

Wow.

I teraz...

Ten podcast po co się jest jednak?

Wow.

Ale...

Eee...

Eee...

No właśnie, ale...

No, bo tak, że po prostu mówię, ok, nowe egzotyczne miejsce,

układ pomieszczeń,

Oh wow.

Półmrok,

taka swoboda, samopoczucie.

Ale typu parę dni,

nasza atmosfera,

tutaj też,

trzeba, tutaj też

trzeba przytoczyć, że

jest to miejsce,

które...

Jak gaśnie naturalne światło

planetarne, nie?

Tak zwane słońce.

Można... Przysłowiowe?

Mówisz o Edycie Górniak?

Istotę, tak.

Świetlistą.

Jak jej światło gaśnie.

To jest synonim u Ciebie słowa słońce.

Tak.

Ja w ogóle nie oceniam, przepraszam, że się zaśmiałem.

Kiedyś był Jacek Stachurski, ale teraz

Jacek jest

jako, że jestem

w grupie fanów

korbiarze.

A, pana Jaceka Stachurskiego, oczywiście.

Tak, no to teraz już jest dla mnie

jakimś większym słońcem.

Wszechpotężnym etyzerem.

Między innymi.

Natomiast pani Edyta

jest faktycznie z taką energią

światlistą.

Więc jak ona zajdzie, to

to jest tam,

tam było po prostu bardzo ciemno w tym miejscu.

No tak. I to było dla mnie nowe doświadczenie, bo

jestem przyzwyczajony już do życia miejskiego,

gdzie to tętni, gdzie pulsuje,

gdzie słyszę o trzeciej nad ranem

z sąsiedniego bloku.

Ucz, ucz, ucz, ucz.

Ucz, ucz, ucz. Naprawdę słyszysz?

No, jak się postaram.

Jak włączę głośną muzykę.

No nie, no, ale poza tym samochody jeżdżą, a tu jest ciemno,

bardzo ciemno do tego stopnia, że widać

gwiazdy. Cicho sha, w sensie tu w tamtym miejscu.

Mhm.

O którym mówię.

No to jest np. rzecz, która

zmieniła swój kontekst i stała się

jednym z najpiękniejszych, najprzyjemniejszych

miejsc.

Spędzam czas sto procent regenerując się.

Jakbym był Simsem.

Być może jestem.

Tylko nie wiem co miałeś nad sobą teraz.

Muchy.

To znaczy, że chcesz ci iść do toalety?

Tak. Tak było, no.

Nie, że jestem brudny.

To pasek komfortu.

Jakbym miał nawet czerwony na maksa.

Zero komfortu.

Jak mi źle od komfortu.

I...

I bym wszedł wtedy do twojego domu.

To jest najlepsze od ciebie.

Od razu zielony pasek, sto procent.

Teraz.

Ale to o czym ci mówię to jest pierwsze wrażenie.

Ciekawe.

Co jest?

Naprawdę coś...

A to nie ptak jakiś umarł tutaj?

No zostawili oni. Wiesz kto zostawił?

Ale kosroniczy.

Nieposprzątane.

O wow.

A powiedz mi nie.

A teraz powiedz mi nie.

A powiedz mi czy...

Jasne, oczywiście, to rozumiem w pełni.

Nie, po prostu byłem zaskoczony.

Bo nie powiedzieliśmy o tym.

Nie, bo to nie jest ważne.

Po co mam o tym gadać?

Nie wiem, bym zmienił dom.

Kieńcy masz w domu. Wyjmę twój dom.

Sam bym w nim zamieszkał.

A powiedz mi, a czy to...

Sytuację, którą masz...

Ten przykład dobrze pokazał, że ty jesteś w stanie odczuwać takie rzeczy.

Tak.

To na przykład jak byłeś w Republice...

Wpłakałem myślę z trzy dni maks.

W Republice Południowej Afryki.

Która mnie bardzo interesuje, bo też chciałem cię o to samo zapytać.

I powiedz mi o tym w kontekście Republiki Południowej Afryki

i w kontekście Nowego Jorku.

Co te rzeczy zrobiły dla ciebie?

Bo to były zupełnie inne rzeczywistości.

To były tak egzotyczne, obce rzeczywistości,

że ja nie mogłem się z tym zaskoczyć.

I to jest to, co ja mam.

To były egzotyczne, obce rzeczywistości,

że dość szybko czułem, że chcę wracać do domu.

O wow!

Czyli nie miałeś czegoś takiego.

Zostałbym tu jeszcze dwa tygodnie dłużej.

Nie, na pewno nie, ale w RPA byłem pośrednio zawodowo, więc...

No właśnie.

To znaczy, ty tam byłeś przede wszystkim zawodowo,

a zostałeś chyba parę dni dłużej w ramach takiego...

