×

我们使用cookies帮助改善LingQ。通过浏览本网站,表示你同意我们的 cookie 政策.


image

7 metrów pod ziemią, Tata okazał się być kimś zupełnie innym – 7 metrów pod ziemią

Tata okazał się być kimś zupełnie innym – 7 metrów pod ziemią

Wszystko zaczęło się od tego, że ojciec

wymykał się z domu wieczorami.

Ktoś, kto był nam tak bliski przez

tyle lat, okazał się kimś zupełnie innym.

Ile może być takich

rodzin, ile takich

kobiet i dzieci, które są oszukiwane.

Paulina. Mając 22 lata,

dowiedziałaś się, że twój ojciec,

z którym dorastałaś w jednym domu,

jest gejem.

Jak ty w ogóle do tego doszłaś?

Wszystko zaczęło się od tego, że ojciec wymykał

się z domu

wieczorami, nie wracał na noc

i wciskał nam różne

takie wymówki, że...

Bo w ogóle ojciec

poruszał się na rowerze, że na przykład

pękła mu dętka, że

coś tam, takie różne głupie wymówki.

No to pierwsza myśl: ma kochankę.

Tak, pierwsza myśl: ma kochankę. I moja siostra,

chcąc zabawić się w detektywa

i znaleźć dowody,

zaczęła sprawdzać mu

najpierw telefon,

w którym znalazła

wiadomości od różnych mężczyzn,

dotyczące właśnie ich

spotkań, różnych takich szczegółów.

Sama z siebie zaczęła to robić czy

to był wasz

wspólny pomysł, żeby jakoś to ustalić?

Nie, właśnie o dziwo sama

z siebie. Bo ona wtedy więcej czasu spędzała

w domu, właśnie przy mamie. Ona

myślała, że w ten sposób pomoże mamie, że

jakoś mama będzie

mogła po prostu...

Zadziałać.

Tak. I...

Okazało się,

że ojciec wchodził

też często na stronkę

dla gejów.

Siostra

stwierdziła, że też spróbuje się włamać

i wpisała

swoje imię, którego

często używał ojciec

jako hasła do różnych innych portali.

Takich z filmami, z muzyką. Okazało się,

że to zaskoczyło. Że...

nie dość, że właśnie

okazał się być

gejem, to używał jej imienia jako hasła.

Do jakiegoś serwisu.

Tak, tak. I ona dopiero wchodząc tam, zobaczyła

wszystko właściwie. Bo i zobaczyła

zdjęcia, i rozmowy.

Ja...

ja tego wszystkiego nie widziałam, widziałam kilka

rozmów, ale nawet nie chciałam widzieć tych zdjęć,

ja widziałam, jak ona na to zareagowała.

To była dla niej trauma, ona czuła taką złość.

W ogóle my wszystkie czułyśmy

się takie oszukane.

Już nie mówiąc o mamie,

ale my, jako dzieci.

W ogóle ja czułam się tak,

jakbym nie powinna istnieć,

bo jak to? W ogóle nie powinno dojść

do takiej sytuacji, żeby...

Żebyśmy były dziećmi takiego oszustwa.

A co na to mama wszystko?

Chodziło o jej męża...

Tak, mama od lat leczyła się na depresję,

wierzyła, że będzie dobrze.

Była bardzo religijną osobą.

Modliła się, że może to taki chwilowy kryzys, może będzie lepiej.

A tu... dowiadując się o tym, to tylko pogorszyło całą sytuację.

Musiała zmieniać leki, nic jej nie pomagało.

Zaczęła czuć się jeszcze gorzej, już

odechciało jej się żyć, po prostu odechciało jej się wszystkiego.

Jak na nią patrzyłam, to

po prostu serce mi pękało, bo

to wszystko

stało się dlatego, że ktoś, kto był nam tak bliski

przez tyle lat, okazał się

kimś zupełnie innym.

Ty miałaś 22 lata, kiedy

prawda wyszła na jaw.

Czy nic wcześniej na to nie wskazywało?

To jest właśnie ciekawe, że...

żyliśmy jako normalna rodzina, to się tak wydawało z pozoru

wszystko normalne. Ja miałam bardzo

dobry kontakt z mamą i

byłam starsza, dlatego mama

zaczęła dosyć wcześnie, bo już jak

byłam nastolatką, wtajemniczać mnie

w takie swoje domysły,

takie odczucia. I...

pamiętam, że kiedyś powiedziała, że

właśnie ojciec chyba jest

gejem. No to wiadomo, ja zareagowałam

na to: mamo, przesadzasz,

jak może być gejem?

Przecież ma dzieci, przecież się ożenił. Wiadomo,

myślę, że wiele osób by tak zareagowało.

I z czego wynikały tamte "podejrzenia" twojej mamy?

Tak, i jak ja

nie chciałam w to wierzyć, to mama mi tak stopniowo

zaczęła mówić

o różnych takich szczegółach.

Bardzo ciekawe było to, że jako

jeszcze młoda kobieta,

tak jakoś niedługo po ślubie, nawet wtedy chyba jeszcze

mnie nie było na świecie,

znalazła u niego w szafie gazetę

taką typowo gejowską.

Ja w ogóle byłam zaskoczona, że w tamtych

czasach były takie gazety, ale

on skądś ją miał. I jak

spytała go, o co w ogóle chodzi, dlaczego on ma taką gazetę,

to wiadomo, odwrócił kota ogonem,

powiedział, że czemu grzebie mu

w rzeczach i że

a, był zainteresowany,

zaciekawiony, ale nic tam ciekawego nie znalazł.

