Cukrowy detoks — jak rzucić cukier. 5 moich kroków. POWER PONIEDZIAŁEK #30 (1)
Czy kiedykolwiek zastanawiało cię to, że karmisz raka, jedząc cukier?
Zmagasz się z uzależnieniem od cukru?
A być może z nadwagą?
Jeżeli chcesz się z tym rozprawić i chcesz się dowiedzieć
jak ja w 5 krokach poradziłam sobie ze swoim uzależnieniem od cukru,
zapraszam cię do oglądania tego odcinka.
Ja nazywam się Kamila Rowińska.
Witam cię w serii Power Poniedziałek,
w każdy poniedziałek o 8:00 rano na mojej stronie kamilarowinska.pl,
na kanale YouTube jak również na moim fanpage.
Od kilkunastu lat wspieram innych w osiąganiu ich celów.
Bardzo często przychodzą do mnie osoby,
które zmagają się z tym, że nie mogą zrzucić kilku kilogramów,
nie mogą poradzić sobie z jakimś uzależnieniem,
a mają niską samoocenę, niskie poczucie własnej wartości,
ponieważ ich uzależnienia wpływają na to,
że nie mogą osiągać również swoich celów.
Ponieważ ich zaufanie do samego siebie maleje wtedy,
kiedy nie mogą dotrzymać sobie słowa.
Dlatego dziś chcę ci opowiedzieć o tym,
w jaki sposób ja w 5 krokach poradziłam sobie z cukrem, ze słodyczami
i z tym, aby przestać wciąż przybierać na wadze
albo być uzależnionym od tego,
że kawka - ciastko, kawka - ciastko, kawka - ciastko.
Przede wszystkim dzisiaj jako autorka 7 książek jestem
postrzegana jako osoba, która nigdy nie była związana
z żadnym uzależnieniem, nigdy nie miała żadnych problemów,
jest zdyscyplinowana od urodzenia, konsekwentna
i zawsze zdrowo odżywiała się.
Otóż nie, ja sama kiedyś, kiedy byłam młodsza,
miałam kilkanaście lat, jak byłam nastolatką
albo jak byłam 20-latką, odżywiałam się
może nie najgorzej, ale też nie najzdrowiej.
Zdarzało mi się żywić w fast foodach.
Zdarzało mi się nie zwracać za bardzo uwagi na to, co jem.
Zdarzało mi się kiedyś mieć takie etapy,
kiedy jadłam po prostu chipsy,
na potęgę uwielbiałam Peppies'y i bardzo często w samochodzie,
kiedy wyruszam w trasę czekały na mnie te chipsy.
Albo jakieś inne słodycze, czekolada z okienkiem albo tego typu rzeczy.
Natomiast wraz z tym jak siebie rozwijałam,
wraz z tym jak urosła moja samoświadomość,
wraz z tym jak dorastałam, teraz mam 38 lat,
to coraz bardziej przyglądałem się temu, co jem,
w jaki sposób to na mnie wpływa, jak to na mnie oddziaływa.
A takim przełomem dla mnie był rok 2008,
kiedy okazało się, że mam guzy piersi
i zaczęłam się interesować bardziej swoim zdrowiem
i tym w jaki sposób to, co jem albo jak żyje wpływa na moje życie.
I odkąd też zostałam mamą, a jestem mamą dwójki dzieci
i zaczęłam się bardziej przyglądać temu, co ogólnie jemy,
co jedzą moje dzieci i jak takie przekonania,
które mamy, wpływają na to jak się odżywiamy.
Niedawno czytałam w medycznym czasopiśmie The Lancet,
że liczba nastolatków, którzy są otyli wzrosła w ubiegłym roku
do 124 milionów!
124 miliony nastolatków na świecie to są osoby otyłe.
Tymczasem kolejne 213 milionów to są dzieci
i nastolatkowie, którzy mają nadwagę
i za każdym razem kiedy myślimy o kimś,
kto ma nadwagę albo jest nastolatkiem, jest bardzo otyły,
to najczęściej pojawia nam się obraz jakiegoś amerykańskiego dziecka.
