„Biliśmy, porywaliśmy, okaleczaliśmy”. WYZNANIE byłego GANGSTERA – 7 m... (2)
bo ja się np. przy wódce dowiadywałem,
ja nie wiedziałem, że jest coś takiego, że policjanci teczki zakładają.
To mi nawet pary razy policjant powiedział, że mi teczkę założył ten mój akurat kolega,
i że ma 30 innych gangsterów i mówili mi nawet pseudonimy tych gangsterów.
I ja wtedy pierwszy raz usłyszałem i to było tak, że on miał też wytłumaczenie,
w razie czego gdyby ktoś nas gdzieś zobaczył, chodziliśmy po agencjach towarzyskich, chlaliśmy, imprezowaliśmy bardzo często,
i on miał zawsze wytłumaczenie i to też mi tłumaczył. Ja mówię: ty się nie boisz?
Ja mówię: Ty się nie boisz ze mną pokazywać?
Bo wiesz, jak coś, to Ty jesteś mój informator, a ja Twój operacyjny.
Każdy mój kolega gangster, każdy jeden,
każdy miał swojego psa czy kilku psów i każdy jakiegoś tam prokuratora.
Generalnie tak jak mówię, my im pomagaliśmy informacjami,
oni nas traktowali jako informatorów,
my również traktowaliśmy ich jako informatorów.
Mi osobiście wielu, tzn. kilku policjantów uratowało skórę.
Mogłem dużo wcześniej siedzieć i mogłem za dużo więcej spraw siedzieć.
Tak jak mówię, obopólna współpraca.
Dostawałeś też zlecenia z miasta na ludzi, na czym one polegały?
Różne zlecenia, od pobić, od porwań, kończąc na zabójstwach.
W każdej tej dziedzinie pracowałem przez wiele lat.
Tak, jak już mówiłem, zacząłem jako zwykły chuligan,
później była bramka, później byłem członkiem zorganizowanej grupy przestępczej,
no a później już byłem w tej hierarchii bardzo, bardzo wysoko, tak . Byłem też takim decyzyjnym, który decydował czasem o życiu lub śmierci.
Zabiłeś człowieka.
Nigdy nie zabiłem porządnego człowieka, nigdy.
Siedziałem za zabójstwo.
Mam ogromnego moralniaka do poprzednich lat.
Ale tak jak Ci powiedziałem wcześniej, nigdy nie zabiłem porządnego człowieka.
I mogę to tylko spuentować w ten sposób, że gdybym pojechał na wojnę,
na Bliski Wchód, do Afganistanu gdzieś tam walczył,
i strzelałbym do bezbronnych wieśniaków, to pewnie bym dostawał ordery, tak jak niektórzy dostają.
Bo przecież oglądamy media, telewizję i słyszymy jak często żołnierze strzelają do bezbronnych cywilów.
Ja powtórzę jeszcze raz, ja robiłem bardzo dużo złego w życiu,
mam ogromne wyrzuty sumienia, ale wiem jedno,
że nie zabiłem nigdy porządnego człowieka.
Jakim zasadom w takim razie byłeś wierny?
Swoim zasadom. Uczono mnie, wpajano mi, tak jak każdemu gangsterowi,
jak na filmach często jest, tak,
że jest jakiś kodeks honorowy, że trzeba sobie przyswoić jakieś zasady, których
nas uczono.
To tak samo jak w więzieniu, tak, uczą nas zasad, żeby grypsować.
W środowisku przestępczym nie ma żadnych zasad.
Nie ma żadnych bohaterów.
Idole okazują się najgorszymi łotrami, szelmami.
I wiem jedno, przeżyłem w tym środowisku wiele, wiele lat i nie spotkałem nigdy
charakternego, uczciwego, porządnego gangstera.
Ja też powtórzę jeszcze raz, ja miałem swoje zasady,
wiem, czego nie robiłem.
I te zasady? Jakie to były zasady?
Nigdy w życiu nie porwałbym, nie skrzywdziłbym dziecka,
nie zgwałciłbym kobiety, nie porwałbym kobiety.
Miałem mnóstwo zleceń, żeby zrobić jednej czy drugiej kobiecie krzywdę.
Nigdy w życiu bym tego nie zrobił.
Napatrzyłem się w życiu jak mój ojciec, psychopata,
zboczeniec i socjopata, gwałcił mamę na moich oczach.
