Połamane kończyny, śmierć głodowa, przypadki kanibalizmu – 7 metrów pod ziemią
Kury całe swoje życie spędzają w ciasnych klatkach,
pozbawione dostępu do
naturalnego światła dziennego.
Taki kurczak żyje tylko sześć tygodni. Po sześciu tygodniach
mniej więcej jest już po prostu gotowy do uboju.
Polska jest trzecim największym producentem
futer na świecie. To jest bardzo
niechlubne miejsce na niechlubnym podium.
Jesteś aktywistką Stowarzyszenia Otwarte Klatki
i starasz się między innymi uświadamiać na temat tego,
jak wygląda
chów klatkowy kur znoszących jaja.
Jak on wygląda?
Jaja z chowu klatkowego
to są jaja oznaczone numerem 3.
Na każdym jajku,
jeżeli kupujemy jajka, idziemy do sklepu,
no to na każdym jajku jest pieczątka i ta
liczba z przodu, trójka...
To jest pierwsza cyfra z lewej?
Tak, dokładnie. Ona nas informuje
jakby właśnie o pochodzeniu tych jajek,
czyli numerek 3 oznacza, że to są jajka z chowu klatkowego.
Co to w praktyce oznacza?
Oznacza to, że kury całe swoje życie
spędzają w ciasnych klatkach, pozbawione
dostępu do naturalnego światła dziennego.
Mają sztuczny cykl świetlny,
który jest regulowany przez człowieka.
Kury są zamknięte po kilka sztuk w ciasnej
klatce, nie mają możliwości grzebania,
nie mają możliwości swobodnego przemieszczania
się. Całe swoje życie,
które trwa około półtora, dwa lata,
mimo że kura w naturze mogłaby żyć 10 lat.
Całe swoje życie spędzają właśnie w tej klatce, nie widzą
nic innego poza tą klatką,
no a ich jakby rola jest zredukowana do znoszenia
jak największej ilości jaj. No i tak w skrócie wygląda
właśnie życie kury w chowie klatkowym.
Czyli te kury w ciągu całego swojego życia nigdy nie
wychodzą na zewnątrz?
Nigdy nie wychodzą na zewnątrz, nigdy nie widzą
światła, nigdy nie mają możliwości grzebać
w ziemi, co jest taką naturalną też potrzebą
kury. Gdzieś, gdzie możemy zaobserwować
kury jeszcze na wsi czy
jak ktoś ma rodzinę na wsi, babcię, ciocię,
no to widzimy, że kury bardzo często grzebią w ziemi.
No niestety w chowie klatkowym są
absolutnie pozbawione tej możliwości
i całe
swoje życie, no, jest zredukowane właśnie do
tej ciasnej klatki.
Brzmi to fatalnie. Jak dużo jest takich hodowli w Polsce?
Farm jest
kilka tysięcy. Mamy
bardzo dużą produkcję.
No a fermy takie klatkowe dominują
jakby, tych ferm jest najwięcej, najwięcej jest właśnie jajek pochodzących
z chowu klatkowego. Także,
no zdecydowana większość
kur właśnie żyje w tym systemie i
można między bajki włożyć właśnie,
jak gdzieś tam
myślimy sobie właśnie o jajkach,
że to są jajka od tej szczęśliwej kury,
nawet jeżeli idziemy do sklepu, widzimy opakowanie
od jajek i tam często jest na obrazku właśnie kura,
która sobie
właśnie grzebie w ziemi, słoneczko świeci
i tak dalej, no to jakby można to włożyć między bajki, bo
rzeczywistość
jest taka, że te kury nigdy nie zobaczą ani tego słońca,
ani tej ziemi,
tylko ich życie zostanie zredukowane właśnie do klatki.
W zasadzie można powiedzieć, ze kury
to są maszynki do znoszenia jaj.
Na szczęście są jeszcze inne jajka, z dwójką, z jedynką,
czy takie jajka są
znacznie lepsze, czy być może warunki,
w jakich kury je znoszą, wcale nie są
o wiele lepsze?
Są też jajka zerówki, które są jakby
najbardziej tutaj
w sposób etyczny pozyskiwane. To są jajka
z chowu ekologicznego.
I jak to wygląda?
Generalnie każda tutaj forma tej przemysłowej hodowli, bo tutaj
jakby ten problem się zaczyna, że to jest przemysłowa
hodowla zwierząt, która koncentruje bardzo
dużo zwierząt na bardzo ograniczonej powierzchni,
no i jakby w hodowli przemysłowej z założenia,
założeniem jest po prostu zysk jak największy,
w jak najkrótszym czasie, jak najmniejszym
kosztem. Jakby tutaj zwierzęta są tylko takim
środkiem do pozyskania tego celu
i wiadomo, że
są one w tym momencie bardzo przedmiotowo
traktowane, więc każdy rodzaj
produktu, który pochodzi z tego
chowu przemysłowego zwierząt, będzie
okupiony cierpieniem zwierząt. Natomiast my jako konsumenci
mamy też prawo wybierać
i jednak to cierpienie tych zwierząt redukować.
