Co czuje MOLESTOWANE DZIECKO? – 7 metrów pod ziemią
Przez 12 lat
byłam ofiarą molestowania seksualnego.
Usłyszałam od niego
chodź, pokażę ci rzeczy, których mama i tata cię nie nauczą,
a ktoś musi ci to pokazać.
Dotykał mnie w okolicach intymnych,
później posuwał się coraz dalej, zaczynał wkładać mi rękę w majtki.
Ja nie miałam świadomości, że to jest chory człowiek.
Ja nie miałam świadomości tego, że on jest pedofilem.
No bo teraz nie boję się nazwać rzeczy po imieniu: jestem ofiarą pedofila.
Będąc dziewczynką stałaś się ofiarą przemocy seksualnej.
Kto wie?
Wie moja mama
grupa najbliższych przyjaciół
i dwa tygodnie temu zrobiłam przeogromny krok, bo powiedziałam o tym mojemu bratu.
A kto nie wie?
Tak naprawdę nie wie jedna z najważniejszych osób w moim życiu, bo nie wie mój tata.
Nie zebrałam się jeszcze na odwagę, żeby mu o tym powiedzieć dlatego, że
niesamowicie boję się jego reakcji.
Zupełnie nie wiem czego się mogę spodziewać.
Ja jestem oczkiem w głowie mojego taty.
I boję się, że jeżeli mu o tym powiem,
to będzie miał pretensje do siebie i wyrzuty sumienia, że mnie przed tym nie uchronił,
a to było niemożliwe, żeby mnie przed tym uchronić.
Powiesz mu o tym przed emisją?
Oczywiście, że mu o tym powiem.
Moment, w którym zdecydowałam się wziąć udział w programie był momentem, który odmieni moje życie.
Kto to był?
To był... przyjaciel rodziny.
A na czym to polegało?
Byłam ofiarą molestowania seksualnego.
Cały proces zaczął się
kiedy byłam bardzo małym dzieckiem i nie jestem w stanie wskazać konkretnego momentu, kiedy to się stało.
Dlatego, że dla mnie to był po prostu oczywisty element życia.
Wyobraź sobie, że jesteś małym dzieckiem,
widujesz się z pewnym bardzo dojrzałym
mężczyzną, często, ponieważ jest on przyjacielem rodziny,
więc jest on nieodłącznym elementem twojego dorastania,
przez co ma też ogromny wpływ na kształtowanie twojej osobowości,
i mówi ci o tym, że
pewne czynności które z tobą wykonuje
są dobre
nie masz jeszcze własnej perspektywy
kiedy masz pięć, siedem, osiem lat
i z założenia wszystko, co mówi ci osoba
której ufasz
jest dobre
i tak też było ze mną, ja absolutnie
ja absolutnie nie miałam wyobrażenia
że to, co robi ze mną ten człowiek jest nadużyciem
pewne czynności
to co robi ze mną ten człowiek
zaczynało się od tego że
dotykał mnie w okolicach intymnych
potem posuwał się coraz dalej zaczynał wkładać
mi
rękę w majtki
nigdy nie zostałam przez niego zgwałcona
natomiast wiem że
że gdyby do tego się
skłonił no to wtedy już po prostu
no narobiłabym rabanu i po prostu już
byłby koniec, tak
natomiast nie wiem czy to dobrze czy to źle
bo ja tak naprawdę do końca nie
miałam świadomości tego co się dzieje
to był dorosły człowiek, który brał czynny
No czynny udział w moim wychowywaniu
był przyjacielem rodziny więc był obecny w moim życiu w moim
w moim dorastaniu, w moim dojrzewaniu, darzyłam go zaufaniem
to jest normalne że jak jesteś dzieckiem
i ufasz dorosłemu, no to wiesz że
wszystko co robi jest dla twojego dobra
i jeżeli dorosły
któremu ufasz
mówi tobie
chodź ja pokażę ci co to jest dorosłość
bo i tak ktoś musi ci to pokazać
i lepiej żebym to był ja a nie ktoś obcy
-tak mówił? -tak mówił zdarzyło się że usłyszałam od niego
chodź, pokażę ci rzeczy których mama i tata cię nie nauczą
a ktoś musi ci to pokazać
i zobaczysz że będziesz mi wdzięczna że
że pokazuję ci to ja a nie ktoś obcy
-czy początkowo miałaś świadomość
co się dzieje?-świadomość tego co się ze mną dzieje
przyszła tak naprawdę bardzo późno
ja wychowywałam się w
środowisku
w którym
seks był tematem tabu
zarówno w domu jak i w szkole
nie poruszało się takich tematów
nie było rozmów na temat seksualności
temat nadużyć seksualnych w ogóle
ja sobie nie zdawałam sprawy że coś takiego istnieje
nie rozumiałam,yyyy nie rozumiałam, nie wiedziałam
nie znałam tego
więc jeżeli
ten dorosły coś mi robił no to to z założenia było dobre
więc ja nie utożsamiałam tego z jakąkolwiek krzywdą
szczególnie że wiesz no, on mnie nie bił
nie mówił mi przykrych rzeczy, on mnie przytulał
on dawał mi bliskość
wiesz, ja się cieszyłam że w momencie kiedy
jesteśmy w pomieszczeniu ja mam
ja mam jakiegoś dorosłego na wyłączność, dziecko potrzebuje
bliskości, więc ja się cieszyłam że ktoś mi poświęca uwagę.
