Dlaczego MYŚLIWI strzelają do ZWIERZĄT? – 7 metrów pod ziemią
Ja bym chciała obalić ten mit, że my jesteśmy takimi psychicznymi
ludźmi, którzy wychodzą sobie ze strzelbą
do lasu i pozyskują tyle, ile chcą,
pomimo tego, że nie są głodni.
Ludzie, którzy gdzieś tam mnie atakują za to, bo niestety tak to muszę określić,
oni tak naprawdę nie wiedzą, czym de facto to łowiectwo jest.
Pozyskujemy tyle, ile możemy zjeść,
tyle, ile możemy odstrzelić,
ani jeden kawałek z tego, powiedzmy, mięsa,
ze zwierzęcia,
nie zostanie zmarnowany.
Nie decydujesz się na strzał, jeśli nie jesteś pewny, że zwierzę w ten sposób nie zginie.
Myśliwi w ostatnich latach nie cieszą się najlepszą prasą,
sadyści, barbarzyńcy,
chorzy ludzie, dewianci, to tylko
wybrane epitety z jakimi można się spotkać.
Jak ty się z tym czujesz?
Źle.
I wynika to z tego, ze jakby te epitety,
które są formułowane pod naszym adresem,
pod moim adresem,
są oderwane całkowicie od rzeczywistości, one nie wynikają z żadnej wiedzy na temat
łowiectwa, a jednocześnie
tylko jakiś mitów, które są powszechne,
jakby nikt nie chce stanąć z nami do otwartej dyskusji,
tak, żebyśmy porozmawiali o faktach, po prostu,
jakby to jest podstawa, czyli ludzie, którzy
gdzieś tam mnie atakują za to, bo niestety tak to muszę określić,
oni tak naprawdę nie wiedzą, czym to łowiectwo de facto jest.
Wydaje im się, że to jest takie czyste wystrzelanie zwierząt,
a to jest naprawdę zachowanie
równowagi w przyrodzie, dbanie, żeby ta
populacja zwierząt łownych była
na odpowiednim poziomie, nie zagrażająca ani innym gatunkom, ani
nam ludziom, bo dzikie zwierzęta zaczynają wchodzić do miast,
chociażby, tak. Jakby
naprawdę usiądźmy i porozmawiajmy ze sobą.
No to siedzimy! Powiedz mi w takim razie tak:
Ludzie mówią jak w ogóle można zabijać niewinne zwierzę?
To jest tak, że my wiemy, dlaczego to robimy.
To jest właśnie zachowanie równowagi w przyrodzie, że to jest
że my nie strzelamy do wszystkiego, co się rusza,
że skupiamy się na tym, oddając strzał,
skupiamy się na tym, że wykonujemy t, do czego zostaliśmy gdzieś tam
albo sami się do tego powołaliśmy, bo mieliśmy
chęć zostania myśliwym, jakby wiemy, że to jest ten element odstrzałów,
czyli pozbawienia życia zwierzęcia,
przychodzimy bardzo długą i ciężką w sumie drogę
zostania myśliwym, jakby ten temat jest,
łowiectwo jest otwarte dla każdego, łowiectwo jest dla każdego.
Oczywiście trzeba spełnić warunki, trzeba być pełnoletnim obywatelem.
Nie być karanym za przestępstwa łowieckie, to jest podstawa.
Więcej ograniczeń nie ma. My się tego wszystkiego uczymy podczas
stażu łowieckiego, który trwa minimum rok.
Gdzie odbywamy polowania indywidualne,
polowania zbiorowe, dzienne i nocne,
jakby poznajemy to też z takiego praktycznego punktu widzenia.
Mamy swojego patrona, który nas prowadzi, czyli osobę doświadczoną,
z wieloletnim stażem łowieckiem.
Która prowadzi nas przez te wszystkie tematy i oczywiście
zabijanie zwierząt to jest ten ostatni element
łowiectwa, ostatnia jakby
ostatni punkt. I ja też chciałabym powiedzieć o tym, że
jeżeli mamy już to upolowane zwierzę,
to mamy ogromny szacunek.
I to, że ludzie nam zarzucają, że robimy sobie zdjęcia,
że układamy te zwierzęta na tak zwanym pokot.
A to jest oddawanie im właśnie szacunku.
Zwierzęta są ułożone w odpowiedniej hierarchii,
na odpowiednim boku, jakby
my to celebrujemy też, jakby
chciałabym też powiedzieć o tym, że ani jeden kawałek z tego
powiedzmy mięsa ze zwierzęcia, nie zostanie zmarnowany.