To mam do dzisiaj. Mój ojciec zmarł 21 lat temu.
Nienawidzę go do dzisiaj.
Nigdy nie byłem na jego pogrzebie,
tzn. nie byłem na jego pogrzebie, a nigdy nie byłem na cmentarzu, na którym leży.
I pamiętam jako dziecko, co widziałem na własne oczy.
Nie wyobrażam sobie, żeby można było to zrobić innej kobiecie.
Poza tym moja podstawowa zasada jest taka:
ty masz obowiązek jako mężczyzna umieć walczyć,
masz prawo się bronić, tak.
Ciebie mógłbym połamać, zabić, pokaleczyć,
powiem Ci uczciwie, nie miałbym żadnych wyrzutów sumienia.
Bo to jest Twój obowiązek, każdego mężczyzny, nauczyć się bronić.
Bo bardzo często się mówi,
mi zadawano takie pytania,
ja często to podkreślam, dlaczego nie kobieta, dlaczego nie dziecko,
bo dziecko ani kobieta nie ma żadnych [niezrozumiałe].
Facet ma obowiązek się bronić.
Facet jest głową rodziny i mężczyzna powinien się bronić i koniec kropka.
Takie mam zdanie na ten temat.
Zawiodłeś się na kolegach?
Całkowicie.
W środowisku przestępczym jest jedna podstawowa zasada, o której wiem dzisiaj.
Nie ma żadnych zasad.
Tam nikt nie ma zasad.
Nie ma przyjaźni, nie ma kolegów,
nie ma nawet znajomych, tak.
To jest stado chorych, psychopatycznych zabójców,
którzy polują jeden na drugiego.
Rozumiesz?
Tak działa.
Opowieści o lojalności...?
To są bzdury. Nie ma lojalnych gangsterów.
Mogę dodać, bo bardzo często czytam gdzieś tam,
że ten czy tamten gangster nie poszedł na współpracę i dostał 25 lat.
Nikt tego nie rozumie.
On dlatego nie poszedł na współpracę,
to jest procent, to jest procent,
powtórzę, to jest procent tych, którzy nie poszli na współpracę
bo on się nie może przyznać do tego jednego zabójstwa,
bo jak się przyzna do tego jednego,
to go dadzą do 10 innych i on dobrze o o tym wie.
W jaki sposób wpadłeś?
Pierwszy raz poszedłem siedzieć za zabójstwo.
Zleciłem zabójstwo mojego serdecznego, byłego kolegi.
Mojego kolegi...
Dlaczego chciałeś go zabić?
Wszedł w butach w moją rodzinę,
nie chcę rozwijać tematu, ale w aktach sprawy wszyscy wiedzą, o co chodziło.
Powiem tylko tyle,
facet był bardzo złym człowiekiem, okazało się, że był psychopatą, siedział za gwałty,
pastwił się nad kobietami, gwałcił kobiety, mężczyzn,
mój syn przez niego płakał.
I z to umarł. Nie chcę używać dosadnych słów.
Za to zdechł. Koniec kropka.
I na tym wpadłeś? Na tej sprawie?
Pierwszy raz. Ale siedziałem bardzo krótko, ponieważ
prokurator, który prowadził moją sprawę, bardzo mnie polubił i po paru miesiącach mnie wypuścił.
Jak to możliwe?
Wziął łapówkę.
Zapłaciłeś?
To była taka historia, że ja siedziałem,
za artykułem 148 z 1
nie było szansy, żebym wyszedł,
oczywiście tam pieniądze już latały między pewnymi układami, z łapówkami,
prokurator parę razy pieniążki wziął,
[niezrozumiałe], ale potem je zwracał, bo mówił, że jest sytuacja za bardzo napięta
Na mnie policjanci mieli bardzo duże ciśnienie, bo ja byłem bardzo złym człowiekiem i dużo im krwi napsułem.
No i okazało się, bo ja oczywiście w zakładzie karnym,
korzystałem sobie z uciech,
alkohol, panienki i zrobiłem sobie dziecko w zakładzie karnym,
Jak to jest możliwe?
Jak się ma hajs, można wszystko.
W jaki sposób?
No ale co w jaki?
Pieniądze płaciłem do klawisze i mówiłem: przynieś mi Johnnie Walkera i on przynosił.