I właśnie też

nigdy nie układało się między rodzicami.

Ale wiadomo, są różne

sytuacje. Mama... ojciec w stosunku do mamy

zachowywał się tak, jakby była właśnie taka jakaś...

niepełnowartościowa, jakby była jakaś ułomna.

W ogóle też

miał jakąś taką frustrację

w stosunku do niej, nawet do nas.

Często się nas czepiał,

uważał, że jesteśmy głupie, jakieś takie... niedołężne,

że coś z nami jest nie tak cały czas.

Myślałyśmy... ale to też kwestia charakteru po części.

Myślałyśmy, że po prostu taki jest

i tyle. A to się okazało,

że za tym kryło się coś więcej, bo

teraz, jak już o tym wiem,

to wiem, że to mogła być frustracja i to, że

właśnie udawał kogoś, kim nie jest.

Co wy zrobiłyście z tą wiedzą, czy wy porozmawiałyście z ojcem?

Próbowałyście wyjaśnić jakoś sytuację?

Właśnie długo się zastanawiałyśmy.

Ja byłam taką osobą, co najprędzej by to zrobiła,

ale mama i siostra,

siostra, która czuła nienawiść, to w ogóle...

Trochę bałyśmy się, co się stanie, jak mu o tym powiemy, więc...

zaczęłyśmy szukać

porad u innych osób.

I tak trafiłyśmy do

prawnika też, który nam

doradził, żeby...

Mama złożyła ogólnie

pozew o rozwód

i żeby tak dyskretnie

się wyprowadzić, a w tym czasie

on powiadomi mojego ojca

w ogóle o tym, że

my wiemy.

Bo nie wiedział też, my nie wiedzieliśmy,

jak on zareaguje,

tyle lat to ukrywając i będąc takim

człowiekiem, takim,

no, mógłby też na nas

się jakoś wyżywać za to, nie wiadomo,

właśnie nie wiedziałyśmy, co zrobi.

Ty powiedziałaś chwilę wcześniej, że

twoja siostra czuła

nienawiść do ojca.

Z czego ta nienawiść wynikała, skąd ona się wzięła?

No bo przecież jeszcze chwilę wcześniej

kochała swojego ojca.

Ta nienawiść nie wzięła się z tego, że jest gejem, tylko z tego, że

przez tyle lat

udawał kogoś, kim nie jest.

Że założył rodzinę, że

miał dzieci, że miał żonę, którą

przez tyle lat okłamywał.

A to, że ona przez tyle lat

wierzyła w to, że będzie lepiej,

że będzie lepiej

między nimi, a choćby

nie wiem, jak się starała, ona nie

potrafiła

mu dogodzić, bo nie była jednak

dla niego pełnowartościowa.

To jeśli chodzi o moją mamę.

A jeśli chodzi o siostrę,

siostra była z nim właśnie

bardziej zżyta, od dziecka,

była tą młodszą siostrą, młodszą

córeczką, której

nawet hasło utworzył właśnie,

podając jej imię.

Więc to o czymś świadczy chyba, o jakiejś takiej relacji.

Bliskiej relacji, tak?

Tak, dlatego tym bardziej była na niego zła,

bo wiadomo, emocje. Plus to, że była jeszcze wtedy niepełnoletnia,

trochę była niedojrzała, wiadomo.

I w takim momencie

dowiedzieć się o czymś takim

i widzieć to wszystko, bo widziała,

te wszystkie zdjęcia, te wszystkie rozmowy.

Ja nie widziałam ani połowy z tego.

To, że właśnie tyle lat byłyśmy wszystkie okłamywane.

To było najgorsze. I tak

sobie właśnie myślę,

ile jest takich rodzin,

tak szacunkowo,

jest takich rodzin według seksuologów

ponad 700 tysięcy.

Więc sobie pomyślmy, ile takich rodzin...

A skala może być całkiem duża.

Może być większa, może być

różnie. Ale to jest tak szacunkowo.

I ile może być takich rodzin,

ile takich kobiet

i dzieci, które są oszukiwane, po prostu.

Domyślam się, że pewnie wiele razy o tym rozmawiałyście,

o tej całej sytuacji.

Czy szukałyście,

czy udało wam się znaleźć odpowiedź na

pytanie, dlaczego w ogóle doszło do

takiej sytuacji? Czemu

wasz ojciec po prostu te kilkadziesiąt lat

wcześniej poślubił waszą mamę?

Tak, bardzo długo o tym myślałam i

tym bardziej teraz,

widząc, co się dzieje,

wiem, że to

wszystko jest przez brak

tolerancji ze strony społeczeństwa,

przez taką presję społeczną.

Przez to, że mój ojciec

jeszcze w tamtych czasach tym bardziej chciał

zaspokoić oczekiwania społeczeństwa,

swojej rodziny.

Mój ojciec miał takiego ojca, że

nie wiem, czy on by mu czegoś nie zrobił nawet,

czy by go nie...

Gdyby wtedy przyznał się...

Tak.

...do tego, że jest osobą homoseksualną.

Więc on to po prostu zrobił ze strachu, głównie chyba ze strachu i

z takiej wygody, żeby

normalnie jakoś żyć, żeby

nie być prześladowanym i

jakoś nękanym

i wykluczonym ze społeczeństwa wtedy.

Zatrzymaliśmy się w tej historii na tym, że,

no, wy, wyprowadziłyście się

z domu. Co było dalej?

Wyprowadziłyśmy się wtedy do

kuzynki i jej męża.