To się zmieniało z czasem? Twój stosunek do tego co się dzieje, do niego?
Chyba jak miałam 11 lat to zaczęłam sobie uświadamiać, że to, co on robi,
nie do końca jest uczciwe.
Że chyba coś jednak nie gra, że coś jest nie tak.
Uświadomiłam to sobie...
nie pamiętam dokładnie momentu,
w którym to sobie uświadomiłam, nie pamiętam dokładnie
tego procesu.
Ale zdaje się, że było to przez jakiś film lub program w telewizji.
Dlatego, że ani w domu, ani w szkole
nie poruszało się takich tematów.
W szkole nie mieliśmy zajęć z jakiegoś wychowania seksualnego czy wychowania do życia w rodzinie,
chodziłam do szkoły podstawowej w
w wiejskiej społeczności, więc no sorry.
Była religia i na tym się wszystko kończyło.
Natomiast tak mi się wydaje, że po obejrzeniu jakiegoś programu w telewizji
uświadomiłam sobie, że to co on robi, nie jest do końca fajne.
Co się zmieniło wtedy?
To był złożony proces, bo to nie było tak, że
ja nagle w ciągu sekundy ja stwierdziłam, że
że to się skończy.
Tylko to był bardzo złożony proces.
Pamiętam, że to się zbiegło w czasie
ze śmiercią mojej babci, która mnie współwychowywała
i w momencie, kiedy ona odeszła,
to ja sobie uświadomiłam, że pewien etap mojego dzieciństwa się skończył i już nie wróci.
Ja wychodzę z założenia, że ona w momencie swojej śmierci dała mi tę siłę, która
cały czas w życiu jest obecna i niesamowicie mi pomaga.
Co się wtedy zmieniło?
Wtedy już miałam taką zupełną świadomość tego, co się dzieje,
w związku z tą świadomością zaczęło się niewyobrażalne
poczucie wstydu.
Wstydu?
Wstydu. Było poczucie wstydu, było poczucie winy.
Ty czułaś się winna?
Czułam się winna, bo wydawało mi się, że być może
niektóre moje zachowania są dla niego prowokujące,
Że może ja...
rozmawiam w sposób, który go prowokuje,
ja nie miałam świadomości, że to jest chory człowiek.
Ja nie miałam świadomości tego, że on jest pedofilem.
No bo teraz nie boję się nazwać rzeczy po imieniu:padłam ofiarą pedofila.
Powiedziałaś mu stop?
Zdobyłaś się na to, znalazłaś siłę w sobie?
Doskonale pamiętam ten moment.
To był przełomowy moment w moi życiu,
który pokazał mi, że
niezależnie od sytuacji,
jesteśmy w stanie znaleźć w sonie takie pokłady siły i odwagi,
i jakie byśmy siebie nigdy nie podejrzewali.
Siedziałam przy biurku,
coś tam sobie pisałam, rysowałam,
on wtedy przyszedł, usiadł obok, wziął sobie krzesło
i włożył mi rękę w majtki.
I zaczął mnie dotykać.
