Profesjonalna DOMINA. Jak wygląda prawdziwe oblicze BDSM? – 7 metrów pod ziemią
Przychodzą, żeby polizać stopy albo zostać zbitym.
Wchodzi się, od razu jest kanapa, na której tylko ja siedzę.
Nikt nie siedzi na kanapie.
Oni siedzą albo na małym stołku, albo na podłodze.
Jest kratka, jest ściana do tortur.
Tam są różne właśnie pejczyki, jakieś różne rzeczy.
Główna grupa odbiorców to są szefowie.
Czy ty jesteś sadystką?
Oj, tak.
Jesteś jedną z niewielu osób w Polsce, które świadczą usługi BDSM.
Na czym polega twoja praca?
Praca polega na tym, że przychodzi klient,
wypełnia ankietę, płaci pieniążki
i później realizuję z nim ten zakres, który zaznaczył w ankiecie.
Ankieta. Co to za tajemniczy dokument? Co tam się znajduje?
W ankiecie są wszystkie rzeczy, które ja wykonuję, od mojej strony,
i przychodzi uległy, sobie wypełnia tę ankietę
i mamy wspólne rzeczy, które nas interesują.
I w ten sposób dwie osoby się dobrze bawią.
Nikt nie przegina ani w jedną, ani w drugą stronę.
Powiedzmy, jakiego rodzaju są to rzeczy?
Jak wygląda taka przeciętna, zwyczajna sesja?
Przeciętnej sesji tu nie ma.
No, każda sesja jest zupełnie inna.
Są jakieś najczęstsze motywy.
Powielany na przykład ,,facesitting'', czyli siadam na twarzy
albo go przyduszam, albo tam jakaś minetka i tak dalej, i tak dalej...
Lizanie stóp, bicie, ,,spanking'' na przykład.
Mam bardzo dużo rzeczy do bicia,
całą ścianę taką metr na metr.
Jakie to są przedmioty?
Paski, pejcze, floggery jakieś.
Ojejku, czego tam nie ma, to byłoby szybciej.
Świadczysz te wszystkie usługi w specjalnie przygotowanym pomieszczeniu, mieszkaniu.
Jak ono wygląda?
Jak jest zbudowane?
To jest około 80 metrów kwadratowych.
Wchodzi się, od razu jest kanapa, na której tylko ja siedzę.
Nikt nie siedzi na kanapie.
Oni siedzą na małym stołku albo na podłodze.
Takie są zasady?
Tak, takie są zasady, żeby byli bliżej.
Tak. Obok jest kratka, jest ściana do tortur,
tam są różne właśnie pejczyki, jakieś różne rzeczy.
No, dyby są i dużo powierzchni,
żeby się człowiek położył i można było coś z nim zrobić.
Jest drugi jeszcze pokój do dominacji medycznej, który wygląda, no, jak gabinet.
Akurat miesiąc wcześniej się zamykał gabinet ginekologiczny w Warszawie
i odkupiłam prawie cały sprzęt.
Także miałam farta i naprawdę za psie pieniądze,
także...
Sama urządziłaś to mieszkanie?
Tak, zupełnie wszystko sama robiłam, nikt nie pomagał.
Ile czasu ci to zajęło, skompletowanie tego wszystkiego?
Z trzy lata jakoś.
Bo wcześniej z byłymi zaczynałam
i miałam jakieś tam podstawowe pejczyki, jakieś takie kajdanki i tak dalej.
No, a tak komercyjnie od dwóch lat jakoś
tak zbieram, zbieram, zbieram...
Już teraz nie wiem, co mi potrzebne tak naprawdę. Wszystko mam.
No właśnie. Mówisz o swoich byłych, a ja zastanawiam się, jak to się w ogóle u ciebie zaczęło?
Jak to się stało, że zajęłaś się czymś takim profesjonalnie?
Komercyjne podejście się wzięło z tego, że założyłam
sobie profil na bdsm.pl i zaczęli do mnie sami pisać,
że proponują mi daninę.
Ja w ogóle nawet myślałam, że jeśli już, to w drugą stronę, tak?
Że ja będę musiała zapłacić, żeby go zbić, no bo kto by chciał, tak?