I nie myślimy o tym, że to tu w Europie, w Polsce tylko raczej myślimy o tym,
że to gdzieś daleko.
Tymczasem jak się okazuje w Polsce dzieci zaczynają tyć coraz szybciej.
I ja zaczęłam się temu wszystkiemu przyglądać i temu jaką mamy kulturę,
jeżeli chodzi o słodycze, jak ja reaguję na słodycze,
czyli czy je pochłaniam, z czym one mi kojarzą się
i zaczęłam więcej na ten temat czytać, moja teściowa, która jest lekarzem
i też ma bardzo taką dużą misję życiową,
aby odżywiać się antyrakowo i wspierać innych ludzi,
aby również w ten sposób odżywiali się, zaczęła podsyłać coraz więcej materiałów
i zwracać uwagę na ten temat.
Zaczęłam czytać i dowiedziałam się o tym, w jaki sposób karmimy raka cukrem,
w jaki sposób on jest żywiony, czyli tym właśnie nadmiarem cukru.
Zaczęłam czytać o tym, że rocznie spożywamy średnio 70 kg cukru,
jak to wpływa na nasze choroby
układu krążenia.
I jak cukier zwiększa ryzyko cukrzycy.
I nagle stwierdziłam kurcze,
jest coś ważnego, co mnie dotychczas ominęło.
Zrezygnowałam z cukru z kilku powodów.
Przede wszystkim, dlatego że wiem, że jest uzależnieniem,
a nie chciałam pielęgnować w sobie uzależnień, tak samo jak jest uzależnienie od alkoholu,
od narkotyków albo od jeszcze innych rzeczy, od innych używek, seksu, zakupów.
Tak samo nie chciałam być uzależniona od cukru.
Wiem, że cukier mnie wyniszcza.
Czytałam już na ten temat więc zrozumiałam,
że cukier wyniszcza mój organizm.
Wiem, że wpędza mnie w pewien tryb kawa – ciastko, kawa – ciastko,
który przy trybie życia, który prowadzę, biznesu, wielu podróży powoduje,
że bardzo łatwo jest wpaść w taki ciąg kawa – ciastko, kawa – ciastko.
Konferencje to są idealne okazję do tego,
żeby kawkę-ciastko spożywać.
I też kolejny taki powód, który dopiero u niektórych z wiekiem przychodzi,
że ja lubię mieć rozmiar 36, który noszę.
A jeżeli sobie pozwalam na to, aby jeść cokolwiek
to automatycznie przechodzę o poziom wyżej do rozmiaru 38.
A mogłabym na pewno spokojnie przejść również dalej.
A jednak mimo wszystko najlepiej czuję się w tym rozmiarze, który mam.
Teraz 5 takich kroków, od których trzeba zacząć,
od których ja zaczęłam, które spowodowały,
że ten cukier odstawiłam, to było przede wszystkim
na samym początku świadomość i brak racjonalizacji.
Świadomość tego, co ten cukier robi i jak go spożywam, gdzie go spożywam,
czyli zaczęłam przyglądać się temu, co jem,
patrzeć na to, co pije.
Pomimo tego, że nie piłam aż tak dużo napojów gazowanych
ani jakiś innych słodzonych.
Ale na samym początku wiele lat temu,
to może było z 8 albo 10 lat temu przestałam słodzić herbatę.
Później przestałam słodzić kawę i zacząłem zdawać sobie sprawę z tego
w jaki sposób on na mnie na mnie wpływa,
że jak nie jestem w humorze to biorę czekoladkę,
że jak sobie chcę poprawić humor na jeszcze lepszy
to biorę czekoladkę, że jak chcę coś świętować to biorę czekoladkę albo torta.
Czyli zaczęłam od takiej świadomości i braku racjonalizacji,
czyli przestawania sobie tłumaczyć cały czas,
dlaczego te słodycze są dobre.