Ale okazało się,

że ta sytuacja nie była

optymalna. Źle się tam

czułam i

musiałam wyjechać wtedy

za granicę. Nie miałam gdzie

mieszkać na tamten moment,

mój ojciec wtedy powymieniał

już zamki w drzwiach, bo zobaczył, że

powynosiłyśmy wszystko z domu.

Tym bardziej, że

prawnik zabronił nam wracać do domu.

Mogłam pomieszkiwać gdzieś u kogoś,

ale wiadomo, to nie byłabym u siebie. I wtedy miałam

chłopaka za granicą, więc tam pojechałam.

Nawet nie mając pracy,

bo nie miałam chwilę pracy,

ale liczyłam na to

właśnie, że coś zarobię, żeby

mama mogła się wyprowadzić

do jakiegoś normalnego mieszkania, właśnie żeby

jej pomóc finansowo.

A moja mama z siostrą

zostały tam, u tej kuzynki.

I też

nie czuły się tam dobrze.

Nie były dobrze

do końca traktowane, więc

w końcu stwierdziły, że wrócą

jednak do tego ojca

z powrotem, do domu.

W ten sposób?

Tak. Ojciec wydzwaniał

do mojej siostry, mówił jej, że

będzie lepiej, że się

poprawi. Nawet nie do mamy, tylko

do siostry. No i

siostra... wtedy trochę jej przeszło, ta nienawiść.

Trochę może tak zelżyło,

że rzeczywiście będzie lepiej.

Jednak w tym

wszystkim moja mama

czuła się chyba najgorzej. Bo ona...

jej zależało na tym, żeby

było dobrze, żeby nikt nie ucierpiał,

żeby moja siostra nic nie zrobiła ojcu

i żebyśmy my się czuły komfortowo. Ja wtedy byłam za granicą,

więc ona, widząc, że siostra chce

wrócić, wróciła razem z nią

do tego domu. Tylko nie przypuszczała,

że wtedy poczuje się jeszcze gorzej.

Oni formalnie wtedy byli

jeszcze małżeństwem czy już nie?

Formalnie tak, ale

tak w rzeczywistości oni

już nawet

nie spali w jednym pomieszczeniu, tylko

mama miała pokój

na górze, ojciec na dole. Zresztą to już było dużo wcześniej, przed tym.

I z tego, co rozmawiałam z mamą, ja byłam wtedy za granicą,

to mama mówiła, że jest tak jak było.

Nie mówiła nic, że jest gorzej też,

nie chciała mnie pewnie martwić.

Siostra z kolei trochę

namieszała, mówiąc, że

jest lepiej.

I może dla niej rzeczywiście było lepiej,

tak dla niej. Ale mama czuła...

Może chciała, żeby było lepiej.

Tak. Ale mama czuła się coraz gorzej.

I mama już

właśnie tak

pod koniec, to

nie widziała już na oczy, bolała ją

strasznie głowa, prawie w ogóle nie spała. Wszystko ją

bolało, miała zaniki pamięci. W ogóle ciężko

jej było normalnie funkcjonować.

Nic nie chciała jeść, moja siostra ją namawiała, żeby w ogóle z nią zjadła chociaż kromkę.

I przez to, wiadomo, też

zaczęła mieć problemy wszędzie.

I w pracy, i musiała

brać wolne. Nawet chciała

raz odwiedzić

moją siostrę w szkole, to w drodze

do szkoły, do której wiele razy

chodziła na wywiadówki, po prostu się zgubiła.

Była pod opieką lekarza w tamtym czasie?

Tak, była pod opieką psychiatrów.

Zmieniała psychiatrę, bo

te leki... Ci psychiatrzy,

którzy ją prowadzili, to

jej tak naprawdę

nie pomogli.

I właśnie mama już pod koniec

swojego życia zrobiła coś takiego, co wiele osób

robi, jak się lepiej czuje, ale

mama się czuła wtedy gorzej.

Odstawiła wtedy nagle, z dnia na dzień, leki. A to jest

najgorsze, co można w takiej sytuacji

zrobić. Wielu ludzi, bo

znam też wielu takich,

którzy się leczą, i

czują się lepiej, odstawią z dnia na dzień leki, ale...

nie wiedzą o tym, że

wtedy

jest takie coś jak

zespół dyskontynuacji, że

ta osoba

łapie takiego jeszcze większego doła,

jest jakby na głodzie. Coś takiego jak

każdy uzależniony człowiek, jak odstawi

coś. Może podobne coś jest po narkotykach. To moja mama, czując

się fatalnie,

odstawiła te leki i wtedy

właśnie popełniła samobójstwo. Tylko jeszcze zanim

do tego doszło, ona jeszcze próbowała

się ratować.

Dzień przed tym, jak to nastąpiło,

wieczorem zgłosiła się

na oddział psychiatryczny.

Do szpitala?

Tak, do szpitala. Chciała, żeby ją tam zostawili,

że może jej pomogą. Wiadomo, taka ostatnia

deska ratunku.

Nie przyjęli jej?

A okazało się, że pani

przepisała jej kolejny lek

i kazała kierowcy

ambulansu odwieźć ją z powrotem do domu.

Nie informując o tym

nikogo z rodziny.

Nikt, po prostu nikt o tym nie wiedział.

Dopiero po jej śmierci.

Bo gdybyśmy o tym

wiedzieli, gdyby ktokolwiek wiedział,

to wiadomo, by ją pilnował.