Potrzebował mój kolega kokainę czy heroinę, płaciło się klawiszowi i on przynosił.
Albo się szło do odpowiedniego złodzieja.
Potrzebowałem uprawiać seks z kobietą,
szedłem gdzie trzeba, płaciłem, dostawałem pokój,
i mogłem 2-3h korzystać z pokoju intymnego, który mi nie przysługiwał, tak.
bo ja byłem tymczasowo aresztowany i byłem niebezpiecznym człowiekiem,
i klawisze mnie pilnowali.
No ja jestem ojcem, no ja zrobiłem dziecko w więzieniu, w więzieniu można wszystko. Było.
Kolejnym razem siedziałeś na dłużej.
Siedziałem wiele lat już.
Zostałem złapany [niezrozumiałe].
Ukrywałem się kilka lat, to była taka sytuacja, koniec lat 90,
wymiar sprawiedliwości wymyślił sobie świadka koronnego i okazało się, że
jednym ze świadków koronnych ma być człowiek z naszej grupy.
Człowiek, którego de facto nie znałem. Na temat jego zeznań się nie wypowiem i skwituje je tylko uśmiechem.
Konfabulant.
I ja w dzień kiedy, kiedy... policja, bo to wtedy pamiętam, już nie pamiętam, czy to CBŚ wtedy powstało, czy nie,
ale wiem, że było duże parcie na nasze miasto, żeby naszą grupę rozbić,
i w dzień, kiedy były zatrzymania,
do mnie zadzwonił policjant,
jesteś zdany na siebie, uciekaj i nigdy więcej do mnie nie dzwoń.
Ja pamiętam, że wtedy z synem byłem w mieszkaniu,
Nie uwierzyłem w pierwszym momencie, aczkolwiek ten policjant pracował ze mną lat i nigdy mnie nie okłamał.
Kazał mi nie dzwonić i przede wszystkim był przestraszony i on przede wszystkim zadzwonił do mnie
z telefonu z budki, nie z komórki.
Nigdy więcej do mnie nie dzwoń, jest list gończy na Ciebie, uciekaj.
Mnie to też ratowało, że miałem wtedy kilka swoich nieruchomości,
mieszkanie, w którym obecnie mieszkałem ze swoim synem, było nowe, mieszkałem w nim od 2 czy 3 miesięcy.
Zadzwoniłem w jeszcze jedno miejsce i ktoś mi mówi: Ty nie siedzisz, wszyscy siedzą.
Spakowałem torbę pieniędzy, mojego syna w auto, zawiozłem go do jego matki,
no i wtedy zacząłem się ukrywać.
Zacząłem się ukrywać i też wtedy zrozumiałem, jakie są zasady.
Bo dzwoniłem do moich kolegów, przyjaciół, znajomych, którzy
dosłownie jedli mi z ręki, mówili, słuchaj, boimy się, rozłączali się,
de facto wtedy pierwszy raz odczułem jak to wygląda,
zostałem na ulicy.
Zostałem na ulicy, sam.
Później wróciłeś do więzienia, dostałeś n-kę?
Tak jest.
Czyli status szczególnie niebezpiecznego więźnia.
Jak wyglądał ten pobyt w więzieniu?
Na n-ce.
Nikt tego nie zrozumie,
nie ma takich słów, żebym Ci to opisał, dopóki sam tego nie przeżyjesz.
Jeżeli można.
Siedziałem w kilku zakładach karnych ze statusem n-ki.
Ale podam Ci zakład karny, o którym się mówi "najcięższy w Polsce".
Zakład karny w Wołowie.
Cela pojedyncza.
Wyciągasz rękę, drugą tak:
Taka jest szerokość celi, jeżeli masz wyobraźnię, widzisz, jak ja wyglądam.
Łózko, metalowe, przykręcone, prycz, dwa materace,
Jak ja leżałem na łóżku, to tu miałem koniec ściany.
Nie mogłeś zejść z łóżka, żeby obejść, tylko musiałeś zejść z łóżka.
Była toaleta.
Zlew.
I kraty. Teraz posłuchaj uważnie:
Przez dwa lata nie widziałem nieba, taką miałem celę,
I mogłem zrobić krok w tej celi, jeden krok.
23 godziny jesteś zamknięty w celi.
Jeden krok.
