×

LingQ'yu daha iyi hale getirmek için çerezleri kullanıyoruz. Siteyi ziyaret ederek, bunu kabul edersiniz: çerez politikası.

image

Wyspa skarbów - Robert Louis Stevenson, XIV. Pierwszy cios

XIV. Pierwszy cios

XIV. Pierwszy cios

Byłem tak uradowany wyratowaniem się z rąk Długiego Johna, iż rychło wpadłem w dobry humor i zacząłem z niejaką ciekawością rozglądać się po nieznanej krainie, w której się znalazłem.

Przebyłem grząską żuławę zarosłą wierzbami, sitowiem i cudacznymi, zamorskimi drzewami błotnymi i znajdowałem się obecnie na krańcach odsłoniętego skrawka sfalowanej wydmy piaszczystej ciągnącej się bez mała milę, a nakrapianej tu i ówdzie kępkami sosen lub gromadkami pokrzywionych drzew, rozmiarami nieco przypominających dęby, lecz z bladego ulistnienia podobniejszych do wierzb. Na dalekiej krawędzi tej polany sterczało jedno ze wzgórz o dwu dziwacznych, poszarpanych szczytach, żywo lśniących w słońcu.

Wtedy po raz pierwszy odczułem radość poszukiwań. Wyspa była niezamieszkana; towarzyszy okrętowych zostawiłem daleko za sobą, a przede mną nie było żywej istoty oprócz niemych zwierząt i ptaków. Zacząłem wałęsać się pośród drzew. Tu i ówdzie widziałem kwitnące rośliny, zgoła mi nieznane, gdzie indziej zaś dostrzegałem węże; jeden z nich podniósł głowę nad upłaz skalny i syknął na mnie wydając zarazem dźwięk nieco podobny do brzęczenia kręcącego się bąka. Nie domyślałem się bynajmniej, że był to najjadowitszy z gadów, a ów dźwięk pochodził z osławionej grzechotki.

Przybyłem następnie do długiego gaju tych drzew podobnych do dębów — dowiedziałem się później, że nazywają się „dębami żywymi” lub „wiecznie zielonymi”; rosły one nisko nad piaskiem niby głóg, miały konary dziwnie pogięte, a listowie gęste jak strzecha. Gaj ciągnął się od wierzchołka jednego z piaszczystych wzgórz, a w głąb rozprzestrzeniał się i stawał się coraz wyższy, aż dosięgał brzegów szerokiego, zarosłego rokitą trzęsawiska, przez które przeciekał ku zatoce jeden ze strumyków. Wskutek skwaru słonecznego wydzielały się znad moczaru opary, a we mgle drżał zarys Lunety.

Nagle wszczął się niezwykły harmider w sitowiu; wyleciała z kwakaniem jedna cyranka, za nią druga i trzecia, a wkrótce nad całą powierzchnią moczaru wzbiła się wielka chmura ptactwa krzycząc i kołując w powietrzu. Od razu odgadłem, że to pewno kilku mych towarzyszy okrętowych przeciąga nad brzegiem trzęsawiska. Nie omyliłem się w domysłach, gdyż usłyszałem niebawem bardzo daleki i przytłumiony dźwięk głosu ludzkiego, który im dłużej nasłuchiwałem, tym stawał się bliższy i donośniejszy.

Ogarnął mnie ogromny strach, więc wpełznąłem pod osłonę najbliższego „żywego dębu” i przyczaiłem się czujnie, cicho jak mysz pod miotłą.

Inny głos odpowiedział. Potem odezwał się znów pierwszy, po którym poznałem Silvera, i płynął przez długą chwilę strumieniem zaledwie raz czy dwa przerwanym przez drugi głos. Sądząc z brzmienia, musieli rozmawiać poważnie, a czasami nawet z gniewem, lecz ani jedno zrozumiałe słowo nie doszło do mych uszu.

W końcu rozmawiający widać się zatrzymali, a może usiedli, gdyż nie tylko gwar ich rozmowy przestał się przybliżać, ale nawet ptaki uspokoiły się nieco i poczęły wracać do swych gniazd na trzęsawisku.

Wtedy uświadomiłem sobie, że zaniedbuję swoją powinność; bo jeżeli okazałem się tak nierozsądny, że ośmieliłem się pojechać na wybrzeże w towarzystwie tych rzezimieszków, zdobyć się mogłem przynajmniej na podsłuchanie ich knowań i najbardziej niewątpliwym, najoczywistszym moim zadaniem w chwili obecnej było podejść ku nim jak najbliżej pod dogodną zasłoną rozłożystych drzew.

Kierunek, w którym znajdowali się rozmawiający, oznaczyć można było dokładnie nie tylko na podstawie brzmienia ich słów, ale i po zachowaniu się kilku ptaków, które jeszcze z niepokojem krążyły nad głowami natrętów.

Pełznąc na czworakach, podkradałem się ku nim z wolna, lecz wytrwale. Wreszcie, podnosząc głowę do szpary między liśćmi mogłem widzieć wyraźnie małą, zasłoniętą drzewami kotlinę w bok od moczaru. Tam Długi John Silver i jeden z załogi stali rozmawiając, zwróceni do siebie twarzami.

Słońce rzucało na nich skwarne promienie. Silver odrzucił w bok na ziemię kapelusz, a swą pociągłą, układną, jasną twarz, błyszczącą od rzęsistego potu, zadarł nieco ku górze, jakby do czegoś namawiał drugiego mężczyznę.

— Kamracie! — mówił doń — cenię cię jak prawdziwy skarb! Możesz mi wierzyć, jak prawdziwy skarb! Gdybym nie przylgnął do ciebie jak smoła, czy myślisz, że byłbym cię teraz ostrzegał? Już klamka zapadła, stało się; już nie można niczemu zapobiec ani nic naprawić. To, co ci mówię, to tylko w tym celu, aby ocalić ci głowę, bo jeżeli który z tych rozbójników dowie się, to co z sobą pocznę, Tomie? Sam powiedz, co zrobię, gdzie się podzieję?

