Czy człowiek jest dobrym nadzorcą robotów?
Gdy pierwszy raz spotkałem się z fanem kolejnictwa, z ciekawością słuchałem o rozwiązaniach sprawdzających, czy maszynista na pewno nie zasnął z nosem w gazecie. Tymczasem nadzorczyni autonomicznej maszyny Ubera oglądała program rozrywkowy zamiast uważać na drogę. 64. odcinek Świata w trzy minuty, w którym sprawdzam, czy człowiek jest dobrym nadzorcą robotów. 18 marca autonomiczny samochód przejechał człowieka. Zgodnie z regułami testów, za kierownicą pojazdu był człowiek, którego zadaniem było przejęcie sterowania pojazdem w razie wystąpienia niebezpiecznej sytuacji. Niestety, feralnego dnia osoba siedząca za kierownicą oglądała na swoim telefonie program rozrywkowy zamiast przyglądać się temu, co dzieje się przed pojazdem. Samochody zdolne do jazdy bez kierowcy niepostrzeżenie wkraczają na nasze drogi. Wiele z nich dopuszczono do ruchu tylko pod warunkiem, że są pod stałym nadzorem człowieka. Praca takiego kierowcy polega na trzymaniu rąk tuż przy kierownicy, nóg tuż nad pedałami – i śledzeniu drogi. Niezbyt wymagające, prawda? Kłopot polega na tym, że te pojazdy jeżdżą coraz lepiej. I lepiej. I lepiej. Co oznacza, że przy najbardziej zaawansowanych pojazdach, człowiek przejmuje kontrolę nad maszyną raz na kilka tysięcy kilometrów. Teraz wyobraź sobie, że codziennie spędzasz za kółkiem kilka godzin z rękami nad kierownicą, pełnym skupieniem uwagi i… naciskasz hamulec raz może raz czy dwa razy w tygodniu. Praca równie atrakcyjna jak obserwowanie schnącej farby – tylko skutki nieuwagi mogą być tragiczne. W przypadku samochodów Ubera, średni czas między reakcjami to ciut ponad 30 kilometrów – ale to tyle, ile wielu kierowców przejeżdża dziennie. Z niebezpieczeństw płynących ze zbyt monotonnej pracy już dawno temu zdali sobie sprawę na przykład projektanci pociągów. W pędzących godzinami przez Polskę pociągach są zamontowane między innymi urządzenia typu czuwak. Co minutę na pulpicie maszynisty miga światełko i gaśnie dopiero po naciśnięciu specjalnego przycisku. Jeśli maszynista nie zareaguje na światło, włącza się głośny brzęczyk. Brak reakcji na brzęczyk włącza w pociągu awaryjne hamowanie. Innym urządzeniem montowanym w pociągach jest SHP – samoczynne hamowanie pociągu. W niektórych miejscach przy torach montuje się rezonatory tonowe – urządzenia, które jest wykrywane przez czujnik w pociągu i uruchamiający opisany wcześniej mechanizm. I znów – brak reakcji maszynisty włącza alarm i po chwili zatrzymuje cały skład. Nawet jeśli nasza praca jest intesywna, nie da się utrzymać skupienia – taki kontroler ruchu lotniczego nie może spędzić przy radarze więcej niż dwie godziny ciągiem. Zresztą właśnie z lotnictwem wiążą się jedne z pierwszych testów związanych ze skupieniem człowieka. W 1943 roku zaobserwowano, że operatorzy radarów, na których spoczywała odpowiedzialność za wykrycie niemieckich nalotów na Wielką Brytanię – przegapiali sygnały, które mieli wykrywać. Żeby zbadać, jak długo człowiek może działać w skupieniu bez tracenia uwagi, przeprowadzono ciekawy eksperyment. Zamykano kadetów w niewielkim, cichym pomieszczeniu, gdzie był zamontowany zegar. Co jakiś czas wskazówka zegara przeskakiwała dwa razy większy dystans niż standardowo – wtedy obserwowany miał za zadanie nacisnąć przycisk. Wynik badania był jasny – mało kto jest w stanie wytrwać w pełnym skupieniu dłużej niż pół godziny. Zresztą – by upewnić się o trafności tej obserwacji, nie trzeba eksperymentów – wystarczy spojrzeć na gapiących się w swoje telefony kierowców znużonych jazdą w korku. Więc co? Pełna autonomia pojazdów? A może obowiązkowe urządzenia wykrywające, że kierowca myśli o niebieskich migdałach? Podejrzewam, że w ciągu paru lat dowiemy się, który element zostanie standardowym elementem wyposażenia samochodów przyszłości. I to tyle w 64. odcinku Świata w trzy minuty. Gdyby każdy zajmował 1 kilobajt, właśnie przestałyby się mieścić w pamięci typowego komputera z lat 80. Zostawiam Cię z tą myślą i zapraszam do podzielenia się informacją o Świecie w trzy minuty z co najmniej jedną osobą. Dzięki – i do usłyszenia! Źródła: Czuwak aktywny (wikipedia) SHP (wikipedia) Niektórzy wciąż zastanawiają się, czy zwierzęta mają uczucia, inni już idą krok dalej i sprawdzają, czy psy rozróżniają poszczególne słowa. To, co każdy właściciel szczekającego czworonoga wie od zawsze, doczekało się naukowego potwierdzenia. 36. odcinek Świata w trzy minuty o psie, który wchodził do tomografu. W skrócie: Ważne są słowa czy intonacja? węgierscy badacze związani z Family Dog Project postanowili zgłębić ten temat; chyba najtrudniejsza część: nauczenie psów, by w bezruchu leżały ponad 5 minut w tomografie; psy słuchały głosu swoich opiekunów, którzy mówili słowa dla nich znaczące: siad, waruj, dobry pies, i nieistotne, typu „jakkolwiek” czy „jednakże”; słowa były wypowiadane tonem neutralnym oraz tonem zwykle wypowiadanym podczas zabawy ze zwierzętami; pierwsza ciekawa informacja – podobnie jak u ludzi, jedna półkula mózgu jest aktywna, gdy pies rozpoznaje słowo, druga – gdy rozpoznaje intonację; słowa – lewa, intonacja – prawa półkula; obszar mózgu wskazujący na pełne zrozumienie aktywuje się wtedy, gdy intonacja zgadza się ze znanym słowem. Działa to podobnie, jak interpretacja usłyszanych słów przez ludzki mózg; pies w nosie będzie miał, gdy słodkim tonem powiemy mu, że śmierdzi, jak również nie zrozumie o co nam chodzi, gdy tonem rozkazującym powiemy mu “samolot”; podział na prawą i lewą półkulę mózgową wykształcił się niezależnie od umiejętności mowy – bo jeszcze przed udomowieniem psów; być może obecnie u psów jest na takim etapie, jak u naszych przodków miliony lat temu; zbliżoną technikę wykorzystano do tworzenia mapy ludzkiego mózgu, o czym opowiadałem w 22 odcinku Świata w trzy minuty Źródła: Zaprenumeruj podkast on Apple Podcasts