Na pewno jajka z tych chowów
alternatywnych będą lepsze niż
z chowu klatkowego.
Hodowla kur na jajka to jest jeden problem. Mamy jednocześnie
hodowlę kurczaków na mięso.
Jak to wygląda?
Tak. Kurczaki hodowane na
mięso to są tak zwane brojlery.
To jest zupełnie inny rodzaj zwierzęcia, tak jak
sobie mówimy o kurze, no kura kurze
nierówna, jak się okazuje, bo kury, które znoszą jajka,
a kury, które są
hodowane na mięso, to można powiedzieć, że to są
zupełnie inne zwierzęta, mimo że to kura i to kura.
Kurczaki,
które są hodowane na mięso, czyli te tak zwane brojlery,
to są rasy bardzo szybko rosnące,
które bardzo gwałtownie nabierają
na masie i tak naprawdę już
po sześciu tygodniach mamy gotowy produkt,
który jest przeznaczony tak naprawdę do ubicia.
To nie jest naturalny przyrost - 6 tygodni?
Nie jest. To jest trudno
opisać, to jest
tak duży przyrost, że tym zwierzętom bardzo często
łamią się nogi.
One nie są po prostu w stanie
utrzymać ciężaru ciała na
nogach. No bo jakby też
najbardziej takim pożądanym produktem
w przypadku kurczaka jest ta pierś z kurczaka, to jest
taki produkt bardzo lubiany też przez
konsumentów do jedzenia, ta pierś z kurczaka.
Żeby te piersi z kurcząt były
duże i żeby ta masa tego też była duża,
jest bardzo duży przyrost tutaj
u kurczaków.
No i zwierzęta często nie są w stanie
utrzymać się na nogach, więc bardzo często
w momencie, kiedy już usiądą, nie są w stanie się podnieść.
Nawet do tego stopnia?
Tak.
Często też łamią im się nogi, a często
przewracają się na plecy i wtedy już
nie są w stanie się podnieść. No i
często umierają z głodu, z pragnienia, bo
nie są w stanie już
stanąć po prostu na nogi.
A jeżeli w kurniku mamy
np. 100 tys. kurcząt naraz, no to
ileś tych kurcząt po prostu upadnie i to jest
po prostu wliczone w produkcję tego taniego
mięsa, no bo to jest po prostu koszt taniego mięsa.
A jak wygląda sam ubój?
Sam ubój...
Koszmar tego uboju zaczyna się
tak naprawdę w momencie
załadunku i transportu zwierząt, bo sam załadunek
też jest taki bardzo urazogenny.
Zwierzęta są łapane w
dużym pośpiechu, w takiej bardzo nerwowej atmosferze.
Bo tutaj oczywiście też liczy się czas.
Często wtedy dochodzi do
różnych urazów i zwierzęta
często ranne, na przykład
z połamanymi nogami czy skrzydłami są
transportowane, czasami ten transport jest wielogodzinny.
W zależności od
pogody - czy jest upał,
czy jest zimno, no to też te zwierzęta oczywiście
te warunki atmosferyczne muszą znosić.
Następnie następuje
rozładunek w ubojni, w przypadku
kurczaków ubój odbywa się przez
dekapitację, czyli no obcięcie głów, poderżnięcie gardła. Te zwierzęta
powinny wcześniej oczywiście być ogłuszone, bo tego
wymaga polskie prawo, natomiast...
W jaki sposób?
Powinny być ogłuszone prądem,
natomiast...
Ponieważ to wszystko też się odbywa w
dużym pośpiechu, w nerwowej atmosferze,
no i oczywiście w tej całej
przemysłowej otoczce tego wszystkiego,
że tutaj liczy się czas,
czas to pieniądz, więc no
zdarza się, że to ogłuszenie jest bardzo niedokładne
i zwierzęta przy pełnej świadomości są zabijane.
Zastanawiam się, w jaki sposób
no chociażby ja jako konsument mogę jakoś wpłynąć na tę sytuację,
żeby to nie wyglądało
tak, jak opowiadasz, żeby skala
tego nieszczęścia była mniejsza. W przypadku jajek sprawa
wydaje się prostsza,
a co w przypadku mięsa?
W przypadku mięsa jest troszeczkę trudnej,
bo tutaj w jajkach już mamy tą wskazówkę w postaci
tego numerka na jajkach,
więc tutaj już sobie możemy...