— Silver! — odezwał się drugi mężczyzna, a spostrzegłem, że był nie tylko czerwony po uszy, lecz mówił chrapliwym głosem jak gawron, i trzęsącym się jak napięta lina. — Słuchaj, Silver! Jesteś stary i uczciwy, a przynajmniej uchodzisz za takiego. Masz pod dostatkiem grosiwa; jesteś bogatszy od wielu, wielu biednych marynarzy, a jeżeli się nie mylę, masz w sobie wiele siły i odwagi. I ty mi mówisz, że chcesz wdawać się w tę brudną sprawę z czernią łotrów? Nie, to chyba nieprawda! Jak mnie tu Bóg widzi, wolę rękę postradać niż do tego przystąpić! Jeżeli złamię swą powinność…

Nagły jakiś hałas przerwał jego słowa. Miałem przed sobą jednego z uczciwych marynarzy, a w tejże chwili doszła do mnie wieść o drugim. Opodal, za mokradłem, rozległ się nagle jakiś głos, niby krzyk oburzenia, następnie zaś drugi tuż po nim, a zaraz potem jeden przeraźliwy i przeciągły wrzask. Skały Lunety po kilkakroć odpowiedziały echem, całe zastępy ptactwa błotnego pierzchły znów z ogromnym trzepotem zaciemniając niebo. Dopiero po upływie dłuższego czasu, gdy ten śmiertelny, nieludzki krzyk dzwonił mi jeszcze w uszach, cisza znów zapanowała w przestworzu i jedynie szelest ptaków ciągnących z powrotem i pomruk oddalonych fal morskich zakłócały senność popołudnia.

Tom poderwał się na krzyk jak rumak ugodzony ostrogą, natomiast Silver nawet nie mrugnął okiem, lecz stał tam gdzie przedtem, opierając się z lekka na szczudle i wpatrując się czujnie w swego towarzysza niby wąż, zanim rzuci się na zdobycz.

— Johnie! — rzekł żeglarz wyciągając dłoń.

— Ręce do góry! — krzyknął Silver odskakując na pewną odległość w tył, doprawdy z rączością i wprawą wyćwiczonego skoczka.

— Owszem, ręce do góry, Johnie Silverze — rzekł tamten. — Nieczyste sumienie każe ci się mnie obawiać! Ale na miłość boską, powiedz mi, co to było.

— Co? — odparł Silver uśmiechając się bardziej znacząco niż kiedykolwiek, tak iż oko jego wydawało się jakby główka od szpilki w jego olbrzymiej twarzy, ale połyskiwało niby okruch szkła. — Co to było? O, tak mi się zdaje, że to pewno Alan.

A na to biedny Tom wybuchnął jak bohater.

— Alan! — zawołał. — W takim razie wieczny odpoczynek jego duszy, bo był to wierny marynarz! A co się tyczy ciebie, Johnie Silverze, długo byłeś mi przyjacielem, ale już nim nie jesteś! Niech sczeznę jak pies, ale dotrzymam obowiązku! To ty zabiłeś Alana! Zabij i mnie, jeśli możesz. Ale ci nie ulegnę!

To powiedziawszy dzielny marynarz odwrócił się plecami do kucharza i począł zmierzać ku wybrzeżu. Lecz nie było mu dane odejść daleko. John ryknąwszy uchwycił się drzewa, wyrwał szczudło spod pachy i rzucił tym niezwykłym pociskiem, który warknął w powietrzu i ugodził biednego Toma z ogromną siłą, samym okuciem, pomiędzy łopatki w środek pleców.

Nieszczęśliwy wyrzucił ręce w górę, zaczerpnął tchu i upadł. Trudno powiedzieć, czy odniósł większe obrażenia, lecz sądząc z odgłosu miał w jednej chwili zgruchotane krzyże. Lecz nie dano mu czasu na przyjście do siebie. Silver, choć bez nogi i szczudła, błyskawicznie z małpią zręcznością znalazł się na leżącym i dwukrotnie zatopił nóż aż po rękojeść w ciele bezbronnego. Z mej kryjówki słyszałem, jak dyszał głośno przy zadawaniu ciosów.

Nie wiem dokładnie, co znaczy omdlenie, lecz wiem, że w owej chwili cały świat zawirował przede mną i zaszedł mgłą; Silver, ptaki i wyniosły szczyt Lunety — wszystko to zatoczyło jakiś piekielny taniec w moich oczach, a w uszach odezwało się niby huczenie dzwonów i gwar odległych głosów.

Gdy oprzytomniałem, już zbrodniarz zabierał się do odejścia włożywszy szczudło pod ramię, a kapelusz na głowę. Tuż przed nim na murawie leżał nieruchomo Tom, lecz zabójca nie troszczył się oń ani trochę, ocierając zbroczony nóż garścią trawy. Poza tym nic się nie zmieniło: słońce wciąż świeciło nielitościwie nad zionącym oparzeliskiem i nad strzelistymi wierzchołkami gór. Ledwo mogłem uwierzyć, że dopiero co dokonał się rozlew krwi i że przed chwilą w moich oczach zgładzono w okrutny sposób życie ludzkie.

Lecz teraz John włożył rękę do kieszeni, wyciągnął świstawkę i wydał kilka modulowanych dźwięków, które rozbrzmiewały daleko w skwarnym przestworzu. Wprawdzie nie rozumiałem znaczenia tego hasła, w każdym razie jednak wzbudziło ono we mnie natychmiast lęk. Mogło nadejść więcej ludzi, mogli mnie odnaleźć. Zabili już dwóch uczciwych ludzi — po Tomie i Alanie może na mnie miała przyjść kolej?

Bez namysłu począłem się wydobywać z gąszczu i poczołgałem się jak najśpieszniej i najciszej z powrotem ku najbardziej odsłoniętej części lasu. Zaledwie to uczyniłem, posłyszałem tu i tam pohukiwania i odzewy starego korsarza i jego wspólników — ten dźwięk niebezpieczeństwa jakby mi przypiął skrzydła. Skoro tylko wydostałem się z zarośli, popędziłem tak chyżo jak jeszcze nigdy przedtem, nie myśląc wcale o kierunku ucieczki, byle tylko odbiec jak najdalej od złoczyńców; a kiedym tak pędził, strach rósł i rósł we mnie, ażem już był bliski szaleństwa.

Bo też czy był kto w cięższej opresji niż ja? Gdy posłyszę strzał armatni, jakże odważę się zejść do łodzi pomiędzy tych przestępców splamionych świeżym morderstwem? Czyż pierwszy z nich, który mnie zobaczy, nie ukręci mi szyi jak bekasowi? Czyż sama moja obecność nie będzie dla nich jawnym dowodem mej trwogi, a co za tym idzie i mych wiadomości, tak fatalnych? — Już po wszystkim — myślałem sobie — bywaj zdrowa, „Hispaniolo”! Bywajcie zdrowi, panie dziedzicu, panie doktorze i kapitanie! Nic mi nie pozostało, jak umrzeć z głodu lub z rąk rokoszan!

