OTWORZYĆ CZY ZAMKNĄĆ DZIÓB
– Idziesz do Maćka? – spytała Kamila Wojtka. Wracali ze szkoły, a raczej wlekli się noga za nogą do miejsca, w którym ich drogi rozchodziły się.
– Idę – odparł Wojtek. – Tylko czy to coś zmieni? Ale nie mogę nie iść, w końcu sama wiesz, jak Maciek zapraszał.
Kamila skinęła głową. Tegoroczne zaproszenie na imieniny Maćka zostało wypowiedziane na środku klasy, a adres, datę i godzinę solenizant zapisał na tablicy.
Przez chwilę rozmawiali o prezentach. W końcu przystanęli. To właśnie tu ich drogi się rozchodziły.
– No to cześć – pożegnała się Kamila po chwili milczenia.
– Cześć – odparł Wojtek.
Ale żadne z nich nie ruszyło się z miejsca. Jakby jakaś siła trzymała ich na skrzyżowaniu. Wreszcie Wojtek, przestępując z nogi na nogę, spytał:
– Mogę przyjść po ciebie? Poszlibyśmy razem…
– Okay – zgodziła się Kamila i rzuciwszy krótkie: – To o piątej! – pobiegła w stronę domu.
* * *
Wojtek bał się tej imprezy. Nie wiedział, czy znów nie spotka się z wrogością klasy. Niby Maciek namawiał go i obiecywał, że tak nie będzie, ale… któż to wie?
Kamila też miała obawy. Najpierw bała się iść tam z Wojtkiem, a teraz bała się z innego powodu. A wszystko przez to, że dziś na przerwie Kaśka zadała niby od niechcenia pytanie:
– Skoro łazisz z Wojtkiem, to nie będziesz miała nic przeciwko temu, bym zajęła się twoim przystojnym Olkiem?
– Nie łażę z Wojtkiem – odburknęła Kamila.
– Jak nie łazisz? Wszyscy widzą, że łazisz…
– Wracamy razem ze szkoły…
– Chociaż on mieszka w przeciwnym kierunku…
– A skąd ty to wiesz? – spytała Kamila, ale Kaśka nie zdążyła odpowiedzieć, bo zadzwonił dzwonek na lekcję.
Zaczęła się geografia.
– Czy ty wiesz, o co mnie ta wariatka pytała? – szepnęła Kamila do Małgosi.
– No?
– Czy może zająć się Olkiem…
– Ona jest zupełnie szurnięta na punkcie chłopaków. Wczoraj w tej sprawie zadzwoniła do Maćka.
– W jakiej sprawie?
– No, Olka. Dopytywała się, czy na pewno będzie na imprezie…
– A będzie? – spytała Kamila.
– A dlaczego ma nie być? Przecież to Maćka imieniny, a nie będzie robił dwóch osobnych imprez, jednej dla ludzi z klasy, a drugiej dla reszty…
Rozmowę przerwało karcące spojrzenie nauczyciela. Dziewczyny zamilkły, ale Kamila do końca lekcji nie mogła się skupić. Myśl o spotkaniu z Olkiem przerażała ją. Jak się zachować?
– Kurczę! Rzeczywiście powinnam się zdecydować! – szepnęła do siebie trochę głośniej.
– Co mówisz? – Małgosia pochyliła się nad przyjaciółką.
– Nic. Do siebie.
– Hi, hi. To masz bardzo inteligentnego rozmówcę.
* * *
– A ty co kupiłeś? – spytała Kamila, widząc w rękach Wojtka pokaźnych rozmiarów paczkę.
W odpowiedzi machnął ręką.
– Lepiej powiedz, co ty masz.
Szli powoli w stronę domu Maćka.
– Książkę o historii gier planszowych – odparła, pokazując dość pokaźną publikację, zawiniętą w kolorowy papier. – Podobno tego nie ma. Małgosia szczegółowo wypytała jego mamę. A ty? Co masz takiego wielkiego?
– Chciałem kupić piąty tom Harry'ego Pottera, ale pomyślałem, że może mieć…
– Pewnie ma. Znając Maćka, to stał po niego w kolejce przez pół nocy, a w drodze do domu połowę przeczytał. No, powiedz, co kupiłeś? – niecierpliwiła się Kamila, którą ogromna paczka coraz bardziej intrygowała.
– Klatkę…
– Co?
– Klatkę.
– A po jakiego czorta mu klatka? – Kamila aż przystanęła z wrażenia na chodniku.
– Bo to nie jest pusta klatka – odparł Wojtek. – Ona jest ze wszystkim.
– To znaczy z czym? Z małpą? – spytała Kamila i aż zaśmiała się z własnego dowcipu.
– Nie. Z ptaszkiem.
– Oszalałeś? I ten ptak siedzi teraz w zapakowanej klatce?
– Nie. Mam go w pudełeczku w rękawie kurtki.
– A jaki to ptak?
– Papuga. Nimfa.
– Przecież to cię musiało kosztować majątek!
– Nic nie kosztowało.
– Jak to?!
– Rozmnożyły mi się ptaki. Jednego zostawiłem, a resztę zaniosłem do sklepu i wymieniłem na klatkę i różne rzeczy do klatki.
– Nie wiedziałam, że masz w domu ptaki.
– Nie chciałaś przyjść, to i nie widziałaś.
* * *
Prezent Wojtka wzbudził powszechne zainteresowanie gości. Właściwie pozwolił przełamać lody, które ciągle dzieliły Nowego od większości klasy.