A moja siostra wtedy spała, bo

mama zadzwoniła do niej z tego szpitala,

że nie wróci na noc, żeby się nie martwiła,

że zostaje w szpitalu.

I siostra już nawet na nią nie czekała.

Wszyscy wtedy spali.

A ja byłam za granicą.

Jak się o tym dowiedziałaś?

Ja wtedy byłam

na lunchu.

Chciałam coś zjeść i patrzę

na telefon, a tam pełno

połączeń, wiadomości od różnych osób

z rodziny. Jak nigdy.

Od razu wiedziałam, że coś się stało. Tylko nie wiedziałam, nie podejrzewałam, że...

Że chodzi o mamę?

Oddzwoniłam do jednej z cioć,

która mi powiedziała,

żebym

dzwoniła do innej cioci w ogóle,

bo ona mi nie chciała tego powiedzieć.

Że ta druga ciocia jest na miejscu,

ja się pytam, "czy to chodzi o babcie?", "nie, nie chodzi o babcię". Dzwonię do drugiej cioci,

odbiera wujek, mówi, że ciocia

nie może rozmawiać. A to akurat była siostra mamy, która

była z nią wtedy najbliżej, w tamtym czasie.

Więc ja już wiedziałam,

co się stało.

I jak wujek mi po prostu

powiedział, że mama się powiesiła, to ja...

nie wiedziałam, co się dzieje.

Wpadłam w takie... Taka fala bólu

na mnie spadła nagle,

że nie wiedziałam, co zrobić.

Ja wtedy

skakałam, turlałam się, nie wiem, uderzałam

o coś. Już nawet nie wiedziałam,

co robię, ale wpadłam w takie coś,

w taką niemoc, taką bezsilność,

taką, że aż do tego

to wszystko doprowadziło.

Że mama nie poczekała

na mnie, jak wrócę.

Miałam wrócić na Wielkanoc, a to był

17 marca.

Wielkanoc miała być na początku

kwietnia wtedy.

Więc wystarczyło, żeby poczekała dwa tygodnie.

Tylko to wszystko było

wiadomo... Nikt się tego nie spodziewał.

Mama też była osobą bardzo religijną,

dlatego... Dużo się modliła,

to tym większy był szok dla tych osób,

które ją znały. Mama bardzo

dobrze kamuflowała

swoją depresję.

Ona zawsze na widok ludzi się uśmiechała.

Zawsze

wydawała się

zadowolona i

była pogodna bardzo.

To niestety dosyć częste.

Dlatego...

to był dla wszystkich straszny szok.

Pięć lat minęło

od tamtych

wydarzeń.

Jak ty dzisiaj do

tej całej sytuacji podchodzisz?

Jakie wnioski

można wyciągnąć z tej całej sytuacji?

Na pewno

głównymi takimi wnioskami

jest to, że

nigdy nie wiemy,

czy ktoś z naszych bliskich nie okaże się

być innej orientacji.

A społeczeństwo jest takie nietolerancyjne. I właśnie

dlatego chciałabym apelować

i do

osób homofobicznych,

żeby się zastanowili,

jak by zareagowali,

jakby właśnie ich syn

czy ich ojciec okazał się być gejem.

I chciałabym też apelować do tych

homoseksualistów, którzy się boją,

żeby nie wchodzili w związki

z kobietami wbrew własnej naturze,

żeby nie zakładali takich

zakłamanych rodzin, bo

potem taka żona czy dzieci,

jak się o tym dowiedzą,

to nie wiedzą, co z tym zrobić i może

dojść do takich tragedii.

A co najgorsze, czują się strasznie,

wszyscy czują się strasznie oszukani i...

potem to zostaje w psychice.

Zostaje to w psychice

takich dzieci, które nie wiedzą, do kogo się zwrócić.

Ja też miałam

problem, żeby o tym powiedzieć trochę,

tak znajomym nawet. Jednej dziewczynie...

Spytałam się po prostu

tak orientacyjnie, co myśli na temat gejów,

po tym wszystkim. A ona powiedziała: "niech sobie żyją,

ale żeby tylko nie mieli dzieci". A ja w tym momencie poczułam się,

jakbym nie powinna istnieć w ogóle.

Poczułam się jak jakiś wybryk natury, że

no nie powinno do tego dojść w ogóle,

żeby... A takich osób jest

na pewno dużo więcej, bo

skoro jest tyle rodzin, jest tyle dzieci,

i właśnie ciekawe, ile osób

się o tym dowie, a ile osób

będzie okłamywanych do końca.

Właśnie... ile

tragedii przez to będzie.

Chciałabym właśnie bardzo,

żeby jak najmniej takich

tragedii się wydarzyło, dlatego

o tym opowiadam.

Ty masz dzisiaj jakąkolwiek relację z ojcem? Jak to wygląda?

Tak, cały czas mam z nim kontakt.

I długo zastanawiałam się,

co o tym wszystkim myśleć.

Wiadomo, czuję do niego żal

po tym wszystkim, bo przez tą

całą sytuację,

można powiedzieć, moja mama nie żyje.

I już nic jej nie przywróci życia.

A jednak,

zastanawiając się nad tym tak bardziej, doszłam do wniosku, że on

sam też jest ofiarą tego

wszystkiego. Bo gdyby

urodził się w innym społeczeństwie,

w którym mógłby być sobą,

nie musiałby udawać kogoś, kim nie jest,

wtedy nie wchodziłby

w związek z kobietą i

nie udawałby kogoś, kim nie jest.