Przez cały ten czas biegłem i biegłem przed siebie, aż nie zdając sobie z tego sprawy dotarłem do stóp niewielkiego wzgórza o dwóch wierzchołkach i znalazłem się w części wyspy, gdzie żywe dęby rosły rzadziej, przybierając wygląd i rozmiary drzew leśnych. Gdzieniegdzie mieszały się z nimi z rzadka sosny, dochodzące do pięćdziesięciu, a bywało, że i do siedemdziesięciu stóp wysokości. Powietrze miało woń bardziej orzeźwiającą aniżeli nad moczarem.

Wtem nowe niepokojące zjawisko osadziło mnie w miejscu, a serce tłukło się we mnie jak młotem.

Learn languages from TV shows, movies, news, articles and more! Try LingQ for FREE

XIV. Pierwszy cios ||удар XIV. Der erste Schlag XIV. The first blow XIV. Первый удар XIV. Перший удар

XIV. Pierwszy cios Перший удар

Byłem tak uradowany wyratowaniem się z rąk Długiego Johna, iż rychło wpadłem w dobry humor i zacząłem z niejaką ciekawością rozglądać się po nieznanej krainie, w której się znalazłem. ||||||||||||||||||якоюсь|||||||||| J'étais si heureux d'être sauvé des mains de Long John que je fus bientôt de bonne humeur et que je commençai à regarder avec une certaine curiosité le pays inconnu dans lequel je me trouvais. Я так зрадів, що мене визволили з рук Довгого Джона, що незабаром у мене з'явився гарний настрій і я почав з деякою цікавістю роздивлятися навколо невідому землю, в якій я опинився.

Przebyłem grząską żuławę zarosłą wierzbami, sitowiem i cudacznymi, zamorskimi drzewami błotnymi i znajdowałem się obecnie na krańcach odsłoniętego skrawka sfalowanej wydmy piaszczystej ciągnącej się bez mała milę, a nakrapianej tu i ówdzie kępkami sosen lub gromadkami pokrzywionych drzew, rozmiarami nieco przypominających dęby, lecz z bladego ulistnienia podobniejszych do wierzb. |грунтовою|журавлину|||осокою||чудернацькими|||болотними||||||краях||шматка|сфальованого|||||||||||||пачками|||||||||||||улістнення||| J'avais traversé un marais marécageux couvert de saules et de roseaux et d'étranges arbres de boue d'outre-mer, et j'étais maintenant au bord d'une bande exposée de dunes de sable ondulantes sur près d'un mile, parsemée ici et là de grappes de pins ou de grappes d'arbres tordus un peu comme des chênes mais avec un feuillage pâle semblable à celui d'un saule. Я перетнув болотисте болото, поросле вербами, комишами та дивовижними заморськими болотними деревами, і тепер опинився на краю відкритої ділянки піщаної дюни, що простяглася майже на милю і була поцяткована де-не-де кущиками сосен або групами кривих дерев, що чимось нагадували дуби за розміром, але з блідим листям, більше схожим на вербове. Na dalekiej krawędzi tej polany sterczało jedno ze wzgórz o dwu dziwacznych, poszarpanych szczytach, żywo lśniących w słońcu. |||||||||||||вершинах|||| À l'extrémité de cette clairière se dressait l'une des collines, avec deux étranges pics déchiquetés qui brillaient vivement au soleil. На дальньому краю галявини височів один з пагорбів з двома химерними, зубчастими вершинами, що яскраво виблискували в сонячному світлі.

Wtedy po raz pierwszy odczułem radość poszukiwań. C'était la première fois que j'éprouvais la joie de chercher. Тоді я вперше відчув радість дослідження. Wyspa była niezamieszkana; towarzyszy okrętowych zostawiłem daleko za sobą, a przede mną nie było żywej istoty oprócz niemych zwierząt i ptaków. L'île était inhabitée; J'ai laissé mes compagnons de bord loin derrière moi, et devant moi il n'y avait d'être vivant que des bêtes muettes et des oiseaux. Острів був безлюдний; я залишив своїх товаришів по кораблю далеко позаду, і переді мною не було жодної живої істоти, окрім німих тварин і птахів. Zacząłem wałęsać się pośród drzew. |блукати||| J'ai commencé à errer parmi les arbres. Я почав блукати між деревами. Tu i ówdzie widziałem kwitnące rośliny, zgoła mi nieznane, gdzie indziej zaś dostrzegałem węże; jeden z nich podniósł głowę nad upłaz skalny i syknął na mnie wydając zarazem dźwięk nieco podobny do brzęczenia kręcącego się bąka. ||||||||||||помічав||||||||скелі||||||||||||бджолиння|крутячого||бика Ici et là j'ai vu des plantes fleuries, tout à fait inconnues pour moi, et ailleurs j'ai vu des serpents; l'un d'eux a levé la tête au-dessus de la falaise et m'a sifflé en faisant un bruit un peu comme le bourdonnement d'une toupie. Де-не-де я бачив квітучі рослини, зовсім незнайомі мені, а в іншому місці я помітив змій; одна з них підняла голову над альпінарієм і шипіла на мене, видаючи звук, схожий на дзижчання бобра, що звивається. Nie domyślałem się bynajmniej, że był to najjadowitszy z gadów, a ów dźwięk pochodził z osławionej grzechotki. |||||||||плазуна||||||славнозвісної|гремучої змії Je n'ai pas deviné que c'était le plus venimeux des reptiles, et que le son provenait du fameux râle. Я аж ніяк не здогадувався, що це була найотруйніша з рептилій, і що цей звук видавала горезвісна брязкальце.