Są takie teksty, które krążą w Polsce
że „wszystko jest dla ludzi”,
„jeszcze nikt nie umarł od jednego ciastka”,
„od czasu do czasu warto się nagrodzić czymś słodkim albo osłodzić sobie życie” itd.
Jakieś teksty reklamowe.
Ja zaczęłam je przetwarzać w głowie i stwierdziłam,
że nie, właściwie nie, dlaczego dla mnie ciastko musi oznaczać szczęście, radość?
Dlaczego w ten sposób muszę sobie racjonalizować swoje wybory?
Że muszę zjeść czekoladę, bo nie będę w humorze.
Nie, nie mogę swojego humoru uzależniać od czekolady,
przy czym mówię tutaj o czekoladzie takiej słodzonej.
Więc na początku zacząłem od tej świadomości,
co ten cukier ze mną w ogóle robi,
w jaki sposób wpływa na mój organizm.
Ja wiem, że niektórzy, którzy nie obejrzeli filmu do końca
już mogą zacząć hejtować i pisać, że nie, wszystko jest dla ludzi,
powariowali, już nic nie można zjeść i w ogóle.
Nie wszystko jest dla ludzi i ja oczywiście wiem,
że racjonalnie fajnie by było pewne rzeczy odrzucić.
Nie twierdzę, że ty decydujesz tak samo jak ja odrzucić całkowicie cukier,
ale jednak nie zgadzam się z tym, że wszystko jest dla ludzi.
Trzeba znać ilość i trzeba wiedzieć w jaki sposób
zarządzać tym swoim uzależnieniem.
Jeżeli wszystko jest dla ludzi to w ogóle dajmy dzieciom fajki
i niech palą, bo przecież wszystko jest dla ludzi.
Dajmy im whisky i też niech piją, bo przecież wszystko jest dla ludzi.
Nie, nie wszystko jest dla ludzi i jest mnóstwo rzeczy, które nam szkodzi.
Ale cały czas racjonalizujemy sobie te wybory, powtarzając, że wszystko jest dla ludzi
albo "na coś trzeba umrzeć". Albo jeszcze inny
"i tak żywność, którą jemy jest zanieczyszczona, więc jeden cukierek w te czy wewte nie zaszkodzi".
No może jeden to nie, ale dobrze wiemy, że na jednym nie kończy się.
Drugi krok to jest przede wszystkim asocjacja.
Asocjacja to jest nic innego jak połączenie.
Czyli z czym ty łączysz w ogóle jedzenie słodyczy?
Większość ludzi łączy jedzenie słodyczy z celebrowaniem, z nagrodą
albo z przyjemnością.
I ja kiedyś też miałam taką asocjację,
że myślałam sobie „chcę sobie sprawić przyjemność”,
chcę sobie nie będzie się zrelaksować, usiąść, odetchnąć
albo usiąść z koleżanką czy z kimkolwiek innym na kawce i na ciastku.
I tak sobie będziemy świętowali. Tylko później bardzo często okazuje się,
że jeżeli jesteśmy osobami uzależnionymi,
to najpierw jest ciastko w niedzielę.
Potem jest ciastko właściwie w poniedziałek,
bo jesteśmy na kawce u kogoś.
We wtorek ktoś ma imieniny, urodziny i przyniósł ciastko,
więc znowu też, w środę patrzymy na taki napój gazowany,
bardzo taki popularny, nie będę robić reklamy, brązowy,
patrzymy na taki napój mówimy: O tak bym się napił!
Bo nie mam energii, nie mam energii i po prostu nagle zaczynamy
to pić, a później sobie myślimy, że ojeju jak bym sobie poszła
na kawę czy herbatę, to nic takiego, to są tylko dwie łyżeczki.
I nagle okazuje się, że tego cukru mamy już w swoim życiu coraz więcej.
Więc warto zastanowić się z czym nam łączy się myślenie o słodyczach.
I dobrze by było, żeby nam nie łączyło się w ten sposób pozytywny.
Ja sobie po prostu zmieniłam asocjacje związaną ze słodyczami.