O czym
nie można niestety powiedzieć o tych wszystkich
karkóweczkach, kiełbaskach, które leżą w sklepach.
Wydaje mi się, że za dużo żywności produkujemy i marnujemy,
a w łowiectwie i takiej upolowanej
zwierzynie nie zmarnuje się nic i mamy ogromny szacunek do tego.
Mówisz o tej żywności, która jak gdyby później z tego powstaje,
często takim argumentem pojawiającym się
przeciwko jest ten, że
to nie jest spowodowane głodem.
Tylko jest to zabijanie dla przyjemności.
Nie, absolutnie się z tym nie zgodzę, jeśli ktokolwiek
czerpie z tego przyjemność, to wydaje mi się też, że nie powinien nazywać się myśliwym
i być może nawet i nie powinien nim być.
Ja chciałabym obalić ten mit, że my jesteśmy takimi chorymi, psychicznymi
ludźmi, którzy wychodzą sobie ze strzelbą
do lasu i pozyskują tyle, ile chcą,
pomimo tego, że nie są głodni i
że jakby mięsa nie brakuje w sklepach.
To naprawdę nie jest tak. Każdy z nas pracuje
na co dzień, tak? I to, że
zostaliśmy myśliwym świadczy też o
naszym gigantycznym zaangażowaniu,
tym, że to naprawdę płynie w nas, z naszego serca de facto.
Ja wiem, że to oczywiście
wywoła jakąś burzę, że my przecież jesteśmy jednak bez serca,
otóż nie. My mamy serca, my mamy uczucia
i to, że zdecydowaliśmy się zostać myśliwymi,
to naprawdę jest
nasze gigantyczne poświęcenie i zaangażowanie.
Bo to nie jest nasza praca zawodowa, to nie jest
tak, że my dostajemy za to pieniądze, bo my nawet za to płacimy wszystko.
Za co płacicie? Oczywiście za sprzęt itd.?
Oczywiście, za swoje prywatne rzeczy.
Czyli za strój, bo my mamy swoją etykę
i zasady regulujące w ogóle polowania.
Ubieramy się w odpowiednie stroje,
w odpowiednią broń, jesteśmy wyposażeni w różne optyczne przyrządy,
typu lornetka. To są kosztowne
rzeczy, więc jakby poświęcamy pieniądze, swój czas na to,
a jakby odpowiadając na pytanie za co płacimy,
to w świetle przepisów, zwierzyna
jest w stanie wolnym, należy do skarbu państwa.
Czyli jak ja strzelę danego dzika,
dajmy na to dzika, to ja muszę za niego zapłacić.
Czyli to nie jest tak, że bierzesz tego dzika pod pachę i jest Twój?
Absolutnie nie. Tzn. ja przede wszystkim muszę mieć
decyzję swojego zarządcy koła łowieckiego,
który mi wydaje pozwolenie na odstrzał konkretnej sztuki,
bo jakby ja mam, to też wynika z przepisów,
że ja nie mogę strzelać do wszystkiego, co się rusza,
bo to nie chodzi o wystrzelanie zwierząt,
tylko o zachowanie na odpowiednim poziomie populacji danego gatunku
zwierząt łownych.
Wspomnieliśmy, że trzeba płacić za tę tuszę,
jakie są ceny, ile się płaci za takiego dzika np.?
Dwa złote za kilogram.
To oznacza, że za dzika mniej więcej...?
Możemy zapłacić 140zł, bo powiedzmy, że ten dzik będzie ważył 70kg.
I to jest tusza, jaką można wziąć dla siebie albo jaka jest opcja?
Albo można ją oddać na skup,
w skupach pracują ludzie, którzy
wiedzą, co powinni sprawdzić, w momencie, gdy przyjeżdża myśliwy
z daną tuszą. Jego waga,
to czy myśliwy miał odstrzał, który był ważny,
no nie da się pozyskać tego - jeśli jesteś myśliwym, to pozyskujesz tylko legalnie.
Jeżeli robisz to poza legalnym światem, to
już nie możesz się nazywać myśliwym, tylko jesteś kłusownikiem po prostu.
I to, że nie zgłosiłeś swojego polowania indywidualnego,
wyszedłeś w teren, nie mając pozwolenia na odstrzał,
no to pozyskujesz to zwierzę nielegalnie.