Przybyłem następnie do długiego gaju tych drzew podobnych do dębów — dowiedziałem się później, że nazywają się „dębami żywymi” lub „wiecznie zielonymi”; rosły one nisko nad piaskiem niby głóg, miały konary dziwnie pogięte, a listowie gęste jak strzecha. |||||||||||||||||||||||||||глід||гілки|||||||стріха Je suis alors venu à un long bosquet de ces arbres ressemblant à des chênes - j'ai appris plus tard qu'ils étaient appelés «chênes vivants» ou «à feuilles persistantes»; ils poussaient bas sur le sable comme des aubépines, leurs branches étrangement recourbées et leur feuillage épais comme du chaume. Потім я прийшов до довгого гаю цих дубоподібних дерев - пізніше я дізнався, що їх називають "живими дубами" або "вічнозеленими дубами"; вони росли низько над піском, як глід, з дивно зігнутими гілками і товстим, як солома, листям. Gaj ciągnął się od wierzchołka jednego z piaszczystych wzgórz, a w głąb rozprzestrzeniał się i stawał się coraz wyższy, aż dosięgał brzegów szerokiego, zarosłego rokitą trzęsawiska, przez które przeciekał ku zatoce jeden ze strumyków. ||||||||||||||||||||||||осики|болота|||||||| Le bosquet s'étendait du haut d'une des collines sablonneuses et s'étendait et s'élevait de plus en plus jusqu'à ce qu'il atteigne les rives d'un large bourbier couvert d'herbes marines à travers lequel l'un des ruisseaux coulait dans la baie. Гай тягнувся з вершини одного з піщаних пагорбів, а в глибину розростався і ставав все вище і вище, поки не досяг берегів широкого, вкритого рокітою болота, через яке просочувався в бік затоки один з струмків. Wskutek skwaru słonecznego wydzielały się znad moczaru opary, a we mgle drżał zarys Lunety. |спеки|||||болота|пари|||||| De la chaleur du soleil, des vapeurs s'élevaient du marais, et le contour de la longue-vue tremblait dans la brume. Від палючого сонця з болота виходили випари, а обриси Лунети тремтіли в тумані.

Nagle wszczął się niezwykły harmider w sitowiu; wyleciała z kwakaniem jedna cyranka, za nią druga i trzecia, a wkrótce nad całą powierzchnią moczaru wzbiła się wielka chmura ptactwa krzycząc i kołując w powietrzu. |взявся|||гамір||осоті|||кваканням|одна|цурка||||||||||||взлетіла|||||||кружляючи|| Soudain, il y eut un vacarme inhabituel dans les roseaux ; une sarcelle s'envola en faisant coin-coin, suivie d'une seconde et d'une troisième, et bientôt une grande nuée d'oiseaux s'éleva sur toute la surface du marais, hurlant et tournant dans les airs. Раптом в очереті зчинився незвичайний галас; один жираф з кряканням вилетів, за ним другий, третій, і незабаром над усім болотом злетіла величезна хмара птахів, які кричали і кружляли в повітрі. Od razu odgadłem, że to pewno kilku mych towarzyszy okrętowych przeciąga nad brzegiem trzęsawiska. ||відгадав||||||||тягне||| Je devinai aussitôt que certains de mes compagnons de bord se traînaient dans le bourbier. Я одразу здогадався, що це, напевно, хтось із моїх товаришів по службі тягне за собою через край трясовини. Nie omyliłem się w domysłach, gdyż usłyszałem niebawem bardzo daleki i przytłumiony dźwięk głosu ludzkiego, który im dłużej nasłuchiwałem, tym stawał się bliższy i donośniejszy. |омилився|||||||||||||||||||||||гучнішим Je ne me suis pas trompé dans ma conjecture, car j'ai bientôt entendu le son très lointain et étouffé d'une voix humaine, qui plus j'écoutais, plus il devenait proche et fort. Я не помилився у своїх здогадах, оскільки незабаром почув дуже далекий і приглушений звук людського голосу, який ставав все ближчим і голоснішим, чим довше я прислухався.

Ogarnął mnie ogromny strach, więc wpełznąłem pod osłonę najbliższego „żywego dębu” i przyczaiłem się czujnie, cicho jak mysz pod miotłą. |||||вплазував|||||||||пильнo|||||мітлою Мене переповнював величезний страх, тому я заповзла під прикриття найближчого "живого дуба" і пильно причаїлася, тиха, як миша під віником.

Inny głos odpowiedział. Une autre voix répondit. Інший голос відповів. Potem odezwał się znów pierwszy, po którym poznałem Silvera, i płynął przez długą chwilę strumieniem zaledwie raz czy dwa przerwanym przez drugi głos. Puis le premier, par qui je reconnus Silver, reprit la parole, et coula longtemps en un flot seulement une ou deux fois interrompu par une seconde voix. Потім знову заговорив перший, по якому я впізнав Сільвера, і ще довго линув потоком, лише раз чи двічі перериваючись другим голосом. Sądząc z brzmienia, musieli rozmawiać poważnie, a czasami nawet z gniewem, lecz ani jedno zrozumiałe słowo nie doszło do mych uszu. A en juger par le son, ils devaient parler sérieusement, et parfois même avec colère, mais pas un seul mot intelligible n'atteignit mes oreilles. Судячи зі звуку, вони, мабуть, розмовляли серйозно, а іноді навіть сердито, але до моїх вух не долітало жодного зрозумілого слова.

W końcu rozmawiający widać się zatrzymali, a może usiedli, gdyż nie tylko gwar ich rozmowy przestał się przybliżać, ale nawet ptaki uspokoiły się nieco i poczęły wracać do swych gniazd na trzęsawisku. ||||||||||||гомін|||||||||||||||||||болоті Enfin les causeurs parurent s'arrêter, ou peut-être s'asseoir, car non seulement le bruit de leur conversation cessa de se rapprocher, mais même les oiseaux se calmèrent un peu et commencèrent à regagner leurs nids dans la tourbière. Врешті-решт співрозмовники, мабуть, замовкли, або, можливо, присіли, оскільки не тільки шум їхньої розмови припинився, але навіть птахи трохи заспокоїлися і почали повертатися до своїх гнізд на болоті.

Wtedy uświadomiłem sobie, że zaniedbuję swoją powinność; bo jeżeli okazałem się tak nierozsądny, że ośmieliłem się pojechać na wybrzeże w towarzystwie tych rzezimieszków, zdobyć się mogłem przynajmniej na podsłuchanie ich knowań i najbardziej niewątpliwym, najoczywistszym moim zadaniem w chwili obecnej było podejść ku nim jak najbliżej pod dogodną zasłoną rozłożystych drzew. ||||занедбую||||||||||||||||||розбійників||||||||няти|||||||||||||||||достатньою||розлогих| Alors j'ai réalisé que je négligeais mon devoir; car si j'avais été assez fou pour m'aventurer sur le rivage en compagnie de ces coupe-jarrets, j'aurais au moins pu entendre leurs plans, et ma tâche la plus indubitable, la plus évidente à ce moment était de les approcher le plus près possible sous la couverture pratique des arbres qui s'étendent. Саме тоді я зрозумів, що нехтую своїм обов'язком; адже якщо я виявився настільки нерозумним, що наважився піти до узбережжя в компанії цієї різанини, то мав би принаймні підслухати їхні знання, а моїм найбезперечнішим, найочевиднішим завданням на даний момент було наблизитися до них якомога ближче під зручним прикриттям розлогих дерев.