Ja złapałam za tą rękę i bardzo agresywnie ją wyrwałam
i to był już moment, kiedy ja zaczęłam miesiączkować,
więc to moje poczucie kobiecości już zupełnie inaczej funkcjonowało.
Więc byłam bardziej świadoma tego, że jestem kobietą, a nie dzieckiem,
że to co on robi, to jest molestowanie.
Bardzo agresywnie wyciągnęłam mu tę rękę z mojego krocza
spojrzałam mu w oczy
i mając 12 lat powiedziałam: nigdy więcej mnie kurwa nie dotkniesz.
I nigdy więcej mnie nie dotknął.
Jak się zachował?
W sumie to chyba nie zrobiło to na nim jakiegoś specjalnego wrażenia.
Wstał i poszedł.
Po prostu.
Widać było, że był zaskoczony,
bo, wow, ona się nagle postawiła,
aczkolwiek nie było żadnych przejawów agresji, niechęci,
po prostu wstał i poszedł. To tak jakby poszedł do sklepu i zapytał: dzień dobry, czy są bułki? Nie, nie ma. Odwrócił się i wyszedł.
To się ciągnęło latami, czy były takie momenty, kiedy
myślałaś, żeby pobiec do rodziców i jednak im opowiedzieć?
Czy właściwie nigdy nie miałaś takiego pomysłu?
W momencie, kiedy sobie uświadomiłam, że to co on robi, to jest molestowanie seksualne,
pierwsza moja myśl była, no
ja muszę o tym powiedzieć.
Dlatego, że jeżeli ktoś wykonuje przestępstwo, a to jest przestępstwo, to musi ponieść konsekwencje.
Ale wtedy uświadomiłam sobie, że
tych konsekwencji będzie bardzo dużo.
I teraz to ja już umiem to nazwać, że padłam ofiarą
podręcznikowego syndromu sztokholmskiego,
czyli miałam świadomość tego, że po pierwsze
ten człowiek pójdzie do więzienia.
No w zasadzie mi się krzywda nie stała.
On mnie nie uderzył, on mnie nie zabił,
on mnie nie okradł.
A pójdzie do więzienia na bardzo długie lata.
Głupie, prawda?
Zaczęłaś go bronić?
Po drugie
relacje, które były między naszymi rodzinami
ulegną nieodwracalnej zmianie,
ja będę żyła z poczuciem winy,
że to przeze mnie
te relacje będą zniszczone.
Co jeszcze cię blokowało?
Miałam świadomość, że jeżeli o tym powiem
i on pójdzie do więzienia,
to jego żona
będzie miała żal do mnie o to, że straciła męża,
ale przede wszystkim
jego dzieci będą wychowywały się bez ojca.
Ja przyjaźniłam się i do tej pory przyjaźnię się z jego dziećmi i mam nadzieję, że
po tym programie nasze relacje się nie zepsują, nie zmienią.
Bardzo się boję tego, że
te relacje się zniszczą, ale chcę, żeby te osoby miały świadomość, że to nie była moja wina.
To była twoja wina.
Cały czas nie mogę w to uwierzyć, cały czas mi się wydaje, że
siedząc tutaj z Tobą, mimo że minęło tyle lat,
ten człowiek już bardzo dawno nie żyje,
cały czas mam wrażenie,
że jak jego dzieci się dowiedzą,
to się ode mnie odwrócą, bo będą uważać, że to była moja wina.
I mimo tego, że jestem po terapii
i że nie mam problemu, żeby o tym mówić,
to ta kwestia jest nieprzepracowana.
Komu powiedziałaś o tym w pierwszej kolejności?
Jak miałam 16 lat i poszłam do szkoły średniej,
na początku 1 klasy mieliśmy zajęcia integracyjne z psychologiem.
I wtedy pani psycholog... poczułam do niej ogromne zaufanie.
I pomyślałam, że jeżeli
coś takiego mnie spotkało
i cały czas odczuwam niefizyczny ból z tym związany,
muszę coś z tym zrobić.
Więc po zajęciach poszłam do niej do gabinetu,
powiedziałam jej: proszę pani, ja mam problem, musi mi pani pomóc.
Zrobiła mi kawę, zaprosiła na fotel,
dała mi ogrom psychicznego komfortu i przestrzeni
i wtedy ja zaczęłam opowiadać o tym, co mnie spotkało.
I wtedy też usłyszałam coś, co było dla mnie przełomem.