Mamy już jakąś tam podpowiedź.
W przypadku mięsa nie mamy.
Nie mamy oznaczeń,
czy mięso jest z tego lepszego, czy gorszego chowu.
Co prawda, producenci stosują różne
sztuczki, triki...
Na przykład?
Często mamy "kurczak z chowu zagrodowego", natomiast w Polsce to
nie istnieje.
Czyli to tylko nazwa?
Tak.
Która w zasadzie mija się zupełnie z rzeczywistością.
Wszystkie kurczaki, które
możemy kupić w sklepie są z tego chowu przemysłowego.
I no niestety...
Jakimś tam na pewno wyborem jest
stopniowe ograniczanie spożycia mięsa.
To jest też coraz bardziej taki popularny trend,
który realnie może się przyczynić do
poprawy dobrostanu zwierząt.
Bo my jako konsumenci mamy
wpływ na to, co się dzieje ze zwierzętami.
I ograniczając, robiąc sobie jeden dzień w tygodniu,
bez mięsa lub jeden posiłek. Wiadomo,
tutaj każdy mierzy siły na zamiary,
bo nie wszyscy są w stanie z dnia na dzień zrezygnować z jedzenia mięsa.
To jest bardzo trudne i ja też jestem realistką,
i wiem, że ludzie po prostu to mięso będą jedli, ale na pewno
mogą ograniczać spożycie mięsa
i w ten sposób mają realny wpływ
na los zwierząt.
Ja mam takie poczucie, że świadomość na temat tych warunków chowu jest coraz większa
i kiedy ludzie słyszą o tym, jak wygląda
chociażby chów klatkowy,
no to bardzo często i chętnie deklarują, że
takich jajek kupować nie będą. A czy wy jako
organizacja macie wiedzę, jak to wygląda w rzeczywistości?
Czyli jakie jajka my, Polacy,
kupujemy najczęściej?
Ciągle najczęściej kupowanymi jajkami
są jajka z chowu klatkowego, ponieważ one są
najtańsze
i też są najbardziej dostępne. Natomiast
to się będzie zmieniało, to już się zaczyna zmieniać,
bo ludzie zaczynają mieć coraz większą
świadomość i też chcą wiedzieć, co jedzą, bo
to też się przekłada na ich zdrowie, na walory smakowe
i też ludzie są coraz bardziej jednak świadomi też
tego, jak wygląda produkcja żywności
i produkcja zwierzęca, więc coraz większą popularnością
cieszą się faktycznie te systemy alternatywne.
I mamy nadzieję,
że w przeciągu kilku lat ta sytuacja znacząco się
zmieni i tutaj warto
też podkreślić, że coraz więcej sieci sklepów handlowych
rezygnuje z jajek z chowu
klatkowego, więc chów klatkowy,
w mojej ocenie chów klatkowy za parę lat zniknie z Polski. Jest taka nadzieja.
Jest taka nadzieja. To jest praca też ludzi, organizacji,
no, ludzi, którym zależy na
lepszym losie zwierząt, więc taki nasz codzienny wybór
ma znaczenie.
No najwięcej zależy od konsumentów, przy okazji apelujemy.
Wy jako organizacja wytoczyliście także
"wojnę", powiedzmy to w cudzysłowie,
branży futrzarskiej.
Na ile to jest duży problem w Polsce?
Polska jest trzecim
największym producentem futer na świecie.
Na świecie?
Na świecie. To jest bardzo niechlubne miejsce na niechlubnym podium,
ponieważ przemysł futrzarski jest wyjątkowo
okrutny.
Warto też podkreślić, że Polki, Polacy,
nie kupują futer i tak naprawdę wszystko,
co jest u nas wyprodukowane, idzie na eksport.
Więc to nie jest produkt,
który zostaje też w Polsce, którym
polski też konsument jest zainteresowany, bo to jest
znikomy procent.
Powiedziałaś, że taka hodowla jest wyjątkowo okrutna.
Jak ona wygląda?
Na fermie, w ogóle w Polsce na fermach,
na futra hoduje się przede wszystkim norki.
I tych zwierząt hodowanych jest
zdecydowanie najwięcej. Hodowane są także
lisy i jenoty.
Wszystkie z tych zwierząt to są
drapieżniki, to są dzikie zwierzęta. To są zwierzęta,
które są też hodowane w systemie klatkowym,
czyli mamy dzikiego drapieżnika, który
w naturze przemierza tysiące kilometrów,
który ma bardzo duże terytorium,
na fermie futrzarskiej te zwierzęta są zamknięte
w ciasnych klatkach na metalowym podłożu.
Nie mają możliwości
dotykania łapami ziemi.