Kierunek, w którym znajdowali się rozmawiający, oznaczyć można było dokładnie nie tylko na podstawie brzmienia ich słów, ale i po zachowaniu się kilku ptaków, które jeszcze z niepokojem krążyły nad głowami natrętów. |||||||||||||||||||||||||||||||натрапів La direction dans laquelle se trouvaient les locuteurs pouvait être déterminée précisément non seulement par le son de leurs paroles, mais aussi par le comportement de quelques oiseaux, qui tournaient encore anxieusement au-dessus de la tête des intrus. Напрямок, у якому перебували співрозмовники, можна було точно визначити не лише за звучанням їхніх слів, але й за поведінкою кількох птахів, які все ще занепокоєно кружляли над головами непроханих гостей.

Pełznąc na czworakach, podkradałem się ku nim z wolna, lecz wytrwale. ||чотирьохках||||||||впевнено Rampant à quatre pattes, je rampai lentement mais sûrement vers eux. Повзаючи на четвереньках, я повільно, але наполегливо підкрадався до них. Wreszcie, podnosząc głowę do szpary między liśćmi mogłem widzieć wyraźnie małą, zasłoniętą drzewami kotlinę w bok od moczaru. ||||щілини||||||||||||| Enfin, levant la tête vers une fissure dans les feuilles, je pus clairement voir un petit creux couvert d'arbres à côté du marais. Нарешті, піднявши голову в щілину між листям, я чітко побачив невеликий вкритий деревами басейн збоку від болота. Tam Długi John Silver i jeden z załogi stali rozmawiając, zwróceni do siebie twarzami. Là, Long John Silver et l'un des membres de l'équipage parlaient, face à face. Там Довгий Джон Сільвер і один з членів екіпажу стояли, розмовляючи, обличчям один до одного.

Słońce rzucało na nich skwarne promienie. |кидало|||спекотні| Сонце кидало на них пекучі промені. Silver odrzucił w bok na ziemię kapelusz, a swą pociągłą, układną, jasną twarz, błyszczącą od rzęsistego potu, zadarł nieco ku górze, jakby do czegoś namawiał drugiego mężczyznę. |||||||||подовгу|акуратну|||||рясного||задрав||||||||| Сільвер відкинув капелюха на землю, і його намальоване, згорблене, бліде обличчя, блискуче від крапель поту, злегка зсутулилося догори, немов закликаючи іншого чоловіка до чогось.

— Kamracie! - Товариство! — mówił doń — cenię cię jak prawdziwy skarb! lui dit-il, "je t'estime comme un trésor!" - Він сказав йому: - Я ціную тебе, як справжній скарб! Możesz mi wierzyć, jak prawdziwy skarb! Можете мені повірити, як справжній скарб! Gdybym nie przylgnął do ciebie jak smoła, czy myślisz, że byłbym cię teraz ostrzegał? Si je ne t'avais pas collé comme du goudron, tu penses que je te préviendrais maintenant ? Якби я не вчепився в тебе, як смола, думаєш, я б тебе зараз попереджав? Już klamka zapadła, stało się; już nie można niczemu zapobiec ani nic naprawić. |дверна ручка||||||||запобігти|||виправити La poignée de porte est déjà tombée, c'est arrivé ; plus rien ne peut être empêché ou réparé. Ручка вже впала, це сталося, і вже нічого не можна ні запобігти, ні виправити. To, co ci mówię, to tylko w tym celu, aby ocalić ci głowę, bo jeżeli który z tych rozbójników dowie się, to co z sobą pocznę, Tomie? Ce que je te dis, c'est seulement pour te sauver la tête, car si l'un de ces bandits de grand chemin découvre ce que je ferai de moi, Tom ? Я кажу тобі це лише для того, щоб врятувати твою голову, бо якщо хтось із цих грабіжників дізнається, що я буду робити з собою, Томе? Sam powiedz, co zrobię, gdzie się podzieję? Dis-moi, que vais-je faire, où vais-je aller ? Скажіть собі, що я збираюся робити, куди я збираюся йти?

— Silver! — odezwał się drugi mężczyzna, a spostrzegłem, że był nie tylko czerwony po uszy, lecz mówił chrapliwym głosem jak gawron, i trzęsącym się jak napięta lina. ||||||||||||||||||ворон|||||натягнута| dit le second homme, et je vis qu'il n'était pas seulement rouge jusqu'aux oreilles, mais qu'il parlait d'une voix rauque comme une tour et tremblante comme une corde tendue. - заговорив другий чоловік, і я помітив, що він не тільки почервонів до вух, але й говорив рипучим голосом, як грак, і трясся, як натягнута мотузка. — Słuchaj, Silver! - Слухай, Сільвер! Jesteś stary i uczciwy, a przynajmniej uchodzisz za takiego. ||||||вважаєшся|| Vous êtes vieux et honnête, ou du moins vous pensez l'être. Ти старий і чесний, або принаймні прикидаєшся таким. Masz pod dostatkiem grosiwa; jesteś bogatszy od wielu, wielu biednych marynarzy, a jeżeli się nie mylę, masz w sobie wiele siły i odwagi. |||грошей||||||||||||||||||| Vous avez assez de sous; tu es plus riche que beaucoup, beaucoup de pauvres matelots, et si je ne me trompe, tu as beaucoup de force et de courage en toi. У вас багато грошей, ви багатші за багатьох бідних моряків, і, якщо я не помиляюся, у вас багато сили і мужності. I ty mi mówisz, że chcesz wdawać się w tę brudną sprawę z czernią łotrów? ||||||вдаватися|||||||чорню|розбійників Et tu me dis que tu veux te lancer dans ce sale business avec des canailles noires ? І ти кажеш мені, що хочеш вникнути в суть лиходійства? Nie, to chyba nieprawda! Non ce n'est pas vrai! Ні, це, мабуть, не так! Jak mnie tu Bóg widzi, wolę rękę postradać niż do tego przystąpić! |||||||втратити|||| Dieu me voit ici, je préfère perdre la main que d'y aller ! Якщо Бог бачить мене тут, то я краще втрачу руку, ніж приєднаюся до нього! Jeżeli złamię swą powinność… |зламаю|| Si je manque à mon devoir... Якщо я порушу свій обов'язок...