No a to się okazało, że to się jednak w drugą stronę odbywa.
I byłam bardzo zdziwiona i...
tyle wygrać.
Pomyślałaś, że w takiej sytuacji przekujesz to w biznes?
Tak, skoro tak się zgłaszali,
to, kurczę, czemu nie?
Jakie zasady obowiązują w twoim mieszkaniu, w twoim gabinecie?
Przede wszystkim nie ma seksu.
No, nie licząc tam minetki w moją stronę.
Ale to jest jedyna forma seksu, jaka istnieje.
Nie ma dotykania mnie, jakichś głupich tekstów i tak dalej.
Tak poza tym, to w zależności co tam ustalimy sobie wcześniej.
Czy to prawda, że w takich sytuacjach ustala się hasło bezpieczeństwa?
Tak.
U mnie to jest "stop", żeby najłatwiej było zapamiętać.
No, ale hasło musi być, bo inaczej to nie wiadomo, czy ktoś
jest bity za mocno czy za słabo.
Bo jak ktoś mówi "ała", to sobie może mówić "ała",
ale z przyjemnością, tak? Jak już mówię "stop" to już wiadomo ewidentnie, że to już nie jest dla niego przyjemne "ała".
Kim są twoi klienci? Jakiego rodzaju są to ludzie? W jakim
wieku?
Z reguły kryzys wieku średniego.
Ludzie, którzy już troszeczkę przeszli i mają
dosyć zwykłego seksu, przychodzą na coś innego.
I główna grupa odbiorców to są szefowie,
wbrew pozorom.
Skąd o tym wiesz? Oni o tym opowiadają, chwalą się?
To znaczy często w rozmowie końcowej, takie są luźne rozmowy na każdy temat,
często pada słowo: "moi pracownicy" coś tam...
Albo: "Byłem na konferencji 3-osobowej", jakiejś tam,
zarządu...
Myślisz, że to jest jakaś reguła?
Myślę, że musi być równowaga
w przyrodzie zachowana i jak oni rządzą innymi to chcą, żeby
ktoś nimi porządził.
A ile można rządzić?
Chociaż ja tam mogę cały dzień.
To pewnie będzie naiwne pytanie, ale jednak.
Czy przychodzą do ciebie żonaci także mężczyźni?
Bardzo często. Widać to po ankiecie, bo w ankiecie jest
taka rubryczka, gdzie można zaznaczyć, w jakim miejscu można
mieć ślady po spotkaniu.
I większość zaznacza, że nie może mieć śladów nawet na penisie i tyłku.
Także, no, są żonaci.
Samo z siebie to wynika.
Jedną z usług, jakie oferujesz, jest
odgrywanie scenek.
No, między innymi.
Między innymi. Scenek, w których wcielasz się
i ty i twój klient, w różne sytuacje, w różne
sytuacje, w różne postaci. Jaką
scenkę odgrywasz najczęściej i jak to wygląda? Na czym to polega?
No najczęściej feminizacja jednak tutaj króluje,
czyli facet się przebiera za kobietę i udajemy, że
jesteśmy parą lesbijek, że tak powiem.
Z tym, że ona jest taką szmatą
do pomiatania, a ja ją tam bzykam takim dildosem,
tak zwany strap-on.
Jak ty postrzegasz swoich klientów? Czy patrzysz na nich
jak na dziwaków, zboczeńców, czy być może
po prostu na osoby, które potrzebują
czegoś więcej, żeby osiągnąć satysfakcję seksualną?
To znaczy, jeśli chodzi o dziwaków, zboczeńców to
i tak oni mnie nie przebiją, bo moja ankieta ma
ze 30 pozycji, mnie interesują wszystkie, a nikt jeszcze wszystkich nie zaznaczył.
Także po prostu myślę, że są troszeczkę mniej
walnięci ode mnie, tylko w drugą stronę.
Ilu tak naprawdę masz klientów? Czy to jest
niewielka, ale stała grupa osób,
które do ciebie przychodzą czy być może jest
zupełnie inaczej i tych osób jest zdecydowanie więcej, niż mogłoby się wydawać?
Jak jest?
To znaczy, jest naprawdę bardzo, bardzo dużo tych ludzi.