To ona, w momencie kiedy ja miałam 16 lat,
to ona mi powiedziała, że nie jestem jedyną na ziemi, którą to spotkało.
Że takie rzeczy się zdarzają.
To było wtedy zaskoczenie?
PRzeogromne. To był zwrotny element mojego życia.
Bo ja przez 16 lat żyłam z myślą, że
kurcze, jeśli ja komukolwiek o tym powiem, to nikt mi w to nie uwierzy, bo takie rzeczy się nie zdarzają.
Myślałam, że jestem jedyna,
że nie ma na świecie 2 osoby, która by była molestowana.
A tu niespodzianka, jednak jest nas więcej.
To pokazuje jak ważne jest to, by o tym mówić.
Bardzo. Dlatego właśnie zdecydowałam się wystąpić w tym programie.
Żeby osoby, które przeżywają to piekło
w którym ja byłam, bo ja tam byłam, ja to przeżyłam,
tylko, że ja miałam ogromne szczęście,
ponieważ ja zebrałam tą siłę, żeby z tym do kogoś iść.
Ale wyobraź sobie, ile jest osób, które nie mają tej siły i nie są w stanie tego udźwignąć.
Ile jest samobójstw wśród nastolatków i nie znamy przyczyny tych samobójstw.
Jak dużo mówi się o molestowaniu seksualnym w szkole, przez kolegów, przez nauczycieli, przez księży, teraz taki gorący temat.
Helloł, takie rzeczy się zdarzają, to jest element naszego życia.
To się dzieje.
Jak wyglądały kolejne spotkania?
Tutaj najlepiej będzie jak nawiąże do pierwszego
spotkania, które już było częścią terapii.
Było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, myślałam, że to będzie
na zasadzie takiej, że ona będzie mi tłumaczyć, że to nie jest moja wina itd.,
A ona kazała mi stanąć na krześle
i obracając się wokół własnej osi
zapamiętać wszystkie czerwone przedmioty w pomieszczeniu.
Okej.
Pamiętam kubek, teczkę, moje buty,
jeszcze kilka rzeczy, po czym kazała mi usiąść w fotelu
po czym zamknąć oczy i wymienić wszystkie niebieskie przedmioty, jakie widziałam.
Ale jak to?
No właśnie.
O co chodziło w tym ćwiczeniu?
Okazuje się, że to jest bardzo proste. W momencie kiedy wchodzę w jakąkolwiek relację z mężczyzną
to podświadomie wyłapuje te elementy
w jego zachowaniu, w jego osobowości
i w sytuacji, które dla mnie na różny sposób mogą być krzywdzące.
Czyli czerwone przedmioty?
Dokładnie.
Nie dostrzegasz, jak zgaduję, niebieskich.
Nie dostrzegam niebieskich albo znaczenie niebieskich
jest dużo mniejsze niż niefizyczny ból czerwonych.
A co to oznacza w życiu?
Spotykam się z kimś, jest fajnie, miło nam się rozmawia,
umawiamy się, że spotkamy się jutro.
Piszemy ze sobą sms, albo do siebie dzwonimy
i nagle on przestaje się odzywać,
bo jest w pracy. Fizycznie nie ma możliwości, żeby do mnie zadzwonić, napisać smsa,
przyszedł do niego szef, zawalił go stertą papierów,
on mi pisze wiadomość: przepraszam cię, ale dzisiaj nie możemy się spotkać.
Mój mózg nie ma świadomości, że jest to kwestia niezależna od niego.
Mój mózg mówi mi: ty nie jesteś dla niego wartościowa.
Mój mózg mówi mi: są lepsze osoby od ciebie, z którymi on woli spędzać czas.
Jednocześnie ciągle towarzyszył mi ciągły głód
bliskości.
W związku z czym był taki czas,
że wchodziłam w ogromną ilość
bardzo bliskich relacji, które były jednorazowe.
Dlatego, że tymi
czysto fizycznymi spotkaniami
potrzebowałam uzupełniać sobie emocjonalne deficyty.
Moje poczucie własnej wartości było wtedy tak niskie,
że wydawało mi się, że moje ciało to jest jedyne
czym jestem w stanie mężczyznę zainteresować.
Dzisiaj masz 25 lat. Czy masz poczucie, że ten temat jest przepracowany, zamknięty, czy jeszcze nie?