Nagły jakiś hałas przerwał jego słowa. Un bruit soudain interrompit ses paroles. Раптовий шум перервав його слова. Miałem przed sobą jednego z uczciwych marynarzy, a w tejże chwili doszła do mnie wieść o drugim. J'avais devant moi l'un des honnêtes matelots, et à ce moment la nouvelle m'est parvenue de l'autre. Переді мною стояв один з чесних моряків, і в цей момент до мене дійшла звістка про іншого. Opodal, za mokradłem, rozległ się nagle jakiś głos, niby krzyk oburzenia, następnie zaś drugi tuż po nim, a zaraz potem jeden przeraźliwy i przeciągły wrzask. ||болотом|||||||||||||||||||||протяжний|виклик Au loin, au-delà du marais, il y eut soudain une voix comme un cri d'indignation, puis une autre juste après, et puis un cri aigu et prolongé. Неподалік, за болотом, раптом пролунав голос, схожий на крик обурення, за ним - ще один, а потім - пронизливий і тривалий крик. Skały Lunety po kilkakroć odpowiedziały echem, całe zastępy ptactwa błotnego pierzchły znów z ogromnym trzepotem zaciemniając niebo. |||||||заступи|||пірнули|||||| Les rochers de la Longue-vue résonnèrent à plusieurs reprises, des nuées entières d'oiseaux des marais s'enfuirent à nouveau dans un battement énorme, assombrissant le ciel. Скелі Лунети відлунювали кілька разів, цілі зграї болотяних птахів знову зліталися з величезним тріпотінням, затьмарюючи небо. Dopiero po upływie dłuższego czasu, gdy ten śmiertelny, nieludzki krzyk dzwonił mi jeszcze w uszach, cisza znów zapanowała w przestworzu i jedynie szelest ptaków ciągnących z powrotem i pomruk oddalonych fal morskich zakłócały senność popołudnia. |||||||||||||||||||небесах|||||||||||||перешкоджали|сонливість| Ce n'est qu'après un long moment, alors que ce cri mortel et inhumain résonnait encore à mes oreilles, que le silence régnait de nouveau dans l'air, et seuls le bruissement des oiseaux au retour et le murmure des vagues de la mer lointaine troublaient l'assoupissement de l'après-midi. Лише через деякий час, коли цей смертельний, нелюдський крик все ще дзвенів у моїх вухах, в небі знову запанувала тиша, і лише шелест птахів, що відлітали, та шум далеких морських хвиль порушували полуденну дрімоту.

Tom poderwał się na krzyk jak rumak ugodzony ostrogą, natomiast Silver nawet nie mrugnął okiem, lecz stał tam gdzie przedtem, opierając się z lekka na szczudle i wpatrując się czujnie w swego towarzysza niby wąż, zanim rzuci się na zdobycz. ||||||конь||шпорою|||||||||||||||||||пристально дивлячись|||||||||||| Tom bondit au cri comme un coursier éperonné, tandis que Silver ne battit même pas une paupière mais resta là où il était, s'appuyant légèrement sur sa béquille et regardant attentivement son compagnon comme un serpent avant de bondir sur sa proie. Том підскочив на крик, наче кінь, якого вдарили шпорою, а Сільвер навіть оком не моргнув, а стояв на тому ж місці, де й раніше, злегка спираючись на палицю і пильно дивлячись на свого супутника, наче змія перед тим, як накинутися на здобич.

— Johnie! — rzekł żeglarz wyciągając dłoń. - сказав моряк, простягаючи руку.

— Ręce do góry! - Les mains en l'air! - Руки вгору! — krzyknął Silver odskakując na pewną odległość w tył, doprawdy z rączością i wprawą wyćwiczonego skoczka. |||||відстань|||||спритністю||вправністю|вихованого|стрибка cria Silver en reculant d'une certaine distance, avec l'agilité et l'adresse d'un sauteur expérimenté. - вигукнув Сільвер, відскакуючи на деяку відстань назад, справді зі спритністю та вправністю тренованого стрибуна.

— Owszem, ręce do góry, Johnie Silverze — rzekł tamten. |||||Сілвере|| "Oui, mains en l'air, John Silver," dit l'autre. - Так, руки вгору, Джоне Сільвер, - сказав чоловік. — Nieczyste sumienie każe ci się mnie obawiać! нечисте|||||| « Tu as une mauvaise conscience qui te fait me craindre ! - Нечиста совість змушує тебе боятися Мене! Ale na miłość boską, powiedz mi, co to było. |||божественну||||| Mais pour l'amour de Dieu, dites-moi ce que c'était. Але заради Бога, скажи мені, що це було.

— Co? — odparł Silver uśmiechając się bardziej znacząco niż kiedykolwiek, tak iż oko jego wydawało się jakby główka od szpilki w jego olbrzymiej twarzy, ale połyskiwało niby okruch szkła. |||||||||||||||||||||||блищало||окріп| répondit Silver, souriant plus significativement que jamais, de sorte que son œil ressemblait à une tête d'épingle dans son visage énorme, mais brillait comme un éclat de verre. - відповів Сільвер, посміхаючись ще більш багатозначно, ніж будь-коли, так що його око здавалося голівкою шпильки на величезному обличчі, але блищало, як крихта скла. — Co to było? - Що це було? O, tak mi się zdaje, że to pewno Alan. ||||||||Алан О, я думаю, це точно Алан.

A na to biedny Tom wybuchnął jak bohater. Et puis le pauvre Tom a éclaté comme un héros. І тут бідолаха Том вибухнув, як герой.

— Alan! — zawołał. — W takim razie wieczny odpoczynek jego duszy, bo był to wierny marynarz! « Repos éternel de son âme, alors, car c'était un marin fidèle ! - В такому випадку, вічний спокій його душі, бо він був вірним моряком! A co się tyczy ciebie, Johnie Silverze, długo byłeś mi przyjacielem, ale już nim nie jesteś! Quant à toi, John Silver, tu es mon ami depuis longtemps, mais tu n'es plus mon ami ! А що стосується тебе, Джоне Сілвер, то ти був моїм другом довгий час, але більше ним не є! Niech sczeznę jak pies, ale dotrzymam obowiązku! Laissez-moi mourir comme un chien, mais je garderai mon devoir ! Нехай я помру, як собака, але я виконаю свій обов'язок! To ty zabiłeś Alana! |||Аланa Це ти вбив Алана! Zabij i mnie, jeśli możesz. Убий і мене, якщо зможеш. Ale ci nie ulegnę! |||піддамся Але я не здамся!