No tak. Nie jest to wszystko takie

jednoznaczne. Paulina, bardzo ci dziękuję,

że zdecydowałaś się opowiedzieć

tę historię, dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.


Tata okazał się być kimś zupełnie innym – 7 metrów pod ziemią

Wszystko zaczęło się od tego, że ojciec

wymykał się z domu wieczorami.

Ktoś, kto był nam tak bliski przez

tyle lat, okazał się kimś zupełnie innym.

Ile może być takich

rodzin, ile takich

kobiet i dzieci, które są oszukiwane.

Paulina. Mając 22 lata,

dowiedziałaś się, że twój ojciec,

z którym dorastałaś w jednym domu,

jest gejem.

Jak ty w ogóle do tego doszłaś?

Wszystko zaczęło się od tego, że ojciec wymykał

się z domu

wieczorami, nie wracał na noc

i wciskał nam różne

takie wymówki, że...

Bo w ogóle ojciec

poruszał się na rowerze, że na przykład

pękła mu dętka, że

coś tam, takie różne głupie wymówki.

No to pierwsza myśl: ma kochankę.

Tak, pierwsza myśl: ma kochankę. I moja siostra,

chcąc zabawić się w detektywa

i znaleźć dowody,

zaczęła sprawdzać mu

najpierw telefon,

w którym znalazła

wiadomości od różnych mężczyzn,

dotyczące właśnie ich

spotkań, różnych takich szczegółów.

Sama z siebie zaczęła to robić czy

to był wasz

wspólny pomysł, żeby jakoś to ustalić?

Nie, właśnie o dziwo sama

z siebie. Bo ona wtedy więcej czasu spędzała

w domu, właśnie przy mamie. Ona

myślała, że w ten sposób pomoże mamie, że

jakoś mama będzie

mogła po prostu...

Zadziałać.

Tak. I...

Okazało się,

że ojciec wchodził

też często na stronkę

dla gejów.

Siostra

stwierdziła, że też spróbuje się włamać

i wpisała

swoje imię, którego

często używał ojciec

jako hasła do różnych innych portali.

Takich z filmami, z muzyką. Okazało się,

że to zaskoczyło. Że...

nie dość, że właśnie

okazał się być

gejem, to używał jej imienia jako hasła.

Do jakiegoś serwisu.

Tak, tak. I ona dopiero wchodząc tam, zobaczyła

wszystko właściwie. Bo i zobaczyła

zdjęcia, i rozmowy.

Ja...

ja tego wszystkiego nie widziałam, widziałam kilka

rozmów, ale nawet nie chciałam widzieć tych zdjęć,

ja widziałam, jak ona na to zareagowała.

To była dla niej trauma, ona czuła taką złość.

W ogóle my wszystkie czułyśmy

się takie oszukane.

Już nie mówiąc o mamie,

ale my, jako dzieci.

W ogóle ja czułam się tak,

jakbym nie powinna istnieć,

bo jak to? W ogóle nie powinno dojść

do takiej sytuacji, żeby...

Żebyśmy były dziećmi takiego oszustwa.

A co na to mama wszystko?

Chodziło o jej męża...

Tak, mama od lat leczyła się na depresję,

wierzyła, że będzie dobrze.

Była bardzo religijną osobą.

Modliła się, że może to taki chwilowy kryzys, może będzie lepiej.

A tu... dowiadując się o tym, to tylko pogorszyło całą sytuację.

Musiała zmieniać leki, nic jej nie pomagało.

Zaczęła czuć się jeszcze gorzej, już

odechciało jej się żyć, po prostu odechciało jej się wszystkiego.

Jak na nią patrzyłam, to

po prostu serce mi pękało, bo

to wszystko

stało się dlatego, że ktoś, kto był nam tak bliski

przez tyle lat, okazał się

kimś zupełnie innym.

Ty miałaś 22 lata, kiedy

prawda wyszła na jaw.

Czy nic wcześniej na to nie wskazywało?

To jest właśnie ciekawe, że...

żyliśmy jako normalna rodzina, to się tak wydawało z pozoru

wszystko normalne. Ja miałam bardzo

dobry kontakt z mamą i

byłam starsza, dlatego mama

zaczęła dosyć wcześnie, bo już jak

byłam nastolatką, wtajemniczać mnie

w takie swoje domysły,

takie odczucia. I...

pamiętam, że kiedyś powiedziała, że

właśnie ojciec chyba jest

gejem. No to wiadomo, ja zareagowałam

na to: mamo, przesadzasz,

jak może być gejem?

Przecież ma dzieci, przecież się ożenił. Wiadomo,

myślę, że wiele osób by tak zareagowało.

I z czego wynikały tamte "podejrzenia" twojej mamy?

Tak, i jak ja

nie chciałam w to wierzyć, to mama mi tak stopniowo

zaczęła mówić

o różnych takich szczegółach.

Bardzo ciekawe było to, że jako

jeszcze młoda kobieta,

tak jakoś niedługo po ślubie, nawet wtedy chyba jeszcze

mnie nie było na świecie,

znalazła u niego w szafie gazetę

taką typowo gejowską.

Ja w ogóle byłam zaskoczona, że w tamtych

czasach były takie gazety, ale

on skądś ją miał. I jak

spytała go, o co w ogóle chodzi, dlaczego on ma taką gazetę,

to wiadomo, odwrócił kota ogonem,

powiedział, że czemu grzebie mu

w rzeczach i że

a, był zainteresowany,

zaciekawiony, ale nic tam ciekawego nie znalazł.

I właśnie też

nigdy nie układało się między rodzicami.