Siedziałem tak kilka lat, w różnych zakładach karnych.
Mam fobię, miałem fobię na punkcie robactwa, od dziecka.
Siedziałem w takim zakładzie karnym na n-kach, że jak wszedłem do celi,
już stan toalety nie będę Ci opisywał, bo...
bo ona tak lata 30, przedwojenne jeszcze.
Ale było tak, były pająki, mrówki, karaluchy, wszystko w tej celi. Oczywiście wiesz, włosy mi stanęły na głowie,
dosłownie, silny facet, ale robactwa się bałem od dziecka.
Nie wiem, czy to zrozumiesz.
Po kilku miesiącach schudłem 46 kilo,
46 kilo.
I hodowałem, rozmawiając z tym robactwem. Po kilku latach
rozmawiasz sam ze sobą.
Rozmawiasz sam ze sobą.
Tak jak mówię, miałem swojego pająka,
chodziłem potem na dwór polować dla niego na muchy, na robaki,
miałem swoje mrówki czerwone i miałem swoje karaluchy.
Wiesz, dom rodzinny.
Kochałem takie pluskwiaki.
Powiem Ci tak, nikt tego nie zrozumie,
to jest zakład karny w zakładzie karnym, tak.
Tam ludzie umierają, popełniają samobójstwa,
okaleczają się, o tym się nie mówi.
Ja wiem, że kara musi być, ale to akurat nie ma nic wspólnego z resocjalizacją.
To właśnie dlatego po kilku latach zdecydowałeś się nawiązać współpracę z policją?
Skąd, skąd [śmiech].
Posłuchaj, bardzo ważne jest - tak jestem kapusiem.
Jestem kapusiem.
Kapuje się na 2-3 dzień,
a pięciu lub sześciu latach odsiadki.
Rozumiesz?
Ja zacząłem zeznawać,
po pierwsze,
kiedy w moich sprawach,
obciążali mnie zeznaniami moi koledzy.
Gangsterzy.
Mnie uratowało to, że jak już byłem prawomocnie skazany mogłem korzystać z telefonu.
I dzwoniłem do innych gangsterów i pytałem jak to jest,
że ten i ten mnie daje, a wy nic nie robicie?
I odpowiadali mi wszyscy: czasy się zmieniły, co nas to interesuje,
ty jak wyjdziesz to z postoju taxi będą startować promy kosmiczne.
Zasady się pozmieniały, trzeba hajs zarabiać.
"Ale on Was sprzedał, mnie też" - nieważne, czasy się pozmieniały.
Po paru latach, pamiętam, siedziałem w Wołowie na n-kach, klawisz przyszedł i mówi pakuj się,
policjanci przyjechali.
Zabrano mnie do innego miasta na przesłuchanie.
I dowiedziałem się, wiesz, o kolejnych tysiącach zarzutów.
Znałem te sprawy i wiedziałem, że większość tych spraw to nie są moje sprawy.
Ale nawet świadkowie koronni na moich sprawach, a nawet skruszone 60-tki mówiły, że ja jestem debilem, psychopatą,
tak zwanych charakterniakiem, że ja nawet za kolegów będę wyroki odsiadywał, że ja nigdy nie będę współpracował z wymiarem sprawiedliwości.
I tak było, ja tak robiłem.
Ja tak robiłem i tak się zachowywałem w sądzie: ja plułem na policjantów, goniłem ich.
I kiedy po kilku latach tych n-ek, kiedy już miałem telefon,
kiedy wszyscy pokazali mi środkowy palec,
kiedy do mojej may przychodzili po hajs,
bo ja kiedyś miałem dużo hajsu, pożyczałem innym gangsterom hajs na procent, rozumiesz,
straszyli moją mamę, która była świadkiem Jehowy, była porządnym człowiekiem,
powiedziałem dość, dzwoniłem do moich kolegów, mówiłem pomóżcie mojej rodzinie,
każdy mówił: wy^&*
kiedy ty wyjdziesz?
Ja mówię: no jeszcze... A to Ty już skończony jesteś.
I pamiętam jak dziś, mi to bardzo pomogło,
pojechałem do tego innego miasta,
siedziała taka piękna blondynka, pani prokurator, z takim beznamiętnym wyrazem twarzy, przeczytała moje dane, powiedziałem: zgadza się.