To powiedziawszy dzielny marynarz odwrócił się plecami do kucharza i począł zmierzać ku wybrzeżu. |||||||||||йти|| Cela dit, le brave marin tourna le dos au cuisinier et commença à se diriger vers le rivage. Сказавши це, відважний моряк повернувся спиною до кухаря і почав йти до берега. Lecz nie było mu dane odejść daleko. Mais il n'avait pas le droit d'aller loin. Але далеко йому не дозволили піти. John ryknąwszy uchwycił się drzewa, wyrwał szczudło spod pachy i rzucił tym niezwykłym pociskiem, który warknął w powietrzu i ugodził biednego Toma z ogromną siłą, samym okuciem, pomiędzy łopatki w środek pleców. |||||||||||||пострілом||вибухнув|||||||||||окуванням||||| En rugissant, John saisit un arbre, tira sa béquille de sous son bras et lança ce projectile extraordinaire, qui rugit dans les airs et frappa le pauvre Tom avec une grande force, en plein sur le fer, entre les omoplates au milieu de la retour. З ревом Джон схопився за дерево, висмикнув з-під руки ходулі і жбурнув цей надзвичайний снаряд, який з гарчанням розсік повітря і з величезною силою встромився бідолашному Тому між лопаток посередині спини, самим ферулою.

Nieszczęśliwy wyrzucił ręce w górę, zaczerpnął tchu i upadł. Нещасний, він здійняв руки догори, затамувавши подих, і втратив свідомість. Trudno powiedzieć, czy odniósł większe obrażenia, lecz sądząc z odgłosu miał w jednej chwili zgruchotane krzyże. |||||ушкодження|||||||||зламані|хребти Il est difficile de dire s'il était plus blessé, mais à en juger par le son, son dos a été brisé en un instant. Важко сказати, чи отримав він якісь серйозні травми, але судячи зі звуку, йому миттєво розтрощили натільні хрестики. Lecz nie dano mu czasu na przyjście do siebie. Mais il n'a pas eu le temps de se remettre. Але йому не дали часу прийти до тями. Silver, choć bez nogi i szczudła, błyskawicznie z małpią zręcznością znalazł się na leżącym i dwukrotnie zatopił nóż aż po rękojeść w ciele bezbronnego. Silver, bien que sans jambe ni béquille, fut instantanément au-dessus de l'homme avec une dextérité de singe et enfonça deux fois le couteau jusqu'à la garde dans le corps de l'homme sans défense. Сільвер, хоч і безногий та кульгавий, з мавпячою спритністю миттєво опинився над лежачим чоловіком і двічі по руків'я встромив свого ножа в тіло беззахисної людини. Z mej kryjówki słyszałem, jak dyszał głośno przy zadawaniu ciosów. ||схованки|||||||ударів De ma cachette, je pouvais l'entendre haleter bruyamment alors qu'il frappait. Зі своєї схованки я чула, як він голосно дихав, коли наносив удари.

Nie wiem dokładnie, co znaczy omdlenie, lecz wiem, że w owej chwili cały świat zawirował przede mną i zaszedł mgłą; Silver, ptaki i wyniosły szczyt Lunety — wszystko to zatoczyło jakiś piekielny taniec w moich oczach, a w uszach odezwało się niby huczenie dzwonów i gwar odległych głosów. |||||омління||||||||||||||туманом||||високий||||||||||||||||||гудіння||||| Je ne sais pas exactement ce que signifie s'évanouir, mais je sais qu'à ce moment-là, le monde entier a tourné et s'est embué devant moi ; L'argent, les oiseaux et le pic élevé de la longue-vue dansaient tous une danse infernale devant mes yeux et résonnaient dans mes oreilles comme le rugissement des cloches et le vacarme des voix lointaines. Я не знаю точно, що означає непритомність, але я знаю, що в ту мить весь світ закрутився переді мною і оповився туманом; срібло, птахи і висока вершина Лунети - все це танцювало якийсь пекельний танець в моїх очах, а у вухах відбивалося дзвоном дзвонів і гомоном далеких голосів.

Gdy oprzytomniałem, już zbrodniarz zabierał się do odejścia włożywszy szczudło pod ramię, a kapelusz na głowę. Quand j'ai repris mes esprits, le criminel était sur le point de partir, sa béquille sous le bras et son chapeau sur la tête. Коли я прийшов до тями, злочинець вже йшов геть, взявши милицю під пахву і надівши капелюх на голову. Tuż przed nim na murawie leżał nieruchomo Tom, lecz zabójca nie troszczył się oń ani trochę, ocierając zbroczony nóż garścią trawy. |||||||||||||нього|||втираючи|забруднений||жменею| Tom était allongé immobile sur l'herbe devant lui, mais le tueur s'en fichait un peu, essuyant son couteau taché avec une poignée d'herbe. Прямо перед ним на траві нерухомо лежав Том, але вбивця не звертав на нього жодної уваги, витираючи закривавлений ніж жменею трави. Poza tym nic się nie zmieniło: słońce wciąż świeciło nielitościwie nad zionącym oparzeliskiem i nad strzelistymi wierzchołkami gór. |||||||||||зійним|опареним|||стрункими|| A part ça, rien n'avait changé : le soleil brillait toujours impitoyablement sur la brûlure béante et sur les sommets imposants des montagnes. Крім цього, нічого не змінилося: сонце все ще нещадно світило над запаморочливою пожежею і над високими гірськими вершинами. Ledwo mogłem uwierzyć, że dopiero co dokonał się rozlew krwi i że przed chwilą w moich oczach zgładzono w okrutny sposób życie ludzkie. ||||||||пролив|||||||||знищено||||| Je pouvais à peine croire que le sang venait d'être versé et qu'un instant devant mes yeux une vie humaine avait été brutalement détruite. Я не міг повірити, що щойно відбулося кровопролиття і що на моїх очах жорстоко обірвалося людське життя.

Lecz teraz John włożył rękę do kieszeni, wyciągnął świstawkę i wydał kilka modulowanych dźwięków, które rozbrzmiewały daleko w skwarnym przestworzu. ||||||||||||модульованих||||||спекотному| Mais maintenant, John mit la main dans sa poche, sortit un sifflet et émit quelques sons modulés qui résonnèrent au loin dans le ciel brûlant. Але тепер Джон засунув руку в кишеню, витягнув свисток і видав кілька модульованих звуків, які відлунювали далеко в спекотному небі. Wprawdzie nie rozumiałem znaczenia tego hasła, w każdym razie jednak wzbudziło ono we mnie natychmiast lęk. Bien que je ne comprenais pas le sens du mot, cela m'a immédiatement fait peur. Зізнаюся, я не зрозумів значення гасла, але в будь-якому випадку воно миттєво нагнало на мене страху. Mogło nadejść więcej ludzi, mogli mnie odnaleźć. Plus de gens auraient pu venir, ils auraient pu me trouver. Могло б прийти більше людей, вони могли б мене знайти. Zabili już dwóch uczciwych ludzi — po Tomie i Alanie może na mnie miała przyjść kolej? ||||||||Аланом|||||| Ils avaient déjà tué deux honnêtes gens - après Tom et Alan, c'était peut-être mon tour ? Вони вже вбили двох чесних людей - після Тома і Алана, можливо, настала моя черга?