Tak.

Workation to się nazywa chyba.

Tak, workation. Ja tam nagrywałem piosenkę.

I tam było coś takiego, że taki Ford stary,

pick-up był na pustyni jakiejś.

Tak, był tam telewizor.

No, ale to byłeś zawodowo.

Ale dobrze, ale właśnie...

Nie miałem takiego poczucia, że pozwierzał bym się tam dobrze.

Okej, to teraz jeśli chodzi o RPA,

to rozumiem i wybaczam ci, że nie poczułeś tak samo,

jak ci wybaczę ten dom. Może kiedyś wybaczę.

Natomiast...

Nie, nie, w ogóle wszystko jest git.

Jesteśmy tutaj w trójkę, w gronie przyjaciół, wszystko jest fajnie.

Chciałem być szczery.

Nie, i bardzo dobrze.

No, to było pierwsze, co mi się skojarzyło.

Oczywiście, że tak.

Co jest ważne dla mnie, bo jest to ważne dla mnie miejsce.

Do mojego najbliższego przyjaciela.

Już, już, już.

Ale na przykład, rozumiem, że w RPA to nie siadło,

ale miałem wrażenie, że na pewnym etapie było tak,

że jak byłeś kiedyś w Nowym Jorku,

zresztą z naszymi wspólnymi przyjaciółmi,

to była sytuacja taka, że byliście tam trochę,

a miałeś, popraw mnie jeśli się mylę,

taki pomysł, żeby na pewnym etapie

pojechać tam jeszcze raz

i, czekaj, czy Ty tam się chciałeś zatrudnić jako barman, czy to nie było tam?

Tak.

To było tam.

To, że chciałem się zatrudnić jako barman, było na całej planecie.

No tak, to też była sprawa.

Przy każdym wyjeździe.

Ale ja chciałem tak naprawdę w Kanadzie się zatrudnić,

bo to było dokładnie mówiąc w ten sposób ułożone,

że spędziliśmy parę tygodni w Nowym Jorku,

potem przyjaciele wracali do domu, a ja jechałem do Kanady,

co zresztą się wydarzyło

i nie dostałem pozwolenia na pracę, więc nie pracowałem tam.

A Ty to próbowałeś zrobić?

Zwiedzałem, oficjalnie, legalnie.

O mój Boże, nie wiedziałem o tym.

Myślałem, że nawet nie podjąłeś takiej próby.

Podjąłem.

No i właśnie, sam sobie Nowy Jork, to jest takie miejsce,

które jakoś Cię zarezonowało, poczułeś...

No było niesamowite, było kultowe, było Central Park, kurczę, no...

Potrafisz dojść do tego, co to było takiego?

Co mnie podobało bardzo, to było to, jak bardzo dla pieszych ludzi jest to miejsce.

Jak...

Kompletnie inne doświadczenie.

Jak szerokie, przestrzenne, takie sprzyjające chodzeniu.

Ta siatka po prostu ma jakiś taki sens, że ten układ uliczny,

taka symetria jakaś w tym.

I to, że naprawdę my dziennie robiliśmy naprawdę parę kilometrów,

łażąc po prostu po Nowym Jorku.

I to było niesamowite.

Znaleźliśmy parę super knajpek, świetne jedzenie.

Mieliśmy super w ogóle lokalizację, bo ona była taka casualowa,

ale w fajnym miejscu i sama w sobie miała jakiś taki charakter.

Była trochę taka ciasnawa, ale to był fajny klimat.

Pamiętam, że obejrzeliśmy chyba cały serial Czarnobyl.

Tam.

Na jakimś takim chyba laptopie, co też było ekstra,

bo właśnie z tego takiego luksusu i komfortu, który na co dzień mi towarzyszy

w konsumowaniu rozrywki.

Te cale zapewniają.

Te cale zapewniają, ogromne cale.

To tutaj właśnie ten ekranik, to, że w trójkę na jednej kanapie siedzimy

i jesteśmy wkręconi, to jest najlepszy serial.

To była taka fajna energia, która mówiła, że właśnie...

Poprosiłem, były ptaki ostatnio, poprosiłem tym razem, żeby były psy.

A teraz usłyszałem.

A, okej, okej.

To może w czasie rzeczywistym wygrywają.

Chyba teraz już tak, bo to właśnie też w pierwszym tym odcinku ze studio

było też takie słabe, że właśnie ty słyszałeś ptaki, ja słyszałem wsem,

ja odwrotnie i to też był problem wtedy.

Dobra.

Dostałeś potwierdzenie, że to było to?

Tak.

I to było po prostu...

Dźwięk.

Obok jest inna ceremonia.

Ale my zaraz do niej dołączamy, bo to jest takie...

Jasne.

I...

Nic, nie będzie cięte.