Ale wiadomo, są różne

sytuacje. Mama... ojciec w stosunku do mamy

zachowywał się tak, jakby była właśnie taka jakaś...

niepełnowartościowa, jakby była jakaś ułomna.

W ogóle też

miał jakąś taką frustrację

w stosunku do niej, nawet do nas.

Często się nas czepiał,

uważał, że jesteśmy głupie, jakieś takie... niedołężne,

że coś z nami jest nie tak cały czas.

Myślałyśmy... ale to też kwestia charakteru po części.

Myślałyśmy, że po prostu taki jest

i tyle. A to się okazało,

że za tym kryło się coś więcej, bo

teraz, jak już o tym wiem,

to wiem, że to mogła być frustracja i to, że

właśnie udawał kogoś, kim nie jest.

Co wy zrobiłyście z tą wiedzą, czy wy porozmawiałyście z ojcem?

Próbowałyście wyjaśnić jakoś sytuację?

Właśnie długo się zastanawiałyśmy.

Ja byłam taką osobą, co najprędzej by to zrobiła,

ale mama i siostra,

siostra, która czuła nienawiść, to w ogóle...

Trochę bałyśmy się, co się stanie, jak mu o tym powiemy, więc...

zaczęłyśmy szukać

porad u innych osób.

I tak trafiłyśmy do

prawnika też, który nam

doradził, żeby...

Mama złożyła ogólnie

pozew o rozwód

i żeby tak dyskretnie

się wyprowadzić, a w tym czasie

on powiadomi mojego ojca

w ogóle o tym, że

my wiemy.

Bo nie wiedział też, my nie wiedzieliśmy,

jak on zareaguje,

tyle lat to ukrywając i będąc takim

człowiekiem, takim,

no, mógłby też na nas

się jakoś wyżywać za to, nie wiadomo,

właśnie nie wiedziałyśmy, co zrobi.

Ty powiedziałaś chwilę wcześniej, że

twoja siostra czuła

nienawiść do ojca.

Z czego ta nienawiść wynikała, skąd ona się wzięła?

No bo przecież jeszcze chwilę wcześniej

kochała swojego ojca.

Ta nienawiść nie wzięła się z tego, że jest gejem, tylko z tego, że

przez tyle lat

udawał kogoś, kim nie jest.

Że założył rodzinę, że

miał dzieci, że miał żonę, którą

przez tyle lat okłamywał.

A to, że ona przez tyle lat

wierzyła w to, że będzie lepiej,

że będzie lepiej

między nimi, a choćby

nie wiem, jak się starała, ona nie

potrafiła

mu dogodzić, bo nie była jednak

dla niego pełnowartościowa.

To jeśli chodzi o moją mamę.

A jeśli chodzi o siostrę,

siostra była z nim właśnie

bardziej zżyta, od dziecka,

była tą młodszą siostrą, młodszą

córeczką, której

nawet hasło utworzył właśnie,

podając jej imię.

Więc to o czymś świadczy chyba, o jakiejś takiej relacji.

Bliskiej relacji, tak?

Tak, dlatego tym bardziej była na niego zła,

bo wiadomo, emocje. Plus to, że była jeszcze wtedy niepełnoletnia,

trochę była niedojrzała, wiadomo.

I w takim momencie

dowiedzieć się o czymś takim

i widzieć to wszystko, bo widziała,

te wszystkie zdjęcia, te wszystkie rozmowy.

Ja nie widziałam ani połowy z tego.

To, że właśnie tyle lat byłyśmy wszystkie okłamywane.

To było najgorsze. I tak

sobie właśnie myślę,

ile jest takich rodzin,

tak szacunkowo,

jest takich rodzin według seksuologów

ponad 700 tysięcy.

Więc sobie pomyślmy, ile takich rodzin...

A skala może być całkiem duża.

Może być większa, może być

różnie. Ale to jest tak szacunkowo.

I ile może być takich rodzin,

ile takich kobiet

i dzieci, które są oszukiwane, po prostu.

Domyślam się, że pewnie wiele razy o tym rozmawiałyście,

o tej całej sytuacji.

Czy szukałyście,

czy udało wam się znaleźć odpowiedź na

pytanie, dlaczego w ogóle doszło do

takiej sytuacji? Czemu

wasz ojciec po prostu te kilkadziesiąt lat

wcześniej poślubił waszą mamę?

Tak, bardzo długo o tym myślałam i

tym bardziej teraz,

widząc, co się dzieje,

wiem, że to

wszystko jest przez brak

tolerancji ze strony społeczeństwa,

przez taką presję społeczną.

Przez to, że mój ojciec

jeszcze w tamtych czasach tym bardziej chciał

zaspokoić oczekiwania społeczeństwa,

swojej rodziny.

Mój ojciec miał takiego ojca, że

nie wiem, czy on by mu czegoś nie zrobił nawet,

czy by go nie...

Gdyby wtedy przyznał się...

Tak.

...do tego, że jest osobą homoseksualną.

Więc on to po prostu zrobił ze strachu, głównie chyba ze strachu i

z takiej wygody, żeby

normalnie jakoś żyć, żeby

nie być prześladowanym i

jakoś nękanym

i wykluczonym ze społeczeństwa wtedy.

Zatrzymaliśmy się w tej historii na tym, że,

no, wy, wyprowadziłyście się

z domu. Co było dalej?

Wyprowadziłyśmy się wtedy do

kuzynki i jej męża.