Bez namysłu począłem się wydobywać z gąszczu i poczołgałem się jak najśpieszniej i najciszej z powrotem ku najbardziej odsłoniętej części lasu. ||||||підліску||поповзти|||||||||||| Sans réfléchir, j'ai commencé à m'extirper du fourré et j'ai rampé aussi vite et tranquillement que possible jusqu'à la partie la plus exposée de la forêt. Не роздумуючи, я почав вибиратися з заростей і якомога швидше і тихіше поповз назад до найбільш відкритої частини лісу. Zaledwie to uczyniłem, posłyszałem tu i tam pohukiwania i odzewy starego korsarza i jego wspólników — ten dźwięk niebezpieczeństwa jakby mi przypiął skrzydła. |||||||похукивання||відгуки|||||||||||пришпилив|крила A peine avais-je fait cela que j'entendis les huées et les appels du vieux boucanier et de ses associés ici et là, le bruit du danger comme s'il m'avait coupé les ailes. Ледве я це зробив, як почув то тут, то там вигуки та відповіді старого пірата і його спільників - цей звук небезпеки наче притиснув мені крила. Skoro tylko wydostałem się z zarośli, popędziłem tak chyżo jak jeszcze nigdy przedtem, nie myśląc wcale o kierunku ucieczki, byle tylko odbiec jak najdalej od złoczyńców; a kiedym tak pędził, strach rósł i rósł we mnie, ażem już był bliski szaleństwa. ||||||попрямував|||||||||||||||втікти||||||||поспішав||||||||||| Dès que j'ai été hors des broussailles, j'ai couru aussi vite que je ne l'avais jamais fait auparavant, sans penser à une direction, juste pour m'éloigner le plus possible des méchants; et tandis que je courais, la peur grandissait et grandissait en moi jusqu'à ce que je fusse proche de la folie. Як тільки я вибрався з кущів, я помчав так швидко, як ніколи раніше, зовсім не думаючи про напрямок своєї втечі, аби тільки опинитися якомога далі від лиходіїв; і в міру того, як я мчав далі, страх все зростав і зростав у мені, поки я не збожеволів.

Bo też czy był kto w cięższej opresji niż ja? Ou y avait-il quelqu'un dans une situation plus difficile que moi? Бо хіба є хтось, хто перебував у більш тяжкому гніті, ніж я? Gdy posłyszę strzał armatni, jakże odważę się zejść do łodzi pomiędzy tych przestępców splamionych świeżym morderstwem? Quand j'entends un coup de canon, comment oserais-je descendre à la barque parmi ces criminels souillés d'un nouveau meurtre ? Коли я чую гарматний постріл, як я наважуся спуститися до човна серед цих злочинців, заплямованих свіжими вбивствами? Czyż pierwszy z nich, który mnie zobaczy, nie ukręci mi szyi jak bekasowi? ||||||||скрутить||||бекасові Чи не скрутить мені шию, як бекасу, перший-ліпший? Czyż sama moja obecność nie będzie dla nich jawnym dowodem mej trwogi, a co za tym idzie i mych wiadomości, tak fatalnych? Ma seule présence ne sera-t-elle pas pour eux une preuve ouverte de ma peur, et par conséquent de ma nouvelle, si funeste ? Чи не буде моя присутність відкритим доказом для них моєї тривоги, а отже, і моєї звістки, настільки жахливої? — Już po wszystkim — myślałem sobie — bywaj zdrowa, „Hispaniolo”! |||||||„Гиспаниоло” « C'est fini, me disais-je, porte-toi bien, Hispaniola ! - Усе скінчено - подумав я - прощавай, "Hispaniolo"! Bywajcie zdrowi, panie dziedzicu, panie doktorze i kapitanie! Будьте здорові, пане Спадкоємцю, пане Докторе і Капітане! Nic mi nie pozostało, jak umrzeć z głodu lub z rąk rokoszan! |||||||||||рокошан Je n'avais d'autre choix que de mourir de faim ou aux mains des rebelles ! Мені нічого не залишається, як померти від голоду або від рук Скелястих гір!

Przez cały ten czas biegłem i biegłem przed siebie, aż nie zdając sobie z tego sprawy dotarłem do stóp niewielkiego wzgórza o dwóch wierzchołkach i znalazłem się w części wyspy, gdzie żywe dęby rosły rzadziej, przybierając wygląd i rozmiary drzew leśnych. ||||||||||||||||дотягнувся|||||||вершинах||||||||||||||||| Pendant tout ce temps, j'ai couru et couru jusqu'à ce que, sans m'en rendre compte, j'arrive au pied d'une petite colline avec deux pics, et me retrouve dans une partie de l'île où les chênes verts poussaient moins fréquemment, prenant l'apparence et la taille d'une forêt. des arbres. Весь цей час я біг і біг вперед, поки, сам того не усвідомлюючи, не досяг підніжжя невеликого пагорба з двома вершинами і не опинився в тій частині острова, де живі дуби росли рідше, набуваючи вигляду і розмірів лісових дерев. Gdzieniegdzie mieszały się z nimi z rzadka sosny, dochodzące do pięćdziesięciu, a bywało, że i do siedemdziesięciu stóp wysokości. Ici et là, des pins s'y mêlaient, atteignant cinquante et parfois soixante-dix pieds de hauteur. Подекуди до них домішувалися рідкісні сосни, що сягали п'ятдесяти, а подекуди й сімдесяти футів заввишки. Powietrze miało woń bardziej orzeźwiającą aniżeli nad moczarem. ||||освіжаючою|||болотом L'air avait une odeur plus rafraîchissante qu'au-dessus du marais. Повітря було більш освіжаючим, ніж над болотом.

Wtem nowe niepokojące zjawisko osadziło mnie w miejscu, a serce tłukło się we mnie jak młotem. ||||осадило||||||тупало||||| Puis un nouveau phénomène inquiétant me laissa sur place, et mon cœur battit comme un marteau. Тоді нове тривожне явище поставило мене на місце, і моє серце застукотіло всередині мене, як молот.