Bo jakby burzysz wszystko to, co jest ważne i jakby
wcale nie pracujesz na poprawę i na utrzymanie na odpowiednim poziomie zwierzyny.
A czy na takim dziku można zarobić,
kiedy oddajesz go do skupy, to ile dostajesz
za niego pieniędzy.
No nie, nie zarabia się na tym.
Nawet nie możemy wyjść na czysto, nawet tak powiem.
Dlatego, że nasza broń, nasz dojazd do łowiska,
chociażby pocisk, którego używamy do strzelenia,
to wszystko są koszty i to są nasze koszty. Za to nie płaci
ani PZŁ ani koła łowieckie, to idzie z twojego prywatnego budżetu.
Jak wygląda takie przeciętne polowanie?
Powiem może na przykładzie polowania zbiorowego, w którym najczęściej uczestniczę.
Polowanie zbiorowe zaczyna się od tak zwanej odprawy, sporządzenia protokołu,
w którym wpisywani są wszyscy myśliwi uczestniczący w polowaniu,
psy, które będą z nami pracowały,
również osoby, które są naganiaczami,
później przewodniczący, prowadzący polowanie,
odprawia nas, mówi, gdzie będzie polować, na jakim terenie,
przypomina nam o zasadach bezpieczeństwa,
przedstawia wszystkie psy, bo najpierw je wpisujemy tylko na papierze,
a później one są przedstawiane
myśliwym, bo może się zdarzyć jednak, że pies
podejdzie właśnie do nas, a to nie jest nasz pies,
więc też powinniśmy nim kontakt i wiedzieć, że ten pies z nami pracuje.
Przedstawiany jest teren, na którym będziemy polować,
na co będziemy polować, czyli zgodnie z tym
z obowiązującymi przepisami, bo są okresym
w których możemy polować na konkretną zwierzynę
i jedziemy w teren.
Okej, a pamiętasz swoje pierwsze polowanie?
Czy ono było szczególne na ciebie?
Tak, było szczególne. Podczas któregoś z pędzeń,
chyba byliśmy w połowie polowania,
spodziewaliśmy się, że wyjdą na nas dziki.
I tak też się stało. Ja stałam
byłam osobą flankującą, czyli zamykałam linię myśliwych
od strony właśnie naganki
i teoretycznie byłam przygotowana do strzału
do strzału na dzika, miałam broń śrutową, ale miałam kule, bo
to jest dozwolone w przepisach, że mogę strzelić z broni śrutowej kulą,
chodzi też o energię strzału, żeby ten strzał
był śmiertelny i w pewnym momencie wybiegł na mnie dzik,
ale
ja nie byłam w stanie po prostu, to nie chodziło o moją psychikę,
to chodziło to, że po prostu nie byłam przekonana czy
ten strzał
będzie strzałem tzw. śmiertelnym, czyli będzie
to zwierzę zginie w ogniu strzału. Jakby taka jest zasada.
Żeby to był jeden strzał? Szybka śmierć?
Tak, jeden strzał, szybka śmierć,
żeby nie było takiej sytuacji dochodzenia po strzałkach,
że to zwierzę będzie cierpiało,
że będzie trzeba używać psów do poszukiwania jego.
Ja nie byłam przekonana czy mój strzał,
który oddam, będzie właśnie takim strzałem
śmiertelnym. Z tego powodu
na kilka minut przed w ogóle całym tym zdarzeniem ja złamałam broń
wyjęłam tą kulę, którą mogłabym
ewentualnie strzelić do dzika i załadowałam wyłącznie na śrut drobny na ptactwo,
ale też nie poinformowałam kolegów obok, którzy stali ze mną w jednej linii,
że ja tego strzału, nawet jak te dziki na mnie wyjdą, to ja tego strzału nie oddam.
Na czym polegał błąd? Na tym, że ty
zmieniłaś ten pocisk?
I na tym, że nie poinformowałam odpowiednio układając broń
albo do dołu, albo lufami do góry,
nie poinformowałam, bo my nie rozmawiamy na polowaniu zbiorowym,
jakby też nie chodziło o to, żebym ja krzyknęła
do kogoś obok, ale żebym swoim gestem
poinformowała kolegów, że ja nie oddaję strzału.
Co by to zmieniło?
Zmieniłoby to tyle, że pozyskalibyśmy tego dzika, że
prawdopodobnie koledzy moi
by strzelili.