Ale okazało się,

że ta sytuacja nie była

optymalna. Źle się tam

czułam i

musiałam wyjechać wtedy

za granicę. Nie miałam gdzie

mieszkać na tamten moment,

mój ojciec wtedy powymieniał

już zamki w drzwiach, bo zobaczył, że

powynosiłyśmy wszystko z domu.

Tym bardziej, że

prawnik zabronił nam wracać do domu.

Mogłam pomieszkiwać gdzieś u kogoś,

ale wiadomo, to nie byłabym u siebie. I wtedy miałam

chłopaka za granicą, więc tam pojechałam.

Nawet nie mając pracy,

bo nie miałam chwilę pracy,

ale liczyłam na to

właśnie, że coś zarobię, żeby

mama mogła się wyprowadzić

do jakiegoś normalnego mieszkania, właśnie żeby

jej pomóc finansowo.

A moja mama z siostrą

zostały tam, u tej kuzynki.

I też

nie czuły się tam dobrze.

Nie były dobrze

do końca traktowane, więc

w końcu stwierdziły, że wrócą

jednak do tego ojca

z powrotem, do domu.

W ten sposób?

Tak. Ojciec wydzwaniał

do mojej siostry, mówił jej, że

będzie lepiej, że się

poprawi. Nawet nie do mamy, tylko

do siostry. No i

siostra... wtedy trochę jej przeszło, ta nienawiść.

Trochę może tak zelżyło,

że rzeczywiście będzie lepiej.

Jednak w tym

wszystkim moja mama

czuła się chyba najgorzej. Bo ona...

jej zależało na tym, żeby

było dobrze, żeby nikt nie ucierpiał,

żeby moja siostra nic nie zrobiła ojcu

i żebyśmy my się czuły komfortowo. Ja wtedy byłam za granicą,

więc ona, widząc, że siostra chce

wrócić, wróciła razem z nią

do tego domu. Tylko nie przypuszczała,

że wtedy poczuje się jeszcze gorzej.

Oni formalnie wtedy byli

jeszcze małżeństwem czy już nie?

Formalnie tak, ale

tak w rzeczywistości oni

już nawet

nie spali w jednym pomieszczeniu, tylko

mama miała pokój

na górze, ojciec na dole. Zresztą to już było dużo wcześniej, przed tym.

I z tego, co rozmawiałam z mamą, ja byłam wtedy za granicą,

to mama mówiła, że jest tak jak było.

Nie mówiła nic, że jest gorzej też,

nie chciała mnie pewnie martwić.

Siostra z kolei trochę

namieszała, mówiąc, że

jest lepiej.

I może dla niej rzeczywiście było lepiej,

tak dla niej. Ale mama czuła...

Może chciała, żeby było lepiej.

Tak. Ale mama czuła się coraz gorzej.

I mama już

właśnie tak

pod koniec, to

nie widziała już na oczy, bolała ją

strasznie głowa, prawie w ogóle nie spała. Wszystko ją

bolało, miała zaniki pamięci. W ogóle ciężko

jej było normalnie funkcjonować.

Nic nie chciała jeść, moja siostra ją namawiała, żeby w ogóle z nią zjadła chociaż kromkę.

I przez to, wiadomo, też

zaczęła mieć problemy wszędzie.

I w pracy, i musiała

brać wolne. Nawet chciała

raz odwiedzić

moją siostrę w szkole, to w drodze

do szkoły, do której wiele razy

chodziła na wywiadówki, po prostu się zgubiła.

Była pod opieką lekarza w tamtym czasie?

Tak, była pod opieką psychiatrów.

Zmieniała psychiatrę, bo

te leki... Ci psychiatrzy,

którzy ją prowadzili, to

jej tak naprawdę

nie pomogli.

I właśnie mama już pod koniec

swojego życia zrobiła coś takiego, co wiele osób

robi, jak się lepiej czuje, ale

mama się czuła wtedy gorzej.

Odstawiła wtedy nagle, z dnia na dzień, leki. A to jest

najgorsze, co można w takiej sytuacji

zrobić. Wielu ludzi, bo

znam też wielu takich,

którzy się leczą, i

czują się lepiej, odstawią z dnia na dzień leki, ale...

nie wiedzą o tym, że

wtedy

jest takie coś jak

zespół dyskontynuacji, że

ta osoba

łapie takiego jeszcze większego doła,

jest jakby na głodzie. Coś takiego jak

każdy uzależniony człowiek, jak odstawi

coś. Może podobne coś jest po narkotykach. To moja mama, czując

się fatalnie,

odstawiła te leki i wtedy

właśnie popełniła samobójstwo. Tylko jeszcze zanim

do tego doszło, ona jeszcze próbowała

się ratować.

Dzień przed tym, jak to nastąpiło,

wieczorem zgłosiła się

na oddział psychiatryczny.

Do szpitala?

Tak, do szpitala. Chciała, żeby ją tam zostawili,

że może jej pomogą. Wiadomo, taka ostatnia

deska ratunku.

Nie przyjęli jej?

A okazało się, że pani

przepisała jej kolejny lek

i kazała kierowcy

ambulansu odwieźć ją z powrotem do domu.

Nie informując o tym

nikogo z rodziny.

Nikt, po prostu nikt o tym nie wiedział.

Dopiero po jej śmierci.

Bo gdybyśmy o tym

wiedzieli, gdyby ktokolwiek wiedział,

to wiadomo, by ją pilnował.

A moja siostra wtedy spała, bo

mama zadzwoniła do niej z tego szpitala,

że nie wróci na noc, żeby się nie martwiła,

że zostaje w szpitalu.