Czy to są osoby wyłącznie z Warszawy, czy być może przyjeżdżają
ludzie z całej Polski?
To znaczy, specjalnie też. To najdalej chyba ze
Szczecina albo z Krakowa. Z Poznania się zdarzali...
Zastanawiam się, czy jesteś w stanie się z tego utrzymać,
czy być może masz zupełnie inne zajęcie,
a to jedynie to jest coś, co robisz
po godzinach, w wolnym czasie.
To znaczy, zarabiam dużo więcej niż średnia krajowa, tylko z tego.
W żadnej innej pracy, w której pracowałam, tyle
nie miałam pieniędzy, także...
Czyli to jest twoje główne zajęcie?
Tak, główne. Inne rzeczy robię po godzinach, hobbystycznie,
a z tego się utrzymuję.
Przyjemne z pożytecznym.
Jak dużo pracujesz?
Czy...
Czy to jest tak, że klienci przychodzą do ciebie kilka razy
w tygodniu czy być może jest ich jeszcze więcej?
Jeśli chodzi o ilość klientów, no to zależy od dnia.
Czasami jest jeden, czasami nie ma wcale, a czasami nawet
do czterech dziennie jest, także...
Czy zdarza się, że twoi klienci
rezygnują w trakcie?
Bardzo rzadko się to zdarza, no ale się zdarza.
Jak ktoś nie wie, po co przyszedł, naoglądał się
filmików i myślał, że on jest superhero, tak?
Że on przyjmie sto batów
na tyłek raz po raz, walnę go dwa razy i już jednak twierdzi,
że "nie, ała, boli", tak? No jak ma nie boleć,
jak go leję kablem, tak?
Także czasami bywają takie osoby, co
rezygnują bardzo szybko, ale jednak rzadko.
Przeważnie wychodzą z założenia, że "jak już zapłaciłem, to zostanę".
Czy masz w pamięci jakieś nieudane sesje?
Mam.
Mam zdecydowanie.
Jedna była sesja, gdzie zaznaczył gościu
dwa iksy w tej ankiecie, dwie pozycje
- policzkowanie i siadanie na twarzy.
W trakcie stwierdził, że jednak nie chce, żebym mu siadała
na twarzy, nawet nie podał powodu, bo nie.
No to stwierdziłam: "dobra, została ci jedna pozycja, będę cię
policzkować".
Ze dwa razy, kurde, walnęłam czy trzy.
"Nie, nie, koniec, koniec, koniec".
"Dobra, no to jak już
nie mamy nic do roboty, no to idź".
"No, to niech mnie pani spoliczkuje jeszcze".
"Przecież mówiłeś, że koniec, tak?".
Tak żeśmy się przekomarzali z pół godziny.
Kilka było sytuacji, co chcieli mnie obłapiać
i jakoś nie za bardzo do nich to docierało, tak?
Dostawali po łapkach jakimś bacikiem, ale dalej wysuwali ręce.
To też było dosyć
nieprzyjemne.
Ale tak realnie nic tam złego się nie działo,
co najwyżej się zdenerwowałam kilka razy.
Czy to, czym się zajmujesz, jest bezpieczne dla ciebie i dla klientów?
To znaczy, jeśli to robi się umiejętnie, no to jest bezpieczne.
Akurat jestem jedyną w Polsce dominą, która ma
sterylizator medyczny.
Taki wykupiony z gabinetu.
Wszystkie metalowe rzeczy się daje
do temperatury i to jest tak samo jak w szpitalu
masz sterylne rzeczy.
To, które nie przeżyje temperatury, mam specjalne płyny dezynfekujące,
myję podłogę po trzy razy po każdym kliencie, lampę UVC
nawet mam do sterylizacji pomieszczeń.
Też z gabinetu wykupione.
Jakieś tam rękawiczki, prezerwatywy
na dilda i tak dalej.
Jak się dba o odpowiednią dozę bezpieczeństwa to jest to bezpieczne.
A kwestia bezpieczeństwa nawet pod tym względem, czy
nie masz obawy, że komuś po prostu zrobisz krzywdę?
Że nie wyczujesz granicy?
No to trzeba wiedzieć, gdzie bić.