Jak w takim razie trzeba strzelić, żeby ten strzał faktycznie był ostateczny? Gdzie się strzela?
Oczywiście na to są przepisy. To też zależy do czego strzelamy.
I z czego strzelamy, bo są bronie śrutowe i broń gwintowana.
To tak przykładowo, weźmy może tego dzika, z którym ci się nie udało.
Trzeba strzelić komorowo, czyli prosto w serce.
I wtedy mamy jakby, jeżeli
oddamy taki strzał, to mamy właściwie 100% pewność, że to zwierzę zginie w ogniu strzału.
Wspomniałaś, że waszym zadaniem jest utrzymanie populacji na odpowiednim poziomie,
co to znaczy? Jaki to jest odpowiedni poziom i kto właściwie o tym decyduje?
Sporządzone są roczne i wieloletnie plany,
one są sporządzane na podstawie inwentaryzacji,
czyli nie są to oderwane od rzeczywistości liczby,
tylko my naprawdę wychodzimy w ten teren, naprawdę
w Walentynki przy temperaturze -14
albo 20 stopni, albo kiedy jest grząski teren
i mam doklejone po 5kg błota na kaloszu
i idę, i liczę te zwierzęta,
więc mamy je praktycznie policzone co do sztuki.
Jakby wiemy wtedy, że czegoś
jest za dużo albo czegoś jest za mało i zastanawiamy się jakby
co zrobić, żeby to wszystko było tip-top,
żeby to wszystko było na równym poziomie, żeby jeden gatunek nie zagrażał drugiemu.
Dajmy na przykład lisa:
to jest drapieżnik, który
jego nieodpowiednie utrzymanie,
nieodpowiednia populacja i liczebność powoduje,
że nie ma po prostu ptactwa.
Chodzi o bażanty, chodzi o kaczki,
to jest zwierzę, które zjada nie tylko
rośliny, ale również i drobne zwierzęta,
czyli np. zje nam i jajko
czyli na tym 1 etapie w ogóle
lęgowym, ale również i
jeszcze nie latające bażanty czy kaczki.
Chodzi więc o to, żeby to uregulować tak,
żeby się nie okazało za chwilę, że będziemy mieli tylko drapieżniki
a nie będziemy mieli ptactwa.
Jakiś czas temu w sieci krążyła petycja
o wprowadzenie zakazu strzelania do jeleni podczas rykowiska, czyli
ich okresu godowego.
Uzasadniano to zdaniem, że rykowisko
jest dla jeleni, a nie dla myśliwych.
Czy ty podpisałabyś taką petycję?
Nie, nie podpisałabym, ale nie mam też specjalnie
praktycznej wiedzy w
polowaniach na rogacze, bo nie jestem selekcjonerem,
czyli myśliwym, który może strzelać do
zwierzyny, do osobników tak naprawdę płci męskiej
z porożem, mówiąc już takim
typowo prostym językiem.
Nie podpisałabyś? Dlaczego?
Dlatego, że to jest czas, kiedy...
Jeleń jest bardzo płochliwym zwierzęciem
i w momencie, kiedy zaczynają się jego gody on zaczyna wychodzić na te tereny, na których
możemy go spotkać.
I to jest właściwie jedyny czas, kiedy możemy odstrzelić te osobniki,
kiedy jest konieczny ten odstrzał do uregulowania populacji.
Kilka miesięcy temu Sejm zakazał udziału dzieci w polowaniach.
Co ty o tym myślisz? Co było dobre posunięcie czy niekoniecznie?
Ja uważam, że to jest
bardzo duża krzywda dla dzieci, które są wychowane w tradycji łowieckiej.
A znam masę takich osób,
że to jest przekazywane z pokolenia na pokolenie.
U mnie jest chociażby tak, że...
Oczywiście ja zdecydowałam jako dorosły człowiek, bo
zdecydowałam się na łowiectwo mając lat
23, więc już byłam
w pełni świadoma tego, co niesie za sobą ten temat,
ale mam wśród swoich bardzo bliskich znajomych
z koła łowieckiego ludzi, którzy
mają dzieci.
I dla nich to jest sytuacja można by powiedzieć
tragiczna, dlatego, że do tej pory
jeździło z ojcem na polowania
i to nie chodzi o to, że było przy akcie strzału,
bo oczywiście nigdy nie może być.
Ale to jest tak, że dookoła
że też są różne
spotkania edukacyjne, że to dziecko
jest już pozbawione tego wszystkiego.