Papużka była piękna. Kiedy Maciek dowiedział się, że to samczyk, od razu nazwał ją Gogusiem. Wszyscy skupieni wokół klatki obserwowali ptaka, który przerażony zmianą otoczenia siedział na patyku.
– Nie kupowałem ci książki, bo i tak masz internet. Tam znajdziesz więcej informacji o nimfach niż w najlepszych książkach – powiedział Wojtek i cierpliwie zaczął tłumaczyć, po co Gogusiowi lusterko, huśtawka i dziwnie oblepiona ziarnami kolba.
Kamila przyglądała się tej scenie. Ptaszkowi, który siedząc na patyku, nerwowo przestępował z nogi na nogę, i Wojtkowi opowiadającemu, że papugi mogą różne rzeczy zniszczyć, ale nie są kłopotliwe w hodowaniu. Patrzyła też na Aleksa – po raz pierwszy w życiu okazywał zainteresowanie tym, co mówi Wojtek.
– Czy one często się odzywają?
– Codziennie. Aż czasem masz im ochotę wrzasnąć: „Zamknij dziób!! !”.
– I zamykają?
– Nie. Ale widzę, że i ja mogę już przy tobie swój dziób otwierać – powiedział Wojtek do Aleksa, a wszyscy wokół wybuchnęli śmiechem.
Kamila też się śmiała.
– Czułaś się przy mnie jak ptaszek w klatce? – usłyszała tuż przy uchu głos Olka.
– Nie… nie to – odparła i spuściła wzrok.
– Jego też tak potraktujesz? – Ruchem głowy wskazał na Wojtka.
– To tylko kolega… – odparła Kamila.
– To ty tak myślisz – stwierdził Olek. – Założę się, że on inaczej to odbiera… – Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale… z drugiego pokoju dobiegły wszystkich dźwięki muzyki i nagle koło Olka i Kamili wyrosła Kaśka.
– Zatańczysz? – spytała. – Ja wprawdzie jeszcze trochę utykam, bo miałam nogę w gipsie, ale chętnie… – Reszty Kamila nie usłyszała, bo Olek z Kaśką poszli tańczyć.
– No! Wiedziałem, że cię tu zobaczę – usłyszała tuż obok męski głos.
Brzmiał dziwnie znajomo. Odwróciła się. Jej oczom ukazał się… Krzysiek. Obiekt westchnień z pierwszej klasy. Ten, którego tak łatwo zamieniła na Olka. Stał teraz przed nią wysoki, z niewielką bródką i dziewczyną u boku.
– Poznajcie się. Kamila.
Monika – dokonał prezentacji. – Niedawno, w ferie, opowiadałem o tobie.
Kamila spojrzała na niego zdziwiona. „Opowiada o mnie swojej dziewczynie? Co jest grane?”, ale Krzysiek niezrażony ciągnął:
– Mówiłem, że w życiu nie spotkałem dziewczyny, która by tak szalała na nartach jak ty.
– W tym roku też szalałam – odparła Kamila i humor jej wrócił. – Byłam z rodzicami w Alpach.
– No tak… Alpy! – Krzysiek uśmiechnął się. – Chyba tamten wyjazd do Szklarskiej Poręby to były jedyne twoje wakacje w Polsce, co? – spytał, ale Kamila nie zdążyła odpowiedzieć, bo Monika też pociągnęła Krzyśka w stronę tańczących par.
Kamila została sama. Tkwiła przez chwilę w progu pokoju i obserwowała kręcące się na parkiecie pary. Olka z głową Kaśki wspartą na jego muskularnym ramieniu, Maćka z Małgosią i Czarnego Michała, poprawiającego kwiatek we włosach Kingi.
– Jak się bawisz?
Wojtek dotknął delikatnie jej ramienia. Drgnęła.
– Tak sobie.
– Kaśka już poinformowała wszystkich, że w jednym miejscu są trzy twoje obiekty zainteresowań.
– Zamknij dziób – warknęła Kamila.
– Mogę zamknąć – odparł Wojtek. – Ale myślałem, że masz chęć pogadać.
– Ty sobie coś za dużo wyobrażasz – powiedziała Kamila głosem tak nieprzyjemnym, że Wojtek aż się cofnął. – Jesteś dla mnie tylko kolegą. Kolegą! Rozumiesz? I jeśli wydaje ci się, że kiedykolwiek będziesz kimś więcej, to się mylisz.
– To ja ci teraz coś powiem – wysyczał Wojtek i widać było po nim, że jest wściekły. – Gdy gadałaś ze mną przez internet, miałem wrażenie, że sama traktujesz mnie jak kogoś więcej. Ale niech ci będzie. Nie chcesz? Koniec z tym. Mam być tylko kolegą? Będę. I to takim jak większość z klasy. Nie dzwoń więc do mnie, nie pisz, nie esemesuj. Słowem: nie kontaktuj się. Zwykłym kolegą dla ciebie być nie umiem. A nie chcę, byś mną dalej poniewierała ani potraktowała jak Olka. Zmienisz zdanie, zadzwoń. Mam nadzieję, że nie stanie się tak, jak w przypadku Czarnego Michała, którym zainteresowałaś się, gdy znalazł sobie Kingę. Masz okropny charakter. Sam się teraz zastanawiam, co mi się w tobie podobało. I co podoba się innym. Chyba wszyscy jesteśmy durniami.
Ostatnie słowa Wojtek niemal wykrzyczał, a potem podszedł do tańczących Olka i Kaśki i głośno, by i Kamila słyszała, zawołał:
– Odbijany!