Wiem, wiem, spokojnie, no trudno już.

Nie myślałem, że będziemy o tym rozmawiali, ale...

Chodzi mi po prostu o to, że Nowy Jork był fajnym doświadczeniem,

ale będąc już w Kanadzie to już szalałem z tęsknoty za domem.

Taki homesick totalny, książkowy i Kanada mi się nie podobała w niczym.

Ciekawe.

Żartuję. Podobała mi się w wielu miejscach i była fantastycznym doświadczeniem

takim zmierzeniem się z samym sobą za granicą,

ale wtedy też skumałem właśnie, że podróżowanie samemu to nie jest coś,

co umiem robić na razie.

Po drugie...

No, obarczone to było tym, że jednak nie mogłem tam pracować,

więc nagle miałem spędzić parę tygodni i musiałem wymyślić od zera na bieżąco trochę, co mam robić.

Ale też przeżyłem tam wiele takich rzeczy, które będę zapisywał w swoim pamiętniku,

jak wydam biografię, może auto, jak będę jeszcze lubił jeździć autem.

Bo właśnie ten wątek dotyczy...

Bo to chodzi o to, że ona jest pisana w samochodzie, to wiesz, nie?

Tak, tak, tak.

Ale można w ogóle siedzieć też z tyłu.

I ja wtedy, słuchajcie, kochany...

A te najlepsze pochodzą z bagażnika, pisane. Z lampką.

No, ale to nie każdy potrafi.

Z lampką szampana.

Ja jechałem z absolutnego wschodniego krańca Kanady do Niagara Falls.

Jeżeli ktoś zna geografię...

To może montażystę poproszę o mapkę tutaj w tym momencie.

To z miejsca, które nazywa się Halifax w Kanadzie.

Połowa tego pobytu to była podróż tam, a wydaje mi się, że na sam koniec musiałem wrócić do Halifax, bo z Halifax miałem samolot dalej do domu.

Ale nie było tam jakiegoś takiego wielkiego zauroczenia, na które się prawdopodobnie nałożyło również niewątpliwe tęsknienie za Warszawą i domem, który tam też zostawiłeś po sobie.

Ale powiem Ci o takiej rzeczy...

To miało sens? Co Ci powiedziałem teraz?

Absolutnie tak. I właśnie chciałem się trochę od tego odbić po to, żeby Ci powiedzieć o trochę przeciwstawnym doświadczeniu, a z drugiej strony zapytać Cię, czy Ty miałeś to jednak mimo wszystko gdzieś, a być może w Nowym Jorku.

Chodzi o to, że w ramach właśnie chociażby nawet tych wspomnianych city breaków i mam wrażenie, że i mi i Nataszy troszeczkę łatwiej to przechodzi, że my bardzo często robimy taki tryb, który rzeczywiście wydaje mi się, że też Ty go lubisz i zdecydowanie go preferujesz, w którym jadąc do jakiegoś miejsca, nie tyle jedziesz po to, żeby zwiedzić najważniejsze zabytki tegoż właśnie jakiegoś miasta czy nawet otoczenia wiejskiego, tylko jedziesz tam trochę pożyć tak jak Ci ludzie, którzy są tam na miejscu.

Czyli pokorzystać z tamtejszych kawiarni, pochodzić do tamtejszych sklepów, jakoś zaznać oferty kulturalne i czasami ta oferta kulturalna jest pretekstem do tego, że mamy bilety na jakiś koncert albo na wystawę albo cokolwiek takiego i tam jedziemy po to.

I mam wrażenie, że po latach celowania w różne tego typu miejsca mamy takich swoich myślę, że top 3 miejsc, które sprawiły łącznie z tym, że jedno z tych miejsc stało się dalece bliższe naszemu sercu i to jest Lizbona, której nie chcę poświęcać za dużo czasu, a byłoby to zbyt oczywiste gadanie o tym, bo to też trochę jest temat na coś innego i myślę, że też możemy kiedyś o tym omówić.

Poczekaj, ja znajdę ten cytat, kiedy wyjedziesz w końcu stąd, stamtąd, z Warszawy, bo spoża studia, już się gubię, widzisz tych miejsc.

Tak łatwo jest uwierzyć, że to studio, bo to jest naprawdę dobre studio, polecamy tego studia, będzie umieszczone w opisie odcinka, to jest też nasze zobowiązanie tutaj sponsorskie, chociaż to nie jest sponsorowane, ale kazali nam wrzucić i w linku w opisie będzie, zapraszamy serdecznie do zajrzenia do tego, link w opisie.

No i właśnie, zdecydowanie nas nosiło po świecie, ale cała idea polegała na tym, że jeździliśmy na takie city breaki, bo tak często zobowiązania zawodowe nam w ten sposób wyłącznie pozwalały to robić, to realnie były 4 dni.