Podam za przykład dziecko, które ma 10 lat
i jest wychowane w leśniczówce od samego początku,
tam się urodziło i jest związane z łowiectwem
od samego początku swojego życia.
Ono nie rozumie tego, dlaczego nie może pojechać z tatą i dlaczego
ktoś zdecydował jakby za niego
i za tego rodzica, że nie może spędzać z dzieckiem w ten sposób czasu.
Że nie może... no dla mnie to jest sytuacja jakby...
mi jest przykro po prostu, bo ja widzę dramat tego dziecka,
z którym teraz trzeba pracować i wytłumaczyć w jakiś sposób,
że po prostu takie są przepisy i że nie może.
Czyli twoim zdaniem większą szkodą dla tych dzieci będzie brak możliwości
uczestniczenia w tym polowaniu, niż gdyby one tam były?
Tak, uważam, że tak.
Oczywiście dziecko dziecku nierówne,
mówimy tutaj o dzieciach, których
rodzicami są myśliwi.
I którzy od początku są jakby z tym dzieckiem,
nie mówimy o jakiejś osobie oderwanej od rzeczywistości.
I to dziecko, zapewniam, że ma o wiele większą wiedzę na temat przyrody
ono świetnie rozpoznaje zwierzęta, ono świetnie rozpoznaje drzewa,
ono wie, jak się zachowuje las i jak się zachowuje przyroda
i jakby co robić, żeby ta przyroda była ładna i cieszyła nasze oko.
Polowaniom towarzyszy wiele ciekawych rytuałów, czy mogłabyś o kilku opowiedzieć?
Przede wszystkim witamy się darz bór.
Darz bór?
Tak i jadąc na polowanie np., kiedy wiesz, że myśliwy jedzie na polowanie,
to nie życzysz mu powodzenia, tylko mówisz mu darz bór, to jest takie nasze pozdrowienie,
przywitanie i taki nieodłączny element całej kultury łowieckiej.
Ciekawym tematem jest również muzyka myśliwska, która
trochę zanikała w pewnym momencie, ale jest grono ludzi, których
ten temat przepełnia serca i
grają w różnych zespołach.
A to jest ciekawe z tego powodu, że
są różne sygnały dźwiękowe, które
są używane na polowaniach zbiorowych, żeby się porozumiewać.
Wtedy przewodniczący, prowadzący polowanie
zarządza, że w tym momencie będzie dźwięk, który
i myśliwi znają te dźwięki,
dotyczące np. zakończenia polowania,
sygnały rozładuj broń, koniec pędzenia,
to są bardzo ciekawe rzeczy, jak również pokot.
O który jest tak naprawdę bardzo duża dyskusja,
dlaczego tak jest i dlaczego robimy sobie zdjęcia,
i dlaczego tę zwierzynę układamy.
Wyjaśnijmy, pokot to?
Pokot to jest ułożenie zwierzyny po zakończeniu, tak naprawdę to jest końcówka
polowania, czyli upolowaną zwierzynę z danego polowania układamy
zgodnie z hierarchią
na prawym boku,
również na takich gałęziach
lub innej roślinności,
związanej ze środowiskiem, w której te zwierzęta żyją.
Jeżeli są to kaczki, to z pewnością będą leżały na jakichś tatarakach,
jeżeli są to zwierzęta grube,
zwierzyna gruba czyli np. dzik,
on będzie położony na świerkach, czyli czymś, co jest związane z takim typowym, dużym lasem.
Wspomniałaś o tych zdjęciach, które myśliwi często publikują w mediach społeczniościowych,
zdjęcia, a obok zabite zwierzęta.
Myślę, że to jest taka rzecz, która obudza wiele osób, które nie polują.
A jaki jest twój stosunek do tego?
Mój stosunek jest bardzo dobry do tego, ponieważ to jest właśnie oddanie szacunku tej zwierzynie.
To nie jest tak, że my chcemy się pokazać, że my chcemy sobie zrobić super zdjęcie...
Czyli to nie jest manifestacja siły?
Absolutnie nie, to jest oddanie szacunku zwierzynie.
Ta zwierzyna, która została upolowana jest układana na pokocie,
w odpowiedniej hierarchii,
jakby my oddajemy tym samym szacunek.
Okej. Paulina, bardzo uprzejmie dziękuję za ciekawą rozmowę.
Dziękuję, darz bór!
Darz bór.