Nie mam problemu, żeby o tym rozmawiać.
Wręcz czuję potrzebę, żeby o tym mówić.
Natomiast cały czas towarzyszy mi poczucie winy.
I to jest coś, co jeszcze potrzebuje, żeby to przepracować.
Miałam też takie sytuacje,
które pokazywały mi,
że uwolnić się od tego piętna nie jest łatwo.
Zawód, który wykonuje na co dzień opiera się na pracy z ludźmi.
Zarówno z kobietami jak i z mężczyznami.
Trzy lata temu miałam sytuację,
w którym jeden z moich klientów był fizycznie podobny do mojego oprawcy.
I ja miałam tę świadomość, że ten człowiek już od dawna nie żyje,
ale jednak coś tam się w środku ruszyło.
Prócz tego ten człowiek...
akurat tak się złożyło, że ten człowiek był bardzo roszczeniowy, bardzo nieprzyjemny,
przez co ja w ciągu sekundy znowu byłam tą małą dziewczynką. Ja byłam
tak skonfundowana, że
że ja nie byłam sobie w stanie poradzić z moimi codziennymi narzędziami pracy.
Że zawód, który wtedy wykonywałam wtedy od 6 lat, był dla mnie czymś totalnie obcym.
Wybiło cię to kompletnie?
Całkowicie.
Wtedy podeszłam do managerki
i powiedziałam: bardzo przepraszam, źle się czuję, boli mnie żołądek
i niestety nie mogę przyjąć tego klienta,
jak chcesz, to mnie zwolnij, ale ja nie jestem w stanie tego klienta przyjąć.
Ona: dobra, weź, okej, luz.
Idź na dół, na zaplecze, odpocznij, niczym się nie przejmuj.
Dorota, a gdybyś mogła
cofnąć się w czasie
i spotkać z tą małą dziewczynką, o której wspomniałaś,
co byś jej powiedziała dzisiaj?
Gdybym naprawdę miała możliwość
żeby ta dziewczynka była tu teraz ze mną
to powiedziałabym jej: kochanie, to nie jest twoja wina.
Trafiłaś na bardzo chorego człowieka,
który zrobił ci krzywdę
i nie zrobił ci krzywdy z twojej winy.
Ty nie miałaś na to wpływu.
Bo ty nie wiedziałaś.
Nikt cię nie nauczył, jak chronić swoje ciało.
Nie mam tutaj do nikogo absolutnie żalu.
Oprócz oczywiście tego chorego człowieka.
Nie mam żalu do moich rodziców.
Wiem, że niesamowicie mnie kochają
i gdyby tylko mieli taką możliwość uchroniliby mnie przed tym.
Zastanawiam się jeszcze, jak uchronić dziecko przed taką sytuacją?
Środowisko, w którym ja się wychowywałam było
środowiskiem tematów tabu.
Nie rozmawiało się z dziećmi na tematy ludzi dorosłych.
Takie były czasy, ja nikogo nie oceniam, ja nikogo nie oskarżam, wiem, że moi rodzice dali mi tyle miłości, ile byli w stanie.
Ale dzisiaj są nowe czasy i możemy to zmienić?
Natomiast teraz są zupełnie inne czasy, czasy zupełnie innej świadomości,
coraz częściej słyszy się o takich sytuacjach
i wiem, że to jest straszne za każdym razem, jak się o tym słyszy, ale nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że się o tym mówi.
Bo gdybym ja, będąc dzieckiem, słyszała, że takie rzeczy się dzieją,
to ja bym pobiegła do mamy, ja bym pobiegła do taty.
Ale ja nie wiedziałam,
więc to co ludzie mogą zrobić teraz, żeby ochronić swoje dzieci,
to rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać.
I nie robić z życia tabu.
Twoja cipka jest twoją własnością
i nikt, komu nie dasz zgody na jej dotykanie nie ma prawa jej dotknąć.
Dorota, bardzo, bardzo dziękuję ci za tę rozmowę.
To ja dziękuję za to, że
wreszcie znalazłam miejsce, w którym mogłam opowiedzieć swoją historię, co być może pomoże osobom, które borykają się z tym samym problemem
a nie wiedzą, jak zacząć.
Jeszcze raz bardzo dziękuję.