Zawsze wiesz, gdzie leży granica?
To znaczy, jeśli chodzi o granicę, to najwyżej ktoś powie "stop", tak?
Ale na przykład są takie
żelazne zasady, na przykład
nie bijemy po nerkach, bo
tam się może coś złego stać.
Czy jest więcej takich żelaznych zasad, których absolutnie
nie można złamać?
Przebijanie jąder na przykład.
To znaczy, szczególnie na jądrze, no bo jadra
w teorii można, ale ja też na tyle
się nie znam, żebym to zrobiła, więc po prostu nie robię rzeczy,
na których się nie znam.
Jak twoi bliscy, jak twoi znajomi, jak twoja
rodzina
przyjmuje to, czym się zajmujesz? Czy oni o tym wiedzą?
Mama nie wie,
mama myśli, że zupełnie gdzie indziej mam jakąś
pracę, zupełnie inną,
ojciec wie.
Ojciec nawet był na imprezie, na której miałam pokaz z koleżanką,
której wbijałam tam jakieś igiełki, jakieś pejczyki
jej robiłam. No, normalnie patrzył się na to i mówił,
że okej.
Stwierdził, że lepiej niż w drugą stronę.
Bo tak, to nie mógłby na to patrzeć, a tak...
Co będzie, jak mama zobaczy?
Nie dowie się, mieszka daleko.
A znajomi?
Znajomi - większość wie.
Zdecydowana większość.
A ci, co nie wiedzą, no to
skoro dotarli w jakieś miejsce, gdzie
była mowa o BDSM, to znaczy, że się trochę interesują, tak?
Myślę, że część osób, które zobaczą naszą rozmowę,
dojdzie do wniosku, że to nie jest jednak moralne.
Jakie jest twoje podejście do tego, czym się zajmujesz?
To znaczy, dopóki dwie osoby wyrażają na coś zgodę, no to wszystko jest
jak najbardziej w porządku, tak? Ja niczego,
nikogo do niczego nie zmuszam. Ktoś
się godzi na dane praktyki,
ja dane praktyki wykonuję. Nic poza tym,
nie przekraczam zakresu nigdy.
Czy ty czerpiesz z tego przyjemność, czy podchodzisz do tego wyłącznie
zadaniowo, to jest rodzaj
twojej pracy i to wszystko?
To znaczy, ja niczego nie robię w życiu, co mi nie sprawia przyjemności. No bo życie mamy jedno
i trzeba się bawić, tak?
I robić same przyjemne rzeczy.
O ile można.
A że przy okazji są z tego pieniądze, no to tym lepiej, tak?
A samo zadawanie bólu, tak? No bo to jest jakby
stały element twojej pracy.
Czy ty jesteś sadystką?
Oj, tak.
No, jak ktoś tak krzyczy, to... No, nie powiem,
bardzo to jest przyjemne.
Na wielu płaszczyznach.
Wspomniałaś już o tym, że podczas
tego rodzaju spotkań nie ma seksu.
Czy twoi klienci tego nie oczekują?
Czy BDSM im absolutnie
wystarcza, czy to po prostu zasada, jaką ty
stosujesz?
To znaczy, większość domin i dominek, czyli takich
pseudodomin,
no, nie oferuje takich usług, bo niekoniecznie
o to chodzi, tak? No, kobiet, które
oferują seks jest ze sto razy więcej, nawet dosłownie,
no i tutaj się przychodzi, żeby coś innego jednak było.
Jeśli facet zasłuży to ewentualnie
pozwolę mu samemu siebie zadowolić.
Ale to tylko, jak zasłuży.
W przeciwnym wypadku wychodzi po prostu do łazienki
i obchodzi się smakiem.
Czy mimo tego, że właściwie nie uprawiasz seksu z klientami,
czy ty nazwałabyś siebie prostytutką, czy
to absolutnie nie jest pojęcie,
jakim chciałabyś się określić?
Kwestia definicji. Jakieś tam usługi seksualne
to są. Oni się tym podniecają, nawet
jak ich biję, to czasami im
staje, tak?
Także jakaś forma seksu to jest, a że...
Zależy, no. Ja tam nie obrażam się ani na jedno, ani na drugie.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również.