I siostra już nawet na nią nie czekała.

Wszyscy wtedy spali.

A ja byłam za granicą.

Jak się o tym dowiedziałaś?

Ja wtedy byłam

na lunchu.

Chciałam coś zjeść i patrzę

na telefon, a tam pełno

połączeń, wiadomości od różnych osób

z rodziny. Jak nigdy.

Od razu wiedziałam, że coś się stało. Tylko nie wiedziałam, nie podejrzewałam, że...

Że chodzi o mamę?

Oddzwoniłam do jednej z cioć,

która mi powiedziała,

żebym

dzwoniła do innej cioci w ogóle,

bo ona mi nie chciała tego powiedzieć.

Że ta druga ciocia jest na miejscu,

ja się pytam, "czy to chodzi o babcie?", "nie, nie chodzi o babcię". Dzwonię do drugiej cioci,

odbiera wujek, mówi, że ciocia

nie może rozmawiać. A to akurat była siostra mamy, która

była z nią wtedy najbliżej, w tamtym czasie.

Więc ja już wiedziałam,

co się stało.

I jak wujek mi po prostu

powiedział, że mama się powiesiła, to ja...

nie wiedziałam, co się dzieje.

Wpadłam w takie... Taka fala bólu

na mnie spadła nagle,

że nie wiedziałam, co zrobić.

Ja wtedy

skakałam, turlałam się, nie wiem, uderzałam

o coś. Już nawet nie wiedziałam,

co robię, ale wpadłam w takie coś,

w taką niemoc, taką bezsilność,

taką, że aż do tego

to wszystko doprowadziło.

Że mama nie poczekała

na mnie, jak wrócę.

Miałam wrócić na Wielkanoc, a to był

17 marca.

Wielkanoc miała być na początku

kwietnia wtedy.

Więc wystarczyło, żeby poczekała dwa tygodnie.

Tylko to wszystko było

wiadomo... Nikt się tego nie spodziewał.

Mama też była osobą bardzo religijną,

dlatego... Dużo się modliła,

to tym większy był szok dla tych osób,

które ją znały. Mama bardzo

dobrze kamuflowała

swoją depresję.

Ona zawsze na widok ludzi się uśmiechała.

Zawsze

wydawała się

zadowolona i

była pogodna bardzo.

To niestety dosyć częste.

Dlatego...

to był dla wszystkich straszny szok.

Pięć lat minęło

od tamtych

wydarzeń.

Jak ty dzisiaj do

tej całej sytuacji podchodzisz?

Jakie wnioski

można wyciągnąć z tej całej sytuacji?

Na pewno

głównymi takimi wnioskami

jest to, że

nigdy nie wiemy,

czy ktoś z naszych bliskich nie okaże się

być innej orientacji.

A społeczeństwo jest takie nietolerancyjne. I właśnie

dlatego chciałabym apelować

i do

osób homofobicznych,

żeby się zastanowili,

jak by zareagowali,

jakby właśnie ich syn

czy ich ojciec okazał się być gejem.

I chciałabym też apelować do tych

homoseksualistów, którzy się boją,

żeby nie wchodzili w związki

z kobietami wbrew własnej naturze,

żeby nie zakładali takich

zakłamanych rodzin, bo

potem taka żona czy dzieci,

jak się o tym dowiedzą,

to nie wiedzą, co z tym zrobić i może

dojść do takich tragedii.

A co najgorsze, czują się strasznie,

wszyscy czują się strasznie oszukani i...

potem to zostaje w psychice.

Zostaje to w psychice

takich dzieci, które nie wiedzą, do kogo się zwrócić.

Ja też miałam

problem, żeby o tym powiedzieć trochę,

tak znajomym nawet. Jednej dziewczynie...

Spytałam się po prostu

tak orientacyjnie, co myśli na temat gejów,

po tym wszystkim. A ona powiedziała: "niech sobie żyją,

ale żeby tylko nie mieli dzieci". A ja w tym momencie poczułam się,

jakbym nie powinna istnieć w ogóle.

Poczułam się jak jakiś wybryk natury, że

no nie powinno do tego dojść w ogóle,

żeby... A takich osób jest

na pewno dużo więcej, bo

skoro jest tyle rodzin, jest tyle dzieci,

i właśnie ciekawe, ile osób

się o tym dowie, a ile osób

będzie okłamywanych do końca.

Właśnie... ile

tragedii przez to będzie.

Chciałabym właśnie bardzo,

żeby jak najmniej takich

tragedii się wydarzyło, dlatego

o tym opowiadam.

Ty masz dzisiaj jakąkolwiek relację z ojcem? Jak to wygląda?

Tak, cały czas mam z nim kontakt.

I długo zastanawiałam się,

co o tym wszystkim myśleć.

Wiadomo, czuję do niego żal

po tym wszystkim, bo przez tą

całą sytuację,

można powiedzieć, moja mama nie żyje.

I już nic jej nie przywróci życia.

A jednak,

zastanawiając się nad tym tak bardziej, doszłam do wniosku, że on

sam też jest ofiarą tego

wszystkiego. Bo gdyby

urodził się w innym społeczeństwie,

w którym mógłby być sobą,

nie musiałby udawać kogoś, kim nie jest,

wtedy nie wchodziłby

w związek z kobietą i

nie udawałby kogoś, kim nie jest.

No tak. Nie jest to wszystko takie

jednoznaczne. Paulina, bardzo ci dziękuję,

że zdecydowałaś się opowiedzieć

tę historię, dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.