Lisów naturalną taką potrzebą
behawioralną jest kopanie w ziemi,
one całe swoje życie spędzają na
zadrutowanej, metalowej klatce.
Podobnie norki. Naturalną potrzebą
norek jest pływanie. To są zwierzęta
wodno-lądowe. Natomiast oczywiście na
fermach nie mają żadnego dostępu do wody,
więc zwierzęta, które są zamknięte w tak ciasnych klatkach,
w takich złych warunkach, tak naprawdę
zapadają na choroby. I to nie są tylko choroby,
urazy fizyczne, które też są
w przypadku takiej hodowli oczywiste, bo to są często
urazy kończyn,
wzajemne pogryzienia, kanibalizm,
bo te zwierzęta też są stłoczone na bardzo małej powierzchni.
Ale to są też choroby psychiczne, te zwierzęta po prostu
wariują na tak małej powierzchni, zapadają na
choroby typu stereotypia, czyli takie
powtarzanie bezsensownych ruchów, odbijanie się od
klatki do klatki, od kraty do kraty. To jest
wyjątkowo przykry widok.
No tak, ale jednocześnie przedstawiciele branży futrzarskiej
przekonują, że tym zwierzętom wcale się
w tych hodowlach krzywda nie dzieje,
że mają się dobrze, że są pod opieką.
Skąd wy macie tę wiedzę, skąd pewność, że
faktycznie warunki są tak fatalne?
Przez lata dokumentujemy
warunki na fermach futrzarskich w Polsce,
pokazywaliśmy wielokrotnie, jak to wygląda.
Pokazywaliśmy różne formy
cyklu też hodowli zwierząt na futra,
czyli od, można powiedzieć, narodzin, aż do
uboju.
I pokazywaliśmy, że tak naprawdę od samego
początku, aż od narodzin,
to krótkie życie, bo życie zwierząt hodowanych na futra
jest krótkie, bo one żyją tylko około
sześciu, siedmiu miesięcy. To
jest sześć, siedem miesięcy
naprawdę takiego skrajnego cierpienia
i w każdym momencie tego cyklu te zwierzęta naprawdę bardzo cierpią,
są zamknięte na bardzo, bardzo ciasnej powierzchni,
w bardzo złych warunkach i jakby
nie ma humanitarnej
hodowli zwierząt na futro. Te warunki
na fermach wyglądają bardzo różnie,
ale koniec końców problemy, z którymi
spotykałam się na takiej fermie są bardzo podobne, czyli właśnie te
wszystkie
choroby, urazy,
zdarza się, że jest kanibalizm, co
też udokumentowaliśmy, że zwierzęta
nawzajem się zagryzały.
W jaki sposób udaje wam się pozyskać tę wiedzę,
w jaki sposób to obserwujecie? Zgaduję, że
właściciele hodowli niechętnie was
zapraszają
do siebie.
No jakby właścicielom ferm futrzarskich, hodowcom
zwierząt futerkowych oczywiście nie zależy na
pokazywaniu prawdy. Oni pokazują
produkt finalny, czyli piękne futro,
a cała jakby droga
do pozyskania tego pięknego
futra jest oczywiście szczelnie
ukrywana, bo to jest
jakby nie na rękę, żeby pokazać właśnie
sposób, w jaki futra się pozyskuje.
My przeprowadzaliśmy
na fermach futrzarskich w Polsce kilkukrotnie
śledztwa.
Pokazywaliśmy właśnie, w jaki sposób
te zwierzęta są hodowane, w jaki sposób są
zabijane, bo pokazywaliśmy też
właśnie jak wygląda ubój lisów.
Czyli widzieliście to na własne oczy.
Tak. My te materiały publikujemy,
one były też publikowane
tak naprawdę we wszystkich najważniejszych mediach w Polsce,
co też pozwoliło tak naprawdę
wzbudzić tę debatę publiczną na temat
zakazu hodowli zwierząt na futra w Polsce, co
badania też pokazują, że Polacy, Polki chcą takiego
zakazu.
Jeśli ktoś przegapił i chciałby przekonać się
na własne oczy, jak wyglądają takie hodowle,
gdzie może zobaczyć te filmy?
Te wszystkie publikacje są dostępne na
stronie internetowej, także mamy
też kanał na YouTube'ie.
Stowarzyszenie Otwarte Klatki.
Tak. Tam publikujemy też śledztwa, więc każdy, kto byłby
ciekawy, kto chciałby z tą prawdą się zmierzyć,
może w łatwy sposób
zobaczyć. Te materiały są cały czas dostępne.
Okej. Bogna. Wielkie dzięki za
masę pożytecznych informacji, dziękuję za rozmowę.
Dzięki.