Jak rozpoznać kryminalistę (gdy nie zostawił swojej głowy)?
Jak rozpoznać, czy stojący przed nami człowiek ma już założoną kartotekę kryminalną? Przed takim pytaniem stawały służby kryminalne całego świata praktycznie od momentu powstania. Często drobny złodziejaszek był uciekinierem poszukiwanym za poważne przestępstwa – ale nie dało się tego stwierdzić bez sprawdzenia jego kartoteki. Co nie na wiele się przydawało, gdy podał nieprawdziwe nazwisko. Jak sobie radzono przed odkryciem znaczenia odcisków palców? Zapraszam do historyczno-naukowego odcinka Świata w trzy minuty. Rysopis zawierający wzrost, kolor oczu i znaki szczególne niekoniecznie pozwala na rozpoznanie konkretnej osoby. Sytuację trochę poprawiło pojawienie się fotografii – ale co z tego, skoro zdjęć w bazie były dziesiątki tysięcy, a zapamiętać wszystkie było ciężko? Pierwszym rozwiązaniem stosowanym przez paryskie Sûreté było… zapamiętywanie. Inspektorzy kryminalni regularnie oglądali wszystkich więźniów i ślęczeli nad zdjęciami, by być w stanie stwierdzić, czy przypadkiem nie trafili na kogoś, kogo szukają w innej sprawie. Nie było to zbyt wiarygodne rozwiązanie, ale w 1883 Alphonse Bertillon zaproponował, by wykorzystać dane antropologiczne (wymiary poszczególnych elementów ciała) dorosłej osoby do katalogowania – i później – szybkiego przeszukiwania baz służby kryminalnej. Najpierw nie potrafił się przebić ze swoim pomysłem, a kiedy już mu się udało, bertillonage stał się standardowym systemem w wielu państwach. Co z tego, skoro był zawodny? Gdyby wszystkie wymiary spisywano dokładnie, nie byłoby problemu – ale wymagało to czasu i precyzji. A tej „mierniczym” brakowało. Co ciekawe, chwilę wcześniej pojawiły się pierwsze pomysły wykorzystania odcisków palców w tym samym celu. Niestety, przed ponad 20 lat nikt nie potrafił znaleźć cech wspólnych, pozwalających na szybkie sortowanie i przeszukiwanie baz ze zdjęciami odcisków. Dopiero na początku XX wieku w Wielkiej Brytanii, a chwilę wcześniej w Argentynie, wprowadzono powszechne badanie odcisków palców. Dużym argumentem za tą techniką był fakt, że przestępca zostawiał odciski na miejscu zbrodni – a dość rzadko zostawiał swoje kości i czaszkę, by ułatwić śledztwo. Mimo większej praktyczności wykorzystywania odcisków palców, bertillonage miał swoich zwolenników i bardzo długo zajęło jego wyrugowanie z francuskiej praktyki kryminalnej. Co ciekawe, Alphonse Bertillon twierdził nawet, że godzinne pomiary są mniej kłopotliwe niż pobranie odcisków, bo – na przykład – nie brudzą palców. Więcej na ten temat możecie poczytać w „Stuleciu Detektywów” – rewelacyjnej książce Jurgena Thorwalda. Tymczasem zapraszam Cię do prenumeraty podkastu. Zostaw też parę ciepłych słów w recenzji na iTunes i podeślij informację o podkaście znajomym. Dzięki temu więcej osób o nim usłyszy, a ja będę miał więcej radości z przygotowywania kolejnych części. Dzięki i do usłyszenia! Subskrybcja: iTunes | Android | RSS