Na początku myślałam słodycze to przyjemność, a teraz sobie myślę
słodycze - zatruwam swój organizm.
Słodycze - karmię swój nowotwór.
Słodycze - przybliżam się do potencjalnej cukrzycy albo innej choroby.
Jeżeli zmienisz asocjację, będziesz patrzeć na ciastko
przez pryzmat właśnie tej myśli, to przestanie ci być tak bardzo szkoda,
bo chodzi o to, żeby nie wypierać się tej myśli,
ale żeby zamieniać ją na inną myśl.
To jest drugi krok.
Trzeci krok to jest zastępowanie czyli zastępowanie tych rzeczy,
które dotychczas jadłaś albo jadłeś jakimiś innymi zamiennikami.
I tutaj nie mówię, że biały cukier zamień brązowym cukrem
albo czymś innym, nie po prostu to masz kompletnie odstawić.
Być może na początku będziesz słodzić miodem,
a potem już zupełnie odstawisz,
ale chodzi o to, żeby stopniowo to zmniejszać.
Nie każdy zrezygnuje kompletnie od razu.
Ja przynajmniej nie jestem taką osobą,
która była w stanie kompletnie po prostu z dnia na dzień
odciąć się od wszystkiego, tylko robiłam to stopniowo.
Ale zastępowałam, czyli np. jeżeli myślałam sobie,
że chciałabym coś słodkiego, to wybierałam jakiś taki batonik,
jakiś fit, niby taki zdrowy, szukałam takich batoników.
Później, gdy chciało mi się coś słodkiego,
to kupowałam sobie suszone owoce, jakieś figi, daktyle, tego typu rzeczy.
Tak żeby to było słodkie, ale żeby to nie był taki typowy wypiek cukierniczy,
gdzie jest masa chemii.
Więc na spokojnie to sobie wszystko zastępowałam.
I np. zamiast kupowania jakiś lodów, robiliśmy własne lody.
Zamiast zastosowania jakiegoś cukru czy brązowego cukru
to był syrop z agawy albo miód akacjowy, stopniowo to zostało zastępowane.
Natomiast w kolejnym 4. kroku przede wszystkim
było przestanie kupowania słodyczy, zaprzestanie się też wystawiania na pokusy.
Jeżeli wiesz, że nie masz silnego charakteru
to przestań do swojego domu kupować jakieś słodycze
i mówić, że nie będziesz tego jeść, po prostu przestań kupować.
W moim domu nie ma takich rzeczy,
które mogłyby mnie kusić albo wystawiać na pokuszenie
Kiedyś na samym początku jak odstawiałam cukier,
bo to też będzie kolejny krok, czyli "Krok po kroku",
to jadłam cukier później tylko w niedzielę,
że tylko w niedzielę jadłam słodycze.
Albo z jakiejś okazji, ale potem okazywało się,
że ta okazja jest coraz częściej, więc przestałam się na to wystawiać
i przestałam również kupować słodycze.
Czy nie ma w domu u mnie słodyczy, po prostu nie ma cukru.
Jak goście przychodzą to muszę sobie kupić cukier.
I tak jak nie ma u mnie w domu trawki do zapalania,
tak samo po prostu nie mam cukru.
Moi znajomi już to rozumieją,
niektórzy, którzy są uzależnieni od cukru przynoszą cukier ze sobą.
Czasami mogłabym dla kogoś kupić cukier,
gdybym zapraszała gościa i wiem, że bardzo zależy mu na tym,
żeby pić herbatę z cukrem i by powiedział:
- Kamila czy możesz dla mnie kupić torebkę cukru?
No to mogłabym kupić, ale jeżeli bym czuła,
że to ma być dla mnie pokuszenie, to bym powiedziała:
Wiesz co? Nie, ponieważ mam z tym problem.
Zmagam się z uzależnieniem od cukru i ci po prostu go nie kupię,
bo jak będę wiedzieć, że ty słodzisz to ja też może posłodzę,
więc sorry, ale po prostu nie.